Szczęsny zabrał głos w sprawie palenia papierosów. „Nikogo nie powinno to obchodzić”

Wojciech Szczęsny spędzi przerwę reprezentacyjną na przygotowaniach do debiutu w FC Barcelonie. W Hiszpanii jego transfer do Blaugrany wciąż budzi spore emocje. Na łamach „Mundo Deportivo” zapytano go o kwestię palenia papierosów. 




Nie jest tajemnicą, że Szczęsny pali papierosy. Pierwszy raz głośno zrobiło się o tym jeszcze, gdy grał w Arsenalu. Za przyłapanie go zresztą pod prysznicem z „dymkiem”, miał go skreślić ówczesny trener, Arsene Wenger.

„Moje życie”

Lata mijają, ale temat wciąż kręci się wokół osoby Szczęsnego. Ostatnio odżył za sprawą podpisanego kontraktu z Barceloną. Na łamach „Mundo Deportivo” Polak zaznaczył, że to czy pali, czy nie, to jego osobista sprawa. Nikt nie powinien się w nie wtrącać.

– Palenie? Są aspekty mojego życia osobistego, których nie zmieniam, i nikogo nie powinno obchodzić, czy palę – cytuje Szczęsnego „Mundo Deportivo”.

– Jeśli ktoś myśli, że może zmienić moje życie osobiste, niech spróbuje jeszcze raz, nigdy się to nie udało! – zaznaczył. 

– Nie palę przy dzieciach, nie daję złego przykładu – zapewnił.




Piłkarz Wolfsburga odmówił podpisania koszulki z tęczą. Został zawieszony i przeprosił

Kevin Behrens rozpętał gigantyczną aferę w Niemczech. Piłkarz Wolfsburga podczas specjalnego eventu, odmówił podpisania koszulki z elementami tęczy. O jego zachowaniu piszą największe niemieckie media, a klub miał już podjąć decyzję w kwestii kary. 




Obecnie w Wolfsburgu występuje dwóch Polaków – Kamil Grabara i Jakub Kamiński. Obaj znaleźli się w podstawowym składzie na ostatni wygrany mecz z Bochum (3-1). Cenne zwycięstwo przyćmił jednak incydent, do którego doszło podczas wewnętrznego wydarzenia, zorganizowanego przez marketing klubu.

Wielka afera

„Bohaterem” wspomnianego incydentu był Kevin Behrens. 33-letni napastnik odmówił podpisania koszulki, bo zobaczył na niej tęczowe elementy, które są kojarzone z ruchem LGBT. „Bild” twierdzi, że zawodnik najpierw kilkukrotnie protestował przed złożeniem autografu, a następnie wypalił: „Nie podpiszę tej piep****** gejowskiej koszulki”.

Zachowanie Behrensa błyskawicznie obiegło niemieckie media oraz wywołały reakcję Wolfsburga. Napastnik został wezwany do dyrektora sportowego klubu, Sebastianem Schindzielorzem, przed którym miał złożyć wyjaśnienia. Z jego tłumaczeń wynika, że nie miał na celu obrazy osób homoseksualnych. Według „Bilda”, 33-latek został już zawieszony.




– Moje spontaniczne wypowiedzi były zupełnie niewłaściwe. Chciałbym za nie przeprosić. Sprawa została wewnętrznie omówiona i proszę o wyrozumiałość, że nie będę komentować jej szerzej – przekazał na łamach „Bild”.

Świderski ocenił postawę Casha w kwestii języka polskiego. „Minęły cztery lata. Mógłby mówić więcej”

Kwestia nauki języka polskiego przez Matty’ego Casha wciąż budzi w kibicach sporo emocji. Ostatnio znowu zrobiło się głośno w tym temacie po rozmowie z Mateuszem Borkiem w Kanale Sportowym. Teraz w tym samym medium wypowiedział się Karol Świderski. 




Matty Cash do tej pory nie przekonał do siebie Michała Probierza. Obecny selekcjoner sukcesywnie pomija 27-latka w powołaniach do reprezentacji Polski. Do tej pory dał mu szansę zaledwie dwa razy. Cash zagrał najpierw w debiucie szkoleniowca z Wyspami Owczymi (59 minut) oraz w półfinale baraży Euro 2024 z Estonią (11 minut).

„Czy mógłby coś więcej?”

Powodów, dla których Cash nie znajduje się w orbicie zainteresowań Probierza może być wiele. Jednym z nich może być bariera językowa. Obrońca przy okazji swojego debiutu wielokrotnie mówił, że chce nauczyć się mówić po polsku. Minęły już jednak trzy lata i do tej pory jego znajomość języka ogranicza się do zaledwie kilku zwrotów.

Niedawno w Kanale Sportowym, w rozmowie z Mateuszem Borkiem twierdził, że na naukę nie pozwala mu brak czasu. Wypowiedź 27-latka odbiła się szerokim echem i byłą często komentowana w środowisku. Do kwestii języka Casha odniósł się nawet Karol Świderski, również na łamach Kanału Sportowego.

– Ciężki temat, większość reprezentantów mówi po angielsku, więc z tym raczej nie ma problemu. Czy Matty mógłby coś więcej zrobić w tym kierunku? Myślę, że tak. Ja go bardzo lubię, ale minęły cztery lata od spekulacji na temat jego gry w kadrze. Mógłby mówić więcej, ale myślę jednak, że nikt nie widzi w tym problemu, każdy się może dogadać – ocenił.




Do tej pory Cash zanotował tylko 15 meczów w reprezentacji Polski. Strzelił w nich jednego gola. Trudno powiedzieć, kiedy będzie mieć okazję do poprawienia swojego bilansu.

Yamal nie może się nachwalić Lewandowskiego. Życzy Polakowi prestiżowej nagrody

Robert Lewandowski znajduje się w znakomitej dyspozycji. O Polaku w ciepłych słowach wypowiedział się ostatnio Lamine Yamal. Młody gwiazdor życzy napastnikowi trofeum dla najlepszego strzelca sezonu. 




FC Barcelona znakomicie weszła w sezon 2024/25 i dość niespodziewanie zajmuje 1. miejsce w tabeli La Liga z dorobkiem 24 punktów. Duża w tym zasługa renesansu formy Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski ma już na koncie 10 goli i 2 asysty w 9 występach ligowych. Dołożył także dwa gole w dwóch meczach Ligi Mistrzów.

„Strzela wszystko”

Hansi Flick może być zadowolony z polskiego napastnika, ale nie tylko. Cały zespół Barcelony gra znakomicie, a dodatkowo widać, że w szatni nie ma złej atmosfery. Dowodem na to mogą być ostatnie słowa Lamine Yamala pod adresem Roberta Lewandowskiego w rozmowie z „Radio Nacional”.

– Strzela wszystko, co mu podasz. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że zdobędzie Trofeo Pichichi [król strzelców La Liga – przyp. red.] – mówił młody gwiazdor. 




Słowa Yamala to też poniekąd odpowiedź na ostatnią wypowiedź Lewandowskiego. Polak nie mógł nachwalić się młodszego kolegi, wieszcząc mu długą i owocną karierę.

– Bez wątpienia ma potencjał, by być najlepszym piłkarzem na świecie w przyszłości. Ma 17 lat i bardzo długą karierę przed sobą – powiedział niedawno 36-latek. 

Juergen Klopp wraca do pracy! Dostał niespodziewaną posadę

Juergen Klopp nie cieszył się długo z przerwy od pracy. Po kilku miesiącach odpoczynku, Niemiec zdecydował się na powrót. Florian Plettenberg ze Sky Sport Deutschland poinformował, co zamierza robić szkoleniowiec. 




Jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu Klopp ogłosił, że wraz z jego końcem odejdzie z Liverpoolu. Od razu był znany także jego następca. Tym został Arne Slot, który nadal prowadzi „The Reds”. Jak na razie zajmuje z nimi 1. miejsce w tabeli Premier League.

Nowa praca

Klopp zapowiadając odejście podkreślał, że potrzebuje przerwy, która miała trwać nawet rok. Niemiec nie wykluczał przy tym nawet przejścia na emeryturę. Florian Plettenberg twierdzi jednak, że nie wytrwał w tym długo i już znalazł sobie nowe zajęcie. Od 1 stycznia 2025 roku, 57-latek ma podjąć współpracę z Red Bullem.

Według doniesień dziennikarza Sky Sport Deutschland, Klopp obejmie stanowiska globalnego szefa piłki nożnej. Będzie w stałym kontakcie z wszystkimi klubami, wchodzącymi w skład Red Bulla. W tym z Lipskiem czy Salzburgiem. Ma im między innymi doradzać w kwestiach trenerskich, filozofii gry, rozwoju i transferów.




Co ciekawe, w długoletnim kontrakcie Kloppa z RB pojawiła się specjalna klauzula na wypadek propozycji od niemieckiej federacji. Jeśli szkoleniowiec otrzyma ofertę zastąpienia Juliana Naggelsmanna w kadrze, będzie mógł zerwać umowę. To może się wydarzyć już po mistrzostwach świata w USA, Kanadzie i Meksyku.

Adam Nawałka wrócił do odejścia z reprezentacji. „Staram się nie żałować. Serce płakało”

Adam Nawałka jest znany z tego, że rzadko udziela się medialnie. Dość niespodziewanie zatem na „TVP Sport” pojawił się wywiad z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski. W rozmowie 66-latek zdradził między innymi, czy żałuje odejścia z kadry.




Za dwa dni, 11 października, minie dokładnie 10 lat od pamiętnego meczu z Niemcami (2:0) na Stadionie Narodowym. Do dziś mówi się, że historyczne zwycięstwo z ówczesnymi mistrzami świata, było istotnym elementem w pracy Adama Nawałki. Rozgrywane wtedy eliminacje mistrzostw Europy zakończyliśmy na 2. miejscu, a na turnieju finałowym we Francji dotarliśmy aż do ćwierćfinału.

„Serce płakało”

Po sukcesie na Euro Nawałka był pewniakiem do dalszej pracy. Niestety, zaczęły się pojawiać pierwsze wpadki, jak wysoka porażka z Danią (0-4) w eliminacjach mistrzostw świata. Na sam turniej w Rosji awansowaliśmy jednak bez większych problemów, ale odpadliśmy już w po fazie grupowej.

Mimo to wydawało się, że 66-latek wciąż mógłby prowadzić reprezentację. Nawałka podjął jednak inną decyzję i porzucił reprezentację. Schedę przejął po nim Jerzy Brzęczek. Czy po latach żałuje swojej decyzji?

– Staram się nie żałować raz podjętej decyzji, ale dziś biorę tamto postanowienie na klatę. Patrzyłem, co później działo się z reprezentacją, jak była przebudowywana i… serce płakało – mówi w rozmowie z „TVP Sport” Nawałka.

– Zwycięstwa cieszą, ale najwięcej uczą porażki. Cena za zdobycie takiego doświadczenia jest ogromna, ale tego nigdzie nie da się kupić. Z bagażem zdobytym na dwóch turniejach powinienem zostać – ocenił. 




– Teraz widzę, z jakim mozołem Michał Probierz stara się odbudować zespół. Jemu i drużynie życzę, by sobotni mecz z Portugalią w Lidze Narodów był takim, jakim wspominane w tym wywiadzie spotkanie z Niemcami dla nas: spotkaniem przełomowym i założycielskim – podkreślił. 

Adam Nawałka prowadził reprezentację w latach 2013-2018. W sumie poprowadził ją w 50 meczach. Michał Probierz do tej pory ma na koncie 13 spotkań jako selekcjoner. W sobotę „Biało-Czerwoni” w ramach Ligi Narodów zagrają mecz z Portugalią.

Źródło: TVP SPORT

Nazwał rywala „Jackie Chanem” – FIFA zawiesiła go na 10 meczów

FIFA zdecydowała o zawieszeniu Marco Curto na 10 meczów. Powodem decyzji jest obraza przeciwnika na tle rasistowskim. Konkretnie poszło o nazwanie Hwang Hee-chana – „Jackie Chanem”.




W lipcu beniaminek Serie A, Como, wypożyczył do drugoligowej Ceseny Marco Curto. Zanim jednak rosły środkowy obrońca trafił do wspomnianego klubu, rozegrał sparing z Wolverhampton.

Surowa kara

To właśnie w tym spotkaniu doszło do spięcia pomiędzy Curto a zawodnikiem „Wilków” – Hwang Hee-chanem. Anglicy po zakończeniu meczu złożyli skargę do FIFA, zarzucając Włochowi rasistowskie zachowanie. Curto miał nazwać przeciwnika „Jackie Chanem”, w nawiązaniu do słynnego aktora. Sam zawodnik miał użyć tego konkretnego określenia ze względu na pseudonim Hee-chana, którym zwracali się do niego koledzy na boisku – „Channy”.

Nasz zawodnik nie powiedział niczego w sposób obraźliwy. Jesteśmy rozczarowani, że reakcja niektórych piłkarzy Wolves doprowadziła do wyolbrzymienia incydentu – mówili po meczu przedstawiciele Como. 




Na nic jednak zdała się reakcja beniaminka Serie A. FIFA zdecydowała, że Curto, który jest obecnie wypożyczony do Ceseny, został zawieszony na 10 meczów. Połowę tej kary będzie musiał odbyć od tej pory, co oznacza, że nie zagra w najbliższych pięciu meczach Serie B. Pozostała część została zawieszona na dwa lata. Poza tym obrońca będzie musiał odbyć zajęcia edukacyjne w organizacji zatwierdzonej przez piłkarską federację.

Z zadowoleniem przyjmujemy decyzję FIFA o ukaraniu Marco Curto po dyskryminacyjnym incydencie podczas naszego towarzyskiego meczu przedsezonowego z Como 1907. To jasny sygnał, że rasizm i zachowania dyskryminacyjne nie będą tolerowane w piłce nożnej ani w społeczeństwie – komunikował po ogłoszeniu kary dyrektor Wolverhampton, Matt Wild.

Sieć restauracji drwi z Erika Ten Haga. Umieścili szokujący baner przed Old Trafford

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Erika Ten Haga. Holender znalazł się w ogniu sporej krytyki mediów i kibiców. Na drwiny ze szkoleniowca zdecydowała się nawet… znana sieć restauracji. 




Od kilku lat trwa proces odbudowy Manchesteru United. Bieżący sezon nie jest jednak udany dla „Czerwonych Diabłów”, które zajmują dopiero 14. miejsce w tabeli Premier League z dorobkiem zaledwie ośmiu punktów.

Ciebie nie

Dramatyczna sytuacja nasuwa oczywiste pytania o przyszłość Erika Ten Haga. Holender przyznał ostatnio, że nie obawia się zwolnienia, mimo słabych wyników, ale nie zmienia to faktu, że musi zmagać się z ogromną krytyką ze strony kibiców czy dziennikarzy. Co ciekawe, na drwiny ze szkoleniowca pozwoliła sobie nawet znana sieć restauracji.




Domino’s Pizza, bo o niej mowa, stworzyła specjalny baner, który umieszczono na przyczepie samochodu. Pojazd zaparkowano zaraz przy bramie wjazdowej na teren Old Trafford, a na bilbordzie umieszczono podobiznę Ten Haga. Obok dopisano wymowne hasło: „Zatrudniamy (Nie Ciebie Erik)”.

– Potrzebujesz odpowiednich ludzi do najważniejszych stanowisk – napisała sieciówka w mediach społecznościowych. 

Święcicki proponuje talent z Brazylii do reprezentacji Polski. „Będzie gwiazdą światowego formatu”

Mateusz Święcicki wraz z Tomaszem Ćwiąkałą byli ostatnio gośćmi w podcaście „WojewódzkiKędzierski”. Komentator „Eleven Sports” wskazał zawodnika o polskich korzeniach, którego bardzo chciałby zobaczyć w naszej reprezentacji. Do tego potrzeba jednak pracy PZPNu. 




Temat gry w kadrze zawodników o polskich korzeniach jest dość obszerny i trudno do jednoznacznej oceny. Często zdarzało się, że „naturalizowany” piłkarz kompletnie nie poradził sobie w reprezentacji. Budujący jest jednak przypadek Nicoli Zalewskiego, który pokazuje, że piłkarsko dorastał w innym kraju, ale utożsamia się z Polską i wyrasta na lidera „Biało-Czerwonych”.

Włosko-brazylijsko-polska krew

Już teraz zresztą do kadry dobijają się inni naturalizowani piłkarze, jak Maxi Oyedele. Takich przypadków w przyszłości powinno być coraz więcej, a kolejnego kandydata, o którego powinien starać się PZPN, wskazał Mateusz Święcicki.

– Ja bardzo chciałbym, żeby jeden piłkarz o polskich korzeniach został naturalizowany, bo on za chwilę będzie gwiazdą światowego formatu – rozpoczął w rozmowie z Wojewódzkim i Kędzierskim. 

– Słuchajcie, uwaga. Nazywa się Dominic Vavassori. Jego ojciec jest Brazylijczykiem, którego adoptowała rodzina włoska. Więc tam jest krew: włoska, brazylijska i polska. Mama – Polka ze Świdnika. I on mówi po włosku, mówi po polsku i mówi po portugalsku – zaznaczył Święcicki.




– Wszystko trzeba robić, żeby tam pojechać. Przedstawić mu perspektywę i zachęcić do gry w reprezentacji – apelował do PZPN. 

Dominic Vavassori urodził się w grudniu 2005 roku, więc rocznikowo ma już 19 lat. Obecnie ogrywa się w drużynie do lat 23 w Atalancie. Rozegrał także dwa mecze w reprezentacji Włoch U20. Według portalu transfermarkt.de, gra głównie jako cofnięty napastnik, ale może zagrać także nieco niżej, lub przejść na lewe skrzydło. Jest przy tym prawonożny, co pozwala mu schodzić z boku do środka boiska.

Cytowany fragment od 1:49:05

Wspaniałe wieści ws. Roberta Lewandowskiego! Kontrakt niemal na pewno przedłużony

Relatywnie niedawno sporo mówiło się o potencjalnym odejściu Roberta Lewandowskiego z FC Barcelony ze względu na słabszą formę napastnika. Obecnie Polak udowadnia jednak, że nie warto było go skreślać. Z kolei kataloński „Sport” twierdzi, że katalońska przygoda 36-latka może potrwać do połowy 2026 roku. 




Lewandowski trafił do Barcelony latem 2022 roku. Podpisał wówczas czteroletni kontrakt. Zawarto w nim jednak klauzulę, która umożliwiała Blaugranie wcześniejsze zakończenie współpracy. Chodziło o procent rozegranych meczów. Gdyby „Lewy” zagrał mniej, niż 55 proc. spotkań w swoim trzecim sezonie, to klub mógłby rozwiązać umowę bez konsekwencji.

Lewandowski 2026!

Nic jednak nie wskazuje na to, aby taki scenariusz mógł się ziścić. Kataloński „Sport” podaje, że Lewandowski niemal na pewno spełni wszystkie wytyczne, a jego kontrakt zostanie automatyczne przedłużony. Umowa obowiązywałaby tym samym do czerwca 2026 roku, a więc końca sezonu 2025/26.

– Robert jest nienasycony i dopóki utrzyma swoje ciało, chce pozostać w elicie. Logicznie patrząc, on sam jest bardziej wymagający niż ktokolwiek inny i jeśli pozostanie na szczycie, to dlatego, że fizycznie nadal wygląda dobrze, świeżo i z iskrą – podkreśla „Sport”. 




– Klub rozpocznie planowanie kolejnego sezonu w pierwszym kwartale 2025 roku i w części dotyczącej najważniejszych transferów nie będzie '9′ – dodaje dziennik. 

Kapitan reprezentacji Polski rozegrał w tym sezonie dla Barcelony łącznie 11 meczów, w których strzelił 12 bramek i dołożył dwie asysty. W miniony weekend Barcelona pokonała Deportivo Alaves (3-0), a wszystkie bramki strzelił właśnie Lewandowski. Dla 36-latka był to drugi hat-trick w La Liga.

Matty Cash tłumaczy, czemu wciąż nie mówi po polsku. „Znalezienie czasu jest trudne” [WIDEO]

Matty Cash był gościem Mateusza Borka na antenie Kanału Sportowego. Piłkarz Aston Villi opowiedział między innymi o trudności w nauce języka polskiego. Nie zabrakło także wątku Michała Probierza i braku powołania na mistrzostwa Europy. 




W ostatnim czasie prawy obrońca zmagał się z problemami zdrowotnymi. Cash opuścił szereg meczów w Premier League, a także spotkania w Lidze Mistrzów z Young Boys i Bayernem Monachium. Do gry wrócił jednak w miniony weekend i rozegrał 90 minut przeciwko Manchesterowi United (0-0).

Trudności językowe

Na kanale YouTube Kanału Sportowego pojawiła się w poniedziałek rozmowa zawodnika z Mateuszem Borkiem. Dziennikarz zapytał 27-latka na wstępie o postępach w nauce języka polskiego. Odpowiedź Casha z pewnością nie usatysfakcjonuje polskich kibiców.

– Co z twoim polskim? Jest coraz lepiej czy nie? – pytał Borek.

– Nie, szczerze mówiąc, jak wiemy, jest to bardzo trudny język – mówił Cash. 




– Znam kilka zwrotów. Znalezienie czasu pomiędzy meczami jest trudne. Myślę, że żeby mówić płynnie w jakimś języku, trzeba to robić nieustannie. Bardzo chciałbym to robić – zapewniał. 

W dalszej części skupiono się jednak na kilku innych kwestiach. Poruszono między innymi ciągnącą się od pewnego czasu nieobecność Casha na zgrupowaniach reprezentacji. Przede wszystkim skupiono się jednak na pominięciu 27-latka w powołaniach na Euro 2024.

– Rozmawiałeś osobiście z trenerem Michałem Probierzem lub którymś z trenerów? – pytał dziennikarz.  

– Nie. Wiesz, jak dowiedziałem się, że nie jadę na Euro? Z polskiej prasy. Poważnie. Dzień wcześniej obudziłem się rano i spojrzałem na swój telefon. Miałem mnóstwo powiadomień na Twitterze „Matty Cash nie jedzie na Euro” – opowiadał piłkarz Aston Villi.




Cash w reprezentacji Polski ma do tej pory w sumie 15 występów. Strzelił w nich jednego gola. Ostatni raz dla „Biało-Czerwonych” zagrał w już za kadencji Michała Probierza w marcu 2024 roku z Estonią (5-1). Wówczas zanotował zaledwie 11 minut na murawie.

Robert Lewandowski uczy dziennikarzy, jak wymówić nazwisko Szczęsnego! [WIDEO]

W FC Barcelonie mamy obecnie dwóch Polaków. Niedawno do Roberta Lewandowskiego dołączył Wojciech Szczęsny, który już sprawił problem hiszpańskim dziennikarzom. Kapitan reprezentacji Polski postanowił nauczyć ich, jak poprawnie wymawiać nazwisko bramkarza. 




To była kilkudniowa saga, która zakończył się w poprzednią środę. Wojciech Szczęsny oficjalnie powrócił ze swojej krótkiej emerytury i podpisał roczny kontrakt z FC Barceloną. W klubie zastąpi Marca-Andre Ter Stegena, który doznał poważnej kontuzji.

Lewandowski nauczyciel

Na debiut 34-latek trochę jednak poczekamy, choć niewykluczone, że będzie mieć miejsce zaraz po przerwie reprezentacyjnej. Media spekulowały, że Szczęsny może dostać swoją szansę w meczu z Sevillą 20 października. Termin nie jest przypadkowy. Kilka dni później Barcelona zmierzy się z Realem Madryt w El Clasico.




Niezależnie od tego, kiedy Szczęsny zadebiutuje, hiszpańscy dziennikarze powoli uczą się wymawiać jego nazwisko. Robert Lewandowski w jednym z pomeczowych wywiadów po spotkaniu z Deportivo Alaves (3-0), postanowił pokazać, jak to się powinno robić.

Lewandowski był zdecydowanym bohaterem wspomnianego spotkania. Polak strzelił wszystkie trzy gole dla Blaugrany, kompletując tym samym swojego drugiego hat-tricka w La Lidze. W sumie ma już na koncie 10 goli w rozgrywkach w tym sezonie.

Nicola Zalewski wrócił do łask w Romie i od razu zachwycił! „Dzięki Bogu, że go mamy”

Kariera Nicoli Zalewskiego w AS Romie ostatnio stanęła na zakręcie. Wygląda jednak na to, że Polakowi udało się pokonać przeciwności i znowu wraca do łask. Po meczu z Monzą, w którym spędził na murawie ponad godzinę, pochwały pod jego adresem słał Ivan Jurić. 




AS Roma latem zdecydowała o usunięciu Nicoli Zalewskiego z kadry. Nałożyło się na to kilka czynników, przede wszystkim zawirowania w sprawie przedłużenia kontraktu. W efekcie ostatni raz zobaczyliśmy 22-latka na murawie w koszulce „Giallorossich” 1 września.

Wielki powrót

W ostatnich tygodniach wiele się jednak wydarzyło i ostatecznie Roma przywróciła Zalewskiego do kadry. Ten znalazł się na ławce rezerwowych w meczu z Monzą, ale na murawie zameldował się już w 20. minucie w miejsce Stephana El Shaarawy’ego. 22-latek zaliczył bardzo dobry występ, zbierając niemal same dobre oceny. Jego powrót pozytywnie ocenił także trener Romy, Ivan Jurić.

– Dzięki Bogu, że mamy Zalewskiego! Wczoraj dowiedzieliśmy się, że możemy z niego skorzystać. Jesteśmy zadowoleni, bo zagrał dobry mecz – powiedział Chorwat. 




– Zalewski znów zaczął mówić o przedłużeniu umowy z klubem. Zawsze z nami trenował i cieszę się, że go odzyskaliśmy. Mamy nadzieję, że to się dobrze skończy – dodał pełen entuzjazmu. 

To nie koniec dobrych wieści. „TuttoMercatoWeb” potwierdza ostatnią wypowiedź Juricia i twierdzi, że strony zamierzają wkrótce usiąść do rozmów o przedłużeniu kontraktu. Jeżeli do tego dojdzie, to sytuacja reprezentanta Polski ulegnie diametralnej poprawie względem tego, co działo się ostatnio.

Sądny dzień w Legii Warszawa. Dziś wyjaśni się przyszłość Goncalo Feio?

Goncalo Feio znajduje się w trudnej sytuacji. Przyszłość trenera Legii wisi na włosku, a wszystko ma się wyjaśnić w poniedziałek. Klub zaplanował spotkanie, które odbędzie się w Legia Training Center. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przekonuje, że zapadną na nim kluczowe decyzje. 




Legia zawodzi kibiców w bieżącym sezonie Ekstraklasy. „Wojskowi” zajmują obecnie 6. miejsce w tabeli Ekstraklasy i tracą aż dziewięć punktów do liderującego Lecha Poznań. W klubie zaczęły się naturalnie pojawiać wątpliwości, co do przyszłości Goncalo Feio.

Sądny dzień

Przyszłość Portugalczyka przy Łazienkowskiej ma być bardzo wątpliwa. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podaje, że w poniedziałek mają zapaść ważne decyzje odnośnie dalszej współpracy z trenerem. Dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński, spotka się dziś z Feio w Legia Training Center. Choć takie spotkania pomeczowa rutyna, to zdaniem „Włodara”, może być ono „niestandardowe”.

Legia przerwę reprezentacyjną spędzi na 6. miejscu w tabeli. W najbliższych spotkaniach czekają ich stosunkowo słabsi rywale. W Ekstraklasie zmierzą się z dwoma beniaminkami – Lechią Gdańsk (18.10) oraz GKSem Katowice (27.10). Pomiędzy tymi meczami zagrają jeszcze z serbskim TSC Backa Topola (24.10) w Lidze Konferencji.

Wiadomo, gdzie trafi Dawid Szwarga po odejściu z Rakowa. Obejmie klub z 1. Ligi

W niedzielę Raków Częstochowa dość niespodziewanie ogłosił, że po jesiennej rundzie Ekstraklasy z klubu odejdzie Dawid Szwarga. Po kilku godzinach komunikat wydała z kolei Arka Gdynia, która poinformowała, że trener obejmie jej zespół.




Szwarga spędził w Rakowie kilka lat. Od sezonu 2021/22 do sezonu 2022/23 pełnił funkcję asystenta Marka Papszuna. W kolejnym przejął po szkoleniowcu pierwszą drużynę, ale już rok później ponownie został asystentem. Nabył jednak sporo doświadczenia, które zamierza teraz spożytkować w innym klubie.

Zmiany, zmiany…

Minionej niedzieli w social mediach Rakowa pojawił się komunikat o przyszłości Dawida Szwargi. „Medaliki” przekazały, że wraz z końcem rundy jesiennej trener odejdzie z klubu. Decyzja wywołała mieszane odczucia wśród kibiców, jednak zdecydowana większość przeczuwała, że oznacza to nowy etap w karierze 34-latka.

I tak też się faktycznie stało. Niedługo po komunikacie Rakowa, swój wystosowała Arka Gdynia. Jak można z niego wyczytać, Dawid Szwarga zostanie trenerem drużyny z 1. Ligi. Na stanowisku zastąpi trenera tymczasowego – Tomasza Grzegorczyka, który objął zespół po zwolnionym w sierpniu Wojciechu Łobodzińskim.




– Czuję, że to właściwy moment, aby zebraną dotychczas wiedzę i doświadczenie wykorzystać w nowym dla mnie klubie i odcisnąć na nim swoje pozytywne piętno. Podoba mi się wizja rozwoju Arki Gdynia przedstawiona przez właściciela, a kluczową dla mnie kwestią przy podejmowaniu decyzji była wspólna z moją wizja Dyrektora Sportowego Veljko Nikitovica dotycząca funkcjonowania sztabu i drużyny – cytuje Szwargę oficjalna strona Arki Gdynia.