Nowe doniesienia po zwolnieniu Runjaicia z Legii. „Jego wypowiedź nie została dobrze odebrana w klubie”

Łukasz Olkowicz był gościem w programie Poznań vs Warszawa na antenie Meczyków. Dziennikarz Przeglądu Sportowego odniósł się do doniesień o zwolnieniu Kosty Runjaicia z Legii.

 

Niefortunna wypowiedź zdenerwowała władze?

We wtorkowy poranek jak grom z jasnego nieba spadła informacja o zwolnieniu Kosty Runjaicia z Legii Warszawa. Według medialnych doniesień jego następcą w stołecznym klubie zostanie Goncalo Feio. Takie informacje przekazał portal Meczyki.pl.

Łukasz Olkowicz, który doskonale odnajduje się w tematach związanych z Legią Warszawa, przedstawił swoje przemyślenia po odsunięciu niemieckiego szkoleniowca. Według dziennikarza Przeglądu Sportowego na decyzję mogły mieć wpływ wypowiedzi trenera po porażce z Widzewem Łódź.

 

– Wypowiedź Kosty Runjaicia po meczu z Widzewem, że nie tylko on jest odpowiedzialny za słabe wyniki, nie została dobrze odebrana w klubie. Nie mówię, że to było powodem zwolnienia, ale myślę, że to było to pierwsze tąpnięcie – powiedział Łukasz Olkowicz.

Zieliński traci wiarygodność

Łukasz Olkowicz w programie na antenie Meczyków powiedział również o utracie wiarygodności Jacka Zielińskiego. Dyrektor sportowy Legii Warszawa zatrudnił bowiem szkoleniowca, który nie wprowadzał regularnie młodzieży.

– Jacek Zieliński traci wiarygodność w moich oczach. Z jednej strony mówi, że Legii zależy na młodych piłkarzach, z drugiej – nie ma tego potwierdzenia w faktach. Czy Zieliński nie wiedział, jakiego trenera zatrudnia? O Runjaiciu można powiedzieć wszystko, to dobry trener jak na polskie warunki, ale na pewno nie jest to trener, którego dalibyśmy w czołówce szkoleniowców, którzy wprowadzają młodzież – dodał.

Źródło: Meczyki.pl

Włosi zachwyceni Piotrem Zielińskim. Były reprezentant pogratulował Interowi transferu

Piotr Zieliński notuje ostatnio bardzo dobre występy w Napoli. Po sezonie odejdzie jednak z klubu i będzie występować w Interze Mediolan. Riccardo Montolivo, były reprezentant Włoch już pogratulował świetnego zakupu „Nerazurrim”.




Kontrakt Piotra Zielińskiego z Napoli obowiązuje tylko do końca bieżącego sezonu. Po jego wygaśnięciu Polak opuści Stadio Diego Armando Maradona i trafi do Interu Mediolan.

Gratulacje

„Zielu” po niedogadaniu się z obecnym pracodawcą zaliczył spory spadek formy, połączony z odesłaniem na ławkę rezerwowych. Obecnie przeżywa jednak lepsze momenty, czego dowodem był ostatni mecz z Monzą (4-2). Polak wpisał się w nim na listę strzelców i był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Pochwał nie szczędziły mu włoskie media, a także Riccardo Montolivo, były reprezentant Włoch. W rozmowie z „DAZN” pogratulował on Interu świetnego transferu. Ocenił także przydatność pomocnika w klubie z Mediolanu.

– Działacze Interu, ściągając Zielińskiego i Taremiego, wzmocnili już dwie pozycje. Polak to świetny zawodnik, który z pewnością będzie grał w wyjściowym składzie – przyznał Montolivo. 




– Na miejscu Simone Inzaghiego prosiłbym zarząd, aby nikogo nie sprzedawał, by zachować trzon składu na przyszły sezon – dodał. 

Inter prawdopodobnie zostanie w tym sezonie mistrzem Włoch. W poniedziałek, dopiero w 95. minucie, pokonali Udinese (2-1) i tym samym utrzymali przewagę nad drugim w tabeli AC Milanem. Obecnie różnica punktowa między obiema mediolańskimi drużynami wynosi aż 14 „oczek”.

Były selekcjoner nie ma żadnych wątpliwości. Już wkrótce pojawi się „Nowy Lewandowski”?

Robert Lewandowski jest zdecydowanie bliżej, niż dalej końca kariery. Jerzy Engel jest jednak dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość polskiej piłki. Były selekcjoner naszej reprezentacji uważa, że na gracza podobnego kalibru nie będziemy musieli długo czekać. 




W sierpniu bieżącego roku Robert Lewandowski skończy 36 lat. Pytania o to, jak długo kapitan reprezentacji Polski zamierza jeszcze grać w piłkę pojawiają się coraz częściej. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo wymijająco odpowiada zazwyczaj sam zainteresowany. Można się jednak domyślać, że to kwestii najwyżej kilku lat.

Nowy Lewandowski?

Przy okazji tematu o odwieszeniu przez Lewandowskiego butów na kołek pojawiają się również pytania o przyszłość polskiej piłki. 35-latek jest zdecydowanie jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, piłkarzy w naszej historii. Raczej ciężko się spodziewać, żeby w najbliższych latach ktoś był w stanie osiągnąć taki poziom, jak on.

Innej myśli jest natomiast Jerzy Engel. Były selekcjoner reprezentacji Polski stwierdził w „Kanale Sportowym”, że na „nowego Lewandowskiego” nie będziemy musieli długo czekać. Trener na przyszłość polskiej piłki patrzy z dużym optymizmem.

– Jako junior Robert Lewandowski się zupełnie nie wyróżniał. Widzę, jak trenerzy pracują w akademiach i jestem przekonany, że na kolejnego Lewandowskiego długo nie będziemy czekać – zaskoczył Engel. 




Engel uważa, że Polska ma bardzo dużo utalentowanych młodzieżowców. Wskazał jednak jeden warunek, który musi zostać spełniony, aby mogli rozwinąć swój potencjał.

– Mamy bardzo wielu utalentowanych zawodników. Obserwuję pracę akademii i widzę, ile mamy w Polsce talentów. To się w głowie nie mieści. Problem tylko w tym, żeby trafili na dobre przeprowadzenie ich kariery do momentu zawodowej kariery – ocenił były selekcjoner. 

Groźba zamachów podczas ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Hiszpanie odpowiadają

Niepokojące wieści pojawiły się w przestrzeni internetowej przed meczami ćwierćfinałowymi Ligi Mistrzów. ISIS, czyli Państwo Islamskie, zapowiedziało ataki na stadiony, na których rozgrywane będą mecze. Nowe ustalenia w tej sprawie przekazała „Marca”. 




We wtorek i w środę (9 i 10 kwietnia) odbędą się pierwsze mecze ćwierćfinałowe tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Najpierw zmierzą się ze sobą ekipy Arsenalu i Bayernu Monachium oraz Realu Madryt i Manchesteru City. Dzień później z kolei czekają nas starcia Atletico Madryt z Borussią Dortmund i PSG z FC Barceloną.

Zagrożenie życia

W poniedziałkowy wieczór, poprzedzający starcia w ćwierćfinałach, internet obiegły z kolei niepokojące zapowiedzi ataków terrorystycznych. Ich autorem było Państwo Islamskie (ISIS), które twierdzi, że zamierza zaatakować wszystkie stadiony, na których odbędą się mecze. Poza nazwami obiektów zamieszczono złowieszczy napis: „Zabijcie ich wszystkich”.

Według hiszpańskiej „Marki” zapowiedź ataków została poważnie potraktowana przez służby w Madrycie, gdzie czeka nas wtorkowe starcie Realu z Manchesterem City. Ostrzeżono również ochronę Santiago Bernabeu. Nie wiadomo jednak, jakie środki mają zostać poczynione, aby zapobiec potencjalnym atakom.




Hiszpanie podkreślają, że mecz nie jest zagrożony. Władze Madrytu mają doświadczenie w organizacji dużych wydarzeń i tak jest również w tym przypadku. Służby będą musiały mieć jednak oczy szeroko otwarte dookoła głowy.

Kolejna sensacja w Legii Warszawa! Goncalo Feio zastąpi Kostę Runjaicia. Totalny hit

Istne trzęsienie ziemi w Legii Warszawa! Ledwo co „Przegląd Sportowy” podał, że Kosta Runjaić został zwolniony, a portal meczyki.pl już pisze o następcy Niemca. Nowym szkoleniowcem stołecznego klubu ma zostać Goncalo Feio. 




We wtorkowy poranek gruchnęła sensacyjna informacja. „Przegląd Sportowy” poinformował, że z Legią Warszawa pożegna się Kosta Runjaić. Klub jeszcze nie odniósł się do tych rewelacji. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Sensacja goni sensację

Na tym jednak zaskakujące informacje z obozu Legii się nie kończą. Po nagłym zwolnieniu Runjaicia Legia miała już wytypować jego następcę. Według portalu meczyki.pl nowym trenerem „Wojskowych” ma zostać Goncalo Feio, który do niedawna prowadził Motor Lublin.

Portugalczyk był ulubieńcem kibiców swojego byłego klubu. To między innymi dzięki jego pracy i zaangażowaniu w życie drużyny, Motor wywalczył awans do 1. Ligi. Mimo bycia beniaminkiem do tej pory utrzymuje się w czołówce tabeli.




Dla 33-latka objęcie sterów nad pierwszą drużyna Legii to ogromna szansa na rozwój. Wcześniej pracował już w Warszawie jako analityk.

Trzęsienie ziemi w Legii Warszawa! Kosta Runjaić zwolniony

Kosta Runjaić został zwolniony z funkcji pierwszego trenera Legii Warszawa. Zakulisową informację przekazał Łukasz Olkowicz. Klub nie potwierdził jeszcze medialnych doniesień.




Sezon 2023/2024 na krajowym podwórku nie układa się po myśli Legii Warszawa. Jak co roku stołeczny klub miał walczyć o mistrzostwo Polski. Niestety, ale obecnie Legia zajmuje dopiero 5. lokatę w ligowej tabeli. Do lidera Ekstraklasy Legia traci już 7 punktów. Sytuacja Legionistów mogła być o wiele lepsza, gdyby nie ostatni remis z Jagiellonią Białystok (1:1).

I to właśnie ostatnia strata punktów w meczu z Jagiellonią wywołała trzęsienie ziemi w gabinetach Legii Warszawa. Jak informuje Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego Onet”, władze warszawskiego klubu postanowiły rozstać się z Kostą Runjaiciem. Przypomnijmy, że 52-latek miał ważny kontrakt z Legią aż do 2026 roku. Póki co Legia nie wydała jeszcze żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie.




Władze Legii poinformowały Kostę Runjaicia o zakończeniu współpracy. Co ciekawe, o odejściu trenera nie wiedzą jeszcze sami piłkarze. Jak ujawnia Łukasz Olkowicz, dziś o godzinie 11:00 ma odbyć się spotkanie z zawodnikami. To właśnie wtedy maja się oni dowiedzieć o zakończeniu pracy niemieckiego szkoleniowca.

Kosta Runjaić objął Legię Warszawa przed startem sezonu 2022/2023. Przez ponad półtora roku pracy 52-latek poprowadził Legię w 84 oficjalnych meczach. W tym czasie zdobył z klubem Puchar i Superpuchar Polski.

 


źródło: Przegląd Sportowy Onet

Cristiano Ronaldo z czerwoną kartką! Portugalczyk nie zgadzał się z decyzją sędziego [WIDEO]


 

Polskie kluby zarobią więcej w Europie. Mioduski: „Szanse awansu do Ligi Mistrzów wzrosną o około 10%”

Dariusz Mioduski udzielił wywiadu Piłce Nożnej. Właściciel Legii Warszawa opowiedział o szansach polskich klubów w Lidze Mistrzów.

 

Liga Mistrzów zmienia format

Od sezonu 2024/2025 Liga Mistrzów i inne europejskie puchary będą występować w innej postaci. W klubowych turniejach UEFY wystąpi 36 drużyn, zamiast 32. To sprawi, że polskie ekipy będą miały w teorii łatwiejszą drogę do kwalifikacji.

Dariusz Mioduski miał udział w zmianach tych turniejów. Wiceprzewodniczący Club Competitions Committe wpłynął na rozgrywki, o czym opowiedział w rozmowie z Piłką Nożną.

 

– Ja skupiłem się na odzyskaniu przynajmniej jednego miejsca dla eliminacyjnej ścieżki mistrzowskiej. Nie każdy bowiem pamięta, że kiedy Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów w 2016 roku, ze ścieżki mistrzowskiej do fazy grupowej mogło dostać się w sumie sześć klubów. Tymczasem teraz taką możliwość mają tylko cztery. Wbrew pozorom jest to bardzo duża różnica – powiedział.

– Szanse awansu klubów z niżej notowanych lig spadły, a kluby z wyżej notowanych lig nie dość, że już rosły szybciej, to zaczęły jeszcze szybciej. Stanęło na tym, że ze ścieżki mistrzowskiej awans wywalczy pięć klubów, czyli nie będzie tak dobrze, jak w 2016 roku, ale nie będzie też tak źle, jak na przykład w 2023. Szanse na awans mistrza Polski wzrosną o około 10% – dodał Mioduski.

Zmiany nie oznaczają tylko łatwiejszego dostępu do europejskich rozgrywek. Polskie zespoły będą miały również możliwość zarobienia większych pieniędzy z tytułu gry w Europie.

– Dotychczas w przypadku podziału wspomnianych 4 procent niby mówiliśmy o podziale solidarnym, ale większość i tak trafiała do mniejszych klubów w najsilniejszych ligach (…) Słowem – mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju farsą, a nie mechanizmem rzeczywiście solidarnościowym. Kwota, która od nowego sezonu będzie trafiać do klubów z najsilniejszych lig, ale nie grających w europejskich pucharach została ograniczona do w sumie 50 milionów euro. Kluby z pozostałych krajów otrzymają zatem wyższe kwoty z tytułu solidarity payment, choć też nierówne. W przypadku polskich klubów będzie to wzrost na poziomie 20-30% – podsumował właściciel Legii.

Źródło: Piłka Nożna

Maskotka angielskiego klubu została zwolniona. Zaskakujący powód

Do kuriozalnego wydarzenia doszło ostatnio w Anglii. Władze Queens Park Rangers postanowiły rozstać się ze swoją klubową maskotką. Rzekomym powodem takiej decyzji miało być niestosowane zachowanie maskotki w trakcie meczów.




Przed kilkoma dniami w brytyjskich mediach ukazała się nieco komiczna informacja. „The Sun” poinformowało, iż QPR postanowiło rozstać się ze swoją klubową maskotką nazywaną Jude the Cat. A dokładniej z osobą, która przywdziewała strój maskotki podczas meczów tego klubu.

Co było powodem takiej decyzji władz klubu? Rzekome flirtowanie maskotki z kobietami w trakcie meczów. Pomimo wcześniejszych licznych ostrzeżeń nie udało się przekonać maskotki do zaprzestania swoich działań.

Queens Park Rangers nie wydało żadnego oświadczenia w tej sprawie. Dziennikarze „The Sun” dotarli jednak do pracowników klubu. Jeden z nich mówi, że każdy w klubie kochał osobę, która przebierała się za maskotkę. Kilka osób miało się jednak skarżyć na działania tej osoby.

– Każdy w klubie kochał Jude’a – mówi osoba z QPR.

– Kilka osób skarżyło się jednak, że w trakcie meczów jest on bardziej zainteresowany kobietami, niż wspieraniem piłkarzy. Zawsze z nimi tańczył, a następnie chciał ich numer – ujawnia.

– Jude był ostrzegany, jednak nie potrafił się powstrzymać. Klub nie miał wyboru – tłumaczy przedstawiciel QPR.




Jude the Cat jest maskotką QPR od wielu lat. Kojarzona jest głównie za sprawą swoich ruchów tanecznych. Do tej pory maskotka była uwielbiana przez kibiców. W dniu meczowym organizowano sesje zdjęciowe, na które ochoczo przychodzili sympatycy QPR. Według niektórych doniesień maskotka ma pozostać na meczach QPR, jednak od teraz ma przebierać się za nią inna osoba.


źródło: the sun, qpr

Photo by Ian Tuttle/Shutterstock

Grzegorz Lato pełen nadziei przed EURO 2024. „Wcześniej wszyscy mówili, że nie mamy szans. Teraz też płaczą”

Grzegorz Lato udzielił wywiadu Mateuszowi Midze z okazji 74. urodzin. Legenda reprezentacji Polski wypowiedziała się na temat sukcesu z przeszłości i porównaniu do grupy na EURO 2024. Lato wspomniał również o Robercie Lewandowskim.

 

Piękny wiek legendy

Grzegorz Lato w poniedziałek 8 kwietnia 2024 roku skończył 74 lata. Z tej okazji Mateusz Miga przeprowadził z nim wywiad. Były reprezentant Polski opowiedział o pierwszym skojarzeniu z liczbą dotyczącą jego wieku.

 

– Tak, 1974 rok. Mistrzostwa świata w Niemczech. Trzecie miejsce reprezentacji Polski i osobiście mój największy sukces – król strzelców mistrzostw świata. I powiem panu tak. Czasem żartuję z pańskich kolegów, dziennikarzy. Mówię: „Słuchajcie, macie jednego króla, więc go szanujcie”. Ani moje, ani wasze oczy więcej tego nie zobaczą – powiedział.

Legendarny piłkarz reprezentacji Polski porównał grupę z 1974 roku do tej, która czeka na Biało-Czerwonych podczas nadchodzącego turnieju w Niemczech. Lato uważa, że Polakom o wiele lepiej się gra przeciwko wielkim zespołom.

– W 1974 było podobnie. W grupie Włosi, Argentyna i chłopcy do bicia – my i Haiti. Po pierwszym meczu, gdy ograliśmy Argentynę 3:2, fachowcy nagle zmienili narrację w prasie. Nie tylko w niemieckiej, ale i w polskiej. Wcześniej wszyscy mówili, że nie mamy szans. Teraz też płaczą, że jest Holandia, Francja i Austria. (…) Nam z tymi lepszymi drużynami lepiej się gra. Zdecydowanie lepiej. Po wygranej nad Argentyną pisali, że Polacy to powiew świeżego futbolu. Od razu oceniono, że będziemy w pierwszej czwórce i to się sprawdziło. Mogliśmy też zagrać w finale… – przyznał Lato.

Dziennikarz portalu „sport.tvp.pl” próbował namówić Grzegorza Lato na porównanie, kto jest lepszy – on, czy Robert Lewandowski. Legendarny zawodnik unikał odpowiedzi na pytanie, uciekając w żartobliwe tony.

– Robert to nasz zdecydowanie najlepszy zawodnik. Światowa czołówka. (…) To są różne dekady… Pamiętajmy, że kiedyś nie można było wyjechać za granicę w wieku Roberta Lewandowskiego. Za to z drugiej strony, najlepsi polscy zawodnicy grali w kraju i mieliśmy sukcesy klubowe w Europie. Dziś jest ciężko wejść do grupy – powiedział.

– Kto jest lepszy? Nie ma porównania, bo ja jestem o blisko 40 lat starszy! Jakbyśmy obaj mieli po 30 lat to byśmy mogli spróbować – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Kosta Runjaić o braku Bartosza Slisza: „Ciężko zastąpić go piłkarzem z takiego poziomu”

Legia Warszawa jedynie zremisowała z Jagiellonią Białystok (1-1) mecz 27. kolejki Ekstraklasy. Po ostatnim gwizdku kilku wypowiedzi na antenie „Canal +” udzielił Kosta Runjaić. Niemiec zwrócił między innymi uwagę na brak Bartosza Slisza, który zimą odszedł do Atlanty United. 




Legia nie weszła najlepiej w rundę wiosenną. Choć zaczęło się dobrze, bo od zwycięstwa z Ruchem Chorzów (1-0), to dalej było tylko gorzej. Stołeczni najpierw przegrali pierwszy mecz z Molde w Lidze Konferencji (2-3), a później zremisowali z Puszczą Niepołomice (1-1). Następnie kolejny raz skarcili ich Norwegowie (0-3), a Legia na kolejne zwycięstwo w Ekstraklasie czekała aż do 17 marca (3-1 z Piastem Gliwice).

„Ciężko zastąpić go piłkarzem jak Qendrim Zyba”

Na kiepską formę Legii wpływ mogło mieć w dużej mierze odejście z klubu Bartosza Slisza, który był filarem drużyny. W miniony weekend „Wojskowi” zremisowali co prawda z liderującą Jagiellonią Białystok (1-1), ale apetyty były mimo wszystko dużo większe. Kosta Runjaić, który stanął po meczu przed kamerami „Canal+ Sport” przyznał, że trudno zastąpić kogoś takiego, jak Slisz. Zwrócił uwagę na Qendrima Zybę, który teoretycznie miał wejść w buty reprezentanta Polski.




– Bartosz Slisz zagrał kapitalny mecz w reprezentacji Polski z Walią. Jeśli tracisz kogoś takiego, to ciężko zastąpić go piłkarzem z takiego poziomu – mówił szkoleniowiec. 

Słowa Runjaicia nie spodobały się opinii publicznej. Sugerowano, że trenerowi nie wypada mówić takich rzeczy pod adresem swojego piłkarza. Należy jednak nadmienić, że Niemcowi nie chodziło o stricte poziom piłkarski, jaki prezentuje Kosowianin, a o przeskok poziomu ligowego z kosowskiej do polskiej.

Kacper Kozłowski na wylocie z Brighton? „Jest niemal zapomnianym piłkarzem”

Sytuacja Kacpra Kozłowskiego w Brighton & Hove Albion jest bardzo trudna. Niewykluczone, że wkrótce 20-latek będzie musiał pomyśleć nad zmianą otoczenia.




Kacper Kozłowski trafił do Brighton w styczniu 2022 roku. W angielskim klubie nie zagrzał na zbyt długo miejsca, gdyż niedługo później został wypożyczony do belgijskiego Union Saint-Gilloise. Po pół roku spędzonym w Belgii Kozłowski wrócił do Brighton. Latem 2022 roku udał się z kolei na roczne wypożyczenie do holenderskiego Vitesse Arnhem. Przed startem trwającego sezonu wypożyczenie zostało przedłużone o kolejny rok.

Kozłowski jest piłkarzem Brighton od ponad dwóch lat. W tym czasie nie zdołał jednak zadebiutować w pierwszej drużynie Brighton. 2,5 roku Kozłowski spędził na wypożyczeniach w Belgii i Holandii. Wraz z końcem tego sezonu wygaśnie jest wypożyczenie do Vitesse i ponownie wróci do Anglii. Czy zagości tam na dłużej? To stoi pod dużym znakiem zapytania.

Kontrakt Kozłowskiego z Brighton obowiązuje do 2026 roku. Nie jest jednak pewne, czy uda mu się wypełnić ten kontrakt. Niewykluczone, że Brighton będzie chciało się pożegnać z Polakiem, którego rozwój nie przebiegł tak, jak zakładano dwa lata temu. Jeden z brytyjskich dziennikarzy stwierdził na łamach „TVP Sport”, że przy nazwisku Kozłowskiego pojawiają się wątpliwości, czy da on sobie radę na poziomie Premier League pod kątem fizycznym.

– Wciąż istnieją wątpliwości co do tego czy Kozłowski poradzi sobie z atletycznym poziomem Premier League – powiedział dziennikarz Brian Owen.

Bez wątpienia klub bacznie mu się przygląda, ale ma wiele opcji ofensywnych środkowych pomocników – dodał.




Sytuacja Kacpra Kozłowskiego stoi pod dużym znakiem zapytania. Ciężko sobie wyobrazić, by po 2,5-letnich wypożyczeniach Polak miał nagle przebić się do pierwszego składu Brighton. Brian Owen stwierdził, że Kozłowski w oczach kibiców Brighton stał się zawodnikiem zapomnianym.

– W tym sezonie przeszedł niezauważony i wśród kibiców Brighton jest niemal zapomnianym piłkarzem – przyznał Brian Owen.

W tym sezonie Kozłowski jest podstawowym piłkarzem Vitesse Arnhem. Vitesse, które zajmuje ostatnie miejsce w Eredivisie. W 25 ligowych meczach Kozłowski zdobył 2 bramki i zanotował 4 asysty.


źródło: sport.tvp.pl

Lukas Podolski w środku afery kebabowej. Niemiec odpowiada na zarzuty. „Powinien być droższy”

W Niemczech szerokim echem odbiły się ceny kebabów Lukasa Podolskiego. Obecnie są one tematem dyskusji w tamtejszych mediach. Piłkarz Górnika Zabrze wypowiedział się w tym temacie i wyjaśnił, czemu tyle kosztują jego potrawy.




Lukas Podolski nadal bryluje na boiskach Ekstraklasy w barwach Górnika Zabrze. Niemiec nie zakończył jeszcze co prawda kariery, ale już skupia się na swoich pozasportowych biznesach. Jednym z nich jest branża gastronomiczna.

Wygórowane ceny?

Podolski jest właścicielem sieci kebabowni – Mangal Doner, której w Niemczech powstało już ponad 30 lokali. Ostatnio piłkarz potwierdził, że zamierza wejść z biznesem do Polski, a pierwszy punkt w naszym kraju otworzył w Zabrzu.

Niedawno 38-latke gościł w podcaście niemieckich youtuberów – Saschy Hellingera i Montany Blacka. W trakcie programu pytania zawodnikowi mogli zadać również internauci. Jeden z nich postanowił zapytać o jego kebaby, a konkretnie o ich ceny. Widz zwrócił uwagę, że jedzenie serwowane przez Podolskiego jest po prostu drogie.

Najbardziej klasyczne danie w lokalu Podolskiego ma kosztować 7,90 euro. Tymczasem w innych barach szybkiej obsługi za podobną pozycję zapłacimy nawet sześć euro. Niemiec postanowił zdecydowanie odpowiedzieć.




– No dobra, ale ile kosztuje margherita, kiedy idziesz do pizzerii? Prawie 10 euro, a przynajmniej te 7,90. A co dostajesz? Ciasto, sos pomidorowy i trochę sera – argumentował.

– Z moim kebabem jest inaczej. Składa się z bułki, mięsa, sałatki i sosu. To pełnowartościowy posiłek. Myślę, że i tak jest zdecydowanie za tani. Powinien być droższy. Ceny wzrosły wszędzie – rozwinął Podolski. 

Wypowiedź „Poldiego” spotkała się z kontrą ze strony serwisu tz.de. Jak ustalili – Niemiec już wcześniej podniósł ceny swoich dań, a konkretnie w ciągu ostatnich dwóch lat. Całkiem niedawno w lokalu można było zjeść za mniej niż siedem euro.

Radosław Majecki bohaterem francuskich mediów. Polak z kolejnym kapitalnym występem!

Radosław Majecki na stałe zagościł w pierwszym składzie AS Monaco i nie zapowiada się, aby miał je oddać. Polski bramkarz zaliczył kolejny świetny występ w ekipie z Księstwa i znalazł się na ustach całej Francji. Media wprost rozpływają się nad jego grą. 




Jeszcze kilka tygodni temu Majecki mógł jedynie marzyć o regularnej grze w Monaco. Od kiedy w 2020 roku trafił do Ligue 1 z Legii Warszawa, głównie siedział na ławce rezerwowych. Przebywał także na wypożyczeniach. Nie było jednak mowy o wskoczeniu na stałe między słupki pierwszej drużyny i wygryzieniu Philippa Kohna.

Bohater

Wszystko zaczęło się zmieniać pod koniec lutego, kiedy Majecki wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Lens. Od tamtej pory nie oddał miejsca w składzie i posadził Kohna na ławce. W niedzielę 24-latek zachował trzecie czyste konto w tym sezonie ligi francuskiej, nie wpuszczając gola w meczu z Rennes (1-0).

Francuskie media zachwyciły się występem Polaka. Majecki dostał jedne z najwyższych not w swojej drużynie, a dziennikarze podkreślają jego wielki wkład w zwycięstwo Monaco. Udzielają się również kibice.

– Bramkarz Monako po raz kolejny spisał się na najwyższym poziomie. Z siedmioma obronami był jednym z głównych architektów sukcesu Monaco. Zatrzymał wszystkich napastników z Rennes, chociaż nie skąpili swoich prób – pisze portal lefigaro.fr, który przyznał bramkarzowi notę „8,8”. 




– Ściana. Po prostu droga nieprzejezdna. Bramkarz AS Monaco zniesmaczył wszystkich zawodników Rennes, a w najważniejszych momentach spisywał się świetnie” – dodaje maxifoot.fr, według którego Majecki najlepszym zawodnikiem całego meczu. 24-latek otrzymał notę 8,5. „Myślę, że wielu zgodzi się ze mną, że bohaterem meczu z Rennes był Majecki – pisał z kolei jeden z kibiców.

Koniec Warty Poznań! Klub zmieni nazwę?

Warta Poznań ma zmienić siedzibę klubu. Informacja ukazała się w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. To może doprowadzić do zmiany nazwy klubu.




Warta Poznań jest najstarszym istniejącym klubem piłkarskim ze stolicy Wielkopolski. Założenie klubu przypada na 1912 rok. Przez ponad 100 lat działalności Warta dwukrotnie była mistrzem Polski (1929 i 1947). Od sezonu 2020/2021 Warta ponownie występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej,

Siedzibą Warty jest Poznań. Mimo to pierwsza drużyna tego klubu rozgrywa swoje mecze w Grodzisku Wielkopolskim. A to dlatego, że stadion Warty, tzw. „Ogródek”, nie spełnia wymogów do gry w Ekstraklasie.

Wkrótce wszystko może się jednak zmienić. I nie, Warta nie zacznie rozgrywać domowych meczów w Poznaniu. Zmianie ulegnie siedziba klubu. W Monitorze Sądowym i Gospodarczym ukazała się ostatnio informacja o zwołaniu Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Spółki na 30 kwietnia 2024 roku. W porządku obrad widzimy informację o podjęciu uchwały w sprawie zmiany statusu spółki odnośnie zmiany jej siedziby. Klub ma zmienić swoją siedzibę z Poznania na Grodzisk Wielkopolski. Obecnie siedziba Warty znajduje się w Poznaniu przy ul. Jana Spychalskiego 34.




Przeniesienie siedziby klubu może wiązać się z kolejnymi zmianami w Warcie Poznań. Zmiana siedziby może wiązać się także z modyfikacją nazwy klubu. Warta Poznań może przestać istnieć. Być może niedługo będziemy już mówić o Warcie Grodzisk Wielkopolski.

AKTUALIZACJA:

Głos w powyższej sprawie zabrał prezes Warty Poznań, Artur Meissner. Za pomocą wpisu na Twitterze potwierdził informację o nadchodzącym zgromadzeniu akcjonariuszy. Jak jednak przekazał, decyzja o zmianie siedziby nie jest przesądzona. Obecnie nie ma także planów, by zmienić nawę spółki.