Nietypowa sytuacja w meczu ligi brazylijskiej! Piłkarz stracił cztery zęby [WIDEO]

Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu piłkarskiej ligi brazylijskiej pomiędzy Atletico Goianense a Corinthians. Jeden z piłkarzy stracił cztery zęby.

Poszkodowanym całej sytuacji został Rómulo Otero. Wenezuelczyk w 14. minucie spotkania wdał się w drybling z dwoma piłkarzami Atletico. Jeden z nich potraktował go dość brutalnie i przy okazji wybił mu cztery zęby. Kolega z zespołu Rómulo Otero pozbierał zęby i przekazał je sędziemu.

https://www.youtube.com/watch?v=mr8-qU8MwbI&feature=emb_title

Na głównym bohaterze tego zajścia nie zrobiło to zbyt wielkiego wrażenie i chciał on kontynuować grę. Murawę opuścił dopiero w drugiej połowie spotkania.

Koniec końców mecz zakończył się podziałem punktów i remisem 1:1. Następnego dnia piłkarz Corinthians zamieścił na instastories zdjęcie u dentysty.

Były piłkarz SSC Napoli nie szczędzi pochwał w stronę Zielińskiego. „To piłkarz na miarę….”

„Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt lub Barcelony. Jest niesamowity.” W taki słowach wypowiedział się o Piotrze Zieliński jego były kolega z Napoli – Pepe Reina. Hiszpan na antenie radia Cadena SER nie szczędził pochwał o Polaku.

Piotr Zieliński oraz Pepe Reina wspólnie dzielili szatnię SSC Napoli w latach 2016-2018. Hiszpan ma za sobą bogatą karierę, występował w wielu świetnych klubach jak Liverpool, AC Milan, czy Bayern. 38-latek trenował z wieloma znakomitymi piłkarzami, a mimo to jest zachwycony Piotrem Zielińskim. Jak sam mówi, „Zieliński to piłkarz na miarę Realu lub Barcelony”.

Podczas rozmowy w radiu Cadena SER 38-latek został zapytany o piłkarza, który zrobił na nim największe wrażenie. Bez wahania wskazał wspomnianego Piotra Zielińskiego.

– Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, gdy go tylko zobaczyłem. Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt,  Barcelony albo kogoś z tej półki. Jest niesamowity – wyznał Pepe Reina.

Piotr Zieliński nie był rzecz jasna jedynym tematem rozmów. W rozmowie z dziennikarzem hiszpańskiego radia Reina opowiedział m.in. o swojej przyszłości.

– Wszystko jest dla mnie jasne. Mam sześć albo siedem miesięcy gry. Chcę przygotować się psychicznie na to, co niebawem nastąpi. Chcę uzyskać tytuł trenera, trzeba być przygotowanym psychicznie na wszystko, co nadejdzie, kiedy już przestaniesz przychodzić codziennie do ośrodka treningowego – wyznał Reyna.

– Od dłuższego czasu gram z bólem. Mój organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację niż wcześniej. Będąc na murawie, wszystko jednak mija.

Jakub Kamiński poczeka na debiut w reprezentacji Polski do marca? „Mało prawdopodobne, by…”

Dziś po południu odbyła się konferencja prasowa z udziałem Jerzego Brzęczka przed listopadowym zgrupowaniem reprezentacji Polski. Selekcjoner odpowiedział na pytania dziennikarzy, a także skomentował sytuację zdrowotną Jakuba Kamińskiego.

O powołaniu 18-letniego piłkarza Lecha Poznań mówiło się od dobrych kilku tygodni. Kamiński od wiosny tego roku jest jednym z podstawowych piłkarzy Kolejorza i był jednym z głównych autorów awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

W nagrodę za dobre występy selekcjoner naszej reprezentacji powołał go na listopadowe zgrupowanie kadry. Wszystko wskazywało na to, że 18-latek zadebiutuje podczas środowego meczu z Ukrainą, jednak plany może pokrzyżować uraz, którego nabawił się w meczu z Legią. Podczas niedzielnego hitu był zmuszony opuścić boisku już w pierwszej połowie. Aktualny stan zdrowia Kamińskiego skomentował sam selekcjoner.

– Kuba jest na badaniach w Piekarach Śląskich. Z pierwszych informacji, które przekazał nam sam zawodnik, to najprawdopodobniej odnowienie starego urazu – przekazał Jerzy Brzęczek.

– Mam nadzieję, że to nie jest poważna kontuzja, która wykluczyłaby go z kolejnych tygodni, ale mało prawdopodobne, by był do naszej dyspozycji w trakcie tego zgrupowania. Ale decyzje podejmiemy po badaniach – dodał.

Jeśli badania potwierdzą, że Jakub Kamiński nie będzie zdolny do gry, to przepadnie mu szansa na debiut. Kolejna okazja na pierwszy mecz w dorosłej reprezentacji Polski będzie podczas marcowego zgrupowania.

Zgrupowanie reprezentacji jeszcze się nie rozpoczęło, a Jerzy Brzęczek może mieć lekki ból głowy. Sytuacja Kamińskiego jest niepewna, a na zgrupowanie nie przylecą powołani Drągowski, Karbownik oraz Kądzior. Pierwszego z nich czeka kwarantanna w klubie. Piłkarz Legii jest aktualnie zakażony koronawirusem. Ostatni z nich zaś postanowił zostać w swoim klubie, by tam powalczyć o pierwszy skład. W miejsce skrzydłowego Eibar został powołany Przemysław Płacheta.

Były reprezentant Brazylii zaskoczony sytuacją Dawida Janczyka. „Jak to możliwe?”

Jacek Góralski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. „Góral” opowiedział m.in. o realiach gry w Kazachstanie oraz o swoim koledze z drużyny, którym jest Vagner Love. Reprezentant Polski przyznał, że Vagner Love był zaskoczony tym, jak potoczyła się kariera Dawida Janczyka.

Jacek Góralski od stycznia tego roku występuje w kazachskim Kajracie Ałmaty. „Góral” nie jest jedynym Polakiem w szatni, gdyż poza nim w Kajracie gra jeszcze Konrad Wrzesiński. Poza nimi dla Kajratu gra dobrze znana wielu kibicom postać – Vagner Love.

We wspomnianym wywiadzie Jacek Góralski wyznał, że były reprezentant Brazylii był zszokowany obecnym stanem Dawida Janczyka i tym jak potoczyła się jego kariera. Brazylijczyk bowiem dzielił szatnię z Janczykiem w czasie ich wspólnej gry w CSKA Moskwa. Wówczas Janczyk uchodził za wielki talent.

– Vagner pytał nawet o Dawida. […] Mówił, że to był ogromny talent i wszyscy w CSKA tak Dawida postrzegali. Dopytywał, gdzie Dawid teraz gra, co się z nim dzieje. Wspomniałem, że nie występuje już na poziomie profesjonalnym, bo ma swoje problemy. Vagner nie dowierzał. „Jak to możliwe?” – dziwił się. Był przekonany, że Dawid gra dalej w jakiejś dobrej lidze – mówi Jacek Góralski w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Całą rozmowę z Jackiem Góralskim przeczytacie tutaj.

Z okręgówki do 1. ligi? Radosław Majewski może opuścić Wieczystą Kraków!

Radosław Majewski wraz ze Sławomirem Peszko demolują krakowską ligę okręgową. Pierwszy z nich w barwach Wieczystej odbudowuje się po ciężkiej kontuzji, a swoimi dobrymi występami wzbudził zainteresowanie klubów z pierwszej ligi!

Były piłkarz m.in. Lecha Poznań w październiku ubiegłego roku zerwał więzadła krzyżowe, co wykluczyło go z gry na wiele miesięcy. W sierpniu tego roku podpisał kontrakt z Wieczystą Kraków, która występuje na szóstym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Swój wybór tłumaczył tym, że wówczas nie pojawiła się dla niego żadna korzystna oferta z ekstraklasy, a i na jej zapleczu nie miał zbytnio w czym wybierać. Teraz jednak pojawiła się poważna propozycja z 1. ligi.

Demolka, dewastacja destrukcja, spustoszenie, a może po prostu zabawa? Brakuje przymiotników, by opisać to, co robi ze swoimi przeciwnikami Wieczysta Kraków. Pełna gwiazd ekipa wygrywa z każdym, kto stanie im na drodze w lidze okręgowej. Żółto-Czarni zakończyli już rundę jesienną, w której wygrali wszystkie 14 meczów. Bilans bramowy to 114-6, robi wrażenie.

Jednym z ojców tego sukcesu z pewnością jest wspomniany Majewski. 33-letni pomocnik odbudował się po kontuzji i wzbudził zainteresowanie jednego klubów w 1. ligi. Jak podaje portal meczyki.pl, piłkarzem interesuje się Arka Gdynia. Pozostałe kluby również przypatrują się sytuacji Majewskiego.

Klub znad morza jest spadkowiczem z ekstraklasy i z pewnością ma ambicje, by szybko do niej wrócić. Obecnie arkowcy na zapleczu ekstraklasy zajmują szóstą pozycję, która pozwoliłaby im na koniec sezonu grać w barażach.

fot. Wieczysta Kraków

Wiemy ile Napoli chce za Arkadiusza Milika! Czy znajdzie się jakiś chętny?

Arek Milik wciąż nie ma szans na regularną grę w Napoli. Aurelio De Laurentiis, prezes klubu z Neapolu, przedstawił oczekiwaną kwotę za Polaka. Czy w zimę znajdzie się ktoś, kto zadowoli 71-letniego prezesa?

Kontrakt Arkadiusza Milika z Napoli obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Przed Polakiem są dwie opcje. Pierwsza z nich to odejście za darmo i dołączenie do nowego klubu dopiero po 30 czerwca. Druga możliwość jest taka, że jeśli jakiś klub będzie zainteresowany sprowadzeniem Polaka już zimą, to najpierw będzie musiał dogadać się z Napoli i zapłacić żądaną przez De Laurentiisa kwotę.

Jak donoszą włoskie media, Aurelio De Laurentiis oczekuje za swojego piłkarza sumy rzędu 15 milionów euro.  Arek Milik wciąż jest łakomym kąskiem na rynku transferowym, ale czy jest sens kupowania piłkarza za kilkanaście milionów euro, gdy pół roku później będzie on dostępny za darmo?

Niemal przez całe letnie okienko transferowe ciągnęła się saga związana z odejściem Arka Milika z Napoli. Pojawiło się wielu zainteresowanych jak m.in. Tottenham, Atletico, czy Juventus, jednak ostatecznie zabrakło konkretów. W ostatnich tygodniach najgłośniej mówi się jednak o zainteresowaniu ze strony Milanu i Interu. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

Łukasz Fabiański wyjaśnia wczorajszy rzut karny. „Jeden z dziwniejszych karnych w mojej karierze”

– Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował. W dodatku nie było w jego uderzeniu zbyt wiele jakości, co pozwoliło mi skutecznie interweniować – w taki sposób Łukasz Fabiański komentuje wczorajszy rzut karny w meczu przeciwko Fulham. Reprezentant Polski udzielił wywiadu portalowi meczyki.pl, gdzie poruszył tę i wiele innych kwestii.

Wczoraj wieczorem informowaliśmy o przedziwnym karnym w meczu WHU z Fulham. Jednym z bohaterów tego zdarzenia był Łukasz Fabiański, który wyczuł intencje strzelającego i obronił strzał. Reprezentant Polski porozmawiał z Tomaszem Włodarczykiem, gdzie opowiedział m.in. o kulisach wczorajszego karnego, czy też o swojej przyszłości w obecnym klubie.

Wczorajszy rzut karny kibice z pewnością zapamiętają na długo. W 98. minucie Ademola Lookman miał szansę, by doprowadzić do remisu, gdyż jego drużyna otrzymała rzut karny. Młody Anglik zdecydowanie przekombinował i Łukasz Fabiański zdołał obronić jedenastkę. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy bramkarza?

– To pewnie jeden z dziwniejszych karnych w mojej karierze. Ostatnia akcja Fulham, jedenastka, która miała być ostatni kopnięciem w meczu i stawką ważne trzy punkty. Udało się obronić i szkoda tylko, że to wszystko działo się przy pustych trybunach. Zwycięstwo smakowałoby jeszcze lepiej – komentuje Łukasz Fabiański.

– Byłem zaskoczony, że to akurat Lookman podejdzie do jedenastki. […] Zauważyłem, że w ogóle na mnie nie patrzy. Ani razu nie podniósł głowy. Nie wyglądał w tym wszystkim na pewnego siebie. Wziął szybko futbolówkę, ale potem wysyłał sygnały, że nie jest przekonany, co chce zrobić. […] Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował. W dodatku nie było w jego uderzeniu zbyt wiele jakości, co pozwoliło mi skutecznie interweniować – dodaje 35-letni reprezentant Polski.

Licząc od sierpnia 2016 roku w Premier League, Łukasz Fabiański jest bezsprzecznym liderem w statystyce obronionych rzutów karnych. W tym okresie Polak 7-krotnie zdołał wyczuć intencje strzelającego. Drugie miejsce w tym zestawieniu należy do Kaspera Schmeichela oraz Jordana Pickforda, obaj po 4 obronione jedenastki. Przepaść

Powyższą statystykę Łukasz komentuje następująco:

– Po meczu z Fulham Kamil Grosicki wysłał mi screena z informacją Sky Sports, że obroniłem najwięcej jedenastek w Premier League od sierpnia 2016 roku. Odpisałem: „Szkoda Grosik, że nie zacząłem być tak skuteczny od czerwca, bo w tę klamrę załapałyby się mistrzostwa Europy”. Wiadomo, że dziś każdy może mieć o Tobie jakąś opinię. Nie zamierzam z tym walczyć.

Kontrakt Łukasza Fabiańskiego z WHU obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Jak mówi sam zainteresowany – Zbliża się moment decyzji.

– Z mojej strony sytuacja jest jasna. Doskonale czuję się w klubie. Nie potrzebuję żadnej zmiany. Moja rodzina odnajduje się w Londynie. Jesteśmy tu szczęśliwi. Syn właśnie poszedł do szkoły, co ma niebagatelne znaczenie. […] Pewnie jeszcze chwilę to potrwa, ale wkrótce powinniśmy dojść do porozumienia i przedłużyć kontrakt.

Rywalizacji o bluzę z numerem „1” w polskiej kadrze trwa! Jak piłkarz West Hamu zapatruje się na tę sytuację?

– Fakt, że rywalizujemy ze sobą o miejsce w kadrze od bardzo dawna, ale to zdrowa rywalizacja. Zawsze przyjeżdżam na zgrupowanie z wielką przyjemnością. Cieszę się, że trener mi ufa i daje szansę. Ja daję z siebie wszystko i nie mam żadnego problemy z tym, że muszę powalczyć o miejsce w bramce – kończy.

Cały wywiad przeczytacie na portalu meczyki.pl, serdecznie polecamy!

Beckham sprowadzi do swojego klubu kolejną gwiazdę? Na celowniku piłkarz Realu Madryt

Inter Miami, którego właścicielem jest sam David Beckham, ma w planach ściągnąć do siebie kolejną gwiazdę z Europy. Amerykański klub w MLS występuje dopiero od tego roku, a mimo to zbiera się tam całkiem niezła paczka.

Obecny sezon MLS jest pierwszym, w którym występuje klub Davida Beckhama – Inter Miami. W amerykańskim klubie zbiera się całkiem ciekawa ekipa znanych zawodników z przeszłością w Europie. W minionym okienku transferowym David Beckham zdołał zakontraktować takich piłkarzy jak Gonzalo Higuain oraz Blaise Matuidi. Jak podaje hiszpański AS, na celowniku Interu jest kolejna gwiazda, jeszcze większa niż wspomniana dwójka.

Według hiszpańskiego dziennika Beckham ma w planach sprowadzić do Ameryki… Sergio Ramosa! Kapitan Realu Madryt ma ważny kontrakt do końca czerwca 2021 roku, lecz nie jest on w stanie dojść do porozumienia ze swoim obecnym klubem ws. przedłużenia umowy. Jak donosi AS, Ramos chciałby otrzymać podwyżkę, której nie chce mu dać klub.

Sytuację mógłby wykorzystać David Beckham, prywatnie dobry znajomy Sergio Ramosa. Obaj mieli przyjemność wspólnej gry w latach 2005-2007, kiedy Anglik jeszcze występował w Realu Madryt.

Dlaczego Michał Karbownik nie pobił transferowego rekordu ligi? „Został sprzedany, żeby…”

Ostatnie miesiące w Legii Warszawa są nadzwyczaj emocjonujące. Niestety, nie wynika to z dobrych wyników na arenie międzynarodowej, gdyż Legia do nich nie zdołała awansować. Prezes Legii Dariusz Mioduski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty, gdzie poruszył wiele ciekawych kwestii.

Od marca 2017 roku Dariusz Mioduski jest samodzielnym właścicielem Legii Warszawa. Prędzej władzę sprawował wraz z Maciejem Wandzelem oraz z Bogusławem Leśnodorskim. W wywiadzie z WP Sportowe Fakty zabrał głos w sprawie tego ostatniego.

– Do tej pory nie bardzo chciałem wchodzić w te polemiki, ale… Dla mnie Bogusław Leśnodorski jest jak huba. Przyczepia się do drzewa, na początku wygląda to nawet ładnie, ale potem zaczyna się drenaż i po jakimś czasie takie drzewo obumiera. Przecież on nigdy nie zainwestował w żaden klub swoich pieniędzy, nie ponosił żadnego ryzyka, a raczej głównym celem było i jest zarabianie. Legia jest tego najlepszym przykładem, ale nie tylko Legia, w kolejnych klubach, przy których się pojawiał było podobnie.

Następnie rozmowa zeszła na temat ostatnich sukcesów Lecha Poznań w Lidze Europy. Właściciel Legii został zapytany o ty, czy stołeczny klub pójdzie drogą Lecha. Mioduski udzielił jasnej odpowiedzi.

– Nie. Każdy klub ma swoją ścieżkę. Legia to najsilniejsza marka sportowa w Polsce i wyznacza swoje własne cele. Nie ma drugiego takiego klubu w Polsce. My nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przez kilka lat nic nie wygrać.

–  Co do szkolenia, to zrobili fajną robotę i to jest słuszny kierunek. I to jest jedyna rzecz, w której jesteśmy podobni. […] Szybko nadganiamy i wierzę, że wkrótce będziemy w tym lepsi. Jednocześnie musimy zdobywać trofea. To nas różni i sprawia, że mamy inną filozofię. Z Lechem możemy czasem przegrać mecz, to w piłce normalne, ale Lech nigdy nie będzie Legią.

O Vukoviciu:

– Problem pojawił się w maju. Teraz uważam, że powinienem był wymagać od Vuko więcej. On koncentrował się na tym, żeby dowieźć mistrzostwo, a ja powinienem był być wściekły, że nie wygrywamy go z 10 punktami przewagi.

O sytuacji finansowej Legii:

– Faktem jest, że po raz pierwszy od lat zamknęliśmy rok finansowy z kilkumilionowym zyskiem. Oczywiście został on skonsumowany na wydatki i pokrywanie strat związanych z pandemią. […] Gdyby nie pandemia, byłoby zdecydowanie lepiej, a gdybyśmy weszli do pucharów, to bylibyśmy już w zupełnie innym miejscu.

O zaskakująco niskiej sumie za Michała Karbownika:

– Karbownik został sprzedany, żeby zbilansować budżet. A że poniżej tego na co liczyliśmy? Inne kluby też wiedzą, że gdy do końca okienka zostają dwa dni, a jeszcze jest pandemia, to ta cena nie idzie do góry… Niewykluczone jednak, że część tego, a może i całość tego, czego oczekiwaliśmy za Michała, odzyskamy przy jego kolejnym transferze.

Dlaczego Mioduski zniknął z twittera? Czy zamierza zrezygnować ze stanowiska prezesa? Na te i więcej pytań Dariusz Mioduski odpowiedział w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty, przeczytacie go tutaj.

Nie tylko Lech zarobi na sprzedaży Modera. Do kasy Warty Poznań wpłyną 2 miliony złotych

Lech Poznań na sprzedaży Jakuba Modera zarobił ok. 11 milionów euro. Jak się okazuje, Kolejorz nie jest jedynym klubem, który dorobi się na odejściu 21-latka do Brighton. Jak podaje Krzysztof Stanowski, 5% od następnej sprzedaży zagwarantowała sobie Warta, której Kuba jest wychowankiem.

Jakub Moder w minionym okienku transferowym został sprzedany przez Lecha Poznań do Brighton za ok. 11 milionów euro. 21-latek został z powrotem wypożyczony do Kolejorza na rok, jednak Brighton zapewniło sobie możliwość skrócenia wypożyczenia i ściągnięcia go do siebie w zimę. Wszystko wskazuje na to, że angielski klub skorzysta z tego zapisu i od stycznia Polak będzie występował na angielskich boiskach.

Za skrócenie wypożyczenia Brighton dopłaci Lechowi 500 tysięcy euro. Mniej więcej taką kwotę zarobi Warta, która zagwarantowała sobie 5% od przyszłego transferu Modera. Przypomnijmy, Jakub Moder jest wychowankiem Warty Poznań, z której odszedł na rzecz Lecha w 2014 roku.

Warta jest jednym z najbiedniejszych klubów w ekstraklasie. Jej budżet wynosi ok. 10 milionów złotych, więc 2 miliony z racji sprzedaży Modera znacznie podreperują jej budżet.

Mario Balotelli trenuje z nowym klubem! Zaskakująco niski poziom…

Wraz z początkiem lipca wygasła umowa pomiędzy Mario Balotellim, a jego ówczesnym klubem – Brescią. O 30-latku w ostatnim czasie było nadzwyczaj cicho, jak podają jednak media, Włoch rozpoczął treningi z nowym klubem.

Pierwsze lata seniorskiej kariery były w wykonaniu Super Mario nadzwyczaj obiecujące. Kariera Włocha nie potoczyła się jednak tak, jak oczekiwaliby tego kibice. Od dobrych kilku lat kariera Mario to zdecydowanie linia pochyła. Jego ostatnim klubem była Brescia, z którą jego kontrakt wygasł wraz z początkiem lipca.

W ostatnich miesiącach o włoskim napastniku nie było nadzwyczaj głośno, jednak nie brakowało chętnych, którzy byliby skłonni go zakontraktować. Istniała nawet możliwość kontynuowania przez niego kariery choćby w Brazylii. Ostatecznie żaden klub nie był skłonny dogadać się z zawodnikiem w kwestii kontraktu.

Jak podaje włoska gazeta Corriere della Sera, Mario Balotelli rozpoczął treningi w klubie z… Serie D! Na dłuższą współpracę się jednak nie zanosi, sam zawodnik bowiem ma trenować w czwartoligowym Franciacorta do czasu, aż nie znajdzie sobie nowego klubu. Piłkarz dogadał się z klubem na taką możliwość, gdyż prywatnie przyjaźni się z dyrektorami klubu.

Franciszek Smuda wróci na ławkę trenerską? Zainteresowanie klubu z 3. ligi

Niemal od samego rana internet zalała masa tekstów o tym, iż Franciszek Smuda może powrócić na ławkę trenerską. 72-latek miałby poprowadzić klub z 3. ligi.

Nie da się ukryć, że Franciszek Smuda jest jednym z najbardziej znanych trenerów w historii polskiej, choć wyniki często wołały o pomstę do nieba. 72-letni trener od ponad roku pozostaje bez pracy i wydawało się, że na dobre przeszedł on na emeryturę. Nic bardziej mylnego! Jak czytamy na Interii, były selekcjoner reprezentacji Polski otrzymał propozycję pracy w 3-ligowym Podhalu Nowy Targ. Nie wiadomo jednak, jaką Smuda miałby pełnić tam funkcję.

– Akademia młodzieżowa, jaka powstaje w Podhalu, podoba mi się niesamowicie. Jej organizacji mogą pozazdrościć niektóre kluby z Ekstraklasy. Oczywiście, brakuje boisk dla młodzieży, ale jestem spokojny, że w takim mieście jak Nowy Targ znajdą się i one – przekazał Interii trener Smuda.

– Nie jest jeszcze ustalone, w jakiej roli będę w Podhalu. W związku z tym, że często bywam na Podhalu, prezes Wojas zaproponował mi współpracę. Musimy ustalić jeszcze szczegóły. Trzeba oddać panu Wojasowi, że sporo zainwestował w powstanie akademii i już teraz wygląda ona naprawdę profesjonalnie – dodał.

Podhale Nowy Targ nieprzerwanie od sezonu 2015/2016 występuje na boiskach trzeciej ligi. W obecnym sezonie idzie im całkiem nieźle, po siedemnastu kolejkach zajmują szóstą pozycję ze stratą zaledwie czterech punktów do v-ce lidera – Sokoła Sieniawa.

Nie tylko punkty, ale i wielkie pieniądze! Wiemy ile zarobił Lech na wczorajszej wygranej

Jak mówi stare przysłowie „do trzech razy sztuka”. Dwa pierwsze mecze Lecha w fazie grupowej LE kończyły się porażkami z Benficą oraz z Glasgow Rangers. W trzecim starciu zdołali pokonać belgijski Standard Liege 3:1.

Wczorajszy mecz w Lidze Europy był dla Lecha niesłychanie ważny. Potencjalna porażka praktycznie przekreśliłaby szanse Polaków na wyjście z grupy. Trener Dariusz Żuraw, w przeciwieństwie do trenera gości, miał do dyspozycji niemal wszystkich zawodników pierwszej drużyny, a tym samym poprowadził swoich chłopaków do zwycięstwa.

Zdobyte wczoraj 3 punkty utrzymują Kolejorza przy tlenie, a szanse na awans wciąż są. Niemniej ważne od punktów w tabeli są również pieniądze, które Lech zarobił na zwycięstwie.

Ile zarobił Lech Poznań na wygranej ze Standardem Liege?

Na samym wczorajszym zwycięstwie Lech zarobił 570 tysięcy euro. Dla porównania Kolejorz w zimę sprowadził do siebie Daniego Ramireza za… około 500 tysięcy euro. Hiszpan może nie jest najjaśniejszą postacią Lecha w tym sezonie, niemniej jednak jest kluczowym elementem w układance Dariusza Żurawia.

Łączne zarobki Kolejorza w Lidze Europy

Lech swoje poczynania w tym sezonie europejskich pucharów rozpoczynał od 1. rundy eliminacji, a za każdą rundę otrzymywał bonusy. Za zwycięstwo z Valmierą Lech zarobił 240 tysięcy euro, za pokonanie Hammarby 260 tysięcy, za wyeliminowanie Apollonu do poznańskiej kasy wpłynęło 280 tysięcy. Za pokonanie w ostatniej rundzie Charleroi ekipa Żurawia zarobiła 300 tysięcy euro. Zdecydowanie największa premia przypadła za sam awans, wyniosła ona 2.92 miliona euro.

W dwóch pierwszych meczach fazy grupowej Lech schodził z boiska pokonany, dzięki czemu na klubowe konto nie wpływała żadna premia. Dopiero za wczorajsze zwycięstwo ze Standardem Lech otrzyma wspomniane 570 tysięcy.

Podsumowując. Lech do tej pory na swojej przygodzie w Lidze Europy zarobił łącznie 4.57 miliona euro. Kwota już robi wrażenie, a może ona jeszcze urosnąć! Przed Poznaniakami co najmniej trzy mecze w LE. Za każde zwycięstwo w fazie grupowej przypada 570 tysięcy euro, a za remis 190 tysięcy. Na awansie do fazy pucharowej można zdobyć kolejne bonusy.

Co z powrotem Ibry do reprezentacji Szwecji? Znamy odpowiedź selekcjonera!

Po ostatnim wpisie Zlatana na twitterze obrońcy reprezentacji Polski z pewnością drżeli na myśl o spotkaniu ze Szwedem na Euro. Jak się jednak okazuje, trener reprezentacji Szwecji nie ma zamiaru w najbliższym czasie powoływać na zgrupowanie 39-letniego napastnika.

Przed kilkoma dniami Zlatan Ibrahimović opublikował na swoim twitterze tajemnicze zdjęcie w koszulce reprezentacji Szwecji z podpisem „Dawno się nie widzieliśmy”. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź ze strony selekcjonera.

W internecie zawrzało, a kibice już robili sobie nadzieję na powrót Zlatana do reprezentacji Trzech Koron. Głos zabrał selekcjoner Szwedów, który wyraził się w tej sprawie jasno. Obrońcy naszej reprezentacji mogą spać spokojnie, Ibra – na ten moment – na Euro raczej nam nie zagrozi.

– Ludzie pokazali mi ten wpis, ale nie rozumiem, o co mu chodzi. Nie poświęcam temu uwagi. To jest poza mną. Przypominam, że ponad cztery lata temu Zlatan zakończył reprezentacyjną karierę – stwierdził Janne Andersson.

Selekcjoner szwedzkiej drużyny narodowej nie postanawia się w tej kwestii ugiąć. Zlatan ostatni mecz w reprezentacji rozegrał 22 czerwca 2016 roku na EURO 2016. Turniej we Francji zakończył się dla Trzech Koron fatalnie, zdobyli oni bowiem w trzech meczach zaledwie jeden punkt, a tym samym musieli pożegnać się z turniejem. Po turnieju ogłosił „oficjalne” zakończenie kariery reprezentacyjnej.

Zlatan Ibrahimović bez wątpienia jest legendą szwedzkiej piłki. Poza niezliczoną ilością indywidualnych osiągnieć świętował wiele sukcesów w piłce klubowej. Nie można również zapominać o jego występach w drużynie narodowej, w której zagrał w 116 meczach i zdobył 62 bramki.

Znakomity mecz 18-letniego bramkarza Dynama! „Został bohaterem” [WIDEO]

Gdyby nie problemy kadrowe Dynama Kijów związane z koronawirusem, to 18-letni Ruslan Neshcheret zapewne w ogóle nie poleciałby na Camp Nou. Ukrainiec wykorzystał nieobecność podstawowych bramkarzy i z miejsca stał się bohaterem! Zebraliśmy dla Was najciekawsze interwencje młodego bramkarza.

Ruslan Neshcheret otrzymał szansę na debiut w Lidze Mistrzów ze względu na to, iż dwóch bramkarzy Dynama było niedysponowanych. Dla 18-latka był to zaledwie drugi (!!) mecz w seniorskiej piłce. Debiut zaliczył pięć dni temu w ligowym meczu przeciwko Dnipro. Dziś był jednym z dwóch – obok Marca-Andre Ter Stegena – najjaśniejszych postaci na boisku. Neshcheret obronił dziś w sumie 12 strzałów Messiego i spółki i gdyby nie on, to mecz mógłby zakończyć się pogromem.

Poniżej najciekawsze interwencje 18-latka:

https://twitter.com/s1mpleband/status/1324111340135473152

Swoją dzisiejszą postawą na boisku młody Ukrainiec zaskarbił sobie sympatię wielu kibiców, a także trafił do notesów skautów z największych klubów Europy. Poniżej najciekawsze opinie nt. bohatera Dynama Kijów.

https://twitter.com/Pawe29370834/status/1324107620542795777

https://twitter.com/AutobusPierino/status/1324110486040956928

https://twitter.com/cwiakala/status/1324103804732792832

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.