NEWSY I WIDEO

Młody Polak wyróżniony. Znalazł się na liście największych piłkarskich talentów na świecie

Brytyjski „The Guardian” opublikował listę największych piłkarskich talentów urodzonych w 2006 roku. Wyróżniony został jeden Polak.




Od kilku lat co roku dziennikarze „The Guardian” wybierają listę największych piłkarskich talentów na świecie. Od 2016 roku lista ta obejmuje 60 nazwisk. Zestawienie obejmuje zawodników mających rocznikowo 17 lat. W ubiegłym roku wyróżnieni zostali dwaj Polacy – Antoni Mikułko i Dariusz Stalmach. W 2021 roku na liście znalazł się Kacper Urbański. Wcześniej doceniani byli także m.in. Aleksander Buksa, Filip Marchwiński, czy Kamil Grabara.




W tym roku w zestawieniu znalazło się kilka nazwisk, o których już teraz jest głośno na świecie. Mowa o takich zawodnikach jak Endrick, czy Warren Zaïre-Emery. Dziennikarze znaleźli także miejsce w swoim zestawieniu dla jednego Polaka. Wyróżniony został Karol Borys.

Karol Borys urodził się we wrześniu 2006 roku. Jest wychowankiem Śląska Wrocław. W Śląsku gra do dziś. W tym sezonie rozegrał 3 mecze na poziomie Ekstraklasy. Wiosną tego roku z reprezentacją Polski dotarł do półfinału Mistrzostw Europy do lat 17. Podczas tego turnieju zdobył 3 bramki.




Dziennikarze „The Guardian” podkreślają, że rocznik 2006 w polskiej piłce może być jednym z najsilniejszych od lat. W uzasadnieniu wyboru Karola Borysa czytamy, że jest on niekwestionowanym liderem. Piszą o debiucie w Ekstraklasie w wieku zaledwie 15 lat. Dziennikarze wyróżniają jego wizję, drybling oraz umiejętność znajdywania przestrzeni zarówno z piłką, jak i bez niej.


źródło: the guardian

Howard Webb znalazł wymówkę na wielki błąd sędziego w hicie Premier League. „Nie chciał mieć negatywnego wpływu”

Howard Webb wypowiedział się na temat kontrowersyjnych sytuacji sędziowskich w meczach ligi angielskiej. Szef brytyjskiego Kolegium Sędziów wskazał przyczynę błędu ze spotkania pomiędzy Arsenalem a Manchesterem City.

Błąd arbitra mógł zmienić losy meczu

W minionej kolejce Premier League Arsenal pokonał Manchester City (1:0). Jedyną bramkę w tym meczu strzelił Gabriel Martinelli. Po spotkaniu nie mówiło się jednak tylko o wyniku. Spora część uwagi została poświęcona decyzji sędziego.

Legia ujawnia kulisy skandalu w Alkmaar. „Pokazali ksenofobię, agresję i dyskryminację” [WIDEO]

W pierwszej połowie z boiska mógł wylecieć Mateo Kovacić. Brutalny faul Chorwata na nogi Martina Odegaarda kosztował go jednak tylko żółtą kartkę.

Większość ekspertów po meczu oceniła, że pomocnik The Citizens powinien otrzymać czerwoną kartkę. Swoje zdanie w tym temacie przedstawił również szef brytyjskiego Kolegium Sędziów, Howard Webb. Były arbiter nie przyznał, że jego podopieczny się pomylił. Starał się go jednak wytłumaczyć w dość kuriozalny sposób.

– Nie chciał mieć negatywnego wpływu na grę. Jego reakcja mogłaby być przesadzona, wytworzyłoby to presję. Kovacić miał wiele szczęścia, że został na boisku. Tak jednak ocenił to jeden z najlepszych sędziów na świecie – powiedział.

Źródło: Sky Sports News

Legia ujawnia kulisy skandalu w Alkmaar. „Pokazali ksenofobię, agresję i dyskryminację” [WIDEO]

Legia Warszawa opublikowała na swoim kanale YouTube kulisy meczu z AZ Alkmaar w fazie grupowej Ligi Konferencji. Na materiale widać nowe, nieudostępnione wcześniej nagrania. Jasno pokazują one zdarzenia, do jakich doszło po zakończonej rywalizacji i rzucają nowe światło na skandaliczne zachowanie Holendrów. 




Po meczu Legii z AZ w fazie grupowej LKE, media huczały o wielkim skandalu. W dużym uproszczeniu: zamknięto stadion, przez co Legioniści nie mogli dostać się do autokaru. Policja otoczyła drużynę, sztab trenerski, a nawet członków delegacji. Aresztowano Pankova oraz Josue, którzy dopiero wieczorem następnego dnia wrócili do Warszawy. Dodatkowo naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego, który został uderzony w twarz przez policjanta.




Nowe fakty

Wydarzenia były niesamowicie bulwersujące i nadal budzą w Polsce ogromne emocje. Stanowisko Legii było jasne – klub nie ma zamiaru zostawić sprawy samej sobie. W środę opublikowano zatem nagranie z kulis meczu z AZ oraz wydarzeń pomeczowych. Materiał nie pozostawił żadnych złudzeń, co do tego, kto był stroną prowokacyjną w całej sytuacji.




– Holendrzy pokazali ksenofobię, agresję i dyskryminację. Skandal po meczu AZ – Legia – grzmi sam tytuł materiału. 

W filmie poproszono o komentarz pracowników Legii, ale nie tylko. Wypowiedzi udzieliły także osoby zaproszone na spotkanie. Wśród nich znaleźli się Niemcy oraz Holendrzy, którzy jasną mówią o dyskryminacji, z jaką spotkali się w Alkmaar.




– Zostałem zaproszony przez zarząd Legii na mecz w Alkmaar. Było dla mnie trudno jako Niemca zobaczyć rodzaj dyskryminacji, która była zwrócona w stronę członków polskiej delegacji klubu – przyznał niemiecki przedsiębiorca, Stephean Bonk.

– Od dnia przed meczem w Alkmaar było bardzo dużo kontroli, osoby mówiące w języku polskim były obligowane do opuszczania ulic. Z racji tego, że posługuję się językiem niemieckim, mnie nikt nie zaczepiał – ujawnił.

Legia miała już uruchomić wszelkie procedury w UEFA, aby ukarać AZ Alkmaar. Polski klub oskarżył Holendrów o niezapewnienie dostatecznych warunków zawodnikom, sztabowi i zaproszonym na spotkanie gościom.

Cezary Kulesza wyjaśnił, czemu nie wybrał Papszuna. „To miało wpływ na decyzję”

Cezary Kulesza wyjaśnił, dlaczego wybrał na selekcjonera Michała Probierza, a nie Marka Papszuna. W rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” zaznaczy także, że do końca traktował obu kandydatów bardzo poważnie. Żadnemu nie obiecał wcześniej stanowiska.

Michał Probierz przygotowuje się do debiutu w roli selekcjonera reprezentacji Polski. 20 września Cezary Kulesza oficjalnie przedstawił 51-latka jako pierwszego szkoleniowca kadry, a już w czwartek (12 października) „Biało-Czerwoni” zmierzą się z Wyspami Owczymi.

„To wszystko miało wpływ”

Głównym kandydatem obok Probierza był dla Kuleszy Marek Papszun. Były opiekun Rakowa Częstochowa uchodził także za faworyta kibiców. Ostateczne postawienie PZPN-u na pierwszego z wymienionych kandydatów wywołało niemałe kontrowersje. Kibice byli niepocieszeni, że to właśnie Probierz zostanie selekcjonerem. Sam Papszun miał mieć także spory uraz do związku o odrzucenie jego kandydatury.

Co jednak o tym wszystkim uważa Kulesza? Prezes PZPN zaznaczył, że żadnemu trenerowi nie obiecał stanowiska. Co więcej, na jego decyzję złożyło się kilka czynników, o których opowiedział w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Spotkałem się z Markiem Papszunem i Michałem Probierzem. Nigdy żadnemu nie powiedziałem jednak: „Będziesz trenerem”. Zbierałem informacje. Zależało mi na tym, by trener określił się, jakim systemem chce grać, jakich zawodnik zamierza powołać, z jakim sztabem chciałby pracować. Rozmawialiśmy także o długości umowy i wynagrodzeniu. To wszystko miało wpływ na moją decyzję – zaznaczył Kulesza.

– Marek Papszun też jest znakomitym trenerem. W naszej rozmowie pokazał, że jest bardzo szczegółowym i wymagającym szkoleniowcem, dużym profesjonalistą. Nie skreślałem Marka, traktowałem go poważnie – dodał.

Były trener ekstraklasowicza z poważnymi problemami. Jego sytuacja finansowa jest dramatyczna

Były trener między innymi Widzew Łódź znalazł się na poważnym zakręcie. Od jakiegoś czasu pozostaje na bezrobociu i szuka pracy w Polsce. Jego sytuacja finansowa jest dramatyczna. 




Petro Kuszłyk w sezonie 2000/2001 prowadził Widzew Łódź. Szybko jednak stracił posadę i długo nie mógł znaleźć nowego klubu. 5 lat później podpisał kontrakt z Zakarpatią, w której spędził dwa lata. Ostatnio prowadził litewską FK Jonavę, ale od niemal roku pozostaje bez stałego zatrudnienia.




Dramatyczna sytuacja

Niedawno 72-latek udzielił jeszcze wywiadu „Przeglądowi Sportowemu Onet”, w którym nie ukrywał, że liczy na ofertę z polskich klubów. Takiej się jednak nie doczekał i obecnie męczą go problemy finansowe. O sytuacji ukraińskiego szkoleniowca poinformował na Twitterze Andrzej Klemba z „Interii”.

– Zadzwonił do mnie trener Kuszłyk. Nie ma za co żyć, szuka pracy w Polsce. Przypomniał, że postawił na Ludwikowskiego w meczu z Legią (było 0:0) i w końcówce Widzew miał setkę – zrelacjonował dziennikarz. 








Być może jednak niebawem problemy Kuszłyka uda się rozwiązać. Sprawa nabiera bowiem rozgłosu, a zainteresował się nią między innymi Żelisław Żyżyński z „CANAL+ Sport”.

– Trener Kuszłyk, świetny facet. Może ktoś uzna, że przyda mu się trener z doświadczeniem piłkarskim i życiowym, porozmawia i uzna, że warto pomóc człowiekowi a przy okazji swojej drużynie, akademii? – napisał na Twitterze, cytując wpis Klemby.

FC Barcelona wciąż zalega za transfer Lewandowskiego. Na pieniądze czekają też polskie kluby

FC Barcelona ma do spłacenia ponad 200 mln euro. Duma Katalonii wisi pieniądze również polskim klubom.




Kreatywne finansowanie transferów

FC Barcelona od kilku lat zmaga się z problemami finansowymi. Klub uciekał się do niestandardowych rozwiązań – między innymi do dźwigni finansowej, która polega na sprzedawaniu swoich przyszłych zysków.




Pieniądze z tego tytułu pozwoliły władzom Blaugrany na sprowadzenie Lewandowskiego czy Kounde. Te transfery i inne nie zostały jeszcze jednak rozliczone. O szczegółach poinformował dziennik „ARA”.

O czym Cezary Kulesza rozmawiał z kandydatami. „Nie skreślałem Marka Papszuna” [CZYTAJ]




Według wspomnianego źródła Barcelona jest dłużna innym klubom około 208 mln euro. 90 mln euro to płatności w perspektywie krótkoterminowej. Reszta ma zostać spłacona w dłuższym okresie. „ARA” twierdzi, iż Barca zalega Bayernowi za Lewandowskiego 31,3 mln euro. Na kasę czekają również Borussia Dortmund (235 tysięcy euro) oraz polskie kluby: Lech Poznań (356 tys. euro), Znicz Pruszków (338 tys. euro), Varsovia (507 tys. euro), Delta Warszawa (100 tys. euro), oraz Legia Warszawa (151 tys. euro).

Co ciekawe, Barcelona wciąż nie spłaciła niektórych piłkarzy, którzy już dawno opuścili klub. Mowa o Miralemie Pjaniciu, Emersonie Royalu, Juniorze Firpo czy Neto.




Z drugiej strony zespoły kupujące zawodników FC Barcelony również jeszcze nie zapłacili wszystkiego. Dumie Katalonii należy się łącznie ponad 89 mln euro. Mowa o pieniądzach za transfery m.in. Griezmanna, Depaya, Aubameyanga czy Rakiticia.

Źródło: ARA

O czym Cezary Kulesza rozmawiał z kandydatami. „Nie skreślałem Marka Papszuna”

Cezary Kulesza udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zdradził, o czym rozmawiał z kandydatami przed zatrudnieniem nowego selekcjonera.




Probierz zadebiutuje

Już niedługo Michał Probierz zadebiutuje w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Były szkoleniowiec Jagiellonii Białystok zna się z Cezarym Kuleszą, ponieważ współpracowali w przeszłości we wspomnianym klubie. Prezes PZPN opisał nowego selekcjonera w następujących słowach.




Wiatr utrudni Polakom dotarcie na Wyspy Owcze? PZPN przełożył lot [CZYTAJ]




– Jakim jest trenerem? Bardzo sprawiedliwym jeżeli chodzi o drużynę. Ma swój charakter, dużo wymaga od zespołu. Przede wszystkim – jest trenerem, który potrafi zmobilizować zawodników i ujarzmić gwiazdy – powiedział Kulesza.

O czym rozmawiał z kandydatami?

– Zbierałem informacje. Zależało mi na tym, by trener określił się, jakim systemem chce grać, jakich zawodnik zamierza powołać, z jakim sztabem chciałby pracować. Rozmawialiśmy także o długości umowy i wynagrodzeniu – dodał.




Prezes PZPN nie wytłumaczył, dlaczego Marek Papszun musiał uznać wyższość Michała Probierza. Powiedział jednak kilka ciepłych słów o byłym trenerze Rakowa Częstochowa.

– W naszej rozmowie pokazał, że jest bardzo szczegółowym i wymagającym trenerem, dużym profesjonalistą. Nie skreślałem Marka, traktowałem go poważnie – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Wiatr utrudni Polakom dotarcie na Wyspy Owcze? PZPN przełożył lot

Najbliższy mecz reprezentacja Polski rozegra na Wyspach Owczych. Podróż Polakom może utrudnić bardzo silny wiatr. Rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski, przekazał informację o zmianie godziny jutrzejszego wylotu.




W poniedziałek rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski. W tym tygodniu Biało-Czerwoni rozegrają dwa mecze w eliminacjach EURO 2024. Najpierw Polacy zagrają z Wyspami Owczymi, a następnie zmierzą się z Mołdawią.




Utrudniona podróż

Najbliższy mecz Polska rozegra już w czwartek. Rywalem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Wysp Owczych. Gospodarzem meczu będą Farerzy. Przed Polakami – być może – ciężka podróż. O tej porze roku na Wyspach Owczych bardzo często występują silne podmuchy wiatru. Według prognoz prędkość wiatru jutro na Wyspach ma wynieść ok. 60 km/h, a w porywach prędkość może przekroczyć nawet 80 km/h.




Rzecznik uspokaja

W związku z nadchodzącym silnym wiatrem w mediach zaczęto snuć teorie o możliwych problemach Polaków z dotarciem na Wyspy Owcze. Sytuację uspokoił Jakub Kwiatkowski. Rzecznik prasowy PZPN w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” przyznał, że PZPN nie posiada obecnie informacji a propos ewentualnych problemów z lotem. Dodał, że za wszystko odpowiada przewoźnik, z jakim polska federacja ma zawartą umowę.

– Mamy wynajęty samolot, czarter. Nie mamy żadnych informacji, żeby miało być coś nie tak – skomentował Jakub Kwiatkowski.

– Za wszystko odpowiada przewoźnik, z którym mamy podpisaną umowę – dodał rzecznik prasowy PZPN.

– Tam wieje cały czas, samoloty się trzęsą przy lądowaniu – uzuepełnił.




Zmiana godziny wylotu

Jakub Kwiatkowski więcej w tym temacie powiedział również na wtorkowej konferencji prasowej. Po rozmowach z załogą, która odpowiada za jutrzejszą podróż reprezentacji Polski, podjęto decyzję o wcześniejszym wylocie Polaków. Pierwotnie wylot miał nastąpić o 9:40, a został przełożony na godzinę 8:20.

– Zapadła decyzja, że nasz jutrzejszy lot będzie przyspieszony. Pierwotnie planowaliśmy wylecieć o 9:40, po rozmowach z załogą, która będzie jutro obsługiwała nasz lot, podjęta została decyzja, że wylecimy o 8:20, co ma nam pozwolić w sposób bezpieczny być o czasie na Wyspach Owczych – poinformował Jakub Kwiatkowski.


źródło: wp sportowe fakty, laczy nas pilka

Nowe kulisy zatrzymania piłkarzy Legii. Nawet policjanci nie wiedzieli, dlaczego ich uwięziono

Rzecznik prasowy Legii Warszawa ujawnił nowe szczegóły odnośnie zatrzymania piłkarzy warszawskiego klubu po meczu przeciwko AZ Alkmaar. – Sami policjanci nie wiedzieli i nie mieli pojęcia, dlaczego nasi piłkarze zostali uwięzieni – powiedział Bartosz Zasławski w rozmowie ze „sport.pl”.




Po czwartkowym meczu Ligi Konferencji Europy pomiędzy AZ Alkmaar a Legią Warszawa doszło do ogromnego skandalu. Kiedy piłkarze, sztab i przedstawiciele polskiego klubu przechodzili ze stadionu do swojego autobusu, doszło do zamieszania. Holenderskie służby bez znanego powodu zaczęły nadużywać siły wobec Polaków. Oberwało się chociażby Dariuszowi Mioduskiemu, który – jak widać na nagraniach – był szarpany i popychany.




Tamtego dnia zatrzymani przez policję zostali Josue i Radovan Pankov. Obaj piłkarze noc spędzili w holenderskim areszcie. Kolejnego dnia złożyli zeznania, po czym zostali wypuszczeni i mogli wrócić do Polski.




O kulisach tego skandalicznego wydarzenia na łamach „sport.pl” opowiedział Bartosz Zasławski, rzecznik prasowy Legii Warszawa. Władze polskiego klubu z Josue i Pankovem nawiązały kontakt dopiero o godzinie 10 kolejnego dnia.




– Z Pankovem i Josue nie było kontaktu aż do 10:00 w piątek. Nasz klubowy prawnik, kierownik zespołu (Konrad Paśniewski – red.) i wynajęty przez nas prawnik holenderski udali się z nimi do aresztu. Dopiero za którymś razem udało się nam uzyskać informację, który to był areszt, bo ekipa krążyła w ciemno – ujawnił Bartosz Zasławski, rzecznik prasowy Legii Warszawa.

Josue i Pankov noc w holenderskim areszcie spędzili osobno. Zeznania również składali oddzielnie. Jak przyznał rzecznik Legii, podobno sami holenderscy policjanci nie wiedzieli, dlaczego piłkarze zostali zatrzymani.

– Zawodnicy zostali przesłuchani w piątek, byli na komisariacie w celach osobnych. Ani Josue nie widział Pankova, ani na odwrót. Piłkarze złożyli zeznania, potem zostali wypuszczeni do domu, ale na decyzję ws. Radovana czekaliśmy bardzo długo, nie byliśmy pewni, jak ta sytuacja się skończy – wyjawił Bartosz Zasławski.

– Z tego, co relacjonował nam nasz prawnik, z nieoficjalnych rozmów z policją, to sami policjanci nie wiedzieli i nie mieli pojęcia, dlaczego nasi piłkarze zostali uwięzieni – dodał rzecznik prasowy Legii.


źródło: sport.pl

Brat Jakuba Modera o jego kontuzji. „To był przypadek jeden na milion”

Wiele wskazuje na to, że już niedługo Jakub Moder wróci na boisko. Jego brat, Michał w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” przedstawił nowe informacje.




Długa rehabilitacja

Jakub Moder wrócił do intensywnych treningów po długiej przerwie. Polak ostatni raz wystąpił na boisku ponad rok temu. Wiele wskazuje na to, że były piłkarz Lecha Poznań niedługo wróci na boisko. O szczegółach poinformował jego brat, Michał.




– Kuba trenuje z zespołem i wykonuje dodatkowe indywidualne treningi. Brighton gra w europejskich pucharach i rozgrywa mecze w zasadzie co trzy dni, dlatego te jednostki są krótkie i Kuba potrzebuje pracy indywidualnej. To normalne dla zawodników wracających po kontuzji – powiedział w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty”.




– Kuba najgorsze ma już za sobą. Sztab medyczny monitoruje postępy brata i mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze. Kuba robi swoje, pracuje i cierpliwie walczy o powrót na boisko – dodał.

Michał Probierz wyjaśnił powody nieobecności Jana Bednarka. „Nie zadowolimy wszystkich” [CZYTAJ]

Wielu kibiców zadaje sobie pytanie, czy Jakub Moder nie będzie miał psychicznej blokady w obawie przed kolejną poważną kontuzją. Brat wychowanka Kolejorza nie obawia się o to. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” przyznał, że „Modziu” zawsze miał mocną psychikę.

– To był przypadek jeden na milion, ale widocznie tak musiało być. Brat od zawsze miał mocną psychikę. Wiem, że takie rzeczy zawsze sam układa sobie w głowie. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że na sto procent przetrawił to w sobie i zapomniał o tej traumie. Powrót do treningów z drużyną też dużo mu dał i tamten okres oddzielił grubą kreską – zdradził.

– Nie boję się o niego i jestem przekonany, że szybko wejdzie na swój poziom. To ma być „mądry” powrót. Nikt w Brighton nie będzie go przyspieszał lub wywierał na Kubie presji. Super byłoby, gdyby w tym roku wyszedł na boisko, są na to duże szanse, ale na spokojnie – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Michał Probierz wyjaśnił powody nieobecności Jana Bednarka. „Nie zadowolimy wszystkich”

Na pierwszym zgrupowaniu reprezentacji Polski pod okiem Michała Probierza zabrakło Jana Bednarka. 27-latek został pominięty w powołaniach. Na pytanie o powód nieobecności Bednarka odpowiedział sam selekcjoner podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

Dziś rozpoczęło się pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Michała Probierza. Nowy selekcjoner zadebiutuje w nowej roli już w czwartek, kiedy Polacy zagrają na wyjeździe z Wyspami Owczymi. Następnie w niedzielę Biało-Czerwoni podejmą u siebie Mołdawię. Oba mecze zostaną rozegrane w ramach eliminacji EURO 2024.

Powołania Probierza

Michał Probierz zaskoczył nieco kibiców już podczas powołań. Nowy selekcjoner zdecydował się nie powoływać kilku doświadczonych piłkarzy jak Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty, czy Jan Bednarek. 51-latek postawił także na świeżą krew w postaci Bartłomieja Wdowika, Filipa Marchwińskiego czy Patryka Pedy.

Nieobecność Bednarka

Nieobecność wśród powołanych Jana Bednarka była mimo wszystko dużym zaskoczeniem. Bazując na komentarzach w mediach społecznościowych można stwierdzić, że taka decyzja selekcjonera spodobała się dużej części kibiców. Dlaczego Michał Probierz postanowił nie powoływać 27-letniego stopera? Wyjaśnił to na poniedziałkowej konferencji prasowej.

– Każdy selekcjoner ma prawo, do wyboru swoich zawodników. Akurat postawiliśmy na tę grupę ludzi, których powołaliśmy – rozpoczął Michał Probierz.

– Z nim (Janem Bednarkiem – przyp. red.) rozmawiałem. Szanuję każdego zawodnika, dlatego nie jest powiedziane, że jest on skreślony. Też nie jest tak – jak bardzo często czytam – że on jest kozłem ofiarnym, bo nie jest – wyjaśnił selekcjoner reprezentacji Polski.

– Na dziś postawiliśmy na taką grupę ludzi, która – wierzę w to – zdobędzie 6 punktów w dwóch najbliższych spotkaniach. Rozumiem to, że wielu ludzi może też mieć takie opinie. Trzeba też pamiętać, że tych zawodników jest dużo, dużo więcej, których obserwujemy. Nie zadowolimy wszystkich, chcemy powołać tych, którzy nas mają prowadzić do zwycięskich meczów – zakończył Probierz.

AC Milan z ciekawym pomysłem po interwencji Giroud. Zainteresowanie kibiców przerosło ich oczekiwania

 

Oliver Giroud znalazł się na ustach wielu kibiców po swoim wyczynie z minionego weekendu. Francuski napastnik w sobotę stanął w bramce po tym, jak jego kolega otrzymał czerwoną kartkę. Świetna interwencja Giroud utrzymała prowadzenie Milanu do końca spotkania. Klub zdecydował się na upamiętnienie tej sytuacji.




Giroud wyróżniony

Mike Maignan opuścił przedwcześnie boisko w sobotnim meczu Milanu z Genoą. W ostatnich minutach spotkania w bramce zastąpił go Olivier Giroud. Francuz popisał się świetną interwencją, przez co Rossoneri utrzymali prowadzenie.




Michał Probierz wybrał nowego kapitana. Wiadomo, kto zastąpi Roberta Lewandowskiego [CZYTAJ]




Po spotkaniu doświadczony napastnik trafił do sekcji bramkarzy na oficjalnej stronie Milanu. Klub zdecydował się również na sprzedaż limitowanej wersji koszulki bramkarskiej z nazwiskiem Giroud.

Pracownicy Rossonerich nie spodziewali się takiego zainteresowania ze strony kibiców. Sprzedaż została wstrzymana, a później klub ogłosił, że limitowany trykot jest już wyprzedany.




Oliver Giroud zanotował w tym sezonie 9 występów. W tym czasie czterokrotnie trafiał do siatki rywali oraz zaliczył trzy asysty. Jego umowa z Milanem obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Portal transfermarkt.de wycenia 37-letniego Francuza na 4 mln euro.

Źródło: X

Michał Probierz wybrał nowego kapitana. Wiadomo, kto zastąpi Roberta Lewandowskiego

Michał Probierz nie zamierza kombinować i zmieniać hierarchii w reprezentacji Polski. Według portalu meczyki.pl wiadomo już, kto zastąpi Roberta Lewandowskiego w roli kapitana na najbliższym zgrupowaniu. Zadecydowała liczba występów. 




Robert Lewandowski od 2014 roku nieprzerwanie dzierży opaskę kapitańską w reprezentacji Polski. Piłkarza FC Barcelony zabraknie jednak na październikowym zgrupowaniu „Biało-Czerwonych” ze względu na kontuzję. Oznacza to, że Michał Probierz musi wybrać zastępczego kapitana na mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią.




Co zadecydowało?

Według portalu meczyki.pl selekcjonera zdecydował, że opaskę w najbliższych spotkaniach założy Piotr Zieliński. Wybór pomocnika nie jest przypadkowy. Probierz miał się kierować liczbą występów zawodników w kadrze. Na koncie ma ich 84 i, choć więcej ma Kamil Grosicki (90), to skrzydłowy Pogoni Szczecin jest szykowany do roli rezerwowego.




– Na kolejnych miejscach pod względem liczby gier w kadrze są Wojciech Szczęsny (76), Arkadiusz Milik (70) i Bartosz Bereszyński (54). W naturalny sposób są zatem kandydatami do przejęcia roli kapitana, gdyby Zieliński musiał zejść z boiska – czytamy na portalu meczyki.pl w tekście Tomasza Włodarczyka. 

Jeśli przewidywania dziennikarza się sprawdzą, to Zieliński zadebiutuje w roli kapitana „Biało-Czerwonych”. W Napoli natomiast zdarzało mu się już grywać z opaską. W minionym sezonie, zakończonym mistrzostwem Serie A, pomocnik zaliczył dwa takie występy.




Paweł Wszołek zabrał głos ws. skandalu po meczu z AZ. „Pachniało tam ostrym rasizmem”

Paweł Wszołek odniósł się do wydarzeń z minionego czwartku. Piłkarz Legii zdradził nowe szczegóły w kwestii skandalu po meczu z AZ Alkmaar. Wyznał, jak drużynę potraktowano jeszcze przed spotkaniem z Holendrami. 




W czwartek po meczu Legii z AZ doszło do ogromnego skandalu. Piłkarze nie zdążyli wejść do klubowego autokaru i doszło do awantury. W jej wyniku aresztowano Josue oraz Pankova. Policjanci z Alkmaar naruszyli nawet nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego.




Rasizm?

Gorąca atmosfera była jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Z relacji dziennikarzy czy samego Mioduskiego wynika, że polscy kibice nie byli mile widziani w Alkmaar. Paweł Wszołek nie ukrywa, że jest wściekły na to, co działo się w Holandii.




– Osobiście nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, żeby tak traktowano nie tylko naszą drużynę, albo w ogóle Polaków. To dla mnie wielki skandal i mam nadzieję, że konsekwencje będą wyciągnięte. Nie mogą nam Holendrzy mówić, że to po naszej stronie był problem. Ze strony policji i ochroniarzy była agresja, szukali zadym. To był skandal, ale jesteśmy profesjonalistami i możemy oczywiście po przegranym spotkaniu powiedzieć, przez co przegraliśmy. To nie była łatwa sytuacja, ale nie ma jednak co szukać wymówek – przyznał dla „CANAL+ SPORT”.




Piłkarz Legii ma nadzieję, że wobec Holendrów zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Przy okazji opowiedział, jak potraktowano drużynę przed meczem.

– Skoro nie potrafią traktować przyzwoicie ludzi z obcych krajów, to nie powinni grać w Europie. Pachniało tam ostrym rasizmem. Dzień przed meczem, o godz. 3 czy 4 w nocy też przyszli pod nasz hotel kibice, zbijali szyby, odpalali fajerwerki. To jest słabe. Tak nie powinna wyglądać gra w Europie – podsumował.

Po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Konferencji sytuacja w grupie Legii jest niezwykle wyrównana. Jak na razie każda ekipa zanotowała po jednym zwycięstwie i jednej porażce. Tym samym wszystkie zespoły mają na koncie po trzy punkty.

Ilkay Durmus sądzi się z Lechią Gdańsk. W tle milion euro

Trwa spór między Ilkayem Durmusem a Lechią Gdańsk. 29-latek walczy ze swoim byłym klubem o należności z tytułu rozwiązanego kontraktu z winy klubu. Lechia nie chce jednak przystać na kwotę, jakiej oczekuje Durmus.

Ilkay Durmus związał się z Lechią Gdańsk latem 2021 roku. Jego przygoda w gdańskim klubie trwała dwa lata. W tym czasie rozegrał 66 meczów, strzelił 9 bramek i zanotował 8 asyst.

W lipcu tego roku Ilkay Durmus rozwiązał umowę z Lechią Gdańsk. Jak informowała „Interia”, klub zalegał piłkarzowi wynagrodzenie w wysokości pięciu miesięcznych pensji. W związku z tym Durmus i jego przedstawiciele wystosowali odpowiednie pismo do FIFA, a jego kontrakt został rozwiązany z winy klubu.

Po rozwiązaniu kontraktu z winy klubu Durmus zażądał wypłacenia mu całego kontraktu, ważnego do 2026 roku. Na to nie chce zgodzić się jednak Lechia. Dlaczego? Obie strony związały się ze sobą w 2021 roku, a w 2023 roku umowa między nimi została przedłużona. Piłkarz uważa, że pierwotna, a następnie przedłużona umowa jest tym samym kontraktem. Z kolei klub twierdzi, że są to dwa oddzielne pisma.

Według wersji Lechii rozwiązana z winy klubu została umowa zawarta w 2021 roku, która wygasała w 2023 roku. W związku z tym Durmusowi należałoby się jedynie zaległe wynagrodzenie w wysokości pięciu miesięcznych pensji po 17 tysięcy euro plus odsetki. Miałoby to wynieść około 100 tysięcy euro.

Ilkay Durmus twierdzi jednak, że z winy klubu została rozwiązana umowa przedłużona do 2026 roku. Tym samym Lechia musiałaby wypłacić swojemu byłemu piłkarzowi 36 miesięcznych pensji po 23 tysiące euro plus odsetki. Łącznie miałaby to być siedmiocyfrowa kwota przekraczająca milion euro.

Na rozstrzygnięcie tej sprawy przyjdzie nam jednak poczekać. Z pewnością nie zostanie ona szybko rozstrzygnięta, bo rozbieżności w kwotach są niezwykle duże. Jak pisze „Interia” w pierwszej instancji FIFA stanęła po stronie piłkarza.


fot. Kacper Polaczyk

źródło: interia, interia


TROLLNEWSY I MEMY