NEWSY I WIDEO

Wielki powrót Lorda Bendtnera! Były piłkarz wraca do piłki nożnej w zupełnie nowej roli

Nicklasa Bendtnera znają prawdopodobnie wszyscy piłkarscy kibice. Duńczyk miał bardzo bogatą karierę, która jednak opiewała również w sporo akcji pozasportowych. Obecnie były napastnik znalazł sobie nową pracę. 

36-latek w trakcie kariery miał okazję grać w wielu wielkich klubach. Najwięcej czasu spędził w Arsenalu, ale w CV ma również Juventus, Wolfsburg czy Sunderland. Warto jednak zaznaczyć, że „Kanonierem” został zaledwie w wieku 16 lat i dość szybko zyskał uznanie w oczach Arsene’a Wengera, który konsekwentnie na niego stawiał.

Wzlot i upadek

Bendtner stawał się coraz lepszy, a jego kontrakt – coraz większy. W dokumencie „The Portrait” zdradził, że jego pensja wzrosłą z 400 funtów do aż 10 tysięcy tygodniowo. Niestety było to również zgubne dla rozwijającego się napastnika.

– Im większe sukcesy odnosił, tym stawał się gorszy. Myślał, że może po prostu imprezować i pić – mówił Liam Brady, cytowany przez „Daily Mail”. 

 

W końcu po obniżce formy Duńczyk został wypożyczony do Sunderlandu. Wtedy też miały się u niego zacząć problemy alkoholowe. W mediach z kolei pojawiały się kolejne afery, jak choćby wieść o jego romansie z Caroline Luel-Brockdorff, po którym do Bendtnera przytknął pseudonim „Lord”.

Nowe zajęcie

Finalnie Duńczyk w wieku 31 lat zdecydował się na zakończenie kariery w styczniu 2020 roku. Jego ostatnim klubem była FC Kopenhaga, z której wiele lat temu trafił do Arsenalu. Początkowo były napastnik miał zająć się trenowaniem, jednak jego plany diametralnie się zmieniły.

Przez kolejne dwa lata do 2022 roku Bendtner prowadził życie celebryty oraz otrzymał własne reality show „Bendtner i Philin”, gdzie z byłą partnerką opowiadali o swoim życiu. Dwa lata temu został z kolei… pranksterem. W programie „Nicklas pranker” robił żarty swoim przyjaciołom i innym celebrytom.

 

Wkrótce Bendtner może jednak wrócić do korzeni. Duński „Dagbladet” przekazał, że 36-latek otrzymał ofertę zostania ekspertem w TV2 podczas zbliżającej się przerwy na reprezentacje.

– Będzie to trio z mocnymi opiniami, dobrą rozrywką i dynamiką w studiu – zapowiedział nawet szef stacji, Kristian Hyldgaard, który przyznał, że Bendtner zaskoczył go pozytywnie swoimi analizami i wiedzą. 

Dania zmierzy się niebawem ze Szwajcarią i Wyspami Owczymi w meczach towarzyskich. Pierwszy mecz rozegrany zostanie 23 marca, zaś drugi trzy dni później.

Szczere wyznanie byłego piłkarza wielkich klubów. „Czuję, że życie wymyka mi się z rąk”

Pablo Daniel Osvaldo za pośrednictwem Instagrama poinformował o swojej chorobie. Były piłkarz Romy, Interu u reprezentacji Włoch zmaga się z ciężką depresją.

 

Ciężka choroba

Daniel Osvaldo w trakcie swojej piłkarskiej kariery zagrał 288 spotkań. W jej trakcie zanotował 87 trafień i 25 asyst. Reprezentował m.in. barwy Southampton, porto, Juventusu, Interu, Boca Juniors, Fiorentiny czy Romy.

 

Piłkarz zakończył swoją karierę w lipcu 2020 roku. Jego ostatnim klubem było argentyńskie Banfield. Teraz w mediach społecznościowych otwarcie przyznał, że choruje na ciężką depresję. Szczegóły swoich zmagań zdradził na Instagramie.

– Jest mi ciężko, ale myślę, że nadszedł ten czas, czuję taką potrzebę. Od długiego czasu zmagam się z depresją, która doprowadziła mnie do uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Czuję, że życie wymyka mi się z rąk – stwierdził Pablo Daniel Osvaldo.

– Chcę to powiedzieć i podzielić się z Wami: leczę się psychiatrycznie, biorę leki, straciłem poczucie własnej wartości. Wielokrotnie wracam do nałogów i popadam w autodestrukcję. Nigdzie nie wychodzę, nie wstaję z łóżka, nie wychodzę z pokoju, nie jem. Uzależnienia tylko pogłębiły moją depresję. W przeszłości byłem piłkarzem, byłem zupełnie innym człowiekiem, dumnym i pewnym siebie. Teraz zupełnie siebie nie poznaję – dodał były piłkarz m.in. AS Romy.

– Nie da się z tego wyjść samemu. Trudno mi odróżnić prawdę od tego, co wymyśla moja psychika. Proszę o przebaczenie moich przyjaciół, moją rodzinę, moje dzieci. Czuję, że skoro wszyscy wiedzą, co się ze mną dzieje, to nie mogę uciec, muszę znaleźć rozwiązanie – podsumował.

Źródło: Instagram, Football Italia, Meczyki.pl

Piękne słowa Kloppa po debiucie Musiałowskiego. „Czeka wystarczająco długo”

Mateusz Musiałowski w końcu się doczekał i zadebiutował w seniorskiej drużynie Liverpoolu. Polak wystąpił przeciwko Sparcie Praga w 1/8 finału Ligi Europy. O jego grze oraz przyszłości w klubie wypowiedział się Juergen Klopp. 




20-latek od 2021 roku jest piłkarzem Liverpoolu. Do tej pory grał głównie w młodzieżowych drużynach, w których często zbierał dobre recenzje. Polak nie mógł liczyć jednak na występ w pierwszej drużynie, aż do minionego czwartku.

„Kolejny wspaniały dzieciak”

Musiałowski pojawił się na boisku w rywalizacji ze Spartą Praga w 1/8 Ligi Europy. W sumie na murawie spędził 17 minut i zaprezentował się dość dobrze. Angielskie media zauważyły jednak, że zżerała go trema. Juergen Klopp postanowił wypowiedzieć się szerzej o jego grze.

Zawodnicy rozwijają się w różnym tempie. On jest wyjątkowym talentem, ale my w klubie patrzymy na futbol w sposób specyficzny – powiedział Niemiec. 




Mateusz coraz lepiej się rozwija, dlatego uznałem, że to już czas. Mieliśmy wybór między kilkoma zawodnikami, ale uznałem, że trzeba dać mu te kilka minut, bo czeka na nie już wystarczająco długo. To jest kolejny wspaniały dzieciak – podsumował. 

Kuriozalna sytuacja w Lidze Europy. Piłkarz cieszył się z anulowanej żółtej kartki, wtem… [WIDEO]

Do niezwykle komicznej sytuacji doszło w meczu Ligi Europy między Bayerem a Karabachem. Sędzia anulował żółtą kartkę dla zawodnika azerskiego zespołu. Ten z radości chciał przybić piątkę sędziemu. Wtem arbiter pokazał czerwoną kartkę.




W 1/8 finału Ligi Europy Bayer Leverkusen trafił na Karabach Agdam. Pierwsze spotkanie rozgrywane w Azerbejdżanie niespodziewanie zakończyło się remisem 2:2, a Karabach prowadził już nawet 2:0! W rewanżu Bayer także nie miał lekko. Karabach ponownie prowadził 2:0. W końcówce meczu drużynie Xabiego Alonso udało się jednak odwrócić losy meczu i wygrać go 3:2 po dwóch bramkach w doliczonym czasie gry. Bayer awansował do ćwierćfinału!

Ogromny wpływ na przebieg meczu bez wątpienia miała sytuacja z drugiej połowy gry. Wychodzącego do sytuacji sam na sam z bramkarzem Frimponga w nieprzepisowy sposób zatrzymał Elvin Cafarquliyev. Pierwotnie sędzia ukarał go żółtą kartką. Po interwencji systemu VAR arbiter postanowił zmienić decyzję i ukarać gracza Karabachu czerwoną kartką.




W całej tej sytuacji nie byłoby nic nadzwyczajnego, wszak co jakiś czas takie zdarzenia mają miejsce. Niezwykle komicznie wyglądała jednak reakcja piłkarza Karabachu. Po anulowaniu żółtej kartki, nie wiedział on jeszcze, co go czeka. Z radości chciał przybić piątkę sędziemu. Ten jednak miał inny zamiar i ukarał go czerwoną kartką.

Kibice Brighton odpowiedzieli na baner kibiców Romy sprzed tygodnia. „Totti kocha pizzę z ananasem”

Kibice Brighton odpowiedzieli na zeszłotygodniowy baner kibiców AS Romy. Włosi obrazili Królową. Z kolei Anglicy nawiązali do Francesco Tottiego.

Brighton & Hove Albion i AS Roma trafiły na siebie w 1/8 finału tego sezonu Ligi Europy. Pierwsze starcie rozgrywane we Włoszech zakończyło się okazałą wygraną Romy 4:0. W rewanżu zawodnicy Brighton nie zdołali odrobić tak dużej straty, tym samym odpadając z europejskich pucharów.




Przed tygodniem kibice AS Romy wywiesili na trybunach mocno kontrowersyjny baner. Skierowany był on bezpośrednio do Królowej. W oryginale brzmiał on następująco: „The Queen gave blowjobs”. Tłumaczenie zostawiamy do własnej interpretacji.




Kibice Brighton nie pozostali dłużni. Podczas dzisiejszego meczu odpowiedzieli Włochom. Anglicy postanowili uderzyć w legendę Romy, Francesco Tottiego. Byli oni jednak zdecydowanie mniej wulgarni w swoim wykonaniu. Sympatycy Brighton wywiesili baner w języku włoskim, który po tłumaczeniu wskazywał na to, że Francesco Totti kocha pizzę z ananasem. A będąc dokładniejszym „Totti uwielbia ananasa na pizzy”.

Lewandowski o przyszłości, losowaniu ćwierćfinałowych par i… Mbappe. „Gra przeciwko niemu to będzie fajna rzecz”

Robert Lewandowski udzielił wywiadu „Meczykom”. Kapitan reprezentacji Polski w rozmowie wyemitowanej na kanale YouTube wypowiedział się między innymi na temat swojej przyszłości i potencjalnego rywala Barcelony w Lidze Mistrzów.

 

Co dalej z Lewandowskim?

Robert Lewandowski w ostatnich tygodniach wrócił do optymalnej formy. Polak był jednak w zdecydowanym dołku przez kilka miesięcy. Hiszpańskie media przez ten czas spekulowały na temat jego potencjalnego odejścia z FC Barcelony.

Kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z „Meczykami” wypowiedział się na temat swojej przyszłości. Napastnik FC Barcelony podkreślił, że nigdzie się nie wybiera.

 

– Nie ma sensu tego śledzić. Znam mechanizmy hiszpańskiej prasy i one są, jakie są. Dla mnie wszystko jest jasne. Wiem, gdzie będę grał w przyszłym sezonie. Zostaję w Barcelonie – powiedział kapitan Biało-Czerwonych.

Na kogo chciałby trafić?

Blaugrana w minionej rundzie Ligi Mistrzów wyeliminowała SSC Napoli. Już w piątek kibice dowiedzą się, na jakie pary będziemy spoglądać podczas ćwierćfinałów tego prestiżowego turnieju. Lewandowski wskazał swój typ na piątkowe losowanie.

– Każda drużyna jest mocna. Ciężko powiedzieć, kogo chciałbym wylosować, ale może Dortmund? Czy to nie byłoby sentymentalne wrócić tam jako piłkarz Barcelony? – przyznał „Lewy”.

Co sądzi o Mbappe w Realu?

W ostatnich tygodniach w mediach pojawiła się również informacja o odejściu Kyliana Mbappe z Paris Saint-Germain po bieżącym sezonie. Wiele wskazuje na to, że bramkostrzelny Francuz trafi do Realu Madryt. Tomasz Włodarczyk w rozmowie z Robertem Lewandowskim zapytał go, o potencjalną rywalizację z 25-latkiem.

– Z tego co wiem, to nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia, nie ma „here we go”, ale bardzo pozytywnie odbieram jego potencjalne przyjście. Gra przeciwko niemu w LaLiga to będzie fajna rzecz. Jeżeli ten transfer nastąpi, to nie będę się bał, a wręcz przeciwnie – odbiorę to pozytywnie – podsumował Robert Lewandowski.

Źródło: Meczyki.pl

Komunikat o nowym sponsorze Pogoni wywołał spore poruszenie. „Mam nadzieję, że Pan minister wypowie się w tej kwestii”

Pogoń Szczecin poinformowała o nawiązaniu nowej współpracy ze sponsorem. Komunikat o porozumieniu z firmą „Polski Cukier” wywołał spore poruszenie wśród opinii publicznej.

 

Skarb Państwa pomoże Portowcom

Pogoń Szczecin w ostatnich latach wyrosła na solidną drużynę walczącą o najwyższe pozycje w polskiej ekstraklasie. W tym sezonie Portowcy również są jednym z kandydatów do podium, a nawet mistrzostwa.

 

Nic więc dziwnego, że firmy chętnie spoglądają na Szczecin, jako miejsce, w którym można się zareklamować. Pogoń poinformowała w czwartek o nawiązaniu współpracy sponsorskiej z firmą „Polski Cukier” należącą do Krajowej Grupy Spożywczej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Skarb Państwa posiada prawie 80% udziałów w KGS.

W związku z tym kibice szybko zwrócili uwagę na fakt, że nowy minister sportu, Sławomir Nitras jest prywatnie fanem klubu ze Szczecina. Niedawno mówił jednak o patologii, jaką w jego mniemaniu było sponsorowanie Motoru Lublin za pieniądze Skarbu Państwa przez Jacka Sasina.

Opinia publiczna wytknęła Sławomirowi Nitrasowi hipokryzję. To tylko kilka z wielu nieprzychylnych komentarzy pod postem o nawiązaniu współpracy między podmiotami: „Szybko działa. Państwowe spółki nie powinny finansować zawodowego sportu… No, chyba że Pogoń Szczecin„, „Mam nadzieję, że wypowie się Pan w tej kwestii. W końcu finansowanie klubów z Państwowych pieniędzy to patologia„, czy „Panie ministrze, to jak to w końcu ma być, bo co innego Pan mówił, a co innego się dzieje„.

Pogoń Szczecin zajmuje piąte miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Portowcy zebrali 40 punktów w 24 kolejkach. Do pierwszej Jagiellonii Białystok tracą pięć „oczek”. W następnej kolejce szczecinianie zagrają z Koroną Kielce na wyjeździe.

Źródło: Twitter

Jarosław Królewski prosi kibiców o olbrzymie wsparcie. Ciąg dalszy problemów finansowych Wisły Kraków

Jarosław Królewski wystosował prośbę do Socios Wisły Kraków o wsparcie finansowe dla klubu. „Biała Gwiazda” według wysłanego przez prezesa listu, ma potrzebować półtora miliona złotych. Więcej w tej sprawie opisał portal meczyki.pl, który skontaktował się również z Piotrem Leśkiewiczem.




Długi Wisły Kraków nie są w żadnym wypadku tematem tabu. Klub zmaga się z problemami finansowymi od wielu lat i między innymi z tego powodu gra obecnie w Fortuna 1. Lidze, do której spadła z Ekstraklasy. To naturalnie spowodowało tylko kolejne kłopoty.

Wielkie problemy

Dla „Białej Gwiazdy” obecnie priorytetem jest powrót do krajowej elity. Do końca sezonu toczyć się będzie zatem walka o zajęcie miejsca premiowanego albo bezpośrednim awansem do Ekstraklasy, albo miejscem dającym udział w barażach. Przy okazji wciąż ma szansę na zagranie w finale Pucharu Polski na PGE Narodowym. Aby się tak jednak stało, trzeba przejść Piasta Gliwice w półfinale.

Choć drużyna spisuje się nieźle na wiosnę i utrzymuje stabilną formę, to nie zmienia faktu, że poza boiskiem toczona jest nieustannie walka z problemami finansowymi. W związku z trudną sytuacją Jarosław Królewski zwrócił się w specjalnym liście wprost do Socios Wisły Kraków. Poprosił w nim o wsparcie w bieżące działania klubu.

Treść listu przekazał Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl. Królewski miał w korespondencji zaznaczyć, co wpłynęło na pogłębienie się problemów finansowych.

– Wzrost inflacji, płacy minimalnej, zużycia energii, dodatkowych podwyżek na infrastrukturę sportową i stadion generują dla Klubu kolejne miliony złotych kosztów dodatkowych – cytuje treść listu, Włodarczyk na portalu meczyki.pl.




– Oprócz długów wskazał, że klub ma dziś również saldo niezapłaconych na jej rzecz faktur na poziomie ponad 6 mln zł, co wraz z płatnościami większości sponsorów z dołu za realizowane świadczenia w odstępach kwartalnych mają bardzo mocno wpływać na płynność klubu – dodał Włodarczyk. 

W sumie Królewski poprosił stowarzyszenie o wsparcie w wysokości 1,5 mln złotych. Środki mają zostać przeznaczone na wiele kwestii. Między innymi: utrzymanie i funkcjonowanie akademii Wisły Kraków, utrzymywanie drugiej drużyny, wynajem infrastruktury stadionowej oraz obsługi dnia meczowego czy wsparcie w regulacji kosztów bieżących bazy w Myślenicach.

Portal meczyki.pl zwrócił się o komentarz do Piotra Leśkiewicza, prezesa stowarzyszenia Socios Wisły Kraków. Ten z kolei potwierdził, że decyzja w kwestii wsparcia „Białej Gwiazdy” ma zapaść w ciągu kilkunastu dni.

Robert Lewandowski goni Messiego i Ronaldo. Polak z szansą na TOP2 strzelców Ligi Mistrzów?

Po meczu z Napoli Robert Lewandowski zgromadził na swoim koncie 94 gole w Lidze Mistrzów. Polak umocnił się jeszcze bardziej na 3. miejscu w gronie najlepszych strzelców rozgrywek. Zmniejszył również stratę do Leo Messiego. 




FC Barcelona wygrała wczoraj z Napoli (3-1) w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tym samym Duma Katalonii pierwszy raz od dłuższego czasu awansowała do ćwierćfinału rozgrywek. Ostatniego gola w spotkaniu strzelił Robert Lewandowski, który ustalił tym samym wynik.

Goni legendy

Dzięki trafieniu z Napoli Lewandowski powiększył swój bramkowy dorobek w Lidze Mistrzów do 94 trafień. Zwiększył tym samym o cztery gole przewagę nad Karimem Benzemą (90) oraz o 23 nad Raulem (71). Polak zajmuje obecnie 3. miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Warto również wspomnieć, że spośród piłkarzy obecnie grających w LM Polak jest zdecydowanym liderem. Dużo niżej znajdują się choćby Thomas Mueller (54) czy Kylian Mbappe (46).

Przed Lewandowskim znajdują się obecnie tylko dwaj najlepsi piłkarze w historii Ligi Mistrzów, a więc Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Strata do obu jest wciąż bardzo duża. Portugalczyk na swoim koncie ma aż 140 goli, zaś Argentyńczyk – 129.




Przegonienie Ronaldo i zajęcie fotelu lidera wydaje się wręcz nierealne. W kontekście Messiego jest to jednak nieco bardziej możliwe, choć wciąż wydaje się niebywale ciężkie. Obecnie Lewandowski zdobywa średnio 0,79 bramki na mecz. Teoretycznie, przy zachowaniu obecnej skuteczności, Polak do wskoczenia na drugie miejsce potrzebowałby aż 45 spotkań.

Polska zagra w czerwcu 2 sparingi! Znamy naszych rywali

Reprezentacja Polski rozegra w czerwcu dwa mecze towarzyskie. Prezes PZPN poinformował dziś o tym, z kim przyjdzie nam się zmierzyć.




Nadchodzi marcowa przerwa reprezentacyjna. Podczas niej reprezentacja Polski weźmie udział w barażach. Będą one determinować to, czy Polacy zagrają latem na Mistrzostwach Europy w Niemczech. Półfinał baraży Polska-Estonia już 21 marca.

Na przełomie czerwca i lipca odbędą się Mistrzostwa Europy. Mecz otwarcia został zaplanowany na 14 czerwca. Zgrupowania reprezentacji rozpoczną się jednak nieco wcześniej. W pierwszej połowie czerwca mecze towarzyskie będą rozgrywać zarówno reprezentacje zakwalifikowane na EURO, jak i te którym ta sztuka się nie udała.




Nie wiadomo jeszcze, czy reprezentacja Polski zagra na Mistrzostwach Europy. Wiemy jednak, że w czerwcu Polacy rozegrają 2 mecze towarzyskie! 7 czerwca Biało-Czerwoni zagrają z Ukrainą. Trzy dni później nasi reprezentanci zmierzą się z Turcją. Oba mecze odbędą się w Polsce. Nie wiemy jednak jeszcze, na których obiektach. Ta informacja ma pojawić się w ciągu najbliższych kilkunastu dni, informuje Cezary Kulesza.

Problemy Fernando Santosa w Besiktasie. Władze klubu wezwały go na dywanik

 

Władze Besiktasu wezwały Fernando Santosa na dywanik. To skutki porażki z walczącym o utrzymanie Gaziantep FK.

 

Musi się wytłumaczyć

Fernando Santos niedługo po odejściu z reprezentacji Polski podjął pracę w Turcji. Doświadczony szkoleniowiec objął stambulski Besiktas.

Według doniesień portalu “Hurriyet” Portugalczyk został wezwany na dywanik do zarządu po dwóch ligowych porażkach z rzędu. Dyrektorzy chcą uzyskać wyjaśnienia, dlaczego Vincent Aboubakar i Rachid Ghezzal zaczynają spotkania na ławce rezerwowych.

 

Były selekcjoner reprezentacji Polski w rozmowie z władzami klubu będzie musiał również wytłumaczyć formę zawodników sprowadzonych zimą. Piłkarze, którzy dołączyli w minionym okienku do Besiktasu nie spełniają oczekiwań kibiców i zarządu.

Fernando Santos w przeszłości trenował reprezentację Polski, Grecji i Portugalii. Był również szkoleniowcem takich klubów, jak PAOK-u Saloniki, AEK-u Ateny, Panathinaikosu, Sportingu CP czy Benfiki.

Źródło: Hurriyet

Boniek pochwalił się nowym biznesem. Wszedł w kolejną branżę! „Zapraszam”

Zbigniew Boniek jest aktywny w mediach społecznościowych. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ostatnio pochwalił się nową współpracą, którą nawiązał. Wszedł tym samym w zupełnie nową branżę. 




Boniek jeszcze gdy piastował stanowisko prezesa PZPN chętnie udzielał się w mediach. Po odejściu ze związku jeszcze mocniej zintensyfikował swoją internetową działalność i zabierał głos w wielu sprawach, nie tylko sportowych. Często chwalił się również swoim życiem rodzinnym. Ostatnio poinformował przykładowo, że na świat przyszedł jego kolejny wnuk.

Nowa branża

Teraz z kolei Boniek pochwalił się wejściem w nową branżę, a konkretnie – w nieruchomości. Były prezes PZPN podał dalej wpis profilu Mazowiecka 69 na Twitterze z krótkim dopiskiem: „Zapraszamy„.




– Szukasz mieszkania w Łodzi z nutą Widzewskiej historii? Mazowiecka 69 – projekt, w którym Zbigniew Boniek łączy siły z Władkiem Puchalskim, to idealne miejsce dla prawdziwych fanów! Specjalne rabaty dla Widzewiaków – czytamy we wspomnianym wpisie.  

Warto przy tym zaznaczyć, że Mazowiecka 69 to zupełnie nowa inwestycja w Łodzi. W jej skład wchodzi na ten moment 19 mieszkań o powierzchni w przedziale 33-60 metrów kwadratowych w dzielnicy Widzew. Według strony odbiór lokali jest planowany na marzec przyszłego roku.

Jan Błachowicz zareagował na słowa Adamka o Chalidowie. Ostry wpis zawodnika UFC

Jan Błachowicz odniósł się do zachowania Tomasza Adamka po jego ostatniej walce z Mamedem Chalidowem. Upomniał „Górala” i zarzucił mu brak szacunku dla drugiego sportowca. 




24 lutego odbyła się walka Tomasza Adamka z Mamedem Chalidowem w formule bokserskiej. Walkę wygrał były mistrz świata wagi półciężkiej po 3 emocjonujących rundach, kiedy kontuzję zgłosił jego rywal.

Brak klasy?

Po walce Adamek udzielił wywiadu między innymi w „Super Expressie”. Na jego łamach walkę z Chalidowem podsumował słowami: „Łatwe pieniądze, bo nie było wielkiej roboty”, co odbiło się szerokim echem i wywołało wielkie kontrowersje. Oliwy do ognia dodała inna wypowiedź „Górala”, w której przyznał, że Chalidow miał do niego zadzwonić i proponować rewanż. Ten jednak odrzucił taką propozycję, mówiąc, że musi się ustawić w kolejce.

Do słów 47-latka odniósł się teraz Jan Błachowicz. „Cieszyński Książe” zaapelował do Adamka o większy szacunek do innego wielkiego sportowca, którym bezsprzecznie jest Chalidow.




– Tomek… ale Mameda to ty szanuj chopie. Przyszedłeś odcinać kupony do domu, który on pomógł zbudować. To, że wybrałeś boks, oznacza, że nie miałeś potrzeby odklepać. Szanuj drugiego sportowca, bo Ciebie przestaną szanować i nie zachowuj się jak biały miś z Krupówek – napisał na Twitterze Błachowicz. 

Błachowicz należy do grona żywych legend polskiego sportu. W swojej zawodowej karierze zawalczył w 40 pojedynkach. Wygrał aż 29 z nich.

Legenda Lecha Poznań krytycznie o Mariuszu Rumaku. „Nawet nie chce spojrzeć prosto w oczy zawodnikom”

Manuel Arboleda w krytycznych słowach wypowiedział się na temat Mariusza Rumaka. Legenda Lecha Poznań nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego władze klubu po raz kolejny postawiły na tego trenera.

Obecny sezon nie układa się po myśli Lecha Poznań. Jeszcze latem Kolejorz odpadł z europejskich pucharów po porażce ze Spartakiem Trnava. Wyniki na krajowym podwórku także nie są najlepsze. Obecnie Lech zajmuje 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Kolejorz odpadł już jednak z Pucharu Polski.

W odpowiedzi na słabe wyniki jesienią w Lechu Poznań doszło do zmiany trenera. W grudniu Johna van den Broma zastąpił Mariusz Rumak. 46-latek w przeszłości prowadził już Kolejorza, jednak z nie najlepszym skutkiem.




W krytycznych słowach na temat Mariusza Rumaka wypowiedział się na łamach „sport.tvp.pl” Manuel Arboleda. Panowie pracowali ze sobą w przeszłości, kiedy Kulumbijczyk był piłkarzem, a Rumak trenerem. Arboleda stwierdził, że nie jest w stanie zrozumieć tego, czemu władze Lecha ponownie postawiły na Rumaka. Jego zdaniem Rumak nie jest trenerem, za którego drużyna będzie walczyć.

– Nie rozumiem tego. Lech jest wielkim klubem i to niemożliwe, że ponownie wziął tego trenera. Co Rumak wcześniej wygrał? Nic – ocenił Manuel Arboleda.

– Nie mogę zrozumieć tego, co robi Lech. Rumak może być dobrym trenerem, nie mówię, że nie, ale nie jest dobrym człowiekiem. Piłkarze mu nie zaufają – stwierdził 44-latek.

– Rumak nie jest trenerem, za którego drużyna będzie walczyć – dodał.




Mariusz Rumak był trenerem Manuela Arboledy  w latach 2012-2014. Kolumbijczyk wie zatem, jakim trenerem jest Rumak. Zarzuca mu przede wszystkim brak umiejętności interpersonalnych.

– On nie potrafi rozmawiać z zawodnikami i nie jest w stanie zbudować dobrych relacji z drużyną – stwierdził Manuel Arboleda.

– On nawet nie chce spojrzeć prosto w oczy zawodnikom – dodał.


źródło: sport.tvp.pl

Widzew Łódź reaguje na skandaliczne zachowanie kibica. Znaleziono twórcę nagrania

Widzew Łódź chce ukarać sprawcę zamieszania po ostatnim meczu z Legią Warszawa. Władze łódzkiego klubu poszukają kibica, który obrażał piłkarzy Legii. Znaleziono z kolei osobę, która nagrała i opublikowała film z tego zdarzenia.

W niedzielę Widzew Łódź podejmował na własnym stadionie Legię Warszawa. Derbowe starcie zakończyło się wygraną gospodarzy 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry zdobył Fran Alvarez.




Po meczu doszło do niezbyt przyjemnej sytuacji. Kiedy zawodnicy i sztab Legii schodzili z murawy do szatni z trybun zaczepił ich jeden z „kibiców” Widzewa. Wykrzykiwał on różnorakie hasła uznawane potocznie za wulgarne. Najbardziej oberwało się Rafałowi Augustyniakowi i Marcowi Gualowi. Ktoś nawet splunął w stronę Augustyniaka. Wszystko zostało uwiecznione na nagraniu i opublikowane w mediach społecznościowych.




W tej sprawie bierny nie pozostaje jednak sam Widzew. Klub rozpoczął pracę nad znalezieniem sprawcy całego zamieszania. W rozmowie z „sport.tvp.pl” rzecznik Widzewa przekazał, że klub będzie chciał ukarać „bohatera” całej akcji. Z wypowiedzi dowiadujemy się, że osoba, która opublikowała film w sieci, nie uczestniczyła czynnie w tym procederze. Klubowi udało się dotrzeć do twórcy nagrania.

Udało się nam zidentyfikować osobę, która nakręciła filmik i umieściła go w sieci. Nie brała ona udziału w tym zdarzeniu. Musieliśmy wykluczyć różne scenariusze. Jesteśmy na etapie identyfikacji sprawcy tego karygodnego zachowania. Wymaga to czasu, ale myślę, że sobie z tym poradzimy – przekazał rzecznik prasowy Widzewa.

Robimy wszystko, żeby jak najszybciej zidentyfikować uczestnika tego zdarzenia. Później poniesie on konsekwencje tego czynu – dodał.

To nie jedyny problem Widzewa z kibicami w ostatnim czasie. W poniedziałek rzecznik prasowy Widzewa poinformował o karze nałożonej na klub. Komisja Ligi postanowiła ukarać Widzew grzywną w wysokości 50 tysięcy złotych. Co więcej, kibice Widzewa otrzymali zakaz wyjazdu zorganizowanej grupy na najbliższy wyjazdowy mecz w Ekstraklasie. Jest to pokłosie ostatniego meczu ze Śląskiem Wrocław.


źródło: sport.tvp.pl


TROLLNEWSY I MEMY