Szymon Marciniak odpowiedział na krytykę. „Ludzie nie rozumieją”

Szymon Marciniak udzielił wywiadu Rafałowi Rostkowskiemu z TVP Sport. Czołowy polski sędzia odpowiedział na krytykę ze strony kibiców.




Marciniak odpowiada

Po zwiastunie drugiego sezonu serialu „Sędziowie” wylało się sporo krytyki na Szymona Marciniaka. Wszystko przez jego sposób komunikacji z piłkarzami podczas meczu Śląska Wrocław z Lechem Poznań.




Czołowy polski sędzia w rozmowie z TVP Sport odpowiedział na słowa krytyki. Marciniak uważa, że ludzie nie do końca rozumieją warunki panujące na murawie.




– Ludzie czasami tego nie rozumieją. Nawet teraz, kiedy pojawił się pierwszy odcinek z drugiej serii serialu „Sędziowie”, niektórzy mówią: o, krzyczysz; i tak dalej… Ludzie nie rozumieją, że kiedy masz na stadionie kilkadziesiąt tysięcy gardeł i tyle osób krzyczy, to żeby coś powiedzieć do piłkarza, żeby on cię usłyszał, to musisz do niego krzyczeć. To jest normalna rzecz – powiedział.




– Czasami się śmieję, że robią ze mnie troszkę zamordystę albo takiego gościa, który krzyczy na boisku, a jest zupełnie inaczej. Trzy czwarte rzeczy na boisku z piłkarzami omawiam bardzo spokojnie, w miły sposób, sympatycznie, czasami pożartuję. A są momenty, kiedy sędzia musi przejąć kontrolę i musi sprawić, żeby zawodnik zrozumiał – dodał Marciniak.




Czołowy sędzia podkreślił w rozmowie, że czasami utemperowanie zawodników wymaga zdecydowanej reakcji sędziego.




– Musisz złapać takiego gościa, brzydko mówiąc, za… szyję i spowodować, że on to musi zrozumieć. Tak jak to było w finale właśnie z De Paulem, tak jak to było w półfinale Ligi Mistrzów z Haalandem, czy tak jak to widać w serialu „Sędziowie” – z Karlstroemem z Lecha Poznań czy z Bejgerem ze Śląska Wrocław – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Sprzedaż Roberta Lewandowskiego pozwoli FC Barcelonie na wielki transfer. „Byłoby to możliwe, gdyby przyjął ofertę z Arabii”

Katalońskie media rozpisują się na temat potencjalnego odejścia Roberta Lewandowskiego z FC Barcelony. Według Jordiego Gila z redakcji „Sport” transfer Polaka pozwoliłby Blaugranie na sprowadzenie zawodnika na inną pozycję. 




Potrzebują wzmocnienia

Robert Lewandowski w bieżącym sezonie nie prezentuje się najlepiej w barwach FC Barcelony. Lokalne media w ostatnim czasie coraz częściej spekulują na temat potencjalnego odejścia Polaka do Arabii Saudyjskiej.




Spory błąd Marcina Bułki na początku meczu. Nicea przegrała 1:3 z Le Havre [WIDEO]

Według najnowszych doniesień odejście Roberta Lewandowskiego pozwoliłoby na sprowadzenie Bruno Guimaraesa. Takie informacje przekazał Jordi Gil ze „Sportu”.




– W Anglii upierają się, że Guimaraes jest jednym z celów FC Barcelony. Jego przybycie byłoby możliwe, gdyby Robert Lewandowski przyjął ofertę z Arabii Saudyjskiej – napisał.

Blaugrana wciąż nie wzmocniła pozycji pomocnika po odejściu Sergio Busquetsa. Sprowadzony Oriol Romeu nie prezentuje odpowiedniego poziomu dla FC Barcelony. Jordi Gil w swoim artykule na łamach „Sportu” przypomniał, że Bruno Guimaraes podpisał niedawno nową umowę z Newcastle United. Brazylijczyk zgodził się w kontrakcie na klazulę odstępnego w wysokości 100 milionów funtów.




Odejście Roberta Lewandowskiego pozwoliłoby FC Barcelonie na zapłatę wspomnianej kwoty. Według doniesień „Sportu” Polak nie ma jednak intencji, aby opuszczać Katalonię.

Umowa kapitana reprezentacji Polski z FC Barceloną obowiązuje do końca czerwca 2026 roku.

Źródło: Sport, Meczyki.pl

Spory błąd Marcina Bułki na początku meczu. Nicea przegrała 1:3 z Le Havre [WIDEO]




OGC Nice przegrała 1:3 z Le Havre w szesnastej kolejce ligi francuskiej. Do porażki zespołu z Nicei przyczynił się polski bramkarz, Marcin Bułka.

Błąd Polaka




Marcin Bułka od początku sezonu notuje świetne występy. W minionym meczu Polak jednak nie zaprezentował się najlepiej. Piłkarze Le Havre po błędzie byłego piłkarza Paris Saint-Germain strzelili bramkę na samym początku spotkania.




AZ Alkmaar odwoła się od kary UEFA. „Jest całkowicie niezrozumiała” [CZYTAJ]

Polak już w piątej minucie niepewnie interweniował po strzale Mohameda Bayo. Polak wypluł piłkę przed siebie, a dobitkę wykorzystał Emmanuel Sabbi.

Oto wideo z tej sytuacji:

Le Havre podniosło swoje prowadzenie w 35. i 51. minucie. Honorową bramkę dla Nicei w doliczonym czasie gry drugiej połowy strzelił Louchet.




Nicea zajmuje drugie miejsce w Ligue 1. Ekipa z południa Francji uzbierała 32 punkty w szesnastu kolejkach.

Kuriozalnie niska kara dla AZ Alkmaar za zamieszanie po meczu z Legią. Media podały kwotę grzywny od UEFA

UEFA podjęła decyzję ws. zamieszania po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa. Klub z Holandii będzie musiał zapłacić karę finansową.




Ukarani

Legia Warszawa po meczu z AZ Alkmaar w Holandii miała utrudniony wyjazd ze stadionu. Ekipa ze stolicy Polski próbowała wydostać się spod obiektu, ale tamtejsze służby im to uniemożliwiały. W konsekwencji tych działań naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego. Przez całe zamieszanie na „dołek” trafili Josue i Pankov.




Kibic Wisły Kraków pozwany przez… Wisłę Kraków. Klub domaga się 20 tysięcy złotych rekompensaty [CZYTAJ]




Teraz poznaliśmy karę dla holenderskiego klubu. Według „legionisci.com.” AZ Alkmaar będzie musiał zapłacić jedynie 40 tysięcy funtów. To dość niska kara w porównaniu do nagany warszawiaków. Przypomnijmy, że Legia będzie musiała zapłacić 100 tys. funtów za zamieszanie wywołane w Birmingham.




UEFA uważa, że Holendrzy nie zapewnili bezpieczeństwa zespołowi gości. Na razie nie wiadomo jednak, jak potoczą się losy Pankova, który jest ścigany przez holenderską prokuraturę. Wiele wskazuje na to, że sprawa wyjazdowego meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar będzie się rozstrzygać jeszcze przez wiele tygodni.

Źródło: legionisci.com

Potężna kara dla Legii od UEFA. Pokłosie wyjazdowego meczu z Aston Villą

UFEA wymierzyła srogą karę Legii Warszawa. Jest to efekt zamieszek podczas wyjazdowego meczu Ligi Konferencji Europy przeciwko Aston Villi.




Trzydziestego dnia listopada Legia Warszawa mierzyła się na wyjeździe z Aston Villą w meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Jednak w Polsce nie o samym meczu mówiło się najwięcej. Głównym tematem w tym wątku byli kibice Legii, którzy nie zostali wpuszczeni na Villa Park.




Pomimo decyzji angielskich władz o niewpuszczeniu polskich kibiców na trybuny, ci i tak w licznym gronie stawili się pod stadionem. W mediach można było jednak zaobserwować liczne materiały, na których widać, jak dochodziło do starć między kibicami a miejscowymi służbami. Krótko mówiąc – pod stadionem nudą nie wiało.




Dziś UEFA ogłosiła kary po ostatnich meczach europejskich pucharów. Wśród wymienionych sankcji pojawił się mecz Aston Villi z Legią Warszawa. Kara została wymierzona tylko polskiemu klubowi.




Decyzją CEDB Legia Warszawa została ukarana karą pieniężną w wysokości 100 tysięcy euro. Co więcej, na kolejnych pięciu wyjazdowych meczach Legii w europejskich pucharach nie będą mogli stawić się jej kibice. Powód? Akty wandalizmu takie jak rzucanie przedmiotami, czy odpalanie fajerwerków.


źródło: uefa

Szokujące słowa prezesa Ankaragucu. „Miałem zamiar napluć mu prosto w twarz”

 

Faruk Koca udzielił wywiadu „Demiroren News Agency”. Prezes Ankaragucu, który pobił arbitra meczu z Rizesporem zabrał głos w sprawie wspomnianych zdarzeń.




Prezes znów zaskoczył

Ankaragucu zremisowało 1:1 z Rizesporem po straconej bramce w końcówce meczu. Wcześniej arbiter Halil Umut Meler nie przyznał bramki dla gospodarzy. Dopatrzył się wówczas zagrania ręką.




Kolejne doniesienia ws. doświadczeń Paulo Sousy. „Wyglądał na totalnie zdegustowanego” [CZYTAJ]

Po zakończeniu spotkania rozwścieczony prezes Ankaragucu wystartował w stronę sędziego. Uderzył go w twarz, a następnie jego ochroniarze skopali arbitra. Faruk Koca po wszystkim udzielił wywiadu w „Demiroren News Agency”. Działacz kolejny raz zaszokował, ponownie obwiniając sędziego Melera.




– Ten incydent wyniknął ze złej decyzji i prowokacyjnego zachowania arbitra. Miałem zamiar zareagować werbalnie i napluć mu prosto w twarz – powiedział Koca.

Wspomniany arbiter złożył już odpowiednie zeznania w tej sprawie. Sędzia ujawnił, że Koca wykrzykiwał w jego stronę groźby karalne.




– Faruk Koca uderzył mnie w lewe oko, upadłem na ziemię. Kiedy leżałem, inni ludzie wielokrotnie kopali mnie w twarz i inne części ciała. Ponadto powiedział do mnie i moich kolegów „Wykończę was”, a zwracając się do mnie, dodał: „Zabiję cię” – zdradził sędzia meczu Ankaragucu z Rizesporem.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Demiroren News Agency

Kolejne doniesienia ws. doświadczeń Paulo Sousy. „Wyglądał na totalnie zdegustowanego”

Gazeta Wyborcza odsłoniła kolejne historie w związku z alkoholowymi wybrykami działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Według wspomnianego źródła do ekscesów dochodziło nie tylko podczas kadencji Paulo Sousy, ale i Fernando Santosa.




Zabawa w PZPN-ie

Cezary Kulesza podczas poniedziałkowego zebrania PZPN miał ostrzec swoich współpracowników o nieprzychylności mediów. Dwa dni po zarządzie Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł z ciekawymi kulisami działań członków federacji.

Wspomniane źródło przekonuje, że Paulo Sousa zrezygnował z funkcji selekcjonera ze względu na kulturę wiecznego upojenia. Więcej w linku poniżej.

Szokujące kulisy odejścia Paulo Sousy. Miał dość alkoholu w federacji? [CZYTAJ]




Okazuje się, że to nie był jedyny wybryk Cezarego Kuleszy. Według informatorów Rafała Steca portugalski trener miał się mierzyć z „zabawową ekipą” również podczas wyjazdowych meczów kadry.

– Podczas wyjazdu do Andory słyszeliśmy, że baronowie i inni goście PZPN, których w związku nazywamy „grupą wiatrakową”, próbują się wepchnąć do hotelu z piłkarzami. I dopięli swego, po raz pierwszy za kadencji Portugalczyka i w ogóle od wielu lat mieszkali razem z reprezentantami. Tam jeszcze żadnych scen chyba nie było, ale w przededniu meczu, gdy pojechaliśmy na konferencję prasową i oficjalny trening, gdy Sousa wszedł na tamtejszy stadionik, po chwili wtoczyli się Kulesza ze swoją świtą. Wszyscy napruci, prezes zaczął bełkotać, krzyczeć: »Coach, my friend«. Paulo nie wiedział, gdzie oczy podziać, wyglądał na totalnie zdegustowanego. Było około godz. 17, pierwszy raz pomyślałem wtedy, że zadzwoni do agenta i każe mu się rozglądać za nową robotą – czytamy.

Okazuje się, że podczas kadencji Fernando Santosa również dochodziło do alkoholowych ekscesów. Cezary Kulesza i jego ferajna brali udział w skandalu podczas wręczenia nagrody dla ampfutbolisty Warty Poznań, Marcina Oleksego.




– Prezes ma przed spotkaniem z Albanią wręczyć paterę Marcinowi Oleksemu, ampfutboliście, który otrzymał od FIFA nagrodę za najpiękniejszego gola roku, idzie na środek boiska półprzytomny, jego stan widzą nawet wolontariusze. A potem wypływa w internecie wideo, na którym Kulesza na stadionowym korytarzu wygłasza przed meczem kuriozalną, świadczącą o jego kondycji przemowę do szefa federacji rywali. Jak na Narodowym odbywa się finał krajowego pucharu, Raków gra z Legią, to kulturalni ludzie brzydzą się wejść do loży honorowej, bo tam tłum totalnie nawalonych, w dodatku podejrzanie wyglądające towarzystwo znajomych szefostwa PZPN. Nieprzyjemnie siedzieć obok – dodano.

Era Probierza

Kolejne kulisy dotyczą wyjazdu na Wyspy Owcze podczas kadencji Michała Probierza. Dwóch podwładnych Cezarego Kuleszy miało przesiadywać w pijalniach w reprezentacyjnych barwach.




– Podczas październikowego wyjazdu na Wyspy Owcze dwóch przedstawicieli władz chodziło po knajpach i piło na umór w strojach reprezentacyjnych. Działo się to w Torshavn, małym miasteczku, w którym nie się nie schowasz, a wokół chodzą polscy kibice. Nie pojmuję, dlaczego Kulesza i jego świta nie umieją się powstrzymać w trakcie zgrupowań, przecież reprezentacja zbiera się zaledwie kilka razy w roku – podsumowano.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Szokujące kulisy odejścia Paulo Sousy. Miał dość alkoholu w federacji?

Dziennikarz Gazety Wyborczej, Rafał Stec, opublikował artykuł, w którym opowiedział o możliwym powodzie odejścia Paulo Sousy z reprezentacji Polski. Przytoczone zostały komentarze osób będących blisko federacji.

Wszyscy bardzo dobrze pamiętamy odejście Paulo Sousy z reprezentacji Polski. Portugalczyk podjął decyzję o opuszczeniu Polski na rzecz pracy w brazylijskim klubie Flamengo. Sprawa wyszła na światło dzienne podczas świąt Bożego Narodzenia w 2021 roku. To natychmiast wywołało ogromne poruszenie w polskim społeczeństwie. Sousa przez wielu został nazwany zdrajcą, ale czy słusznie?




Do tej sprawy w swoim dzisiejszym artykule wrócił dziennikarz Gazety Wyborczej, Rafał Stec. Skontaktował się on trzema osobami, które są związane z polską piłką, pozostały one jednak anonimowe. Jeden z nich pracuje wciąż w PZPN, drugi został zwolniony kilka miesięcy temu, a trzeci nie jest pracownikiem federacji, ale jest związany z polską piłką.




15 listopada 2021 roku Paulo Sousa poprowadził reprezentację Polski po raz ostatni, było to spotkanie z Węgrami. Kolejnego dnia Portugalczyk był umówiony z Cezarym Kuleszą na rozmowę. Do spotkania jednak nie doszło. Jeden z rozmówców Rafała Steca powiedział, że prezes Kulesza rozpoczął picie alkoholu podczas meczu z Węgrami, a następnie uroczystość przeniosła się do Białegostoku. Prezes miał być tak pijany, że – rzekomo – miał nie wiedzieć, co się dzieje.

– Niestety, panowie się nie spotkali, bo Kulesza zaczął pić już w trakcie wieczoru meczowego, a w nocy wsiadł w prowadzone przez związkowego kierowcę volvo i przeniósł imprezę do Białegostoku. Przedłużyła się, więc rzekomy dywanik został zwinięty. A precyzyjnie mówiąc, nie tyle on wsiadł, ile go włożyli do samochodu, był już niezbyt świadomy tego, co robi – powiedział jeden z rozmówców Rafała Steca.

– Paulo się ostatecznie załamał, pojechał na Okęcie i odleciał. I wrócił do Polski jeszcze tylko raz – dodał kolejny rozmówca.




Sytuacji z nadmiarem alkoholu wokół reprezentacji Polski miało być więcej. To mocno nie podobało się Paulo Sousie. Portugalczyk jest profesjonalistą. Ma swoje zasady, których się kurczowo trzyma. Kolejny z informatorów przekazał, że po zmianie prezesa PZPN Sousa czuł się w Polsce coraz gorzej, właśnie za sprawą wspomnianego alkoholu.

– Sousę trafiał szlag, bo on ma sztywne zasady, nie życzy sobie chlania obok drużyny, nie chce czuć przetrawionego czy dopiero trawionego alkoholu. Widać było, że czuje się w nowej rzeczywistości coraz gorzej, że takiej patologii absolutnie nie toleruje, nigdy wcześniej się z nią nie zetknął. A jeszcze miał prawie zerowy kontakt z prezesem, bo choć on zna kilka języków, to prezes nie rozumie żadnego – skomentował jeden z informatorów.




Do bezpośredniej konfrontacji Paulo Sousy z będącym w wesołym nastroju Cezarym Kuleszą doszło przy okazji wyjazdowego meczu z Andorą. Prezes podszedł do trenera ze swoją ekipą, wykrzykując do niego z radością frazesy pokroju „coach, my friend”. Sousa miał w tamtym czasie poczuć ogromne zażenowanie sytuacją.

– W przededniu meczu, gdy pojechaliśmy na konferencję prasową i oficjalny trening, gdy Sousa wszedł na tamtejszy stadionik, po chwili wtoczyli się Kulesza ze swoją świtą. Wszyscy napruci, prezes zaczął bełkotać, krzyczeć: „Coach, my friend”. Paulo nie wiedział, gdzie oczy podziać, wyglądał na totalnie zdegustowanego. Było około godz. 17, pierwszy raz pomyślałem wtedy, że zadzwoni do agenta i każe mu się rozglądać za nową robotą – przekazał informator Rafała Steca.

Niepoważna akcja w lidze włoskiej. Los szybko odpowiedział na cwaniactwo piłkarza Sassuolo [WIDEO]




Podczas meczu Cagliari z Sassuolo doszło do kuriozalnej sytuacji. Piłkarz ekipy gości wciągnął na boisko swojego konającego kolegę z zespołu.

Niepoważna sytuacja w meczu ligi włoskiej




Sassuolo uległo Cagliari w meczu 15. kolejki Serie A. Ekipa z Sardynii pokonała ich 2:1. Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Sassuolo prowadziło w tym meczu 1:0. W samej końcówce spotkania piłkarze Cagliari dwukrotnie trafili do siatki rywali. Tym samym ustanowili wynik spotkania.

„Specjalny status” Yarka Gąsiorowskiego. Tak Valencia traktuje 18-latka, mogącego grać dla Polski [CZYTAJ]




Co ciekawe, kilka minut wcześniej zawodnicy Sassuolo chcieli opóźnić grę. Nedim Bajrami wpadł w bandę reklamową, przez co mocno ucierpiał. Tę sytuację chciał wykorzystać jego kolega, Kristian Thorstvedt. Widząc tę sytuację, wciągnął go na boisko, żeby opóźnić rozgrywkę (wówczas o wkroczyliby fizjoterapeuci – przyp. red.).

Arbiter spotkania ukarał Thorstvedta żółtą kartką. Karma wróciła do zawodnika, ponieważ Cagliari szybko strzeliło dwie bramki i wygrało to spotkanie.




Źródło: Twtiter

Nietypowa metoda Jose Mourinho na przekazanie informacji. Zaangażował chłopca do podawania piłek [WIDEO]




AS Roma zremisowała z Fiorentiną (1:1) w minionej kolejce ligi włoskiej. Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Jose Mourinho zaangażował chłopca do podawania piłek do pomocy zespołowi.




Interesująca metoda Mourinho

W końcówce starcia Giallorossich z Fiorentiną na stadionie panowała gorąca atmosfera. Wszystko przez czerwone kartki dla Zalewskiego i Lukaku. Podopieczni Jose Mourinho od 87. minuty musieli radzić sobie w dziewiątkę.

Polak trenerem roku w egzotyce. Przerwał imponującą passę sukcesów rywali [CZYTAJ]




Portugalski szkoleniowiec nie tracił w nich wiary i przedstawił im nowe wytyczne w nietypowy sposób. Jose Mourinho wysłał chłopca do podawania piłek, aby przebiegł z kartką do bramkarza Romy, Ruiego Patricio.

Według doniesień włoskich mediów Jose Mourinho na kartce napisał wytyczne dotyczące rzutu rożnego, jeśli udałoby się go wywalczyć. Ostatecznie portugalski bramkarz nie miał okazji do wstąpienia w pole karne rywali.




Źródło: Twitter

Polak trenerem roku w egzotyce. Przerwał imponującą passę sukcesów rywali




Polak został trenerem roku w Gwinei. Tamtejsza federacja doceniła myśl szkoleniową Kazimierza Jagiełło.

Doceniony




Kazimierz Jagiełło pracuje poza Polską od lat osiemdziesiątych. Kilkanaście lat funkcjonował w belgijskich klubach z niższych poziomów rozgrywkowych. Cztery lata temu trafił do Afryki.

Zlatan Ibrahimović wróci do Milanu w nowej roli! Wiadomo, co z byłym piłkarzem [CZYTAJ]

W tym roku Polak świętował mistrzostwo z gwinejskim Hafia FC. Dla tego klubu to pierwsze mistrzostwo od 1985 roku. Co więcej, Jagiełło swoim sukcesem wraz z zespołem przerwali ośmioletnią passę mistrzostw Horoya AC.

Jego ekipa zakwalifikowała się również do eliminacji Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Tam jednak odpadła w drugiej rundzie. To nie stanęło jednak na przeszkodzie do wyróżnienia. 68-letni szkoleniowiec otrzymał nagrodę Lingue d’Or przyznawaną przez federację najlepszemu trenerowi ostatnich rozgrywek.




– Mam ogromną przyjemność poinformować was, że ​​mój ojciec, Kazimierz Jagiełło, został właśnie wybrany najlepszym trenerem Gwinei na rok 2023. Bardzo dumny jestem z ciebie, coach – napisał na Twitterze syn szkoleniowca, Szymon Jagiełło.

Źródło: Twitter




Fot. Szymon Jagiello

Hajto dosadnie o narzekających na napięty terminarz. „Taki zjazd przydałby się niektórym piłkarzom”

Tomasz Hajto wypowiedział się na temat narzekających piłkarzy ze względu na napięty terminarz meczów. Były reprezentant Polski nie podziela głosów współczucia dla zawodowych sportowców.




Hajto z odmiennym zdaniem nt. wyczerpania piłkarzy

Od dłuższego czasu w świecie piłki trwa dyskusja na temat napiętego kalendarza rozgrywek. Trenerzy największych zespołów oraz piłkarze regularnie apelują do międzynarodowych federacji o przeorganizowanie terminarza. Ekstremalnie napięty grafik wywołuje u nich liczne kontuzje przez brak odpoczynku.




Mocne doniesienia z PZPN. „Mają dość tej kadencji. Kulesza traci poparcie” [CZYTAJ]

Z tymi opiniami nie zgadza się Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski uważa, że zawodowcy powinni dostosować się do panujących warunków. Hajto podkreślił, że ludzie zatrudnieni w innych zawodach pracują znacznie ciężej.




– Idziemy ze skrajności w skrajność. Nie mogę tego zrozumieć. Zaczynamy w reprezentacji dziękować za zaangażowanie, a nie oceniać za błędy. Zaczynamy rozmawiać, jak oni w miesiąc mają rozegrać osiem spotkań – powiedział Tomasz Hajto.

– Grając w Górniku Zabrze byłem na przodku. Zjechałem z górnikami, zobaczyłem, jak tam pracują. Wyjeżdżając na górę szanowałem piłkę. W Niemczech też pojechałem do kopalni. To robi wrażenie. Taki zjazd przydałby się niektórym piłkarzom – dodał.




Źródło: Cafe Futbol

Boniek odpowiedział na komunikat o starciu z Najmanem. „Nic w ringu. Słabszych nie biję”




Marcin Najman zapowiedział starcie ze Zbigniewem Bońkiem. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej odpowiedział na to ogłoszenie w swoim stylu. – Słabszych nie biję.

Starcie Najmana z Bońkiem




Marcin Najman w ostatnich miesiącach nie może zaliczyć zwycięstwa w oktagonie. Zawodnik sportów walki w sierpniu przegrał z Andrzejem Fonfarą, a w październiku z Piotrem Lizakowskim. Później zdyskwalifikowano go podczas starcia z Adrianem Ciosem.

Dobre informacje dla Rakowa Częstochowa. „Spodziewam się dużej taryfy ulgowej” [CZYTAJ]

Teraz legenda polskich freak-fightów nastawia się na rywalizację ze Zbigniewem Bońkiem. Kilka dni temu Najman poinformował, że były prezes PZPN wyzwał go na pojedynek… żużlowy. El Testosteron zapowiedział to wydarzenie grafiką z tytułem „Starcie Gigantów 2024”.




– To się wydarzy – napisał Najman.

Na komunikat odpowiedział Boniek.




– Spokojnie, nic w ringu. Słabszych nie biję. Jest inny pomysł. Szczegóły w 2024 roku – odpisał.

Źródło: Twitter