Miał zostać nowym Messim. Porównywano go z Ronaldinho. Co nie tak zrobił Mastour?

W historii piłki wielokrotnie mieliśmy do czynienia z tak zwanym „pompowaniem balonika”. Chodzi generalnie o „hypowanie” zawodników, którzy mieli być nowym Messim, nowym Cristiano Ronaldo i tak dalej. Przypadków było naprawdę wiele, jak chociażby sławny Bojan Krkić. Nawet Paulo Dybala nie spełnił pokładanych w nim X lat temu oczekiwań (przypomnę tylko, że mówiło się o naturalnym następcy Messiego). Na włoskich boiskach mamy kolejnego takiego piłkarza. Nazywa się Hachim Mastour.

Jakiś czas temu ukazała się informacja, że Marokańczyk ma trafić do Serie C. I nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak kiedy nie możesz przebić się do pierwszego składu swojego klubu, to naturalnym ruchem wydaje się odejście/wypożyczenie i nabranie doświadczenia. Problem w tym, że Mastour w wieku 22 lat zwiedził więcej klubów, niż niektórzy piłkarze przez całą karierę. Ale po kolei.

Wielki talent od dziecka

Mastour w wieku 14 lat trafił do Milanu. Już wtedy mówiło się o jego gigantycznym potencjale. Potrzebne było tylko ukształtowanie go na miarę talentu, który przecież posiadał. Sporo o samym zawodniku mówił fakt, że na San Siro trafił za 500 tysięcy euro (a jak podaje Transfermarkt — nawet za 2,10 mln euro).

Co więcej, chłopak został najmłodszym profesjonalnym piłkarzem w historii Maroka. Dziennikarze rozpisywali się nad talentem, porównywali go z Ronaldinho i Messim. „The Guardian” umieścił go nawet w liście 50 najlepszych piłkarzy urodzonych w 1998 roku.

Zatem presja na 14-letnim Mastourze była już od początku bardzo duża. Przez dwa lata szkolił się w młodzieżówce Milanu, po czym płynnie przeszedł do drużyny seniorskiej. Wszystko szło dobrze. Tak się przynajmniej wydawało.

Wypożyczenia

Kłopoty zaczęły się, kiedy Marokańczyk skończył 16 lat. Mimo przeniesienia do kadry A „Rossonerich” nie rozegrał żadnego meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej. W sezonie 2013/14 zanotował jedynie dwa występy w lidze. I na tym koniec.

Sytuacja była analogiczna w kolejnej kampanii. Tym razem jednak Mastour zagrał 8 meczów w Primaverze, a nawet zanotował jeden występ w młodzieżowym pucharze Włoch. Ale czy tak powinna toczyć się kariera talentu na miarę Messiego?

Logicznym wyjściem dla nastolatka wydawało się wypożyczenie. Ot, trzeba czasami zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa kroki w przód. Tak też się stało i sezon 2015/16 piłkarz spędził w Maladze, przy czym w La Lidze rozegrał cały jeden mecz. A nawet nie cały, bo tylko 5 minut.

Po nieudanym pobycie w Hiszpanii Marokańczyk wrócił do Milanu, ale już po tygodniu był w kolejnym samolocie. Gdzie tym razem?

Przystanek Holandia i powrót do Włoch

Następnym kierunkiem dla wciąż młodego i perspektywicznego zawodnika była Holandia. Konkretnie PEC Zwolle, gdzie, a jakże, Mastour znowu nie grał. Znaczy grał, ale nie tam gdzie trzeba.

W Eredivisie rozegrał pięć spotkań, za każdym razem wchodząc z ławki. Zwolle zesłało go zatem do rezerw, gdzie dokończył sezon. Tam występował częściej, nawet w pełnym wymiarze czasowym, i nawet zaliczył gola wraz z asystą.

Wypożyczenie jednak się skończyło i Mastour, który z kolejnego kraju wracał na tarczy udał się z powrotem do Mediolanu. Tam jednak stracono do niego cierpliwość i po kolejnym roku bez gry pożegnano nastolatka. Marokańczyk został bez klubu i realnych szans na odbudowanie.

Dalsze losy

Po rozstaniu ze swoim pierwszym klubem w seniorskiej piłce Mastour szybko znalazł nowego pracodawcę. 19-letni wówczas zawodnik zawędrował do Grecji. W PAS Lamia kariery jednak nie zrobił. Władze pożegnały go już w marcu 2019, a chłopak po raz kolejny został bez pracy.

W październiku wyciągnęła do niego rękę Reggina. Pobyt w Serie B potrwał już nieco dłużej, bo dwa lata, ale… no właśnie, ZNOWU został zesłany do rezerw, gdzie ZNOWU zagrał raptem jedno spotkanie.

W tym sezonie wyglądało to już nieco lepiej, bo zaliczył 11 występów i dołożył jedną asystę, jednak los nie był dla niego łaskawy. Mastour udał się bowiem na kolejne wypożyczenie.

Aktualnie

Reggina postanowiła oddać Marokańczyka do Serie C. I tym sposobem doszliśmy do aktualnej sytuacji 22-letniego już Mastoura. Pomocnik do czerwca bieżącego roku zostanie w Carpi, które występuje na trzecim poziomie rozgrywek we Włoszech.

Co poszło nie tak z jego karierą? Czy po prostu miał talent, ale nie miał psychiki? A może nigdy nie miał wejść nawet na salony i jego pobyt w Milanie był zwyczajną pomyłką? Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co stoi za tak fatalnym rozwojem 22-latka, jednak na tę chwilę nie wydaje mi się, żeby zdołał się jeszcze odbudować.