Diego Simeone wywiera presję na Barcelonie i Realu? „Gonią nas dwa potwory”

Atletico ponownie zgubiło punkty w La Lidze. Tym razem bezbramkowo zremisowali z Getafe. Diego Simeone zaczyna jednak rozgrywki słowne. Czy w ten sposób chce wywrzeć presję na Barcelonie i Realu Madryt?

Wywieranie presji na rywalach

Atletico nadal ma dość sporą przewagę nad Realem Madryt i FC Barceloną. Królewscy tracą do rywali z Wanda Metropolitano sześć oczek. Katalończycy mogą się zbliżyć do Los Colchoneros na 4 punkty jeśli wygrają w poniedziałkowym meczu z Huescą. Trener Atletico zaczyna wywierać presję na piłkarzach obu klubów. Po zremisowanym meczu z Getafe otwarcie powiedział:

– Real i Barcelona nie przegrają żadnego meczu do końca rozgrywek. W Barcelonie zapanował entuzjazm, mają nowego prezydenta, w Paryżu mogli wygrać. Z kolei Real zawsze znajduje sposób na to, żeby zwyciężyć. Gonią nas dwa potwory – mówił po meczu Diego Siemone.

Walka o przetrwanie w LM

Atletico po 27 kolejkach ma na swoim koncie 63 oczka. Rojiblancos zmierzą się w najbliższym spotkaniu z Chelsea w ramach Ligi Mistrzów. Madrytczycy przegrali pierwszy mecz 0:1. Mecz londyńczyków z Atletico odbędzie się 17 marca o godzinie 21:00.

Źródło: Meczyki.pl

BVB żąda gigantycznych pieniędzy za Haalanda. Trzy kluby zainteresowane

Erling Haaland budzi aktualnie największe emocje na rynku transferowym. Na Norwega polują wszystkie największe kluby w Europie. Nicolo Schira, renomowany dziennikarz w piłkarskim środowisku zdradził, jakiej kwoty za swojego napastnika oczekuje Borussia Dortmund.

Kilka lat temu nikt nie miał pojęcia, kim jest Erling Haaland, a dziś jego kariera rozwija się nieprawdopodobnie szybko. Póki co Norweg reprezentuje barwy BVB, jednak taki stan rzeczy może nie potrwać długo. 20-latek szturmem wbił się na sam szczyt futbolu i zebrał na sobie uwagę największych europejskich drużyn.

Astronomiczna wycena

Tak gigantyczne zainteresowanie Norwegiem skutkuje niepokojami w murach Borussii. Działacze z Signal Iduna Park wpisali w kontrakcie Haalanda klauzulę odejścia, która jednak aktywuje się dopiero latem 2022 roku. Wówczas Norwega można będzie pozyskać za promocyjną kwotę 75 milionów euro.

Takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje jednak trzech klubów, które gorączkowo chciałyby ściągnąć do siebie utalentowanego 20-latka. W tym gronie według medialnych doniesień znalazły się Manchester City, Chelsea i Real Madryt.

Wykupienie Haalanda już w tym roku z Borussii wiąże się jednakże z gigantycznym wydatkiem. Zdaniem Nicolo Schiry, włoskiego dziennikarza, BVB za całą transakcję może zażądać nawet 130 mln euro. Do tego dochodzi także prowizja dla Mino Raioli.

Niedawno wyciekły informacje o ogromnych pieniądzach, które Real Madryt musiałby zapłacić reprezentantowi Norwega. Więcej o tym znajdziecie klikając TUTAJ.

Tragiczne wieści ws. zdrowia van Dijka i Gomeza. Występ na Euro zagrożony

Dalsze absencje Virgila van Dijka i Joe Gomeza niepokoją kibiców Liverpoolu. Okazuje się jednak, że nie tylko sympatycy „The Reds” powinni się martwić. Jurgen Klopp podał informacje o stanie zdrowia wspomnianej dwójki. Nie są to wesołe wiadomości.

W październiku na Liverpool spadł ogromny cios. Kontuzji doznał lider defensywy, Virgil van Dijk. Holender po uszkodzeniu więzadeł krzyżowych musiał poddać się zabiegowi i do tej pory wraca do pełni sprawności.

Raptem miesiąc później świat obiegła informacja o kontuzji Joe Gomeza. Anglik doznał kontuzji na zgrupowaniu narodowej reprezentacji i także musiał przejść operację.

Walka z czasem

Jurgen Klopp przedstawił w końcu, jak wygląda sytuacja zdrowotna obu stoperów. Szkoleniowiec przekazał bardzo złe wieści nie tylko dla kibiców Liverpoolu, ale również dla fanów reprezentacji Holandii i Anglii. Okazuje się, że stoperzy mogą nie wystąpić na nadchodzących mistrzostwach Europy.

– Z informacji, które posiadam, wynika, że ich udział w mistrzostwach jest bardzo mało prawdopodobny. Nie dlatego, że ich nie puszczę. Po prostu ze względu na to, jak poważne były ich urazy – przyznał Klopp.

– Zawsze liczę na pozytywne niespodzianki, ale nikt nie powiedział mi, by byli blisko wznowienia treningów z całą drużyną. Wszyscy w klubie mamy nadzieję, że będą mogli zacząć z nami okres przygotowawczy do kolejnych rozgrywek. To były naprawdę bardzo ciężkie kontuzje – dodał Niemiec.

– Van Dijk już biega, Gomez dopiero zaczął to robić. Do treningów z pełnym obciążeniem wrócą dopiero, gdy będą całkowicie sprawni. O ich grze na EURO nawet nie myślę – podsumował szkoleniowiec Liverpoolu.

Anders Vejrgang ponownie dał o sobie znać! 15-latek rozgromił w meczu pokazowym PLKD

W sobotę odbył się mecz towarzyski w FIFA 21 pomiędzy Polską a Danią. Ponadto w meczu pokazowym polski youtuber – PLKD – zmierzył się potężnym Andersem Vejrgangiem. Wynik tego starcia mógł być tylko jeden.

Polska kontra Dania w FIFA 21

Mimo że był to wyłącznie mecz towarzyski, to miał on wpływ na ranking FIFA.GG, który decyduje o rozstawieniu w kwalifikacjach do mistrzostw świata. Polska miała swoich dwóch przedstawicieli, z kolei Dania była reprezentowana przez czterech graczy. Biało-Czerwonych reprezentowali Kacper „Furman” Furmanek oraz Damian „damie” Augustyniak. Z kolei Dania wystawiła do boju Augusta „Agge” Rosenmeiera, Marcusa „Marcuzo” Jørgensena, Frederika „Fredberga” Fredberga, a także Mikkela Hjortha. Każdy z Duńczyków zagrał po jednym meczu, z kolei duet Polaków zagrał po dwa spotkania.

Jako pierwsi na placu boju pojawili się Kacper „Furman” Furmanek oraz August „Agge” Rosenmeier. W inauguracyjnym starciu zwycięstwo odniósł Polak, który pokonał swojego rywala po rzutach karnych. Furman w spotkaniu z Marcuzo ponownie doprowadził do serii rzutów karnych. Tym razem próbę nerwów wygrał jego rywal, który odniósł zwycięstwo 6:5.

Kolejnym z Biało-Czerwonych, który zagrał tamtego dnia, był Damian Augustyniak. Damie na początku zmierzył się z Frederikiem „Fredbergem” Fredbergem, z którym przegrał 2:3. Ostatnim zaplanowanym meczem było starcie pomiędzy damiem a Mikkel Hjorthem. Przez cały mecz niewiele się działo i do 90. minuty ciągle było 0:0. W doliczonym czasie gry ostatnią akcję przeprowadził Duńczyk, któremu udało się wpakować piłkę do bramki i wygrać całe spotkanie. W ogólnym rozrachunku Dania pokonała Polskę 3:1.

Komplet wyników:

  • Kacper „Furman” Furmanek vs August „Agge” Rosenmeier 2:2 (k. 4:2)
  • Kacper „Furman” Furmanek vs Marcus „Marcuzo” Jørgensen 2:2 (k. 5:6)
  • Damian „damie” Augustyniak vs Frederik „Fredberg” Fredberg 2:3
  • Damian „damie” Augustyniak vs Mikkel Hjorth 0:1

Mecz pokazowy z udziałem PLKD

Po zakończeniu oficjalnych starć przyszedł czas na showmatch, w którym Damian „PLKD” Kornienko zmierzył się z Andersem Vejrgangiem. O 15-letnim Duńczyku w ostatnich miesiącach było głośno, dzięki jego znakomitej serii zwycięstw w FUT Champions. Anders pokazał, że nadal jest w formie i pokonał swojego oponenta 6:3. Wszystkie mecze obejrzycie tutaj.

ZOBACZ: Niesamowity Duńczyk pokonany! Taka była jego reakcja [WIDEO]

ZOBACZ: Takim składem gra młody Duńczyk w FUT! Wygrał już 300 meczów

fot. Łączy Nas eFutbol

Lewandowski znowu bez szans na Złotą Piłkę? Francuzi widzą innych faworytów

W 2020 roku „France Football” zdecydowało się odwołać galę Złotej Piłki pierwszy raz od 1956 roku. Poszkodowanym okazał się być Robert Lewandowski, który absolutnie zdominował zeszłoroczne rozgrywki na wszystkich frontach. „L’Equipe” informuje, że w bieżącym roku Polak również może obejść się smakiem. Zdaniem francuskich dziennikarzy duże szanse na wygraną mają Erling Haaland i Kylian Mbappe.

Przypomnijmy, że w wyniku rozszerzającej się pandemii koronawirusa redakcja „France Football” odwołała zeszłoroczny plebiscyt. Wielu ekspertów mówiło głośno o okradzeniu Roberta Lewandowskiego z nagrody. Jak się okazuje, w 2021 roku 32-latek także może mieć utrudnione zadanie w kwestii zdobycia Złotej Piłki.

Młode wilki

Z ustaleń „L’Equipe” wynika, że Lewandowski czuje dużą niesprawiedliwość i żal do „France Football”. Niesmaku decyzji Francuzów dodaje fakt, iż niemal wszystkie rozgrywki w Europie zostały dokończone. Przedwcześnie sezon zakończono jedynie, o ironio, w Ligue 1.

Okazuje się jednak, że w tym roku Polaka może czekać podobne rozczarowanie. Dziennikarze „L’Equipe” rozpoczęli coroczne dywagacje na temat ewentualnego zwycięzcy prestiżowego plebiscytu. Według nich nadeszła już pora na zmianę warty w futbolu.

W gronie potencjalnych kandydatów na sięgnięcie po Złotą Piłkę nie wspomina się już ani o Cristiano Ronaldo, ani o Leo Messim. Także kapitan „Biało-Czerwonych” został niemal pominięty w spekulacjach. Najczęściej mówi się o dwóch nazwiskach. Mowa oczywiście o Kylianie Mbappe oraz Erlingu Haalandzie.

„Lewy” bez szans?

W kwestii braku Messiego i Ronaldo w gronie kandydatów do wygrania nagrody można się zgodzić. Wszak obaj panowie wypadli już z Ligi Mistrzów (i to już w 1/8 finału rozgrywek). Taka sytuacja ma miejsce pierwszy raz od 2006 roku.

Czy jednak niewymienianie Lewandowskiego jest prawidłowe? Polak wydaje się zupełnie niewzruszony mijającymi latami i rozwija się z roku na rok. Polak strzelił w sobotę 32 gola w tym sezonie Bundesligi i jest na dobrej drodze od pobicia rekordu Gerda Mullera z kampanii 1971/72 (40 bramek).

Co więcej, Bayern jedną nogą zakwalifikował się już do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Bawarczycy w pierwszym meczu 1/8 z Lazio wygrali 4-1, czym zapewnili sobie pokaźną zaliczkę przed rewanżem.

Kluczowe okażą się sukcesy z kadrą

Dziennikarze „L’Equipe” twierdzą jednak, że Mbappe ma jedną przewagę nad Lewandowskim. W kwestii faworyta do wygrania Złotej Piłki kluczowe mają okazać się nadchodzące mistrzostwa Europy. Nie da się ukryć, że Francja będzie jednym z kandydatów do wygrania całego turnieju.

W przypadku Haalanda sprawa wygląda nieco gorzej. Norwegia nie zakwalifikowała się na czerwcowe Euro, przez co napastnik BVB nie dostanie szansy na pokazanie się w narodowych barwach.

Skandaliczne zachowanie trenera w Holandii. Powalił piłkarza rywali [WIDEO]

W Holandii doszło do bardzo brzydkiej sytuacji w meczu FC Groningen z  FC Emmen. W doliczonym czasie gry, przy wyniku remisowym, kiedy goście chcieli gonić wynik trener gospodarzy… zaatakował piłkarza rywali. 

Zegarek wskazywał 94. minutę, zaś na tablicy wyników widniał wynik 1-1. Goście ruszyli z kolejną akcją, kiedy piłka opuściła boisko przy linii bocznej. Futbolówkę chciał od razu złapać piłkarz FC Emmen, żeby natychmiastowo kontynuować atak, i, być może, zdobyć decydującego gola. Piłkę złapał jednak Danny Buijs, szkoleniowiec FC Groningen.

Kiedy wzburzony zawodnik rywali chciał odebrać trenerowi gospodarzy futbolówkę, ten powalił go na ziemię. Za niesportowe zachowanie Buijs otrzymał żółtą kartkę.

Całe zajście możecie obejrzeć poniżej:

Ronaldo odpowiada na krytykę po meczu z Porto. „Mistrzowie się nie poddają”

Po odpadnięciu Juventusu z tegorocznej edycji Ligi Mistrzów najczęściej krytykowanym zawodnikiem był Cristiano Ronaldo. Portugalczyk odniósł się do wydarzeń ze środka tygodnia za pomocą swoich mediów społecznościowych.

Odpowiedź na krytykę

Atakującego Starej Damy krytykowano z każdej strony. Przede wszystkim zarzucano mu złe ustawienie przy rzucie wolnym, po którym Porto zdobyło gola pieczętując awans do kolejnej rundy LM. Nie zabrakło również głosów, że piłkarz był cieniem samego siebie i nie potrafił pomóc zespołowi w meczu z ekipą z Portugalii. Piłkarz odniósł się do krytyki za pomocą swoich mediów społecznościowych.

– Nie jest ważne, ile razy upadasz w życiu. Ważne jest to, ile razy i jak szybko wstajesz na nogi. Prawdziwi mistrzowie nigdy się nie poddają! – cytuje Cristiano Ronaldo portal meczyki.pl.

– Skupiamy się już na Cagliari, na zmaganiach w Serie A, na finale Pucharu Włoch i na wszystkim, co możemy jeszcze osiągnąć w tym sezonie – dodał Portugalczyk.

Bilans Ronaldo w tym sezonie to 32 spotkania, 27 bramek i 4 asysty. Jego umowa z Juventusem obowiązuje do czerwca 2022 roku. Portal transfermarkt.de wycenia Portugalczyka na 60 mln euro.

Źródło: Meczyki.pl

U Lewandowskiego po staremu! Polak zrównał się bramkami z Klausem Fischerem [WIDEO]

W sobotnim meczu Bundesligi Bayern Monachium wygrywa z Werderem Brema 3:0. Robert Lewandowski opuścił już murawę, lecz przez prawie 80 minut napastnik strzelił gola i 3 razy trafił w słupek. Dzięki temu trafieniu Polak zrównał się golami z Klausem Fischerem (268 goli).

Kluby Premier League straciły 2 miliardy funtów przez pandemię. Szef ligi liczy na powrót kibiców do końca sezonu

Kluby Premier League straciły około 2 miliardy funtów przez pandemiczne obostrzenia. Wszystko za sprawą strat z dni meczowych i mniejszych zysków w klubowych sklepach. Szef najlepszej ligi angielskiej ocenił sezon jako brutalny.

Nadzieje na powrót kibiców

Richard Masters ma ogromne nadzieje, że po roku twardych obostrzeń, na trybunach w końcu zasiądą kibice. Szef Premier League twierdzi, że są powody do optymizmu. Rząd, kibice i władze ligi liczą na zakończenie rozgrywek z 10 tysiącami fanów na trybunach.

– To była cholernie długa podróż. Mamy jednak nadzieję, że trwający sezon będzie ostatnim naznaczonym pandemią, a w kolejnym będziemy mieć już do czynienia z „normalną Premier League” od samego startu – cytuje szefa Premier League portal Weszło.

– Koniec sezonu jest już na horyzoncie i naprawdę czekamy na ten moment, miejmy nadzieję, że faktycznie już z udziałem kibiców. Ale od następnego sezonu naszym celem jest posiadanie pełnych obiektów. Jeszcze trochę wody w rzekach upłynie, zanim to się stanie, ale to jest niezmiennie nasz ostateczny cel – zakończył Masters.

Większe straty niż się spodziewali

W czerwcu 2020 roku pisaliśmy, że kluby Premier League mogą stracić miliard funtów z powodu pandemii. Okazało się, że już straciły dwa razy tyle. Ogromne utraty finansowe mogą spowodować odważne działania władz. Wpuszczenie kibiców na stadiony na pewno przyczyniłoby się do ustabilizowania sytuacji klubowych budżetów.

Źródło: Weszło, Guardian

fot. whufc.com

Norwegia zbojkotuje mistrzostwa świata w Katarze? Haaland opuściłby kolejny wielki turniej

Kibice i kluby wywierają presję na reprezentacji Norwegii. Domagają się bojkotu mistrzostw świata w Katarze. Nie akceptują tego, że ludzie umierają, są niewolnikami i ich prawa są naruszane w imię piłki nożnej. Według doniesień mediów, w niedzielę dojdzie do walnego zgromadzenia „Footballting”.

Piłkarze wyrazili zgodę

Niemiecki portal Sport podaje, że trener reprezentacji Norwegii miał przedyskutować „pilną kwestię” z zawodnikami. Według wspomnianego źródła wszyscy piłkarze się zgodzili i stwierdzili, że mogą coś zrobić jako drużyna.

Solidarnie przeciwko Katarowi

Tromso IL, Rosenborg Trondheim i kilka innych najlepszych klubów w Norwegii chce zmusić Norweski Związek Piłki Nożnej do bojkotu mundialu w 2022 roku. Do apelu przyłączają się także kibice. 14 z 16 stowarzyszeń chce bojkotu najbliższych mistrzostw świata. Według doniesień mediów, w niedzielę dojdzie do walnego zgromadzenia „Footballting”.

Reakcja FIFY

Na całe zamieszanie postanowiła odpowiedzieć FIFA. Gainni Infantino nie ma przekonania co do bojkotu Norwegów. Uważa to za niewłaściwe podejście.

– Nie sądzę, by bojkot mistrzostw świata był właściwym podejściem. Dzięki dialogowi udało się już wiele osiągnąć – cytuje Szwajcara portal sport.tvp.pl.

Haaland nie zagrałby na kolejnym wielkim turnieju

Norwegowie zaczynają eliminacje do mundialu w katarze 24 marca. Ekipa Solbakkena zagra na wyjeździe z Gibraltarem. Bojkot mistrzostw świata oznaczałby, że Erling Haaland i spółka nie pojechaliby na drugi wielki turniej z rzędu. Przypomnijmy, że Norwegowie nie zakwalifikowali się do EURO 2020.

Źródło: TVP Sport, Sport.de

Ludovic Obraniak: „Regularnie grający Milik jest według mnie lepszy od Krzysztofa Piątka”

Były reprezentant Polski, Ludovic Obraniak, udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty, w którym porozmawiał o sytuacji Arka Milika w Marsylii. 36-latek podzielił się również swoimi spostrzeżeniami dot. reprezentacji Polski i jej nowego selekcjonera.

Dobry start Milika w Marsylii

Arek Milik w styczniu tego roku dołączył do Olympique Marsylia. Francuski klub w ostatnim czasie miewał problemy natury organizacyjnej, a sportowo również nie wyglądał najlepiej. Nie przeszkodziło to jednak Milikowi, by dobrze rozpocząć grę w nowych barwach. Dla OM Polak zagrał już w sześciu meczach, w których zdobył 3 bramki.

Ludovic Obraniak wypowiedział się o tym, co ostatnio dzieje się w klubie z Marsylii. Polak z francuskimi korzeniami skomentował ostatnie problemy. Ostatnie problemy

ZOBACZ: Odwołano mecz Marsylii z Rennes. Kibice drużyny Milika zaatakowali ośrodek treningowy [WIDEO]

– Jednym słowem „exclusive”. Bo to, co się tam działo i dzieje, to coś „wyjątkowego”. W wielu aspektach. To bardzo specyficzny klub, nie każdy potrafi w nim funkcjonować. Na pewno jednym z problemów OM było to, co w ostatnich czasach dotykało też niektóre inne francuskie kluby. Czyli „nominowani” prezesi nie rozumiejący piłki albo inaczej: uważający, że futbol to nie murawa, boisko, ale przede wszystkim marketing – ocenia Ludovic Obraniak.

„Zacząłem się obawiać, jak w tym wszystkim Milik będzie funkcjonował”

Były reprezentant Polski mówi, że z początku obawiał się o sytuację Arka Milika w Marsylii. Głównie z powodu braku kreatywnych piłkarzy w ofensywie.

– Patrząc na styl gry OM, na bocznych piłkarzy, ale i na marazm, który dotykał ten zespół, zacząłem się obawiać, jak w tym wszystkim Milik będzie funkcjonował. Nie ma co ukrywać, w Marsylii są piłkarze, których „cykl” w jakimś sensie dobiega końca. Na przykład Dimitri Payet. W pewnym momencie zespół popadł w wielki marazm – powiedział 36-latek.

– Początek Arka w Marsylii oceniam dobrze. Arek strzelił już trzy gole czyli więcej niż reszta napastników Marsylii razem wziętych przez ostatnie miesiące. Mam nadzieję, że dalej będzie strzelał, a wtedy znów otworzy sobie drzwi do dużego transferu – dopełnił Ludo.

Kompromitacja Marsylii w w Pucharze Francji

7 marca Marsylia odpadła z Pucharu Francji w meczu z… 4-ligowcem! Co prawda Polak zdobył jedną bramkę, jednak klub z dużo niższej półki okazał się tamtego dnia lepszy. 34-krotny reprezentant Polski wyjaśnił, jak mogło dojść do takiej wpadki.

– Jeśli nie dajesz z siebie wszystkiego, jeśli dopada cię marazm, zostajesz w swojej strefie komfortu, to nawet ambitny czwartoligowiec może cię pokonać. To jak w życiu: czasem musisz dotknąć dna, aby się odbić. Dla OM tym dnem była porażka w Pucharze Francji. Miejmy nadzieję, że teraz nastąpi odbicie. Zresztą już widać symptomy poprawy – skomentował Były reprezentant Polski.

– Jak mówię, w pewnym momencie zacząłem się bać o Milika, ale przyjście Sampaoliego znów mnie uspokoiło. To dobre wyjście dla Arka. Bo Sampaoli ma opinię kogoś bardzo zasadniczego, kto potrafi to „złapać”, zaprowadzić porządek, wstrząsnąć. A OM tego potrzebował – dodał Obraniak.

Nie da się ukryć, że Arkadiusz Milik jest ważnym elementem reprezentacji Polski. Pamiętamy, jak za Adama Nawałki duet Milik-Lewandowski straszył niemal całą Europę. Później przyszły problemy z graniem Arka w Napoli, a Brzęczek zaczął grać jednym napastnikiem. Ludovic Obraniak uważa, że Paulo Sousa powinien ponownie postawić na wyżej wspomniany duet napastników.

– Pytanie jakiego Milika zobaczymy na EURO. Oby tego z czasów najlepszej formy, w Ajaksie czy Napoli. Zdrowy, regularnie grający Milik jest według mnie lepszy od Krzysztofa Piątka i idealnie pasuje do Roberta Lewandowskiego. Generalnie uważam, że Polska ma duży potencjał w ofensywie. Ma trzech świetnych napastników, ale mam wrażenie, że były selekcjoner kompletnie nie potrafił tego wykorzystać. OK, awansował na EURO, ale… – ocenił 36-latek.

Więcej, m.in. o Paulo Sousie, przeczytacie w pełnej wersji wywiadu na WP Sportowe Fakty

Polski ligowiec rozczarowany Paulo Sousą. „Wierzyłem, że dostanę szansę”

Niebawem ukaże się skrócona o kilka nazwisk lista powołań Paulo Sousy na marcowe mecze reprezentacji Polski. Na razie PZPN przedstawił szeroką kadrę wytypowaną przez Portugalczyka. Wśród 35 nazwisk zabrakło jednak miejsca dla Rafała Pietrzaka. Piłkarz Lechii Gdańsk przyznaje, że rozczarował go brak powołania.

Ekipa Piotra Stokowca słabo weszła w rundę wiosenną Ekstraklasy. Aktualnie jednak Lechiści wrócili na dobre tory i mają na koncie cztery mecze z rzędu bez porażki (trzy zwycięstwa, jeden remis). W sobotę zagrają o przedłużenie serii z Wisłą Kraków.

„Byłem trochę rozczarowany”

Rafał Pietrzak stanowi istotny element układance Stokowca. Lewy obrońca w tym sezonie zanotował w Ekstraklasie 20 występów. Strzelił w nich jednego gola i zanotował siedem asyst.

Wydawało się, że dobrą formę w klubie zauważy także Paulo Sousa. Pietrzak powołania jednak nie dostał, co, jak przyznaje, trochę go rozczarowało. Defensor nie ma zamiaru się załamywać i wciąż liczy na wyjazd na mistrzostwa Europy.

– Wierzyłem, że dostanę szansę. To też było dla mnie dodatkową motywacją do dobrej gry. Liczbami wysłałem sygnał, że jestem w formie. Byłem trochę rozczarowany, bo kadra liczyła aż 35 graczy. Nie ma jednak co załamywać rąk, trzeba pracować dalej – przyznał Pietrzak w rozmowie z „TVP Sport”.

– To marzenie z pewnością się oddaliło [Wyjazd na ME 2020 – przyp. red.]. Do końca sezonu mam jeszcze sporo meczów, jeśli będę się wyróżniał, to może selekcjoner zwróci na mnie uwagę. Muszę skupić się na tym, co jest tu i teraz i realizować cele z Lechią – dodał.

Kontuzja szansą?

Arkadiusz Reca opuścił piątkowy mecz z Lazio z urazem lewej nogi. W weekend Polak ma przejść szczegółowe badania, które wykażą, jak poważnej kontuzji doznał. Czy to będzie ewentualna szansa dla Pietrzaka?

Zobacz więcej:

Kontuzja Arkadiusza Recy! Co zrobi Paulo Sousa?

Kontuzja Arkadiusza Recy! Co zrobi Paulo Sousa?

Arkadiusz Reca doznał kontuzji w piątkowym meczu Lazio-Crotone. Nie wiemy jeszcze, jak długo potrwa przerwa Polaka i czy wykluczy go ze zgrupowania reprezentacji.

Problem Paulo Sousy

Arkadiusz Reca w obecnym sezonie jest podstawowym piłkarzem Crotone, gdzie zazwyczaj gra na lewym wahadle. Wiele mówi się o tym, że Paulo Sousa może postawić na formację 3-5-2, gdzie jest miejsce na dwóch wahadłowych. Arek Reca do takiej koncepcji pasuje wręcz idealnie, gdyż jako jedyny z powołanych piłkarzy regularnie gra jako wyżej ustawiony lewy obrońca. Reca ma braki w obronie, co było widać w ostatnich meczach reprezentacji Polski, jednak dużo lepiej wygląda w grze do przodu. W obecnej kampanii Serie A Polak zdobył dwie bramki oraz zanotował sześć asyst.

Reca z kontuzją

We wspomnianym meczu Lazio-Crotone Reca opuścił boisko w 65. minucie gry. Włoskie media podają, że chodziło o problemy lewą stopą 25-latka. Bardziej szczegółowe badania mają odbyć się w weekend i głównie od ich wyników zależeć będzie to, czy Polak będzie mógł wyjechać na zgrupowanie reprezentacji. Klub ma poinformować o stanie Arka w poniedziałek.

W poniedziałek kolejna konferencja prasowa

W najbliższy poniedziałek odbędzie się konferencja reprezentacji Polski. Weźmie w niej udział Paulo Sousa, który ogłosi 23-osobową kadrę na nadchodzące zgrupowanie.

źródło: sport.pl

W wieku 31 lat zakończył karierę. Kosecki wyjawił powód decyzji Andersona

„Przegląd Sportowy” przeprowadził ostatnio wywiad z Jakubem Koseckim. Były reprezentant Polski między innymi opowiedział o swoim pobycie w Turcji. Wspomniał także o Andersonie. Brazylijczyk, który był klubowym kolegą aktualnego piłkarza Cracovii, w wieku 31 lat z dnia na dzień zakończył karierę.

Kosecki do Ekstraklasy wrócił w lutym bieżącego roku. 30-latek związał się z Cracovią po ponad dwóch latach spędzonych w Turcji. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” skrzydłowy wspominał już między innymi o relacjach z obcokrajowcami w szatni. A tych, jak wiadomo, w Cracovii nie brakuje.

Finansowa trampolina

Nie da się ukryć, że pobyt w Turcji był dla Koseckiego opłacalną decyzją. Polak szczerze przyznaje, że gra w Adanie Demirspor nie była jego marzeniem. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie tamtejszy futbol.

– Patrząc na aspekt sportowy, nie tak to sobie wyobrażałem. Nie rozumiałem pewnych sprawy i fatalnie się czułem. Gdy patrzę z perspektywy czasu, nie wiem, czego się spodziewałem. Miałem dziewięciu trenerów przez 2,5 roku, piłkarze też cały czas się zmieniali. Po słabszym meczu byli zrzucani do rezerw i trenowali indywidualnie – przyznał „Kosa”.

Wariat w szatni

W szatni Adany Kosecki miał okazję spotkać się z byłym zawodnikiem Manchesteru United – Andersonem. Brazylijczyk niespodziewanie, bo raptem w wieku 31 lat postanowił zakończyć karierę. Żeby było ciekawiej, decyzję podjął dosłownie z dnia na dzień.

Polak opowiedział, jak wyglądało pożegnanie Andersona. Zdobywca Ligi Mistrzów z 2008 roku zdecydował się na taki ruch po tym, jak… zarobił pieniądze na bitcoinach.

– Byliśmy razem w pokoju i gdy pewnego dnia leżeliśmy sobie w łóżkach, nagle wstał i w niecenzuralnych słowach oznajmił, że kończy grać w piłkę. Popatrzyłem na niego zszokowany i zapytałem, o co mu chodzi. Podszedł z komputerem i pokazał, że zarobił ładną sumkę na sprzedaży bitcoinów. Śmiałem się z jego zapowiedzi. Jednak nazajutrz wyszliśmy na trening, stanęliśmy w grupie i Anderson wyszedł przed szereg, prosząc o możliwość zabrania głosu. Powiedział, że dziękuje za wszystko i właśnie kończy swoją przygodę z piłką. Następnego dnia rozwiązał umowę i więcej go nie zobaczyliśmy – opowiedział 30-latek.

W sumie w barwach Adany Kosecki rozegrał 48 meczów. Strzelił w nich jednego gola i zanotował osiem asyst. Doi Anatolii przeniósł się w 2018 roku ze Śląska Wrocław.

Kursy bez marży w Noblebet na ten weekend!

W Noblebet bardzo ciekawa promocja, w ramach której będzie można zagrać rynki główne na wybrane spotkania z pominięciem marży.

Najważniejsze rozgrywki w danym dniu w Noblebet będą występować z kursami 100% na głównym rynku (zwycięzca meczu) w ofercie przedmeczowej. W przypadku PLK kurs bez marży będzie również obowiązywał w zakładach na żywo oraz poza kursami na zwycięzcę meczu również na handicap meczowy. Plan kursów bez marży na weekend wygląda następująco:

  • Ekstraklasa (cała kolejka) 12.03 (9:15) – 14.03 (21:00)
  • Euroliga 12.03 (9:15) – 12.03 (21:00)
  • PLK (do końca tygodnia)

Zarejestruj się w Noblebet i odbierz bonus od trzech pierwszych depozytów do 2000 zł. Po rejestracji przez pierwszy miesiąc grasz bez podatku! Kliknij TUTAJ.