San Marino z większymi szansami na awans na MŚ po barażach, niż Polska bezpośrednio. Wyliczono procenty

„Football Meets Data” dokonał wyliczeń szans na awans wszystkich drużyn europejskich na mistrzostwa świata. Wynika z nich, że Polska ma mniejsze szanse na bezpośredni awans na turniej niż… San Marino po barażach.




W piątek rozpoczną się eliminacje mistrzostw świata. Reprezentacja Polski na start zagra z Litwą na Stadionie Narodowym. Trzy dni później „Biało-Czerwoni” zmierzą się z Maltą, także na tym samym obiekcie.

3,5-krotnie większe szanse

W związku z nadchodzącymi eliminacjami, „Football Meets Data” podał procentowe szanse na awans drużyn z Europy. Sporządzona przez portal tabela zawiera szanse na kwalifikację bezpośrednią, po barażach oraz na na jej brak.

Szanse Polski na bezpośredni awans wyliczono na zaledwie 12. proc. To pokłosie tego, że jedynie pierwsza drużyna w grupie zapewnia sobie udział w MŚ. Reprezentacja z drugiego miejsca grać będzie w barażach. Na awans po zajęciu tej lokaty, szanse „Biało-Czerwonych” wyliczono na 60 proc.




Co ciekawe, większe, bo aż 3,5-krotnie, na awans bezpośredni ma San Marino. Jednemu z największym outsiderów eliminacji „Football Meets Data” przyznało 43 proc.

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny wspólnie wystąpili w kampanii reklamowej. „Skąd Pan dzwoni?” [WIDEO]

Co łączy Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego? Oprócz wspaniałej sportowej kariery, przyjaźni i klubu, w którym obecnie występują, obaj legendarni polscy piłkarze wzięli udział w kampanii marki napojów funkcjonalnych WITT, należącej do portfolio grupy Maspex.

Be a legend – to hasło kampanii promującej markę WITT z udziałem dwóch znakomitych polskich graczy. I trzeba przyznać, że trudno o lepszy dobór postaci do promowania produktu z takim hasłem.


– Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny to najważniejszy duet w polskiej piłce. Dwóch chłopaków urodzonych w Warszawie i wychowanych na boiskach stolicy, którzy wciąż zapisują kolejne rozdziały swojej legendarnej kariery. Udział takich postaci to ogromna wartość każdej kampanii reklamowej. Wizerunek obu z nich niewątpliwie przejdzie do historii, a już teraz z pewnością inspiruje najmłodszych adeptów piłki nożnej w całej Polsce. I to chyba jest najważniejsze. W końcu wśród nich mogą rozwijać się kolejne legendy naszego futbolu – uważa Mateusz Święcicki, jeden z najlepszych polskich dziennikarzy  i komentatorów sportowych

– Skąd pan dzwoni? – mówi odbierając telefon na leżaku Wojciech Szczęsny. To jedna z pierwszych scen efektownego, dynamicznego i nieco humorystycznego, jak jego bohater, spotu promocyjnego marki WITT Isotonic Drink. 

Kiedy w dalszej części reklamy Szczęsny usłyszał odpowiedź na zadanie pytanie, w jego oku pojawia się znajomy błysk, którego były bramkarz reprezentacji pewnie nie spodziewał się zobaczyć. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że już nigdy nie zobaczymy go na boisku. Jeden z najlepszych bramkarzy w historii zakończył sportową karierę i udał się na zasłużoną emeryturę, ciesząc się wolnym czasem z rodziną. I nagle wszystko wywróciło się do góry nogami.

Szczęsny po podpisaniu kontraktu z nowym klubem wziął się ostro do roboty i w ekspresowym tempie wrócił do najwyższej formy i teraz znów może marzyć o wygraniu Ligi Mistrzów. 

Wiele dróg prowadzi na szczyt. Moja była pełna wyzwań, ale zawsze przyświecało mi marzenie, by grać w najlepszych europejskich klubach i rywalizować z najlepszymi piłkarzami na świecie. Wiem, że w sporcie talent i ciężka praca to nie wszystko – równie ważna jest strona mentalna, charakter, determinacja, nastawienie i osobowość. Te wszystkie czynniki zebrane w jedną całość są w stanie zaprowadzić na sportowy szczyt. Cieszę się, że mogę być ambasadorem marki, która wspiera tych, którzy aktywnie dążą do bycia najlepszą wersją siebie – zarówno w sporcie, jak i poza nim – powiedział Wojciech Szczęsny, ambasador marki WITT Isotonic Drink.

Na razie 34-latek jest na najlepszej drodze do tego, by zapisać się w historii Champions League i dopisać swoje nazwisko wśród tych, którzy wygrali te najbardziej prestiżowe klubowe rozgrywki świata. A taki wyczyn daje wieczną chwałę. 

Robert Lewandowski to tytan pracy, wzór do naśladowania dla młodszych kolegów i dowód na to, że ciężkie treningi połączone z odpowiednią dietą i nawodnieniem są w stanie zapewnić sportową nieśmiertelność. 

Choć nawet gracze tego kalibru, co kapitan reprezentacji Polski, muszą mierzyć się z krytyką. – „Lewandowski się skończył” – słyszymy w spocie z udziałem napastnika, a chwilę później widzimy jak na bloku wieszany jest wielki baner z podobizną Lewego i napisem „END”, sugerującym jego koniec.

Profesjonalny sport to nie tylko talent, ale przede wszystkim codzienna, ciężka praca, poświęcenie i dbałość o każdy detal. Kluczowe znaczenie ma zarówno intensywny trening, jak i odpowiednia regeneracja – a w tym procesie niezbędne jest właściwe nawodnienie organizmu. Jako sportowiec zawsze stawiam na jakość i sprawdzone rozwiązania, które wspierają mnie w osiąganiu najlepszych wyników – powiedział Robert Lewandowski, ambasador marki WITT Isotonic Drink.

Ale tak często, jak ambasador marki WITT słyszy tego typu komentarze, tak samo często odpowiada na nie najlepiej jak potrafi – strzelając gole i zdobywając trofea.. 

Dlatego wszyscy wygłaszający opinie o tym, że się skończył, muszą się ze swoich słów wycofywać, a Lewandowski może się cieszyć w ikoniczny sposób z kolejnych bramek. 

No i ten wielki baner też ostatecznie zmienia znaczenie, zgrabnie nawiązując do hasła marki: Be a Legend. W jaki sposób? Zapraszamy do obejrzenia spotu.

Kampania „BE A LEGEND” to manifest odwagi, pasji i determinacji w drodze na szczyt. W dwóch unikalnych spotach reklamowych WITT Isotonic Drink pokazuje, że droga do zastania legendą to ciężka praca i nieustanne dążenie do doskonałości. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny to ambasadorzy, którzy doskonale uosabiają hasło „BE A LEGEND”. To nie tylko sportowcy i posiadacze wielu tytułów mistrzowskich, trofeów oraz rekordów, ale przede wszystkim osobowości, które na stałe zapisały się w historii polskiego i światowego futbolu. Za cel postawiliśmy sobie by spoty z ich udziałem były oryginalne, nowoczesne, pełne sportowego charakteru i wyrazistych emocji. Dlatego przekaz każdej z reklam jest mocno dopasowany do charakteru ambasadorów WITT Isotonic Drink – powiedziała Marketing Director CEE Beverages & Head of Marketing Services Grupy Maspex. 

Reklamy z udziałem dwóch najlepszych polskich piłkarzy to zupełnie nowy poziom współpracy marketingowej na naszym rynku. Nie dość, że obie postaci są idealnie dobrane do produktu, który promują, to jeszcze rozmach robi wrażenie, bo jest to kampania 360 obejmująca zarówno promocję w TV, jak i Social Mediach, na YouTube, OOH oraz wykorzystuje influencerów.

Start kampanii przewidziano na 17 marca, a odpowiedzialna jest za nią agencja BrainBox, we współpracy z domem produkcyjnym Maspex i Moon Films. Za jego reżyserię odpowiada Marek Dawid, a operatorem był Michał Popiel Machnicki. Za zakup mediów odpowiada dom mediowym Starcom i dział mediowy Maspex. 

Kuriozalna sytuacja w Bułgarii. Minuta ciszy dla piłkarza, który żyje

Do niezwykłej wpadki doszło podczas niedzielnego meczu ligi bułgarskiej. Przed rozpoczęciem spotkania Ardy Kyrdżali z Lewskim Sofia na stadionie gospodarzy zarządzono minutę ciszy dla Petko Gancheva – byłego piłkarza Ardy. Zawodnicy ustawili się w dwóch rzędach i w milczeniu uczcili jego pamięć. Problem w tym, że Ganchev… żyje.

Fatalna pomyłka klubu

Błąd szybko wyszedł na jaw. Jeszcze w trakcie meczu klub z Kyrdżali został poinformowany o swojej pomyłce. Przekazał natychmiastowe przeprosiny zarówno mediom, jak i samemu Ganchevowi.

W oficjalnym oświadczeniu Arda napisała:

„Zarząd PFC Arda chciałby serdecznie przeprosić naszego byłego piłkarza Petko Gancheva i jego rodzinę po tym, jak klub podał błędne informacje dotyczące jego śmierci. Życzymy mu wielu lat zdrowia i radości z sukcesów Ardy.”

Źródło: X

Lukas Podolski o przyszłości Górnika. „Złożyłem ofertę, teraz jest na biurku władz miasta”

Lukas Podolski odgrywa kluczową rolę w Górniku Zabrze zarówno na boisku, jak i poza nim. W ostatnim meczu z Motorem Lublin zdobył spektakularną bramkę, która przyczyniła się do zwycięstwa 4:0. Jednocześnie angażuje się w próbę przejęcia klubu od władz miasta.

Górnik w świetnej formie

Zabrzanie prezentują znakomitą dyspozycję, ponieważ wygrali dwa ostatnie mecze. Pokonali najpierw Lechię Gdańsk 2:1, a następnie rozbili Motor Lublin 4:0. Dzięki tym zwycięstwom awansowali na szóste miejsce w tabeli i mają tyle samo punktów co Legia Warszawa (40). Co więcej, do czwartej Pogoni Szczecin tracą jedynie trzy „oczka”.

Podolski nie ukrywa satysfakcji z ostatnich wyników, ale jednocześnie podkreśla, że przed zespołem jeszcze wiele pracy.

— Fajnie jest mieć 40 punktów, ale teraz każdy mecz będzie jak finał — powiedział po meczu, cytowany przez WP SportoweFakty.

„Poldi” chce wykupić Górnika

Podolski nie tylko wspiera drużynę na boisku, lecz także angażuje się w sprawy organizacyjne klubu. Jego firma LP Holding GmbH złożyła ofertę wykupu Górnika z rąk miasta.

— Do piątku był czas na złożenie oferty na zakup Górnika i ja tę ofertę złożyłem. Teraz moja propozycja jest na biurku władz miasta i zobaczymy, co będzie dalej — przyznał w rozmowie z Goal.pl.

Dodatkowo odniósł się do zarzutów o „nieuczciwą konkurencję”. Podkreślił, że przed złożeniem oferty oficjalnie zrezygnował z udziału w komisji zajmującej się prywatyzacją klubu.

Czy to ostatni sezon Podolskiego w Górniku?

W mediach pojawiły się spekulacje, że ten sezon może być jego ostatnim w barwach Górnika. Choć sam zawodnik nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, to nie wyklucza różnych scenariuszy.

— Zobaczymy, jak to wyjdzie. Oczywiście, czasem chce się coś szybko zrobić, a trzeba w życiu poczekać. Mam nadzieję, że wszystko się zmieni na dobre — podsumował.

Źródło: Goal.pl, PAP, WP Sportowe Fakty

Historyczny sukces polskich klubów. Polska z 15. miejscem w rankingu

Polska piłka klubowa osiągnęła ogromny sukces. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa awansowały do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Dzięki ich zwycięstwom Polska zajmuje 15. miejsce w rankingu UEFA. To oznacza lepszy start w europejskich pucharach od sezonu 2026/27.

Co daje 15. miejsce w rankingu UEFA?

Dzieki 15. miejscu w rankingu UEFA będziemy mieli aż 5 polskich klubów w europejskich pycharach. Od sezonu 2026/27 polskie drużyny zaczną eliminacje europejskich pucharów z lepszych rund:

  • Mistrz Polski wystartuje od II rundy eliminacji Ligi Mistrzów (bez zmian).
  • Wicemistrz zagra w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów ścieżki niemistrzowskiej (zamiast eliminacji Ligi Konferencji).
  • Zdobywca Pucharu Polski rozpocznie od III rundy eliminacji Ligi Europy (zamiast I rundy).
  • Dwa zespoły z Ekstraklasy wystartują od II rundy eliminacji Ligi Konferencji.

Szansa na 14. miejsce

Polska może jeszcze awansować w rankingu. Jeśli Legia i Jagiellonia wygrają kolejne mecze, możliwe będzie 14. miejsce.

Dałoby ono mistrzowi Polski start od IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Wystarczyłoby wtedy przejść tylko jedną rundę, by zagrać w fazie ligowej.

W tym sezonie w grze wciąż mamy 2 polskie kluby. Mogą one jeszcze poprawić naszą sytuację w rankingu UEFA. Co ciekawe, większą liczbę drużyn na polu bitwy mają tylko Anglia, Hiszpania, Włochy i Niemcy.

Źródło: Piotr Klimek, Jan Sikorski

Chorwaccy sędziowie podzieleni w sprawie decyzji Marciniaka. „Oglądałem to dziesięć razy i nadal nie jestem pewien”

Decyzja Szymona Marciniaka o anulowaniu rzutu karnego Juliana Alvareza w meczu Atletico Madryt – Real Madryt wciąż budzi kontrowersje. Portal 24sata.hr zapytał dwóch chorwackich sędziów o ocenę tej sytuacji – ich opinie były skrajnie różne.

Sędziowie podzieleni ws. Marciniaka

Pierwszy z chorwackich arbitrów, który prowadzi mecze tamtejszej ekstraklasy, przyznał, że po wielokrotnym obejrzeniu powtórek nadal nie jest przekonany, czy doszło do podwójnego kontaktu piłki z nogami Alvareza.

– Oglądałem ten moment dziesięć razy i nadal nie jestem pewien, czy przed strzałem doszło do kontaktu piłki ze stopą. Uważam też, że interwencja VAR była dość niezwykła – powiedział anonimowy sędzia.

Podkreślił, że w sytuacjach niejednoznacznych technologia nie powinna ingerować.

– Jeśli nie ma pewności, VAR nie powinien zmieniać decyzji sędziego głównego – dodał.

Drugi z zapytanych arbitrów, mający doświadczenie w europejskich pucharach, miał odmienne zdanie. Jego zdaniem interwencja VAR była słuszna, ale dodał też dość kontrowersyjną opinię dotyczącą wpływu wielkich klubów na decyzje sędziów.

– Real to Real i tam wszystko jest jasne. Gdyby piłkarz Królewskich zrobił to samo, co Alvarez, ten gol nie zostałby anulowany – stwierdził.

– Smuci mnie, że jeden szczegół decyduje o losach meczu tej rangi – dodał.

Kwestia tej sytuacji budzi spore emocje sporo godzin po meczu. Wiele wskazuje jednak na to, że polski arbiter podjął słuszną decyzję.

Źródło: 24sata.hr, Sport.pl

Kulisy decyzji Szymona Marciniaka. „Poprosił sędziego VAR, żeby to sprawdził”

Według doniesień TVP Sport, Szymon Marciniak po rzucie karnym Juliana Alvareza poprosił VAR o sprawdzenie, czy Argentyńczyk nie dotknął piłki dwukrotnie. Powtórki potwierdziły jego przypuszczenia. Ostatecznie decyzja o anulowaniu gola miała kluczowy wpływ na losy dwumeczu.

Nieoczywista sytuacja przy rzucie karnym

Po strzale Alvareza piłka zaczęła obracać się w nietypowy sposób. To właśnie przez to niektórzy mogli sugerować dodatkowy kontakt.

Według Rafała Rostkowskiego z TVP Sport sędzia Marciniak nie zauważył tego na pierwszy rzut oka, ale czuł, że mogło dojść do złamania przepisów. Poprosił więc sędziego VAR, Tomasza Kwiatkowskiego, o szczegółową analizę.

Real sygnalizował nieprawidłowość

W tym samym czasie piłkarze Realu Madryt zaczęli protestować, twierdząc, że Alvarez wykonał nieprawidłowy strzał. Kylian Mbappé od razu zwrócił uwagę sędziemu asystentowi Adamowi Kupsikowi, który zasłonił mikrofon, by nie zakłócać komunikacji między Marciniakiem a VAR-em.

Po analizie VAR Kwiatkowski potwierdził, że Alvarez faktycznie dotknął piłki dwa razy. Marciniak szybko przekazał decyzję piłkarzom, pokazując dwa palce i wskazując kolejno na swoje buty. Jego gest miał obrazować podwójne dotknięcie piłki przez Alvareza.

Co ciekawe, niektóre ujęcia sugerują, że Argentyńczyk mógł nawet trzykrotnie dotknąć piłki. Najpierw lewą nogą, potem prawą, a na koniec ponownie lewą w wyniku poślizgu.

Po decyzji Marciniaka rzut karny został unieważniony, a Atletico ostatecznie przegrało konkurs jedenastek. Tym samym Real awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Tam zmierzy się z Arsenalem.

@superbetpl

Karny Alvareza to ŻADNA kontrowersja! @Mateusz Swiecicki po meczu Atletico – Real Madryt! #piłkanożna

♬ Swear By It – Chris Alan Lee

Źródło: TVP Sport

Jakub Moder błyszczy w Lidze Mistrzów! Holenderskie media doceniają Polaka

Jakub Moder długo czekał na swój moment po trudnym okresie kontuzji. Transfer do Feyenoordu miał pomóc mu wrócić na najwyższy poziom i wszystko wskazuje na to, że ten plan zaczyna się realizować. W meczu z Interem Mediolan Polak zdobył swojego pierwszego gola dla klubu, a jego występ został bardzo dobrze oceniony przez holenderskie media.

Nowy rozdział w Rotterdamie

W styczniu Moder zamienił Brighton na Feyenoord. Polak podpisał kontrakt do czerwca 2028 roku. Od tego czasu rozegrał cztery spotkania w Eredivisie i tyle samo w Lidze Mistrzów.

Feyenoord sensacyjnie wyeliminował AC Milan i awansował do 1/8 finału. W obu meczach z Milanem polski pomocnik spędził na boisku pełne 90 minut.

Gol w Lidze Mistrzów i koniec przygody Feyenoordu

W kolejnej fazie Feyenoord zmierzył się z kolejnym mediolańskim klubem – Interem. Po porażce 0:2 w pierwszym meczu Holendrzy liczyli na odwrócenie losów rywalizacji.

Nadzieję przywrócił jednak Moder, który w 40. minucie wywalczył rzut karny i pewnie go wykorzystał. Było to jego pierwsze trafienie dla „Klubu Ludu”. Ostatecznie jednak Feyenoord pożegnał się z Ligą Mistrzów po porażce 1:2.

Wyróżnienia od holenderskich mediów

Mimo odpadnięcia z rozgrywek Moder został doceniony przez holenderskie media. Według voetbalzone.nl, vi.nl i voetbalprimeur.nl zasłużył na notę 7/10. Uznali go także za jednego z najlepszych graczy Feyenoordu.

Według dziennikarzy Polak miał spory wpływ na środek pola. Zaznaczyli także jego pewność przy rzucie karnym.

Choć przygoda Feyenoordu w Lidze Mistrzów dobiegła końca, dla Modera może to być dopiero początek nowego etapu w karierze. Polak zyskał uznanie w Holandii i ma szansę na jeszcze większą rolę w drużynie Robina van Persiego.

Źródło: voetbalzone.nl, vi.nl, voetbalprimeur.nl

Nilo Effori z mocnym oświadczeniem. „Pogoń i jej kibice zasługują na transparentność”

Sytuacja w Pogoni Szczecin jest wciąż bardzo dynamiczna. Do pomorskiego klubu nadal nie wpłynęły pieniądze, które obiecywał Nilo Effori. Brazylijczyk zabrał głos w tej sprawie poprzez obszerne oświadczenie.





Przejęcie Pogoni przez Efforiego ogłoszono kilka dni temu. Do tej pory do klubu nie wpłynęły jednak obiecane przez biznesmena pieniądze. Mogło to doprowadzić nawet do zerwania umowy i przekazania klubu w ręce lokalnych podmiotów.

Effori zapewnił, że pozyskał nowego inwestora i do 14 marca ureguluje zaległości. Sytuacja jest bardzo trudna. Zadłużenie klubu sięgać natomiast już aż 50 milionów złotych. Piłkarze mają czekać na pensje od grudnia ubiegłego roku.





Biznesmen postanowił wystosować w finale oświadczenie. Pogoń Szczecin opublikowała je w swoich social mediach we wtorkowe popołudnie.

Treść oświadczenia:

„Aktualizacja w kwestii właścicielskiej Pogoni Szczecin: Zabezpieczony inwestor, natychmiastowa płatność i wezwanie do uczciwości.

Pogoń Szczecin i jej kibice zasługują na transparentność, zaangażowanie i przywództwo oparte na uczciwości. W ciągu ostatnich tygodni mój zespół i ja pracowaliśmy rzetelnie i wytrwale, aby pozyskać nowego inwestora, który podziela naszą wizję sukcesu klubu. Ze względu na formalności nie możemy jeszcze ujawnić tożsamości inwestora, ale z niecierpliwością czekamy na ogłoszenie wkrótce. W odpowiedzi na publiczny komentarz pana Zaborowskiego nie mamy innego wyboru, jak tylko złożyć publiczne oświadczenie na temat spraw klubu w tym czasie.

Wczoraj wieczorem wysłaliśmy oficjalne pismo do Jarosława Mroczka, potwierdzając naszą gotowość do sfinalizowania transakcji finansowej i zapłacenia mu – nie tylko pierwszej zaległej raty, ale także drugiej raty przed terminem jej płatności. Aby jeszcze bardziej udowodnić nasze zaangażowanie i dobrą wiarę, uwzględniamy również odsetki za część płatności dla pana Mroczka, która została opóźniona o kilka dni. Pomimo tego, pan Mroczek i jego przedstawiciele prawni jeszcze nie odpowiedzieli. Moim zdaniem ta cisza świadczy o tym, że nie jest to tylko kwestia opłacenia udziałów, czy (poprzez tego inwestora) finansowania klubu, ale jest to kwestia tego, że Pan Mroczek nie chce oddać kontroli. Nadszedł czas, aby sfinalizować transakcję i uratować klub, jednocześnie wywiązując się z każdego pisemnego zobowiązania zawartego w naszej umowie z panem Mroczkiem.

Jednocześnie głęboko niepokojące jest to, że Karol Zaborowski, który nie ma upoważnienia ani autoryzacji od zarządu lub większościowego akcjonariusza, najwyraźniej ujawniał poufne informacje o firmie i negocjował pożyczki, długi i umowy finansowe bez mojej uprzedniej pisemnej zgody. Wszelkie ustalenia dotyczące finansowania lub pożyczek powinny być dokonywane na najwyższym poziomie kontroli, aby zapewnić, że warunki nie stanowią ryzyka dla klubu. Ponadto poinformowaliśmy zarząd, że nie musimy pozyskiwać żadnego finansowania poza zobowiązaniami nowego inwestora. Wszelkie działania mające na celu pozyskanie takiego finansowania nie tylko stawiają klub w niebezpiecznie trudnej sytuacji, ale także zagrażają naszemu nowemu inwestorowi. Wzywamy Karola do natychmiastowego zaprzestania tych szkodliwych działań i wprowadzających w błąd ataków medialnych. Działania te są nie tylko szkodliwe finansowo, ale także wizerunkowo.

Ponadto w ostatnich dniach pojawiły się niepokojące informacje dotyczące serii alarmujących i nielegalnych gróźb skierowanych przeciwko mnie i mojej rodzinie. Te akty zastraszania i zachowania przestępcze zostały formalnie zgłoszone i zostaną w pełni zbadane. Chociaż nie wiem, w jaki sposób te informacje wyciekły, mogę potwierdzić, że są one prawdziwe i podejmujemy wszelkie niezbędne środki prawne, aby się chronić.

Pomimo tych zakłóceń, jestem przekonany, że wywiążemy się z naszych zobowiązań, w tym zapewnimy, że nasi zawodnicy otrzymają obiecane wynagrodzenie w najbliższy piątek. Skontaktowałem się z kluczowymi partnerami klubu, którzy w większości okazali się bardzo pomocni. Dzięki nowej inwestycji będziemy w stanie zapłacić również tym partnerom. Następny krok jest w rękach pana Mroczka. Jesteśmy gotowi sfinalizować tę transakcję, wzmocnić klub i zbudować przyszłość, na jaką zasługuje Pogoń Szczecin i jej kibice.

Jestem podekscytowany piątkowym meczem i oczekuję od nas wszystkich ducha walki o zwycięstwo.

Nilo Effori”

Link do oświadczenia: https://x.com/PogonSzczecin/status/1899473439821303998

Trener Motoru broni bramkarza. „Nie ma co do tego wracać”

Pierwsza bramka w meczu Motoru Lublin z Legią Warszawa przejdzie do historii Ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że do jej zdobycia przyczynił się… kibic gospodarzy.

Niefortunne zachowanie bramkarza

Spotkanie rozpoczęło się w niecodzienny sposób. Kacper Rosa złapał piłkę, po czym wyrzucił ją przed siebie, zachowując się tak, jakby wykonywał rzut wolny. Widząc to, Marc Gual nie zmarnował okazji i skierował piłkę do siatki. Sędzia uznał gola.

Po pierwszej połowie Rosa tłumaczył swoje zachowanie tym, że usłyszał gwizdek. Był przekonany, że arbiter nakazał wznowienie gry rzutem wolnym po spalonym. Po meczu o tę sytuację zapytano trenera Motoru Mateusza Stolarskiego. Szkoleniowiec nie chciał obarczać winą swojego zawodnika.

– Powiem szczerze, że też słyszałem gwizdek. Nie był to jednak gwizdek sędziego, być może był on z trybun. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chcę powiedzieć, że straciliśmy gola przez kibica, natomiast nie dziwię się Kacprowi. Chciał szybko wznowić grę, realizować jedną z naszych zasad. Nie ma co do tego wracać, to już historia. Grunt, że z tego wyszliśmy, jedziemy dalej – tłumaczył Stolarski.

Portal Gol24.pl donosi, że gwizdek, który zmylił Rosę i Stolarskiego, faktycznie pochodził z trybun. Jeden z użytkowników mediów społecznościowych twierdzi, że zrobił to „dowcipny” kibic Motoru, siedzący w sektorze G1. Co ciekawe, wcześniej miał w ten sam sposób zdezorientować zawodników Legii. Wspomnianą bramkę mogą państwo zobaczyć od 0:25 poniższego filmu.

Źródło: Gol24.pl

Trener Motoru ostrzega Legię i jej sztab. „Nie będę siedział cicho”

W ramach 24. kolejki Ekstraklasy Motor Lublin podejmie Legię Warszawa. Wiele wskazuje na to, że w trakcie spotkania będzie emocjonująco także na ławkach trenerskich. Pierwsze zaczepki pojawiły się już na konferencji prasowej szkoleniowca beniaminka.

Stolarski będzie reagował na sprzeczki

Ósmy Motor po poniedziałkowym meczu może zbliżyć się do piątej Legii na zaledwie punkt. Byłaby to spora niespodzianka, biorąc pod uwagę fakt, że Motor to beniaminek, a Legia jest w 1/8 europejskich pucharów.

Ostatnie spotkanie tych drużyn w Warszawie zakończyło się wysokim zwycięstwem Legii 5:2. Jednak większe emocje wzbudziły nie tyle bramki, co wydarzenia przy linii bocznej.

Trenerzy Mateusz Stolarski i Gonçalo Feio wdali się wtedy w ostrą wymianę zdań. Według doniesień medialnych niektóre dialogi były na tyle niecenzuralne, że klub z Warszawy postanowił nie upubliczniać nagrań.

Stolarski jasno daje do zrozumienia, że jeśli historia miałaby się powtórzyć w Lublinie, to nie zamierza pozostawać biernym obserwatorem.

– Jeżeli ktoś naruszy nietykalność mojego zespołu lub mojej ławki rezerwowych, nie będę siedział cicho. Będę bronił swoich zawodników, tak jak to zrobiłem w Warszawie – zapowiedział szkoleniowiec Motoru.

– To nasz zespół, nasze zasady, nasz stadion, nasi kibice. Na tę chwilę Motor Lublin jest dla mnie najważniejszy, tak jak ludzie, z którymi tu współpracuję – dodał.

Źródło: Motor Lublin

Infantino spotkał się z Trumpem. Zaprezentowali nowe trofeum KMŚ [WIDEO]

Prezydent FIFA odwiedził Gabinet Owalny, gdzie zaprezentował nowy puchar Klubowych Mistrzostw Świata. Towarzyszył mu przy tym prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump.

Nowe trofeum zaprezentowane

Gianni Infantino podczas spotkania z Trumpem przedstawił trofeum, które zostanie wręczone zwycięzcy zreformowanego turnieju Klubowych Mistrzostw Świata. Co ciekawe, do ujrzenia pełni potencjału pucharu będzie potrzebny klucz.

Nowa edycja Klubowych Mistrzostw Świata odbędzie się w 2025 roku w Stanach Zjednoczonych, a mecze rozgrywane będą na 12 stadionach w różnych miastach. 32 drużyny podzielono na osiem grup. Poniżej prezentujemy listę obieków:

Stadiony Klubowych Mistrzostw Świata 2025

  • Los Angeles Area (88 500)
  • New York City Area (82 500)
  • Bank of America Stadium (75 000)
  • Mercedes-Benz Stadium (75 000)
  • Lincoln Financial Field (69 000)
  • Lumen Field (69 000)
  • Hard Rock Stadium (65 000)
  • Camping World Stadium (65 000)
  • Inter&Co Stadium (25 000)
  • Geodis Park (30 000)
  • TQL Stadium (26 000)
  • Audi Field (20 000)

Źródło: X

Drugoligowiec w dramatycznej sytuacji. Piłkarze wydali oświadczenie

Wisła Puławy może nie dokończyć sezonu w II lidze. Klub ma zawieszoną licencję, a zawodnicy od pół roku nie otrzymali wynagrodzeń. W oficjalnym oświadczeniu apelują o rozwiązanie kryzysu.

Licencja zawieszona, a Wisła przegrywa walkowerem

Pierwszy mecz rundy wiosennej Wisła miała rozegrać 2 marca z KKS Kalisz. Spotkanie nie odbyło się z powodu zawieszenia licencji, a rywale otrzymali trzy punkty walkowerem. Jeśli sytuacja się nie poprawi, kolejne mecze zakończą się takim samym wynikiem, co oznaczałoby koniec klubu w lidze.

Piłkarze apelują o pomoc

Mimo trudności drużyna trenowała przez całą zimę i wciąż wierzy w ratunek. Zawodnicy opublikowali oświadczenie, w którym opisują całą sytuację:

“My, zawodnicy Klubu Sportowego Wisła Puławy, zwracamy się do naszych kibiców, mediów oraz wszystkich osób związanych z klubem, z ważnym i bolesnym oświadczeniem dotyczącym obecnej sytuacji w naszej drużynie.

Od pół roku nie otrzymaliśmy naszych wynagrodzeń, mimo tego, że każdego dnia ciężko trenujemy, angażujemy się w życie drużyny i dajemy z siebie wszystko, by godnie reprezentować barwy Wisły Puławy. Jesteśmy zawodnikami, którzy kochają ten sport i wierzą w potencjał naszej drużyny. Mimo trudności, które dotykają nas jako sportowców, staramy się trzymać wysoki poziom motywacji, nieustannie walcząc o jak najlepsze wyniki.

Niestety, mimo naszych starań i determinacji, klub nie daje nam możliwości uczestniczenia w rozgrywkach ligowych. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji finansowej klubu, ale równocześnie czujemy się zaniepokojeni brakiem jakiejkolwiek perspektywy rozwiązania tej sytuacji, co utrudnia nam dalsze funkcjonowanie jako drużyna.

Chcemy grać, chcemy walczyć o sukcesy, ale w tej chwili nasze starania napotykają się na przeszkody, które uniemożliwiają nam rozwój i realizację naszej pasji. Naszym celem jest zapewnienie dalszego rozwoju Wisły Puławy i pokazanie, że możemy wciąż osiągać sukcesy, ale do tego niezbędne jest stabilne finansowanie oraz wsparcie ze strony zarządu klubu.

Zwracamy się do zarządu Wisły Puławy o podjęcie decyzji, która pozwoli nam wrócić na boisko i kontynuować naszą pracę. Liczymy na konstruktywny dialog i rozwiązanie tej trudnej sytuacji, byśmy mogli wspólnie, jako drużyna, kontynuować naszą walkę o przyszłość klubu.

Zawodnicy Wisły Puławy”.

Według doniesień portalu Weszło piłkarze poinformowali, że czują się bezsilni. Wspomniane źródło przekonuje, że nadzieje na wyjście z trudnej sytuacji oraz odzyskanie pieniędzy są znikome. Ponadto, klub nie odwołał się od decyzji PZPN, bo nie było go na to stać.

Źródło: Weszło