NEWSY I WIDEO

Michał Pazdan odejdzie z Jagiellonii Białystok. Znany jest potencjalny kolejny krok w karierze Polaka

Po dwóch sezonach Michał Pazdan może zakończyć swoją karierę w Jagiellonii Białystok. Tomasz Włodarczyk z „Meczyków” informuje o przyszłości 35-letniego piłkarza.

Michał Pazdan trafił do Jagiellonii Białystok latem 2021 roku. Związał się wówczas z klubem dwuletnią umową. Przez dwa sezony był podstawowym piłkarzem Jagi. W tym czasie rozegrał 43 mecze we wszystkich rozgrywkach.

Wraz z końcem tego sezonu wygasa umowa Michała Pazdana z Jagiellonią Białystok. Jak donosi Tomasz Włodarczyk, nic nie wskazuje na to, by miała ona zostać przedłużona. Po 30 czerwca Pazdan zostanie wolnym zawodnikiem.

Według informacji udzielonych przez Włodarczyka na łamach „Meczyków”, Michał Pazdan może wrócić do Legii Warszawa. 35-latek miałby występować w rezerwach stołecznego klubu, a ponadto pracować w klubowej akademii. Inna opcja zakłada pozostanie Pazdana na najwyższym poziomie i dalsza gra na o wysoką stawkę.


źródło: meczyki.pl

Nie wierz we wszystko, co jest w internecie, czyli jak daliśmy się oszukać nieistniejącemu dziennikarzowi

Nie tak dawno polskie, jak i zagraniczne media informowały o transferze Krzysztofa Piątka. Temat przenosin 27-latka do Hiszpanii jest już nieaktualny, a przynajmniej nie tak mocno realny, jakby się wydawało. Nie dlatego, że strony nie doszły między sobą do porozumienia. Problemem jest dziennikarz, który jako pierwszy upublicznił informację o potencjalnym transferze. Jak się okazało – Roberto Garcia Leon nie istnieje.

W dobie internetu oraz wysoko rozwiniętej technologii nie trudno jest stworzyć fake newsa. Wystarczy wrzucić zdjęcie/filmik z odpowiednim, zmyślonym opisem i czekać, aż samo zacznie się klikać. W social mediach nietrudno jest znaleźć wszelkiego rodzaju boty (automatyczne konta użytkowników, które mogą masowo publikować treści), a ich zadaniem jest przekonać nas do udostępnianej przez nich treści. Jaki jest cel tego cel? Różny: od wpływów politycznych czy ideologicznych, po chęć zwrócenia na siebie uwagi albo po prostu – dla rozrywki.

No i co z tym transferem?

Za pewne wielu z Was słyszało o transferze Krzysztofa Piątka do Girony. Wszystko zaczęło w Niemczech. To Bild jako pierwszy udostępnił informację o rozmowach 27-krotnego reprezentanta Polski z Gironą. Później informacja przeniosła się na włoskie, hiszpańskie i ostatecznie polskie portale. Informacja na temat rozmów z Gironą pojawiła się na takich portalach, jak m.in. WP Sportowe FaktyTVP Sport, Piłka Nożna, Transfermarkt, a także u nas. Wszyscy podawali to samo źródło: Roberto Garcia Leon.

Kim jest Roberto Garcia Leon?

Jak się ostatecznie okazało – nie ma nikogo takiego dziennikarza, jak Roberto Garcia Leon. Jego postać została stworzona w ramach eksperymentu medioznawczego, aby sprawdzić czy ludzie są w stanie uwierzyć w fikcyjną informację podaną przez nieistniejącą osobę, która wydaje się być wiarygodna. Hiszpański dziennikarz z polskimi korzeniami, żoną Natalią, wykładający na uniwersytecie, autor książki Motyl z papieru – tyle wystarczyło, aby zaufać internetowej postaci, która ostatecznie nie miała nic wspólnego z prawdą.

Wpis miał być skierowany do hiszpańskich odbiorców, których media powielają wiele fake newsów. Eksperyment się udał, a informacja o transferze dotarła do około 50 tysięcy osób. Na tym miał zakończyć się naukowy eksperyment, lecz plany pokrzyżował wyżej wspomniany Bild, który rozpoczął rozpowszechnianie się fałszywej informacji praktycznie na całą Europę.

Kazimierz Badura, tak brzmi twitterowy nick twórcy Roberto Garcii Leona, postanowił zdemaskować swoją pracę ze względu na rozmiary, jakie przybrał fake news. Czy osobę hiszpańskiego dziennikarza z polskimi korzeniami można było łatwo obalić? Oczywiście i nie było to wcale trudne. Wystarczyło wygooglować książkę, która nie istnieje; sprawdzić czy aby na pewno źródło plotek pracuje na wskazanej uczelni, jego blog, który funkcjonuje od kwietnia lub konto na Twitterze założone w lutym. Kazimierz Badura z resztą wspomina o tym wszystkim w swoim wpisie.

Myślę, że przy tej okazji warto wspomnieć Jezioro Sportu, które rozpowszechniło fałszywą informację o przenosinach Michała Karbownika do Sportingu Lizbona. Fake news ten znalazł się na okładce portugalskiego pisma A Bola.

Właściciel Polonii Warszawa po awansie do 1. ligi: Nie będziemy jednak szli drogą Wisły Kraków

Kilka dni temu Polonia Warszawa zapewniła sobie awans do 1. ligi. Właściciel stołecznego klubu, Gregoire Nitot, w wywiadzie dla Rzeczpospolitej zdradził, ile pieniędzy włożył w promocję klubu na wyższy szczebel oraz przedstawił sposób w jaki zarządza finansami.

Jeszcze 2 lata temu Polonia Warszawa mierzyła się w 3. lidze. Kilka dni temu Czarne Koszule pokonały Olimpię Elbląg 2:0, zapewniły sobie drugi awans z rzędu i w następnym sezonie będą rywalizować w 1. lidze.

Duża jest w tym zasługa Gregoire Nitota. Francusko-polski przedsiębiorca w marcu 2020 roku inwestując w Polonię uratował klub przed bankructwem i po pięciu latach niemocy wprowadził go na szczebel centralny, a teraz może cieszyć z awansu na zaplecze Ekstraklasy.

Sytuacja, w której obecnie znajduje się Polonia Warszawa, to nie tylko zasługa pracy pionu sportowego, ale także odpowiedniego gospodarowania finansami. W rozmowie dla Rzeczpospolitej Greogire Nitot zdradził, ile kosztował go mijający sezon.

– Pięć milionów złotych. Dwa wydała na sponsoring moja firma Sii, a trzy to moje prywatne środki, którymi pokryłem stratę. Przychody z dnia meczowego stanowią około 15 procent całości budżetu. Miasto wsparło nas kwotą 700 tysięcy złotych – przedstawił przedsiębiorca.

Nietypowa sytuacja na meczu w Hiszpanii. Ugryzł przeciwnika i nie zobaczył nawet żółtej kartki [WIDEO]

47-latek nie ukrywa, że kolejny sezon będzie jeszcze większym wyzwaniem, ze względu na to, iż granie w 1. lidze wiąże się m.in. z wyższymi kosztami.

– Klub nadal będę finansował ja. Zakładam, że na pierwszą ligę Sii przeznaczy trzy miliony zamiast dwóch. Strata, którą będę musiał pokryć z własnej kieszeni, sięgnie w przypadku awansu czterech milionów, bo zaplanowaliśmy dla zespołu wysokie premie za sukces (…) Mam nadzieję, że w pierwszej lidze miasto podwoi kwotę wsparcia. Liczę też na sponsora, w tym celu zatrudniłem eksperta od marketingu. Budżet będzie dwa razy większy. W tym roku było to 6,5 miliona złotych, w przyszłym to będzie około 12 milionów złotych, licząc już ze stratą – przyznał.

– Spotkam się pod koniec maja z dyrektorem Kosiorowskim i trenerem Smalcem. Będziemy decydować, którzy piłkarze zostaną, którzy odejdą. To jest brutalne, trudne, smutne. Ciężko pracowali, zrealizowali cel, tracili zdrowie… Niemniej niektórzy w pierwszej lidze mogą się nie sprawdzić. Tak zrobiliśmy rok temu: wymieniliśmy pięciu–sześciu piłkarzy i był z tego efekt. Nie będziemy jednak szli drogą Wisły Kraków. Tam płaci się dużo, zatrudnia wielu piłkarzy. Ja lubię płacić uczciwie. Stosuję w swojej firmie zasadę, że podstawowe wynagrodzenie to minimum średnia krajowa, ale z solidnymi bonusami za wyniki w pracy – dodał Nitot.

– Premia za awans wyniosła 300 tysięcy złotych dla drużyny. Mieliśmy też specjalny system bonusów, który wzrastał z każdym wygranym meczem, czyli tysiąc złotych za pierwsze zwycięstwo, półtora tysiąca za kolejne itd. Zawodnikom opłacało się wygrywać, bo jak stracili punkty, to wracali do kwoty wyjściowej – zdradził.

– Warszawa może mieć dwa silne kluby, które rywalizują, a derby stolicy ze wspaniałą atmosferą są jednymi z najciekawszych wydarzeń sezonu. Jest miejsce dla Polonii w Ekstraklasie – podsumował właściciel Polonii Warszawa.

Pep Guardiola po remisie z Brighton. „48 godzin przed meczem wypiliśmy cały alkohol, jaki był w Manchesterze”

Nietypowa sytuacja na meczu w Hiszpanii. Ugryzł przeciwnika i nie zobaczył nawet żółtej kartki [WIDEO]

Środowy mecz LaLiga pomiędzy Villarealem a Cadiz zakończył się wynikiem 2:0 dla gospodarzy. W trakcie spotkania jeden z zawodników gości ugryzł przeciwnika i nie został w żaden sposób ukarany.

Cadiz CF nie jest obecnie w najlepszej sytuacji. Drużyna prowadzona przez Sergio Gonzaleza plasuje się na 17. miejscu w tabeli LaLiga. Ekipa z południa Hiszpanii ma tyle samo punktów, co Real Valladolid, który zajmuje 18. lokatę – najwyższą w strefie spadkowej.

W środę Los Piratas skomplikowali swoją ligową sytuację. Tego dnia Cadiz mierzył się na wyjeździe z Villarealem. Spotkanie zakończyło zwycięstwem gospodarzy 2:0. Wynik meczu musiał mocno frustrować jednego z zawodników gości, Ivana Alejo, który zaatakował przeciwnika.

Kamery meczowy wyłapały 28-latka, jak ten ugryzł Aissę Mandiego. Mimo tego, że cała sytuacja wydarzyła się na oczach sędziego asystenta, zawodnik gości nie zobaczył nawet żółtej kartki.

– Do niczego między nami nie doszło, nic się nie stało – powiedział po meczu Ivan Alejo do jednego z dziennikarzy.

Milioner wróci do sponsorowania Polonii Warszawa? „Niczego nie wykluczam” [CZYTAJ]

To nie pierwszy raz, kiedy 28-latkowi puszczają nerwy. Hiszpańskie media zauważyły, iż Alejo w przeszłości popadł w konflikt z Viniciusem Jr., a po meczu z Realem Madryt zamieścił komentarz z emotikonami małp, które miały uderzyć w Brazylijczyka. Pomocnik ostatecznie usunął swój wpis i przeprosić za zachowanie.

Ivan Alejo stał się bohaterem internetu, kiedy w sieci pojawiło się nagranie z jego udziałem. Hiszpan starł się z Roberto Soldado, po czym runął na murawę, a na koniec trzeba było go znieść z boiska na noszach.

Wyciekły dowody obciążające Daniego Alvesa. Kamery w klubie nocnym nagrały zachowanie Brazylijczyka [CZYTAJ]

Milioner wróci do sponsorowania Polonii Warszawa? „Niczego nie wykluczam”

Józef Wojciechowski wypowiedział się na temat Polonii Warszawa. Przedsiębiorca w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty przyznał, że nie wyklucza powrotu do Czarnych Koszul.

Polonia powoli wraca na szczyt

Polonia Warszawa zakończyły przygodę z Ekstraklasą w 2012/2013. Po wielu latach tułania się po niższych ligach Czarne Koszule wrócą na zaplecze elity. Wiele zasług za ten sukces ma francuski inwestor, Gregoire Nitot. Ówczesny właściciel warszawskiego klubu, Józef Wojciechowski pochwalił działania biznesmena.

– Sentyment do Polonii na pewno pozostał. Poznałem obecnego właściciela klubu Gregoire’a Nitota i mam do niego wielki szacunek, bo drużyna faktycznie gra bardzo dobrze. Za moich czasów w Ekstraklasie piłkarze nie byli tak zaangażowani, jak aktualna drużyna Polonii. Zrobiło to na mnie wrażenie – powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Pep Guardiola po remisie z Brighton. „48 godzin przed meczem wypiliśmy cały alkohol, jaki był w Manchesterze” [CZYTAJ]

– Byłem na trybunach i w końcu cieszyłem się sportem. Wokół mnie ludzie także doskonale się bawili i pili gorzałkę w butelkach po wodzie sodowej. Klimat był niesamowity. Podobało mi się i dobrze się bawiłem. To była fajna okazja do spotkania z wieloma ludźmi po 11, czy 12 latach. Polonia Warszawa nie jest mi obojętna. Spędziłem tam mnóstwo lat i wciąż im kibicuję – dodał.

– Sponsoring klubu? Na razie nikt mnie o to nie prosił, ale jeśli ktoś zwróci się do mnie z taką propozycją, to niczego nie wykluczam. Na razie nie mówię tak, nie mówię nie. Zobaczymy, co się wydarzy w przyszłości – podsumował Wojciechowski.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Wyciekły dowody obciążające Daniego Alvesa. Kamery w klubie nocnym nagrały zachowanie Brazylijczyka

Nowe fakty w sprawie Daniego Alvesa przedstawił kataloński „Diari Ara”. Portal dotarł do zapisu monitoringu z klubu nocnego, w którym Brazylijczyk miał dopuścić się napaści na kobietę. Opisano między innymi zachowanie ofiary.

Kilka miesięcy temu Alves został aresztowany, a obecnie przebywa w katalońskim więzieniu Brians 2. Obecnie oczekuje na proces w sprawie oskarżeń o napaść seksualną, do której miało dojść pod koniec ubiegłego roku. Zdarzenie miało mieć miejsce w jednym z klubów nocnych w Barcelonie.

Nowe fakty

W trakcie śledztwa Brazylijczyk zmieniał już swoje zeznania kilka razy. W ostatniej wersji stwierdził, że do stosunku z ofiarą miało dojść za obopólna zgodą. Inne światło na tę sytuację rzuca nagranie monitoringu, które wielokrotnie oglądać mieli śledczy. Teraz dotarł do niego kataloński portal „Diari Ara”.

– Dani Alves jako pierwszy wyszedł z łazienki, w której byli oboje. (…) Następnie wyszła dziewczyna, która niedługo później wyjawi, że tam Alves miał ją zgwałcić – relacjonowano na portalu. 

W nagraniu miała pojawić się również druga kobieta. Jak się okazało – była to kuzynka ofiary.

– Obie wybiegają z klubu. Przed wyjściem na ulicę rzekoma ofiara zaczyna płakać. Jednym z pierwszych gestów, jakie wykonuje, jest wielokrotne wskazywanie na kolano, gdzie miała ranę, którą wykrył potem raport medyczny. Wyciąga nogę i dotyka palcem kolana, patrząc na kuzynkę. Później przytulają się. Przez cały ten czas nie przestaje płakać – przekazano. 

To jednak nie wszystko. Kamery uchwyciły także bezwstydne zachowanie Alvesa, który kładł rękę w pobliżu miejsc intymnych ofiary oraz na jej pośladkach. Nagranie może okazać się obciążające w sprawie Brazylijczyka.

– W pewnym momencie kobieta jest odwrócona do niego plecami, ale on łapie ją za rękę i przesuwa tę rękę w okolice jej genitaliów. Dziewczyna nagle ją zabiera. Potem jest jeszcze fragment, gdy Alves kładzie swoją rękę na pośladkach dziewczyny, a ona ją stamtąd zabiera – podsumowano w relacji. 

Pep Guardiola po remisie z Brighton. „48 godzin przed meczem wypiliśmy cały alkohol, jaki był w Manchesterze”

Manchester City zremisował na wyjeździe z Brighton & Hove Albion (1:1) w przedostatniej kolejce Premier League. Pep Guardiola po meczu rozładował emocje, mówiąc, że dwa dni wcześniej drużyna wypiła cały alkohol, jaki był w mieście.

Świętowanie, a potem mecz z Brighton

Manchester City jest już pewny swojego mistrzostwa Anglii. Zawodnicy przez ostatnie dni mieli okazję do poświętowania triumfu w Premier League. Rozgrywki jednak nadal trwają. Obywatele musieli się zmierzyć z Brighton & Hove Albion w środowym meczu.

Polski napastnik może trafić do Holandii. Poważne zainteresowanie klubu z Eredivisie [CZYTAJ]

Spotkanie zakończyło się bramkowym remisem. Pep Guardiola na pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że był to świetny mecz z ładnymi golami. Były szkoleniowiec Bayernu Monachium dodał również, że jeszcze 48 godzin przed starciem drużyna wypiła cały alkohol, jaki był dostępny w Manchesterze.

– To był świetny mecz. Obie drużyny chciały grać w piłkę. Nie tylko, gdy przy niej były, ale też świetnie radziły sobie bez niej. Oba zespoły były agresywne, oba chciały wygrać i dostarczyły kibicom mnóstwo emocji, strzelając dwa ładne gole – powiedział Pep Guardiola.

– Kolejny raz pokazaliśmy, dlaczego zasłużyliśmy na mistrzostwo Anglii. 48 godzin przed meczem wypiliśmy cały alkohol, jaki był w Manchesterze. Mimo to przyjechaliśmy na teren trudnego przeciwnika i byliśmy zrelaksowani. Byliśmy pokorni i bardzo dużo biegaliśmy. Dlatego kolejny raz wywalczyliśmy tytuł. Ci zawodnicy pokazali, że są wyjątkowi – dodał.

Źródło: Sport.pl, Sun Sport

Polski napastnik może trafić do Holandii. Poważne zainteresowanie klubu z Eredivisie

 

Wiele wskazuje na to, że Oskar Zawada zmieni otoczenie w letnim oknie transferowym. Według doniesień dziennikarza Sandera de Vriesa Polak znalazł się na oku holenderskiego klubu.

Zawada zagra w Holandii?

Oskar Zawada został odkryciem ligi australijskiej. Polak zanotował w bieżącym sezonie 15 trafień oraz 2 asysty. Wiele wskazuje na to, że 27-letni napastnik niedługo zmieni otoczenie. Główny zainteresowany niedawno mówił, że wpłynęły za niego oferty z Europy.

Riqui Puig z cieszynką Leo Messiego. Giorgio Chiellini nazwał go pajacem [WIDEO]

Według doniesień mediów Oskar Zawada znalazł się na oku klubu z Eredivisie. Taką informację przekazał Sander de Vries.

– SC Heerenveen poważnie interesuje się Oskarem Zawadą. Klub szuka następcy Sydneva van Hoolijdonka, który jest wypożyczony z Bologni i niedługo wróci do macierzystego zespołu – poinformował.

Źródło: Twitter

Riqui Puig z cieszynką Leo Messiego. Giorgio Chiellini nazwał go pajacem [WIDEO]

 

Los Angeles Galaxy pokonało Los Angeles FC w 1/8 US Open Cup. Riqui Puig po bramce zaprezentował cieszynkę Lionela Messiego. Giorgio Chiellini nazwał go po meczu pajacem.

Derby w pucharze USA

LA Galaxy zameldowało się w ćwierćfinale US Open Cup, po tym jak pokonali 1/8 lokalnego rywala – Los Angeles FC. Podczas spotkania świetnym trafieniem popisał się były zawodnik FC Barcelony, Riqui Puig. Hiszpan po bramce zaprezentował cieszynkę Lionela Messiego, co nie spodobało się obrońcy przeciwników. Giorgio Chiellini po meczu nazwał pomocnika LA Galaxy pajacem.

Goncalo Feio odpowiada na oskarżenia. „Wystarczy kłamstw na mój temat” [CZYTAJ]

Włoski obrońca nie mógł wystąpić w tym spotkaniu z uwagi na uraz. Giorgio Chiellini zobaczył jednak Riquiego Puiga w strefie mieszanej. Były piłkarz Juventusu krzyknął do niego „payaso”, czyli „pajac”.

Źródło: Twitter, Sport.pl

Goncalo Feio odpowiada na oskarżenia. „Wystarczy kłamstw na mój temat”

Goncalo Feio odpowiedział na ostatnie zarzuty swojego byłego współpracownika. Trener Motoru Lublin stwierdził, że rzucone w wywiadzie oskarżenia były kłamstwem.

Oskarżenia

Przed kilkoma dniami na łamach „sport.pl” ukazał się wywiad z Martinem Bielcem. Pełnił on funkcję asystenta trenera i trenera przygotowania motorycznego w Motorze Lublin. We wspomnianym wywiadzie były pracownik Motoru w krytycznych słowach wypowiedział się na temat obecnego trenera Motoru, Goncalo Feio.

– Zdarzały się sytuacje, w których przy całym sztabie zarzucał mi brak kompetencji, poniżał mnie, krzyczał, miał ataki agresji – mówił Martin Bielec.

Oświadczenie Goncalo Feio

Do powyższych słów postanowił odnieść się sam Goncalo Feio. W tym celu opublikował specjalne oświadczenie na Twitterze. Portugalczyk zarzucił swojemu byłemu współpracownikowi kłamstwo. Zapowiedział także podjęcie w tej sprawie kroków prawnych.

– W nawiązaniu do oświadczenia klubu Motor Lublin potwierdzam, że podejmę kroki prawne wobec Pana M. Bielca. Jego wywiad zawiera informacje nieprawdziwe i nie pozostawię tego bez odpowiedzi. Wystarczy kłamstw na mój temat. Do tej pory nie odnosiłem się publicznie do fałszywych zarzutów wobec mnie, na to przyjdzie czas po sezonie. Teraz najważniejsza jest nasza Drużyna i na tym wyłącznie się skupiam – oświadczył Goncalo Feio.

Dwóch kibiców WHU zatrzymało całą chmarę fanów AZ. Jeden z nich otrzymał nagrodę

Podczas zeszłotygodniowego meczu AZ Alkmaar – West Ham United doszło do starcia między kibicami. Za swoje bohaterskie zachowanie jeden z fanów „Młotów” otrzymał od klubu prezent.

W ubiegłym tygodniu doszło do rewanżowego starcia 1/2 finału Ligi Konferencji Europy pomiędzy AZ Alkmaar a West Ham United. Pojedynek zakończył się zwycięstwem Anglików 1:0. W pierwszym meczu lepsi również okazały się „Młoty”. Tym samym zespół Łukasza Fabiańskiego awansował do finału tegorocznej edycji LKE.

W trakcie meczu doszło do starcia między kibicami obu drużyn. Najbardziej zagorzali kibice AZ Alkmaar próbowali wtargnąć na sektor rodzinny. Całą grupę natarczywych fanów zatrzymało dwóch kibiców West Hamu.

Jednym z bohaterów okazał się niejaki Chris Knoll. W nagrodę za swoje bohaterskie zachowanie kibic „Młotów” otrzymał od klubu prezent. 58-latek otrzymał bilet na finał Ligi Konferencji Europy, w którym West Ham United zagra z Fiorentiną.

Polski arbiter o kulisach spięcia na linii Marciniak – Haaland. „Trochę to zostało wyolbrzymione w mediach”

 

Podczas półfinałowego starcia Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City a Realem Madryt doszło do sprzeczki Erlinga Haalanda z Szymonem Marciniakiem. Tomasz Listkiewicz w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet zdradził kulisy tego zdarzenia.

Kulisy spięcia na linii Marciniak – Haaland

Szymon Marciniak podczas sędziowania półfinału Ligi Mistrzów miał małą sprzeczkę z Erlingiem Haalandem (więcej TUTAJ). Piłkarz Manchesteru City miał zwyzywać polskiego arbitra. Tomasz Listkiewicz zdradził kulisy tej sytuacji.

– Tak, ja to wszystko słyszałem, bo cały czas mamy komunikację. Słyszę wszystko to, co mówi Szymon, a jak piłkarz jest blisko, to także jego. Trochę to zostało wyolbrzymione w mediach, widziałem też informacje, że Haaland obraził Szymona. To było po rzucie wolnym, odgwizdanym po reakcji Pawła Sokolnickiego. Norweg odmachnął ręką do góry w geście protestu w kierunku Pawła, a Szymon mówił przed meczem zawodnikom „będziemy rozmawiać, będę tłumaczył wam wszystkie decyzje, ale nie pozwolę na protesty, które będą podburzać innych piłkarzy czy trybuny, co będzie obniżać autorytet sędziów” – stwierdził.

Wielkie poruszenie w… Ghanie. Lothar Matthaus został współwłaścicielem tamtejszego klubu [CZYTAJ]

– Widząc ten gest Haalanda – zwykły, zdarzają się takie w meczu, ale nieładny – podbiegł ostro, ale bez żadnych wulgaryzmów czy agresji i udzielił mu reprymendy. To podziałało świetnie, bo już pięć minut później przybili piątkę, a w przerwie w tunelu uśmiechnięci ze sobą rozmawiali. Nic wielkiego się nie stało, sytuacja, jakie zdarzają się w meczach. Arbiter musi zarządzać emocjami, raz uśmiechem, raz ostrzej, ale później znowu musi zejść na niższy poziom emocji – dodał Listkiewicz.

– To w ogóle jest duży atut Szymona, że w każdym meczu wyczuwa emocje zawodników, wie z kim i jak trzeba rozmawiać. Wie, do kogo lepiej nie podchodzić, bo tak w kimś buzują emocje, że może tylko pogorszyć sytuację, więc lepiej chwilę poczekać. Do drugiego trzeba podejść i ostro zwrócić uwagę. W sędziowaniu na najwyższym poziomie tym, co oddziela arbitrów dobrych i bardzo dobrych od wybitnych jak Szymon, to zarządzanie meczem – zakończył arbiter.

Erling Haaland i Szymon Marciniak będą mieli kolejną okazję do spotkania już 10 czerwca. Polski arbiter posędziuje finał Ligi Mistrzów rozgrywany pomiędzy Manchesterem City a Interem Mediolan.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Radosław Majdan wspomina rasistowskie zachowania w Ekstraklasie. „Żałowałem, że nie zeszliśmy z boiska”

W ostatnim czasie znowu głośno zrobiło się o rasizmie obecnym na trybunach podczas wydarzeń sportowych. Radosław Majdan wrócił do czasów, kiedy takie zachowania obecne były także na stadionach Ekstraklasy. 

Po meczu Realu Madryt z Valencią na tapet wrócił temat rasistowskiego zachowania kibiców. Fani „Nietoperzy” bezpardonowo atakowali i wyzywali Viniciusa. Nie był to zresztą pierwszy raz. Brazylijczyk wielokrotnie wcześniej padał ofiarą podobnych zagrywek. W Hiszpanii jest to zresztą dość aktualny problem.

„Żałowałem, że nie zeszliśmy z boiska”

Przed laty podobne problemy spotykały także zawodników, którzy występowali w polskiej Ekstraklasie. Radosław Majdan wrócił do czasów, gdy grał w Pogoni Szczecin. Wówczas „Portowcy” swój skład opierali na Brazylijczykach. Ekipa prowadzona przez Antoniego Ptaka musiała się kilkukrotnie mierzyć z rasistowskimi okrzykami.

– Pojechaliśmy na stadion do Gdańska. Już wchodząc na rozgrzewkę widziałem dwóch kolesi ubranych w prześcieradła. Przy każdym dotknięciu piłki przez naszych piłkarzy wydawali odgłosy małp. Po latach bardzo żałowałem, że nie zeszliśmy z boiska – opowiedział Majdan w „Misji Sport” na „Onecie”.

– To były takie czasy, że nie dbano o to. Ten rasizm na polskich boiskach był tak wszechobecny, że aż tak bardzo nie raził. Oczywiście nas bulwersował, bo nawet prokuratura prowadziła niezależne śledztwo za przejawy rasistowskie, ale brakowało u nas wtedy decyzji, że nie możemy rozgrywać meczu, bo nasi koledzy z drużyny są obrażani – dodał.

Wielkie poruszenie w… Ghanie. Lothar Matthaus został współwłaścicielem tamtejszego klubu

Lothar Matthaus dokonał niespodziewanej inwestycji. Niemiecka legenda weszła we współwłaścicielstwo ghańskiego klubu Accra Lions. – Zafascynowali mnie tym projektem – przyznał były piłkarz Bayernu Monachium.

Dość niespodziewanie Accra Lions znalazło się na nagłówkach niemal każdej sportowej gazety w Niemczech. Wszystko za sprawą nowego współwłaściciela, którym został Lothar Matthaus. Legenda niemieckiej piłki weszła w skład konsorcjum, które ma swoje udziału w ghańskim zespole. Poza nim znajdują się tam także Oliver Koenig i Frank Acheampog.

– Poznałem Olivera i Franka przez przyjaciół i zafascynowali mnie tym projektem. To model biznesowy. Ghana zawsze miała ogromny potencjał i widać to w drużynie narodowej – przyznał były piłkarz. 

Wspaniała przygoda

Niespodziewana inwestycja 62-latka odbiła się szerokim echem w Niemczech, ale i w samej Ghanie. Accra Lions przeszli bowiem niezwykłą drogę w ciągu zaledwie ośmiu lat, występując początkowo na drugim poziomie rozgrywkowym, aż do przejęcia przez ikonę piłki nożnej.

Obecnie klub uważany jest za jeden z najciekawszych w całej Afryce. Drużynę prowadzi Anglik – James Francis, który w swoim drugim sezonie w ghańskiej Premier League wystawiał skład ze średnią wieku około 18 lat. To najmłodszy skład w całej lidze. Mało tego, „Lwom” udało się wywalczyć mistrzostwo.

Szalony mecz pomiędzy drużynami Cristiano Ronaldo i Grzegorza Krychowiaka. CR7 z kluczowym golem [WIDEO]

 

Al Nassr pokonało Al Shabab w 28. kolejce ligi Arabii Saudyjskiej. Drużyna Cristiano Ronaldo wciąż pozostaje w walce o mistrzostwo kraju.

Szalony mecz

Wtorkowy mecz był bardzo ważny dla Al Nassr. Drużyna musiała wygrać, aby dalej pozostać w grze o mistrzostwo Arabii Saudyjskiej. Ekipa Cristiano Ronaldo pokonała zespół Grzegorza Krychowiaka 3:2 i traci do lidera trzy punkty. Do końca sezonu pozostały dwie kolejki.

Spotkanie nie przebiegało jednak po myśli zespołu Portugalczyka. Al Shabab prowadził bowiem dwa do zera. Dwukrotnie do siatki trafiał Cristian Guanca.

Paweł Bochniewicz ostro o zachowaniu kibiców Valencii względem Viniciusa. „To jest niesamowite” [CZYTAJ]

Później Al Nassr wzięło się za odrabianie strat. Do bramki trafiali Talisca, Ghareeb oraz Cristiano Ronaldo. To właśnie Portugalczyk ustalił wynik tego spotkania, dzięki czemu jego drużyna jest wciąż w grze o mistrzostwo.

Źródło: Twitter


TROLLNEWSY I MEMY