NEWSY I WIDEO

Włosi zachwyceni Karolem Linettym! Piękny gest Polaka odbił się szerokim echem

Karol Linetty zachwycił swoją postawą we Włoszech. Nie chodzi jednak o formę, jaką Polak prezentuje na boisku. Pomocnik zaimponował gestem wobec młodego kibica.

Torino zremisowało w minioną sobotę mecz z AC Monzą 1-1 . W pierwszym składzie „Byków” wybiegł na murawę Karol Linetty, ale Polak opuścił plac gry już w 34. minucie w wyniku kontuzji. Mimo to o pomocniku rozpisują się włoskie media.

Piękny gest

W nowym wydaniu „Tuttosport” znalazł się artykuł o Linettym, a konkretnie o jego geście wobec młodego kibica, który wyprowadzał go na wspomniany mecz z Monzą. 8-latek marzł, co nie uszło uwadze zawodnika Torino. Zdjął więc swoją bluzę i okrył nią chłopca, czym zachwycił Włochów.

Niestety, jak wspomnieliśmy wcześniej, Linetty meczu nie dokończył. Zszedł w 34. minucie z powodu kontuzji. 28-latek padł na murawę trzymając się za mięsień przywodziciela. Informację o urazie pomocnika potwierdziło Torino. Pauza ma potrwać około 20 dni.

Klub rozwiązał kontrakt z piłkarzem za wsparcie Palestyny. Teraz czas na pozew

FSV Mainz rozwiązało kontrakt z Anwarem El Ghazim po tym, jak ten poparł Palestynę w mediach społecznościowych. Teraz piłkarz chce pozwać swój były klub.




Rozwiązanie kontraktu

Na początku listopada FSV Mainz poinformowało o rozwiązaniu kontraktu z Anwarem El Ghazim. Powodem takiej decyzji był wpis zamieszczony przez piłkarza w mediach społecznościowych. Holender okazał wsparcie Palestynie w trwającej na Bliskim Wschodzie wojnie. Więcej o tej sprawie pisaliśmy TUTAJ.




Pozew

Jak donosi „Allgemeine Zeitung” cytowane przez „Przegląd Sportowy”, Anwar El Ghazi złożył pozew przeciwko swojemu byłemu klubowi, FSV Mainz. Swoje działanie piłkarz ma argumentować niesłusznym zwolnieniem. Jego kontrakt był ważny do końca czerwca 2025 roku.

El Ghazi i jego wspólnicy chcą najpierw poznać, dokładne powody zerwania umowy. Następnie zostanie postawione pytanie, czy umowa została słusznie zerwana przez klub.




Wypowiedź prawnika

Prawnikiem piłkarza jest Alexander Bergweiler. W jednej ze swoich wypowiedzi reprezentant piłkarza przyznał, że FSC Mainz nie pozwala na wolność słowa.

– Nie uznaję żadnego stwierdzenia w komunikacie klubu, który nie zezwala na wolność słowa – powiedział prawnik piłkarza.





źródło: Przegląd Sportowy

Szokujące kulisy meczu Legia-Lech. Kibice z licznymi zarzutami wobec pracy służb

Kibice Lecha Poznań w mediach społecznościowych wyrazili swoje głębokie niezadowolenie płynące z pracy służb podczas ostatniego meczu PKO BP Ekstraklasy w Warszawie. Obecni na meczu sympatycy Kolejorza wymienili liczne czynności funkcjonariuszy, które mocno im się nie spodobało. Niektóre z zarzutów brzmią naprawdę nieciekawie.




W minioną niedzielę doszło do klasyku polskiej piłki, Legia Warszawa podejmowała na własnym stadionie Lech Poznań. Niestety, pomimo licznych zapowiedzi spotkanie to nie przyniosło wielu emocji i zakończyło się bezbramkowym remisem. Obie drużyny nie stworzyły sobie dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Mówiąc krótko – na murawie wiało nudą.




Podczas ostatniego meczu Legii z Lechem miało dojść do nieprzyjemnych sytuacji z udziałem sympatyków Kolejorza. Na Facebookowym profilu „Kibice Lecha Poznań” opisano kulisy omawianego spotkania ze strony kibiców poznańskiego klubu. Z relacji poznaniaków wynika, że służby pracujące przy tym meczu miały dopuścić się wielu kontrowersyjnych zachowań, naruszając przestrzeń osobistą kibiców.




Liczni kibice Lecha wymienili szokujące zachowania służb. Mundurowi mieli chociażby zabierać kibicom gadżety, czy też elementy ubiory w barwach Lecha. Budzące kontrowersje były także przeszukiwania poszczególnych osób. Służbowi mieli zaglądać w miejsca intymne, czy też je fizycznie dotykać. Nie obyło się także bez licznych szarpanin. Wszystko to anonimowe wyznania sympatyków Lecha opublikowane na Facebooku, część z nich przytoczyliśmy poniżej (pisownia oryginalna).

  • „W Warszawie Zabrano mnie na rewizję osobista przez dwie policjantki. Były strasznie bezczelne! Przetrzepaly mi wszystko. Bluzę chciały zabrać szalik pyrlandi i czapkę ze zgodą Lecha i ŁKS. Postawiłam się na nie… to powiedziały mi że mam być grzeczna bo inaczej to się dla mnie skończy po czym odsunęła mi kołnierzyk i od góry włożyłai rękę w piersi zaczęła mnie macać co cyckach po czym ja odepchlam że sobie nie życzę. Wlepki które miałam w kieszeni rzuciła na podłogę i powiedziała że mam wypierdalać. Po czym jak zrobiłam krok to podłożyła mi nogę. Mało brakowało bym się przewróciła zatrzymałam się na innych policjantach.”
  • „siema mam 15 lat i wczoraj policja mnie szarpala na bramkach i zagladala do bielizny nie wiem co z tym zrobice ale jak dla mnie to jest chore ze tak pietnastolatkowi robili”
  • „Wziąłem pierwszy raz Syna na mecz Legi wyjazdowy i nas k…. tak przeczpaly buty skarpetki bluzy kazali ściągać a najgorsze wkładanie łap w spodnie 16latkow”
  • „mnie również dotknęła wczorajsza sytuacja w Warszawie… Podczas kontroli, grzebali i zaglądali mi w gacie”
  • „Niestety bylem jedna z wielu osób która doświadczyła nadgorliwości smutnych panów wczoraj przed meczem…Po przejściu kontroli,w drodze na sektor zostałem nagle z boku intensywnie pociągnięty za kurtkę do boku w celu przejścia kolejnej kontroli…Tym razem kazano ściągać mi buty,oraz macano nadzwyczaj intensywnie okolice krocza,na pytanie „po co te cyrki skoro jestem już po kontroli” usłyszałem „bo k***ya tak”…”
  • „wczoraj zaliczamy łapanie za krocze i skrupulatne macanie. A przy wyjeździe z Warszawy uzycie gazu przez okno kiedy to wszyscy siedzą spokojnie w przedziale”
  • „Steward na wejściu zaglądał mi w portfel, później rewizja osobista ściąganie butów i policja która bierze mój portfel do ręki i sprawdza wszystkie przegrody”
  • „Zostałem zmuszony do ściągnięcia obuwia zaglądano do portfela zabrano mi czapkę przez policję i nie oddano do depozytu nie pozwolono mi wręcz otrzymałem słowa że będzie do odebrania u przełożonego. Po zapytaniu się policji po meczu usłyszałem że nie mam na co liczyć”.





źródło: Kibice Lecha Poznań

Krzysztof Stanowski odkrywa karty! O czym będzie „Kanał Zero”?

Krzysztof Stanowski opublikował pierwszy film na swoim nowo założonym kanale „Kanał Zero”. Dziennikarz przedstawił, jakie treści będzie publikować na profilu.


Kilka tygodni temu ziemia zadrżała, a polski internet zamarł. W mediach pojawiła się informacja o odejściu Krzysztofa Stanowskiego z Kanału Sportowego. Dziennikarz sprzedał swoje udziały w spółce, zrezygnował z prowadzenia programów i rozstał się z pozostałymi mejwenami w dość niemiłej atmosferze. Współtwórca portalu Weszło zapowiedział stworzenie własnego kanału YouTube „Kanał Zero”, który wystartuje 1 lutego 2024 roku.

W poniedziałek Stanowski opublikował wpis, którym poinformował, iż na nowym kanale pojawi się film z wytłumaczeniem, o co w tym wszystkim będzie chodzić. Nagranie ma nie tylko przedstawić odbiorcom tematykę profilu, ale także być swego rodzaju odpowiedzą na wszystkie pytania zadawane przez współpracowników, partnerów czy też sponsorów.


We wtorek Krzysztof Stanowski opublikował zapowiadany materiał. Na samym początku współtwórca portalu Weszło zdradził, dlaczego zdecydował się na nazwanie profilu „Kanał Zero”, a nie po prostu „Krzysztof Stanowski”.

– To byłoby bezkosztowo praktycznie. Ale chciałem zagrać w większą grę, nie iść na łatwiznę. Dlatego powstał Kanał Zero, kojarzy się ze mną, jestem zerem – rozpoczął nagranie dziennikarz.

– Kanał ma być hubem, który scala osobowości, autorytety z poważnych dziedzin życia. To plan na coś dużego. Nie 3-4 filmy tygodniowo, a dziennie. Słowo „zero” ma być spoiwem, łączyć wszystko na tym kanale. Pasmo poranne będzie, to oczywiste. Wesołe, sympatyczne. Będzie też pasmo wieczorne z fajnymi rozmowami, odświeżonymi, tego też wszyscy się spodziewają. Poranek i wieczór spędzajcie z nami, ale to nie jest wszystko – dodał.


W dalszej części nagrania Krzysztof Stanowski zdradził, co ma wyróżniać jego kanał od pozostałych.

– Te „zera” pojawią się między porankiem, a wieczorem. Będziemy działać w gronie osób wiarygodnych w swoich dziedzinach, które mają nazwiska, rozpoznawalność, potencjał na Youtubie. Będzie miejsce na naukowe „zero”, biznesowe „zero”, celebryckie “zero”, filmowe, medyczne, jakiekolwiek. Cokolwiek będzie w danej chwili potrzebne. Chcemy trzymać ręce na pulsie i żyć tym, czym żyje Polska. Byłby to duży kanał commentary z pasmami porannym i wieczornym. Ale też redakcja jakościowa z ludźmi, którzy nie będą bali się pojechać w teren. (…) Chcemy dostarczać treści, które nie są chłamem. Chcemy robić własne śledztwa, rozmawiać z ludźmi. Musimy być multizadaniowi – zdradził.


Nie zabrakło również odpowiedzi na najważniejsze pytanie, które pewnie nurtuje wielu.

– Będzie też sport, ale tylko gdy będzie działo się coś naprawdę ważnego. Sportowe “zero” ma być, ale większość treści sportowych pojawi się jednak na Weszło. Jeśli w danej chwili cała Polska będzie żyła sportem, to zobaczycie to także na Kanale Zero – wyjaśnił Stanowski.

– Mam nadzieje, że zdążymy do 1 lutego. Będą podrzucać shorty, jak idą przygotowania lub inne komunikaty (…) Mam nadzieje, że nie zawiodę oczekiwań. Te suby, które przyrastają w szalonym tempie bez żadnego filmu, to duża odpowiedzialność. Wyszedłbym na totalnego gamonia, gdybym nie przygotował teraz jakościowego produktu – podsumował.


Raphael Dwamena mógł uniknąć śmierci? „Odradziliśmy mu profesjonalne uprawianie sportu”

Były lekarz Raphaela Dwameny wyjaśnił problemy zdrowotne swojego byłego podopiecznego. Antonio Asso w swoim otwartym liście przekazał, że można było uniknąć tragedii, jaka spotkała ghańskiego piłkarza.




Przed kilkoma dniami doszło do ogromnej tragedii w Albanii. Podczas meczu albańskiej ekstraklasy jeden z piłkarzy, Raphael Dwamena, niespodzieway nie upadł na murawę. Ghańczyk miał doznać ataku serca. Przewieziono go do szpitala, gdzie zmarł. Piłkarz już w przeszłości miał problemy zdrowotne, a zasłabnięcia podczas gry w piłkę zdarzały się już wcześniej.




Raphael Dwamena był świadomy swoich problemów zdrowotnych. W 2017 roku wykryto u niego wadę serca. W 2019 roku lekarze zalecali mu zakończenie kariery. Mimo to piłkarz na własne ryzyko zdecydował się kontynuować swoją profesjonalną karierę.




Śmierć piłkarza w otwartym liście skomentował jego były lekarz, Antonio Asso. Kardiolog przekazał, że piłkarz na własne życzenie usunął defibrylator. Przekazał, że gdyby nie decyzja o usunięciu urządzenia, zawodnik by dalej żył.

Udało mi się go przekonać o pilnej potrzebie wszczepienia defibrylatora, aby przynajmniej zagwarantować mu normalne życie, a jednocześnie odradziliśmy profesjonalne uprawianie sportu – przekazał kardiolog, Antonio Asso.

– Było już za późno. Jego decyzja była nieodwołalna, a całą odpowiedzialność wziął na siebie i wolę Boga. Od tego momentu byłem świadomy, że pewnego dnia wydarzy się tragedia, która miała w sobotę na boisku w Albanii – skomentował były lekarz Dwameny.

– Zmarł w wyniku uszanowanej, osobistej decyzji, ale gdyby defibrylator nie został odłączony, Raphael dalej by żyłdodał.





źródło: tvp sport

Jan Bednarek o powrocie do reprezentacji Polski. „Założyłem sobie, że muszę ciężko pracować”

Jan Bednarek był gościem na wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski. Obrońca Southampton podczas spotkania z mediami odniósł się do kilku kwestii. Wychowanek Lecha Poznań zabrał m.in. głos w sprawie braku powołania na poprzednie zgrupowanie.




Powrócił

Jan Bednarek nie otrzymał powołania na poprzednie zgrupowanie reprezentacji Polski. Teraz wychowanek Lecha Poznań znalazł się na liście ogłoszonej przez Michała Probierza. Obrońca wraz z trenerem odpowiedzieli we wtorek na pytania dziennikarzy.




– Bardzo się cieszę, że wróciłem do reprezentacji. To dla każdego Polaka wyróżnienie i duma, aby reprezentować nasze barwy. Założyłem sobie, że muszę ciężko pracować i jak najlepiej grać w klubie, aby wrócić do reprezentacji. Teraz jestem tutaj i bardzo się z tego cieszę – powiedział Jan Bednarek.

Jacek Góralski zwyzywał użytkownika, który skrytykował go za występ z Kizo [CZYTAJ]

– Brak powołania na poprzednie zgrupowanie? Rozmawialiśmy, trener do mnie zadzwonił. Dla mnie to było proste – zrozumiałem, że muszę ciężej pracować i udowodnić, że zasługuję na miejsce w kadrze. Był ból, smutek i rozczarowanie, ale myślę, że to normalne dla każdego ambitnego piłkarza. Najważniejsze jest to, że zrobiłem rachunek sumienia – dodał piłkarz Southampton.




Jan Bednarek przedstawił również swoje wnioski na temat gry reprezentacji Polski w ostatnich spotkaniach. Piłkarz angielskiego klubu uważa, że lepsza skuteczność pozwoliłaby na zwycięstwo w meczu z Mołdawią.

– Graliśmy solidnie w obronie, wysoko atakowaliśmy. Było dużo sytuacji, w których przeciwnik chciał kontratakować, a my takie zapędy dobrze broniliśmy. Ustawienie w fazie ataku było bardzo dobre, kontrola meczu również. Na pewno były to mecze, w których więcej atakowaliśmy, niż broniliśmy. Gdyby skuteczność była lepsza, to drugie spotkanie też byśmy wygrali. Teraz ważne jest skupienie się na meczu z Czechami, potrzebna jest ciężka praca i trochę szczęścia – podsumował.




Reprezentacja Polski już w piątek 17 listopada zagra mecz z Czechami. Spotkanie zaplanowano na godzinę 20:45.

Źródło: Łączy nas Piłka, Weszło

Jacek Góralski zwyzywał użytkownika, który skrytykował go za występ z Kizo

Jacek Góralski nie przebierał w słowach pod swoim postem na Facebooku. W odwecie za krytykę kibiców, piłkarz Wieczystej udzielił ostrej odpowiedzi. 




Defensywny pomocnik jeszcze niedawno grał w reprezentacji Polski, a obecnie jest zawodnikiem III-ligowej Wieczystej Kraków. Do klubu trafił latem, kiedy wygasł jego kontrakt z VfL Bochum. Mimo zainteresowania ze strony klubów z Ekstraklasy 31-latek wybrał ekipę z Małopolski.




„Pato-piłkarzyna-raper”

Decyzja zawodnika była dla kibiców dość szokująca. Ostatnio Góralski jednak ponownie zadziwił kibiców, tym razem dodając nagranie z gościnnego występu na koncercie… rapera Kizo. 21-krotny reprezentant Polski wykonał wspólnie z artystą utwór „Czempion”. Sam „Góral” udostępnił wspomniane wideo na Facebooku, dodając w opisie cytat z refrenu.

– Jedna noga ulica, druga czerwony dywan. Mamo bardzo proszę, wybacz, ale twój syn to bandyta – napisał.

Występ Góralskiego nie spotkał się z aprobatą kibiców. W komentarzach widać wiele negatywnych opinii, które zarzucają zawodnikowi, że ten nie skupia się na treningach i woli robić inne rzeczy. Niektórzy wyzywają go również za to, z kim na scenie wystąpił, pisząc między innymi: „Hiphopolo, Okręgówka i dzieciarnia” czy „Pato-piłkarzyna-raper”.




Sam Góralski nie pozostał wobec drugiego komentarza obojętny. W odpowiedzi nie przebierał w słowach i wulgarnie zwyzywał użytkownika, pisząc:  „J**** ciebie i ciebie”. Nawiązał tym samym do innego numeru Kizo, pt. „Pogo”.

Odpowiedź Góralskiego na komentarze

Lukas Podolski jak… Gerard Pique? Niemiec ma pomysł na nowy biznes

Lukas Podolski otworzy niebawem nowy biznes? Były reprezentant Niemiec miałby podjąć współpracę ze swoim dawnym kolegą z kadry. 




38-latek leczy obecnie kontuzję. Ostatni raz w barwach Górnika Zabrze widzieliśmy go ponad miesiąc temu. Ostatnie tygodnie mijają „Poldiemu” pod znakiem rehabilitacji i walki o powrót do pełni sprawności.

Nowy biznes?

Mimo urazu Podolski nie próżnuje. Według informacji portalu „Focus” mistrz świata z 2014 roku myśli nad założeniem nowego biznesu. Co ciekawe, chciałby zaprosić do niego swojego byłego kolegę z reprezentacji Niemiec – Matsa Hummelsa.




Panowie chcą utworzyć nową ligę piłkarską o nazwie Baller League. Rozgrywki miałyby obejmować 12 zespołów, grających w siedmioosobowych składach. Kapitanem każdej z nich miałaby być rozpoznawalna w branży rozrywkowej osoba. Wszystkie mecze rozgrywane by były w hangarze nieopodal Kolonii, zaś Podolski i Hummels zostaliby twarzami projektu. Na razie nie wiadomo jednak, czy także wybiegali by na boisko.




Jeśli pomysł dojdzie do skutku, to nawiąże do projektu, jaki po zakończeniu kariery stworzył Gerard Pique. Hiszpan także utworzył swoją ligę z 12 drużynami, które grają w siedmioosobowych zespołach. Tam gwiazdami są z kolei Iker Casillas czy Sergio Aguero.

Michał Probierz mógł jeszcze bardziej zaskoczyć powołaniami! Rozważał dwóch zawodników

Michał Probierz ponownie zaskoczył powołaniami na zgrupowanie reprezentacji Polski. W gronie kadrowiczów pojawił się między innymi Karol Struski. Okazuje się, że selekcjoner obserwował także innych, dużo mniej oczywistych zawodników. 




„Biało-Czerwoni” zmierzą się 17 listopada z Czechami, czym zakończą eliminacje do Euro 2024. Cztery dni później rozegrają jeszcze jedno spotkanie. Towarzysko zmierzą się z Łotwą.

Nieoczywista obserwacja

Probierz kilka dni temu ogłosił powołania na wspomniane mecze. Wśród wyróżniony przez selekcjonera piłkarzy znalazł się między innymi Karol Struski z Arisu Limassol. Szkoleniowiec przywrócił również Jana Bednarka oraz pominął Arkadiusza Milika, czym zaskoczył kibiców i dziennikarzy.




Co ciekawe, to wcale nie musiał być koniec zaskoczeń. Na dzisiejszej konferencji prasowej Probierz zdradził, których jeszcze piłkarzy sondował pod możliwe powołanie na listopadowe zgrupowanie.




– Zrobiliśmy szczegółową analizę pod kątem wszystkich zawodników z Polski, którzy grają w ekstraklasie. Zastanawialiśmy się nad Miłoszem Trojakiem z Korony Kielce i Aleksem Ławniczakiem z Zagłębia Lubin pod kątem powołania. Ostatnio Ławniczak zagrał gorzej i tak wypisał się z reprezentacji – oznajmił selekcjoner. 




Jeśli chodzi o wspomnianą przez Probierza dwójkę, to Trojak jest kapitanem Korony Kielce, w której występuje od 2022 roku. Wcześniej reprezentował barwy Ruchu Chorzów, Odry Opole czy Stomilu Olsztyn. 29-letni stoper rozegrał w tym sezonie 14 meczów.




Ławniczak natomiast latem zeszłego roku trafił do Zagłębia Lubin z Warty Poznań. Wraz z Bartoszem Kopaczem tworzy podstawowy duet obrońców „Miedziowych”. Co ciekawe, kiedy wraz z końcem 2021 roku Lech Poznań rozstawał się z Thomasem Rogne, rozważał w ramach zastępstwa właśnie Ławniczaka.

Lewandowski zakłopotany po pierwszym pytaniu na konferencji. „Trochę do końca nie rozumiem”

 

Robert Lewandowski odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Kapitan Biało-Czerwonych od początku wydarzenia wpadł w zakłopotanie.




„Lewy” miał porównać aktualną formę z przeszłością, co go zakłopotało

Robert Lewandowski nie miał okazji grać pod wodzą Michała Probierza. Przypomnijmy, że na poprzednim zgrupowaniu pauzował ze względu na kontuzję. Teraz, „Lewy” pojawił się na konferencji prasowej, gdzie odpowiedział na pytania dziennikarzy.




Lewandowski o sytuacji z Yamalem. „Za bardzo nie ma czego komentować” [CZYTAJ]

Pierwszy za mikrofon złapał dziennikarz „Weszło”, Jan Mazurek. Zapytał on Lewandowskiego o porównanie jego obecnej formy z dyspozycją z 2020 roku. Przypomnijmy, że wówczas kapitan Polaków był najlepszym piłkarzem w plebiscycie FIFA. Wiele wskazywało również na to, że wygra Złotą Piłkę, ale odwołano plebiscyt.




– Trochę do końca nie rozumiem pytania, bo tak, jak miałbym porównywać formę z listopada do września, października, to szczerze nie ma to znaczenia. Najważniejsze jest to, jak się teraz czuję i to, jak po kontuzji wróciłem szybciej, niż zakładano do gry. Wiadomo, że potrzeba trochę czasu, żeby wrócić na właściwe tory, ale w ostatnim czasie się czułem fizycznie bardzo dobrze – powiedział.




Źródło: Łączy nas Piłka

Lewandowski o sytuacji z Yamalem. „Za bardzo nie ma czego komentować”




FC Barcelona pokonała w miniony weekend Deportivo Alaves (2:1). Po meczu wiele mówiło się o Robercie Lewandowskim, który ustrzelił dublet i nie podał ręki młodszemu koledze. Polak wyjaśnił sytuację na konferencji prasowej reprezentacji Polski.

Nietypowa sytuacja z udziałem „Lewego”

Robert Lewandowski strzelił dwie bramki w meczu przeciwko Deportivo Alaves. Po meczu chwalono go za trafienia, jednak pojawiły się również głosy krytyki ze względu na brak zbicia piątki z Yamalem.

Polak odniósł się do całej sytuacji podczas konferencji prasowej organizowanej na kanale Łączy nas Piłka. Reprezentant Biało-Czerwonych wyjaśnił całe nieporozumienie, mówiąc, że między zawodnikami Barcelony nie ma złej krwi.




Afera w Radomiaku Radom! Piłkarz i dyrektor sportowy z zarzutami o manipulację przy kontroli antydopingowej [CZYTAJ]

– Za bardzo nie ma czego komentować, bo to był totalny przypadek więc jeśli chodzi o moją relację z nim, to wielokrotnie mu pomagałem, udzielałem rad, nawet w tym meczu. To, że na boisku się coś czasami powie, krzyknie, to jest normalna rzecz. Cała ta sytuacja to totalny przypadek i nie ma żadnego podtekstu czy drugiego dna – powiedział „Lewy”.




Według katalońskiej prasy między Lewandowskim a Yamalem nie ma konfliktu. Mundo Deportivo podkreśliło, że po strzelonej bramce Polak i Hiszpan rozmawiali w przyjaznej atmosferze.




Źródło: Łączy nas Piłka, Twitter

Zbigniew Boniek odniósł się do afery alkoholowej. „Mogli rozegrać to inaczej”

Zbigniew Boniek odniósł się do afery alkoholowej w reprezentacji Polski do lat 17 na łamach „Prawdy Futbolu”. 67-latek powiedział, jakby postąpił w takiej sytuacji jako prezes PZPN.

Przed kilkoma dniami na jaw wyszła afera alkoholowa w reprezentacji Polski U-17 przebywającej na Mistrzostwach Świata. Kilka dni przed pierwszym meczem na mundialu czterech zawodników opuściło nocą hotel i spożywało alkohol. To nie umknęło uwadze sztabowi drużyny narodowej, który w porozumieniu z PZPN podjął decyzję o wyrzuceniu chłopców ze zgrupowania. Szerzej o tej sprawie pisaliśmy TUTAJ.




Do sytuacji na łamach „Prawdy Futbolu” odniósł się były prezes PZPN, Zbigniew Boniek. 67-latek stwierdził, że młodzi piłkarze – w jego opinii – nie są alkoholikami. Zdaniem Bońka chłopcom należy wybaczyć, jednak muszą ponieść konsekwencje za swoje czyny.

– To nie są żadni alkoholicy. To młodzi chłopcy, którzy nie za bardzo wiedzieli, co ze sobą zrobić. Wyszli na ulicę, gdzie pewnie coś się działo. Wypili po trzy piwa, 30 stopni, wilgotność wielka i ich złamało- skomentował Zbigniew Boniek.

– Młodym ludziom trzeba umieć wybaczać, ale muszą wiedzieć, że są konsekwencje. Zrobili przykrość nie tylko bliskim, ale także całej drużynie – dodał.




W rozmowie z Romanem Kołtoniem Boniek przyznał, że rozumie decyzję PZPN, jednak w tej sytuacji – jako głowa federacji – postąpiłby inaczej. Wyjaśnił w szczegółach, co on by w tej sytuacji zrobił.

– Ja się nie dziwię PZPN-owi, że podjął taką decyzję, ale jak ja bym był prezesem, to bym inaczej zrobił. Ale ja nie krytykuję, że PZPN ich do domu wysłał. […] Ja bym nic nie krył. Od razu bym zrobił komunikat, że nasi piłkarze złamali regulamin i przez dwa dni, dopóki tam nie dojadę, to mają zakaz treningu z drużyną. Natomiast po tych dwóch dniach podejmiemy decyzję – stwierdził były prezes PZPN.

– Rozumiem PZPN, rozumiem że podjęto taką decyzję. […] Natomiast mogli rozegrać to inaczej. Młodzi ludzie czasem nie wiedzą, jak się w takiej sytuacji zachować – wyjaśnił.








źródło: Prawda Futbolu

Niepokojące informacje nt. Macieja Skorży. Trener zamierza rozstać się z piłką

Z Japonii dobiegają niepokojące informacje w kwestii przyszłości Macieja Skorży. Polski szkoleniowiec ma się niebawem rozstać z Urawa Red Diamonds. Co więcej, ma to być ostatni klub, który poprowadzi w swojej karierze. 




Skorża związał się z japońskim futbolem w lutym bieżącego roku. Szybko zyskał sympatię kibiców i piłkarzy, wygrywając Azjatycką Ligę Mistrzów. W trwającym sezonie Urawie idzie już nieco gorzej na ligowych boiskach, ale wciąż walczy w kolejnej edycji ALM. Dodatkowo zagra na Klubowych Mistrzostwach Świata, więc Polak wciąż ma szansę na zdobycie kolejnych trofeów.




Ostatni klub?

Choć Skorża zbudował już w pewnym stopniu swoją markę w Azji, to wiele wskazuje na to, że niebawem zakończy się jego przygoda. Portal nikkansport.com przekazał, że trener poinformował już swoje szefostwo o planowanym odejściu z klubu. Co więcej, miał już wypracować porozumienie, korzystne dla obu stron.




Powodem nagłej decyzji 51-latka mają być sprawy prywatne. W mediach przebąkuje się o kwestiach rodzinnych, ale te nie zostały jeszcze potwierdzone. Podobna sytuacja miała miejsce w czerwcu minionego roku, kiedy Skorża rozstawał się z Lechem Poznań. Tym razem jednak Polak ma ponoć zakończyć trenerską karierę.




Jak dotąd 51-latek może się pochwalić całkiem niezłym bilansem za sterami Urawy. Wygrał 23 z 54 rozegranych meczów. Zremisował 20 z nich, a 11 razy przegrał.

Co z konfliktem Lewandowskiego i Yamala? Tak Polak zachowywał się po swoim golu

Robert Lewandowski zebrał spora krytykę za zachowanie wobec Lamine Yamala podczas ostatniego meczu FC Barcelony. Hiszpańskie media zarzucały Polakowi niepotrzebny atak na młodszego kolegę. Inne ujęcia ze spotkania rzucają jednak inne spojrzenie na tę sprawę. 




FC Barcelona wygrała wczoraj z Alaves 2-1 po dublecie Roberta Lewandowskiego. Wokół kapitana reprezentacji Polski zrobiło się głośno po ostatnim gwizdku, ale nie ze względu na gole. Kamery uchwyciły, jak w 72. minucie 35-latek zignorował Laminę Yamala, który chciał mu przybić piątkę.




Sytuację poprzedziła akcja, w której młody Hiszpan nie podał piłki napastnikowi i wolał sam wykończyć akcję. To wywołało spekulacje o możliwym konflikcie między zawodnikami Blaugrany.




Nowe światło

Sprawę zdaje się wyjaśniło „Mundo Deportivo”, które zwróciło uwagę na moment z 78. minuty. Kiedy Lewandowski strzelił drugiego gola i ustalił wynik meczu, cieszył się ze wszystkimi kolegami. Po chwili zawołał jednak Yamala, objął go ramieniem i coś mu powiedział.




– Obaj ruszyli w stronę środka boiska, by wznowić grę. Rozmawiali przyjaznym i spokojnym tonem, bez napięcia i złych emocji – skomentowało sytuację „MD”.

 

Kuriozalny błąd trenera Meksyku na mistrzostwach świata U17. Zrobił sześć zmian, za co grozi im walkower [WIDEO]

Młodzieżowa reprezentacja Niemiec w pierwszym meczu mistrzostw świata U17 pokonała Meksyk 3:1. Okazało się jednak, że nasi sąsiedzi mogą wygrać 3:0 ze względu na potencjalny walkower przez błąd trenera ekipy z Ameryki Północnej.




Niemcy bezproblemowo pokonali Meksyk w pierwszym meczu mistrzostw świata U17. W trakcie spotkania doszło jednak do ciekawej sytuacji. Trener Meksyku przekroczył limit zmian. Przez to najprawdopodobniej wynik meczu zostanie zmieniony na 3:0 dla naszych sąsiadów.




Kuriozalny błąd

Niemcy prowadzili do przerwy już 2:0, dlatego trener Meksyku zdecydował się na zmianę już na początku drugiej połowy. Nie przyniosło to jednak efektów. W 58. minucie na boisku zameldował się kolejny zawodnik, a pięć minut później następnych dwóch. To oznacza, że trener wykorzystał już w tamtym momencie czterech korekt w zespole.

Kuriozalny powód kontuzji piłkarza Realu Madryt. Wszystkiemu winne złe obuwie [CZYTAJ]




Problem w tym, że w 67. minucie meczu szkoleniowiec Meksyku wprowadził kolejnych dwóch zawodników. To oznacza, że ekipa z Ameryki Północnej przekroczyła limit. Przypomnijmy, że w trakcie spotkania można dokonać maksymalnie pięciu zmian. Co ciekawe, realizatorzy transmisji wyłapali, że trenerzy byli świadomi błędu.

Teraz, mimo porażki 1:3 Meksykowi grozi walkower. Wiele wskazuje na to, że przez błąd trenera mecz zostanie rozliczony wynikiem 0:3.




Źródło: Sport.pl, Twitter


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.