Krychowiak z kolejnym golem w Rosji! Polak zapewnił zwycięstwo dla Lokomotivu [WIDEO]

Grzegorz Krychowiak z piątym golem w tym sezonie ligi rosyjskiej! Pomocnik w 80. minucie zapewnił Lokomotivovi wygraną w meczu z FK Ufa. 

Stołeczny klub do samej końcówki spotkania nie mógł napocząć gospodarzy. Przyjezdni w 80. minucie otrzymali rzut rożny, a zamęt w polu karnym wykorzystał reprezentant Polski. Dla Krychowiaka bramka z Ufa była jego piątym trafieniem w tym sezonie ligowym.

https://twitter.com/bandsports/status/1372575437168197638

Licząc wszystkie rozgrywki w tym sezonie 31-latek ma na koncie sześć bramek. Do swojego dorobku dołożył także dwie asysty.

Kingsley Coman ukarany przez Bayern. Powód? Nie przyjechał na trening Audi

Kingsley Coman został ukarany grzywną przez Bayern Monachium. Francuz przyjechał na jeden z treningów nie takim samochodem, jakim powinien. Oprócz kary finansowej piłkarza nie wpuszczono na parking.

Bawarczycy już od dawna związani są z gigantem rynku motoryzacyjnego Audi. W myśl umowy sponsorskiej piłkarze Bayernu muszą dojeżdżać do klubowych ośrodków samochodami tejże marki. Nie każdy jednak o tym pamięta.

Przypadek Comana

Kingsley Coman na początku tego tygodnia przyjechał na trening „Die Roten” swoim Mercedesem. Steward Bayernu nie wpuścił zawodnika na parking podziemny przy Sabener Strasse, więc Francuz musiał zaparkować samochód na ulicy. To nie był jednak koniec kłopotów zawodnika. 24-latek w wyniku pomyłki musi zapłacić grzywnę w wysokości 50 tysięcy euro – informuje „Bild”.

Co ciekawe, to nie był pierwszy raz, kiedy Coman zapomniał o obowiązujących zasadach. Rok temu także nie stawił się w ośrodku sponsorskim Audi. Wówczas pojechał do jednej z fabryk giganta rozdawać autografy. Była to część jego kary.

https://twitter.com/GabrielStachPL/status/1371190671634227203

Robert Lewandowski zdradził swój wiek biologiczny. Opowiedział o specjalnym badaniu

Lata lecą, jednak Robert Lewandowski nie wygląda, jakby się tym przejmował. Kapitan reprezentacji Polski z roku na rok wydaje się grać coraz lepiej. 32-latek dwa lata temu postanowił przeprowadzić badania wieku biologicznego. Wyniki pokazują dosadnie, dlaczego napastnik wciąż utrzymuje wysoką dyspozycję.

Lewandowski w tym sezonie Bundesligi dominuje w klasyfikacji strzelców. Snajper Bayernu ma na koncie już 32 gole i zmierza po rekord Gerda Mullera z sezonu 1971/72 (40 bramek). Drudzy na liście Erling Haaland i Andre Silva tracą do Polaka aż po 12 trafień.

26-latek w ciele 32-latka

Dwa lata temu media dowiedziały się o specjalnych badaniach, które przeszedł kapitan „Biało-Czerwonych”. Wskazały one wiek biologiczny zawodnika. Wtedy jednak „Lewy” nie podzielił się dokładnymi wynikami z szerszą publiką. Zdradził jedynie, że „wynik pokazał liczbę dużo niższą niż 31 lat”.

– Mój rozwój piłkarski był zawsze przez coś opóźniany, zacząłem też później niż zaczyna wielu chłopaków. Zawsze miałem wrażenie, że jestem jakieś 2-3 lata do tyłu. Stąd dla mnie cyfra 31 nic nie znaczy – skomentował w 2019 roku.

W rozmowie z niemieckim „Sport Bild” napastnik postanowił oficjalnie powiedzieć, co usłyszał po badaniu. Jak przyznaje sam zainteresowany – pójście do specjalisty spowodowała chęć dalszego rozwoju i bycia lepszym niż jest.

– Z jednej strony chciałem mieć pod kontrolą wszystkie parametry mojego organizmu, z drugiej chciałem usłyszeć opinię eksperta. Chciałem więc dowiedzieć się, co mogę poprawić – mówi Polak.

Jaki wiek wykazały zatem badania? Lewandowski przyznaje, że usłyszał, iż posiada ciało 26-latka.

– Jeśli porównasz moje dzisiejsze ciało z tym, które miałem 4 lata temu, to zobaczysz wyraźną różnicę. To prawda, że przeszedłem badania pod kątem wieku biologicznego. Lekarz powiedział, że mam ciało 26-latka – zdradził najlepszy piłkarz 2020 roku.

– Dziś korzystam z pracy, która zaczęła się, gdy miałem 19, 20 lat, a którą następnie zintensyfikowałem i kontynuowałem od 23. roku życia – podsumował.

Milik wróci do Włoch zaledwie po pół roku? Powrócił temat Juventusu

Temat transferu Arkadiusza Milika do Juventusu po raz kolejny odżył. Władze „Starej Damy” rozważają uruchomienie klauzuli wykupu Polaka z Marsylii już najbliższego lata. Z ustaleń „La Gazzetty dello Sport” wynika, że 27-latek znajduje się na liście życzeń turyńskiej ekipy.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiło się mnóstwo plotek na temat przyszłości Arkadiusza Milika. Finalnie napastnik wybrał transfer do Olympique Marsylii. Wiadomo, że z Napoli kontaktowały się również mocniejsze drużyny, jak Juventus czy Atletico Madryt. To właśnie ci pierwsi znowu chcieliby spróbować ściągnąć do siebie reprezentanta Polski.

Przepustka do lepszego klubu

We Francji Milik świetnie się odnalazł. Na koncie ma już cztery bramki zaledwie w siedmiu występach. Polak z miejsca stał się bardzo ważnym ogniwem drużyny ze Stade Velodrome. Pobyt w Marsylii może się okazać dla niego trampoliną do innego, lepszego zespołu.

„La Gazzetta dello Sport” podaje, że 27-latek znowu znalazł się na celowniku Juventusu. Zdaniem włoskich dziennikarzy „Stara Dama” rozważa w sumie ściągnięcie trzech zawodników. W tym gronie oprócz Milika znaleźli się także Manuel Locatelli i Robinson Gosena.

Klauzula

W tej sprawie pojawiają się pewne zgrzyty. Czemu właściwie Marsylia chciałaby pozbywać się Milika zaledwie po pół roku gry w jej barwach? Chodzi o pewien zapis w umowie Polaka.

OM wyciągając 27-latka z Neapolu zapłaciła za niego 12 mln euro. Stało się to na pół roku przed wygaśnięciem kontraktu snajpera z Napoli. Jak się okazuje, jeśli latem sprzedadzą go do innego klubu to odzyskają kwotę, jaką na niego wyłożyli.

Taka operacja byłaby na rękę Marsylii, która zmaga się z problemami finansowymi. Działacze Juventusu zamierzają wykorzystać tę sytuację i spróbować ściągnąć do siebie reprezentanta Polski.

Powstanie nowa siła w Europie! Ma być szóstą najlepszą ligą na Starym Kontynencie

Pogłoski o połączeniu Eredivisie (Holandia) i Jupiler Pro League (Belgia) w jeden twór zaczynają się ziszczać. W nowych rozgrywkach brałyby udział najlepsze zespoły z tych dwóch lig. Na walnym zgromadzeniu przedstawiciele z Belgii jednogłośnie wyrazili chęć scalenia. 

Dyskusje w sprawie połączenia obydwu lig toczyły się już od miesięcy. Największą motywacją do podjęcia tych działań były możliwe zarobki. Z wyliczeń firmy Deloitte wynika, że łącznie nowe rozgrywki wygenerowałyby zyski nawet na poziomie 400 milionów euro. „GrenzEcho” donosi natomiast, że osobno ligi generują około 80 mln.

BeNeLeague

Wspomniana belgijska gazeta podaje, że do rozgrywek przystąpi 18 drużyn. Dziesięć z nich byłoby ekipami holenderskimi. Z kolei pozostałe osiem pochodziłoby z Belgii.

Naturalnie po utworzeniu BeNeLeague ucierpi zarówno Jupiler Pro League, jak i Eredivisie. Na tę chwilę najwyższe klasy rozgrywkowe w Belgii i Holandii straciłyby na znaczeniu. W wyniku scalenia spadną w hierarchii na drugie miejsce.

– Te plany opierają się zarówno na szacunku dla sportowych ambicji dużych klubów, jak i zapewnieniu stabilizacji finansowej innych profesjonalnych zespołów. 25 klubów chce dać nowym rozgrywkom szansę – napisano w oświadczeniu na stronie Jupiler Pro League.

Dzięki potężnym zyskom generowanym przez BeNeLeague Holendrom i Belgom udałoby się nawiązać walkę z najlepszymi ligami Europy. Z ustaleń mediów wynika, że zmianie ulegnie układ sił na Starym Kontynencie. Po Premier League, Bundeslidze, La Lidze, Serie A i Ligue 1 to BeNeLeague stanie się szóstą najlepszą ligą.

Nie pierwszy taki pomysł

Jak się okazuje, nie będzie to jedyna tego typu kooperacja pomiędzy Belgią i Holandią. W 2008 roku zdecydowano się na połączenie rozgrywek w piłce ręcznej. W grudniu zeszłego roku ogłoszono natomiast scalenie lig koszykarskich. Te z kolei w nowej formule wystartują już od sezonu 2021/22.

Kamil Grosicki gra w kadrze za zasługi? Paulo Sousa potwierdza, czemu go powołał

Powołanie Kamila Grosickiego na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski wywołało spore kontrowersje. 32-latek nie gra w drużynie West Bromwich. Z tego powodu większość kibiców, a także ekspertów uważa, że w kadrze znalazł się za zasługi. Paulo Sousa skomentował swoją decyzję w rozmowie z Jackiem Kurowskim z „TVP Sport”.

Sytuacja Grosickiego w tym sezonie jest bardzo słaba. Polak nie może liczyć na regularną grę w WBA. Do tej pory zanotował zaledwie pięć spotkań. Dwa kolejne dołożył również w rezerwowym zespole.

Brak odpowiedniego rytmu meczowego powoduje gorsze przygotowanie do grania na odpowiednim poziomie. Paulo Sousa wysyłając powołanie „Grosikowi” skomponował dla niego specjalną listę treningów. Skrzydłowy jest w Warszawie od początku tygodnia i przygotowuje się do marcowych meczów.

„Za zasługi”

Selekcjoner reprezentacji Polski w rozmowie z Jackiem Kurowskim z „TVP Sport” opowiedział o powołaniu Grosickiego. Portugalczyk szczerze przyznaje, że po części szansę dostał za zasługi dla kadry, jednak nie był to jedyny powód.

– Bez wątpienia po części został powołany za zasługi. Zasłużył na powołanie za wszystko, co zrobił dla reprezentacji – przyznał Sousa.

– Zapytałem go: „Kamil, dasz radę? Czujesz się na siłach?”. W jego przypadku najważniejsza jest ambicja, chęć dalszej gry, oddanie dla reprezentacji. Wiem, że nie gra, ale mamy wielu piłkarzy, którzy od miesięcy nie grają. Część naszych najlepszych graczy z poprzednich turniejów ma takie problemy – dodał szkoleniowiec, uspokajając niezadowolonych kibiców.

28 marca reprezentacja Polski zmierzy się w Budapeszcie z Węgrami. Tym samym „Biało-Czerwoni” rozpoczną eliminacje do mistrzostw świata 2022 w Katarze. Trzy dni po spotkaniu Polacy wrócą do kraju, gdzie zagrają z Andorą. 31 marca na Wembley podejmą Anglię.

17-letni Polak z Liverpoolu jak Messi. Sam minął pięciu rywali i strzelił bramkę [WIDEO]

17-letni Mateusz Musiałowski błysnął w meczu Liverpoolu U-18. Nastolatek przeprowadził fantastyczną akcję, w której minął aż pięciu rywali, po czym strzelił bramkę. 

W zeszłym roku wiele klubów zabiegało o zakontraktowanie utalentowanego Polaka. Finalnie latem nastolatek zdecydował się na przejście z UKS-u SMS-u Łódź do Liverpoolu. Wcześniej miał okazję być także na testach w Arsenalu. Według piłkarskich ekspertów Musiałowski prezentuje nieprzeciętne umiejętności.

Notabene, „The Reds” mieli zapłacić łódzkiemu klubowi sześciocyfrową kwotę za 17-latka. Póki co Musiałowski ogrywa się w młodzieżowej drużynie klubu z Anfield.

Błysk

Utalentowany nastolatek potwierdził to, co mówią o nim eksperci. Musiałowski w miniony weekend, w meczu juniorów Liverpoolu z rówieśnikami z Newcastle United popisał się piękną akcją. Polak w pojedynkę ograł pięciu rywali i swój rajd zakończył trafieniem do bramki. Jego drużyna wygrała 3-0.

Błysk umiejętności 17-latka odnotował profil „The Reds” na Twitterze. Pod wpisem z nagraniem akcji Musiałowskiego nie brakowało również zachwytów kibiców.

https://twitter.com/LFC/status/1371890646181613571

W takich koszulkach występować będzie Atletico w przyszłym sezonie. Spora zmiana

W Atletico szykuje się duża zmiana. Nie chodzi jednak o personalia w drużynie, a o stroje „Rojiblancos”. Nike przygotowuje dla ekipy z Madrytu nową koncepcję na domowe koszulki.

Od dłuższego czasu stroje Atletico wyglądają dosyć podobnie. Czerwone trykoty w białe paski stały się niemal znakiem rozpoznawczym podopiecznych Diego Simeone. W przyszłym sezonie szykuje się za to pewna zmiana.

Koniec z konserwatyzmem

Działacze „Rojiblancos” dosyć rygorystycznie podchodzą do doboru strojów dla swoich piłkarzy. Przygotowywane przez Nike stroje nie budziły raczej większych kontrowersji. Marka starała się utrzymywać klasyczny, prosty wzór na trykotach.

Na sezon 2021/22 sponsor Atletico szykuje jednak coś nowego. Dziennikarze „AS” dotarli do zdjęcia koszulki, w jakiej występować będą piłkarze w przyszłej kampanii. Na strojach nadal będą charakterystyczne białe paski, jednak w inne koncepcji. Tym razem nie zachowa się ich prosty styl, a przypominać będą raczej pociągnięcia pędzlem.

https://twitter.com/English_AS/status/1371748323716177920

Gdzie zagra Lukas Podolski? „Mam dwie lub trzy propozycje. Będzie ich jeszcze kilka”

Lukas Podolski opuści latem Turcję. Mistrz świata z 2014 roku jest niezadowolony ze swojej roli w Antalyasporze. Niemiec w wywiadzie dla „express.de” opowiedział nieco o planach na przyszłość, a także o ofertach z innych klubów.

Przygoda Podolskiego z Antalyasporem nie należała do tych udanych. Ostatni raz ofensywny zawodnik w pierwszym składzie tureckiego zespołu wystąpił pod koniec grudnia. Niemiec rozstanie się z klubem latem, po wygaśnięciu kontraktu.

– Jak na razie wyjeżdżam latem po wygaśnięciu mojego kontraktu – cytuje 35-latka turecki serwis „Fanatik”.

„Nie chodzi tylko o ofertę, ale także o klub, ligę i miasto”

Podolski nie ukrywa, że cieszy się z braku presji, w związku z szukaniem nowego klubu. Mimo że latem skończy 36 lat, nadal nie myśli o zakończeniu kariery. Były reprezentant Niemiec zaznacza jednak, że przy wyborze nowego pracodawcy kierować się będzie zarówno aspektami społecznymi, jak i komfortem dla rodziny.

– Mój kontrakt wygasa z końcem sezonu. Mogę wtedy samodzielnie zdecydować, co robić. Nie mam presji, sam decyduję o wszystkim – przyznał „Poldi”.

– Nadal jestem w formie, mam dwie lub trzy propozycje z innych drużyn. Jestem pewien, że będzie ich jeszcze kilka. Ale oferta musi być odpowiednia. Nie chodzi jednak tylko o nią, ale także o klub, ligę i miasto. Moja rodzina i ja musimy czuć się komfortowo – zaznaczył.

Powody nieregularności

W ostatnim spotkaniu Antalyasport uległ Alanyasporowi aż 0-4. Podolski zdiagnozował problem swojej obecnej drużyny. Według Niemca przez duży nacisk kładziony na grę w defensywie ofensywni piłkarze są mniej przydatni zespołowi.

– Gramy tutaj systemem 1-6-3-1, i kładziemy duży nacisk na obronę. Ofensywni gracze, tacy jak Sidney Sam czy ja, są mniej przydatni – stwierdził Podolski zapytany o powody swoich rzadkich występów.

– Poza tym miałem kontuzję kostki, więc byłem niedostępny przecz cztery tygodnie. Potem moja córka Maya miała koronawirusa, dlatego musiałem poddać się kwarantannie przez dwa tygodnie – dodał były mistrz świata.

Niebywały pech Hamsika. Wrócił do Europy przygotować się na Euro i doznał kontuzji

Marek Hamsik wrócił jakiś czas temu z Chin do Europy. 33-latek związał się z IFK Goteborg, aby wejść w rytm meczowy i pojechać na mistrzostwa Europy 2020. Dla Słowaka najpewniej byłyby to ostatni duży turniej w karierze. Jego plany pokrzyżować może jednak kontuzja, której doznał na treningu.

Hamsik przez lwią część swojej kariery był piłkarzem SSC Napoli. W Neapolu nadal jest żywą legendą, a do niedawno dzierżył tytuł najlepszego strzelca w historii klubu. Słowaka w klasyfikacji przeskoczył Dries Mertens. Warto jednak odnotować, że Hamsik jest pomocnikiem, a Belg gra jako skrzydłowy lub napastnik.

Z Włochami 33-latek rozstał się w 2019 roku. Wówczas z Napoli trafił do Chin, a konkretnie do DL Pro. Po dwuletniej przychodzie w Azji Słowak postanowił wrócić do Europy, aby mieć szansę na wyjazd na najbliższe Euro.

Zmora piłkarzy

Hamsik na początku marca podpisał kontrakt z IFK Goteborg. W Szwecji miał dojść do optymalnej dyspozycji i w czerwcu wraz z reprezentacją Słowacji wyjechać na mistrzostwa Europy. Niestety, już na drugim treningu z nową drużyną legenda Napoli doznała kontuzji.

Według wstępnych informacji uraz jest na tyle poważny, że przekreśla szanse występu pomocnika na nadchodzącym turnieju. Klub wydał komunikat, w którym jednak uspokaja złe nastroje.

Zdaniem Goeteborga Hamsik będzie wstępnie pauzować około czterech tygodni. W najbliższych dniach Słowak przejdzie szereg badań, które oficjalnie potwierdzą, jak długa przerwa czeka 33-latka.

Lewandowski, Milik i Piątek nie zagrają z Anglią? Jest komentarz PZPN

31 marca reprezentacja Polski na Wembley zmierzy się z Anglikami. Nadal nie wiadomo, czy Paulo Sousa będzie mógł skorzystać w tym spotkaniu z trzech zawodników. Chodzi o Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Co na to sekretarz generalny PZPN?

Lada moment „Biało-Czerwoni” rozpoczną eliminacje do mundialu w Katarze. Polacy najpierw zagrają w Budapeszcie z Węgrami, a następnie u siebie zmierzą się z Andorą. Ostatniego dnia marca kadrę Sousy czeka trudny wyjazd do Anglii. Ten mecz może się okazać szczególnie ciężki, jeśli zabraknie nam trzech najlepszych snajperów.

Bez armat na Wembley?

Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa skutecznie psują nastroje nam wszystkim. Przez panującą na świecie sytuację ciężko określić, czy na mecz z Anglią polecą Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. Cała trójka po powrocie z Wysp musiałaby przejść kwarantannę, co byłoby nie w smak ich klubom.

Początkowo o takim scenariuszu informował „Przegląd Sportowy”. Niedługo później sytuację nieco uspokoił „Onet”. Serwis cytował Macieja Sawickiego, który informował o braku jakichkolwiek znaków zapytania ze strony klubów kadrowiczów.

Sekretarz generalny PZPN odniósł się do sytuacji po raz kolejny, tym razem na antenie „TVP Sport”. W programie „4-4-2” skomentował spekulacje na temat ewentualnej absencji wspomnianej trójki w starciu z Anglikami.

– Bardzo dużo dzieje się w tej sytuacji. Ja jestem pozytywnej myśli, jeśli chodzi o Arka Milika. Federacja francuska stara się o specjalne zwolnienia dla zawodników grających w Ligue 1 – zdradził Sawicki.

– Jeśli chodzi o Roberta Lewandowskiego, wymieniamy wciąż informacje z Bayernem. Przekazujemy m. in. informacje nt. testów, jakie zawodnik będzie odbywał. Im mniej będziemy o tym mówić, tym lepiej dla sprawy – zaznaczył.

– Tak samo ma się sprawa z Krzysztofem Piątkiem, gdzie jesteśmy również w kontakcie z Herthą. Uruchomiliśmy wszystkie kontakty w UEFA i DFB. Odbyliśmy konferencję z reprezentantami UEFA oraz FIFA. Sprawdzamy wszystkie problemy z procedurami rządowymi, które mogłyby sprawić, że piłkarze będą mogli powrócić do swoich klubów bez konieczności odbycia kwarantanny. My procedujemy, żeby nasi piłkarze nie byli objęci kwarantanną. Piłkarze to koniec końców najbardziej i najczęściej testowana grupa zawodowa – dodał.

Mecz z Anglią poza… Anglią?

Sawicki odniósł się także do pojawiającego się czasami w mediach tematu rozegrania meczu na innym terenie. Działacz PZPN zdementował plotki o przeniesieniu spotkania poza Wielką Brytanię.

– Takiego tematu nie ma. Na 99 procent zagramy w Wielkiej Brytanii – zakończył.

Kamil Grosicki jest już w Warszawie. Sousa przygotował dla niego specjalny plan

Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy reprezentacji Polski zdradził, że Kamil Grosicki jest już w Warszawie. Piłkarz West Bromwich Albion przygotowuje się do debiutanckiego zgrupowania Paulo Sousy. Kwiatkowski o szczegółach opowiedział w „Prawdzie Futbolu”.

Powołanie Kamila Grosickiego na marcowe mecze „Biało-Czerwonych” wywołało niemałe kontrowersje. 32-latek w ogóle nie gra w swoim klubie, co wzbudza wątpliwości w sprawie jego formy. Mimo braku regularnych występów Sousa zdecydował się na danie szansy „Grosikowi”.

Jest plan

Okazuje się, że Portugalczyk zdążył przemyśleć całą sytuację. Selekcjoner Polaków przygotował dla Grosickiego specjalny plan treningowy, dzięki któremu ma być gotowy na nadchodzące mecze. Piłkarz jest już w Warszawie, gdzie rozpoczął przygotowania do zgrupowania. Reszta kadrowiczów do stolicy przyleci dopiero za tydzień, 22 marca.

– On jest od soboty w Warszawie. W piątek zagrał w rezerwach WBA, a potem wsiadł w samolot i przyleciał do Polski. Można powiedzieć, że dla niego zgrupowanie się już zaczęło – wyznał Jakub Kwiatkowski, rzecznik reprezentacji Polski na kanale „Prawda Futbolu”.

Wcześniejszy przylot Grosickiego do Warszawy nie oznacza jednak, że jest to dla niego czas wypoczynku. Kwiatkowski poinformował, że 32-latek ma rozpisane szczegóły odnośnie treningów. Wszystko po to, aby nabrał odpowiedniego przygotowania, a także nie wypadł z rytmu.

– On nie przyleciał do Warszawy, by chodzić po różnych miejscach. Galerie i kasyna są zamknięte. On po prostu ma treningi. Jest dwóch specjalistów przygotowanie fizycznego, których Paulo Sousa przywiózł ze sobą. Grosicki praktycznie codziennie ma mieć treningi po to, by nie wypaść z rytmu. Trenerzy z bliska mogą zobaczyć, w jakiej jest dyspozycji fizycznej – zaznaczył.

Radość

Jak zareagował na taki pomysł sam piłkarz? Z reakcji Kwiatkowskiego wynika jasno, że „Grosik” podszedł do tego rozwiązania z entuzjazmem. Również klub zawodnika nie robił mu problemów.

– On się bardzo ucieszył, że jest taka możliwość. Propozycję złożył mu sztab trenerski. „Grosik” był bardzo chętny na przyjazd. Porozmawialiśmy z klubem, że chcemy mieć go wcześniej. Zapewnimy mu doskonałe warunki. Będzie miał treningi, będzie w reżimie sanitarnym – podkreślił.

– Ja rozmawiałem z „Grosikiem” po jego konsultacjach z Paulo Sousą, gdy selekcjoner powiedział mu, że da mu szansę. Wtedy Grosicki do mnie zadzwonił i przyznał, że dostał tlen. Więc wiemy, jak dla niego ważna jest reprezentacja. Miejmy, że ten tlen do czegoś mu się przyda – dodał.

– Trudno wyobrażać sobie, że Kamil jest gotowy na 90 minut gry. To jest jednak zawodnik, który po zmianie w końcówce może dać coś dobrego. Warto dać mu szansę. Niech się sam pokaże trenerowi Sousie. Na bazie zgrupowania marcowego selekcjoner będzie podejmował decyzje dotyczące wyjazdu na obóz przygotowawczy przed EURO – podsumował.

Całą rozmowę Jakuba Kwiatkowskiego z Romanem Kołtoniem możecie obejrzeć poniżej:

Tomasz Kędziora rozczarowany brakiem powołania. „Selekcjoner w żaden sposób nie uargumentował swojego wyboru”

W poniedziałek poznaliśmy ostateczną listę powołanych na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Paulo Sousa odrzucił łącznie ośmiu piłkarzy z 35-osobowego grona. Na przygotowania przed debiutanckimi meczami pod wodzą Portugalczyka przyjedzie zatem 27 zawodników. Wśród odrzuconych znalazł się między innymi Tomasz Kędziora.

Decyzje podejmowane przez Sousę już teraz budzą pewne kontrowersje. Nowy selekcjoner nie zdążył jeszcze poprowadzić kadry w żadnym meczu, a jego wybory już spotkały się z negatywnymi opiniami.

Ciężko się dziwić mnożącym się dyskusjom na temat powołań. Sousa dokonał faktycznie kilku kontrowersyjnych wyborów. Między innymi zrezygnował z Bartosza Kapustki czy Tomasza Kędziory. Jak się okazuje, ten drugi przyjął informację nie najlepiej.

Rozczarowanie

Jakub Kłyszejko z „TVP Sport” miał okazję porozmawiać z ojcem zawodnika. Zapytał go o reakcję syna na usunięcie jego nazwiska z listy powołanych. Z relacji Mirosława Kędziory wynika, że piłkarz Dynamo Kijów był lekko zszokowany, ale jednocześnie rozczarowany taką decyzją selekcjonera.

W tym sezonie Kędziora prezentuje niezłą, stabilną formę. Prawy obrońca wystąpił 31 razy w barwach Dynama Kijów. Strzelił jednego gola, a także zanotował cztery asysty.

Zrezygnowanie z 26-latka zapewne wiąże się z nową formacją, w jakiej Polacy będą uczyć się grać pod wodzą Sousy. Portugalczyk znany jest z sympatyzowanie z graniem trójką obrońców. Kędziora prawdopodobnie nie pasował mu do koncepcji, dlatego postanowił go odsunąć.

Prezydent Olympique Marsylii o przyszłości Milika: „To my zdecydujemy, co się stanie”

Czy Arkadiusz Milik zostanie na następny sezon w Marsylii? To pytanie spędza sen z powiek zarówno działaczom, jak i kibicom francuskiego zespołu. Polak od momentu transferu do OM stanowi ważny element w drużynie, jednak to czy opuści Stade Velodrome latem, pozostaje zagadką. Prezydent klubu twierdzi, że sytuacja 27-latka jest pod kontrolą.

Ściągnięcie Milika do Marsylii było dla Olympique doskonałym ruchem. Polak świetnie wkomponował się w drużynę i ma już cztery gole w siedmiu występach dla ekipy z Ligue 1. W ostatnim spotkaniu z Brest także wpisał się na listę strzelców. Jego bramka otworzyła wynik meczu, a OM ostatecznie wygrało 3-1.

Niepewność

Mimo szybkiej aklimatyzacji i dobrego wkomponowania się w zespół wciąż nie wiadomo, czy Milik pozostanie w Marsylii na przyszły sezon. W tej sprawie pojawiało się wiele plotek. Czasami do prasy docierały informacje o problemach finansowych OM, przez które klub musiałby zrezygnować z Polaka.

Co na to działacze ze Stade Velodrome? Prezydent Olympique Marsylii, Pablo Longoria twierdzi, że, póki co sytuacja 27-latka jest monitorowana i trzymana pod kontrolą. Co więcej, finalna decyzja będzie należeć do samego napastnika.

– Mamy kontrole nad piłkarzem i to my zdecydujemy, co się stanie w przyszłości. We Francji nie można mówić o klauzulach, co zresztą byłoby brakiem szacunku dla wielu osób. Naszym celem jest dalsza współpraca, ale zawsze trzeba być gotowym na trudności bądź nawet turbulencje – zapewnił Longoria.

– Arek jest szczęśliwy, że znów gra i mógł wrócić do zespołu narodowego. Naszą intencją jest zatrzymanie Arka na dłużej w klubie. Olympique ma pełną kontrolę nad sytuacją piłkarza – dodał.

Genialna interwencja bramkarza Piasta. Fenomenalnie zatrzymał Lecha [WIDEO]

W niedzielę Lech Poznań podejmował na własnym stadionie Piast Gliwice. Gości w drugiej połowie spotkania kończącego 21. kolejkę Ekstraklasy przed stratą bramki w dosyć spektakularny sposób uratował Frantisek Plach. Bramkarz popisał się niezłą interwencją, która jednak wyglądała dosyć niecodziennie.

W starciu „Kolejorza” ze śląską drużyną, póki co mamy wynik remisowy. Duża w tym zasługa golkipera gliwiczan. Plach w drugiej połowie popisał się bardzo ładną interwencją, którą możecie obejrzeć poniżej: