Warta Poznań: Skromny klub o wielkim sercu do walki

Wielu skreślało Wartę Poznań. Wielu twierdziło, że Zieloni spadną z hukiem z ligi. Warciarze pokazują jednak, że mimo wielu problemów organizacyjnych i sportowych mogą poradzić sobie w Ekstraklasie.

Warta Poznań może się niektórym źle kojarzyć przez powiązania z incydentami byłego właściciela. Teraz klub z Wildy niemal całkowicie zmienił swój wizerunek. Zieloni coraz częściej angażują się w projekty społeczne. W swoim Planie Rozwoju 2020-2023 zaznaczyli, iż będą promować tolerancję, ochronę środowiska czy aktywności dla seniorów. Efekty już widać. W październiku klub poinformował na swoim kanale YouTube, że w Parku Jana Pawła II stanął 4-metrowy platan klonolistny.

Jest to pierwsze drzewo naszego klubu. To dopiero początek, bo wkrótce powstanie w okolicy „Aleja Warciarzy”. Działamy wspólnie z Zarządem Zieleni Miejskiej i Radą Osiedla Wilda.

Oprócz tego, Warciarze zainicjowali program „Aktywny senior” pod okiem Amelii Bobowskiej. Instruktorka pokazywała starszym poznaniankom tajniki nordic walkingu.

Przejdźmy jednak do piłki nożnej. Zieloni zajmują obecnie 9. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Warciarze mają na swoim koncie 13 punktów po 10 kolejkach. Od dłuższego czasu są zdziesiątkowani przez zakażenia spowodowane koronawirusem. Mimo to, Zieloni punktują jak nigdy. Po dobitnej porażce z Legią Warszawa (0:3) Warta pokazuje coraz większe serce do walki.

Romantyczne zwycięstwo w Mielcu

7 listopada 2020 roku Zieloni mierzyli się z konkurentem w walce o utrzymanie, Stalą Mielec. Spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych do oglądania, co można było założyć od początku, jednak historia, która tam się wydarzyła uwypukliła charakter Zielonych. W 34. minucie na stadionie w Mielcu z boiska wyrzucono Mateusza Spychałę, który sfaulował atakującego gracza gospodarzy. Gdyby były zawodnik Korony Kielce odpuścił, mogłoby dojść do straty bramki.

To nie był koniec problemów Zielonych. Podczas tego samego spotkania oprócz utraty zawodnika przez czerwoną kartkę, trener Piotr Tworek musiał oglądać kontuzje swoich dwóch piłkarzy. Urazów doznali Mario Rodriguez i Gracjan Jaroch.

Szczęśliwe zakończenie

Zieloni na tle rywali z Podkarpacia wyglądali w drugiej połowie znacznie lepiej. Ciężko w to uwierzyć, ale ten wymagający dla Warciarzy mecz skończył się dla nich Happy Endem. W 88. minucie do bramki trafił Mateusz Kuzimski czym zapewnił poznaniakom trzy punkty. Ten sam piłkarz stwierdził po spotkaniu, że przemowa trenera Piotra Tworka z przerwy była bardzo ważna. Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej zdradził część swojego monologu i nie szczędził pochwał dla swoich „żołnierzy”.

Jak można nie być dumnym z moich żołnierzy po takim meczu? Jestem ogromnie dumny i szczęśliwy, że wierzą w to co ja do nich mówię. W przerwie powiedziałem swoim zawodnikom, że my do Mielca nie przyjechaliśmy nawet po remis, mimo że mamy problemy z kontuzjami i zmianami. Nie wchodziło w grę skończenie spotkania z jednym punktem.

Mieliśmy wiele przeszkód, kontuzje i kartka nam nie przeszkodziły. Plan był cały czas taki sam – walka o trzy punkty i tego dokonaliśmy.

Trener podsumował działanie klubu, że im więcej problemów, tym lepiej im idzie. Ciężko się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, bowiem Warta to ewenement. W klubie przecieka dach, Zieloni mają najmniejszy budżet w lidze, piłkarze funkcjonują w kiepskich warunkach, a mimo to wyglądają nieźle. Obecnie zajmują wyższą pozycję od Lecha Poznań, co czyni ich liderem klasyfikacji drużyn z Wielkopolski. Złośliwi kibice zarzucają Kolejorzowi, że może stracić panowanie w swoim województwie.

Derby polskich rzek

Do meczu z Wisłą Warta przystępowała w bardzo okrojonym składzie. Przed spotkaniem z Białą Gwiazdą, Zieloni nie potrafili zdobyć nawet bramki na swoim terenie. Ich bilans w Grodzisku wynosił wówczas 0 zwycięstw, 1 remis i 3 porażki. Trener Piotr Tworek odniósł się do tego na przedmeczowej konferencji prasowej.

Brakuje nam tych zwycięstw i bramek u siebie. W I lidze w większości meczów wygrywaliśmy w Grodzisku, teraz sytuacja się odwróciła i to nas boli. Dlatego bardzo ciężko pracujemy nad tym, żeby to zmienić.

Nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że strzelamy mało goli, bo stwarzamy niewiele sytuacji bramkowych. Dlatego skupiliśmy się na podstawowych elementach, które musimy dopieścić i doprowadzić do perfekcji. Jestem zadowolony z pracy na treningu. 

Szkoleniowiec Zielonych nie chciał narzucać presji na swoich piłkarzy przed spotkaniem

Nie mamy presji, którą sobie możemy narzucić tym, że nie strzeliliśmy jeszcze bramki. Mamy większe kłopoty, punkty na wyjeździe i u siebie ważą tyle samo – mówił przed meczem Piotr Tworek.

Trener przyznał, że drużyna nie ma chwili zwątpienia nawet gdy pojawiają się problemy. To świadczy o charakterze jakim dysponuje Warta Poznań. Tworek pochwalił swoich zawodników przed spotkaniem z Wisłą. Stwierdził, że inni zawodnicy mogliby nie osiągnąć takich wyników jak ta ekipa.

U nas nie ma chwili zwątpienia nawet wtedy, gdy pojawiają się problemy. Umiemy sobie z nimi radzić. Dlatego mam ogromny szacunek do chłopaków. Gdyby nie oni, gdyby nie ci mężczyźni, których mam w szatni, nie byłoby tych wyników ponad stan. Mecz w Mielcu znów pokazał, że to grupa mocnych facetów i ogromnie się cieszę, że nimi pracuję.

Warto walczyć do końca

Mecz z Wisłą rozpoczął się fatalnie dla Warciarzy, bowiem już w 9. minucie bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył Adi Mehremić. Zieloni – w swoim stylu – nie załamali się i nacierali na bramkę gości. Już w 27. minucie mieli dogodną sytuację do strzelenia gola. Sędzia podyktował rzut karny, którego na niekorzyść poznaniaków nie wykorzystał Łukasz Trałka. Chwilę później doskonałą sytuację mieli Wiślacy, jednak skutecznie obronił Bielica.

To nie złamało Zielonych, bowiem już w drugiej połowie po zmianie ustawienia Warta zaczęła przeważać. Skończyło się na tym, że przesunięty do pomocy Jan Grzesik doprowadził do remisu, a później wypracował bramkę Mateuszowi Kuzimskiemu. Ostatecznie poznaniacy utrzymali prowadzenie i zapisali pierwsze trzy punkty na swoim gruncie w tym sezonie Ekstraklasy.

Warta drugi raz z rzędu pokazała ogromną wolę walki. Kolejny raz przezwyciężyli próbę charakteru. Trener dobrze zareagował, zmienił taktykę i tym samym potwierdził swoje umiejętne zarządzanie drużyną. Po meczu stwierdził, że jego zespół mimo popełniania błędów, jest inteligentny i potrafi je niwelować.

Cieszymy się ogromnie, bo wreszcie wygraliśmy u siebie. To był nasz cel przez ostatnie dwa tygodnie. Dużo rozmawialiśmy, nakręcaliśmy się nawzajem, żeby wreszcie to zrobić i nie słuchać radości przeciwnika za ścianą. Moi żołnierze wywiązali się z zadania, mimo że początek był ciężki.

Daliśmy z siebie dwieście procent i zasłużenie się cieszymy. Piłkarze mogą się czuć dumni z tego, jak podchodzą do swoich obowiązków i jakimi są mężczyznami. To są ludzie z niesamowitym charakterem – nie tylko na boisku.

Żadne słowa tego nie oddadzą, trzeba byłoby być w szatni, żeby ich poznać. Nie chcę zdradzać co mówiłem w przerwie szatni, lecz było kilka korekt. Mam inteligentny zespół, który popełnia błędy, jednak umie na nie reagować – przyznał po meczu Tworek.

Walka o utrzymanie

Ludzie nie mieli dużych oczekiwań co do Warty po ich awansie do Ekstraklasy. Część szydziła, że przychylne decyzje sędziego z finału baraży (podyktowane dwa rzuty karne, w tym jeden kontrowersyjny przyp. red.) zwrócą się jako karma, a Zieloni spadną z hukiem do 1. Ligi.

Fakty są takie, że Warta po dziesięciu kolejkach ma 13 punktów i zwyciężyła z głównymi konkurentami w walce o utrzymanie. Przypomnijmy: wygrana z Wisłą Płock, Podbeskidziem B-B, Stalą Mielec i Wisłą Kraków. Zieloni mają świetnego trenera, który potrafi zmotywować zawodników, reagować na sytuacje boiskowe i dobierać optymalny skład.

Warto zaznaczyć, że Piotr Tworek zmienił styl gry Warty Poznań na rzecz Ekstraklasy. W wywiadzie dla Weszłopolskich stwierdził, że analizował występy zeszłorocznych beniaminków na najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce i podjął decyzję, że warto grać tak jak pozwalają okoliczności. Jako przykład może posłużyć ŁKS z Kazimierzem Moskalem, który chciał zaproponować ofensywną piłkę (którą kontynuowano z 1. Ligi). Klub ostatecznie z hukiem spadł z Ekstraklasy, a trenera zwolniono.

Tworek w 1. Lidze stosował taktykę otwartego futbolu, która wyniosła Wartę do na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Teraz jednak dostosował się do otoczenia i skupił się głownie na defensywie. Reakcja trenera zaowocowała dobrą sytuacją Zielonych w tabeli. Eksperci chwalą poznański klub za bycie najlepszym beniaminkiem i twierdzą, że trzeba nie mieć serca, by nie podziwiać tego zespołu.

Warta Poznań to jeden z niewielu zespołów, którego mecze przypominają miłosne historie. Ich przemiana wizerunkowa (i na pewno z czasem organizacyjna) jest promykiem nadziei dla polskiej piłki. Racjonalne zarządzanie zespołem, optymalne budowanie kadry przy minimalnym budżecie i maksymalizacja wyników pokazuje, że można coś osiągnąć bez wymówek.

Do końca sezonu pozostało wiele spotkań, jednak Warta już zaskarbiła sobie sympatię wielu bezstronnych kibiców. Kibicujmy, by sponsorzy i miasto wspomogło klub w kwestiach organizacyjnych. Obyśmy mogli oglądać sportowy rozwój tej drużyny w kolejnych sezonach, bo Warta Poznań pisze piękną historię.

fot. Warta Poznań