NEWSY I WIDEO

Robert Lewandowski rozpoczął swoją licytację dla WOŚP. Gratka dla kolekcjonerów [WIDEO]

Robert Lewandowski popisał się świetnym gestem w związku ze zbliżającym się 32. finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kapitan reprezentacji Polski przekazał na aukcję koszulkę FC Barcelony z podpisami wszystkich piłkarzy tego zespołu.




Idei Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to fundacja, mająca na celu zbiórkę pieniędzy, z których najczęściej finansowany jest zakup sprzętu medycznego. Przez 31 edycji fundacja zdołała uzbierać blisko 2 miliardy złotych. To przełożyło się na zakup ponad 70 tysięcy urządzeń. Przed nami 32. finał imprezy. Odbędzie się on 28 stycznia.




Od wielu lat zbiórce pieniędzy towarzyszą także liczne aukcje. Często biorą w nich udział znane persony z naszego kraju. Dla przykładu piłkarze przekazują na aukcje swoje koszulki, a np. celebryci telewizyjni wystawiają na aukcję możliwość zjedzenia z nimi kolacji. Możliwości jest mnóstwo.




W tegorocznej akcji czynny udział bierze Robert Lewandowski, zresztą nie po raz pierwszy. 35-latek przekazał na aukcję koszulkę FC Barcelony z podpisami całej drużyny. Robert poinformował o tym za pomocą relacji na swoim instagramowym profilu.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1747306802855686610

Lewandowski udostępnił link do aukcji nieco ponad godzinę temu. W tym czasie kwota zdołała urosnąć do aż 9999 złotych. Z całą pewnością na tym się nie skończy. Jeśli macie chęć wzięcia udziału w aukcji, wystarczy kliknąć TUTAJ.

Opis aukcji:

„Przedmiotem licytacji jest koszulka Roberta oraz bransoletki wykonane przez podopiecznych z Zespołu Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych nr. 1 w Warszawie.

Pod koniec roku 2023, Robert trafił na pracę domową 10 letniego Wojtka, dla którego udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy to tradycja.

W tym roku Wojtek przekazał na aukcje ręcznie wykonane bransoletki, a Robert do aukcji dodał koszulkę w podpisami zawodników FC Barcelona.

Gramy razem! do końca świata i jeden dzień dłużej.”

https://twitter.com/Nitrov01/status/1747322023942987961




Grzegorz Krychowiak obraził się na znanego dziennikarza. Zdenerwowała go jedna wypowiedź

Łukasz Wiśniowski wypowiedział się na temat Grzegorza Krychowiaka. Według doniesień dziennikarza Eleven Sports i Foot Trucka piłkarz miał się na niego obrazić za wypowiedź na kanale „Meczyków”.




Krychowiak obraził się na Wiśniowskiego

Grzegorz Krychowiak niedawno zakończył reprezentacyjną karierę. Polski pomocnik ma na swoim koncie równe sto występów w kadrze. Według Łukasza Wiśniowskiego „Krycha” chciał właśnie osiągnąć taką liczbę podczas kariery.




Futurystyczny projekt stadionu w Arabii Saudyjskiej. Lokalizacja robi wrażenie [WIDEO]

Dziennikarz opowiedział o marzeniu pomocnika w „Meczykach”. Niedawno w materiale na kanale „Foot Truck” stwierdził, że przez te słowa Grzegorz Krychowiak uciął z nim kontakt.




– Dzisiaj nie mam z nim żadnego kontaktu. To nie efekt występów w Foot Trucku, ale w Meczykach, gdzie powiedziałem, że Grzesiek Krychowiak marzy o tym, żeby zagrać sto razy w reprezentacji. Dostałem od niego SMS-a o treści: „Skąd ty to wiesz? Dlaczego powołujesz się na informacje od osób trzecich? Nie pisz już do mnie więcej z prośbą o wywiad” – zdradził Wiśniowski.

– W Atenach spędziliśmy z Grześkiem trochę czasu i to on nam to powiedział ze sto razy, że marzy, że chce zagrać te sto razy. To była informacja od niego – podsumował dziennikarz.




Źródło: Foot Truck

Futurystyczny projekt stadionu w Arabii Saudyjskiej na Mistrzostwa Świata. Lokalizacja robi wrażenie [WIDEO]

Arabia Saudyjska przedstawiła projekt stadionu na Mistrzostwa Świata w 2034 roku. W jego wyposażeniu pojawi się wiele nowoczesnych funkcjonalności. Obiekt ma nosić imię koronnego księcia Mohammeda bin Salmana.




Imponujący projekt stadionu na mundial

Arabia Saudyjska od wielu miesięcy konsekwentnie stawia na inwestycje w piłkę nożną. Saudyjczycy sprowadzają do swojej ligi wielu znanych i utalentowanych piłkarzy. Wcześniej kraj z Bliskiego Wschodu przejął angielskie Newcastle United. Ponadto niedawno pojawiły się informacje o chęci sprofesjonalizowania przez nich trzeciej ligi.




Tomasz Hajto broni Roberta Lewandowskiego. „Przecież to jest jakaś hipokryzja” [CZYTAJ]

Wszystkie te działania mają najprawdopodobniej na celu wyrobienie sobie dobrej opinii w przestrzeni publicznej. Oprócz sportswashingu Arabia Saudyjska chciałaby osiągnąć status organizatora mistrzostw świata. Saudyjczycy celują w turniej w 2034 roku, do którego zdążyliby się przygotować.

Organizacja tak wielkiego wydarzenia wymaga budowy odpowiednich stadionów. Arabowie przedstawili niedawno projekt obiektu, który potencjalnie mógłby posłużyć na mundialu.




Według medialnych doniesień obiekt miałby stanąć na szczycie 200-metrowego klifu nieopodal Rijadu. Stadion miałby około 45 000 miejsc. W wyposażeniu znalazłyby się między innymi otwarty dach, wysuwana murawa i ekrany LED na ścianach. Obiekt byłby częścią wielkiego projektu supermiasta o nazwie Qiddiya City.




https://twitter.com/Spa_Eng/status/1746843967864381548

Źródło: Twitter

Tak ojciec Haalanda zareagował na wygraną Messiego w FIFA The Best. Bezcenna mina Norwega

Erling Haaland zajął 2. miejsce w plebiscycie FIFA The Best. Norweg przegrał z Leo Messim, który sięgnął po nagrodę dla najlepszego piłkarza na świecie minionego roku drugi raz z rzędu. Zwycięstwo Argentyńczyka spotkało się ze sporym zdziwieniem ojca Haalanda. 




Gala FIFA The Best odbyła się w poniedziałkowy wieczór w Londynie. W trakcie ceremonii wyłoniono najlepszego piłkarza świata minionego roku, którym został Leo Messi. Łącznie piłkarz Interu Miami uzyskał 48 głosów, a wybrał go między innymi Robert Lewandowski.

Spore zdziwienie

Co ciekawe, tyle samo punktów uzyskał również Erling Haaland. Norweg przegrał jednak z Messim, gdyż to Argentyńczyka na pierwszym miejscu umieściła większa liczba głosujących.




Ogłoszenie piłkarza Interu najlepszym zawodnikiem świata spotkało się z reakcją ojca Norwega – Alfa-Inge Haalanda. Były zawodnik nie krył zdziwienie wynikiem, co uchwyciły kamery obecne na gali.

Ojciec Haalanda był obecny w Londynie, aby reprezentować swojego syna. 23-latek nie mógł pojawić się na gali, a w kuluarach mówi się, że spowodowane było to rehabilitacją kostki, która niepokojąco się przedłuża.

Gianluca Di Marzio nie wyklucza transferu Roberta Lewandowskiego. „Mógłby grać w Manchesterze United lub innych klubach”

Gianluca Di Marzio wypowiedział się na łamach „goal.pl” na temat obecnej sytuacji Roberta Lewandowskiego. Włoski dziennikarz nie wyklucza transferu polskiego piłkarza.




Robert Lewandowski jest podstawowym piłkarzem FC Barcelony. W tym sezonie rozegrał we wszystkich rozgrywkach 25 meczów, w których zdobył 12 bramek i zanotował 5 asyst. Mimo że liczby w tym przypadku nie są najgorsze, to jego gra uległa znaczącemu regresowi względem poprzedniego sezonu.




Lewandowski ma wciąż ważny kontrakt z FC Barceloną. Jest on ważny do 2026 roku, a istnieje także możliwość jego przedłużenia o kolejny rok. Mimo to ciężko sobie wyobrazić, by Polak zdołał wypełnić ten kontrakt. Jeśli pojawi się za niego odpowiednia oferta, niewykluczone, że Barca będzie chciała się go pozbyć. Tym bardziej, że od przyszłego sezonu pensja Polaka znacząco wzrośnie.




Zdaniem Gianluci Di Marzio nie można wykluczyć transferu Roberta Lewandowskiego. Włoski ekpert ds. rynku transferowego na łamach „goal.pl” mówił o możliwych przenosinach do Arabii Saudyjskiej, czy też do Premier League. Zdaniem Di Marzio Lewy mógłby sobie poradzić chociażby w Manchesterze United.

– Dla graczy takich jak on, biorąc pod uwagę pensję i karierę, następnym ruchem może być Arabia Saudyjska. Kwestia czy Saudyjczycy zdołają przekonać kolejnych zawodników latem. […] Tak naprawdę zależy, co sam Robert będzie chciał zrobić – powiedział Di Marzio.

Wprawdzie włoskich klubów nie stać na takich piłkarzy jak on, ale może jeszcze zechce zagrać w Premier League. Mógłby grać w Manchesterze United lub innych klubach, które potrzebują napastnika o takim profilu jak on – stwierdził włoski dziennikarz.

https://twitter.com/goalpl/status/1746965341450764570





źródło: goal.pl

Leo Messi zwycięzcą nagrody FIFA The Best! Oto najbardziej kuriozalne głosy w tym plebiscycie

FIFA opublikowała głosy reprezentantów poszczególnych krajów w plebiscycie FIFA The Best. Zebraliśmy najciekawsze głosy oddane przez kapitanów drużyn narodowych.

W poniedziałek miała miejsce gala FIFA The Best. Organizatorzy przyznali statuetki w kilku kategoriach. Poznaliśmy piłkarza, piłkarkę, bramkarza, bramkarkę, trenera i trenerkę 2023 roku. Przyznano także nagrodę fair-play oraz nagrodę dla najlepszych kibiców. Wybrano również najładniejszą bramkę roku. Poznaliśmy także najlepszą XI minionego roku.




Kontrowersyjny zwycięzca

Największą kontrowersją całej gali było zwycięstwo Leo Messiego w plebiscycie na najlepszego piłkarza 2023 roku. Argentyńczyk cieszył się największym uznaniem wśród kibiców i kapitanów reprezentacji narodowych. Wśród dziennikarzy i selekcjonerów wyżej oceniany był tylko Erling Haaland. W ostatecznym rozrachunku Norweg zajął drugie miejsce, a trzecie miejsce trafiło do Kyliana Mbappe.




Głosy Polaków

Prawo głosu w plebiscycie mieli kibice z całego świata, a także po trzech reprezentantów z każdego państwa zrzeszonego w FIFA. A mianowicie głos mogli oddać kapitanowie, selekcjonerzy oraz dziennikarze z każdego kraju. W Polsce prawo głosu mieli Robert Lewandowski, Michał Probierz i Michał Pol.

Robert Lewandowski na pierwszym miejscu postawił na Leo Messiego. Na drugim miejscu usytuował Ilkaya Gundogana. Trzecie miejsce zdaniem Lewandowskiego należało się Erlingowi Haalandowi. Michał Probierz najlepszym piłkarzem 2023 roku wybrał Kevina De Bruyne, Na drugiej pozycji umiejscowił Leo Messiego. Trzecia lokata należała do Erlinga Haalanda. Michał Pol postawił kolejno na: Haalanda, De Bruyne i Osimhena,

https://twitter.com/eklasaTrolls/status/1747007469652451613




Kto głosował na Messiego?

W plebiscycie nie brakowało absurdalnych głosów. Zacznijmy od głosów na Leo Messiego. Na Argentyńczyka zagłosowało aż 107 kapitanów drużyn narodowych. Wśród nich m.in. Mbappe, Lewandowski, Kane, Salah, Modrić, czy Van Dijk.

https://twitter.com/TheEuropeanLad/status/1747000854656307323




Absurdalne głosy

Jeśli chodzi o kontrowersyjne wybory całego TOP 3 za pierwszy przykład posłuży kapitan reprezentacji Kosowa. Najlepszym piłkarzem świata wybrał on Victora Osimhena. Wyróżnił także Khvichę Kvaratskhelię i Leo Messiego. Pominął w swoich wyborach chociażby Haalanda, czy Mbappe.

Kolejna kontrowersja? Kapitan reprezentacji Montserratu. Najlepszym piłkarzem świata wybrał on… Declana Rice’a. W wyborze najlepszego piłkarza minionego roku popłynął także kapitan reprezentacji Rosji, który postawił na Kvaratskhelię.

Nietypowo wygląda także trójka wybrana przez reprezentanta Timoru Wschodniego. Postawił on kolejno na: Ilkaya Gundogana, Leo Messiego i Juliana Alvareza.


źródło: fifa

Tomasz Hajto broni Roberta Lewandowskiego. „Przecież to jest jakaś hipokryzja”

 

Tomasz Hajto był gościem w programie Romana Kołtonia na antenie Prawdy Futbolu. Były reprezentant Polski wypowiedział się na temat wyników plebiscytu Przeglądu Sportowego. Ekspert Polsatu Sport stanął w obronie Roberta Lewandowskiego i przejechał się po siatkówce.




Hajto o wynikach plebiscytu na Sportowca Roku w Polsce

Robert Lewandowski zajął siedemnaste miejsce w tegorocznej edycji plebiscytu Sportowca Roku. Odległa od podium lokata wywołała sporą dyskusję w przestrzeni publicznej. Wielu dziennikarzy i kibiców mówiło o tym, że „Lewy” może nie był ostatnio w najlepszej formie, ale w okresie oceny do plebiscytu zdobył mistrzostwo Hiszpanii oraz koronę króla strzelców ligi.




Xavi zrzuca winę na sędziego za porażkę z Realem? „Rzut karny, którego nie powinno być” [CZYTAJ]

W gronie broniących Roberta Lewandowskiego znalazł się Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski w programie Romana Kołtonia na antenie Prawdy Futbolu przedstawił swoje zdanie w temacie wyników plebiscytu.

Zawodnik, który w przeszłości reprezentował m.in. barwy Schalke 04 Gelsenkirchen, porównał także piłkę nożną do siatkówki. Były obrońca reprezentacji Polski stwierdził, że najpopularniejszym i zdecydowanie cięższym sportem jest dyscyplina Roberta Lewandowskiego.




– Czterdzieste miejsce mu dajmy. Przecież to jest jakaś hipokryzja. Ja rozumiem, że chcieliśmy docenić kogoś jeżdżącego na rowerze albo na łyżwach. Dzisiaj rozmawiamy o siatkówce w Polsce – przecież to też jest niszowy sport. To jest sport, który jest popularny w 8-10 krajach na całym świecie – powiedział Tomasz Hajto.

– Dlaczego my odnosimy sukcesy w siatkówce? Romek… bo my płacimy najwięcej na całym świecie. My jesteśmy w stanie ściągnąć najlepszego zawodnika do Polski, bo my jesteśmy w stanie płacić 150-200 tysięcy miesięcznie pensji. Jak my byśmy w piłce byli w stanie płacić 20 milionów euro zawodnikowi – jednemu, ośmiu zawodnikom po 8 milionów, czterem po 12 i siedmiu po 6, to my byśmy też mieli jedną z najlepszych lig – stwierdził.

– To jest na pewno ciężki sport. Trzeba być super przygotowanym. To jest sport skakania. Tam nie dymasz 12 kilometrów w meczu na progowym tętnie 200, 220 – jak biegniesz 80 metrów, musisz 70 wrócić, kryć przeciwnika, operować jeszcze piłką nogami – dodał.




– Lepiej władamy rękami i nogami. Dziecko zaczyna jeść rękami, czy nogami? Ja się mega cieszę, że siatkówka ma sukcesy, sam ją oglądam, oglądałem też skoki narciarskie, ale nie bądźmy szowinistami. Nie starajmy się komuś udowodnić, że siatkówka jest bardziej popularna od piłki nożnej – podsumował.

Na szczęście Robert Lewandowski ostatnio wrócił do strzeleckiej formy. Kapitan reprezentacji Polski trafił do siatki rywali trzy mecze z rzędu. W ostatnim spotkaniu jego FC Barcelona uległa Realowi Madryt (1:4).

Źródło: Prawda Futbolu

Szokujące słowa Josue o młodszym koledze z Legii. „Codziennie trenuje i nie umie grać”

Zaskakujące kulisy zachowania Josue w szatni i na treningach Legii opublikował Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego Onet”. Dziennikarz przedstawił, jak Portugalczyk traktuje kolegów, a także jak jest postrzegany. To nie tylko magik i świetny rozgrywający, ale również trudny, czasami bardzo trudny charakter. 




Legia Warszawa w bieżącym sezonie wciąż wojuje na dwóch frontach. Choć w dość kompromitujących okolicznościach odpadli z Pucharu Polski, to wywalczyli awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy. Wciąż liczą się również w grze o mistrzostwo Polski, więc wiosna będzie dla „Wojskowych” bardzo intensywna.

„Codziennie trenuje i nie umie grać”

Bardzo istotną rolę na murawie pełni w drużynie Kosty Runjaicia Josue, który jest jej liderem i jednocześnie kapitanem. Portugalczyk notuje niezłe liczby, bo łącznie nazbierał 7 goli i 3 asysty w 33 występach. Znany jest również ze swojego bojowego nastawienia, często potrafił iść w ogień za kolegami z zespołu, nierzadko zbierając za to żółte kartki i reprymendy sędziów.




Okazuje się jednak, że Josue nie jest tak doskonałym partnerem boiskowym, na jakiego może się poniekąd kreować. Łukasz Olkowicz, w pierwszym odcinku swojego nowego cyklu, przedstawia drugą twarz lidera Legii. Przedstawił w nim wiele kulis, ale i zachować Portugalczyka. W tym również w kierunku dla młodszych kolegów, których w teorii powinien wspierać i budować. Zamiast tego jednak Josue wcale nie chce z nimi grać, o czym pisze dziennikarz.




– Za kadencji Michniewicza portugalski pomocnik denerwował się na treningach podczas przerw reprezentacyjnych, kiedy kadrowicze wyjeżdżali z klubu, a ich miejsce zajmowali zawodnicy z rezerw Legii. – Trenerze, możemy ćwiczyć w siedmiu, ale nie z tymi dzieciakami? – irytował się Josue i rzeczywiście był gotowy trenować w okrojonym składzie. Głośno narzekał, że odechciewa mu się treningu, gdy komuś podaje i nie dostaje podania zwrotnego. – Jakbym do studni podawał – złościł się – czytamy w tekście Olkowicza. 




To nie był natomiast koniec. Josue miał nawet podejść do dziennikarza mediów Legii w trakcie jednego z treningów po tym, jak zezłościł się na zagranie Ciepieli. Wywiązać miała się rozmowa, która mogła uderzyć młodego zawodnika wypożyczonego obecnie do Resovii.

– Słuchaj, grałeś kiedyś w piłkę? Umiesz grać? – miał pytać Josue dziennikarza.

– Coś tam kiedyś grałem, trenowałem w juniorach, ale to było dawno – odpowiedział zaskoczony.

– Widzisz, ty kiedyś trenowałeś i nie umiesz grać. A Ciepiela codziennie trenuje i też nie umie grać  – skwitował piłkarz. 




Sytuacji o różnych twarzach Josue jest w artykule Olkowicza dużo więcej. Artykuł możecie znaleźć na stronie „Przeglądu Sportowego Onet”.

Źródło: „Cała prawda o kapitanie Legii Warszawa. Nikt wcześniej tego nie napisał” 

Rzeźniczak komentuje kolejne kontrowersje i zarzuca kłamstwo. „Wiem dokładnie, kto wymyśla”

Jakub Rzeźniczak ponownie zabrał głos w kwestii ostatnich kontrowersyjnych wydarzeń. 37-latek po tym, jak rozstał się z Kotwicą Kołobrzeg, zarzucił kłamstwa mediom. Sprostował konkretnie doniesienia o swoich domniemanych relacjach z kolegami z byłego klubu. 




Kilka dni temu Kotwica Kołobrzeg, do której Rzeźniczak trafił przed startem bieżącego sezonu, zdecydowała się zakończyć z nim współpracę. Powodem wypowiedzenia umowy miał być wywiad, jakiego zawodnik udzielił w stacji TVN. Stwierdził w nim między innymi, że zerwał kontakty z córką, bo nie czuje z nią żadnej więzi. Działacze drugoligowca uznali, że te słowa mogą negatywnie wpłynąć na wizerunek klubu.

„Wiem, kto wymyśla te kłamstwa”

Obecnie w mediach pojawia się mnóstwo informacji na temat 37-latka. „Przegląd Sportowy” udostępnił między innymi artykuł, który grzmiał już samym tytułem. – Kotwica ma dość Rzeźniczaka. „Z treningu schodził pierwszy, z kolegami nie rozmawiał” – napisano.




Te informacje spotkały się z reakcją piłkarza. W swoich mediach społecznościowych Rzeźniczak zamieścił wspólne zdjęcie z byłymi kolegami z Kotwicy, dodając mocny opis. Wprost przyznał w nim, że są to kłamstwa oraz wie, kto je wymyśla.




–  Tak właśnie nie rozmawiałem z kolegami z szatni. Wiem dokładnie, kto wymyśla te kłamstwa i nie jest to nikt z szatni i wiem, że to przeczyta więc nie rób tego więcej – czytamy. 

Xavi zrzuca winę na sędziego za porażkę z Realem? „Rzut karny, którego nie powinno być”

Real Madryt pewnie pokonał FC Barcelonę w finale Superpucharu Hiszpanii. Xavi Hernandez w pomeczowej wypowiedzi zakwestionował decyzję głównego arbitra o podyktowaniu rzutu karnego dla Królewskich.




Wina sędziego?

Real Madryt wyprowadził dwa szybkie ciosy w ciągu pierwszych dziesięciu minut spotkania z FC Barceloną. Później spotkanie znów nabrało na intensywności ze względu na piękne trafienie Roberta Lewandowskiego.




Były piłkarz Legii i Arsenalu trafił do klubu z 14. ligi angielskiej. Szlachetny gest ze strony napastnika [CZYTAJ]

Nadzieje Dumy Katalonii zostały jednak szybko stłumione. Niedługo przed przerwą sędzia podyktował jedenastkę dla Realu Madryt, którą pewnie wykorzystał Vinicius Junior. W drugiej połowie Rodrygo podwyższył prowadzenie, a spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1.




Xavi Hernandez w pomeczowej wypowiedzi zwrócił uwagę na różnicę klas w prezentowanym poziomie. Hiszpan docenił jakość Realu Madryt, ale wyraził także dezaprobatę w sprawie podyktowania „jedenastki”. Szkoleniowiec FC Barcelony, że rzut karny był niesłuszny.




– Zostaliśmy mocno zranieni za nasze wejście w mecz. Zaczęliśmy finał w najgorszy sposób, jaki się tylko dało. Przeciwko Realowi Madryt taka postawa jest nie do zaakceptowania – powiedział Xavi Hernandez na konferencji prasowej.

– Graliśmy źle w całym przekroju. Nie potrafiliśmy dobrze pressować, nie przerywaliśmy akcji taktycznymi faulami w okresie przejścia, kiedy sytuacje tego wymagały. Bramki straciliśmy po podaniach w wolne przestrzenie. Po 0:2 potrafiliśmy zareagować dobrze, mieliśmy dobre minuty do gola Roberta. Rzut karny, którego być nie powinno, był naszym zabójcą. Drużyną totalnie się rozłączyła – dodał Hiszpan.

– Futbol to gra błędów i nie minimalizować swoich, ale też trzeba zmaksymalizować zalety Realu. To dla nas ciężka porażka. Z tego miejsca składam najszczersze przeprosiny, ponieważ tak nie powinien wyglądać obrazek, w którym Barça znacząco odstaje od Madrytu. Niezależnie od okoliczności nie byliśmy na naszym poziomie – podsumował szkoleniowiec Barcy.

Źródło: Sport, transfery.info

fot. FC Barcelona

Robert Lewandowski próbował wyprowadzić Viniciusa z równowagi. „Ty strzelasz? Ty?”

Real Madryt zdemolował w niedzielę FC Barcelonę w finale Superpucharu Hiszpanii aż 4-1. Hat-tricka w tym meczu skompletował Vinicius. Brazylijczyk trzecią bramkę ustrzelił z rzutu karnego. Co ciekawe, przed „jedenastką” z równowagi próbował Robert Lewandowski. 




Finał Superpucharu Hiszpanii przebiegał pod całkowite dyktando Realu Madryt. „Królewscy” zupełnie zdominowali Barcelonę i po pierwszej połowie prowadzili już 3-1. Ekspresowo dwa gole wpakował wówczas Vinicius, zaś odpowiedział mu Robert Lewandowski. Jeszcze przed przerwą Brazylijczyk wykorzystał rzut karny, a po zmianie stron jedno trafienie dołożył jeszcze Rodrygo.

„Ty strzelasz?”

Do zaskakującej sytuacji doszło jednak przy wspomnianym rzucie karnym. Gdy Vinicius zmierzał na jedenasty metr zwrócił się do niego Robert Lewandowski. Polak chciał wyprowadzić rywala z równowagi, co zostało wychwycone przez hiszpańskie media.




– Ty strzelasz? Ty? – pytał kpiąco „Lewy”.

– Co? – miał odpowiedzieć Vini.

– No to strzelaj – zakończył z uśmiechem Polak. 

Xavi wierzy utrzymanie się na stanowisku. „Jestem silny i spokojny”

FC Barcelona doznała kompromitującej porażki w finale Superpucharu Hiszpanii. Pomimo fatalnego wyniku i nie najlepszej formy w ostatnich miesiącach Dumy Katalonii Xavi wierzy pozostanie na obecnym stanowisku.




W niedzielę rozegrano finał Superpucharu Hiszpanii. W ostatecznym starciu spotkały się Real Madryt i FC Barcelona. Zdecydowanie lepszą drużyną w finale był Real Madryt. Królewscy rozgromili Blaugranę 4:1. Jedyną bramkę dla Barcy zdobył Robert Lewandowski.




Forma FC Barcelony w ostatnich miesiącach nie jest najlepsza. Mówią o tym nie tylko wyniki, ale także styl gry zespołu, który w porównaniu z poprzednim sezonem uległ znaczącemu pogorszeniu. Od dłuższego czasu w społeczności kibiców Barcy pojawiały się komentarze domagające się zwolnienia trenera. Po niedzielnej porażce z Realem wylała się ogromna fala tego typu opinii.




Pomimo ogromnej fali krytyki Xavi wciąż wierzy w powodzenie swojego projektu. 43-latek na pomeczowej konferencji prasowej przyznał również, że czuje zaufanie od władz klubu. Przyznał jednak, że jego zespół zrobił krok w tył.

– Czuję, że mam zaufanie od klubu. Rok temu mówiliśmy o nowej erze, ale teraz robimy krok w tył. To trudna porażka, ale nie wszystko jest stracone. Krytyka nadejdzie i będzie ona w pełni zrozumiała. Wierzę w ten projekt, jestem silny i spokojny – powiedział Xavi.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1746647887902085593




Najnowsze informacje odnośnie sytuacji Xaviego przekazał hiszpański dziennikarz, Toni Juanmarti. Według jego informacji wewnątrz klubu panuje duże zaniepokojenie obecną sytuacją. Jednoczenie klub wysyła sygnał wsparcia dla swojego obecnego trenera.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1746650529776750687

Kwestię ewentualnego zwolnienia Xaviego wyjaśnił Deco. Obecny dyrektor sportowy Barcy przekazał, że Xavi może liczyć na wsparcie i zaufanie ze strony klubu.

– To pytanie nie ma żadnego sensu. Trener nadal cieszy się zaufaniem wszystkich. To porażka, która niczego w tej kwestii nie zmienia – przekazał Deco.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1746658428901031940


fot. FC Barcelona

Real Madryt rozgromił FC Barcelonę w finale Superpucharu. Sporo krytyki w stronę Xaviego po klasyku [REAKCJE]

Real Madryt rozgromił FC Barcelonę (4:1) w finale Superpucharu Hiszpanii. Królewscy w starciu dwóch największych drużyn w Hiszpanii pokazali klasę wyższą niż ich rywale z Katalonii.




Superpuchar dla Realu Madryt

Królewscy szybko otworzyli wynik w meczu z FC Barceloną. Dwa szybkie ciosy w ciągu dziesięciu minut obnażyły słabość Dumy Katalonii w formacji defensywnej. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 3:1. Wszystkie bramki Królewskich przed przerwą zdobył Vinicius Junior.

Były piłkarz Legii i Arsenalu trafił do klubu z 14. ligi angielskiej. Szlachetny gest ze strony napastnika [CZYTAJ]




Brazylijczyk został później nagrodzony statuetką dla najlepszego piłkarza meczu. Honorową bramkę dla FC Barcelony zdobył Robert Lewandowski. W drugiej połowie prowadzenie Realu Madryt podwyższył Rodrygo. Mecz wydawał się wówczas rozstrzygnięty, bowiem kilka minut później Ronald Araujo otrzymał czerwoną kartkę, przez co mistrzowie Hiszpanii kończyli mecz w dziesiątkę.




Reakcje

Spotkanie swoją intensywnością wywołało sporo emocji wśród opinii publicznej. Kibice i dziennikarze najczęściej zwracali uwagę na nieudolność FC Barcelony w obronie. Pojawiły się również głosy świadczące o sporym doświadczeniu i spokoju ze strony Realu Madryt. Najwięcej pochwał zebrał jednak Kroos i Vinicius. Nie zapomniano także o pstryczkach w stronę trenera Xaviego Hernandeza.




Źródło: X

Fot. Zrzut ekranu (Eleven Sports)

Były piłkarz Legii i Arsenalu trafił do klubu z 14. ligi angielskiej. Szlachetny gest ze strony napastnika

Były piłkarz Legii Warszawa i Arsenalu ponownie wrócił do gry. Wiele wskazuje na to, że 40-letni Eduardo Da Silva będzie występował w 14. lidze angielskiej.




Ambasador

Eduardo dołączył do Legii Warszawa w styczniu 2018 roku. Jego przygoda z polskim klubem była dość nieudana. Napastnik w czternastu spotkaniach zaliczył dwie asysty. Były reprezentant Chorwacji po epizodzie w Polsce zakończył karierę.

Władze Ekstraklasy dyskutują z PZPN-em na temat rewolucji w VAR. „Nie byłoby problemu, z którym mierzymy się teraz” [CZYTAJ]




Bardzo możliwe, że po kilku latach przerwy 40-latek postanowi wrócić na boiska. Tym razem doświadczony napastnik będzie występował w Gillingham Town FC. To drużyna z czternastego poziomu ligowego w Anglii.

Oprócz grania Eduardo będzie ambasadorem klubu. Były piłkarz Arsenalu zamierza pomóc Gillingham Town FC w zdobyciu sponsorów. Jednym z powodów dołączenia do tej drużyny był fakt, że on sam występował w małym zespole w Brazylii. 40-latek doskonale wie, jak ciężko zadbać o odpowiednie funkcjonowanie w futbolu amatorskim.




– W każdej społeczności są ukryte perełki takie jak ja i dlatego byłem zachwycony możliwością zostania ambasadorem Gillingham Town i pomagania im w pozyskiwaniu sponsorów. Rozmawialiśmy nawet o zarejestrowaniu mnie do gry w lidze. Chcę grać, ponieważ, mimo że jestem na emeryturze, to nadal gram w piłkę nożną z przyjaciółmi w Brazylii – powiedział w rozmowie z The Sun.




Zapomniana gwiazda wzięła już udział w charytatywnym meczu. Co ciekawe, innym ambasadorem Gillingham Town jest również były mistrz świata z Brazylią, Denilson.

Źródło: The Sun

Widzew wyrolowany przez piłkarza z Ghany. Kuriozalne kulisy niedoszłego transferu

Widzew Łódź został olany przez swojego niedoszłego piłkarza. Emmanuel Boateng bez słowa odrzucił ofertę gry w Widzewie, nie stawiając się w wyznaczonym terminie na testach.

W ostatnich dniach Widzew Łódź pracował nad wzmocnieniem kadry pierwszego zespołu. Na celowniku łódzkiego klubu znalazł się Emmanuel Boateng. Ghańczyk jest piłkarzem szwedzkiego Elfsborga. Grając na pozycji pomocnika rozegrał 22 mecze w zeszłym sezonie ligi szwedzkiej.




Do transferu jednak nie dojdzie. Piłkarz miał stawić się w piątek na testach medycznych. Ostatecznie się na nich nie zjawił. Ani piłkarz, ani agent nie dali żadnego sygnału o zmianie swoich planów. Przekazał to rzecznik prasowy Widzewa Łódź.

– Zapowiadanym tradycyjnym „rebusem” w SM Widzewa zawodnikiem jest Emmanuel Boateng. Piłkarz miał stawić się dziś w Łodzi na testach medycznych, ale nie pojawił się w ustalonym terminie. Czekamy na pilne wyjaśnienia zawodnika, pozostając w kontakcie z jego agentem i klubem – przekazał rzecznik prasowy Widzewa, Marcin Tarociński.




Tego samego dnia głos zabrał prezes Widzewa. We wpisie na Twittrze przekazał otrzymaną wiadomość, iż Boateng nie stawi się na badaniach w wyznaczonym terminie. Przedstawiciele piłkarza przekazali, że mogą wrócić do rozmów w poniedziałek. Władze Widzewa postanowiły jednak porzucić temat transferu tego piłkarza, tłumacząc to chęcią pozyskania graczy, którym zależy na dobru klubu.

– Po okresie braku informacji – mimo wcześniejszych ustaleń i gotowej umowy z klubem – otrzymaliśmy odpowiedź, że Emmanuel Boateng nie stawi się w Łodzi i może wrócić do rozmów z Widzewem w poniedziałek. Z mojej strony temat jest zamknięty. Działamy nad transferami, ale chcę mieć w drużynie poważnych i walczących za Widzew piłkarzy – przekazał prezes Widzewa, Michał Rydz.




Emmanuel Boateng miał olać testy w Widzewie i udać się do Turcji. Jeden z tamtejszych klubów miał oferować mu o wiele lepsze warunki finansowe. Wiele do życzenia pozostawia zachowanie piłkarza i jego otoczenia, którzy zostawili polski klub bez żadnego odzewu. Widzew załatwił mu bilety lotnicze z Ghany do Szwecji, a następnie do Polski. Ponadto piłkarz miał zarezerwowany hotel i zaplanowane testy medyczne.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1746529484231135283





TROLLNEWSY I MEMY