Kulesza o zwolnieniu Kwiatkowskiego z PZPN. „Powtórzył, że nie widzi go w swoim sztabie”




Cezary Kulesza wypowiedział się na temat zwolnienia Jakuba Kwiatkowskiego z funkcji team managera i rzecznika prasowego Polskiego Związku Piłki Nożnej. Prezes federacji zdradził, kto podjął decyzję o oddelegowaniu pracownika.

Zmiany w PZPN




Polski Związek Piłki Nożnej na początku grudnia zwolnił Jakuba Kwiatkowskiego. Cezary Kulesza w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wypowiedział się na temat tego ruchu. Szef polskiej federacji przyznał, że to Michał Probierz stał za decyzją o zwolnieniu Kwiatkowskiego.




– Tego chciał Michał Probierz. Przez kilka dni sygnalizował mi, co chce zrobić. Radziłem mu, żeby się dobrze zastanowił, przemyślał wszystkie argumenty. Znam Michała od lat i wiem, że to jego charakterystyczna cecha – gdy sobie ułoży w głowie jakiś scenariusz, strasznie trudno go przekonać do innych rozwiązań. Spotkaliśmy się z Michałem, trochę porozmawialiśmy, ale na koniec powtórzył swoje zdanie, że nie widzi Kuby Kwiatkowskiego w swoim sztabie – powiedział Cezary Kulesza.

Dziennikarze przejechali się po rządach Kuleszy w PZPN. Nowe kulisy napiętej relacji z Lewandowskim [CZYTAJ]




– Już wcześniej miałem sytuacje, gdy dostawałem sugestie, by z Kwiatkowskim się rozstać, i nie mówię w tej chwili o Michale Probierzu. Tego samego próbował Czesław Michniewicz i kilku kolegów z zarządu. Tomasz Kozłowski poinformował mnie, że jego zaufanie do Jakuba Kwiatkowskiego się wyczerpało. Dochodziło do pewnych napięć, ale udawało mi się rozbrajać te bomby. Kuba dobrze wiedział, że zawsze jestem po jego stronie – dodał prezes PZPN.

– Chcieliśmy mu zrobić zupełnie inne pożegnanie. Zamówiliśmy mu paterę z grawerką, spersonalizowaną koszulkę, wszystko miało się odbyć w takim stylu, na jaki przez 11 lat pracy w PZPN sobie zasłużył. Gdy jednak media błyskawicznie wytknęły nam, że zabrakło odpowiednich podziękowań, to teraz nawet jeżeli chcielibyśmy zrobić, jak planowaliśmy, komentarze oczywiście będą takie, że PZPN zreflektował się pod naciskiem mediów – podsumował.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Mariusz Rumak rozpoczyna odbudowę kadry Lecha. Dwóch zawodników może wrócić do Poznania




Lech Poznań w niedzielny poranek zmienił szkoleniowca. Zwolnionego Johna van den Broma zastąpi Mariusz Rumak. Według doniesień Głosu Wielkopolskiego nowy trener szybko weźmie się za kompletowanie kadry na nadchodzącą rundę wiosenną.

Zmiany w Kolejorzu




Władze Lecha Poznań zwolniły Johna van den Broma po sobotnim meczu z Radomiakiem Radom (Lech prowadził w tym spotkaniu 2:0, skończyło się 2:2 – przyp. red.). Nowym trenerem Kolejorza został Mariusz Rumak. Jego umowa obowiązuje do końca czerwca 2024 roku.




Kulisy zwolnienia Johna van den Broma. Taktyka opracowana przez piłkarzy i krótka rozmowa o wypowiedzeniu [CZYTAJ]

Według medialnych doniesień Mariusz Rumak może rozpocząć swoją kadencję od sprowadzenia dwóch piłkarzy z wypożyczeń. Mowa o Antonim Kozubalu i Filipie Borowskim.




Pierwszy z wymienionych aktualnie broni barw GKS-u Katowice, gdzie zyskuje dobre opinie za występy w środku pomocy. Filip Borowski w tym sezonie trafił do Warty Poznań. Do tej pory boczny obrońca zagrał w 13 meczach. Po powrocie miałby zostać alternatywą dla Joela Pereiry.

Źródło: Głos Wielkopolski

Kulisy zwolnienia Johna van den Broma. Taktyka opracowana przez piłkarzy i krótka rozmowa o wypowiedzeniu

John van den Brom nie jest już trenerem Lecha Poznań. Dziennikarze ujawnili kulisy współpracy holenderskiego szkoleniowca z piłkarzami Kolejorza.




Zwolniony




Lech Poznań w bieżącym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. Podopieczni Johna van den Broma nie zakwalifikowali się do Ligi Konferencji Europy, odpadając ze Spartakiem Trnawa w kompromitującym stylu. Ponadto ekipa prowadzona przez Holendra regularnie traciła punkty w PKO BP Ekstraklasie.

Dziennikarze przejechali się po rządach Kuleszy w PZPN. Nowe kulisy napiętej relacji z Lewandowskim [CZYTAJ]




Według doniesień portalu WP Sportowe Fakty decyzja o zwolnieniu Holendra zapadła na początku tygodnia. To oznacza, że wygrana z Radomiakiem Radom nie uratowałaby go od utraty pracy. Holender po kompromitującym remisie z soboty został zaproszony do biura. Według medialnych doniesień rozmowa o zwolnieniu nie trwała nawet dziesięciu minut.

Władze Lecha Poznań miały pretensje do Johna van den Broma w sprawie kwestii taktycznych. Według szefów Kolejorza gra zespołu była zbyt łatwa do rozczytania.

Wspomniane doniesienia uzupełnił Damian Smyk z portalu „Goal.pl”. Dziennikarz uważa, że piłkarze Kolejorza zauważyli taktyczne niekompetencje holenderskiego trenera.




– Twierdzili też, że pomysły taktyczne Holendra są nietrafione. Doszło nawet do sytuacji, gdy najważniejsi piłkarze… wypracowali między sobą wariant, który stał w opozycji do założeń van den Broma. I skończyło się to jednym z lepszym meczów Kolejorza w tym roku – czytamy.

Miejsce Holendra na najbliższe miesiące zajmie Mariusz Rumak. Będzie prowadził zespół do końca sezonu.

Źródło: goal.pl, wp sportowe fakty

Dziennikarze przejechali się po rządach Kuleszy w PZPN. Nowe kulisy napiętej relacji z Lewandowskim




Polscy dziennikarze sportowi wypowiedzieli się na temat atmosfery w PZPN-ie. W dyskusji podjęto również temat relacji między Cezarym Kuleszą a Robertem Lewandowskim.

Spięcie na linii Kulesza – Lewandowski




W bieżącym roku Polski Związek Piłki Nożnej co krótki okres miewał kryzys wizerunkowy. Wiele mówiło się m.in. o aferze premiowej, wyjeździe Mirosława Stasiaka na mecz z Mołdawią czy zwolnieniu Jakuba Kwiatkowskiego.

„Trener legendarny” na celowniku Lecha Poznań. Będzie wielki powrót? [CZYTAJ]




We wrześniu tygodnik „Polityka” przyjrzał się sytuacji w polskiej federacji. Marcin Piątek opisał wówczas zdarzenie, które ochłodziło relację Cezarego Kuleszy z Robertem Lewandowskim.

– W środowisku krąży opowieść o tym, że relacje między prezesem a kapitanem popsuł fakt, że Kulesza, będąc w loży na meczu Barcelony, pozwolił sobie w wulgarny sposób skomentować słabą grę Roberta. Na dodatek komentarz skierowany był do Anny Lewandowskiej, która była w towarzystwie znajomych – pisał dziennikarz.

Do sytuacji odniósł się Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz portalu „Meczyki.pl” uzupełnił kulisy wspomnianego zdarzenia w programie „Pogadajmy o piłce”.

– Chodziło o mecz Barcelony z Bayernem w Lidze Mistrzów z 26 października 2022 roku. Z tego, co się słyszy, sytuacja była mocno konfrontacyjna – powiedział.

Ogólna ocena rządów Kuleszy




W tym samym programie inni dziennikarze skomentowali aktualne zdarzenia wokół Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Można było to przewidzieć w momencie, gdy Cezary Kulesza zostawał prezesem. Z pełną świadomością podszedł do tego, jak wybierany jest prezes. Nie było go dużo w mediach. Udzielił kilku mocno kontrolowanych wywiadów. Wiedział, że nie musi przekonywać do siebie opinii publicznej, tylko delegatów. Doskonale wiedział, jak to zrobić. To padło w trakcie wyborów z ust Marka Koźmińskiego – hasło o wódeczce – ocenił Mateusz Rokuszewski z Canal+ Sport.

– Jest coraz większy smrodek. To nigdy nie jest dobrze, gdy życie federacji piłkarskie jest bardziej na celowniku niż gra i wyniki reprezentacji. Kadra nie powinna w takich warunkach funkcjonować – dodał komentator TVP Sport, Jacek Laskowski.

Źródło: Meczyki.pl

John van den Brom zwolniony z Lecha Poznań. „To będzie w tym momencie najlepsze rozwiązanie”




Lech Poznań poinformował o zmianie trenera. Władze Kolejorza zwolniły Johna van den Broma. Jego miejsce do końca sezonu zajmie Mariusz Rumak.

Nieudany sezon




Lech Poznań nie notuje najlepszego sezonu. Podopieczni Johna van den Broma nie zakwalifikowali się do Ligi Konferencji Europy, odpadając w kompromitujący sposób ze Spartakiem Trnawą. Ligowe utraty punktów (np. z 3:0 na 3:3 z Jagiellonią lub 2:0 na 2:2 z Radomiakiem – przyp. red.) spowodowały, że cierpliwość władz Lecha do Johna van den Broma się skończyła.

Sprzedaż Roberta Lewandowskiego pozwoli FC Barcelonie na wielki transfer. „Byłoby to możliwe, gdyby przyjął ofertę z Arabii” [CZYTAJ]




Klub w niedzielny poranek poinformował o zwolnieniu holenderskiego szkoleniowca. Jego miejsce do końca sezonu zajmie Mariusz Rumak.

– Dokonaliśmy zmiany trenera, bo nasze plany są niezmienne. W rundzie wiosennej chcemy walczyć o trofea. Podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Od dłuższego czasu analizowaliśmy sytuację i doszliśmy do wniosku, że to będzie w tym momencie najlepsze rozwiązanie. Trener Brom wykonał świetną pracę w poprzednim sezonie, kiedy osiągnęliśmy historyczny ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy. Kibice długo będą wspominać boje z Villarreal, Bodø/Glimt, Djurgårdens IF czy Fiorentiną. Za to wszystko, za te emocje, jakie mogliśmy wspólnie z kibicami przeżyć, należą się wielkie ukłony dla naszego dotychczasowego szkoleniowca. Rozstajemy się w zgodzie, wyrażając podziękowanie za pracę, jaką tutaj wykonał John van den Brom. Ta zakończona właśnie jesień nie była tak udana, jak byśmy tego oczekiwali, nie tylko ze względu na przedwczesne odpadnięcie z europejskich pucharów, ale również sytuację w lidze, w której jesteśmy w czołówce, ale uciekło nam po drodze sporo punktów. Trenerowi Bromowi życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej – wytłumaczył dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa.

Rumak nowym tymczasowym trenerem

– Potrzebujemy impulsu, który pozwoli wydobyć olbrzymi potencjał, jaki drzemie w piłkarzach, których mamy w kadrze pierwszej drużyny. Uznaliśmy, że to nie moment na rewolucję na ławce trenerskiej i wywracanie wszystkiego do góry nogami. Potrzebowaliśmy osoby, która doskonale zna realia klubu i ma przy tym odpowiednie doświadczenie szkoleniowe. Trener Rumak od dłuższego czasu był blisko zespołu, analizował na bieżąco grę drużyny, zna jej problemy. Ma wiedzę i narzędzia, żeby poprawić naszą postawę na boisku i na to liczymy – dodał były reprezentant Polski.

– Trener Rumak staje na jego czele, ale to nie koniec roszad. W sztabie nastąpią jeszcze zmiany, chcemy go wzmocnić. Zależy nam na maksymalnym wykorzystaniu zimowych przygotowań, żeby od pierwszego meczu walczyć w PKO BP Ekstraklasie, a także w Pucharze Polski, w którym jesteśmy już w ćwierćfinale – podsumował Rząsa.




Źródło: Lech Poznań

AZ Alkmaar odwoła się od kary UEFA. „Jest całkowicie niezrozumiała”

AZ Alkmaar otrzymało karę od UEFA za wydarzenia po domowym meczu z Legią Warszawa. Holenderski klub nie zgadza się z decyzją międzynarodowej federacji i zapowiada odwołanie.




Niezadowoleni z kary

AZ Alkmaar po spotkaniu z Legią Warszawa nie zapewnił piłkarzom gości odpowiednich warunków do opuszczenia obiektu. Holenderska policja i ochrona stadionu dopuściła się przemocy wobec zawodników, sztabu i prezesa polskiego klubu.




Europejska drużyna rozegra sparing z Rosją? „Związki kultywują relację przyjaźni” [CZYTAJ]

W związku z tym sprawa została przekazana do UEFA. Po przebadaniu całego zamieszania federacja ukarała holenderski klub karą w wysokości czterdziestu tysięcy euro. AZ Alkmaar uważa jednak, że kara jest niezasłużona. Holendrzy planują odwołać się od tej decyzji.




– AZ z niezrozumieniem przyjął do wiadomości, że UEFA zamierza nałożyć na klub 40 tysięcy euro kary za zamieszanie po domowym meczu z Legią Warszawa. Poinformowaliśmy federację, że po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia złożymy apelację – czytamy w komunikacie.

– Choć UEFA nie przedstawiła jeszcze wyjaśnienia swojej decyzji, to AZ zdecydowanie nie zgadza się z karą. Jest całkowicie niezrozumiała, niewytłumaczalna i nie do przyjęcia. W razie potrzeby AZ zwróci się do najwyższego możliwego organu, by wytłumaczyć swoje racje – dodano.




Źródło: AZ

Skandaliczne warunki pracy robotników z Camp Nou. FC Barcelona zaprzecza

Od kilku miesięcy na Camp Nou trwa gruntowna przebudowa. Według medialnych doniesień pracownicy budowy nie mogą liczyć jednak na godne warunki pracy.




Problemy pracowników

W czerwcu bieżącego roku rozpoczęto prace budowlane na Camp Nou w Barcelonie. Robotnicy borykają się ze zbliżającym terminem. Prace mają zakończyć większość prac przed 125. urodzinami klubu w 2024 roku. Według medialnych doniesień budowlańcy mają jednak skandaliczne warunki.




Sponsor PZPN zbliża się do upadku? Wraz z końcem roku ma zakończyć działalność [CZYTAJ]

„El Periodico” twierdziło we wrześniu, że na placu budowy wykryto nieścisłości w bezpieczeństwie. Teraz przedstawiono nowe zarzuty. Według wspomnianego źródła robotnicy są wyzyskiwani. Mają pracować kilkanaście godzin tygodniowo więcej i zarabiać poniżej płacy minimalnej, do tego otrzymując wynagrodzenie z opóźnieniami.




Niektórzy pracownicy tureckiej firmy Limak nie stać na wynajęcie mieszkania. Kilku z nich przyznało się, że śpi w krzakach niedaleko stadionu. Redakcja otrzymała odpowiedź od FC Barcelony na wspomniane zarzuty. Klub stanowczo zaprzecza podanym informacjom.

– Nie ma mowy o wyzysku pracowników. Rygorystycznie przestrzegamy zasad, tak samo jak firma budowlana. Gdyby był jakiś problem, to podjęlibyśmy niezbędne działania – stwierdziła Elena Fort.




Źródło: El Periodico, meczyki.pl

Rzecznik Lecha o warunkach w Kielcach: „To, że ten mecz się odbył, jest skandalem”




Lech Poznań pokonał Koronę Kielce w wyjazdowym meczu PKO BP Ekstraklasy. Więcej niż o wyniku sobotniego starcia mówi się o warunkach pogodowych. Rzecznik Kolejorza w mocnych słowach opisał przymus gry w trudnych okolicznościach.

Piłka śnieżna




Lech Poznań w sobotnim meczu PKO BP Ekstraklasy pokonał Koronę Kielce. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Kristoffer Velde. Nagranie z tego zdarzenia umieszczamy poniżej. Wszystko dlatego, żeby zobrazować, jak wyglądały warunki meczowe.

Koszmarna grupa Polaków na EURO 2024. „Pierwszy raz od dawna przegrane losowanie” [REAKCJE]

Wielu kibiców i ekspertów podczas spotkania dziwiło się, dlaczego ten mecz w ogóle się odbył. Warunki atmosferyczne z pewnością odbiegały od tych bezpiecznych, o czym przekonał się m.in. Adriel Ba Loua (zszedł z urazem – przyp. red.)

Swój głos oburzenia po meczu przedstawił Maciej Henszel. Rzecznik prasowy Lecha Poznań w ostrych słowach skomentował przymus grania sobotniego meczu na stadionie w Kielcach.

– Czy cieszę się z 3 pkt w Kielcach? Tak. Ale to, że ten mecz się odbył, jest skandalem. Tak, SKANDALEM. W Gliwicach warunki były lepsze lub porównywalne i przerwano grę. Tutaj był jakiś dziwny upór. Niezrozumiałe – napisał na Twitterze.

W następnym spotkaniu Lech Poznań zmierzy się przeciwko Arce Gdynia. Podopieczni Johna van den Broma pojadą do Trójmiasta, aby rozegrać mecz w ramach Pucharu Polski.




Źródło: Twitter




Kibice Interu chcieli „gorąco” powitać Lukaku. Klub utrudnił im to zadanie

Romelu Lukaku niedługo ma zagrać mecz przeciwko Interowi Mediolan. Kibice ze stolicy Lombardii chcieli zorganizować mu gorące powitanie. Dostali jednak zakaz od klubu.

„Zdradził klub”

Romelu Lukaku pod koniec sierpnia podjął decyzję o odejściu z Interu Mediolan. Chelsea wypożyczyła Belga do Romy. Już niedługo napastnik zmierzy się ze swoim byłym zespołem. Wiele wskazuje na to, że mecz w Mediolanie będzie owiany gorącą atmosferą i niemiłym przywitaniem byłego zawodnika.

Bramkarz Klaksvik dostał ofertę pracy w Oslo. Może porzucić rewelację europejskich pucharów [CZYTAJ]

– Nigdy więcej nie zobaczymy cię Lukaku. Zdradziłeś nas wszystkich. Zawsze broniliśmy cię w trudnych chwilach, ale teraz wbijasz nam nóż w plecy. Sprzedajesz się temu, kto da najwięcej, po tym jak pocałowałeś nasz herb. Nie jesteś prawdziwym mężczyzną – pisali po odejściu Belga kibice Interu.

Fani z Mediolanu zamierzali gorąco powitać belgijskiego napastnika. Przed niedzielnym spotkaniem rozdali 30 tysięcy gwizdków. Przy każdym dotknięciu piłki przez zawodnika, mieli ich używać. Pojawił się jednak problem. Władze Interu zakazały używania gwizdków, co nie spodobało się ultrasom.

– Jeszcze więcej nadużyć. Zakaz gwizdków! Dwa lata temu we Florencji było ich około 10 000. Prawo nie jest równe dla wszystkich – odnieśli się fani.

https://twitter.com/Inter_Xtra/status/1717956544829051267

Mecz Interu Mediolan z AS Romą zaplanowano na niedzielę o godzinie 18:00.

Źródło: La Gazzetta dello Sport

Mikael Ishak o uznaniu kibiców Lecha, innych ofertach i boreliozie. „Byłem kompletnie wykończony”

Mikael Ishak udzielił wywiadu szwedzkiemu „Fotbollskanalen”. Napastnik Lecha Poznań wypowiedział się między innymi na temat boreliozy, na którą zachorował oraz oferty z Bliskiego Wschodu.

Długie leczenie

Mikael Ishak w środku rundy wiosennej poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy nie przypominał swojej najlepszej wersji. Okazało się, że szwedzki napastnik Kolejorza ma boreliozę. Snajper poznańskiej drużyny opowiedział o kulisach tej choroby w rozmowie z „Fotbollskanalen”.

– Czułem się źle przez dłuższy okres. Nie miałem siły rozmawiać, nie miałem ochoty na nic, brakowało mi energii, spałem kilka razy dziennie. Kaszlałem non-stop. Upierałem się, żeby nie przegapić dwumeczu z Djurgården w Conference League, ale po tym meczu byłem kompletnie wykończony. Nie byłem sobą i zacząłem się martwić. Wtedy nasz lekarz drużyny podejrzewał, że mam boreliozę. Test wykazał wynik pozytywny, co mnie zszokowało. Na ile mi wiadomo, żaden kleszcz mnie nie ukąsił, ale dobrze było usłyszeć diagnozę. Wyobraź sobie chodzić przez miesiące i nie wiedzieć, co ci jest. Miałem też odrobinę szczęścia, że borelioza nie uszkodziła nerwów. W takim przypadku można zostać sparaliżowanym – powiedział Ishak.

Szymon Marciniak stanowczo o ofertach z Arabii Saudyjskiej. „Nie dajemy się na razie skusić” [CZYTAJ]

– Przez osiem tygodni nie mogłem nic robić poza lekkimi spacerami. Jako piłkarz, grający przez wiele lat, frustrujące było to, że nie mogłem biegać. Jednak często byłem na treningach, próbując wspierać chłopaków. Powoli wracałem i trenowałem przez letni okres przygotowawczy. Ale kiedy miałem wrócić do gry w sezonie, znowu zachorowałem, i tak wyglądało to co tydzień, próbując wrócić do formy. Teraz czuję się lepiej, ale nadal mam wynik pozytywny na boreliozę. Jednak nie mam już objawów – dodał.

Szacunek kibiców

Jesper Karlström swego czasu określił Mikaela Ishaka jako „boga Lech Poznań”. Napastnik Kolejorza odniósł się do wspomnianych słów ze sporą skromnością. Piłkarz dodał, że w Poznaniu czuje się najlepiej, mimo że grał w wielu uznanych klubach.

– Nie lubię mówić o sobie w ten sposób, ale oczywiście czuję to uznanie. Jesteśmy największym zespołem w kraju o 40 milionach mieszkańców. Nie trzeba być Einsteinem, żeby zrozumieć, że doceniają to. […] Jako napastnik sytuacja może się szybko zmieniać, ale tu przez wiele lat pokazałem, że mogę osiągać wyniki i cieszę się z odgrywania ważnej roli w drużynie. W Danii też było mi dobrze, ale tam wszystko było w mniejszej skali. Tu czuję się najlepiej, zarówno ja, jak i moja rodzina. Jeden z synów właśnie zaczął szkołę, a drugi chodzi do przedszkola. Dobrobyt ma duży wpływ na to, że przedłużyłem umowę – przyznał.

Inne oferty

Gdy Mikael Ishak jeszcze nie przedłużył umowy z Kolejorzem, wiele mówiło się ofertach z Bliskiego Wschodu. Napastnik Lecha potwierdził te doniesienia. Szwed poinformował, że dostał propozycję z Dubaju i Arabii Saudyjskiej.

– Zanim przedłużyłem umowę, otrzymywałem oferty z Grecji, Arabii Saudyjskiej, Szwecji i od czołowego klubu z Ukrainy. Rozmawiałem poważnie z niektórymi z nich, ale zawsze miałem dobrą relację z Lechem. Chciałem coś tutaj osiągnąć. Nie chciałem rezygnować z opaski kapitana, chciałem nadal prowadzić drużynę i walczyć o tytuły. Ostatecznie podjąłem najmądrzejszą decyzję. […] Mogę potwierdzić, że otrzymałem ofertę z Dubaju i Arabii Saudyjskiej – podsumował.

https://twitter.com/Piotrowicz17/status/1712782237140181236

Mikael Ishak reprezentuje barwy Lecha Poznań od 2020 roku. Jego umowa z Kolejorzem obowiązuje do końca czerwca 2025 roku.

Źródło: Fotbollskanalen, Piotr Piotrowicz (tłumaczenie)

Reprezentacja Polski wraca do kraju. Zabrali ze sobą kibiców, którzy utknęli na lotnisku

Przemek Langier z portalu „Goal.pl” poinformował o stanie sytuacji ws. powrotu reprezentacji Polski z Wysp Owczych. Biało-Czerwoni ruszyli do ojczyzny.

Utrudniony powrót

Reprezentacja Polski miała wrócić do kraju dzień po meczu z Wyspami Owczymi. Tak się jednak nie stało przez złe warunki atmosferyczne. Ostatecznie kadra zmieniła swoje plany i o 11:30 wyruszyła do Polski. O szczegółach poinformował Przemek Langier z portalu „Goal.pl”.

Nicola Zalewski podejrzewany o udział w aferze bukmacherskiej. Twierdzi, że jest niewinny [CZYTAJ]

– Info z kadry – podejmie próbę wylotu o 10:30 (11:30 CET). Mi się wczoraj udało wylecieć z Wysp Owczych w nocy. Było trochę strachu przy starcie, bo wiatr był ogromny. Ale patrzę na stronę lotniska i widzę, że przesuwają kolejne loty. Do Kopenhagi o 7 godzin. Do Billund o 13 – napisał dziennikarz.

Aktualizacja:

Biało-Czerwoni ruszyli do Polski z kilkunastominutowym opóźnieniem. Okazało się jednak, że reprezentanci nie będą lecieć sami. Według dziennikarza portalu „Goal.pl” samolot zabrał ze sobą dziesięciu kibiców, którzy utknęli na lotnisku.

– Reprezentacja Polski właśnie odlatuje z Wysp Owczych. Ale nie sama – słyszę, że decyzją Cezarego Kuleszy z kadrą zabrało się dziesięciu kibiców, którzy utknęli na lotnisku – dodał.

Źródło: Goal.pl, Twitter

Holenderski dziennikarz uderza w Legię i Mioduskiego. „Mioduski wyraźnie tłumi w sobie dużo frustracji.”

Nie milkną echa w sprawie awantury po spotkaniu AZ Alkmaar z Legią Warszawa. Brian Wijker z Noordhollands Dagblad pokusił się o komentarz tej sprawy w felietonie.




Afera po meczu Ligi Konferencji

Po spotkaniu AZ z Legią Warszawa doszło do przepychanki przy autobusie gości (wszystko zarejestrowały kamery – przyp. red.). Ochroniarze i policja naruszyli nietykalność cielesną prezesa Legii Warszawa oraz części sztabu. Ponadto na dołek trafili Josue i Pankov. Kolejnym ze skandali były wywózki Polaków z Alkmaar do godziny 18:00 w dniu meczu.




Robert Lewandowski przekazał dalej film znanego polityka. Tłumaczy się pomyłką [CZYTAJ]




Dowody w postaci filmów jednak nie wszystkim wystarczają. Niektórzy Holendrzy nadal wypierają wspomniany skandal. Jednym z nich jest Brian Wijker, który pokusił się o komentarz wspomnianej sprawy na łamach Noordhollands.

– Reakcje kibiców Legii Warszawa na posty AZ w mediach społecznościowych są oburzające. Na grafikach widnieją nagrobki z logo klubu z Alkmaar lub litera „Z” w herbie zamieniona w swastykę. Pojawiają się także obrazy byłego austriackiego masowego mordercy oraz groźby pod adresem burmistrza Alkmaaru, Anji Schouten. Nigdy w moim życiu nie widziałem tyle oburzającej głupoty – napisał dziennikarz, podając się za kibica AZ na początku tekstu.




– Część polskich dziennikarzy sportowych goni za prezydentem Legii, Dariuszem Mioduskim, jak pszczoły za miodem. Mioduski opowiada zupełnie inną historię niż holenderska policja, władze Alkmaar i AZ. Wyglądem przypomina nieco Gertjana Verbeeka, byłego trenera AZ i miłośnika kickboxingu. Może powinni walczyć ze sobą w ringu, bo Mioduski wyraźnie tłumi w sobie dużo frustracji. Być może jest to wynikiem systematycznych zachowań swojej własnej grupy kibiców – dodał.

Polacy są winni?

– Nie twierdzę, że Legia nie ma prawa do skarg, ponieważ nie byłem na miejscu. Ale wydaje mi się, że mają sporo przeciwko sobie. Wywołane zamieszanie jest w każdym razie wynikiem działań ich własnych kibiców. To oczywiste. Mioduski twierdzi, że dobra opinia Legii nie może być narażona na szwank. Jaka dobra opinia? W weekend jej kibice skompromitowali się strasznymi transparentami przeciwko uchodźcom. Wszystko, co Legia zarzuca AZ, dotyczy jej. To, że nie wypowiedziała się przeciwko obrażaniu AZ, Holendrów, policji i władz Alkmaar, to ogromny wstyd. Część jej kibiców przyszła na stadion tylko w celu wywołania zamieszania – ocenił.

Dziennikarz zasugerował w tekście, że bezpieczeństwo pracowników i piłkarzy AZ może być zagrożone podczas rewanżu. Wijker wskazał nawet, że klub powinien się zastanowić nad odwołaniem wyjazdu do stolicy Polski.

Mecz między Legią Warszawa a AZ Alkmaar odbędzie się 14 grudnia. Spotkanie zaplanowano na 18:45.

Źródło: Noordhollands Dagblad, Meczyki.pl