NEWSY I WIDEO

Wdowiak piłkarzem roku małopolski, Probierz trenerem roku. Peszko też odebrał nagrodę

MZPN w poniedziałek opublikował wyniki XXVI plebiscytu na najlepszego piłkarza i trenera Małopolski. Wśród wyróżnionych znalazło się miejsce dla Sławomira Peszki, który został najlepszym zawodnikiem lig regionalnych.

W plebiscycie Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej największe laury zebrali reprezentanci Cracovii. Mateusza Wdowiaka wybrano piłkarzem roku, zaś Michała Probierza – trenerem. Swoje wyróżnienie otrzymał także Peszko, zawodnik Wieczystej Kraków.

Niespodziewany zwycięzca

Mateusz Wdowiak ostatnie kilka miesięcy pozostawał bez gry. Było to pokłosie jego konfliktu z Cracovią. Piłkarz nie chciał podpisać nowego kontraktu z klubem, przez co mecze drużyny „Pasów” oglądał głównie z trybun. Co więcej, zarząd nie chciał pozwolić mu na odejście. Co ciekawe, wychowanek Cracovii wygrał między innymi z drugim w plebiscycie Jakubem Błaszczykowskim.

– Jestem zaskoczony, bo przez ostatnie pół roku nie było mnie na boiskach ekstraklasy. Można było o mnie zapomnieć. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że ludzie jednak pamiętali, co działo się wcześniej. Niech ta nagroda to będzie zalążek czegoś dobrego. Czego mogę sobie życzyć? Bym wrócił na boiska ekstraklasy, bym znów mógł czerpać radość z gry i dawać ją kibicom – przyznał Wdowiak po otrzymaniu statuetki.

25-latek ostatecznie porozumiał się ze swoim macierzystym klubem i ten zezwolił mu na odejście do Rakowa już teraz. Początkowo Cracovia chciała czekać do lata, kiedy kontrakt piłkarza wygaśnie.

Dla Małopolan naturalne staje się opuszczanie ich województwa przez najlepszych piłkarzy ostatnich dwunastu miesięcy. Mateusz Wdowiak oficjalnie odchodzi przecież do Rakowa Częstochowa. We wcześniejszych latach podobnie sytuacja wyglądała z Krzysztofem Mączyńskim, Carlitosem czy Krzysztofem Piątkiem.

Drugim reprezentantem Cracovii w plebiscycie okazał się trener. Michał Probierz został wybrany najlepszym szkoleniowcem 2020 roku w Małopolsce, jednak nie mógł odebrać swojej nagrody osobiście. Spowodowały to zaostrzone restrykcje w Ekstraklasie wywołane pandemią koronawirusa.

Nagroda dla Peszki

Swoje wyróżnienie odebrał również Sławomir Peszko. Piłkarz Wieczystej Kraków został wybrany najlepszym piłkarzem lig regionalnych. Nie powinno być w tym nic dziwnego, wszak były reprezentant Polski od momentu transferu do okręgówki bryluje formą. Na tamtejszych boiskach w 2020 roku strzelił aż 25 goli w 14 występach.

– W wielu kategoriach mógłbym zająć pierwsze miejsce, ale nie spodziewałem się, że zajmę je akurat w tejprzyznał na gali były reprezentant Polski.

Plebiscyt na najlepszego piłkarza i trenera 2020 roku:

Najlepszy piłkarz Małopolski 2020:

Mateusz Wdowiak (Cracovia)

Najlepszy trener Małopolski 2020:

Michał Probierz (Cracovia)

Młodzieżowiec roku:

Karol Niemczycki (Cracovia)

Najlepszy piłkarz lig regionalnych:

Sławomir Peszko (Wieczysta Kraków)

Trener wychowawca młodzieży:

Sebastian Wójcik (Limanovia)

Trener drużyny kobiet:

Wojciech Mróz (UKS 3 Staszkówka Jelna)

Najlepsza piłkarka:

Paulina Tomasiak (UKS 3 Staszkówka Jelna)

Talent wśród piłkarek:

Natalia Wróbel (AZS UJ Kraków)

Laureaci kategorii, gdzie wyboru dokonała kapituła:

  • Najlepszy piłkarz lig regionalnych: Sławomir PESZKO (Wieczysta Kraków)
  • Najlepszy trener wychowawca młodzieży: Sebastian WÓJCIK (Limanovia)
  • Najlepsza piłkarka Małopolski: Paulina TOMASIAK
  • Najlepszy trener zespołów kobiecych: Wojciech MRÓZ
  • Najbardziej utalentowana zawodniczka młodego pokolenia: Natalia WRÓBEL

Duży reportaż o Pawle Cibickim. Ujawniono zapisy rozmów i skan umowy na 300 tysięcy

W szwedzkich mediach ukazał się duży reportaż o aferze z Pawłem Cibickim. W tekście umieszczono wiele istotnych wypowiedzi, screenów i zapisów rozmów, a także skanów umów. Piotr Piotrowicz na Twitterze opublikował większość najciekawszych fragmentów, z których klarują nam się szczegóły całego zamieszania.

W 2019 roku Paweł Cibicki występował w Elfsborgu. Wówczas jego klub zmierzył się z Kalmar FF, a napastnik w 60. minucie został ukarany żółtą kartką. To właśnie kartonik obejrzany przez zawodnika wzbudził największe wątpliwości. Cibickiego podejrzewano o niedozwolony zakład.

Szwedzka federacja piłkarska jakiś czas temu zdecydowała o zawieszeniu 27-latka na terenie swojego kraju. Podobnym torem poszedł PZPN, który podzielił decyzję Szwedów i utrzyma ją na pewno do końca postępowania na obszarze Polski.

FIFA postanowiła jednak pójść o krok dalej. Organizacja rozszerzyła zawieszenie Cibickiego na cały świat, o czym poinformował Zbigniew Boniek w piątek.

Pokłosie problemów

W szwedzkich mediach opublikowano reportaż w całości poświęcony piłkarzowi Pogoni Szczecin. Wynika z niego jasno, że napastnik miał o wiele więcej problemów, niż mogło się wydawać, a feralna żółta kartka była ich pokłosiem.

W 5. lidze szwedzkiej miało dojść do serii dziwnych wyników i zakładów u bukmacherów. W większość z nich miał być gdzieś w tle zamieszany Cibicki, wraz ze swoimi kolegami z reprezentacji Szwecji w futsalu. Co więcej, jeden z piłkarzy piątej ligi także miał być zamieszany w całe przedsięwzięcie.

Większość ustaleń została dogadana na WhatsApp. Tam Cibicki miał wyjść z inicjatywą przekrętu, to właśnie od niego miała paść propozycja. 27-latek potrzebował pieniędzy przez swoje problemy, co okazało się dla niego zgubne.

45 zakładów

W tekście przedstawiono dokładną ilość zakładów, jakie postawiono na żółty kartonik dla napastnika we wspomnianym meczu. W sumie padło ich aż 45. Wśród osób stawiających znajdowali się między innymi piłkarz z 5. ligi, jego dziewczyna, ojciec, kuzyn i dalsi znajomi, a także futsalowiec wraz z bliskimi.

Już sama liczba zakładów na jedno zdarzenie wzbudzała niemałe kontrowersje, jednak wątpliwości bukmachera podsyciła jeszcze inna rzecz. Konta wszystkich graczy założono w tym samym dniu. Jak się okazało, był to dzień podpisania dokumentu na pożyczkę Cibickiego. To właśnie ona była zarzewiem wszystkich problemów zawodnika oraz głównym źródłem samej afery.

– Przegrałem wszystkie pieniądze, jakie zarobiłem w piłce. No może poza BMW, które kupiłem mojemu ojcu – [fragment przesłuchania zawodnika Pogoni umieszony w reportażu]

Cibicki zmagał się z uzależnieniem od hazardu. Potrzebował pieniędzy na spłatę długów, jednak do swoich kłopotów przyznaje się dopiero po wyjściu na jaw afery z żółtą kartką.

Wszystko posypało się po odejściu

Elfsborg chciał pomóc swojego piłkarzowi. Klub zorganizował pomoc dla 27-latka, zorganizował klinikę, gdzie miał uczęszczać na terapię. Ponadto pracodawcy stworzyli dla niego specjalny plan finansowy, który miał mu pomóc w wydostaniu się z długów. Wszystko szło dobrze, aż do zmiany miejsca pracy, o czym także mówi Cibicki.

– Przez telefon to już nie było to samo – cytują piłkarza szwedzkie media.

Januzaj byłby dalej w Manchesterze United, gdyby nie Louis van Gaal? „Ciężko jest osiągnąć coś dobrego z takimi osobami”

Adnan Januzaj udzielił wywiadu gazecie Manchester Evening News, w którym poruszył temat odejścia z United. Belgijski skrzydłowy zdradził również, że gdyby nie Louis van Gaal, pewnie nadal występowałby na Old Trafford. Czerwone Diabły wciąż dysponują możliwością wykorzystania specjalnej klauzuli o wykupie Januzaja z Realu Sociedad.

Dobre występy u Moyesa

26-latek był piłkarzem Manchesteru United w latach 2011 – 2016. Belg zadebiutował w ekipie Czerwonych Diabłów pod batutą Davida Moyesa. Skrzydłowy swoją dobrą formą zapracował na odziedziczenie numeru „11” po Ryanie Giggsie.

Brak chemii z van Gaalem

Później do klubu dołączył Louis van Gaal, który niezbyt przychylnie patrzył na utalentowanego skrzydłowego. Januzaj po wypożyczeniach do Borussii Dortmund i Sunderlandu został ostatecznie sprzedany. Piłkarz na łamach MEN opowiedział o swojej relacji z holenderskim szkoleniowcem.

–Kiedy spotkasz osobę, z którą ciężko jest osiągnąć coś dobrego to zapamiętujesz to do końca życia. Gdybym miał przy sobie odpowiednich ludzi, którzy chcieliby mi pomóc oraz pokazali, że chcą, abym grał. To tak prawdopodobnie nadal byłbym zawodnikiem Manchesteru United. Jednak nie miałem odpowiednich ludzi, którzy ze mną pracowali, więc nie grało mi się łatwiej. Nie chciałem opuszczać Manchesteru United, ale nie dostawałem czasu na boisku, więc nie byłem szczęśliwy ze względu na obecność paru osób. Musiałem iść dalej – opowiada Adnan Januzaj.

– Te osoby to był personel Van Gaala, ponieważ zawsze musiałem robić to co mówił. Byłem młodym chłopakiem, musiałem zachować spokój i jak mówiliśmy, musiałem się zamknąć i pracować dalej. Nie mogłeś zrobić nic innego. Jeśli nie masz odpowiednich ludzi, odpowiednich trenerów, którzy mogą ci pomóc to naprawdę ciężko jest pokazać się dobrze na boisku – cytuje skrzydłowego Realu Sociedad portal manutd.pl.

Klauzula Manchesteru United

Czerwone Diabły umieściły w kontrakcie Januzaja klauzulę o odkupieniu piłkarza. Umowa wygasa za rok, jednak Belg twierdzi, że szczęśliwy w San Sebastian.

– Jestem w najlepszym momencie mojej kariery, cieszę się, że mogę tutaj grać. Jednak mam jeszcze rok kontraktu, więc zobaczymy co przyniesie przyszłość. Naprawdę jestem tu szczęśliwy – zakończył skrzydłowy.

Adnan Januzaj będzie miał okazję zmierzenia się z byłym klubem już 18 lutego. Real Sociedad zagra z Manchesterem United w ramach 1/16 finału Ligi Europy.

Źródło: MEN, ManUtd.pl

Wymowne słowa w sprawie powrotu Kurzawy do Górnika. „Nie jest pytaniem, czy, ale kiedy”

Rafał Kurzawa prędzej czy później wróci do Górnika Zabrze? Takie wnioski nasuwa wypowiedź Artura Płatka sprzed meczu ze Stalą Mielec (2-1). – Nie jest jednak pytaniem to czy trafi do Górnika, ale kiedy – stwierdził dyrektor sportowy „Górników.

W ostatnim meczu 17. kolejki Ekstraklasy Górnik Zabrze pokonał Stal Mielec 2-1. Media oprócz samego spotkania zainteresował temat Rafał Kurzawy i jego ewentualnego powrotu do Polski. W tej sprawie z Arturem Płatkiem porozmawiał Hubert Bugaj z TVP Sport.

Prędzej czy później wróci

Kurzawa opuścił Górnik w 2018 roku. Od 8 sierpnia związał się z Amiens, a „Górnicy” zainkasowali do klubowej kasy 2 mln euro. Niestety przygoda Polaka we Francji okazała się totalną klapą. Z zachodu docierały plotki o problemach komunikacyjnych zawodnika.

Już po pół roku zawodnik był wysyłany na systematyczne wypożyczenia, jednak do tej pory nie udało mu się odbudować. W ostatnich dniach spekulowało się o ewentualnym powrocie byłego reprezentanta Polski do ojczyzny. Pomocną rękę miał do niego wyciągnąć były klub.

Hubert Bugaj z TVP Sport postanowił zapytać o taką możliwość Artura Płatka. Dyrektor Sportowy Górnika przed meczem ze Stalą Mielec stwierdził, że Kurzawa do Zabrza wróci prędzej czy później.

– Znam go kilka lat. Chciałem go dwa lub trzy razy sprowadzić i to się nie udało. Nie jest jednak pytaniem to czy trafi do Górnika, ale kiedy – wyznał.

– Najbliższe dni nam dadzą trochę odpowiedzi – dodał na zakończenie Płatek.

Obecnie Kurzawa pozostaje bez klubu od 5 października 2020 roku. W przeszłości w Górniku zdołał zanotować 118 występów, a także strzelić w nich 10 bramek. Do swojego dorobki dołożył również 37 asyst.

Pogoń Szczecin rozwiewa wątpliwości. Wiadomo, co dalej w sprawie Grosickiego

W kontekście przyszłości Kamila Grosickiego powiedziane zostało już bardzo wiele. Pojawiło się mnóstwo plotek, jednak w kontrze do nich brakowało jakichkolwiek konkretów. W końcu jednak głos w sprawie zainteresowania Pogoni Szczecin reprezentantem Polski zabrał jej prezes. I wszystko jasne.

„Grosika” łączono z dwoma klubami Ekstraklasy. O jego ściągnięcie mieli zabiegać przedstawiciele Legii Warszawa, o czym mówiło się od dawna, oraz Pogoni Szczecin. Finalnie wiemy już, jakie stanowisko w sprawie 32-latka mają „Portowcy”.

Koniec plotek

W poniedziałek pojawiła się wypowiedź menadżera Grosickiego, w której kategorycznie zaprzeczył jakimkolwiek ofertom z Ekstraklasy. Żadnych kontaktów z Polskimi klubami zatem nie ma, i o ile już to było wystarczające stanowisko, głos zabrał także prezes Pogoni Szczecin.

– Nie ma tematu transferu Kamila Grosickiego do Pogoni Szczecin w tym okienku transferowym – mówi Jarosław Mroczek na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Wszystko wskazuje zatem na to, że skrzydłowy pozostanie w West Bromwich do lata. Wraz z końcem sezonu wygasa jego kontrakt, także dopiero wtedy możemy spodziewać się informacji w sprawie przyszłego pracodawcy Polaka.

„Grosik” podejmując taką decyzję musi się liczyć ze straconymi kolejnymi miesiącami. Piłkarz nie łapie się nawet do kadry meczowej WBA, o ławce rezerwowych nie wspominając. W przypadku następnych tygodni bez gry może się także pożegnać z nadchodzącymi meczami reprezentacji oraz, co gorsza z Euro 2020.

Kibice Barcelony przywitali PSG. „Zostaw Messiego” i fajerwerki pod hotelem

W końcu doczekaliśmy się dnia, w którym wraca Liga Mistrzów. Próbkę emocji towarzyszących najlepszym rozgrywkom w Europie dostaliśmy już dzień wcześniej. Wówczas piłkarze PSG przylecieli do Katalonii na mecz z FC Barceloną. Fani Blaugrany przygotowali im gorące powitanie.

1/8 finału Ligi Mistrzów zapowiadała się bardzo ciekawie już od samego losowania par. Z jednej strony zobaczymy dzisiaj starcie RB Lipsk z Liverpoolem, jednak to drugie zestawienie będzie szczególnie interesujące.

PSG zmierzy się z Barceloną pierwszy raz od legendarnej remontady Dumy Katalonii. W 2017 roku Hiszpanie odrobili na Camp Nou straty z pierwszego spotkania (0-4) i rozgromili paryżan aż 6-1. Niedługo po tym wydarzeniu Neymar zamienił Półwysep Iberyjski na stolicę Francji, gdzie buduje swoją legendę do dzisiaj.

Gorące powitanie

Spotkaniu PSG i Barcelony towarzyszą zatem ogromne emocje. Kibice Blaugrany dali to przyjezdnym do zrozumienia wczoraj, kiedy późnym popołudniem w Hiszpanii pojawili się piłkarze z Parc des Princes.

Jako pierwszemu oberwało się właścicielowi klubu, Nasserowi Al Khealifiemu. Szejkowi zarzucało się kontakty z Leo Messim i próbowanie przekupienia Argentyńczyka ogromną pensją, by ten grał w PSG.

– Skur***yn! Złodziej! Zostaw Messiego, złodzieju – wykrzykiwali fani Barcelony.

Nieprzespana noc

Pomysł kibiców Blaugrany sięgał jednak dalej, niż samo przywitanie gości po przyjeździe. W nocy w pobliżu hotelu, gdzie usytuowano piłkarzy PSG sympatycy gospodarzy odpalili fajerwerki. Wszystko po to, żeby utrudnić rywalom wyspanie się przed starciem z Barceloną.

Nowe wieści ws. urazu Krystiana Bielika. Polak wciąż czeka na operację

Przed kilkunastoma dniami Krystian Bielik po raz drugi w ciągu kilkunastu miesięcy doznał bolesnej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych w prawym kolanie. Nie wiadomo kiedy Polak wróci na boisku i nie wiadomo, kiedy przejdzie operację.

Odnowiona kontuzja Krystiana Bielika

Krystian Bielik po raz pierwszy zerwał więzadła krzyżowe w prawym kolanie w styczniu 2020 roku. Nieco ponad rok później Polak doznał tej samej kontuzji, a co najgorsze – oberwało to samo kolano.

Po pierwszym urazie 23-latek radził sobie fenomenalnie i zdecydowanie był najjaśniejszą postacią Derby County. Kontuzji doznał w meczu w Bristol, w którym w pewnym momencie upadł na murawę z bolesnym krzykiem. Po kilku dniach stwierdzono, że doszło do ponownego naruszenia więzadeł krzyżowych w tym samym kolanie co przed rokiem.

ZOBACZ: Bielik wrócił po kontuzji i miażdży Championship. Polski orzeł rozpościera skrzydła

Kiedy Polak przejdzie operację?

Jak mówi ojciec piłkarza – Dariusz Bielik – Krystian wciąż nie przeszedł operacji i na ten moment nie wiadomo, kiedy do niej dojdzie. Termin najpewniej poznamy w przyszłym tygodniu.

– W tamtym tygodniu był w Londynie u tego samego lekarza, który operował Krystiana, kiedy uszkodził więzadła po raz pierwszy. Operacja będzie wykonana tym samym sposobem, jednak materiał będzie pobierany z innej części nogi – powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Dariusz Bielik.

– W poniedziałek konsultowali to z lekarzem klubowym i tym z Londynu. Była chęć, żeby wizyta odbyła się w czwartek. Ostatecznie podjęto decyzję, że najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym tygodniu. Więc dokładny termin nie jest jeszcze znany – dodał ojciec piłkarza.

ZOBACZ: Ojciec Krystiana Bielika zabrał głos w sprawie kontuzji syna. „Jest załamany”

źródło: WP Sportowe Fakty

Analiza rozstrzygnięć w europejskich ligach. Czas na nowych mistrzów?

Sezon 2020/2021 powoli zmierza ku końcowi. Najważniejsze ligi europejskie wchodzą w fazę finałowych rozstrzygnięć. Z tej okazji analitycy CIES postanowili przewidzieć, jak mogą zakończyć się obecne rozgrywki.

U sąsiada bez zmian

Jeśli chodzi o Bundesligę, to tutaj za dużo się nie zmieni. Zwycięską koronę po raz dziewiąty z rzędu założy Bayern Monachium, a FSV Mainz 05 oraz FC Schalke 04 będą zmuszone przenieść się na zaplecze. Najciekawiej zapowiada się walka o europejskie puchary. Według CIES Eintracht Frankfurt straci możliwość gry w Lidze Mistrzów na rzecz Bayeru Leverkusen.

Wypadek przy pracy

Przenosimy się do Anglii, gdzie na tron po roku przerwy powróci Manchester City. Drugie miejsce należeć będzie do Manchesteru United. Analitycy uważają, że obecna forma Liverpoolu, to jedynie krótki kryzys, który nie zabierze The Reds miejsca na podium.

Detronizacja

W Hiszpanii po sześciu sezonach dominacji FC Barcelony i Realu Madryt nadszedł czas na zmiany. Według CIES Atletico Madryt utrzyma pozycję lidera, jednak do ostatnich chwil będzie walczyć o końcowe zwycięstwo z Dumą Katalonii.

Ciekawa walka zapowiada się również we Francji. Analitycy uważają, że Lille nie dowiezie mistrzostwa do końca i straci dwie pozycje na rzecz Olympique’u Lyon oraz PSG. Paryżanom zabraknie natomiast jednego punktu, aby zdobyć swoje siódme mistrzostwo z rzędu.

W Serie A także nie będzie brakować emocji. Według analiz mistrzem Włoch zostanie Inter Mediolan, a tuż za nimi znajdzie się obecny lider rozgrywek – AC Milan. Ostatnie miejsce na podium przypadnie Juventusowi, a Napoli zdoła awansować na 4. miejsce.

W Polsce po staremu

Jeśli chodzi o najlepszą ligę świata, to tutaj analitycy nie przewidują wielkich niespodzianek. Legia Warszawa zgarnie kolejne mistrzostwo Polski, Pogoń Szczecin po raz trzeci w historii zdobędzie tytuł wicemistrza, a na ostatnim stopniu podium uplasuje się dobrze grający Raków Częstochowa. CIES uważa, że Stal Mielec wygrzebie się z ostatniego miejsca na rzecz Podbeskidzia Bielsko-Biała, które powróci na zaplecze Ekstraklasy.

Wszystkie analizy znajdziecie tutaj.

Zbigniew Boniek rozczarowany postawą prezesów polskich klubów. „Szkoda czasu”

W poniedziałkowy wieczór Zbigniew Boniek opublikował tweeta, który wywołał dyskusję wśród wielu internautów. Prezes PZPN zasugerował, że prezesi polskich klubów chcieli pozyskać trenerów pracujących w krajowym związku.

Boniek odpowiada prezesom klubów

– Panowie Prezesi, trenerzy w PZPN naprawdę nie czekają na wasze telefony i oferty pracy… jest im tutaj bardzo dobrze. Szkoda czasu – napisał na twitterze Zbigniew Boniek.

Powyższy tweet wywołał lawinę komentarzy i domysłów wśród kibiców. Z wypowiedzi prezesa Bońka wynika, że z władzami PZPN kontaktowali się prezesi polskich klubów, którzy chcieliby pozyskać trenerów pracujących w reprezentacjach młodzieżowych. 64-latek jasno odpowiedział, że trenerom w PZPN jest naprawdę dobrze.

Można się domyślić, że zapewne chodziło o kogoś z dwójki Maciej Stolarczyk i Jacek Magiera. Ostatnie dni były gorące w Poznaniu oraz Krakowie. Forma Lecha Poznań w lidze nie jest najlepsza, ale na ten moment zarząd Kolejorza nie planuje zwalniać trenera Żurawia. Z kolei w Cracovii kilkanaście dni temu do dymisji podał się Michał Probierz, który otrzymał kilka dni wolnego i ponownie wrócił na ławkę trenerską.

Cracovia szukała następcę Probierza?

Łącząc wszystkie fakty, można dojść do wniosku, że Cracovia była zainteresowana usługami Jacka Magiery. W przypadku Pasów wypada kandydatura Maciej Stolarczyka, który nie tak dawno prowadził Wisłę Kraków.

Lewandowski ponownie strzela w Bundeslidze! Czy Bayern odrobi straty? [WIDEO]

Dzisiejszy mecz z Arminią Bielefeld zdecydowanie nie idzie po myśli Bayernu Monachium. Do przerwy goście prowadzili 2:0, a po zmianie stron bramkę kontaktową zdobył Robert Lewandowski. Kilkadziesiąt sekund później do głosu ponownie doszli goście, którzy prowadzą już 3:1.

25. bramka Lewandowskiego w tym sezonie Bundesligi:

Kibice Lecha domagają się odejścia Tomasza Rząsy. W Poznaniu pojawiły się transparenty

Ostatnie miesiące nie należą do najprzyjemniejszych dla kibiców Lecha Poznań. Podopieczni Dariusza Żurawia po 17 kolejkach Ekstraklasy zajmują 12. miejsce i mają na koncie jedynie 19 punktów. Po poniedziałkowym spotkaniu Warty z Zagłębiem, Duma Wildy wyprzedziła Kolejorza o jedno oczko w tabeli! Tego samego dnia wcześniej rozwieszono transparenty wygłaszające frustrację kibiców Lecha.

Fatalna seria bez wygranej

Kolejorz ostatni raz świętował zwycięstwo w Ekstraklasie 6 grudnia. Wówczas Lechici pokonali Podbeskidzie 4:0 po pamiętnym odpuszczeniu meczu z Benficą. Ostatniej niedzieli Lech uległ Wiśle Płock, przez co internet zawrzał od spekulacji o zwolnieniu Dariusza Żurawia. Okazało się jednak, że trener otrzyma szansę na wyjście z dołka.

Rymowanki na mieście

Kibice nie są zadowoleni z działań zarządu klubu przez co nawołują do spotkania. Wygląda jednak na to, że to nie koniec aktywności stowarzyszenia fanów Kolejorza. Kibice wywiesili w Poznaniu liczne transparenty uderzające w klub. Możemy na nich przeczytać m.in.: „Rząsa won!”, „Od lat bez zmiany – zarząd do wymiany”, „Transferowy rekord macie, a w gablocie stare gacie”.

Zobacz również: Gorące dni w Wielkopolsce. Lech Poznań podjął decyzję ws. Dariusza Żurawia, a kibice chcą się spotkać z zarządem

Powrót do meczu sprzed lat! Arbiter meczu Barcelona – PSG nie może udzielać wywiadów

Wielu kibiców pamięta mecz z 2017 roku, kiedy to FC Barcelona odwróciła losy 1/8 finału Ligi Mistrzów i  pokonała PSG 6:1. Spotkanie znowu wróciło na tapetę, ponieważ arbiter, który sędziował słynną remontadę, otrzymał zakaz udzielania wywiadów.

Cud na Camp Nou

14 lutego 2017 roku PSG podejmowało na Parc des Princes FC Barcelonę. Paryżanie pokonali wtedy Dumę Katalonii 4:0 i mało kto wierzył, że Blaugranie uda się odrobić straty. Tymczasem 8 marca 2017 roku na Camp Nou wydarzył się cud. FC Barcelona w samej końcówce spotkania zdobyła gola na 6:1 i to właśnie Duma Katalonii awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Dziś L’Equipe poinformowało, że Deniz Aytekin otrzymał od UEFY zakaz komentowania pamiętnej remontady. Nie ma się co dziwić, takie spotkanie nie mogło obyć się bez kontrowersji. Arbitrowi zarzucano, że podyktował on wtedy 2 dość wątpliwe rzuty karne na korzyść Dumy Katalonii. Od tamtego czasu Niemiec nie poprowadził żadnego spotkania na poziomie Ligi Mistrzów.

Maksymilian Boruc szczerze o swoich relacjach z Arturem: „Nazwisko w niczym mi nie pomogło”

Maksymilian Boruc jest kuzynem Artura, bramkarza Legii Warszawa. 18-latek udzielił wywiadu dla portalu WP Sportowe Fakty, gdzie opowiedział m.in. o swoich relacjach z golkiperem Wojskowych, szkoleniu oraz wyborze reprezentacji, w którą chciałby w przyszłości reprezentować.

„Nie wymieniliśmy ze sobą ani jednego słowa”

Wielu z nas nazwisko „Boruc” od razu kojarzy się z golkiperem Legii Warszawa – Arturem. W świecie futbolu jest jeszcze kilku piłkarzy, którzy mogą pochwalić się takim samym napisem nad numerem na koszulce. Jeden z nich nazywa się Maksymilian Boruc, ma 18 lat i reprezentuje barwy młodzieżowej drużyny West Bromwich Albion. Mało tego, Artur to jego daleki kuzyn.

Wielu młodych bramkarzy chciałoby mieć w rodzinie kogoś takiego, jak Artur Boruc, jednak Maksymilian podchodzi do tego zupełnie inaczej.

– Artur to daleka rodzina od strony ojca. Wciąż nie wymieniliśmy ze sobą nawet jednego słowa. Wiele osób myśli, że skoro jestem spokrewniony z Arturem, to na pewno udało mi się coś wywalczyć samym nazwiskiem. Prawda jest jednak taka, że nazwisko w niczym mi nie pomogło. Nawet moja chęć gry na bramce nie miała nic wspólnego z Arturem. Nie chciałem iść w jego ślady i dziś nie chcę być do niego porównany. Moim celem jest napisać swoją własną historię – zdradził 18-latek w rozmowie dla WP Sportowe Fakty.

Boruc urodził się w Warszawie, dzieciństwo spędził w Szwecji, a w 2019 roku trafił do Stoke City, skąd przeszedł do swojego obecnego klubu – West Bromwich Albion.

– De facto w Szwecji nie ma szkolenia. Nawet w największym klubie w okolicy nie mogłem liczyć na treningi bramkarskie. Tak naprawdę to zmieniło się dopiero w Anglii. Dlatego muszę podkreślić, że poziom, do którego doszedłem, to przede wszystkim efekt moich indywidualnych starań – podkreśla Maksymilian.

– W przeszłości otrzymywałem powołania do młodzieżowej reprezentacji Szwecji, natomiast teraz, jeśli dostałbym powołanie do reprezentacji Polski, to przyjąłbym je bez chwili zastanowienia. Czuję się Polakiem. Takie powołanie byłoby dla mnie dużym wyróżnieniem i powodem do dumy – oznajmił młody bramkarz.

Grzegorz Krychowiak miał ofertę z niemieckiego klubu. „Dostałem telefon”

Grzegorz Krychowiak odbył rozmowę z „WP Sportowe Fakty”. Reprezentant Polski zdradził w niej nieco na temat swojej przyszłości. Jak się okazało, w sprawie transferu odzywał się pewien niemiecki zespół. 

31-latek trafił do Rosji w 2018 roku za 12 mln euro. Wówczas „uwolnił się” z PSG, gdzie zanotował fatalną passę bez gry. W barwach Lokomotivu odżył i znowu wrócił do lepszej dyspozycji, co zaowocowało ponownym zainteresowaniem jego osobą na rynku transferowym.

Przyszłość jako niewiadoma

Krychowiak nie ukrywa, że na tę chwilę nie wie, co czeka go za jakiś czas. Reprezentant Polski wie na pewno, że nie ma zamiaru rozstawać się za szybko z piłką i zamierza dalej grać na najwyższym poziomie.

–  Zostało mi półtora roku umowy z Lokomotiwem, do czerwca 2022 roku, i wszystko jest możliwe. Ja nic sobie nie zakładam. Nadal mam chęć i ogromną przyjemność z gry, więc jeszcze kilka lat w profesjonalnej piłce przede mną – zaznaczył 31-latek na łamach „WP Sportowe Fakty”.

Grzegorz Krychowiak o zwolnieniu Jerzego Brzęczka. „Byłem zaskoczony… Rozmawiałem z trenerem po dymisji”

Co ciekawe, agenci zawodnika mieli odebrać telefon do jednego z niemieckich klubów. Piłkarz nie chciał jednak zdradzić, o jaki zespół chodzi i wolał pozostawić to w tajemnicy.

– Pojawiły się zapytania. Analizuję na spokojnie, muszę to jednak zaplanować. Nie będę czekał na ostatni dzień okienka transferowego. Są jakieś rozmowy, telefony od agenta, ale to całkiem normalne. Nie zamykam się na nic. Nowa liga byłaby nowym doświadczeniem i czymś fajnym. Ostatnio dostałem nawet telefon z jednego z niemieckich klubów – zdradził Polak.

– Nie mam przed sobą tabeli i trudno mi powiedzieć, tak to skomentuję. Na razie nie będę o tym mówił szczerzej – zakończył temat. 

W barwach Lokomotivu pomocnik rozegrał już 93 spotkania. Dla moskiewskiego zespołu strzelił łącznie 15 goli, a także dołożył 11 asyst. Ponadto Polak często był wybierany do jedenastek kolejek ligi rosyjskiej oraz zgarniał tytuły najlepszego zawodnika miesiąca w klubie i Premier Lidze.

W tym sezonie Krychowiak ma na koncie 21 występów, wraz z trzema golami i jedną asystą na koncie. Obecny kontrakt Polaka z Lokomotivem wygasa w czerwcu 2022 roku, przez co niebawem powinny zacząć się rozmowy pomiędzy stronami w sprawie jego przedłużenia.

Kamil Grabara w końcu wraca na właściwe tory? Znakomita passa polskiego bramkarza

Po serii wielu kiksów Kamil Grabara powoli zaczyna grać na miarę oczekiwań. Polak notuje znakomitą passę w lidze – jest niepokonany od czterech spotkań.

Kiksy Grabary

Przed kilkoma laty Kamil Grabara uchodził za jeden z największych talentów bramkarskich w Polsce. W wieku 17 lat opuścił Ruch Chorzów na rzecz wielkiego Liverpoolu. Początkowo szkolił się w zespołach juniorskich, a następnie kilkukrotnie był wypożyczany do innych klubów, gdzie jednak zdarzały mu się częste kiksy, które podbijały internet.

Poniższa sklejka wpadek Polaka pochodzi tylko z tego sezonu:

Dobry sezon Polaka

Po wielu kiksach w końcu ucichło o Polaku. Kamil kontynuuje grę w Aarhus GF, gdzie jest podstawowym bramkarzem. W tym sezonie zagrał w 13 meczach ligi duńskiej, w których wpuścił zaledwie 11 bramek. Ponadto aż 5-krotnie zachowywał czyste konto.

Grabara notuje znakomitą passę bez straconej bramki, która trwa już od czterech spotkań. Polak jest niepokonany w lidze w sumie od 383 minut.

Ponadto Polak znajduje się w czołówce bramkarzy ligi w kilku innych statystykach. Kamil może się pochwalić czwartą najwyższą skutecznością interwencji (72.4%) oraz najlepszym wskaźnikiem wpuszczonych goli na 90 minut.

Klub Polaka w obecnej kampanii radzi sobie bardzo dobrze. Po 16 kolejkach zajmuje 3. miejsce, a pod względem liczby straconych bramek Aarhus ustępuje jedynie Randers FC.


TROLLNEWSY I MEMY