Mateusz Musiałowski błysnął w meczu z Arsenalem. Klopp widział jego bramkę [WIDEO]

Doskonałe wieści z Anglii! Mateusz Musiałowski, 17-letni napastnik z Liverpoolu U18 strzelił gola w meczu młodzieżowego Pucharu Anglii przeciwko rezerwom Arsenalu. Co ważne, na trybunach siedział sam Juergen Klopp.

Musiałowski znowu dał o sobie znać na Wyspach Brytyjskich. Nastolatek w połowie marca błysnął fantastyczną akcją w meczu rezerw Liverpoolu z młodzieżową drużyną Newcastle. Teraz strzelił kolejnego gola, jednak w dużo ważniejszym meczu i zdecydowanie innych okolicznościach.

Na oczach trenera

Liverpool U18 pokonał równieśników z Arsenalu w ćwierćfinale FA Youth Cup (3-1). Jednego z goli dla „The Reds” strzelił Mateusz Musiałowski. Zrobił to w świetnym dla siebie momencie. Starcie młodzików z trybun Anfield oglądał bowiem sam Juergen Klopp.

17-latek popisał się świetnym dryblingiem i czuciem piłki. Znakomicie zwiódł rywala i wykorzystał podanie od kolegi z zespołu. Polak tym samym udowodnił, że akcja sprzed ponad miesiąca nie była jednorazowym wybrykiem.

Przypomnijmy, że Musiałowski w zeszłym roku był gorącym nazwiskiem na rynku. O zakontraktowanie 16-letniego wówczas zawodnika SMS-u Łódź zabiegało wiele klubów, w tym między innymi właśnie Arsenal. W Londynie napastnik przebywał nawet na testach. Ostatecznie jednak przeniósł się do Liverpoolu, gdzie w tym sezonie uzbierał 22 występy, licząc młodzieżową Premier League oraz FA Youth Cup. W sumie na koncie ma 10 goli oraz 3 asysty.

Laporta ma dość Koemana i wybrał jego następcę. Holender dostał ultimatum

Ostatnia porażka FC Barcelony z Granadą (1-2) może mieć poważne konsekwencje. Hiszpańskie media podają, że Ronald Koeman znalazł się na bardzo grząskim gruncie. Władze Blaugrany wybrały Xaviego na następcę Holendra.

Po ostatniej wpadce FC Barcelona oddaliła się od wygrania mistrzostwa La Liga. Duma Katalonii wprawdzie wciąż traci ledwie dwa punkty do lidera (Atletico Madryt), jednak tyle samo „oczek” ma także Real Madryt. Na domiar złego przewaga nad czwartą Sevillą wynosi tylko punkt.

Zmiana warty?

W Katalonii zanosi się zatem na zmiany. „Deportes Cuatro” podaje, że Joan Laporta ma dość pracy Ronalda Koemana. Prezesowi Barcelony nie podoba się styl, jaki prezentuje drużyna, jej wizerunek oraz samo zachowanie szkoleniowca.

To samo źródło dodaje, że Laporta upatrzył sobie już następcę Holendra. Mowa o Xavim, który od dłuższego czasu jest już szykowany do objęcia pierwszej drużyny Blaugrany.

Zmiana na stanowisku szkoleniowca miałaby nastąpić po zakończeniu tego sezonu. Wiele zależy od tego, czy Koeman zdoła jeszcze wygrać ligę. Jeśli jednak mu się to nie uda, w jego miejsce przyjdzie właśnie Xavi.

Zobacz także:

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Piszczek znowu przedłuży kontrakt z BVB? Wymowna wiadomość Marco Reusa

Choć Łukasz Piszczek po tym sezonie miał odejść z Borussii Dortmund, to jeszcze wiele może się wydarzyć. Marco Reus, kapitan BVB nie chce dopuścić do pożegnania Polaka. 

Prawy obrońca nie stanowi już o sile zespołu z Signal Iduna Park. Na murawie w tym sezonie spędził zaledwie 285 minut w Bundeslidze. Dołożył także kilka parę występów w krajowym pucharze czy w rozgrywkach międzynarodowych. Mimo to nadal stanowi ważne ogniwo, chociażby w szatni.

Zasłużony odpoczynek

Przez lata Piszczek wyrobił sobie renomę w Niemczech. Śmiało można go nazwać również ikoną Borussii Dortmund. Jednak wszystko, co się kiedyś zaczyna, również kiedyś się kończy. Już przed rokiem Polak przygotowywał siebie i kibiców na pożegnanie z Dortmundem.

Ostatecznie 35-latek (dosyć niespodziewanie) przedłużył kontrakt i został w BVB na kolejny sezon. To miał być jednak definitywny koniec. Piszczek nie ukrywa, że chciałby zająć się ukochanym LKS-em Goczałkowice-Zdrój i pomóc nieco klubowi.

Jeszcze rok

Okazuje się natomiast, że do Polski były kadrowicz może jeszcze nie wrócić. Należy pamiętać, że Piszczek jest niezwykle ceniony w Dortmundzie. Lubi go zarówno zarząd, jak i koledzy z szatni. Istotne jest także jego doświadczenie, którym może dzielić się z młodszymi kolegami.

Wśród przyjaciół Piszczka znajduje się, chociażby Marco Reus. To właśnie kapitan BVB w pewien sposób dał kibicom nadzieję na kolejne przedłużenie kontraktu 35-latka.

Piszczek wstawił bowiem na Twittera wpis, w którym tłumaczył nieporozumienia, jakie zaszły po jednej z jego wypowiedzi. W odpowiedzi natomiast Reus wstawił tylko wymowny hasztag „#onemoreyear”, co może oznaczać kolejne odnowienie umowy Polaka.

Brak rozumu i życzenie śmierci: „Powinieneś to zrobić prawidłowo za pierwszym razem”

Podczas czwartkowego spotkania Scottish League Two pomiędzy Stenhousemuir FC a Albion Rovers piłkarz gości, David Cox, w przerwie opuścił stadion. Po meczu 32-latek poinformował w swoich social mediach o zakończeniu kariery, a to wszystko przez słowa kapitana gospodarzy.

Szczyt chamstwa i brak rozumu

– Powinieneś to zrobić prawidłowo za pierwszym razem – krzyknął kapitan Stenhousemuir FC do Davida Coxa. Po tych słowach zawodnik Albion Rovers zakończył karierę.

David Cox od kilku lat zmaga się z problemami ze zdrowiem psychicznym. 32-latek był maltretowany z tego powodu, a w 2019 roku próbował odebrać sobie życie. To właśnie to Szkot „powinen zrobić prawidłowo” według Jonathana Tiffoney’a – kapitana Stenhousemuir FC.

Cox nie wytrzymał i w przerwie spotkania opuścił stadion. Po meczu w social mediach pojawił się filmik, w którym 32-letni Szkot poinformował o zakończeniu piłkarskiej kariery.

– Ponownie w piłce nożnej musiałem się zmierzyć z atakiem na zdrowie psychiczne. Druga połowa się rozpoczęła, a ja opuściłem stadion. Siedziałem na ławce. Wychodziliśmy w tą i powrotem po kilka razy. Zaatakowali mnie psychicznie i powiedzieli „powinieneś to zrobić prawidłowo za pierwszym razem” – powiedział Cox.

– Obiecałem sobie, że jeśli raz się to wydarzy, wyjdę ze stadionu. Zakończyłem przygodę z piłką nożną. Niektórzy ludzie mogą sobie pomyśleć, że to nic wielkiego, ale mam już dość – dodał.

Skazany na głupotę?

To niepierwszy taki wyskok Tiffoney’a. W 2014 roku wyszło na jaw, że 29-latek upublicznił swój stosunek seksualny z kobietą, a także jej nagie zdjęcia. Został również skazany za oplucie jej podczas dwudniowego procesu. W ramach kary kapitan Stenhousemuir FC musiał odbyć 150 godzin prac społecznych, a także został wpisany na listę przestępców seksualnych na 18 miesięcy.

Harry Kane’a zirytowany sytuacją w Tottenhamie. „Moim celem jest zdobywanie trofeów z drużyną”

Harry Kane udzielił wywiadu telewizji Sky Sports. Napastnik Tottenhamu opowiedział o swojej formie w obecnym sezonie i celach, o które chciałby walczyć. Anglikowi brakuje największych trofeów, przez co odczuwa słodko-gorzkie emocje.

Wyniki były, ale w gablocie pusto

Tottenham przegrał z Manchesterem City w meczu finału Pucharu Ligi Angielskiej. Pomimo niezłych wyników w ostatnich latach (2. miejsce w Premier League, finał Ligi Mistrzów), w gablocie Kogutów wciąż brakuje trofeów.

Chciałby zdobywać trofea

To irytuje największą gwiazdę Spurs, Harry’ego Kane’a. Snajper drużyny z północnego Londynu twierdzi, że zdobywanie trofeów z drużyną jest dla niego największym celem.

– Kiedy po zakończeniu kariery spojrzę wstecz, będę wspominał wszystkie te wydarzenia nieco dokładniej. Ale teraz, dla mnie, jako piłkarza, celem jest zdobywanie trofeów z drużyną. Świetnie mi się gra, ale chcę zdobywać największe klubowe laury. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca. To słodko-gorzkie uczucie, ale tak po prostu jest. Niemniej jednak jestem dumny z nagród indywidualnych, to był dla mnie dobry sezon – przyznał Harry Kane w rozmowie ze Sky Sports.

Świetny sezon Kane’a

Bilans 27-letniego Anglika w bieżącym sezonie to 44 spotkania, 31 goli oraz 16 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia Kane’a na 120 milionów euro. Umowa napastnika z Tottenhamem obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku.

Źródło: Transfery.info, Sky Sports

Niemieccy dziennikarze nie mają złudzeń. Ogłoszenie nowej funkcji Flicka możliwe jeszcze przed sobotnim meczem

Wciąż nie rozstrzygnęła się przyszłość Hansiego Flicka. Według niemieckich dziennikarzy obecny trener Bayernu ma atrakcyjną ofertę od DFB.

Zmiana na stanowisku trenera

Hansi Flick poinformował kilkanaście dni temu, że wraz z końcem sezonu opuści Bayern Monachium. Bawarczycy nie potrzebowali dużo czasu, by ogłosić jego następcę.

Nowym szkoleniowcem mistrzów Niemiec zostanie Julian Nagelsmann, który w bieżącym sezonie prowadzi RB Lipsk. Według doniesień prasy, Bayern zapłacił za wykupienie trenera około 20 milionów euro.

Wróci do reprezentacji?

Niemieccy dziennikarze donoszą, iż Hansi Flick obejmie reprezentację Niemiec. Szkoleniowiec był w przeszłości asystentem Joachima Loewa, który po turnieju EURO 2020 odchodzi z kadry.

Zobacz również: Niepewna przyszłość Lewandowskiego. Bayern otrzymał ofertę sprzedaży Polaka

Nie dla Juventusu

W ostatnich tygodniach spekulowano, że Flick może objąć Juventus. Stara Dama sprawuje się poniżej oczekiwań w bieżącym sezonie Serie A. Niemieccy dziennikarze jednak nie pozostawiają złudzeń. Według ich doniesień Flick zajmie miejsce Loewa w federacji DFB.

– Nie ma wątpliwości, że Flick zastąpi Loewa po Euro. Oczekuje się, że zostanie osiągnięte szybkie porozumienie, być może jeszcze przed sobotnim meczem w Gladbach. Flick mógł zabrać do reprezentacji obu swoich asystentów: Miroslava Klose i Danny’ego Rohla – twierdzą eksperci z Abendzeitung.

Zagrają mecz towarzyski, by nie płacić odstępnego?

Kwestią sporną pozostaje kwota odstępnego za szkoleniowca Bayernu. Według doniesień niemieckiej prasy obie strony doszły do porozumienia. Bayern Monachium miałby zagrać z reprezentacją Niemiec, przez co ci drudzy nie musieliby płacić kwoty odstępnego. Dochody z towarzyskiego spotkania poszłyby w 100% do Bayernu.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Abendzeitung

Ronald Koeman grzmi po czerwonej kartce. „Będę musiał interweniować”

FC Barcelona doznała w czwartek porażki na własnym stadionie w meczu z Granadą (1-2). Tym samym Dumie Katalonii wymsknęła się szansa wskoczenia na fotel lidera La Liga. W okolicach 60. minuty na trybuny wyrzucony został Ronald Koeman, który na pomeczowej konferencji skrytykował pracę sędziego.

Sytuacja w Hiszpanii jest dosyć nietypowa. Atletico przewodzi w ligowej tabeli z 73 punktami na koncie. Drugi Real Madryt oraz trzecia FC Barcelona mają o dwa „oczka” mniej od ekipy Diego Simeone. Katalończycy mieli także o jeden mecz rozegrany mniej od reszty stawki. Spotkanie z Granadą było zatem idealną okazją do objęcia pierwszego miejsca w La Liga. Blaugrana nie wykorzystała jednak swojej szansy.

Spięcie

W okolicach 60. minuty Ronald Koeman krzyczał coś w kierunku sędziego. Chwilę później arbiter pokazał Holendrowi czerwoną kartkę i odesłał go na trybuny. Z tego powodu w najbliższych dwóch spotkaniach nie będzie mógł zasiąść na ławce Barcelony.

Po ostatnim gwizdku szkoleniowiec nie krył swojego zdenerwowania zachowaniem Pablo Gonzaleza Fuertesa. Ostro skrytykował jego pracę oraz ostrzegł, że podejmie działania, jeśli protokół wykaże coś, czego nie powiedział.

– Jeśli arbiter chciał być tego wieczoru gwiazdą, to proszę bardzo. Zobaczymy, co pojawi się w pomeczowym protokole – grzmiał Koeman na pomeczowej konferencji. 

– Jeśli w protokole zostaną umieszczone słowa, których nawet nie wypowiedziałem, to będę musiał interweniować – dodał 58-latek.

Więcej:

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Kontrowersje po czerwonej kartce dla Ronalda Koemana. „Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem”

Dzisiejszego wieczoru w Hiszpanii jest niezwykle głośno, z powodu czerwonej kartki dla Ronalda Koemana. Holender musiał opuścić ławkę trenerską, po tym, jak powiedział do jednego z arbitrów „co za gość”. Takie rzeczy tylko w Hiszpanii.

Jeszcze kilka godzin temu można było powiedzieć, że FC Barcelona jest na autostradzie do wygrania La Liga. W czwartek Barça podejmowała Granadę, która co prawda w ostatnich kilku latach zanotowała ogromny progres, jednak mimo wszystko jest to drużyna o co najmniej dwie półki słabsza od „Dumy Katalonii”. Messi i spółka nie wykorzystali okazji do wyprzedzenia Atletico i stracili punkty z niżej notowanym rywalem.

Porażka Barcelony

Podopieczni Koemana wyszli na prowadzenie w 23. minucie meczu za sprawą gola Leo Messiego. 10 minut później Argentyńczyk mógł podwyższyć prowadzenie, jednak nie wykorzystał sytuacji „sam na sam” z bramkarzem przeciwnej drużyny. W drugiej połowie Granada strzeliła bramkę na 1:1, następnie na trybuny został odesłany Ronald Koeman, a w 79. minucie Barcelonę pogrążył 39-letni Jorge Molina. Po dzisiejszej porażce „Blaugrana” zajmuje 3. miejsce w tabeli ze stratą dwóch punktów do liderującego Atletico. Warto jednak zaznaczyć, że obie drużyny zmierzą się ze sobą w bezpośrednim pojedynku w 35. kolejce.

Czerwona kartka dla Koemana!

Poza wynikiem wielkie kontrowersje wzbudziła również czerwona kartka dla Ronalda Koemana. Zgodnie z meczowym protokołem, holenderski szkoleniowiec został ukarany czerwoną kartką za powiedzenie do jednego z sędziów czegoś w rodzaju „co za gość”.

Stanowisko Koemana

W pomeczowym wywiadzie całe zamieszanie skomentował sam zainteresowany – Ronald Koeman. Holender nie krył swojej frustracji decyzją arbitra i przyznał, że chciałby porozmawiać z sędzią, by ten wytłumaczył mu jego decyzję.

– Chcę, żeby sędzia powiedział mi, jakich słów użyłem. Nie użyłem ani jednego brzydkiego słowa – skomentował Ronald Koeman.

Jak donosi hiszpański dziennikarz Ferran Martinez, trener FC Barcelony może zostać wykluczony nawet na 2 najbliższe mecze! Jeśli okazałoby się to prawdą, to Messi i spółka musieliby sobie radzić bez swojego trenera w meczach z Valencią oraz Atletico.

Jakub Kosecki zaszokował. „Miałem iść do Liverpoolu, jak byłem w Legii”

Jakub Kosecki jest dobrze znany kibicom w Polsce. 30-latek ma za sobą grę między innymi w Legii Warszawa czy Śląsku Wrocław, a także wyjazd do Turcji. Ostatnimi czasy wrócił jednak do Ekstraklasy, gdzie zasilił szeregi Cracovii. Okazuje się, że w przeszłości skrzydłowy znalazł się pod obserwacją… wysłanników Liverpoolu.

Pod koniec lutego bieżącego roku Koseckiemu wygasł kontrakt z tureckim Demirsporem. Postanowił wrócić zatem do Polski, gdzie przybrał barwy „Pasów”. Jego kontrakt wygasa jednak już najbliższego lata i nie wiadomo, czy uda się go przedłużyć.

Wrócić za wszelką cenę

30-latek był ostatnio gościem Łukasza Polkowskiego i Michała Wiśniowskiego. W rozmowie na kanale „Foot Truck” wyjawił, że bardzo mu zależało na powrocie do Ekstraklasy. „Kosa” zdradził nawet, że był gotowy grać za darmo.

– Sam dzwoniłem do Śląska Wrocław, żeby dali mi kontrakt za darmo. Byle do końca sezonu, nie chcę nic od was. Trener Lavicka chciał, Sztylka chciał, ale inni nie chcieli. Za darmo mnie nie chcieli z powrotem – opowiedział Kosecki.

– Zobaczymy jak to się ułoży w Krakowie. Miałem problem ze znalezieniem klubu, który zaoferuje mi kontrakt tylko do końca sezonu. Z Cracovią mi się udało, chociaż musiałem zejść z zarobków poniżej minimum. Ja nie chciałem już żadnych pieniędzy, ale trener Probierz powiedział, że to nie będzie fajnie wyglądało tak za darmo – dodał.

Mógł grać w Liverpoolu

Kosecki w dalszej części rozmowy mocno zaskoczył. 30-latek zdradził, że w przeszłości znalazł się na oku Liverpoolu. Co więcej, o transfer rywalizował z nie byle kim, bo Raheemem Sterlingiem. Ostatecznie „The Reds” postawili jednak na Anglika.

– Miałem iść do Liverpoolu, jak byłem w Legii. Był wybór między Koseckim a Sterlingiem, poważnie. Sterling albo ja. To był rok 2012/13. Przyjechali wysłannicy na mecz z New Saints, wygraliśmy 3:1, strzeliłem bramkę, fajnie zagrałem. Wiedziałem, że albo ja albo Sterling. I chyba się troszeczkę rozjechały kariery. Ale no nie dziwię się, że akurat na niego postawili – wyjawił „Kosa”.

– Też miałem ofertę z Espanyolu Barcelona. Poszedłem do Berga, do Żewłakowa i płakałem. Mówię im, że jestem po kontuzji, żeby dali mi tam pójść i wrócę za pół roku, albo nie wrócę, bo na mnie zarobią. Trener Espanyolu i wszyscy tam bardzo mnie chcieli. Ale „Żewłak” z Bergiem mi powiedzieli, że nie mogą sobie na to pozwolić, bo kibice by ich zabili. Nie pojechałem i siedziałem na ławie – opowiadał dalej piłkarz.

8 piłkarzy AC Monza wykluczonych na dwa tygodnie. Wśród nich były ekstraklasowicz

Aż ośmiu piłkarzy AC Monza nie zagra w najbliższych spotkaniach ligowych. Powodem ich absencji okazała się wizyta w kasynie. Wśród wykluczonych znalazł się także Christian Gytkjaer, a więc były piłkarz Lecha Poznań.

Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa wywróciły świat do góry nogami. Przekonali się o tym na własnej skórze zawodnicy włoskiej Monzy. Kilku z nich urządziło sobie wycieczkę do Szwajcarii, gdzie po powrocie czekała ich przykra niespodzianka.

Izolacja

Co panowie robili w innym kraju? Pojechali do kasyna. I, oczywiście, nie jest to przestępstwo, jednak ewidentnie nie przemyśleli konsekwencji, jakie czekają ich po powrocie. Przekroczenie granicy wiązało się bowiem z przejściem przynajmniej dwutygodniowej kwarantanny.

Choć Monza nie podała dokładnych nazwisk uczestników eskapady, to ujawnił je Nicolo Schira. Uznany dziennikarz wyjawił, że wśród znaleźli się, chociażby Kevin-Prince Boateng czy dobrze znany polskim kibicom Christian Gytkjaer. Co ciekawe, zabrakło Mario Balotellego, znanego przecież z lubowania się w różnego rodzaju rozrywkach.

Nieobecność tak wielu piłkarzy wiąże się ze sporymi problemami dla Monzy. Klub Silvio Berlusconiego najbliższe dwa mecze rozegra z Salernitaną oraz Lecce, czyli bezpośrednimi rywalami do walki o awans. Obecnie znajduje się na 4. miejscu w tabeli.

Obaj przeciwnicy zajmują obecnie wyższe lokaty w Serie B od Monzy. Salernitana znajduje się na 3. pozycji, zaś Lecce – na drugiej. Monza traci do pierwszych pięć, zaś do drugich sześć punktów.

Barcelona ma plan na Leo Messiego! Argentyńczyk może się zgodzić na obniżenie wynagrodzenia o 50%

Z racji wygasającego kontraktu Lionela Messiego wkrótce powinniśmy poznać przyszłość Argentyńczyka. Joan Laporta i jego podopieczni mają plan na zatrzymanie swojej legendy. Dzięki niezwykle korzystnym warunkom pozafinansowym Argentyńczyk byłby w stanie zgodzić się na obniżenie wynagrodzenia o 50%.

Kontrakt Lionela Messiego z FC Barceloną obowiązuje do końca czerwca tego roku. Pamiętamy, jak w zeszłym roku, Argentyńczyk chciał opuścić „Dumę Katalonii”, jednak na to nie zgodził się ówczesny zarząd klubu z prezydentem Bartomeu na czele. W marcu nowym prezydentem Barçy został Joan Laporta, który ma bardzo dobre relacje z Leo. Sytuacja obecnie wygląda tak, że Messi najprawdopodobniej zostanie w Barcelonie, jednak do ustalenia pozostały warunki umowy.

Warunki nowej umowy Messiego

Jak podaje katalońska telewizja TV3, w poprzednim tygodniu miało dojść do spotkania Joana Laporty z ojcem Leo Messiego. Na mocy nowego kontraktu Messi miałby grać w FC Barcelonie jeszcze przez dwa kolejne lata, a następnie udałby się do MLS, gdzie miałby zakończyć karierę w Interze Miami. Po zakończeniu piłkarskiej kariery Argentyńczyk wróciłby do Katalonii, gdzie miałby zagwarantowane jedno ze stanowisk w klubie.

Obniżka wynagrodzenia

Powyższe warunki miały się na tyle spodobać 33-latkowi, że ten byłby w stanie obniżyć swoje wynagrodzenie nawet o 50%! Ze względu na obecne problemy finansowe klubu, wypłata Argentyńczyka mogłaby nawet zostać rozłożona na 10 lat.

źródło: fcbarca.com

David Alaba porozumiał się z Realem Madryt. Wiemy, ile zarobi w nowym klubie

Do mediów docierają kolejne potwierdzenia – David Alaba zostanie piłkarzem Realu Madryt! Fabrizio Romano podał, że „Królewscy” wygrali wyścig o Austriaka. 28-latek podpisze na początku maja kontrakt i po sezonie opuści Bayern Monachium.

Już od kilku miesięcy toczyła się saga transferowa z Alabą w roli głównej. Zarząd Bawarczyków mocno zabiegał o odnowienie kontraktu uniwersalnego obrońcy, jednak ten skrupulatnie odmawiał. Zarzewiem konfliktu między piłkarzem a klubem były zarobki. Austriak chciał bowiem zarabiać blisko 20 mln euro za sezon gry.

Mniejsze wymagania

Real Madryt zamierzał wykorzystać zamieszanie i wkroczył do walki o wyciągnięcie Alaby. Fabrizio Romano jeszcze w styczniu informował, że „Królewscy” są liderami w wyścigu i kwestią czasu jest pozyskanie 28-latka.

No i się stało. Włoch zapewnia, że Real od samego początku był faworytem w negocjacjach z Austriakiem, co znalazło odzwierciedlenie w umowie zawodnika. Według dziennikarza piłkarz zszedł z oczekiwań wobec pensji. W stolicy Hiszpanii ma zarabiać o osiem milionów euro mniej niż chciał w Monachium.

Zabójczo (nie)skuteczny. Zobacz zbiór najgorszych pudeł Timo Wernera [Kompilacja]

Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy Realem Madryt a Chelsea zakończył się remisem (1-1). Choć „The Blues” przeważali, to, niestety dla nich, mieli w drużynie Timo Wernera. I nie da się zaprzeczyć, że na taki wynik Niemiec sporo zapracował. Jego pudła i źle podejmowane decyzje często po prostu są niezrozumiałe dla „zwykłych” ludzi. Przeciwko Realowi nic się nie zmieniło.

Po zobaczeniu wczorajszego fatalnego strzału Wernera postanowiłem poszukać ich nieco więcej. W tym tekście możecie do woli „delektować się” poczynaniami snajpera, wycenionego na 65 mln euro.

Zacznijmy od świeżynki | Real Madryt vs Chelsea – 28.04.2021

To w sumie też nie było zbyt dawno… | West Ham vs Chelsea – 24.04.2021

W narodowych barwach też potrafi | Niemcy vs Macedonia Północna – 31.03.2021

Słupki, poprzeczki… |Leeds vs Chelsea – 5.12.2021

Fulham vs Chelsea – 16.01.2021

Nawet karny… – 24.01.2021

Próbka umiejętności | Chelsea vs Burnley – 31.01.2021

W Lidze Mistrzów też umie | Rennes vs Chelsea – 24.11.2020

Newcastle vs Chelsea – 21.11.2020

W linku poniżej znajdziecie kompilację kuriozalnych pudeł Wernera. Znajduje się tam także kilka sytuacji, których nie umieściliśmy wyżej:

Jan Tomaszewski radzi Paulo Sousie przed EURO: Ważne, aby nie grał Robertem Lewandowskim w pomocy

Zbliżają się Mistrzostwa Europy, w których oczywiście udział weźmie reprezentacja Polski. Jan Tomaszewski, były reprezentant Polski, radzi Paulo Sousie, co ten musi zrobić, by na EURO osiągnąć sukces. 73-latek wydaje się być ogromnym optymistą.

Tomaszewski pełen optymizmu

Jan Tomaszewski w ostatnich kilku latach stał się ekspertem ds. reprezentacji Polski. Były bramkarz „Biało-Czerwonych” często krytykuje poczynania poszczególnych selekcjonerów i doradza im, co ci powinni zrobić inaczej. Tomaszewski uważa, że obecnie mamy najlepsze pokolenie polskich piłkarzy w historii.

– Moje zdanie jest takie, że mamy obecnie najlepsze piłkarskie pokolenie w historii. I mamy naprawdę szanse na zdobycie medalu na tych mistrzostwach. Bo jeśli nie oni, to kto? Bo jeśli nie teraz, to kiedy? – pyta Tomaszewski.

– Ci chłopcy mają realne szanse grać w półfinale. A później… Tu już zadecyduje szczęście, przypadek. Na półfinał naszą drużynę stać. Warto pamiętać, że dla niektórych zawodników to może być ostatni wielki turniej – dodał były reprezentant Polski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Istotna zmiana w przepisach EURO 2020. Paulo Sousa będzie miał większe pole manewru

Jan Tomaszewski radzi Paulo Sousie

W styczniu tego roku na kilka miesięcy przed startem EURO reprezentacja Polski zmieniła selekcjonera. Oczywiste jest, że drużyna pod wodzą nowego trenera nie zagra od razu na 100% swoich możliwości, gdyż trener musi poznać predyspozycje poszczególnych piłkarzy. Mimo to Jan Tomaszewski zarzuca Sousie, że ten zbyt dużo eksperymentował podczas marcowego zgrupowania.

–  Życzę Paulo Sousie, aby trafił ze składem. Mam nadzieję, że nie będzie dalej eksperymentował i grał dwoma „dziewiątkami”, jak miało to miejsce w meczu z Anglią na Wembley. To było dla mnie samobójstwo. Ważne również, aby nie grał Robertem Lewandowskim w pomocy – doradza Jan Tomaszewski.

Przełożone z 2020 na 2021 rok Mistrzostwa Europy w piłce nożnej mężczyzn rozpoczną się 11 czerwca i potrwają do 11 lipca. W rozgrywkach wezmą udział 24 europejskie reprezentacje, które zostały podzielone na 6 czterozespołowych grup. Polska trafiła do grupy „E”, gdzie zmierzy się z Hiszpanią, Szwecją oraz Słowacją.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Oficjalnie. Wiadomo, gdzie zagrają Polacy na Euro. Miasta dzieli 4500 kilometrów…

źródło: Super Express

Niepewna przyszłość Lewandowskiego. Bayern otrzymał ofertę sprzedaży Polaka

Do Bayernu Monachium wpłynęła konkretna oferta za Roberta Lewandowskiego! Według dziennika „Tageszeitung” wokół 32-latka robi się coraz więcej szumu. Póki co nie wiadomo, który klub zdecydował się na wystosowanie oferty za snajpera.

Już kilka dni temu pojawiły się pierwsze wieści o olbrzymim zainteresowaniu Lewandowskim. Dziennikarz „Sky Sports” ustalili, że kilka drużyn sondowało możliwość pozyskania 32-latka latem. Pojawić się także miały wstępne kontakty z Pinim Zahavim, a więc agentem Polaka.

W środę dowiedziano się, że wśród zainteresowanych znalazła się między innymi Chelsea. Ostatecznie jednak „The Blues” wyżej cenią sobie Romelu Lukaku i Erlinga Haalanda. To właśnie któregoś z nich spróbują sprowadzić latem.

Dzieje się

To natomiast nie koniec zamieszania. Dziennik „Tageszeitung” podaje, że do Monachium wpłynęła oficjalna oferta w sprawie kupienia Roberta Lewandowskiego. Niestety, niemieckie źródło nie podaje konkretnie klubu, z którego wspomniana oferta pochodzi.

Z angielskiego kierunku oprócz Chelsea wiadomo o zainteresowaniu Manchesteru United. „Czerwone Diabły” także miały sondować możliwość sprowadzenia 32-latka i niewykluczone, że propozycja odkupu Pollaka pochodzi właśnie od nich.