NEWSY I WIDEO

Gholizadeh o bramce z Legią. „To była naprawdę ładna bramka”

Lech Poznań wykonał kolejny ważny krok w walce o mistrzostwo Polski. W hitowym starciu przy Łazienkowskiej Kolejorz pokonał Legię Warszawa 1:0, a bohaterem wieczoru został Ali Gholizadeh, który strzelił jedynego gola. Po meczu Irańczyk nie ukrywał swojej radości i przekonania, że Lech jest na dobrej drodze do tytułu.

Gol na wagę zwycięstwa

Spotkanie na stadionie Legii nie należało do najłatwiejszych. Przez sporą część spotkania gospodarze byli stroną dominującą, jednak to Lech potrafił wykorzystać swoją kluczową sytuację. W 74. minucie Ali Gholizadeh precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Wojskowych.

Dzięki tej wygranej Kolejorz zbliżył się do mistrzostwa Polski. Zespół Nielsa Frederiksena wykorzystał potknięcie Rakowa Częstochowa, który przegrał z Jagiellonią Białystok.

Gholizadeh po meczu

Po końcowym gwizdku bohater spotkania pojawił się przed kamerami CANAL+ i nie krył radości z kluczowego trafienia.

– Tak naprawdę, takie gole zawsze sprawiają radość. To była naprawdę ładna bramka. Jestem bardzo szczęśliwy ze zdobycia trzech punktów, które są dla nas naprawdę ważne – przyznał Ali Gholizadeh.

Irańczyk podkreślił, że Lech nie może jeszcze świętować, ale jest pełen wiary w końcowy sukces.

– Mamy dwa bardzo ważne mecze, musimy je wygrać i wierzę, że na koniec zostaniemy mistrzem Polski – dodał strzelec zwycięskiego gola.

Dzięki wygranej w Warszawie Lech Poznań został liderem i ma wszystko w swoich rękach. W dwóch ostatnich kolejkach Kolejorz zagra z GKS-em Katowice i Piastem Gliwice.

Źródło: Legia.net, CANAL+

Kozubal o meczu z Legią. „Kluczowe znaczenie miały aspekty mentalne”

Lech Poznań pokonał Legię Warszawa i zdecydowanie zbliżył się do mistrzostwa Polski. Po spotkaniu w stolicy Polski Antoni Kozubal odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy CANAL.

Wygrana w Warszawie

Kolejorz męczył się przez większość spotkania, ale ostatecznie wykorzystał potknięcie Rakowa z Jagiellonią i wygrał z Legią 1:0. Strzelcem jedynej bramki był Ali Gholizadeh.

Po spotkaniu Antoni Kozubal pojawił się przed kamerami CANAL i opowiedział o swoich przemyśleniach po spotkaniu z Wojskowymi.

– To był mój pierwszy raz na stadionie Legii. Mówiło się o tym, że panuje tu niesamowita atmosfera. Myślę, że kluczowe znaczenie miały aspekty mentalne, ale gdybyśmy nie grali naszej piłki, to nic by z tego nie wyszło – powiedział, cytowany przez portal legia.net.

– Oczekiwaliśmy, że będziemy jeszcze bardziej kontrolować grę. Myślę, że było dużo niepotrzebnych strat, pojawiły się niekontrolowane przez nas momenty. Wyobrażaliśmy sobie, że będziemy lepiej funkcjonowali w pierwszej połowie – dodał.

Kozubal wypowiedział się także na temat swoich marzeń. Młody piłkarz Kolejorza postawił zdecydowanie na rozwój i zdobycie mistrzostwa Polski.

– Moim większym marzeniem od zdobycia Złotej Piłki jest stawanie się lepszym człowiekiem niż piłkarzem z dnia na dzień. Kolejnym celem jest zdobycie mistrzostwa – podsumował.

Źródło: Legia.net, CANAL+

Skandaliczne sędziowanie w El Clasico. Sędziowie popełnili kilka kluczowych błędów

Ostatnie w tym sezonie El Clasico zagwarantowało kibicom masę emocji. Niestety, w tym wszystkim pogubili się sędziowie, którzy popełnili kilka poważnych błędów.




Co to był za mecz! Pomimo długiego i wyczerpującego sezonu piłkarze FC Barcelony i Realu Madryt zagwarantowali dziś kibicom niesamowite widowisko. Intensywność, piękne akcje, zwroty akcji i w sumie aż 7 bramek! Ostatecznie po zwycięstwo sięgnęła FC Barcelona, która wygrała wynikiem 4:3. Dla Barcy 2 gole strzelił Raphinha, a po 1 zdobyli Eric Garcia i Lamine Yamal. Z kolei dla Realu wszystkie 3 gole zdobył Kylian Mbappe.

Kontrowersje sędziowskie

Niestety, sędziowanie w dzisiejszym klasyku było poniżej wszelkiej krytyki. Najlepiej niech o tym świadczy fakt, że hiszpańscy eksperci z „Archivo VAR” ocenili występ sędziego Hernandeza Hernandeza na ocenę „0”. Eksperci regularnie wystawiają oceny wszystkim hiszpańskim sędziom w skali 1-10, a teraz już w zasadzie 0-10.

Faul przed golem Mbappe

Pierwszy błąd zdaniem „Archivo VAR” dotyczy drugiej bramki dla Realu Madryt. Zdaniem hiszpańskich ekspertów, przed zdobyciem bramki faulowany przez Federico Valverde był Lamine Yamal. W tej sytuacji sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

Faul na Ferranie

Drugi błąd ponownie wystąpił w 1. części gry, tym razem już przy wyniku 3:2 dla FC Barcelony. Na wolne pole został wypuszczony Ferran Torres, po zwarciu z Aurelienem Tchouamenim padł na ziemię tu przed polem karnym. W tej sytuacji Francuz otrzymał żółtą kartkę. Zdaniem „Archivo VAR”, za ten faul piłkarz Realu powinien wylecieć z boiska.




Ręka Tchouameniego

Kolejny błąd wzbudził chyba najwięcej kontrowersji. Dotyczy to sytuacji z końcówki meczu, kiedy po strzale Ferrana Torresa piłka trafiła w rękę Tchouameniego. Sędzia nie stwierdził, by miało to być zagranie nieprzepisowe. „Archivo VAR” twierdzi jednak, że Barcelonie należał się rzut karny.


źródło: BarcaInfo, Archivo VAR

Mocna odpowiedź na zaskakującą wypowiedź Papszuna o celach Rakowa. „Absurdalne, groteskowe”

Marek Papszun kilka dni temu udzielił kontrowersyjnej wypowiedzi. Trenera Rakowa zaskoczył wszystkich twierdząc, że celem jego drużyny jest wicemistrzostwo. Na te słowa zareagował Jakub Polkowski, nie oszczędzając szkoleniowca.




Raków Częstochowa wciąż pozostaje liderem Ekstraklasy. W sobotę „Medaliki” przegrały jednak z Jagiellonią Białystok (1-2). Potknięcie rywali może wykorzystać Lech Poznań. Jeśli „Kolejorz” wygra w niedzielę z Legią Warszawa, wyprzedzi Raków o jeden punkt.

„Groteskowe”

Jeszcze przed rywalizacją z Jagiellonią, Marek Papszun udzielił zaskakującej wypowiedzi. Stwierdził wprost, że celem jego drużyny w bieżącym sezonie jest wicemistrzostwo.

Słowa spotkały się ze sporym zmieszaniem. Duża część kibiców i ekspertów nie rozumiała, skąd tak ostrożna postawa trenera Rakowa. Jakub Polkowski mocno skomentował wypowiedź.




– Nie rozumiem słów Marka Papszuna przed meczem – kiedy jesteś liderem Ekstraklasy, masz korzystny terminarz, a mimo to mówisz, że celem jest wicemistrzostwo. Nie wyobrażam sobie innej dyscypliny sportu, gdzie sportowiec mówi, że walczy o drugie miejsce, to absurdalne, groteskowe – zaznaczył.

– Masz już mistrzostwo Polski w gablocie, zdobyłeś je dwa lata temu, naprawdę masz dobrą sytuację w lidze i jesteś faworytem, to powiedz, że walczysz o mistrzostwo Polski, ale to Lech jest faworytem, a nie że walczysz o wicemistrzostwo – dodał.

Wyliczono szanse Rakowa, Lecha i Jagiellonii na mistrzostwo. Faworyt pozostaje niezmienny

Ekstraklasa znajduje się obecnie w decydującej fazie. Walka o mistrzostwo trwa, a Paweł Mogielnicki z 90minut.pl wyliczył szansę poszczególnych drużyn. Największy procent uzyskał Raków Częstochowa.




W sobotę obecny mistrz, Jagiellonia Białystok, pokonała faworyta do tegorocznego tytułu – Raków. Podopieczni Adriana Siemieńca wygrali na wyjeździe 2-1. Już w niedzielę potknięcie „Medalików” może wykorzystać Lech Poznań, który podejmie Legię Warszawa.

Zdecydowany faworyt

Mimo porażki, to wciąż Raków zdaje się być głównym kandydatem do wygrania mistrzostwa Polski. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl wyliczył, że „Medaliki” mają aż 77 proc. szans na końcowy sukces.




Szanse Lecha wyliczył z kolei na 22,9 proc. Jagiellonia na obronę tytułu sprzed roku ma zaledwie 0,06 proc.

FOT: Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Mecz rekordów Alexandra Sorlotha! A to wszystko przeciwko byłemu klubowi

Alexander Sorloth strzelił 4 gole w jednej połowie, pobijając tym samym kilka rekordów. A wszystko to przeciwko swojemu dawnemu klubowi, Realowi Sociedad.




Na sobotni wieczór zaplanowano niezwykle emocjonujące starcie między Atletico Madryt a Realem Sociedad w 35. kolejce Laliga. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili już 4:0. Wszystkie bramki zdobył Alexander Sorloth. Licząc czas od początku meczu, zajęło mu to zaledwie 30 minut! Przypomnijmy, że Norweg występował w Realu Sociedad w latach 2021-2023.

Najwcześniejszy hat-trick

We wspomnianym meczu Alexander Sorloth pobił kilka ciekawych rekordów strzeleckich. Przede wszystkim jego 3 pierwsze gole są najszybszym zdobytym hat-trickiem w historii LaLiga, licząc czas od startu meczu. Według „MisterChipa” potrzebował na to zaledwie 10 minut i 46 sekund.

Najszybszy hat-trick

Kolejny rekord? Najszybszy hat-trick w LaLiga od 1995 roku, licząc czas między pierwszą, a trzecią zdobytą bramką. Sorlothowi zajęło to 3 minuty i 57 sekund. Jednocześnie jest to najszybszy hat-trick w historii Atletico Madryt, podaje „MisterChip”.

4 gole w 1. połowie

Kolejny rekord dotyczy już nie hat-tricka, a zdobycia 4 bramek. A mianowicie, Alexander Sorloth został drugim piłkarzem w historii, który strzelił 4 gole w pierwszej połowie meczu LaLiga! „MisterChip” donosi, że pierwszym był Mundo, który dokonał tego w 1941 roku. Hiszpan potrzebował na to jednak zaledwie 20 minut od rozpoczęcia meczu, a Norweg „aż” 30.




Jacek Góralski bez skrupułów o postawie Wieczystej: „Każdy myślał, że teraz już będzie z górki”

Jacek Góralski nie przebierał w słowach, wypowiadając się o Wieczystej Kraków. Były reprezentant Polski w mocnych słowach podsumował postawę swojej drużyny na finiszu sezonu II Ligi.

Przed startem sezonu 2024/2025 w II Lidze Wieczysta Kraków była jednym z głównych faworytów do awansu. I faktycznie, żółto-czarni od samego początku znajdowali się w czołowej trójce tabeli. Przez dużą część sezonu Wieczysta zajmowała nawet 2. miejsce gwarantujące bezpośredni awans do I Ligi.




W ostatnich tygodniach krakowianie zaczęli jednak notorycznie tracić punkty. Efektem czego jest obecna 3. pozycja i strata 6 punktów do miejsca gwarantującego bezpośredni awans do I Ligi. Do końca sezonu już tylko 5 kolejek, więc szanse Wieczystej na bezpośredni awans są znikome. Najprawdopodobniej klub Wojciecha Kwietnia o awans będzie musiał powalczyć w barażach.

Obecną sytuację Wieczystej w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” skomentował Jacek Góralski. 32-latek nie przebierał w słowach i bez pohamowania przedstawił swój punkt widzenia.

– Wkurzony jestem. Przegrywamy mecze i musimy się teraz martwić o awans. Największą odpowiedzialność za to, co dzieje się na boisku, bierzemy my, zawodnicy – skomentował Jacek Góralski.




We wspomnianym wywiadzie Góralski mówi, że po rundzie jesiennej Wieczysta była w bardzo korzystnej sytuacji. Sugeruje, że być może on i jego koledzy byli zbyt pewni siebie, co mogło uśpić ich czujność. Wciąż jednak wierzy, że uda im się awansować do I Ligi.

– Mieliśmy po pierwszej rundzie cztery punkty przewagi. Pojechaliśmy na obóz przygotowawczy i pojawiały się hasła, że już jesteśmy w I lidze. W sparingach wyglądaliśmy dobrze, później powiększyliśmy przewagę w lidze. Trochę to nas uśpiło, a trzeba było jeszcze rozegrać rundę rewanżową. Zamiast zap******ać od samego początku i wygrywać mecz po meczu, to każdy myślał, że teraz już będzie z górki – przyznał Góralski.

– Było bardzo dużo rozmów. Gadamy ze sobą od dłuższego czasu. Wierzę, że wywalczymy bezpośredni awans. Teraz gramy z drugą w tabeli Polonią Bytom. Jeśli wygramy, to zmniejszymy do nich stratę do trzech punktów. Zostaną cztery kolejki do końca. To naprawdę jest realne – ocenił 32-latek.

źródło: wp sportowe fakty

Mikrofony wychwyciły rady trenera Igi Świątek. Kamery nagrały frustrację Polki [WIDEO]

Iga Świątek ekspresowo odpadła z turnieju WTA w Rzymie. Kamery uchwyciły słowa Polki po porażce z Daniele Collins.




Zaledwie na trzeciej rundzie zakończyły się zmagania Świątek na turnieju w Rzymie. Nasza tenisistka nie miała szans z dużo lepiej dysponowaną Daniele Collins. Amerykanka całkowicie rozbiła Polkę.

„Graj, żeby wygrać”

Jak na razie Świątek nie może zaliczyć do udanych bieżącego roku. To już jej kolejne niepowodzenie pod wodzą nowego trenera, Wima Fissette. Od kilku tygodni w mediach przewija się temat relacji zawodniczki ze sztabem.

Na pewno sytuacji nie załagodzi reakcja Polki na rady trenera w trakcie meczu z Collins. Belg wciąż wykrzykiwał w kierunku Świątek dość banalne frazesy.




– Iga, graj, żeby wygrać. To proste. Graj, żeby wygrać – krzyczał Fissette, co słychać na nagraniu z kamer.

Świątek raczej wiele to nie pomogło. Sprawiała raczej wrażenie niewzruszonej, zniechęconej, a nawet poirytowanej banalnymi podpowiedziami.

Hansi Flick zapytany o Wojciecha Szczęsnego: „Czasami trochę pali, ale taki już jest”

Na konferencji prasowej przed niedzielnym El Clasico Hansi Flick został zapytany o Wojciecha Szczęsnego. Szkoleniowiec FC Barcelony wypowiedział się na temat przyszłości polskiego bramkarza, a także jego charakteru.

Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z FC Barceloną w październiku ubiegłego roku. Obie strony związały się umową tylko do końca tego sezonu. Czy zarówno klub, jak i zawodnik, zdecydują się przedłużyć swoją współpracę? Wcześniejsze doniesienia każą nam sądzić, że tak też się stanie. Oficjalnego potwierdzenia jednak jeszcze nie otrzymaliśmy.




W sobotę odbyła się konferencja prasowa przed niedzielnym El Clasico. Jedno z pytań skierowanych do Hansiego Flicka dotyczyło Wojciecha Szczęsnego. Niemiec przyznał, że jest zadowolony z pracy Polaka. Pochwalił go również za jego charakter. Nie zabrakło delikatnej uszczypliwości, kiedy Flick wypomniał Szczęsnemu to, że ten pali.

– To robota Deco; ja nie odpowiadam za kontrakty. Jestem jednak z niego zadowolony – odpowiedział Flick.

– Zawsze jest bardzo pozytywny, spokojny i zachowuje spokój, a to dobrze dla nas. Myślę, że chciałby zostać. Jest bardziej wyluzowany, czasami trochę pali, ale taki już jest. Ma swój wiek i jest bardzo wyluzowany – skomentował Niemiec.




El Clasico odbędzie się już w niedzielę. Rezultat tego starcia będzie niezwykle ważny dla walki o Mistrzostwo Hiszpanii. Obecnie liderem jest FC Barcelona, która ma 4 punkty przewagi nad Realem Madryt. Zwycięstwo Królewskich pozwoli się zbliżyć do Barcelony na zaledwie 1 punkt. Z kolei wygrana Blaugrany niemal zapewni im już teraz krajowy tytuł. Hansi Flick potwierdził, że przeciwko Realowi zagra Wojciech Szczęsny.

Były sędzia o kontrowersjach wokół Marciniaka: „Popełnił jeden błąd”

Szymon Marciniak prowadził rewanżowe spotkanie półfinału Ligi Mistrzów, w którym Inter Mediolan pokonał FC Barcelonę 4:3 po dogrywce. Decyzje polskiego arbitra wzbudziły ogromne emocje, zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie prasa nie szczędziła mu krytyki. Swojego wsparcia Marciniakowi udzielił jednak były szwajcarski sędzia Urs Meier, który w rozmowie z niemiecką stacją RAN pochwalił Polaka za większość decyzji, choć wskazał również na jeden błąd.

Marciniak na celowniku mediów i Flicka

Hiszpańskie media nie zostawiły na Marciniaku suchej nitki. Dziennikarze zarzucali polskiemu arbitrowi, że jego decyzje faworyzowały Inter.

– Marciniak był zdeterminowany, by zakończyć marzenie o bohaterskiej Barcelonie. Fatalny występ polskiego arbitra – pisali.

Do grona krytyków dołączył również trener FC Barcelony, Hansi Flick. Niemiec w rozmowie z dziennikarzami sugerował, że każda decyzja „50/50” była podejmowana na korzyść Interu.

– Nie chcę za dużo mówić o sędziach, ale każda decyzja 50/50 była dla Interu. Niektóre decyzje sędziego były niesprawiedliwe i nie po naszej myśli – stwierdził Flick.

Ekspert stanął w obronie Polaka

W obronie Szymona Marciniaka stanął jednak były szwajcarski arbiter Urs Meier. Jego zdaniem Polak podejmował właściwe decyzje w kluczowych momentach meczu. Meier szczególnie odniósł się do dwóch kontrowersyjnych sytuacji.

Pierwszą z nich był rzut karny dla Interu Mediolan po faulu na Lautaro Martinezie. Marciniak wskazał na „jedenastkę”, co wywołało protesty piłkarzy Barcelony. Zdaniem Meiera, Polak miał jednak rację.

– Po zachowaniu piłki można by powiedzieć, że była to prawidłowa interwencja, ale kamera za bramką dostarczyła więcej szczegółów. Można zobaczyć, że Martinez ustawił nogę we właściwej pozycji i że Cubarsi najpierw trafił w niego. Jest to zatem rzut karny – wyjaśnił Meier.

Kolejna kluczowa decyzja dotyczyła anulowania rzutu karnego dla Barcelony po faulu Mkhitaryana na Laminie Yamalu. Marciniak po konsultacji z VAR zmienił swoją decyzję i wskazał na rzut wolny tuż za polem karnym. Także tutaj Meier stanął po stronie Polaka.

– Faul miał miejsce tuż za polem karnym. Marciniak podjął dobrą decyzję. Prawdopodobnie postąpiłbym tak samo. Nawet chwaliłem Polaka w szwajcarskiej telewizji – dodał były arbiter.

Jeden błąd Marciniaka

Mimo ogólnej pochwały dla Marciniaka, Urs Meier zauważył jeden istotny błąd polskiego sędziego. Chodzi o sytuację z dogrywki, gdy Marciniak zbyt wcześnie zakończył pierwszą połowę dodatkowego czasu gry.

– Było to niefortunne. Musi nad tym popracować, ponieważ nie było to słuszne – zaznaczył Meier.

Na koniec szwajcarski ekspert odniósł się do emocjonalnej wypowiedzi Hansiego Flicka, który sugerował stronniczość polskiego arbitra. Meier uznał, że słowa niemieckiego trenera były podyktowane frustracją po porażce.

– Takie odczucia miał w tamtym momencie. Teraz, po zobaczeniu powtórek, pewnie by się tak nie wypowiedział. To był wynik rozczarowania. Ja nie zgadzam się z jego słowami – podsumował.

Źródło: RAN, Sport.pl

Marek Papszun nie celuje w mistrzostwo Polski. Wskazał cel, jaki wyznaczył Rakowowi

Marek Papszun wskazał cel Rakowa na końcówkę sezonu. Szkoleniowiec zaznaczył, że nie jest to mistrzostwo Polski. Najważniejszy skalp został już zdobyty.




Raków pozostaje głównym faworytem do mistrzostwa Polski. „Medaliki” przewodzą w tabeli Ekstraklasy i wyprzedza Lecha Poznań o dwa punkty. W sobotę zmierzą się z obecnym mistrzem, Jagiellonią Białystok.

„Pojawił się drugi cel”

Papszuna zabraknie jednak w tym starciu na ławce, bo musi pauzować za kartki. Drużynę pod jego nieobecność poprowadzi Artur Węska. Szkoleniowcy pozostaną jednak w kontakcie.

– Kilka takich sytuacji już doświadczyłem w życiu, choćby w Radomiu w sezonie mistrzowskim. Mecz w Gdyni też oglądałem z trybun. Można powiedzieć, że jestem doświadczony – stwierdził Papszun.

– Komunikacja nie musi być tajna, żyjemy w wolnym kraju. Można się komunikować z kim się chce. To będzie oficjalna komunikacja – dodał.

Mimo dobrej sytuacji w tabeli, Papszun stara się nie mówić o mistrzostwie. Zaznaczył, że najważniejszy cel został już spełniony. Raków ma zapewnioną grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.




– Nie skupiamy się w tej chwili na rozmowach z zawodnikami i przymiarkach transferowych. Mamy już zapewnioną grę w europejskich pucharach, a teraz pojawił się na horyzoncie drugi cel w postaci walki o wicemistrzostwo Polski i na nim się skupiamy. Mam nadzieję, że wraz z naszymi kibicami uda nam się go zrealizować – podsumował.


Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Ujawniono ceny pierwszych biletów. Gigantyczna kwota za pakiet

Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2026 zbliżają się wielkimi krokami. Turniej ten po raz pierwszy w historii odbędzie się na terenie trzech krajów – Stanów Zjednoczonych, Kanady i Meksyku. Będzie jednak wyjątkowy także ze względu na rozszerzenie liczby uczestników do 48 drużyn. We wtorek poznaliśmy także pierwsze ceny biletów.

Kosztowna piłkarska przygoda

Jak informuje The Athletic, dostępne obecnie pakiety dotyczą wyłącznie meczów rozgrywanych na terenie Stanów Zjednoczonych. Najdroższą opcją jest U.S. Venue Series. Umożliwia on zakup biletów na wszystkie mecze rozgrywane w jednym z 11 amerykańskich miast-gospodarzy. Ceny tego pakietu zaczynają się od 8 tysięcy dolarów. Kończą się jednak nawet na 73 tysiącach dolarów, w zależności od miasta i kategorii miejsc na stadionie.

Dla kibiców szukających nieco tańszej alternatywy przygotowano U.S. Four-Match Series. Ten pakiet pozwala na obejrzenie czterech meczów w Stanach Zjednoczonych. Z kolei jego cena wynosi około 5800 dolarów.

O dostępności biletów i szerokiej ofercie mówiła także Alicia Falken, dyrektorka generalna Mistrzostw Świata 2026.

– Będzie dostępna szeroka gama produktów w zasięgu dla prawie każdego typu fana, który chce mieć za sobą wspaniałe wrażenia – zapewniała Falken.

Ile za pojedynczy bilet?

Dziennikarze The Athletic oszacowali również średnie ceny pojedynczych biletów na mecze fazy grupowej turnieju. Będą one prawdopodobnie kosztować średnio 305 dolarów za sztukę. Ich sprzedaż ma ruszyć w drugiej połowie roku.

Mundial 2026 będzie pierwszym w historii turniejem, w którym wystąpią aż 48 drużyn, a mecze będą rozgrywane w trzech krajach. Stany Zjednoczone, Kanada i Meksyk przygotują dla kibiców łącznie 16 miast-gospodarzy, w tym takie metropolie jak Nowy Jork, Los Angeles, Toronto, Vancouver czy Mexico City.

Turniej rozpocznie się 11 czerwca 2026 roku, a jego finał zaplanowano na 19 lipca 2026 roku (odbędzie się w Nowym Jorku na MetLife Stadium).

Źródło: The Athletic, Meczyki.pl

Nietypowy kibic Śląska Wrocław. Specjalnie przeprowadził się do Polski. „Wybrałem się w przygodę życia”

Śląsk Wrocław ma nietypowego kibica. Poczynania „Wojskowych” śledzi Francuz, Antoine Gedon, który zamieszkał nawet we Wrocławiu. O szczegółach zauroczenia klubem opowiedział w rozmowie z „TVP Sport”.




Gedon jest magistrem komunikacji i marketingu cyfrowego. Pochodzi z północnej części Francji, z okolic Lille i… kibicuje Śląskowi. Od stycznia mieszka we Wrocławiu, gdzie nie opuszcza żadnego meczu i wnikliwie opisuje wydarzenia wokół klubu.

„Stawał się częścią mojej historii”

23-latek jeszcze w 2021 roku założył na portalu X profil „SlaskFR”. Jego zamysłem było przybliżenie polskiej piłki francuskim kibicom. Pojawiają się na nim wpisy i grafiki jego autorstwa, a także relacje na żywo z meczów w ojczystym języku.

Początki mojego zainteresowania to sezon 2017/2018. Tak naprawdę przypadek sprawił, że pierwszy mecz Ekstraklasy, jaki oglądałem na YouTube, był z udziałem Śląska Wrocław. Nigdy nie byłem fanem hegemonów, którzy potrafią zdominować ligę, jak PSG. Wolałem kluby z sercem, surową i autentyczną duszą, dlatego też od razu pokochałem Śląsk. To nie wyniki sprawiły, że się w nim zakochałem, bo tamten sezon wcale nie był łatwy. Coś w Śląsku mnie przyciągnęło – odporność drużyny na boisku, niesamowita baza fanów, którzy żyją dla drużyny, ogromny stadion, na którym czujesz pasję w każdej przyśpiewce, miasto z bogatą historią i niezaprzeczalnym urokiem. To był prawdziwy, niefiltrowany futbol, czyli taki, jaki powinien być. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale Wrocław powoli stawał się częścią mojej własnej historiipowiedział Gedon dla „TVP Sport”.




Dopiero w październiku 2024 roku Gedon zdecydował się na tygodniową podróż do Polski. Obejrzał wówczas domowe mecze Śląska ze Stalą Mielec i Rakowem Częstochowa. Spotkał się nawet z Jackiem Magierą i otrzymał koszulkę od Simeona Petrowa. To był bodziec, przez który w styczniu bieżącego roku na sześć miesięcy przeprowadził się do Wrocławia.

Zaczęło mnie męczyć oglądanie meczów przed telewizorem. Czasami sygnał internetowy się zacinał, a jakość obrazu nie była zbyt wysoka. To komplikowało relacjonowanie moich meczów w sieci. Nie odczuwałem już wielkich emocji. Stwierdziłem, że po pięciu latach pisania we Francji, czas w końcu wyruszyć do Wrocławia i obejrzeć mecz na żywo. Najpierw były spotkania ze Stalą i Rakowem, a miesiąc później udałem się na kolejną wycieczkę, tym razem na starcia z Piastem i Puszcząprzyznał.

Miałem sporo czasu wolnego, a że nie miałem w życiu jeszcze tak długich wakacji, stwierdziłem, że czemu nie wybrać się do Wrocławia na pół roku. To było moje marzenie, żeby przeżyć tam całą rundę. Wiedziałem, że taki moment może się już nie powtórzyć. Wybrałem się w przygodę życia, płacę za wszystko z własnej kieszeni. Reakcje mojej rodziny i znajomych na to, że wyjeżdżam na kilka miesięcy, były różne. Większość zrozumiała, że robię to z pasji dla Śląska i dlatego, że spodobała mi się Polska. Niektórzy znajomi byli zdziwieni i nie wiedzieli o Wrocławiu nic, a dziś to się zmienia i chcą mnie tu odwiedzićdodał.

Cytowane wypowiedzi pochodzą z wywiadu na portalu tvpsport.pl. Oryginalny wywiad w całości możecie przeczytać tu: Antoine Gedot – kibic Śląska Wrocław z Francji. Zamieszkał na pół roku, żeby zobaczyć walkę o utrzymanie | TVP SPORT

Wojciech Szczęsny ze „specjalnym traktowaniem” przed El Clasico. Barcelona przygotowuje się do meczu z Realem

W niedzielę Hiszpanii odbędzie się El Clasico. FC Barcelona szykuje się do hitowego spotkania z Realem Madryt, ale nie cała drużyna trenuje na pełnych obrotach. Część zawodników ma „specjalne traktowanie”.




Kilka dni temu FC Barcelona odpadła z Ligi Mistrzów po porażce w półfinale z Interem Mediolan (6-7 w dwumeczu). Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie. Już w niedzielę Blaugrana spotka się z Realem Madryt w hicie LaLigi.

Specjalne traktowanie

Po spotkaniu z Interem pojawił się jednak problem w dyspozycji niektórych zawodników. Część zespołu wciąż ma odczuwać dyskomfort po wymagającej batalii. Z tego względu sztab szkoleniowcy Barcy zarządził o „specjalnym traktowaniu” niektórych piłkarzy.




Według „Mundo Deportivo” w tym gronie znaleźli się: Lamine Yamal, Wojciech Szczęsny, Ronald Araujo, Frenkie De Jong, Ferran Torres i Andreas Christensen. Wszyscy mieli trenować jedynie na siłowni.

Robert Lewandowski oraz reszta zespołu odbyła zajęcia na murawie. Część z nich trenowała jednak indywidualnie. W tym gronie znalazł się także Alejandro Balde, który wraca po kontuzji.

Wojciech Kowalczyk kontynuuje krytykę Szymona Marciniaka! „Największy przekręt w historii Ligi Mistrzów”

Wojciech Kowalczyk po raz kolejny otwarcie skrytykował Szymona Marciniaka za ostatni meczu Interu Mediolan z FC Barceloną. – Dla mnie to był największy przekręt w historii Ligi Mistrzów, jaki kiedykolwiek widziałem – skomentował Kowalczyk.




W tym tygodniu poznaliśmy tegorocznych finalistów Ligi Mistrzów. W decydującym starciu o to trofeum zmierzą się PSG i Inter Mediolan. Francuski zespół pokonał w półfinale Arsenal. Z kolei Włosi rozprawili się z FC Barceloną.

Marciniak krytykowany

Dwumecz Interu z FC Barceloną przyniósł nam masę emocji. Wszak padło w nim aż 13 bramek! W tak ważnym i zaciętym starciu nie obyło się bez pewnych kontrowersji sędziowskich. Za swoją pracę Szymon Marciniak został mocno skrytykowany przez kibiców z Hiszpanii.




Kowalczyk krytykuje

Szymona Marciniaka skrytykowali nie tylko kibice, ale również część ekspertów, w tym Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski przejechał się po Marciniaku na Twitterze. W czwartek Kowalczyk ponownie skrytykował Marciniaka, tym razem w studiu „Kanału Zero”.

– Dla mnie to był największy przekręt w historii Ligi Mistrzów, jaki kiedykolwiek widziałem. On przebił sławnego Ovrebo z meczu Chelsea – Barcelona. (…) Tak, bo Ovrebo nie miał VAR-u, Marciniak miał VAR

– To jest największy przekręt w historii Ligi Mistrzów na poziomie półfinałów i takiego nie widziałem. I tu nie ma dyskusji. Przekręt, nad przekrętami. Tu nie wybroni Marciniaka nic.

– Dla mnie to jest chłop, który powinien skończyć z sędziowaniem w Europie, bo Ovrebo zakończył swoją sędziowską karierę, przygodę. I mam nadzieję, że Szymon Marciniak w następnym sezonie albo sobie wybierze Arabię Saudyjską albo po prostu wakacje gdziekolwiek. Dla mnie to już jest sędzia skończony


TROLLNEWSY I MEMY