Górnik odpowiada na oświadczenie Ruchu. „Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności…”

Górnik Zabrze odpowiedział na ostatnie oświadczenie Ruchu Chorzów w sprawie zamieszek podczas Wielkich Derbów Śląska. Władze klubu z Zabrza odcinają się od zachowania kibiców, przekazując, iż Górnik nie powinien ponosić odpowiedzialności za to, co się wydarzyło.

W miniony weekend miały miejsce 123. Wielkie Derby Śląska. Derbowe starcie między Ruchem Chorzów a Górnikiem Zabrze zakończyło się wygraną ekipy z Zabrza wynikiem 2:1. Na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło ponad 38 tysięcy widzów.




Niestety, przy okazji meczu na stadionie doszło do ogromnych zniszczeń. Władze Ruchu Chorzów podzieliły się zdjęciami, na których widać powyrywane drzwi, czy uszkodzone kafelki w toalecie. Wszystko to miało wydarzyć się na trybunie gości. W komunikacie Ruch poinformował, że będzie chciał pociągnąć do odpowiedzialności sprawców zniszczeń. Więcej w tym temacie pisaliśmy TUTAJ.

Na komunikat Ruchu Chorzów odpowiedział Górnik Zabrze. Władze zabrzańskiego klubu odcinają się od wyrządzonych na Stadionie Śląskim zniszczeń. Górnik wypomina Ruchowi, że to po stronie organizatora imprezy leży kwestia odpowiedniego nadzoru.

– Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności za brak właściwego nadzoru organizatora imprezy masowej – czytamy w komunikacie.




Idąc dalej. W swoim oświadczeniu Górnik tłumaczy okoliczności, w jakich miało dojść do zniszczeń na stadionie. Rozróby w sektorze gości miały nastąpić, kiedy kibice Ruchu szturmowali bramę i chcieli dostać się na trybunę Górnika. Ochrona miała się wtedy skupić na powstrzymaniu kibiców gospodarzy. Mimo wszystko ciężko jednak w tej sytuacji usprawiedliwiać kibiców Górnika.

– Z naszych informacji wynika, że do zniszczeń doszło w momencie, gdy kibice Ruchu Chorzów próbowali sforsować bramę i wtargnąć na sektor Górnika. Ochrona skoncentrowała się przede wszystkim na powstrzymywaniu kibiców organizatora – przekazuje Górnik Zabrze.

Cały komunikat Górnika Zabrze znajduje się poniżej.

„Dnia 18.03.2024 r. o godz. 11:00 odbyło się spotkanie przedstawicieli Klubu z władzami Stadionu Śląskiego w sprawie stanu obiektu po 123. Wielkich Derbach Śląska. Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności za brak właściwego nadzoru organizatora imprezy masowej. Z naszych informacji wynika, że do zniszczeń doszło w momencie, gdy kibice Ruchu Chorzów próbowali sforsować bramę i wtargnąć na sektor Górnika. Ochrona skoncentrowała się przede wszystkim na powstrzymywaniu kibiców organizatora. Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę, że zarówno przed meczem, jak i po zakończeniu spotkania, biuro bezpieczeństwa Górnika Zabrze nie zostało poinformowane i tym samym nie uczestniczyło w protokolarnym odbiorze oraz zdaniu sektora gości, co stanowi standardową procedurę. Mamy nadzieję, że dzięki zapisom z kamer monitoringu, służby bezpieczeństwa szybko ustalą wszystkich sprawców aktów wandalizmu i pociągną ich do odpowiedzialności. Liczymy, że pozwoli to na skupienie uwagi publicznej na najważniejszym elemencie Wielkich Derbów Śląska, czyli wydarzeniach boiskowych, a więc drugim z rzędu zwycięstwie Trójkolorowych.”

Nowe doniesienia po skandalu w Turcji. MSW reaguje: „Zatrzymano 12 osób”

Po meczu Trabzonsporu z Fenerbahce wybuchło spore zamieszanie. Kibice gospodarzy wtargnęli na boisko, aby zaatakować piłkarzy gości ze Stambułu. Tureckie MSW poinformowało o aresztowaniu 12 osób.

 

Skandaliczne zachowanie kibiców Trabzonsporu

Fenerbahce pokonało Trabzonspor w miniony weekend. Wygrana ekipy ze Stambułu rozwścieczyła kibiców gospodarzy. Fanatycy z Trabzonu wpadli na murawę, aby bić piłkarzy Fenerbahce.

 

Co ciekawe, kamery zarejestrowały, jak piłkarze klubu Sebastiana Szymańskiego stanęli do walki z chuliganami. Później służby asekurowały zespół Fenerbahce do szatni.

Nowe doniesienia w tej sprawie przekazał Ali Yerlikaya. Minister spraw wewnętrznych Turcji ogłosił, że wszczęto śledztwo, a osoby zaangażowane w bijatykę na murawie zostaną ukarane.

– Występowanie przemocy na boiskach piłkarskich jest niedopuszczalne – napisał.

Polityk poinformował również zatrzymaniu dwunastu osób powiązanych ze zdarzeniami z murawy w Trabzonie.

Źródło: PAP, TVP Sport, X

Lewandowski pełen nadziei przed meczem z Estonią. „Dzisiaj nie myślę o swojej przyszłości w kadrze”

Michał Probierz i Robert Lewandowski odpowiedzieli na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem Polski z Estonią. Selekcjoner i kapitan Biało-Czerwonych wypowiedzieli się między innymi na temat nastawienia przed barażowym meczem o grę w EURO 2024.

 

Przepytani przed kluczowym meczem

Reprezentacja Polski zagra w czwartek półfinałowy mecz baraży o udział w Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej. Biało-Czerwoni powalczą o awans na turniej w Niemczech z Estonią. W przypadku wygranej z tym rywalem zagrają finał baraży przeciwko Walii lub Finlandii na wyjeździe.

We wtorek Michał Probierz i Robert Lewandowski skonfrontowali się z przedstawicielami mediów. Selekcjoner i kapitan reprezentacji Polski odpowiedzieli na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

 

Odczucia przed starciem z Estonią

– Koncentruję się przede wszystkim na nadchodzących meczach. Mocno wierzymy w awans. Co z moją przyszłością w kadrze? Dzisiaj o tym nie myślę. Żadne decyzje nie zostaną podjęte po tych meczach, myślę tylko o barażach. (…) Mam nadzieję, że w meczu z Estonią będziemy skuteczni i pokażemy to, co mamy najlepsze – powiedział Robert Lewandowski.

– Jeżeli dostaniemy się na mistrzostwa Europy, nikt nie będzie wspominał o sposobie, w jaki to uczyniliśmy – stwierdził kapitan kadry.

Lewandowski o powrocie do formy

– Zmieniłem trening. W ostatnich tygodniach zmieniliśmy intensywność zajęć w Barcelonie. Korzysta na tym cały zespół. Ja też potrzebuję wsparcia. Ostatnio miałem gorszy czas i to wsparcie było mi potrzebne. Dużo dały mi rozmowy. To, co jest w głowie, może pomóc na boisku – stwierdził „Lewy”.

– Okres świąteczny z rodziną dał mi wiele odpowiedzi na pytania, które się rodziły w 2023 roku. W 2024 roku wiedziałem, co muszę poprawić, a co nie funkcjonuje – dodał.

Probierz o znakach zapytania

– Do pierwszego spotkania nie będzie wielu sesji treningowych. Bartek Slisz przyleci trochę później, a ta grupa, która jest, to wiadomo, że nie zmienimy wszystkiego. Chcemy udoskonalić to, co robiliśmy na poprzednich zgrupowaniach. Chcemy poprawić elementy, które szwankowały. Chcemy być skuteczni, bo tego nam zabrakło z Czechami i Mołdawią – powiedział Michał Probierz.

O powołaniu Salamona…

– Ma cechy przywódcze. Gdyby nie miał tej kary, to pewnie grałby regularnie w reprezentacji. To, że jest starszy, nie oznacza, że nie może grać. To kadra, która ma awansować na EURO. Nie patrzę na to, kto ile ma lat, ale na to by zawodnik się wyróżniał – tak jak np. Marczuk. Salamona oglądałem w dwóch meczach, miałem z nim okazję też porozmawiać – stwierdził selekcjoner reprezentacji Polski.

Pytanie o Julię Żugaj

Jeden z dziennikarzy podczas serii pytań do Roberta Lewandowskiego nawiązał do niedawnego spotkania piłkarza FC Barcelony z polskimi influencerami. Redaktor „Faktu” spytał napastnika Blaugrany o to, czy jest „żugajką”. Ostatecznie kapitan kadry wybuchł śmiechem, co uwieczniły kamery [ZOBACZ TUTAJ].

Spotkanie z Estonią zaplanowano na 21 marca o godzinie 20:45.

Źródło: Łączy nas Piłka

Czołowy klub z Ekstraklasy zainteresowany Goncalo Feio! Portugalczyk podpisze 4-letni kontrakt?

Gonalco Feio podjął niespodziewaną decyzję po porażce ze Stalą Rzeszów. Portugalczyk postanowił podać się do dymisji i zrezygnował z prowadzenia Motoru Lublin. Równolegle pojawiły się plotki o tym, że szkoleniowcem zainteresowany jest Lech Poznań. 




Feio prowadził Motor od września 2022 roku. W ciągu tych dwóch lat zdołał zbudować sobie reputację świetnego trenera wśród kibiców w Lublinie, ale nie tylko. Wyrósł na jednego z lepszych fachowców na polskim podwórku, dodatkowo imponując znajomością języka.

Dymisja, zastępstwo i…

Ostatecznie Portugalczyk zdecydował się nie dość niespodziewany ruch. Po zaskakującej porażce ze Stalą Rzeszów, Feio poinformował, że podaje się do dymisji. TVP Sport jako pierwsze podało tę informację, dodając, że szkoleniowiec pożegnał się już ze swoimi zawodnikami.

Szybko pojawiły się spekulacje, że taki ruch był zagraniem pod wywalczenie sobie nowej umowy. Obecny kontrakt trenera obowiązywał bowiem tylko do zakończenia bieżącego sezonu. Konsekwencje były jednak zgoła inne. Motor Lublin wydał oficjalne oświadczenie, w którym potwierdził odejście Feio oraz ogłosił, że zastąpi go Mateusz Stolarski – jego dotychczasowy asystent.

– Dziękujemy trenerowi Goncalo Feio za wspaniałą pracę wykonaną w Lublinie i życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej – napisano w komunikacie. 




– Motor Lublin wystąpił do Polskiego Związku Piłki Nożnej o wyrażenie zgody na prowadzenie drużyny przez trenera Mateusza Stolarskiego i taką zgodę otrzymał – dodał Motor. 

… Ekstraklasa?

Kariera Feio może jednak teraz nabrać rozpędu, a decyzja ostatecznie okazać się trafieniem w „10”. Według portalu „Ligowiec”, Portugalczykiem poważnie ma interesować się Lech Poznań. Mało tego, działacze z Wielkopolski przedstawili ponoć szkoleniowcowi ofertę czteroletniego kontraktu.

Jak na razie brak oficjalnego potwierdzenia tych informacji. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem Feio zobaczymy na ławce któregoś klubu z Ekstraklasy.

AKTUALIZACJA (1.)

Nowe światło na kwestię plotek o kontrakcie dla Feio w Lechu Poznań rzucił Dawid Dobrasz. Dziennikarz portalu meczyki.pl, dobrze zaznajomiony z realiami „Kolejorza” twierdzi, że nie ma tematu zatrudnienia Portugalczyka w klubie. Dodał również, że jest to podobna sytuacja do informacji, które łączyły jakiś czas temu Marka Papszuna z tym samym klubem.

AKTUALIZACJA (2.)

Do sprawy odniósł się również Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha Poznań. Dodał on na Twittera wymowny wpis, którym jednocześnie zdementował doniesienia o potencjalnym zatrudnieniu Goncalo Feio. Sprawę można zatem uznać za zakończoną.

Wielka oferta za Marcina Bułkę! 40 milionów euro na stole

Marcin Bułka wzbudził zainteresowanie wielkich klubów. Ofertę za polskiego bramkarza złożył Manchester United. Szczegóły ujawnił Mateusz Borek.

Obecny sezon jest niezwykle udany dla Marcina Bułki. Polski bramkarz od początku rozgrywek jest podstawowym bramkarzem OGC Nice. W 26 meczach tego sezonu Ligue 1 aż 14-krotnie zachowywał czyste konto. Jeśli chodzi o bramkarzy z lig TOP 5 pod tym względem lepsi od Bułki są tylko Unai Simon (15 czystych kont) i Yann Sommer (17 meczów bez straty bramki).




Znakomita postawa Marcina Bułki w tym sezonie nie umknęła uwadze skautom najlepszych klubów z Europy. Jak poinformował Mateusz Borek na antenie Kanału Sportowego, ofertę za polskiego bramkarza miał złożyć Manchester United! Angielski klub miał zaoferować za 24-latka aż 40 milionów euro!

– Nie mogę powiedzieć za dużo, lecz wpłynęła już pierwsza oferta do Nicei – rozpoczął Mateusz Borek.

– Na stole leży 40 milionów euro od Manchesteru United. To jest oczywiście związane z osobą właściciela Jima Ratcliffe’a, który ma udziały w Manchesterze United – ujawnił.

To jest naturalny krok. Myślę, że to może być z obecności pewnych osób komunikat dla menadżerów dla Piniego Zahaviego z powodu zainteresowania innych klubów. Pewnie w ciągu następnych kilku tygodni przekonamy się, czy Manchester Untied realnie jest gotowy dzisiaj zapłacić te 40 milionów euro – zakończył dziennikarz Kanału Sportowego.




Marcin Bułka trafił do OGC Nice w 2021 roku na zasadzie wypożyczenia. Rok później Nicea postanowiła wykupić polskiego golkipera. Obecny kontrakt Bułki obowiązuje do czerwca 2026 roku.


źródło: kanalsportowy.pl

Juergen Klopp wściekły na dziennikarza po porażce w FA Cup. Niemiec przerwał wywiad [WIDEO]

Juergen Klopp nie dokończył wywiadu po porażce z Manchesterem United w FA Cup. Szkoleniowiec Liverpoolu nie wytrzymał nerwów i przerwał rozmowę z dziennikarzem. 




Starcie Liverpoolu z Manchesterem United w Pucharze Anglii opiewało w ogrom emocji. Szczególnie dużo działo się w końcówce dogrywki. Do 120 minuty utrzymywał się remis 3-3, aż piłkę do siatki wpakował Amad Diallo. Jego gol okazał się decydujący i zapewnił „Czerwonym Diabłom” awans do półfinału rozgrywek.

Upust

Juergen Klopp po porażce udzielił wywiadu dziennikarzowi ze skandynawskiego oddziału Viaplay. Rozmowa przybrała jednak niespodziewany obrót. Wszystko zaczęło się od pytania o spadek o intensywność gry „The Reds” w dogrywce.

– To nieco głupie pytanie. Nie wiem, ile dokładnie rozegraliśmy ostatnio spotkań. Nie wiem też, ile zagrało United. Taki jest sport. Jestem naprawdę rozczarowany tym pytaniem, choć ty twierdzisz pewnie, że było dobre – odparł Klopp. 

Dziennikarzowi to jednak nie wystarczyło i dociekał dalej. Próbował wyciągnąć od Kloppa więcej, dopytując, czy Liverpool rozegrał za dużo meczów w tym sezonie.




– Dajże już spokój. Wyraźnie nie jesteś w najlepszej formie. Nie mam już do ciebie cierpliwości – wybuchł niemiecki trener, po czym opuścił Mixed Zone, nie odpowiadając na pytania pozostałych dziennikarzy.

Mimo odpadnięcia z FA Cup, Liverpool wciąż ma szansę na zdobycie dwóch cennych trofeów. „The Reds” zawalczą o Ligę Europy, w której ćwierćfinale zmierzą się z Atalantą. Poza tym nadal liczą się w walce o mistrzostwo Anglii, gdzie mają tyle samo punktów co Arsenal.

Lewandowski szczery do bólu. Zdradził klucz do poprawy formy. „Popełniałem błędy”

Robert Lewandowski był prawdziwą gwiazdą ostatniego meczu FC Barcelony z Atletico Madryt (3-0). Polak miał udział przy każdej bramce Blaugrany, strzelając gola i zaliczając dwie asysty. Po ostatnim gwizdku udzielił krótkiego wywiadu przed kamerami „Eleven Sports”, w którym zdradził, że zaczął inaczej podchodzić do treningów. 




Barcelona z Atletico zagrała wręcz koncertowo. Mistrzowie Hiszpanii na Wanda Metropolitano pokazali pokaz gry w piłkę i praktycznie zmietli rywali. Duża w tym zasługa Roberta Lewandowskiego, który najpierw asystował przy trafieniu Joao Felixa, a później sam dołożył gola. Później Polak dołożył drugą asystę, tym razem przy bramce Fermina Lopeza.

Zmiana podejścia

Ten mecz tylko potwierdził, ze Lewandowski wrócił do formy. Nie wzięło się to jednak znikąd. Kapitan reprezentacji Polski przed kamerami „Eleven Sports” nie ukrywał, że zmienił w tym roku podejście do treningów. Według „Lewego” to ono okazało się kluczem do jego lepszej dyspozycji.

– Myślę, że wiem z czego to wynikało. W mojej karierze te momenty były krótkie i też pewnie wiele czynników na to wpłynęło. Uważam, że też było to spowodowane poczuciem fizycznym. Od tego roku zmiana treningów, zmiana podejścia indywidualnego pode mnie, czego potrzebuję, dały mi to, że czuję się pewnie fizycznie. Reszta łatwiej przychodzi. Tamten rok był ciężki. Popełniałem błędy, nauczyłem się i wyciągnąłem wnioski – przyznał Lewandowski. 




Przy okazji Lewandowski zahaczył o nadchodzące baraże o Euro 2024. Polska już w czwartek zmierzy się z Estonią w pierwszym meczu. Jeśli „Biało-Czerwoni” wygrają, to o wyjazd na niemiecki turniej powalczą z Finlandią lub Walią. 35-latek jest dobrej myśli przed zbliżającym się starciem.

– Mam takie wewnętrzne poczucie, że będzie dobrze. Mocno w to wierzę. Musimy dobrze wejść w mecz, grać to, co chcemy, nie dać przeciwnikowi zbyt wiele swobody, tylko mieć to pod kontrolą – podkreślił kapitan. 

Takie zachowanie nie przystoi mistrzom. W takim stanie Raków zostawił szatnię na stadionie ŁKSu

ŁKS zremisował niedzielne starcie z Rakowem Częstochowa (1-1). Poza samym wynikiem, który był dość zaskakujący, tematem w mediach był stan szatni, jaką zostawili piłkarze mistrzów Polski. Powiedzieć „bałagan”, to dość niewiele…

W niedzielę pachniało sensacją na stadionie Króla. ŁKS do ostatnich minut prowadził z Rakowem 1-0 po bramce Daniego Ramireza, który wykorzystał rzut karny. Remis „Medalikom” uratował dopiero Papanikolau w ostatniej akcji meczu.

Takie zachowanie nie przystoi mistrzom…

Dla ŁKSu remis był niczym zwycięstwo, zaś dla Rakowa – totalną klapą. Nastroje w drużynie z Częstochowy były nie najlepsze, a upust swojej frustracji dali po zejściu z boiska. Piłkarze i sztab szkoleniowy nie popisali się w szatni, zostawiając pomieszczenie w nieładnym stanie.




Na Twitterze opublikowano zdjęcia pozostawionej szatni. Natychmiastowo pod wpisem wybuchła burza, w której kibice zgodnie stwierdzili, że takie zachowanie nie przystoi mistrzom kraju.

Raków zdążył szybko zareagować na stan pomieszczenia, zamieszczając krótki komunikat. Przeprosił w nim za zachowanie zawodników oraz zobowiązał się do wpłaty pieniędzy na rzecz lokalnej organizacji ekologicznej.

– Po każdym spotkaniu dbamy o czystość w szatni, szanując pracę innych. Dziś emocje oraz pośpiech sprawił, że ten temat został niedopilnowany. W ramach zadośćuczynienia wesprzemy środkami z funduszu wewnętrznego wybraną, lokalną organizację ekologiczną – napisano.  




„Medaliki” po remisie z ŁKSem zajmują 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Do drugiego Śląska Wrocław tracą dwa punkty, zaś do liderującej Jagiellonii – cztery. Łodzianie z kolei wciąż szorują po dnie, ale dzięki ostatnim wynikom zbliżyli się na jeden punkt do przedostatniego Ruchu Chorzów. Do bezpiecznego miejsca tracą jednak aż siedem „oczek”.

Ogromna zadyma w Turcji! Doszło do szturmu na boisko. Piłkarze się bronili [WIDEO]

Do ogromnej awantury doszło po niedzielnym meczu Trabzonsporu z Fenerbahce. Kiedy zwycięska ekipa cieszyła się ze zwycięstwa, wtem na boisku pojawili się nieproszeni goście. Całe wydarzenie wyglądało naprawdę niebezpiecznie.

Niedzielnego wieczoru Trabzonspor podejmował na własnym obiekcie Fenerbahce. Po zaciętym starciu 3 punkty na swoje konto zainkasowała ekipa Sebastiana Szymańskiego, wygrywając 3:2. Polak wyszedł na to spotkanie z podstawowym składzie. Rozegrał 83 minuty.




O dzisiejszym meczu Trabzonsporu z Fenerbahce usłyszała piłkarska społeczność niemal na całym świecie. Niestety, nie wynikało to ze względów sportowych. Najgłośniej o tym pojedynku zrobiło się za sprawą wydarzeń pomeczowych.

Niedługo po ostatnim gwizdku sędziego piłkarzy Fenerbahce zebrali się na środku boiska, by świętować zwycięstwo. Niedługo później na boisku pojawili się kibice, choć właściwiej jest tu użyć sfomułowania kibole. Nagrania prezentujące pomeczową aferę szybko obiegły internet.




W związku ze szturmem kiboli na boisko doszło do wielu potyczek fizycznych. W części z nich uczestniczyli także piłkarze. Na nagraniu poniżej widać efektywne kopnięcie Batshuayiego.

Efektywnym uderzeniem popisał się także Bright Osayi-Samuel. Ten jednym ciosem powalił rywala na ziemię.

Niestety, byli też tacy piłkarze, którzy ucierpieli po ataku kiboli. Na nagraniu poniżej widać jak bramkarz Fenerbahce, Dominik Livakovic, niespodziewanie otrzymał cios w głowę.

Ogromne zniszczenia po Wielkich Derbach Śląska. Zdewastowane toalety, wyrwane drzwi i wiele więcej

Po Wielkich Derbach Śląska doszło do ogromnych zniszczeń w sektorze gości. O stratach poinformował gospodarz meczu, Ruch Chorzów.

Za nami 123. Wielkie Derby Śląska między Ruchem Chorzów a Górnikiem Zabrze. Tym razem zwycięsko z derbowego pojedynku wyszli piłkarze z Zabrza. Lukas Podolski i spółka odnieśli zwycięstwo na wyjeździe wynikiem 2:1. Derbowe starcie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem kibiców. Na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło ponad 38 tysięcy osób.

Niestety, wielkie piłkarskie święto nie przebiegło bez negatywnych wydarzeń. Pomimo zwycięstwa kibice Górnika Zabrze postanowili zdemolować infrastrukturę na Stadionie Śląskim. Trwa szacowanie strat. Komunikat w tej sprawie wydał Ruch Chorzów.

Jak czytamy w komunikacie Ruchu Chorzów, do największych zniszczeń doszło w sektorze gości. Zniszczone zostały toalety. W łazienkach zostały wyrwane drzwi, kabiny WC, grzejniki, a nawet kafelki ze ścian. Doszło nawet do ataku na serwerownię, do której wejście zostało wyłamane. A w środku serwerowni zostały powyrywane kable. Nie wiadomo, jakie będą koszty poniesionych straty. Klub planuje pociągnąć to odpowiedzialności sprawców tej rozróby.

–  Trwa szacowanie strat, ale już teraz pewnym jest, iż będą to niebagatelne kwoty, których pokrycia będziemy oczekiwać od sprawców jako organizator imprezy masowej, zgodnie z literami prawa powszechnego i związkowego – czytamy.


źródło: ruch chorzów

fot. Ruch Chorzów

Josue z bramką dla Legii! Portugalczyk uciszył trybunę prasową [WIDEO]

Josue wyprowadził Legię Warszawa na prowadzenie w meczu z Piastem Gliwice. Po zdobytej bramce Portugalczyk wykonał w stronę trybun gest „uciszenia”. Swój gest wykonał tuż przed trybuną prasową.

W niedzielne popołudnie Legia Warszawa mierzyła się na własnym stadionie z Piastem Gliwice. Pierwsi na prowadzenie w tym meczu wyszli gospodarze. Pierwszą bramkę dla Legii zdobył Josue. Portugalczyk popisał się fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego.




Tuż po zdobyciu bramki Josue pobiegł w kierunku trybun. Wykonał przy tym gest „uciszania”. Według opinii wielu osób gest Portugalczyka był skierowany do dziennikarzy. W ostatnich tygodniach wiele osób kwestionowało dyspozycję Josue. W mediach pojawiła się ostatnio także plotka o tym, że Legia nie będzie chciała przedłużyć kontraktu ze swoim kapitanem.




Josue wykonał swój gest tuż przed trybuną prasową. W związku z ostatnimi wydarzeniami z pewnością nie było to przypadkowe. Fotoreporter WP Sportowe Fakty, Mateusz Czarnecki, uwiecznił ten moment zdjęciem, które wrzucił na Twittera.

Ekskluzywny zakup Cristiano Ronaldo. Zapłacił gigantyczną sumę za luksusową posiadłość w Dubaju

Cristiano Ronaldo zakupił luksusową posiadłość w Dubaju. Portugalczyk stał się posiadaczem rezydencji o wartości 55 mln dolarów.

 

Nie pozostał dłużny Messiemu

W ostatnich tygodniach media wiele mówiły na temat nowego zakupu przez Lionela Messiego. Mistrz świata z 2022 roku zakupił rezydencję w Miami. Argentyńczyk zapłacił ponad 10 mln dolarów za dom o powierzchni 975 metrów kwadratowych.

 

Okazało się, że niedługo później nowego zakupu posiadłości dokonał również Cristiano Ronaldo. Portugalski piłkarz Al-Nassr kupił luksusową willę na dubajskiej wyspie Jumeirah Bay. Według mediów z Arabii Saudyjskiej „CR7” zapłacił kilka razy więcej od Messiego.

Wartość posiadłości z Dubaju wycenia się na około 55 mln dolarów. To rezydencja o powierzchni 2800 metrów kwadratowych. W jej wyposażeniu znajduje się prywatna plaża, taras z widokiem na Dubaj oraz garaż na siedem samochodów.

Posiadłość ma zostać oddana do użytku jeszcze w tym roku. Na wyspie łącznie ma zostać wybudowanych jeszcze dziewięć podobnych willi.

Źródło: Meczyki.pl, Facebook

Manchester United negocjuje nową umowę z Adidasem. Wielkie pieniądze i ogromna kara za brak Ligi Mistrzów

The Times przekazał nowe doniesienia w sprawie umowy sponsorskiej Adidasa z Manchesterem United. Według doniesień Martyna Zieglera Czerwone Diabły mogą otrzymać sporą karę pieniężną za brak awansu do Ligi Mistrzów.

Nowe warunki umowy

Wiele wskazuje na to, że Manchester United przedłuży umowę z Adidasem. Oficjalnie jeszcze nie ogłoszono porozumienia, ale najnowsze doniesienia sugerują zbliżającą się finalizację rozmów. Współpraca będzie jednak obowiązywać na nieco innych zasadach.

Według doniesień The Times w szczegółach nowej umowy dojdzie do zmian. Martyn Ziegler przekazał, iż porozumienie Manchesteru United z Adidasem będzie warte aż 90 mln funtów. W umowie będzie jednak klauzula, która jest potencjalną karą dla Czerwonych Diabłów.

Wspomniane źródło przekonuje, że Manchester United ma stracić 10 mln funtów za każdy sezon bez gry w Lidze Mistrzów. Dodatkowo taki sam zapis ma wejść w życie od następnego sezonu jeszcze w ramach poprzedniej umowy.

Do tej pory niemiecka firma odzieżowa mogła ukarać klub z Manchesteru dopiero w momencie, kiedy ten nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów dwa sezony z rzędu.

Źródło: The Times

Jacek Laskowski wziął w obronę Milika. Mocny apel do kibiców. „Odpalcie licznik i nie wyłączajcie go”

Arkadiusz Milik jest regularnie krytykowany za swoją grę w Juventusie i reprezentacji Polski. 30-latkowi nie można jednak odmówić kapitalnej kariery i gry w wielkich klubach. Jacek Laskowski stanął w obronie napastnika i zaapelował do kibiców w mocnych słowach.




Milik za kadencji Adama Nawałki tworzył niezawodny duet w ataku reprezentacji Polski z Robertem Lewandowskim. Wówczas grał również w Ajaxie Amsterdam, gdzie zapracował sobie na transfer do Napoli. Tam zresztą też radził sobie do pewnego momentu bardzo dobrze.

„Odpalcie licznik”

W pewnym momencie niestety Polak zaczął zaliczyć ciągły regres. Szczególnie widać było to w reprezentacji, gdzie kibice wyliczali mu kolejne mecze bez zdobytej bramki. Doszło nawet do tego, że przez kilka lat z rzędu Milik strzelał ledwie jednego gola w narodowej kadrze.

Krytyka nad 30-latkiem od długiego czasu zdaje się jednak być nieproporcjonalna do jego umiejętności, kariery oraz tego, co rzeczywiście prezentuje. Podobnego zdania jest zresztą Jacek Laskowski, który zwrócił uwagę na to, że Milik stał się wręcz kozłem ofiarnym dla kibiców. Zaapelował więc do nich w mocnych słowach na antenie portalu meczyki.pl.

– Od kilku lat odczuwam pewien dyskomfort, że Milik stał się takim kozłem ofiarnym reprezentacji Polski.  Polscy kibice zrobili sobie z Arka Milika „mema”, które tworzą, że tak powiem, dla beki – zaczął komentator TVP Sport. 




– Jak skończy Milik grać w Juventusie, to proszę odpalcie licznik do następnego polskiego napastnika, który będzie grał w Juventusie. I błagam, nie wyłączajcie go po mojej śmierci – dodał. 

W bieżącym sezonie statystyki Milika nie są powalające. Na 28 występów w Juventusie strzelił tylko 6 bramek, z czego 3 trafił przeciwko Frosinone w Pucharze Włoch, popisując się hat-trickiem. Mimo to nie można odmówić mu udanej kariery. W jej trakcie grał przecież dla wspomnianego Ajaxu i Napoli, ale też w Olympique Marsylii czy Bayerze Leverkusen.

Vinicus najpierw wyśmiał sędziego, a później żalił się, że dostał żółtą kartkę [WIDEO]

Vinicius nie zagra w kolejnym meczu Realu Madryt. Brazylijczyk został ukarany kolejną żółtą kartką w ostatnim meczu z Osasuną (4-2). Co istotne… sam na to zapracował. 




„Królewscy” wygrali sobotni mecz z Osasuną 4-2, a Vinicius popisał się dubletem. Pozostałe trafienia dla Realu zanotowali Carvajal i Brahim Diaz.

Samowykluczenie

Niestety, mimo świetnego występu, Vinicius ponownie wywołał kontrowersje. Tym razem Brazylijczyk pod koniec pierwszej połowy wyśmiał jedną z decyzji sędziego, za co zarobił momentalnie żółtą kartkę. Sytuacja będzie mieć spore konsekwencje, bo Brazylijczyk będzie musiał odbyć zawieszenie i nie zagra w meczu z Athletikiem Bilbao po przerwie reprezentacyjnej.

Opinia publiczna była jednak zbulwersowana późniejszym zachowaniem Viniego. Gdy piłkarze schodzili na przerwę do szatni, Brazylijczyk zwrócił się do kamery, wyraźnie rozżalony otrzymaną kartką.

– W każdym meczu ten sędzia daje mi kartkę. W każdym! To niesamowite – wypalił.