Niemcy zachwyceni Marcelem Lotką! 20-latek nominowany do nagrody piłkarza miesiąca

Niemieccy kibice i dziennikarze są zachwyceni formą, jaką prezentuje 20-letni Marcel Lotka. Polak wszedł niespodziewanie do bramki Herthy Berlin i notuje świetne występy. Niewykluczone, że zostanie wybrany najlepszym piłkarzem miesiąca. 

Kilka miesięcy temu prawdopodobnie sam Lotka nie sądził, że będzie podstawowym bramkarzem Herthy. 20-latek mógł do niedawna liczyć wyłącznie na grę w rezerwach, ale przez problemy kadrowe dostał swoją szansę. I skrzętnie ją wykorzystał. Na początku lutego wszedł do bramki i nie wyszedł z niej do teraz.

Piłkarz miesiąca?

W ostatnich dwóch spotkaniach (1:0 Augsburg i 2:0 Stuttgart) zachował czyste konta. Dodatkowo obronił aż 20 strzałów na swoją bramkę, za co nominowano go do nagrody dla najlepszego młodego piłkarza miesiąca (Rookie of The Month). Oprócz Lotki nominowano także Dominika Szoboszlaia z RB Lipsk oraz Jonasa Winda z Wolfsburga.

Warto odnotować, że latem Lotka przeniesie się do Borussi Dortmund. 20-latek będzie rywalizować o miejsce w składzie z Lucą Unbehaunem. Z klubu odejdą natomiast inni bramkarze, w postaci Marwina Hitza, Romana Buerkiego i Stefana Drljacy.

Luquinhas opowiedział o rozstaniu z Legią. „Wiedziałem, że to jedyna słuszna decyzja”

Luquinhas zimą rozstał się z Legią i przeniósł się do MLS. W New York Red Bull radzi sobie całkiem nieźle, ostatnio strzelił gola oraz zanotował asystę. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Brazylijczyk opowiedział nieco o decyzji swojego odejścia z warszawskiego klubu. 

25-latek długo wahał się nad transferem. Po głośnym ataku kibiców Legii na piłkarzy Luquinhas zdecydował się jednak odejść. Przyjął ofertę New York Red Bull i oficjalnie trafił do MLS.

Kulisy

Jak na razie w MLS Brazylijczyk radzi sobie całkiem nieźle. Na koncie ma sześć występów oraz jednego gola i asystę. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” zdradził, jak szybko zaaklimatyzował się w nowym otoczeniu.

– Ostatnio wiele działo się w moim życiu. Zawirowania w Legii, odejście mojej babci, przeprowadzka do USA. Potrzeba było trochę czasu, aby pewne rzeczy wskoczyły z powrotem na właściwe tory – rozpoczął.

– Jak zostałem przyjęty? Uważam, że bardzo dobrze i ciepło. Klub, zawodnicy i kibice zaakceptowali mnie na wiele różnych sposobów. To był z pewnością dużo lepszy początek niż np. w Legii, gdzie oceniano mnie przez pryzmat mojego wzrostu. Wiem, że pierwotnie byłem lekceważony z tego powodu, uważano, iż mogę nie podołać fizycznie i nie będę w stanie dać drużynie zbyt dużo. Sytuacja oczywiście się zmieniła po tym, jak zobaczono mnie w akcji na boisku. To w zasadzie jedyna duża różnica pomiędzy moim początkiem w Warszawie i Red Bulls. Tutaj kredyt zaufania poczułem od pierwszej chwili, w Polsce trochę to potrwało – dodał.

Aby zatrzymać Luquinhasa w Legii, Aleksandar Vuković zaproponował mu nawet opaskę kapitańską. Ostatecznie 25-latek nie miał okazji wystąpić z nią na ramieniu w lidze. Mimo to Brazylijczyk docenia ten gest oraz miło wspomina swoją przygodę z Polską.

– W Legii zawsze dawałem z siebie wszystko i przeżyłem w jej barwach piękne chwile. Moment, w którym trener Vuković zaproponował mi rolę kapitana, był dla mnie zaskakujący, bo nie widziałem siebie w tej roli. Ale zaakceptowałem to, bo bardzo szanowałem szkoleniowca i skoro on uważał, że mogę sobie dać radę, to przynajmniej chciałem spróbować. Niestety nie było mi dane zagrać z opaską w meczu ligowym, bo otrzymałem ofertę nie do odrzucenia z Red Bulls. Kiedy podejmowałem decyzję o przejściu do MLS, byłem pełen emocji i bardzo to przeżyłem. Ale wiedziałem, że w związku z zawirowaniami w Legii w tym sezonie jest to jedyna słuszna decyzja, która zaprocentuje długoterminowo – podsumował Luquinhas.

„Walczył do samego końca z tą samą siłą, jaką pokazywał przy stole negocjacyjnym”. Mino Raiola nie żyje

Mino Raiola od pewnego czasu zmagał się z bardzo ciężką chorobą płuc. Rodzina włoskiego agenta piłkarskiego przekazała informację o jego śmierci za pomocą mediów społecznościowych. Menadżer zmarł w wieku 54 lat.

„Mino walczył do samego końca z tą samą siłą, jaką pokazywał przy stole negocjacyjnym, by bronić swoich zawodników. Jak zwykle, Mino sprawił, że byliśmy dumni i nigdy nie zdawał sobie z tego sprawy.

Mino dotknął życia tylu ludzi poprzez swoją pracę i napisał rozdział w historii nowoczesnego futbolu. Jego obecności będzie zawsze brakowało.

Misja Mino, czyli uczynienie piłki lepszym miejscem dla piłkarzy – będzie kontynuowana z tą samą pasją.

Dziękujemy wszystkim za ogromne wsparcie w tym trudnym czasie i prosimy o uszanowanie prywatności rodziny oraz przyjaciół w czasie żałoby.

Rodzina Raiola”

Mino Raiola miał w swojej „stajni” takich piłkarzy jak Zlatan Ibrahimović, Erling Haaland czy Paul Pogba. Według angielskich mediów Włoch podczas pobytu w szpitalu negocjował transfer norweskiego napastnika do Manchesteru City.

Źródło: Twitter

Banasik opowiedział o sztabie Radomiaka. „Asystent czasami nie mógł być na treningu, bo pracował też w szkole” [WIDEO]

Radomiak Radom zwolnił Dariusza Banasika. Były szkoleniowiec beniaminka PKO BP Ekstraklasy opowiedział o sztabie, jaki mu „zapewniono” w ekipie RKS-u.

Dariusz Banasik przebył długą drogę z Radomiakiem Radom. 48-letni szkoleniowiec wprowadził klub z drugiej ligi do pierwszej, a następnie do Ekstraklasy. Podczas pierwszego kryzysu z najwyższej klasie rozgrywkowej zarząd go zwolnił.

Trener opowiedział o kulisach swojej pracy w programie Stan Futbolu na antenie Weszło TV. Były szkoleniowiec Radomiaka Radom zdradził, z jakimi problemami musiał się mierzyć podczas pracy w tym klubie. Członków sztabu było bardzo mało, a część z nich uczęszczała jeszcze do innej pracy, przez co dochodziło do kuriozalnych sytuacji.

– Można powiedzieć, że sztab wyglądał fatalnie. Miałem asystenta, który pracował w szkole. Czasami dochodziło do kuriozalnych sytuacji, że nie mógł być na treningu. Miałem także Zbyszka Wachowicza, dla którego to też nie była jedyna praca. Jeszcze jedna osoba odpowiadała za bramkarzy i jednocześnie była kierownikiem zespołu. Tylu było trenerów – powiedział Dariusz Banasik w Stanie Futbolu.

Zobacz również: Banasik o zwolnieniu z Radomiaka. „Mierzyłem się z rzeczami, z którymi trener nie powinien się mierzyć”

Źródło: Stan Futbolu

Właściciele Manchesteru City blisko przejęcia legendarnego włoskiego klubu. Dołączy do City Football Group

Według dziennikarzy Sky Italia właściciele Manchesteru City prowadzą zaawansowane rozmowy w sprawie wykupienia Palermo. Legendarny klub dołączyłby do piłkarskiej grupy City Football Group.

Poszerzenie grupy

Właściciele City Football Group posiadają kilka klubów piłkarskich. Mowa o m.in. Manchesterze City, New York City, Melbourne City czy Mumbai City. Do tej grupy miałoby dołączyć włoskie Palermo.

Rozmowy trwają

Według dziennikarzy Sky Italia właściciele City Football Group prowadzą zaawansowane negocjacje ws. kupna 80% udziałów tego legendarnego klubu. Włoscy żurnaliści twierdzą, że przejęcie trzecioligowca ma kosztować około 6 milionów euro.

Źródło: Sky Italia

Banasik o zwolnieniu z Radomiaka. „Mierzyłem się z rzeczami, z którymi trener nie powinien się mierzyć”

Dariusz Banasik był gościem sobotniego programu „Stan Futbolu” na antenie Weszło TV. 48-latek opowiedział o kulisach zwolnienia z Radomiaka Radom, którego wyciągnął z 2. ligi do Ekstraklasy.

Zwolnienie Dariusza Banasika spotkało się z negatywnym odbiorem dziennikarzy i kibiców. Szkoleniowiec, który przebył długą drogę z klubem z Radomia, nie otrzymał szansy na wyjście z kryzysu w Ekstraklasie.

Puchary po pierwszym sezonie?

Zarząd klubu na czele ze Sławomirem Stempniewskim pożegnał 48-letniego szkoleniowca, mimo utrzymywania się w górnej połowie tabeli. Władze Radomiaka Radom sugerowały, że celem zespołu są europejskie puchary.

– Po kilku gorszych wynikach słyszałem w klubie, że piąte albo szóste miejsce Radomiaka będzie rozczarowaniem – powiedział Dariusz Banasik w „Stanie Futbolu”.

– Przekonały mnie argumenty prezesów, że jeśli coś ma nastąpić, to może lepiej teraz – dodał.

Liczne utrudnienia

48-latek przyznał, że praca w Radomiu była trudna ze względu na kiepską infrastrukturę wokół klubu. Banasik stwierdził, że trener nie powinien się mierzyć z takimi rzeczami.

– Radomiak trenował na różnych boiskach, trzeba było dopasować treningi do tego, co da się zrobić, a nie co można zrobić. Jeździliśmy dookoła Radomia, wynajmowaliśmy boiska (…) Mierzyłem się z rzeczami, z którymi trener nie powinien się mierzyć – ocenił.

– Gra na jeden kontakt na treningach była niemożliwa, to się potem przekładało na mecze. Motywowałem zawodników, ale z czasem widziałem, że mam coraz mniejszy wpływ na zespół – podsumował.

Źródło: TVP Sport, Stan Futbolu

Nietypowa zapowiedź meczu Ekstraklasy. Komentator nawiązał do Young Leosii. „Dajcie hałas” [WIDEO]

W sobotę o godzinie 15:00 rozpoczął się mecz 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią Białystok a Śląskiem Wrocław. Pojedynek został zapowiedziany w nietypowy sposób. Komentator nawiązał do rozpoznawalnej przede wszystkim w internecie artystki muzycznej, Young Leosii.

Kolejny cel transferowy Newcastle United. Angielski klub chce pozyskać piłkarza Juventusu

Wielkimi krokami zbliża się letnie okno transferowe. Zgodnie z oczekiwaniami, wzmocnień zamierza dokonać Newcastle United. Na celowniku angielskiego klubu znalazł się piłkarz Juventusu.

Od 2021 roku Newcastle United ma nowego właściciela. Po objęciu władzy przez Mohammad bin Salman światowe media zapowiadały, że Newcastle będzie teraz dokonywało wielkich transferów. O zasobności portfela nowego właściciela Newcastle przekonaliśmy się już podczas zimowego okna transferowego. Wówczas do klubu trafiły takie nazwiska jak Bruno Guimarães (42,1 mln euro), Chris Wood (30 mln euro), Kieran Trippier (15 mln euro) i Dan Burn (15 mln euro).

Oferta z Newcastle

W związku ze zbliżającym się letnim oknem transferowym, media powoli zaczynają nas zasypywać plotkami transferowymi. Portal „Football Insider” ujawnił, że na radarze Newcastle znalazł się Paulo Dybala! Władze Srok miały złożyć „ogromną” ofertę indywidualnego kontraktu. Argentyńczyk miałby zarabiać ponad 200 tysięcy funtów tygodniowo i tym samym stałby się najlepiej opłacanym piłkarzem tego klubu. Kontrakt Paulo Dybali z Juventusem wygasa wraz z końcem tego sezonu.

Zainteresowanie wielu klubów

Nie tylko Newcastle jest zainteresowane usługami Paulo Dybali. Brytyjskie media piszą także o zainteresowaniu ze strony Manchesteru United, Arsenalu oraz Tottenhamu. Wcześniej pisano także o zainteresowaniu ze strony PSG. Sytuację 28-latka śledzą także kluby włoskie i hiszpańskie.

Statystyki

W tym sezonie Paulo Dybala rozegrał dla Juventusu 34 spotkania we wszystkich rozgrywkach. W tym czasie strzelił 14 bramek oraz zanotował 6 asyst. Portal „Transfermarkt” wycenia go na 40 milionów euro.


źródło: Football Insider

Kibic poprosił piłkarza Feyenoordu o załatwienie wolnego w pracy. Zawodnik spełnił prośbę [WIDEO]

W znakomitej akcji udział wziął piłkarz Feyenoordu, Cyriel Dessers. Nigeryjczyk spełnił prośbę swojego kibica i wstawił się za nim u jego pracodawcy.

Remco Ravenhorst jest wiernym fanem holenderskiego Feyenoordu Rotterdam. Kibic często podróżuje po Europie, by móc wspierać swój klub. W związku z niezwykle dużym zaangażowaniem w swoją pasję Holender bardzo często prosi swojego pracodawcę o dzień wolny od pracy.

Kibic zarezerwował już bilet na wyjazdowy mecz w półfinale Ligi Konferencji Europy przeciwko Olympique Marsylia. Spotkanie zostanie rozegrane 5 maja. Tak więc Remco Ravenhorst odezwał się do jednego z piłkarzy Feyenoordu, Cyriela Dessersa, z nietypową prośbą. Kibic spytał, czy jest możliwość, by piłkarz wstawił się za nim u szefa w załatwieniu wolnego od pracy. Dessers odpisał, że bez problemu przedzwoni do jego szefa.

Na konkretne działania musieliśmy czekać dwa tygodnie, jednak piłkarz spełnił złożoną wcześniej obietnicę. Na profilu Feyenoordu Rotterdam pojawił się film, na którym Cyriel Dessers dzwoni do pracodawcy swojego fana.

Real Madryt ma nowy cel transferowy. To alternatywa za Erlinga Haalanda

Real Madryt wciąż myśli o transferze Erlinga Haalanda. Klub zdaje sobie jednak sprawę, że sprowadzenie Norwega będzie jednak ciężkim zadaniem. W związku z tym „AS” podaje, że Florentino Perez wybrał już łatwiejszą do zrealizowania alternatywę. 

„Królewscy” mają potężne plany na letniego okienko transferowe. Wiadomo, że lider La Liga zabiega o zakontraktowanie Kyliana Mbappe. Poza Francuzem Real wciąż myśli o Erlingu Haalandzie. Te dwa transfery mogą łącznie kosztować kilkaset milionów euro.

Alternatywa?

Sytuacja jest jednak dość dynamiczna. Mbappe wciąż nie podjął ostatecznej decyzji odnośnie swojej przyszłości. Haaland z kolei ma być po słowie z Manchesterem City. Może się więc okazać, że z transferu Norwega nic nie wyjdzie. Co wtedy zrobi Real?

Okazuje się, że Florentino Perez ma już przygotowany plan awaryjny. Według „AS” w przypadku fiaska negocjacji z Haalandem klub ruszy po Raula de Tomasa. 27-latek gra obecnie w Espanyolu Barcelona, gdzie sprawuje się naprawdę dobrze.

W 32 występach napastnikowi udało się strzelić 15 goli i zaliczyć dwie asysty. Dobra forma Tomasa pozwala Espanyolowi stawiać twarde warunki przy negocjacjach. Według różnych źródeł mówi się nawet o 50 milionach euro. Ta kwota odstraszyła już między innymi Arsenal, który miał mocno zabiegać o sprowadzenie Hiszpana.

Co ciekawe 27-latek grał w przeszłości w Realu Madryt. Choć nie był integralną częścią pierwszej drużyny, to występy notował w rezerwach „Królewskich”. Dla głównej drużyny zaliczył tylko jeden mecz.

Kuriozalna wypowiedź Jerzego Brzęczka. Trener broni skandaliczne zachowanie Fernandeza

Niedawno w meczu Wisły Kraków z Wisłą Płock doszło do dużego skandalu. Luis Fernandez, piłkarz „Białej Gwiazdy” uderzył jednego z rywali. Jerzy Brzęczek mimo wszystko postanowił podjąć się wytłumaczenia zachowania swojego podopiecznego…

Za kadencji byłego selekcjonera Wisła Kraków nadal ma problem z wygrywaniem meczów. W rywalizacji z imienniczką z Płocka było blisko remisu, ale ostatecznie nie udało się wywieźć żadnych punktów. „Nafciarze” wygrali spotkanie 4-3.

Poza wysokim wynikiem na murawie panowało także wysokie ciśnienie. Bardzo wyczuwalne były emocje, jakie towarzyszyły zawodnikom obu drużyn. Doszło nawet do skandalu z udziałem Luisa Fernandeza.

W pewnym momencie piłkarz Wisły Kraków uderzył w tył głowy Damiana Michalskiego. Oczywiście Fernandez wyleciał z boiska, a Komisja Ligi zawiesiła go do końca sezonu Ekstraklasy.

Emocje?

Mimo obrzydliwego zachowania zawodnika Jerzy Brzęczek postanowił go wytłumaczyć. Były selekcjoner bronił swojego podopiecznego i sugerował, że sprawę powinno rozpatrzeć nieco „szerzej”. Słowa szkoleniowca zostały odebrane dość nieprzychylnie.

– Luis jest rozczarowany. To są emocje. Na to wydarzenie należałoby spojrzeć z szerszej perspektywy – bo od minuty 86. minuty, gdy Luis wyskoczył do pojedynku powietrznego z Michalskim. W moim odczuciu został uderzony łokciem, a nikt tego nie zauważył – stwierdził Brzęczek.

– Później, jeśli popatrzymy na filmik, to Luis podszedł do kibiców i ich uspokajał, bo byli prowokowani przez zawodników Wisły Płock po bramce. Z tego, co mi mówił, nastąpiło jeszcze pewne zachowanie ze strony Michalskiego i stąd taka jego reakcja – dodał.

Wisła Kraków wciąż nie może wydostać się ze strefy spadkowej Ekstraklasy. Klub zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli z dorobkiem 29 punktów. Do Zagłębie Lubin, które znajduje się w bezpiecznej strefie, traci dwa „oczka”.

Finał Pucharu Polski: Wygrany zgarnia wszystko?

Już w poniedziałek 2 maja odbędzie się finał Pucharu Polski. W ostatnim meczu tegorocznych rozgrywek „Pucharu Tysiąca Drużyn” zmierzą się Lech Poznań i Raków Częstochowa. Obie drużyny zdominowały polskie rozgrywki w sezonie 2021/22.

Déjà vu Macieja Skorży

Zwycięstwo jednej z drużyn może znacząco wpłynąć na morale drugiego zespołu. Taki obrót spraw może spowodować, że przegrana ekipa „wypisze się” z walki o mistrzostwo Polski. Ale czy na pewno? Przykładem może być Lech Poznań z sezonu 2014/15. Kolejorz przegrał finał na Stadionie Narodowym przeciwko Legii Warszawa. Później Niebiesko-Biali pokonali CWKS na Łazienkowskiej i pewnie dotarli do celu, jakim było mistrzostwo Polski.

Triumf w Pucharze Polski może rozluźniająco wpłynąć na zwycięzców, tak jak było w 2015 roku. Podobne zdanie na ten temat ma Maciej Skorża, który po meczu Lecha Poznań ze Stalą Mielec wrócił myślami do mistrzowskiego sezonu z Kolejorzem.

– Mam takie déjà vu z poprzedniego finału, kiedy prowadziłem wtedy Lecha. Wtedy po przegranym finale wszyscy mówili „to teraz Legia jest mistrzem, bo dostaną takiego mentalnego kopa”. Stało się dokładnie odwrotnie, więc nie ma reguły. Myślę, że to jest kwestia charakteru ludzi w szatni. I Raków, i Lech to są takie drużyny, które twardo stąpają po ziemi. Piłkarze są mega zmotywowani. Wydaje mi się, że bez względu na to, jak zakończy się finałowy mecz, to walka o mistrzostwo Polski będzie zupełnie innym rozdziałem – powiedział szkoleniowiec Lecha Poznań na konferencji prasowej.

Droga Lecha Poznań

Kolejorz rozpoczął drogę do finału od meczu ze Skrą Częstochowa (0:3). Co ciekawe, formalnym gospodarzem tego spotkania byli częstochowianie, jednak mecz odbył się na ulicy Bułgarskiej w Poznaniu z powodu braku spełnienia wymogów na obiekcie Skry.

W kolejnej rundzie Kolejorz pojechał do Skierniewic, gdzie pokonał tamtejszą Unię 2:0. Później poznaniacy trafili na krakowską Garbarnię. Podopieczni Macieja Skorży wygrali z drugoligowcem 4:0. W ćwierćfinale Kolejorz zmierzył się z Górnikiem w Zabrzu, gdzie wygrał 2:0.

Półfinał oznaczał starcie z Olimpią Grudziądz. Lech poradził sobie z trzecioligowcem bez większych problemów, notując zwycięstwo 3:0. Warto zaznaczyć, że Kolejorz przez całą drogę do finału Pucharu Polski nie stracił ani jednej bramki.

Droga Rakowa Częstochowa

Pierwszy krok Medalików do tegorocznego finału Pucharu Polski, to starcie ze Stalą Rzeszów. Ekipa z Ekstraklasy pokonała drugoligowca 4:2. W następnej rundzie Medaliki mierzyły się z KKS-em Kalisz. Podopieczni Marka Papszuna wygrali 2:1.

Raków trafił później na rywala z najwyżej ligi. RKS pokonał Bruk-Bet Termalicę 2:0 na wyjeździe. Później na drodze Rakowa stanęła Arka Gdynia. Ekipa z Częstochowy pokonała MZKS 2:0. W półfinale Medaliki pokonały u siebie Legię Warszawa 1:0.

Kursy bukmacherów

Bukmacherzy stawiają Lecha Poznań w roli faworytów. Kurs na to, że to Kolejorz zgarnie trofeum, wynosi około 1,65. Raków Częstochowa mimo statusu obrońcy tytułu, będzie się mierzył z Lechem Poznań jako „underdog”. Bukmacherzy oferują kurs na poziomie około 2,20 za triumf Rakowa.

Końcówka sezonu w Ekstraklasie i lepszy bilans Rakowa (szanse procentowe)

Liderem PKO BP Ekstraklasy jest obecnie Raków Częstochowa. Medaliki mają dokładnie tyle samo punktów co Kolejorz. Lepszy bilans meczów bezpośrednich działa jednak na korzyść podopiecznych Marka Papszuna, którzy u siebie zremisowali z Lechem Poznań 2:2 oraz wygrali na wyjeździe 1:0.

Bilans bezpośrednich spotkań przekłada się również na procentowe szanse na triumf w lidze. Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl wyliczył, iż Raków Częstochowa ma 56.7% szans na mistrzostwo Polski. W przypadku Kolejorza mowa o wartości 42.3%.

1% szans na triumf w Ekstraklasie ma Pogoń Szczecin. Portowcy mają jednak trzy punkty straty do obu ekip oraz gorszy bilans meczów bezpośrednich. To oznacza, że obie drużyny musiałyby zgubić po minimum cztery punkty w ciągu trzech spotkań. Dodatkowo Pogoń musiałaby wygrać wszystkie mecze do końca sezonu.

„Rachunki do wyrównania”

Lech Poznań przegrał z Rakowem Częstochowa w domowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Asystent trenera Macieja Skorży, Rafał Janas nie ukrywa, że Kolejorz zamierza się odegrać na ekipie Marka Papszuna.

– Mamy rachunki do wyrównania. Ten bilans ostatnich meczów na pewno działa na naszą niekorzyść. Jesteśmy jednak głodni zwycięstwa i wierzę, że wygramy puchar. Wiemy o co gramy. Jesteśmy maksymalnie zmobilizowani. Wciąż jesteśmy w walce o mistrzostwo Polski. Finał Pucharu Polski przed nami, czekamy na poniedziałek – powiedział 45-latek.

Swoje zdanie w sprawie odegrania się na Rakowie Częstochowa przedstawili również piłkarze. Michał Skóraś, Mikael Ishak i Radosław Murawski udzielili przedfinałowych wypowiedzi na oficjalnym kanale YouTube Lecha Poznań.

– Mamy na pewno coś do udowodnienia. Przegraliśmy u siebie z Rakowem w lidze 0:1. Rok temu też wyeliminowali nas z Pucharu Polski – przyznał 22-letni skrzydłowy Kolejorza.

– To oni są teraz na szczycie tabeli w lidze, ale my wciąż ich gonimy. Tutaj będzie jednak zupełni inaczej, bo zagramy tylko jedno spotkanie. Zwycięzca zgarnie trofeum. Nie możemy już doczekać się tego meczu – dodał szwedzki napastnik Niebiesko-Białych.

– W Rakowie mieli też dużo szczęścia. Nie zabieramy im ich jakości, ale równie dobrze my mogliśmy wywieźć trzy punkty z Częstochowy. Mogliśmy załatwić mecz dużo wcześniej u nas, ale tak się nie stało. Piłka nie wpadła do bramki i mamy niekorzystny bilans. Ale tak, jak mówię, to jest dobry moment, żeby to przełamać i pokazać swoją wyższość nad rywalem i naszą jakość – podsumował Radosław Murawski.

Czy wygrany zgarnie wszystko? Wypowiedzi Michała Skórasia i Iviego Lopeza

– Myślę, że trzy zwycięstwa w lidze dadzą nam mistrzostwo. Jeśli wygramy Puchar i następne mecze w lidze, to ja mocno w to wierzę, że zdobędziemy tytuł. Wiadomo, że to nie jest zależne od nas, bo Raków jak wygra wszystkie spotkania, to przeskoczy nas w tabeli. Myślę jednak, że jeśli pokonamy ich w poniedziałek, to może im się jeszcze gdzieś noga powinąć – powiedział Michał Skóraś w rozmowie z oficjalną stroną Lecha Poznań.

Myślę, że faworytem do mistrzostwa Polski zawsze bywały drużyny totalne, bo zazwyczaj są to duże kluby i silne drużyny, tak jak Legia. Od takich klubów oczekuje się, że zawsze będą wysoko. My jesteśmy niespodzianką i myślę, że skoro w zeszłym roku zostaliśmy wicemistrzem, to w tym możemy być mistrzem. Nie możemy jednak mieć na tym punkcie obsesji. Musimy iść krok po kroku, mecz po meczu. Teraz gramy w Pucharze, więc myślimy tylko o tym i o wygranej. Później zajmiemy się ostatnimi trzema meczami w lidze, koncentrując się na każdym z nich – powiedział Ivi Lopez w rozmowie z klubowymi mediami Rakowa Częstochowa.

„Wyjątkowa” otoczka finału Pucharu Polski

Poniedziałkowe spotkanie nie będzie takie samo, jak poprzednie finały Pucharu Polski. Po dwóch latach rozgrywania decydującego starcia bez kibiców przyjdzie na mecz z widzami. To jeden z niewielu pozytywów dotyczących „oprawy” finału.

PZPN poinformował niedawno o decyzji ws. organizacji finału Pucharu Polski i warunku, jaki federacja otrzymała od władz Warszawy (za opinią Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej). Fanatycy Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa nie będą mogli wnieść banerów i flag o wymiarach większych, niż 2 m x 1,5 m. To oznacza, że podczas tego spotkania najprawdopodobniej nie zobaczymy opraw.

Zobacz również: Nie będzie flag na finale Pucharu Polski! Brak zmiany po odwołaniu PZPN

Źródła: Lech Poznań, Raków Częstochowa, PZPN

Pochettino stwierdził, że Mbappe na pewno zostanie w PSG. Ancelotti odpowiada

Podczas konferencji prasowej przed meczem ze Strasbourgiem Mauricio Pochettino zapewniał, że na ten moment jest przekonany o przyszłości zarówno swojej, jak i Kyliana Mbappe. Według Argentyńczyka obaj panowie zostaną w PSG na kolejny sezon. Swoją opinię na temat tych słów wygłosił trener Realu Madryt, Carlo Ancelotti. 

Według wszystkich największych mediów w Hiszpanii i Francji Kylian Mbappe systematycznie odrzuca coraz bardziej lukratywne oferty przedłużenia kontraktu z PSG. Umowa gwiazdora paryskiego klubu wygasa wraz z końcem sezonu i 23-latek od lipca najprawdopodobniej stanie się wolnym zawodnikiem.

Inaczej twierdzi trener świeżo upieczonych mistrzów Ligue 1, Mauricio Pochettino. Argentyńczyk uważa, że Mbappe nadal będzie piłkarzem PSG. To samo tyczy się samego mówcy.

– Teraz, gdy wygrałeś mistrzostwo, myślisz o kolejnym sezonie? Jaki procent dajesz sobie na pozostanie w PSG? I to samo pytanie dotyczy też Kyliana Mbappé – zapytał dziennikarz na konferencji prasowej.

– Na dziś 100% w obu przypadkach – odpowiedział Pochettino. 

Ancelotti zasiał ziarno niepewności

Jeśli Mbappe latem opuści stolicę Francji, jego nowym pracodawcą najprawdopodobniej będzie Real Madryt. Do słów Pochettino odniósł się szkoleniowiec „Królewskich” Carlo Ancelotti.

– Trenerzy na konferencjach prasowych nie mogą mówić wam całej prawdy – skwitował krótko Włoch. 

Nie będzie flag na finale Pucharu Polski! Brak zmiany po odwołaniu PZPN

Sebastian Staszewski z Interii Sport oraz Piotr Koźmiński z portalu WP Sportowe Fakty donoszą, iż nie dojdzie do zmiany decyzji ws. organizacji finału Pucharu Polski. Kibice nie wniosą flag większych niż 2 m x 1,5 m.

Polski Związek Piłki Nożnej opublikował niedawno komunikat, w którym poinformował o warunku dotyczącym organizacji finału Pucharu Polski. Federacja otrzymała informację, iż jako organizator musi zapobiec wnoszeniu flag większych od wymiarów 2 m x 1,5 m. PZPN postanowił odwołać się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dziennikarze przekazali nowe informacje w tej sprawie.

Sebastian Staszewski z Interii Sport oraz Piotr Koźmiński z portalu WP Sportowe Fakty poinformowali, że polska federacja nic nie ugrała w rozmowach. Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej zaopiniowała, iż lepiej będzie bez wnoszenia dużych flag.

W związku z zaistniałą sytuacją podczas finału Pucharu Polski najprawdopodobniej nie dojdzie do prezentacji opraw kibiców Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. Fanatycy obu ekip niedawno wystosowali wspólny apel do Cezarego Kuleszy. Kwestia flag na finale Pucharu Polski wydaje się już jednak nie do ruszenia.