Znakomity mecz Niezgody w USA! Dwie bramki Polaka dały zwycięstwo Timbers [WIDEO]

W Europie wszystkie ligi się wstrzymały ze względu na przerwę reprezentacyjną. Ta przerwa nie obowiązuje w USA, gdzie rozgrywki toczą się w najlepsze. Minionej nocy mieliśmy polski akcent w postaci Jarka Niezgody, który zdobył dwie bramki.

To był udany wieczór dla byłego piłkarza Legii Warszawa! Gdy my sobie smacznie spaliśmy, Jarek Niezgoda o 4:00 naszego czasu rozpoczął mecz w MLS przeciwko San Jose Earthquakes. Jeśli znalazł się ktoś odważny, kto zarwał dla nockę dla 25-latka, to wyjątkowo mu się to opłaciło. Polak zdobył dwie bramki i dał swojej drużynie zwycięstwo.

Na mecz z Quakes Niezgoda wyszedł w pierwszym składzie Portland Timbers. Polak zdecydowanie odpłacił się trenerowi za daną mu szansę gry i w drugiej połowie ustrzelił dublet. W końcówce meczu jeszcze jedną bramkę dołożył jeden z kolegów Jarka i koniec końców Portland Timbers odniosło zwycięstwo 3:0. Dzięki wygranej Drwale przesunęli się na drugie miejsce w konferencji zachodniej.

Dzięki dzisiejszym dwóm bramkom Jarosław Niezgoda pnie się w górę w klasyfikacji strzelców. Co prawda szczyt jest jeszcze daleko, ale jest to dobry krok, by odblokować się na dobre i strzelać regularnie. W 10 meczach obecnego sezonu MLS strzelił do tej pory 4 bramki.

Nicklas Bendtner wspomina, jak przegrał 400 tys. funtów w 90 minut. „Im większe ryzyko, tym większa adrenalina”

W wywiadzie z jednym z zagranicznych portali Nicklas Bendtner przyznał się do swoich problemów z hazardem. Najbardziej kosztowną nocą była ta, podczas której przegrał 400 tys. funtów w ciąu 90 minut.

Nicklasa Bendtnera, zwanego potocznie „Lordem” raczej nie trzeba Wam przedstawiać. Duńczyk był znany nie ze skutecznej gry na boisku, lecz głównie z tego, że kibice przez brak jego skuteczności prześmiewczo nazywali go „Lordem”. W 2015 roku piłkarz stał się właścicielem skrawka szkockiej ziemi, dzięki czemu oficjalnie zyskał tytuł „Lorda”.

W rozmowie z brytyjskim The Athletic 32-latek powspominał dawne dzieje i wyznał, że w przeszłości miał problemy z hazardem. Wspomniał historię z 2011 roku, kiedy był jeszcze dobrze prosperującym piłkarzem Arsenalu. – Jestem zbyt pijany, żeby siedzieć przy stole – mówił wówczas Nicklas. Teraz tak wspomina tamtą historię.

– Po 90 minutach straciłem 400 000 funtów. Pieniądze, których nie mam. Moje konto bankowe jest puste i jeśli moje szczęście się nie zmieni, zbankrutuję. Chwiałem się na nogach. Potem znajduję kasjera i otrzymuję kolejne 50 000 funtów w żetonach – wspomina Bendtner.

– Kiedy jesteś mniej lub bardziej spłukany, myślisz: „To musi się skończyć ”. Straciłem 400 000 funtów, ale ostatecznie wygrałem część z powrotem – kontynuuje.

– Kiedy byłem kontuzjowany i nie mogłem poczuć podniecenia z tego absolutnego uczucia życia na krawędzi na boisku, hazard dał mi adrenalinę. Oczywiście im większe ryzyko, tym wyższa adrenalina. Więc stawiasz na wysoką stawkę – tłumaczy Duńczyk.

Pomimo że Nicklas ma dopiero 32 lata, to od kilku miesięcy jest na piłkarskiej emeryturze. Duńczyk ma za sobą kolorowe życie i wspomnienia, które zawarł w swojej biografii w poprzednim roku.

Ile zapłacilibyście za obejrzenie meczu Premier League online? Cena ustalona przez związek szokuje

Czym jest system PPV, wie chyba każdy. Od przyszłego weekendu kibice angielskiej Premier League będą mieli możliwość wykupienia tej usługi. Problematyczna wydaje się cena za jeden mecz, która zszokowała sympatyków angielskiego futbolu.

Premier League uruchamia system PPV od najbliższej kolejki, która rozpoczyna się 17 października. Spotkania, które nie będą transmitowane w telewizji na kanałach Sky Sports oraz BT Sport, będzie można wykupić we wspomnianym systemie. Wraz z informacją o wprowadzeniu PPV Premier League opublikowało również cennik.

Ile bylibyście skłonni zapłacić za jeden mecz Premier League? Miejcie na uwadze, że będzie to mecz drużyn ze średniej półki, ponieważ najciekawsze starcia z reguły są transmitowane w telewizji. 20 zł? 30 zł? Ani jedna, ani druga kwota nie jest bliska ostatecznej ceny. 14.95 funtów, czyli nieco ponad 70 złotych. Tyle muszą zapłacić kibice, którzy chcą uczciwie obejrzeć mecz online. Uczciwie, no bo przecież darmowe transmisje jeszcze nie wyginęły.

https://twitter.com/pajkiel/status/1314555347693187073

Była „gwiazda” ekstraklasy trafi do więzienia. Nicki Bille Nielsen znowu narozrabiał…

Nicki Bille Nielsen został w Polsce zapamiętany nie ze względu na umiejętności piłkarskie, ale głównie za to, co robił poza boiskiem. Duńczyk był jedyny w swoim rodzaju, a teraz znowu poważnie narozrabiał.

32-latek w swojej karierze zwiedził znaczną część Europy i miał przyjemność grać w takich klubach jak, chociażby Vilarreal, Elche, czy Lech Poznań. Do Polski trafił w styczniu 2016 roku i dla Lecha grał do 2018 roku. Przez dwa lata zagrał w 43 oficjalnych meczach, w których zdobył zaledwie 8 bramek.

W życiu Duńczyka absurd goni absurd. W ostatnim czasie 32-latek był objęty aresztem domowym za m.in. grożenie rowerzyście pistoletem gazowym, grożenie portierowi i posiadanie kokainy. Podczas aresztu musiał się stosować do kilku obostrzeń jak np. zakaz picia alkoholu, który ostatnio złamał.

Wypił kilka piw – Carlsberg – które uznał za bezalkoholowe. Nie planował spożywać alkoholu, ale pomyślał, że to piwo bezalkoholowe i zapomniał poprawnie przeczytać etykietę.  – mówi prawnik Asser Gregersen dla BT.

Z uwagi na złamanie zakazu spożywania alkoholu, kara aresztu domowego zostanie zamieniona na odsiedzenie wyroku w więzieniu.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1314847977819844610

Napoli złoży pozew przeciwko Milikowi? Chodzi o miliony

Niepewna przyszłość stoi przed Arkadiuszem Milikiem. Polak co najmniej do stycznia nie powącha murawy w barwach Napoli, a do tego klub może złożyć wielomilionowy pozew przeciwko niemu.

Kilka dni temu w internecie pojawiła się informacja o tym, że Napoli nie zgłosiło polskiego napastnika do kadry na jesienną rundę Serie A. Było to efektem braku chęci przedłużenia umowy ze strony Polaka. Dla Milika oznacza to brak gry co najmniej do stycznia. Wtedy otwiera się okienko transferowe i jako że w czerwcu 2021 roku Polakowi kończy się kontrakt, to Napoli będzie chciało za wszelką cenę zgarnąć za niego jakąkolwiek sumę i sprzedać Arka do innego klubu. Jeśli Polak nie zmieni klubu w styczniu, to aktualny klub będzie chciał złożyć przeciwko niemu pozew – informuje dziennikarz Ciro Venerato.

– Nie stawiam hipotez co do rozwiązania kontraktowego Milika z Napoli. Jak dotąd najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest to, że Napoli znajdzie drużynę dla Milika w styczniu, licząc, że ten zaakceptuje ofertę. Gdyby został w styczniu, De Laurentiis mógłby złożyć proces cywilny przeciwko Polakowi w sprawie niszczenia wizerunku klubu przez bunt – przekazał Ciro Venerato, tłumaczenie meczyki.pl.

– Wydaje mi się, że Milik aspirował do Evertonu, Atletico, czy PSG. Everton zawodnika do kontr, a nie takiego z cechami, jakie ma Milik. Carlo Ancelotti poinformował o tym ludzi z otoczenia Polaka – podaje dalej Ciro Venerato.

TOP 10 najdroższych transferów w historii Ekstraklasy. Moder na szczycie, a gdzie jest Karbownik?

Kilka dni temu stało się to, o czym mówiło się od niemal początku okienka transferowego. W Ekstraklasie został pobity rekord pod względem najdroższego wychodzącego transferu! Jeśli 2/3 miesiące temu ktoś by zapytał, który piłkarz pobije ten rekord, to zapewne większość z nas odpowiedziałaby, że Michał Karbownik. Ostatnie tygodnie jednak wywrócił polski rynek do góry nogami. Wartość Karbownika spadła, a cena za Modera wzrosła spokojnie o kilkadziesiąt procent. Z tej okazji zapraszamy na rankingi 10 najdroższych transferów w historii Ekstraklasy. Dane dzięki transfermarkt.pl.

10. Krzysztof Piątek (Cracovia -> Genoa) – 4.5 mln euro

Jeśli by wziąć sumę z wszystkich transferów danego zawodnika, to Krzysztof Piątek zdecydowanie byłby w czołówce. Do Milanu dołączył za 35 mln euro, a Hertha wyłożyła za niego nieco mniej, bo 24 miliony. Jednak my wróćmy do kwoty, którą otrzymała za swojego zawodnika Cracovia.

https://twitter.com/NedZelic/status/1099991350324256768

Polską ekstraklasę Krzysztof Piątek opuścił w lipcu 2018 roku, gdy Genoa zaoferowała za wówczas 23-letniego piłkarza 4.5 mln euro. Po transferze Kapustki w 2016 roku Cracovia ponownie przytuliła całkiem sympatyczną kwotę liczoną w euro. Choć Pasy nie są jedynymi wygranymi tego transferu. Krzysztof Piątek idealnie wpasował się we włoską ekipę, a jego współpraca na boisku z Pandevem wyglądała imponująco. No i kolejnym zwycięzcą tego ruchu jest rzecz jasna Genoa, która sprowadziła Polaka za 4.5 mln euro, a pół roku później oddała go do AC Milanu za 35 milionów Jak zarobić 30 milionów w pół roku? Prezentuje Genoa CFC.

9. Robert Lewandowski (Lech Poznań -> Borussia Dortmund) – 4.75 mln euro

Dziwnie się patrzy na to, że najwięcej w historii za Roberta Lewandowskiego zapłaciła Borussia Dortmund i było to zaledwie 4.75 mln euro. Gdyby Robert przechodził z BVB do Bayernu za gotówkę, a nie na zasadzie wolnego transferu, to zapewne wówczas tę kwotę moglibyśmy liczyć w dziesiątkach milionów euro.

https://twitter.com/olliemaguire_/status/213721288693387264

Lech Poznań już w 2010 roku potrafił dobrze zarobić na sprzedaży swojego zawodnika za granicę. Robert ekstraklasę opuszczał w wieku 21-lat jako król strzelców poprzedniego sezonu. Pierwszy sezon, w którym był przede wszystkim zmiennikiem, był przetarciem dla młodego Roberta tylko po to, by w kolejnych pokazać światu swoje umiejętności.

Czy Robert poprawi swój osobisty rekord transferowy? Sami jesteśmy tego ciekawi, jednak jedno jest pewne. Jeśli zmieniłby klub – i nie byłby to wolny transfer – to kwotę moglibyśmy liczyć w dziesiątkach milionów euro.

7. Bartosz Białek (Zagłębie Lubin -> Wolfsburg) – 5 mln euro

Pierwszym, choć nie jedynym, transferem z niedawno zakończonego okienka transferowego na tej liście jest Bartosz Białek. 18-latek przy okazji transferu do Wolfsburga był nazywany przez niemieckie media „młodym Lewandowskim”. Co prawda do Lewandowskiego mu, póki co, dużo brakuje, ale to Wilki zapłaciły za niego więcej, niż BVB za Lewego.

Białek nie ma łatwego początku w niemieckiej ekipie, ponieważ już po kilku dniach na jaw wyszły jego problemy językowe. Dziennikarze Bilda pisali, że w pierwszych dniach w nowym klubie Polak musiał porozumiewać się przede wszystkim na migi.

ZOBACZ: Białek ma problemy z komunikacją. Wolfsburg rozważa zatrudnienie tłumacza.

7. Bartosz Kapustka (Cracovia -> Leicester) – 5 mln euro

Mimo że o transferze Kapustki w 2016 roku było naprawdę głośno, to z tej listy jest om chyba najbardziej przestrzelonym ruchem ze strony zawodnika. Po udanym EURO 2016 utalentowany skrzydłowy przeniósł się do ówczesnego Mistrza Anglii – Leicester. Oczekiwania były ogromne, jednak wydaje nam się, że wraz z Bartkiem do Anglii nie poleciała również głowa.

Włodarze angielskiego klubu szukali rozwiązania, by odbudować Polaka i wypożyczali go najpierw do m.in. Freiburga, a potem do klubu z drugiej belgijskiej. Po czterech latach Kapustka ostatecznie na dobre opuścił Lisy i wrócił do Polski, by spróbować swoich sił w ekipie mistrza Polski.

Hit w reprezentacji Ukrainy! Na ławce rezerwowych w roli zawodnika zasiądzie trener bramkarzy

Co niecodziennej sytuacji dojdzie dziś wieczorem podczas meczu towarzyskiego Francja-Ukraina. Ponownie w rolę piłkarza wcieli się 45-letni Ołeksandr Szowkowski, który jest obecnie trenerem bramkarzem w reprezentacji Ukrainy.

Testy na obecność koronawirusa w kadrze Ukrainy wykazały, iż dwóch bramkarzy powołanych na październikowe mecze międzynarodowe jest zakażonych. Podczas zgrupowania wynik pozytywny otrzymali Andrij Łunin oraz Jurij Pańkiw. Z tego właśnie powodu na zgrupowanie nie przyjechał Andrij Piatow, u którego prędzej wykryto wirusa. Absencja wspomnianych trzech bramkarzy sprawia, że na zgrupowaniu pozostał zaledwie jeden bramkarz – Gieorgiej Bushchan.

Ze względu na brak możliwości dowołania kolejnych piłkarzy, do protokołu meczowego na dzisiejsze spotkanie z Francją zostanie dopisany wspomniany Ołeksandr Szowkowski. 45-latek mógłby pojawić się na murawie w przypadku choroby lub kontuzji pierwszego bramkarza.

Ołeksandr Szowkowski jest 92-krotnym reprezentantem swojego kraju. Wraz z kolegami z reprezentacji doszedł do ćwierćfinału MŚ w 2006 roku. Przez niemal całą swoją karierę klubową był związany z Dynamem Kijów, dla którego rozegrał grubo ponad 600 spotkań. W grudniu 2016 roku zakończył karierę czynnego piłkarza. Od września 2018 roku pracuje w reprezentacji jako trener bramkarzy.

Najlepsze wypowiedzi Małgorzaty Domagalik w Hejt Parku! „Pan Borek leci na picu”

Książka Małgorzaty Domagalik pt. „W grze”, lekko mówiąc, nie zbiera zbyt wiele dobrych opinii. Dziś autorka książki o Jerzym Brzęczku zmierzyła się z telefonami widzów w programie Hejt Park na kanale Sportowym. Zebraliśmy dla Was najciekawsze wypowiedzi.

Na sam początek Pani Domagalik wyjaśniła powody napisania niedawno opublikowanej książki. Niedługo później do studia dodzwonił się kibic, który również spytał o powody napisania „tak idiotycznej książki, która pogrążyła selekcjonera reprezentacji”.

– Ja napisałem tę książkę jako kibic, bo ja jestem kibicem. I to jest książka napisana przez kibica. Oczywiście kibic ma prawo się mylić i ma prawo do tego, by widzieć świat każdego sportu tak, jak go widzi.
– Ja Jerzego Brzęczka znam 8 lat, on był zawsze obok, a głównym bohaterem był zawsze Kuba Błaszczykowski. Tym razem ja zaproponowałam, by napisać tę książkę, ponieważ mnie fascynują ludzie, którzy mają naprawdę pod górę. Dla mnie to jest historia życia.

Nadszedł drugi telefon, który dotyczył ostatnich stron książki, w której przedstawiona jest wymiana zdań między autorką a nieznanym nikomu kibicem z Gdańska. Co na to Pani Domagalik? No i w sumie nic nowego się nie dowiedzieliśmy.

– Dostałam sms-a od kibica Lechii Gdańsk, który podziwia mój zachwyt Jerzym Brzęczek i że to jest skazane na niepowodzenie. Ja oczywiście mogłam wyrzucić „goryla”, „lilię”, czy co tam innego, ale chciałam trzymać prawdę tej korespondencji.
– Co do lasów. Ja mam pomysł, żeby tę książkę oddać na makulaturę, odzyskać i żeby inny autor napisał książkę.

Następnie nastąpiła luźna rozmowa między gościem a prowadzącym i Pani Domagalik zeszła na temat Rakowa Częstochowa. Dziennikarka powiedziała, że dzięki Brzęczkowi, Raków nadal istnieje.

– Gdyby nie Brzęczek i kilku jeszcze inny ludzi, to by Rakowa nie było. I taką linię sobie stawiam.

Minęło kilka minut i rozmowa zeszła na temat Krzysztofa Stanowskiego.

– Pan Stanowski proszę, aby nie mówił o mnie „per ona”. Pierwszy faktem jest, że Pan Krzysztof posiadał książkę, której nie powinien mieć. Recenzję książki rozpoczął od „Kogo to obchodzi, że Mats Hummels jest przystojny”. Dla mnie jest on niezwykłej urody mężczyzną, co dla kobiety i kibicki jest również ważne.

I wreszcie nadszedł czas na to, na co wszyscy czekali. Do Hejt Parku dodzwonił się sam Krzysztof Stanowski! Krzysztof rozpoczął swoją wypowiedź – W mojej opinii książka o Jakubie Błaszczykowskim była niesiona przez strasznie mocną historię, a książka „W grze” nie ma żadnej historii i ma dość miałkiego bohatera. W niej nie ma żadnej treści, bo jedyną treścią jest walka z kibicami. I to jest największa różnica między obiema książkami – skończył Stanowski.

– Miałam na Pana inny sposób. Pan jest bardzo inteligentną osobą, lecz pożytkuje to Pan w najgorszy możliwy sposób.
– Moim zdaniem przekroczył Pan granice absurdu. Przerywał Pan wątki, przebierał Pan. Wybierał Pan z rozmów tylko to, co Pan chciał.

Następnie do studia dodzwonił się Mateusz Borek, który rozpoczął dyskusję – Po pierwsze, bardzo szanuję taką przyjaźń, jaką Pani darzy Jerzego Brzęczka, bo ja zawsze staję w obronie swoich przyjaciół. Po drugie, w moim młodym wieku znałem tylko dwóch dziennikarzy, w tym Panią. Chcę odnieść się do jednej sprawy o „dziennikarskiej mafii” przez którą poczułem się obrażony.

– Ja chciałam Panu powiedzieć coś miłego. Ja uważam, że Pan Mateusz Borek, Pan Wichniarek, Pan Hajto jak mówią o piłce nożnej, to lecą na picu i kibice tego słuchają. To jest właśnie ten pic. Ma Pan ten dar, to jest właśnie ten pic!

Na kolejnej stronie najciekawsze tweety!

Jerzy Brzęczek komentuje książkę autorstwa Domagalik. „Jak zawsze książka wzbudza emocje”

Dziś po południu na Stadionie Energa w Gdańsku odbyła się oficjalna konferencja reprezentacji Polski przed meczem towarzyskim z Finlandią. Na pytania dziennikarzy odpowiadali Jan Bednarek oraz Jerzy Brzęczek, który pokonał koronawirusa. Nie mogło oczywiście zabraknąć pytań dot. ksiązki Małgorzaty Domagalik pt. „W grze”.

Książka „W grze” napisana przez Małgorzatę Domagalik wciąż budzi wiele – głównie negatywnych – emocji. Autorka książki dziś pojawi się w Hejt Parku na kanale Sportowym, gdzie odpowie na pytania widzów. Dzisiejsza konferencja z udziałem selekcjonera naszej reprezentacji była znakomitą okazją do zadania pytań na ten temat samemu Brzęczkowi. Poniżej najciekawsze z nich.

– Jestem spokojny. Z mojego punktu widzenia nie odbieram tego tak, jakby całe społeczeństwo patrzyło na to negatywnie – powiedział Jerzy Brzęczek.

– Jak zawsze książka wzbudza emocje, zarówno negatywne, jak i pozytywne. Myślę, że czas zawsze przynosi pewne refleksje, także w przypadku tych, którzy tę książkę przeczytają – dodał.

Poza tematem książki, były rzecz jasne inne, dużo ważniejsze pytania. Jak wiemy, jeden z powołanych zawodników (Maciej Rybus) jest zarażony koronawirusem. Jerzy Brzęczek tak skomentował tę sytuację.

– Oczywiście dla nas każda tego typu wiadomość jest negatywna, lecz na to już nie mamy wpływu. Dziś wieczorem na pewno jeszcze zastanowimy się nad tym i niewykluczone, że w jego miejsce zostanie powołany inny zawodnik.

Domyślamy się, że w miejsce chorego Macieja Rybusa może zostać powołany Tymoteusz Puchacz, który ostatnimi czasy błyszczy formą. Jeden z dziennikarzy również poruszył temat piłkarza Lecha, a selekcjoner skomentował to następująco:

– Oczywiście Tymoteusz zrobił ostatnio znakomity postęp. […] Jest w naszym kręgu zainteresowań, obserwujemy go. Na pewno przyjdzie moment, kiedy otrzyma szansę. Z drugiej strony nie chcemy zabierać wszystkich zawodników z reprezentacji młodzieżowej, oni też mają ważne spotkania – skomentował Brzęczek.

fot. youtube/Łączy Nas Piłka

Szokujące fakty prosto od Mateusza Borka. Jakub Moder mógł trafić do Bayernu!

Jeśli wczorajsze plotki się potwierdzą, to Jakub Moder już niedługo podpisze kontrakt z Brighton, po czym natychmiastowo zostanie wypożyczony z powrotem do Lecha. Jak podaje Mateusz Borek, 21-latkiem były zainteresowane inne kluby.

Jak podał wczoraj Piotr Koźmiński z Super Expressu, Jakub Moder przeniesie się do Brighton, które wyłożyło za Polaka 11 milionów euro. Taka kwota, póki co, da Lechowi absolutny rekord transferowy w polskiej lidze! Jeśli Jakub pomyślnie przejdzie testy medyczne, to podpisze kontrakt z angielskim klubem i od razu uda się na roczne wypożyczenie do Lecha. Anglicy będą mieli opcję skrócenia wypożyczenia zimą, jednak będą musieli wtedy zapłacić dodatkową kwotę poznańskiemu klubowi.

W dzisiejszej programie Misja Futbol Mateusz Borek podał, że usługami Kuby Modera były zainteresowane także kluby z Niemiec. W tym gronie znalazł się również… Bayern Monachium!

– Widzowie będą się śmiać, że Borka porąbało. Wyobraźcie sobie, że Moder był bardzo poważnie rozważany przez Bayern Monachium. Ja nie żartuję – przyznał komentator.

– Gdyby Mickael Cuisance w Leeds United przeszedł testy medyczne, to Moder był bardzo poważnie rozważany, jeśli chodzi o Bayern Monachium. Nie żartuję. To oczywiście wiązałoby się wypożyczeniem na rok lub dwa do Lecha Poznań, ale Bayern poważnie go przymierzał. Bayernowi ten piłkarz się podoba – dodał 46-latek.

Ogromne problemy finansowe Legii! „Dotychczasowy dług oceniam na jakieś […]”

Awans do fazy grupowej Ligi Europy był Legii potrzebny nie tylko ze względów sportowych, ale przede wszystkim finansowych. Niestety, plan Wojskowych się nie powiódł i teraz będzie trzeba łatać dziurę finansową, która jest ogromna.

 – Brak awansu do fazy grupowej byłby dla nas bolesny. Te środki, którymi nagradza UEFA, mamy wpisane w budżet. Puchary są niezbędne, byśmy szli do przodu. Nie zrobimy postępu, łatając dziurę transferami. – W takich słowach jeszcze w lipcu wypowiadał się Dariusz Mioduski. Teraz czarny sen stał się rzeczywistością, a Legia balansuje nad przepaścią.

Straty Legii za Brak awansu do LE można wręcz liczyć w dziesiątkach milionów. Klub Pana Mioduskiego potrzebował tych pieniędzy, a teraz one po prostu znikły. Poza tymi trzydziestoma milionami Legia straciła również około 20 milionów na pandemii koronawirusa. Do końca okienka transferowego pozostało niewiele, a Legia zapewne będzie chciała kogoś sprzedać, by chociaż trochę się odkuć. Wczoraj informowaliśmy o możliwym odejściu Karbownika, za którego włoski klub oferuje 6 milionów euro. 

W dzisiejszym „Stanie futbolu” pojawił się Maciej Wandzel, były współwłaściciel klubu. W programie Krzysztofa Stanowskiego wyznał, iż dług Legii może wynosić nawet 100 milionów złotych! – Dotychczasowy dług oceniam na jakieś 100 milionów, czyli jeszcze nie licząc tego, co wydarzyło się w meczu z Karabachem.

Przez lata przychody krajowe Legii wynosiły między 110 a 130 milionów złotych, co teraz zmieniła pandemia. Źródłem zysku dla takiego klubu jest gra w fazie grupowej Ligi Europy i to jest obowiązek prestiżowy i finansowy. Przez lata udawało się to bez problemu osiągać i oznacząło dodatkowo co najmniej 50 milionów więcej. Niestety, ale czwarty raz z rzędu stołeczni nie zdołali wślizgnąć się do elity, co jest potężną stratą. Jeszcze cztery lata temu można to było załatać odłożonymi pieniędzmi oraz tymi zarobionymi ze sprzedaży zawodników w ratach, bo te raty stopniowo spływały do działu księgowości. Rok później było już bardzo, bardzo trudno, bo rezerwy się wyczerpały – Dariusz Mioduski musiał z osobistego majątku wyłożyć około 30-40 milionów, a klub i tak zaczął się zadłużać – przekazał Maciej Wandzel.

Szansą na ratunek jest albo dołożenie pieniędzy przez prezesa, albo znalezienie inwestora, który załata dziurę. Stoi więc pod wielkim problemem, którego nie zazdroszczę, bo Dariusz Mioduski liczył pewnie bardzo na te 50 milionów z awansu – dodał.

fot. Legia Kosz – youtube

Kolejny włoski klub zainteresowany Michałem Karbownikiem. Proponują mniej niż wcześniej Napoli

Portal legia.net doszedł do informacji przekazanej przez Gianluca Di Marzio o możliwych przenosinach Karbownika do Włoch. Klub grający na poziomie Serie A oferuje za Polaka 6 milionów euro.

Jeszcze miesiąc temu pisaliśmy o tym, że SSC Napoli proponuje za Michała Karbownika 8.5 miliona euro plus dodatkowe bonusy. Teraz na horyzoncie pojawił się kolejny klub z Włoch – Parma. Zarząd Crociati złożył Legii propozycję za 19-latka, opiewającą na 6 milionów euro. Obrońca Legii miałby przenieść się do Włoch na zasadzie wypożyczenia z obowiązkiem wykupu.

Na pewno jeśli odejdzie, to tam, gdzie będzie czuć się bardzo dobrze, komfortowo. Musi być przekonany do miejsca przeprowadzki. Biorę jego zdanie pod uwagę, a ono brzmi identycznie, jak moje: nic na siłę. – jeszcze niedawno przekonywał agent zawodnika

Parma, delikatnie mówiąc, nie zaliczyła najlepszego startu w nowym sezonie Serie A. Po dwóch kolejkach na ich koncie widnieje całe 0 punktów po porażkach z Napoli (0:2) i z Bologną (1:4).

Do tej pory na pozycji lewego obrońcy w Parmie zagrali Darmian oraz Pezzela. Szczególnie ten pierwszy ma już wyrobione nazwisko w Europie, ale może on być również wystawiany po drugiej stronie defensywy. Nie wiadomo również, jaki plan na Karbownika miałby trener Liverani. Czy 19-latek zostałby na prawej obronie, tak jak rozpoczął obecny sezon w Legii, czy może wróciłby na pozycję lewego obrońcy, gdzie grał w poprzednim sezonie. Potencjalnym wariantem jest również ustawienie Michała w środku pola, co zresztą testował ostatnia Czesław Michniewicz.

Przyjrzeliśmy się rywalom Lecha w Lidze Europy. Jest się czego bać?

Wszystko jest już jasne! Swoich rywali w fazie grupowej poznał Lech Poznań, który trafił do grupy D wraz z Benficą, Standardem Liege oraz Glasgow Rangers. Solidne europejskie marki, jednak bez żadnego hegemona. Mogło być gorzej, mogło być lepiej. Przyjrzeliśmy się wszystkim przeciwnikom Kolejorza i oceniliśmy szanse na awans. Zapraszamy!

Benfica Lizbona

Przegląd oponentów Lecha rozpoczynamy od zespołu, który był losowany z pierwszego koszyka. Marka portugalskiego klubu oraz jego kadra sprawia, że zachodnioeuropejski klub stawiany jest w roli faworyta do awansu z „polskiej” grupy. Zarząd Benfici prężnie działał w letnim okienku transferowym nad sprowadzeniem wielu gwiazd. Co prawda nie udało się im ściągnąć do siebie Edinsona Cavaniego, ale wzmocnienia i tak robią wrażenie. Do Lizbony przeprowadzili się tacy piłkarze jak Jan Vertonghen, Nicolas Otamendi, czy Everton. Benfica od lata regularnie występuje w europejskich rozgrywkach, jak nie w Lidze Mistrzów, to w Lidze Europy. Raczej są faworytem grupy.

Droga do Ligi Europy

Benfica obrała dość nietypową drogę, by dotrzeć do fazy grupowej. W eliminacjach do tych rozgrywek nie zagrali ani jednego meczu. Spotkanie, które zadecydowało o zakwalifikowaniu do Ligi Europy, odbyło się 15 września. Wówczas Portugalczycy uznali wyższość PAOK-u Saloniki, a mecz odbył się w ramach el. Ligi Mistrzów. Porażka z Grekami wyeliminowała ich z walki o Ligę Mistrzów i przekierowała ich prosto do fazy grupowej Ligi Europy.

Forma w Lidze

Encarnados udanie rozpoczęli zmagania o mistrzostwo Portugalii. Po dwóch kolejkach mają na swoim koncie komplet punktów i bilans bramkowy 7:1. Daje im to obecnie drugie miejsce w tabeli, tuż za FC Porto.

Kolejna oferta za Jakuba Modera! Lech wyśmiał propozycję

Dzięki awansowi do fazy grupowej LE wartość piłkarzy Lecha z pewnością pójdzie w górę, Poznaniacy prędzej czy później dużo zarobią. Po wczorajszym sukcesie pojawiła się pierwsza oferta za Jakuba Modera, lecz Lech szybko ją odrzucił.

Jak podaje Piotr Koźmiński z Super Expressu, do zarządu Lecha wpłynęła oferta za Jakuba Modera z kraju naszych wschodnich sąsiadów – Ukrainy. Dynamo Kijów, które awansowało do Ligi Mistrzów, szuka wzmocnień i zaproponowali 4 miliony euro za 21-letniego pomocnika. 

Nie trzeba było długo czekać, a Maciej Henszel – rzecznik prasowy Lecha – zdementował temat. Lekko mówiąc, Dynamo taką ofertą się wyłącznie ośmieszyło. Już prędzej do władz Kolejorza wpływały oferty za Modera, które opiewały na wiele więcej. A jak wiemy, Lech oczekuje za Kubę 10 milionów euro.

Już kilka tygodni temu za Modera oferowano 6 milionów euro. Od tamtego czasy doszedł występ w reprezentacji Polski, a w niedalekiej przyszłości Kubę czeka regularna gra w fazie grupowej Ligi Europy. To wszystko sprawia, że jego wartość na rynku szybko pójdzie w górę. Aktualnie transfermarkt wycenia Polaka na 3 miliony euro. Jak wspomnieliśmy, Lech oczekuje co najmniej 10 milionów.

Awans Lecha, klęska Legii. Tak zareagowali internauci!

Z pewnością mieszane uczucia pojawiają się u polskich kibiców po dzisiejszych meczach o Ligę Europy. Na początku pojawiła się radość i euforia po zwycięstwie Lecha, a następnie przyszło nam przełączyć kanał na mecz Legii. Jak na wyniki polskich klubów zareagowali polscy kibice? Zapraszamy na przegląd najciekawszych tweetów.

Po meczu Lecha:

Dzisiejszy wieczór rozpoczął się naprawdę dobrze! Lech Poznań narzucił swój styl w starciu Charleroi i, pomimo niepewnej gry w obronie, wygrał pierwszą połowę 2:0. Goręcej zrobiło się w drugiej połowie, gdy Belgowie otrzymali rzut karny, a kilka minut później strzelili na 2:1. Emocje spotęgowała czerwona kartka dla Satki, przez którą do końca drżeliśmy o wynik spotkania.

Z pewnością kluczowa dla przebiegu meczu okazała się interwencja Filipa Bednarka. 28-letni bramkarz uratował swoją drużynę Lecha, jak obronił rzut karny w 51. minucie meczu.

https://twitter.com/VIPMaxwell/status/1311745031770906624

Nie zabrakło również braku wykończenia w kluczowych sytuacjach tak jak ta w doliczonym czasie gry. Na szczęście nie miało to wpływu na końcowy wynik spotkania…

Reakcje nt. meczu Legii na kolejnej stronie.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.