NEWSY I WIDEO

„Persona non grata w kebabowniach” – duńskie media oceniły występ Grabary przeciwko Galatasaray

FC Kopenhaga wygrała wczoraj z Galatasaray (1-0) i zapewniła sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Spora w tym zasługa Kamila Grabary, który zaliczył kolejne czyste konto i dobry występ. Teraz duńskie media wychwalają Polaka. 




Grabara najpóźniej latem przyszłego roku odejdzie z Kopenhagi do Wolfsburga. Na razie pozostaje jednak zawodnikiem mistrzów Danii, z którymi udało mu się awansować do fazy pucharowej LM.

„Persona non grata”

W meczu z Galatasaray Polak zachował kolejne czyste konto w tym sezonie, choć pracy w końcówce mu nie brakowało. Dziennikarze „Tipsbladet” nie ukrywają swoich zachwytów nad grą 24-latka. Za występ przeciwko tureckiej drużynie ocenili go na „czwórkę” w sześciostopniowej skali.




– Polski bramkarz stał się prawdopodobnie persona non grata we wszystkich kopenhaskich kebabowniach, po tym, jak dwa miesiące temu ostro skrytykował stadion Galatasaray i tureckich kibiców – napisali dziennikarze. 




– Po wtorkowym występie nic się nie zmieniło. W najbliższej przyszłości nie będzie mógł spokojnie zamówić shoarmy z dodatkowym chili – żartowali.




– Choć długo czekał na swoją pierwszą interwencję, to finalnie zanotował ich kilka. Kluczowe były zwłaszcza te w końcówce meczu. Dzięki nim zachował kolejne czyste konto – podsumowali. 

Chaos w Barcelonie. Xavi został przymuszony do zmiany kadry na mecz Ligi Mistrzów

FC Barcelona podjęła dziwne decyzje przed meczem z Royal Antwerp w Lidze Mistrzów. Blaugrana opublikowała kadrę meczową na to spotkanie, po czym ją zmieniła. „RAC1” przedstawia teraz nowe fakty w całym tym zamieszaniu. 




Ostatnio Barca przegrała 2-4 z Gironą i jeszcze bardziej zagęściła wokół siebie atmosferę. Już teraz pojawiają się informacje o kolejnych tarciach, jakie mają miejsce w drużynie. Co więcej, słychać również o możliwym zwolnieniu Xaviego i zastąpieniu go innym trenerem.

Laporta się wtrącił?

Na razie jednak to Hiszpan pozostaje na stanowisku szkoleniowca i w środę poprowadzi Barcelonę w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Blaugrana ma już pewny awans z grupy, więc w spotkaniu z Royal Antwerp szansę na odpoczynek mieli dostać podstawowi zawodnicy. W pierwotnie opublikowanej kadrze meczowej zabrakło Roberta Lewandowskiego czy Ronalda Araujo i Ilkaya Gundogana.




Finalnie wspomniani zawodnicy… i tak udali się z drużyną do Belgii. Xavi podkreśla co prawda, że mogą oni liczyć na odpoczynek, a sama zmiana wyniknęła z przedłużonego pobytu w Antwerpii.




– Zmiana na liście powołanych wystąpiła ze względu na to, że zostaniemy tutaj dzień dłużej. Wszyscy podjęliśmy taką decyzję. Jeśli chodzi o rotację, to normalną rzeczą jest to, że mając awans, szansę na grę mogą otrzymać młodzi piłkarze czy tacy, którzy w ostatnim czasie grali mniej – podkreślał na konferencji. 




Nowe informacje w tej sprawie przedstawiła rozgłośnia „RAC1”. Dziennikarze twierdzą, że to nie Xavi podjął decyzję o zabraniu Lewandowskiego, Araujo i Gundogana do Belgii. Odgórnie narzucić miał mu to Joan Laporta.

Niepoważna akcja w lidze włoskiej. Los szybko odpowiedział na cwaniactwo piłkarza Sassuolo [WIDEO]




Podczas meczu Cagliari z Sassuolo doszło do kuriozalnej sytuacji. Piłkarz ekipy gości wciągnął na boisko swojego konającego kolegę z zespołu.

Niepoważna sytuacja w meczu ligi włoskiej




Sassuolo uległo Cagliari w meczu 15. kolejki Serie A. Ekipa z Sardynii pokonała ich 2:1. Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Sassuolo prowadziło w tym meczu 1:0. W samej końcówce spotkania piłkarze Cagliari dwukrotnie trafili do siatki rywali. Tym samym ustanowili wynik spotkania.

„Specjalny status” Yarka Gąsiorowskiego. Tak Valencia traktuje 18-latka, mogącego grać dla Polski [CZYTAJ]




Co ciekawe, kilka minut wcześniej zawodnicy Sassuolo chcieli opóźnić grę. Nedim Bajrami wpadł w bandę reklamową, przez co mocno ucierpiał. Tę sytuację chciał wykorzystać jego kolega, Kristian Thorstvedt. Widząc tę sytuację, wciągnął go na boisko, żeby opóźnić rozgrywkę (wówczas o wkroczyliby fizjoterapeuci – przyp. red.).

Arbiter spotkania ukarał Thorstvedta żółtą kartką. Karma wróciła do zawodnika, ponieważ Cagliari szybko strzeliło dwie bramki i wygrało to spotkanie.




Źródło: Twtiter

„Specjalny status” Yarka Gąsiorowskiego. Tak Valencia traktuje 18-latka, mogącego grać dla Polski

Yarek Gąsiorowski to bardzo duży talent hiszpańskiej piłki. Zawodnik Valencii posiada polskie korzenie i w przyszłości mógłby reprezentować również nasz kraj. Problemem jest jednak jego klub, który podjął decyzję ws. jego przyszłości i blokuje piłkarza. O „specjalnym statusie” Gąsiorowskiego pisze więcej portal „Relevo”. 




18-latek jest w tym sezonie beneficjentem kiepskiej formy Valencii. „Nietoperze” radzą sobie bardzo słabo w lidze, co skutkuje wieloma szansami dla młodych zawodników. Jak na razie Hiszpan, posiadający również polskie obywatelstwo, rozegrał siedem meczów (między innymi z Realem Madryt czy Gironą).

Specjalne traktowanie

Valencia bardzo ceni sobie umiejętności Gąsiorowskiego. Mimo młodego wieku piłkarz ma mieć w klubie wręcz status nietykalnego. Odnosi się to konkretnie do kwestii jego sprzedaży. W minionym sezonie „Nietoperze” odrzuciły już ofertę z RB Salzburg, opiewającą na około pięć milionów euro.




Jak podaje „Relevo”, 18-latek ma zostać w Valencii na dłużej, a w drugiej części trwających rozgrywek – pełnić jeszcze ważniejszą rolę. Portal dodaje jednak, że klub może zmienić zdanie, jeśli pojawi się atrakcyjna oferta. Na ten moment jednak Gąsiorowski ma „specjalny status” w klubie i nie zapowiada się na jego sprzedaż.




– Jeśli pojawi się ogromna oferta, to klub ją zaakceptuje, choć fakt, że w zeszłym roku odrzucił pięć mln euro z Red Bulla Salzburg pokazuje, że nie chce się go pozbywać – czytamy. 




Warto zaznaczyć, że Gąsiorowski gra obecnie w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, ale kwestia jego przyszłości jest nadal sprawą otwartą. 18-latek posiada polski paszport, dzięki czemu wciąż może zdecydować o reprezentowaniu „Biało-Czerwonych”.

Nowe fakty po pobiciu tureckiego sędziego. Prezes klubu aresztowany, rozgrywki zawieszone

Od wczorajszego wieczoru pojawiło się kilka nowych faktów w sprawie pobicia tureckiego sędziego. Jak donoszą zagraniczne media, prezes Ankaragucu, który zaatakował sędziego, został zatrzymany przez policję.




Wczorajszego wieczoru w Turcji doszło do ogromnego skandalu. Tuż po zakończeniu meczu Ankaragucu-Rizespor doszło do dużego zamieszania na boisku. Na murawę wtargnął prezes Ankaragucu, który zaatakował sędziego prowadzącego wspomniany mecz. Do bójki przyłączyło się także kilka innych osób.




Kilkadziesiąt minut po tym wydarzeniu w mediach pojawiła się informacja o tym, że turecki związek sędziów podjął decyzję o nie prowadzeniu meczów w tym tygodniu. Dziś od samego rana pojawiają się nowe wieści w tej sprawie. Turecki Związek Piłki Nożnej poinformował, że wszystkie krajowe ligi piłkarskie zostały zawieszone na czas nieokreślony.




To jednak nie wszystko. Jak donoszą tureckie media, prezes Ankaragucu oraz inne osoby, które zaatakowały sędziego, zostały aresztowane. Za powód podano spowodowanie uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza publicznego na boisku sportowym podczas wykonywania swoich obowiązków.




Głos w tej sprawie zabrała także FIFA. Prezydent tej organizacji, Gianni Infantino, w kilku zdaniach skomentował to, co wydarzyło się w Turcji.

„Nie ma absolutnie miejsca na przemoc w piłce nożnej, zarówno na boisku jak i poza nim. Wydarzenia wokół meczu ligi tureckiej pomiędzy Ankaragucu a Rizesporem są w pełni nieakceptowalne i nie ma dla nich miejsca w naszym sporcie i społeczności”

„Bez sędziów nie ma piłki nożnej. Sędziowie, zawodnicy, fani i personel muszą być bezpieczni, by móc cieszyć się grą. Apeluję do odpowiednich służb, aby to zaimplementować i szanować na wszystkich poziomach.

Skandal w Turcji! Sędzia brutalnie pobity przez prezesa klubu [WIDEO]

Do ogromnego skandalu doszło tuż po jednym z meczów ligi tureckiej. Sędzia został zaatakowany przez prezesa tureckiego Ankaragucu.

Czytając sam tytuł tego artykułu, większość z Was mogłaby pomyśleć, że do takiej sytuacji doszło w którejś z niższych lig w Turcji. Nic bardziej mylnego. Turecki sędzia został pobity przez prezesa jednego z klubów, występujących w tureckiej ekstraklasie.




W niedzielny wieczór rozegrano dwa mecze w ramach tureckiej ekstraklasy. Jednym z nich było starcie Ankaragucu z Rizesporem. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1. To, o czym jest obecnie najgłośniej, wydarzyło się jednak tuż po ostatnim gwizdku sędziego.




Kilka chwil po zakończeniu wspomnianego meczu na murawie pojawiło się kilka osób, które nie powinny się tam znaleźć. Jedną z nich był prezes Ankaragucu, który zaatakował sędziego Halila Umuta Melera. Na nagraniach widać, jak na twarzy tureckiego arbitra natychmiast pojawiło się opuchnięte oko. Do ataku dołączyło się także kilka innych osób.




Halil Umut Meler to uznany sędzia piłkarski nie tylko w Turcji, ale i na całym świecie. W tym sezonie sędziował już 3 mecze w Lidze Mistrzów. Prowadził także mecze międzypaństwowe. W 2022 prowadził chociażby mecz Ligi Narodów między Holandią a Polską (2:2).




Omawiana sytuacja nie pozostanie bez konsekwencji. Filip Cieśliński, powołując się na tureckie media, przekazał, że turecki związek sędziów nie poprowadzi już żadnych meczów w tym tygodniu. Turecka federacja z kolei zwołuje natychmiastowe posiedzenie. Mecze zaplanowane na ten tydzień mogą zostać odwołane.

Nietypowa metoda Jose Mourinho na przekazanie informacji. Zaangażował chłopca do podawania piłek [WIDEO]




AS Roma zremisowała z Fiorentiną (1:1) w minionej kolejce ligi włoskiej. Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Jose Mourinho zaangażował chłopca do podawania piłek do pomocy zespołowi.




Interesująca metoda Mourinho

W końcówce starcia Giallorossich z Fiorentiną na stadionie panowała gorąca atmosfera. Wszystko przez czerwone kartki dla Zalewskiego i Lukaku. Podopieczni Jose Mourinho od 87. minuty musieli radzić sobie w dziewiątkę.

Polak trenerem roku w egzotyce. Przerwał imponującą passę sukcesów rywali [CZYTAJ]




Portugalski szkoleniowiec nie tracił w nich wiary i przedstawił im nowe wytyczne w nietypowy sposób. Jose Mourinho wysłał chłopca do podawania piłek, aby przebiegł z kartką do bramkarza Romy, Ruiego Patricio.

Według doniesień włoskich mediów Jose Mourinho na kartce napisał wytyczne dotyczące rzutu rożnego, jeśli udałoby się go wywalczyć. Ostatecznie portugalski bramkarz nie miał okazji do wstąpienia w pole karne rywali.




Źródło: Twitter

Polak trenerem roku w egzotyce. Przerwał imponującą passę sukcesów rywali




Polak został trenerem roku w Gwinei. Tamtejsza federacja doceniła myśl szkoleniową Kazimierza Jagiełło.

Doceniony




Kazimierz Jagiełło pracuje poza Polską od lat osiemdziesiątych. Kilkanaście lat funkcjonował w belgijskich klubach z niższych poziomów rozgrywkowych. Cztery lata temu trafił do Afryki.

Zlatan Ibrahimović wróci do Milanu w nowej roli! Wiadomo, co z byłym piłkarzem [CZYTAJ]

W tym roku Polak świętował mistrzostwo z gwinejskim Hafia FC. Dla tego klubu to pierwsze mistrzostwo od 1985 roku. Co więcej, Jagiełło swoim sukcesem wraz z zespołem przerwali ośmioletnią passę mistrzostw Horoya AC.

Jego ekipa zakwalifikowała się również do eliminacji Afrykańskiej Ligi Mistrzów. Tam jednak odpadła w drugiej rundzie. To nie stanęło jednak na przeszkodzie do wyróżnienia. 68-letni szkoleniowiec otrzymał nagrodę Lingue d’Or przyznawaną przez federację najlepszemu trenerowi ostatnich rozgrywek.




– Mam ogromną przyjemność poinformować was, że ​​mój ojciec, Kazimierz Jagiełło, został właśnie wybrany najlepszym trenerem Gwinei na rok 2023. Bardzo dumny jestem z ciebie, coach – napisał na Twitterze syn szkoleniowca, Szymon Jagiełło.

Źródło: Twitter




Fot. Szymon Jagiello

Zlatan Ibrahimović wróci do Milanu w nowej roli! Wiadomo, co z byłym piłkarzem

Jak podał Fabrizio Romano, Zlatan Ibrahimović wróci do pracy w Milanie. Rola Szweda będzie jednak inna, niż spekulowano. Dziennikarz zdradził, na czym ma polegać. 




Po zakończeniu sezonu 2022/23, również zakończył swoją przygodę z piłką Zlatan Ibrahimović. Szwedzki napastnik przez lata cieszył kibiców wielu klubów. W latach 2010-12 był jednak zawodnikiem AC Milan, do którego wrócił także w 2020 roku. Został w nim do połowy 2023 roku, po czym odwiesił buty na kołek.

Nowa praca

Dość szybko zaczęło się mówić o przyszłości, jaką wybierze sobie „Ibra”. Przede wszystkim typowano, że podejmie pracę w Mediolanie w nowej roli. Przymierzano go do sztabu trenerskiego „Rossonerich”, gdzie miałby zostać asystentem Stefano Pioliego.




Według Fabrizio Romano tak się jednak nie stanie. Włoski dziennikarz zdradził, że Ibrahimović ma wejść do ścisłej grupy władz klubu. W niej z kolei znajdzie się w roli członka zarządu.




– Ibrahimović będzie ściśle współpracował z właścicielem Milanu firmą RedBird i Gerrym Cardinale, by pomóc klubowi i całej grupie w nadchodzących miesiącach i latach – podał Romano.

Milan gra w bieżącym sezonie w kratkę.  W Serie A zajmuje 3. miejsce ze startą 9 punktów do liderującego Interu. Wciąż zachowuje również szanse na awans z grupy Ligi Mistrzów, mimo słabego początku rozgrywek.

Lewandowski zabrał głos po porażce z Gironą. Wskazał, co musi poprawić Barcelona

Robert Lewandowski, mimo gola przeciwko Gironie (2-4) nie może zaliczyć tego spotkania do udanych. Polak zabrał głos w sprawie porażki i wskazał, co musi poprawić jego drużyna. 




35-latek strzelił w niedzielę dopiero ósmego gola w tym sezonie La Liga. Przełamał tym samym strzelecką niemoc, jednak w ogólnym rozrachunku Barcelona na tym nie skorzystała. Girona, która jest rewelacją rozgrywek, uwypukliła wszystkie słabości rywali i wygrała 4-2.

Co trzeba poprawić?

Wynik mógł być zgoła inny, gdyby w końcówce „Lewy” wykorzystał świetną okazję i zmieścił piłkę w bramce po strzale głową. Mimo dobrego ustawienia i świetnie dogranej futbolówki… uderzył ją jednak barkiem, a po chwili to Girona cieszyła się z kolejnego trafienia. Wynik wskazywał natomiast 4-2 i nie uległ już zmianie.




Teraz po zakończeniu spotkania Lewandowski skomentował porażkę. Polak przyznał, że jego drużynie grało się niewygodnie. Wskazał również cel dla siebie i kolegów na najbliższe dni.

– Niedzielny mecz był dla nas bardzo trudny. Myślę, że Girona w niektórych aspektach była od nas lepsza. Próbowaliśmy coś zrobić, ale było nam trudno. Musimy dalej pracować i myśleć pozytywnie – zaznaczył.




– Próbujemy dawać z siebie wszystko. To nie był nasz dzień. Wiedzieliśmy, że mecz będzie trudny. Musimy przeanalizować to, co się stało, i wrócić do wygrywania – zakończył.

Gol z Gironą był dla Lewandowskiego dopiero ósmym, po czternastu kolejkach. Ostatni raz do siatki w lidze trafił wcześniej przeciwko Deportivo (2-1), miesiąc temu.

Hiszpańskie media o Lewandowskim po porażce Barcelony: „Zawiódł, gdy zespół go potrzebował”

Hiszpańskie media nie oszczędzają Roberta Lewandowskiego po porażce FC Barcelony. Choć polski napastnik strzelił bramkę, to i tak został zrugany przez dziennikarzy. Podkreślają, że „zawiódł, gdy zespół najbardziej go potrzebował”.




Robert Lewandowski znowu się przełamał i strzelił ósmego gola w tym sezonie. Finalnie niewiele dało to jednak Barcelonie, która przegrała w derbach z Gironą aż 2-4. Mistrzowie Hiszpanii zajmują dopiero 4. miejsce w lidze, podczas gdy rewelacja rozgrywek zasiada na fotelu lidera.

Gorycz

W Hiszpańskich mediach nie brakuje ocen gry Lewandowskiego. Zdecydowana większość jest jednak zgodna – Polak, mimo strzelonego gola, zawiódł. Kataloński „Sport” przyznał 35-latkowi ocenę „5”, wspominając, że mecz mógłby się potoczyć inaczej, gdyby wykorzystał świetną okazję.




– W kolejnym trudnym meczu przynajmniej udało mu się strzelić gola. Miał dogodną sytuacją na doprowadzenie do remisu w końcówce, ale nie zdołał skierować piłki do bramki – czytamy.

Do tej samej sytuacji odnosi się także „Mundo Deportivo”. Wypominają mu wspomnianą sytuację, która mogła doprowadzić do remisu 3-3 i ustalić wynik.

Robert Lewandowski miał piłkę na wagę remisu… nie trafił [WIDEO]




– Po raz kolejny był to zwykły mecz, w którym dziewiątka była mniej poszukiwana niż pożądana. W pierwszej połowie miał tylko jedną naprawdę dobrą szansę i była ona celna. Jednak pod koniec Lamine Yamal wyłożył mu idealną piłkę na 3:3, a polski napastnik, już zdesperowany, wykończył ją… barkiem – podsumowali. 

Dziennikarz „MD”, Ferran Martinez zauważył natomiast, że „Lewy” zaprezentował na murawie dwa różne oblicza. Kiedy Barcelona dominowała – doprowadził do wyrównania. Kiedy jednak drużyna go potrzebowała – zniknął.




– Polski napastnik doprowadził do remisu, gdy Barcelona najbardziej dominowała. Zawiódł, gdy jego zespół najbardziej go potrzebował – podkreślił. 

John van den Brom na wylocie z Lecha Poznań. Klub szuka nowego trenera

John van den Brom jest coraz bliżej odejścia z Lecha Poznań. Władze Kolejorza przeczesują rynek w poszukiwaniu następców holenderskiego trenera.

Nieprzerwanie od lipca 2022 roku John van den Brom jest trenerem Lecha Poznań. Holenderski szkoleniowiec poprowadził Kolejorza już w 80 oficjalnych meczach, wygrywając 41 z nich. Zdecydowanie największym sukcesem holenderskiego trenera w trakcie pracy w Lechu było dotarcie do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy w zeszłym sezonie.

Sezon 2023/2024 nie układa się jednak po myśli piłkarzy, sztabu, kibiców i władz Lecha Poznań. Już na samym początku sezonu Kolejorz odpadł z europejskich pucharów, przegrywając w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. To oznaczało błyskawiczne zakończenie przygody poznańskiego klubu na arenie międzynarodowej, gdzie po zeszłym sezonie kibice mieli chrapkę na ponowne zawojowanie Ligi Konferencji. Nie najlepiej jest także na krajowym podwórku. Na ten moment Lech zajmuje 3. miejsce w ligowej tabeli, a wkrótce mogą go wyprzedzić Raków i Legia, którzy mają zaległe mecze do rozegrania.

Dziś Lech Poznań po raz kolejny stracił punkty w rozgrywkach Ekstraklasy. W niedzielne popołudnie Kolejorz poległ na własnym terenie z Piastem Gliwice. To rozwścieczyło kibiców. Po tym meczu ważną informacje odnośnie przyszłości Johna van den Broma przekazał Dawid Dobrasz.

Jak informuje Dawid Dobrasz z Meczyków, pozycja Johna van den Broma jest mocno zagrożona. Holender ma ważny kontrakt do końca tego sezonu. Niewykluczone jednak, że nie zdoła ona wypełnić swojego kontraktu. Jak czytamy, odejście van den Broma jest przesądzone. Otwartą kwestią pozostaje jednak czas, kiedy to nastąpi.

Według informacji Dawida Dobrasza, władze Lecha Poznań rozglądają się za nowym trenerem. Poszukiwania trwają już od miesiąca. John van den Brom pozostaje na stanowisku ze względu na to, że na rynku nie ma odpowiedniego kandydata na to stanowisko. Potencjalny kandydat ma być zgodny z filozofią klubu.


źródło: meczyki.pl

Hajto dosadnie o narzekających na napięty terminarz. „Taki zjazd przydałby się niektórym piłkarzom”

Tomasz Hajto wypowiedział się na temat narzekających piłkarzy ze względu na napięty terminarz meczów. Były reprezentant Polski nie podziela głosów współczucia dla zawodowych sportowców.




Hajto z odmiennym zdaniem nt. wyczerpania piłkarzy

Od dłuższego czasu w świecie piłki trwa dyskusja na temat napiętego kalendarza rozgrywek. Trenerzy największych zespołów oraz piłkarze regularnie apelują do międzynarodowych federacji o przeorganizowanie terminarza. Ekstremalnie napięty grafik wywołuje u nich liczne kontuzje przez brak odpoczynku.




Mocne doniesienia z PZPN. „Mają dość tej kadencji. Kulesza traci poparcie” [CZYTAJ]

Z tymi opiniami nie zgadza się Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski uważa, że zawodowcy powinni dostosować się do panujących warunków. Hajto podkreślił, że ludzie zatrudnieni w innych zawodach pracują znacznie ciężej.




– Idziemy ze skrajności w skrajność. Nie mogę tego zrozumieć. Zaczynamy w reprezentacji dziękować za zaangażowanie, a nie oceniać za błędy. Zaczynamy rozmawiać, jak oni w miesiąc mają rozegrać osiem spotkań – powiedział Tomasz Hajto.

– Grając w Górniku Zabrze byłem na przodku. Zjechałem z górnikami, zobaczyłem, jak tam pracują. Wyjeżdżając na górę szanowałem piłkę. W Niemczech też pojechałem do kopalni. To robi wrażenie. Taki zjazd przydałby się niektórym piłkarzom – dodał.




Źródło: Cafe Futbol

Mocne doniesienia z PZPN. „Mają dość tej kadencji. Kulesza traci poparcie”

Tomasz Włodarczyk przedstawił zaskakujące informacje pochodzące z wnętrza Polskiego Związku Piłki Nożnej. Według informacji dziennikarza w części zarządu pojawiły się pierwsze głosy niezadowolenia z kadencji Cezarego Kuleszy. Obecny prezes ma powoli tracić poparcie. 




Cezary Kulesza w 2021 roku został wybrany na nowego prezesa PZPN, pokonując w głosowaniu Marka Koźmińskiego. Początek kadencji był dla niego całkiem udany. Reprezentacja Polski wywalczyła w barażach awans na mistrzostwa świata, a decyzje podejmowane przez Kuleszę cieszyły się poparciem opinii publicznej.




Niestety od mundialu w Katarze było tylko gorzej. Począwszy od feralnych premii, reprezentację i całą federację zaczęły trawić różnego rodzaju afery. Dodatkowo wyniki sportowe nie pozwalały przykryć wyciekających brudów.

„Mają dość”

Wszystko odbija się obecnie na związku, który zbiera negatywne żniwo. Odbijać się to także zaczyna na Kuleszy. Według informacji Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl, prezes ma tracić powoli poparcie wśród baronów oraz innych ważnych osób, w tym związanych z ligą.

– Część zarządu, ludzi w PZPN i w polskiej piłce ma już dość tej kadencji. Nie wystarczy chwalenie się budżetem. Można usłyszeć, że Cezary Kulesza traci poparcie wśród baronów i ligi – powiedział Włodarczyk w programie „Meczyków” na YouTube. 




Sytuacji nie poprawia również sytuacja z wyborem nowego selekcjonera. W grze mieli być tylko dwa szkoleniowcy – Marek Papszun i Michał Probierz, z czego wygrał ten drugi. Dla byłego trenera Rakowa całe wybory były „farsą”, w związku z czym nie chce on mieć do czynienia z obecnymi władzami PZPN-u. Dlatego też nie przyjął zaproszenia do Szkoły Trenerów.




– Marek Papszun nie chciał przyjąć zaproszenia do Szkoły Trenerów PZPN, bo nie chce mieć nic wspólnego z obecnymi władzami po tym, jak wyglądała rekrutacja na posadę selekcjonera. Czuł, że to od początku była farsa i przedstawienie – dodał „Włodar”.

Tuchel broni piłkarzy Bayernu po kompromitacji. „Znacznie ważniejsze od wywiadów”

Bayern Monachium zaliczył w sobotę kompromitującą porażkę z Eintrachtem Frankfurt (1-5). Piłkarze „Die Roten” zaprezentowali się tragicznie, ale nie tylko na boisku. Tylko Thomas Mueller wyszedł do dziennikarzy. W obronie zawodników stanął natomiast Thomas Tuchel. 




W zeszłym tygodniu przełożono mecz Bayernu Monachium z Unionem Berlin ze względu na złe warunki atmosferyczne. Bawarczycy mieli zatem furę czasu na przygotowanie się do kolejnego starcia z Eintrachtem Frankfurt, bo nie musieli także grać w Pucharze Niemiec, z którego odpadli.




Mimo tego i tak przegrali, i to w kompromitujący sposób. W grze nie funkcjonowało zupełnie nic, a piłkarze popełniali dziecinne błędy. Nie potrafili także w żaden sposób zagrozić bramce rywali.

Tuchel broni

Po meczu zdecydowana większość zawodników unikała konfrontacji z kibicami i dziennikarzami. Czym prędzej uciekli do autokaru, a jedynym piłkarzem, który postanowił odpowiedzieć na pytania był Thomas Mueller.




– Gdy przegrywa się 1:5, to trzeba zareagować, pokazać sportową złość, ale nie wolno tracić głowy. Popełniliśmy wiele indywidualnych błędów. To nie pomaga, gdy chce się wrócić do gry. Wolę jednak, by wszystko, co złe, wydarzyło się w jednym meczu. Będziemy walczyć. Wrócimy do formy – powiedział piłkarz Bayernu.




O nieeleganckie zachowanie piłkarzy zapytano także Thomasa Tuchela. Szkoleniowiec wykazał się wyrozumiałością wobec swoich podopiecznych.




– Odpowiedzi, które daje się na boisku, są znacznie ważniejsze od tych z wywiadów – podsumował.

Bayern Monachium we wtorek zagra jeszcze z Manchesterem United w Lidze Mistrzów. „Die Roten” mają już pewny awans z grupy.


TROLLNEWSY I MEMY