NEWSY I WIDEO

Robert Lewandowski odejdzie z FC Barcelony? Polak może wziąć udział w wymianie

Kontrakt Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Mimo to nie można wykluczyć wcześniejszego odejścia Polaka z katalońskiego klubu. Hiszpańskie media donoszą, że możliwe jest dokonanie wymiany zawodników między Barcą a Atletico.

Robert Lewandowski trafił do FC Barcelony latem 2022 roku. Duma Katalonii zapłaciła Bayernowi za transfer polskiego napastnika 45 milionów euro. Lewandowski związał się z Barcą kontraktem do końca sezonu 2025/2026.




Nie można jednak wykluczyć wcześniejszego odejścia Lewandowskiego z Barcelony. Co prawda Polakowi żyje się w stolicy Katalonii bardzo dobrze, jednak dla klubu problemem może być kontrakt polskiego napastnika. Barca wciąż mierzy się z ogromnymi problemami finansowymi, a Lewy jest obecnie drugim najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie. Co więcej, od przyszłego sezonu zarobki 35-latka mają wzrosnąć.




Ciekawą wiadomością w kontekście przyszłości Polaka podzielił się ostatnio Ruben Uria. Hiszpański dziennikarz przekazał, że Lewandowski może być elementem wymiany między FC Barceloną a Atletico Madryt. Klub z Madrytu jest chętny na wymianę Joao Felixa na Roberta Lewandowskiego. W gabinetach Barcy mają być dyrektorzy, którzy są otwarci na takie rozwiązanie. Zarząd Barcy nie jest jednak do tego przekonany.

Kibice Fenerbahce uwiecznili moment bójki piłkarzy. Specjalny mural po wydarzeniach z Trabzonu

W ostatnich dniach wiele mówiło się o głośnym zdarzeniu po spotkaniu ligi tureckiej. Kibice Fenerbahce po meczu z Trabzonsporem nawiązali do tych wydarzeń i utworzyli mural na jednej ze ścian budynku w Stambule.

 

Upamiętnienie bójki

Fenerbahce w miniony weekend wygrało z Trabzonsporem (3:2) na wyjeździe. Po spotkaniu rozgoryczeni fani z Trabzonu wbiegli na boisko i zaczęli atakować piłkarzy ze Stambułu. Ci nie pozostawali im dłużni i stanęli do walki.

 

Ostatecznie piłkarzy eskortowano do szatni, a po całym zdarzeniu głos zabrał nawet minister spraw wewnętrznych Turcji. Polityk przekazał informację o zatrzymaniu dwunastu osób, o czym pisaliśmy TUTAJ.

W walkę z kibicami Trabzonsporu zaangażowali się m.in. Bright Osayi-Samuel i Michy Batshuayi. Moment z walki tego pierwszego doczekał się uwiecznienia na muralu. Kibice Fenerbahce umieścili piłkarza, który uderza fana z Trabzonu. Mural podpisano słowami „Walczcie jak wasi fani”.

Źródło: Twitter

Robert Lewandowski skomentował pytanie o Julię Żugaj. Tak zareagowała reszta kadry [WIDEO]

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Robert Lewandowski został zapytany przez jednego z dziennikarzy o spotkanie z Julią Żugaj, znaną polską influencerką. Sytuacja odbiła się szerokim echem, wzbudzając sporo śmiechu wśród kibiców, ale również wśród zawodników. „Lewy” odniósł się do niej w najnowszym vlogu na kanale Łączy Nas Piłka. 




Reprezentacja Polski przebywa obecnie w Warszawie na zgrupowaniu. Kadra przygotowuje się do meczu barażowego z Estonią. Jeśli uda się przejść w czwartek najbliższych rywali, to kilka dni później zmierzymy się o awans z Finlandią lub Walią.

„Serio…?”

W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa z udziałem Roberta Lewandowskiego i Michała Probierza, w związku ze startem zgrupowania. Kapitan „Biało-Czerwonych” usłyszał nietypowe pytanie od jednego z dziennikarzy. Chodziło o spotkanie z Julią Żugaj, znaną polską influencerką. Wówczas „Lewy” się tylko zaśmiał, a pytanie ominięto, ale odniósł się do niego w najnowszym vlogu na kanale Łączy Nas Piłka.




– To pytanie było poniżej pasa. Spotkałem się ostatnio z Żugaj, to taka influencerka, była w Barcelonie. Dziennikarz na konferencji zadaje mi pytanie, czy wpłynęło to na moją formę i czy jestem żugajką. Serio…? – mówił rozbawiony Lewandowski.

Co ciekawe, według Przemysława Langiera ze goal.pl, wspomniane pytanie miało pozytywnie wpłynąć na atmosferę w drużynie. Kadrowicze mają się podśmiechiwać z poniedziałkowej konferencji.

– Z tego, co słyszę, po poniedziałkowej konferencji temat żugajek wywołał całkiem sporą beczkę wśród kadrowiczów i generalnie stał się tematem przewodnim. I czego tu się spinać na jedno pytanie odbiegające od tej sztywnej pompki, gdy pytanie z kosmosu robi w drużynie atmosferę – napisał dziennikarz. 

Kamil Grosicki ostro o grze reprezentacji Polski w eliminacjach. „To był skandal i kompromitacja”

Kamil Grosicki udzielił wywiadu tuż przed barażami o awans na EURO 2024. Doświadczony reprezentant Polski podchodzi do nadchodzących meczów z ogromnym chęcią udowodnienia swojej wartości i naprawienia złego wizerunku po eliminacjach.

Przed nami baraże o awans na Mistrzostwa Europy 2024. Już w czwartek reprezentacja Polski zagra w półfinale baraży z Estonią. W przypadku ewentualnej wygranej Polacy zagrają w finale z wygranym meczu Walia-Finlandia.




Eliminacje w wykonaniu reprezentacji Polski były totalną klapą. Polacy dwukrotnie tracili punkty z Mołdawią, zdobyli zalewie 1 punkt w dwumeczu z Czechami. To wszystko przełożyło się na 3. miejsce w grupie eliminacyjnej. Udział w barażach Polska zapewniła sobie dzięki Lidze Narodów.

Z bojowym nastawieniem do nadchodzących meczów podchodzi Kamil Grosicki, który jest pewny awansu. Doświadczony reprezentant Polski chce odkupić winy za fatalne wyniki w eliminacjach. 35-latek opowiedział o tym na łamach „Kanału Sportowego”.

– Zagramy (na EURO 2024 – przyp. red.) – zapewnił Kamil Grosicki.

– Zagramy, bo musimy pokazać, że to co było, to był skandal i kompromitacja z naszej strony. I teraz mamy zawodników grających w zagranicznych, dobrych klubach i teraz jako Polska musimy wszyscy się zjednoczyć i tę całą energię przełożyć na boisko. Mamy lepszych indywidualnie zawodników, ale teraz musimy stworzyć jedną grupę i awansować na Mistrzostwa Europy – skomentował 93-krotny reprezentant Polski.




Kierowca Formuły 1 został współwłaścicielem klubu. „Zawsze chciałem zaangażować się w piłkę nożną”

 

Kierowca Formuły 1 wykupił udziały we francuskim trzecioligowcu. Pierre Gasly z Alpine Team został współwłaścicielem FC Versailles.

 

Kierowca F1 inwestuje w piłkę nożną

 

Bieżący sezon Formuły 1 z pewnością nie przebiega po myśli Pierre’a Gasly’ego. Francuski kierowca w dwóch Grand Prix nie zdobył ani jednego punktu.

Kiepskie wyniki w wyścigach nie powstrzymały jednak Francuza od działań w biznesie. Kierowca z Alpine Team został współwłaścicielem trzecioligowego klubu. Pierre Gasly zakupił udziały w FC Versailles, o czym poinformował zespół w mediach społecznościowych.

– Jestem zachwycony możliwością dołączenia do FC Versailles, ponieważ zawsze chciałem zaangażować się w profesjonalną piłkę nożną – powiedział 28-letni kierowca.

Pozostałymi właścicielami klubu z okolic Paryża są Alexandre Mulliez i Fabien Lazare. Na razie nie wiadomo jednak, ile procent udziałów należy do kierowcy Formuły 1. Zaangażowanie Gasly’ego ma pomóc w odbudowie klubu po finansowych perturbacjach.

Źródło: FC Versailles

Łukasz Gikiewicz został oszukany przez swojego agenta? Mocne oskarżenia w stronę byłego kadrowicza

Łukasz Gikiewicz udzielił wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale na jego kanale. Bramkarz podzielił się w rozmowie niemiłą sytuacją z czasów, gdy jego interesy reprezentował Marek Citko. 36-latek twierdzi, że został przez niego oszukany. 




Gikiewicz gra obecnie w KTS Weszło, ale jego CV jest bardzo bogate. W samej Polsce występował między innymi w ŁKS-ie Łódź, Śląsku Wrocław czy Polonii Bytom. Od 2013 roku grał natomiast w Omonii Nikozja, po której zaliczył mnóstwo egzotycznych lig. Swoich sił próbował w Bułgarii czy Rumunii, ale grał również w Tajlandii, Arabii Saudyjskiej, Katarze czy w Indiach.

Oszukany przez byłego kadrowicza?

36-latek udzielił ostatnio wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale na jego kanale w serwisie YouTube. Napastnik w rozmowie wrócił do początków swojej kariery i wspomniał o współpracy z Markiem Citką, który reprezentował wówczas jego interesy. Gikiewicz otwarcie przyznał, że czuje się przez niego oszukany.

– No on powie, że mnie nie oszukał, ja powiem, że on mnie oszukał. Podpisałem papier in blanco. Dlaczego? Bo miałem 19 lat w ŁKS-ie, 20. Byłem głupi, zaufałem. Bo otwierał bagażnik i dawał buty Nike’a, tak działają agenci. Niestety, za głupotę się płaci i zapłaciłem – powiedział Gikiewicz.




– Za każdy zmieniony klub muszę zapłacić karę i chyba tam było za każdy klub po 20 tys. euro. I zapłaciłem chyba 80, 70, nie wiem. Tak, no przegrałem. To nie chodziło też na jak długi okres, bo ja tak często zmieniałem kluby. Gdybym nie zmienił, to bym się nie wpakował w ten problem, ale po prostu, że zmieniałem, to się wpakowałem – dodał. 

Hit transferowy z udziałem trenera w Ekstraklasie? Media informują o możliwej zmianie w Cracovii

Według portalu „WP Sportowe Fakty” Jacek Zieliński po sezonie zostanie zwolniony z Cracovii. Pojawiło się już nawet nazwisko jego potencjalnego zastępcy. Mówi się o ruchu, który byłby zostać odebrany jako hit. 




Mimo kapitalnego startu rundy wiosennej i wygranej 6-0 z Radomiakiem, Cracovia znalazła się w kryzysie. Od tamtego efektownego zwycięstwa „Pasy” nie wygrały żadnego z pięciu kolejnych meczów. W związku z tym spadła na 14. miejsce w tabeli Ekstraklasy i ma zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

Trenerski hit transferowy?

Kryzys może się odbić na pozycji Jacka Zielińskiego, który pracuje w Cracovii od 2021 roku. Portal „WP Sportowe Fakty” twierdzi, że 62-latek znalazł się na wylocie z klubu. Jego kontrakt, obowiązujący do końca sezonu, najprawdopodobniej nie zostanie przedłużony, niezależnie od kolejnych wyników.

– Według informacji WP SportoweFakty, wygasająca z końcem sezonu umowa 62-latka nie zostanie przedłużona bez względu na to, czy Jacek Zieliński spełni postawione przed nim wymagania, czy nie – czytamy. 

Portal twierdzi również, że wybrano już następcę Zielińskiego. Tym miałby zostać obecny szkoleniowiec Warty Poznań – Dawid Szulczyk.




– Na następcę Zielińskiego w Cracovii wytypowano Dawida Szulczka. Według naszych informacji angaż 34-latka przy Kałuży 1 jest na ostatniej prostej – informuje „WP Sportowe Fakty”.

Jeśli taki transfer doszedłby do skutku, to mówilibyśmy o hitowym ruchu trenerskim w Ekstraklasie. Dawid Szulczyk uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych polskich szkoleniowców młodego pokolenia. Szczególnie pokazał to ubiegły sezon, w którym Warta długo biła się o 5. miejsce w tabeli, choć finalnie skończyła go na 8. pozycji.

Górnik odpowiada na oświadczenie Ruchu. „Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności…”

Górnik Zabrze odpowiedział na ostatnie oświadczenie Ruchu Chorzów w sprawie zamieszek podczas Wielkich Derbów Śląska. Władze klubu z Zabrza odcinają się od zachowania kibiców, przekazując, iż Górnik nie powinien ponosić odpowiedzialności za to, co się wydarzyło.

W miniony weekend miały miejsce 123. Wielkie Derby Śląska. Derbowe starcie między Ruchem Chorzów a Górnikiem Zabrze zakończyło się wygraną ekipy z Zabrza wynikiem 2:1. Na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło ponad 38 tysięcy widzów.




Niestety, przy okazji meczu na stadionie doszło do ogromnych zniszczeń. Władze Ruchu Chorzów podzieliły się zdjęciami, na których widać powyrywane drzwi, czy uszkodzone kafelki w toalecie. Wszystko to miało wydarzyć się na trybunie gości. W komunikacie Ruch poinformował, że będzie chciał pociągnąć do odpowiedzialności sprawców zniszczeń. Więcej w tym temacie pisaliśmy TUTAJ.

Na komunikat Ruchu Chorzów odpowiedział Górnik Zabrze. Władze zabrzańskiego klubu odcinają się od wyrządzonych na Stadionie Śląskim zniszczeń. Górnik wypomina Ruchowi, że to po stronie organizatora imprezy leży kwestia odpowiedniego nadzoru.

– Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności za brak właściwego nadzoru organizatora imprezy masowej – czytamy w komunikacie.




Idąc dalej. W swoim oświadczeniu Górnik tłumaczy okoliczności, w jakich miało dojść do zniszczeń na stadionie. Rozróby w sektorze gości miały nastąpić, kiedy kibice Ruchu szturmowali bramę i chcieli dostać się na trybunę Górnika. Ochrona miała się wtedy skupić na powstrzymaniu kibiców gospodarzy. Mimo wszystko ciężko jednak w tej sytuacji usprawiedliwiać kibiców Górnika.

– Z naszych informacji wynika, że do zniszczeń doszło w momencie, gdy kibice Ruchu Chorzów próbowali sforsować bramę i wtargnąć na sektor Górnika. Ochrona skoncentrowała się przede wszystkim na powstrzymywaniu kibiców organizatora – przekazuje Górnik Zabrze.

Cały komunikat Górnika Zabrze znajduje się poniżej.

„Dnia 18.03.2024 r. o godz. 11:00 odbyło się spotkanie przedstawicieli Klubu z władzami Stadionu Śląskiego w sprawie stanu obiektu po 123. Wielkich Derbach Śląska. Górnik Zabrze nie powinien ponosić odpowiedzialności za brak właściwego nadzoru organizatora imprezy masowej. Z naszych informacji wynika, że do zniszczeń doszło w momencie, gdy kibice Ruchu Chorzów próbowali sforsować bramę i wtargnąć na sektor Górnika. Ochrona skoncentrowała się przede wszystkim na powstrzymywaniu kibiców organizatora. Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę, że zarówno przed meczem, jak i po zakończeniu spotkania, biuro bezpieczeństwa Górnika Zabrze nie zostało poinformowane i tym samym nie uczestniczyło w protokolarnym odbiorze oraz zdaniu sektora gości, co stanowi standardową procedurę. Mamy nadzieję, że dzięki zapisom z kamer monitoringu, służby bezpieczeństwa szybko ustalą wszystkich sprawców aktów wandalizmu i pociągną ich do odpowiedzialności. Liczymy, że pozwoli to na skupienie uwagi publicznej na najważniejszym elemencie Wielkich Derbów Śląska, czyli wydarzeniach boiskowych, a więc drugim z rzędu zwycięstwie Trójkolorowych.”

Nowe doniesienia po skandalu w Turcji. MSW reaguje: „Zatrzymano 12 osób”

Po meczu Trabzonsporu z Fenerbahce wybuchło spore zamieszanie. Kibice gospodarzy wtargnęli na boisko, aby zaatakować piłkarzy gości ze Stambułu. Tureckie MSW poinformowało o aresztowaniu 12 osób.

 

Skandaliczne zachowanie kibiców Trabzonsporu

Fenerbahce pokonało Trabzonspor w miniony weekend. Wygrana ekipy ze Stambułu rozwścieczyła kibiców gospodarzy. Fanatycy z Trabzonu wpadli na murawę, aby bić piłkarzy Fenerbahce.

 

Co ciekawe, kamery zarejestrowały, jak piłkarze klubu Sebastiana Szymańskiego stanęli do walki z chuliganami. Później służby asekurowały zespół Fenerbahce do szatni.

Nowe doniesienia w tej sprawie przekazał Ali Yerlikaya. Minister spraw wewnętrznych Turcji ogłosił, że wszczęto śledztwo, a osoby zaangażowane w bijatykę na murawie zostaną ukarane.

– Występowanie przemocy na boiskach piłkarskich jest niedopuszczalne – napisał.

Polityk poinformował również zatrzymaniu dwunastu osób powiązanych ze zdarzeniami z murawy w Trabzonie.

Źródło: PAP, TVP Sport, X

Lewandowski pełen nadziei przed meczem z Estonią. „Dzisiaj nie myślę o swojej przyszłości w kadrze”

Michał Probierz i Robert Lewandowski odpowiedzieli na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem Polski z Estonią. Selekcjoner i kapitan Biało-Czerwonych wypowiedzieli się między innymi na temat nastawienia przed barażowym meczem o grę w EURO 2024.

 

Przepytani przed kluczowym meczem

Reprezentacja Polski zagra w czwartek półfinałowy mecz baraży o udział w Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej. Biało-Czerwoni powalczą o awans na turniej w Niemczech z Estonią. W przypadku wygranej z tym rywalem zagrają finał baraży przeciwko Walii lub Finlandii na wyjeździe.

We wtorek Michał Probierz i Robert Lewandowski skonfrontowali się z przedstawicielami mediów. Selekcjoner i kapitan reprezentacji Polski odpowiedzieli na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

 

Odczucia przed starciem z Estonią

– Koncentruję się przede wszystkim na nadchodzących meczach. Mocno wierzymy w awans. Co z moją przyszłością w kadrze? Dzisiaj o tym nie myślę. Żadne decyzje nie zostaną podjęte po tych meczach, myślę tylko o barażach. (…) Mam nadzieję, że w meczu z Estonią będziemy skuteczni i pokażemy to, co mamy najlepsze – powiedział Robert Lewandowski.

– Jeżeli dostaniemy się na mistrzostwa Europy, nikt nie będzie wspominał o sposobie, w jaki to uczyniliśmy – stwierdził kapitan kadry.

Lewandowski o powrocie do formy

– Zmieniłem trening. W ostatnich tygodniach zmieniliśmy intensywność zajęć w Barcelonie. Korzysta na tym cały zespół. Ja też potrzebuję wsparcia. Ostatnio miałem gorszy czas i to wsparcie było mi potrzebne. Dużo dały mi rozmowy. To, co jest w głowie, może pomóc na boisku – stwierdził „Lewy”.

– Okres świąteczny z rodziną dał mi wiele odpowiedzi na pytania, które się rodziły w 2023 roku. W 2024 roku wiedziałem, co muszę poprawić, a co nie funkcjonuje – dodał.

Probierz o znakach zapytania

– Do pierwszego spotkania nie będzie wielu sesji treningowych. Bartek Slisz przyleci trochę później, a ta grupa, która jest, to wiadomo, że nie zmienimy wszystkiego. Chcemy udoskonalić to, co robiliśmy na poprzednich zgrupowaniach. Chcemy poprawić elementy, które szwankowały. Chcemy być skuteczni, bo tego nam zabrakło z Czechami i Mołdawią – powiedział Michał Probierz.

O powołaniu Salamona…

– Ma cechy przywódcze. Gdyby nie miał tej kary, to pewnie grałby regularnie w reprezentacji. To, że jest starszy, nie oznacza, że nie może grać. To kadra, która ma awansować na EURO. Nie patrzę na to, kto ile ma lat, ale na to by zawodnik się wyróżniał – tak jak np. Marczuk. Salamona oglądałem w dwóch meczach, miałem z nim okazję też porozmawiać – stwierdził selekcjoner reprezentacji Polski.

Pytanie o Julię Żugaj

Jeden z dziennikarzy podczas serii pytań do Roberta Lewandowskiego nawiązał do niedawnego spotkania piłkarza FC Barcelony z polskimi influencerami. Redaktor „Faktu” spytał napastnika Blaugrany o to, czy jest „żugajką”. Ostatecznie kapitan kadry wybuchł śmiechem, co uwieczniły kamery [ZOBACZ TUTAJ].

Spotkanie z Estonią zaplanowano na 21 marca o godzinie 20:45.

Źródło: Łączy nas Piłka

Czołowy klub z Ekstraklasy zainteresowany Goncalo Feio! Portugalczyk podpisze 4-letni kontrakt?

Gonalco Feio podjął niespodziewaną decyzję po porażce ze Stalą Rzeszów. Portugalczyk postanowił podać się do dymisji i zrezygnował z prowadzenia Motoru Lublin. Równolegle pojawiły się plotki o tym, że szkoleniowcem zainteresowany jest Lech Poznań. 




Feio prowadził Motor od września 2022 roku. W ciągu tych dwóch lat zdołał zbudować sobie reputację świetnego trenera wśród kibiców w Lublinie, ale nie tylko. Wyrósł na jednego z lepszych fachowców na polskim podwórku, dodatkowo imponując znajomością języka.

Dymisja, zastępstwo i…

Ostatecznie Portugalczyk zdecydował się nie dość niespodziewany ruch. Po zaskakującej porażce ze Stalą Rzeszów, Feio poinformował, że podaje się do dymisji. TVP Sport jako pierwsze podało tę informację, dodając, że szkoleniowiec pożegnał się już ze swoimi zawodnikami.

Szybko pojawiły się spekulacje, że taki ruch był zagraniem pod wywalczenie sobie nowej umowy. Obecny kontrakt trenera obowiązywał bowiem tylko do zakończenia bieżącego sezonu. Konsekwencje były jednak zgoła inne. Motor Lublin wydał oficjalne oświadczenie, w którym potwierdził odejście Feio oraz ogłosił, że zastąpi go Mateusz Stolarski – jego dotychczasowy asystent.

– Dziękujemy trenerowi Goncalo Feio za wspaniałą pracę wykonaną w Lublinie i życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej – napisano w komunikacie. 




– Motor Lublin wystąpił do Polskiego Związku Piłki Nożnej o wyrażenie zgody na prowadzenie drużyny przez trenera Mateusza Stolarskiego i taką zgodę otrzymał – dodał Motor. 

… Ekstraklasa?

Kariera Feio może jednak teraz nabrać rozpędu, a decyzja ostatecznie okazać się trafieniem w „10”. Według portalu „Ligowiec”, Portugalczykiem poważnie ma interesować się Lech Poznań. Mało tego, działacze z Wielkopolski przedstawili ponoć szkoleniowcowi ofertę czteroletniego kontraktu.

Jak na razie brak oficjalnego potwierdzenia tych informacji. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem Feio zobaczymy na ławce któregoś klubu z Ekstraklasy.

AKTUALIZACJA (1.)

Nowe światło na kwestię plotek o kontrakcie dla Feio w Lechu Poznań rzucił Dawid Dobrasz. Dziennikarz portalu meczyki.pl, dobrze zaznajomiony z realiami „Kolejorza” twierdzi, że nie ma tematu zatrudnienia Portugalczyka w klubie. Dodał również, że jest to podobna sytuacja do informacji, które łączyły jakiś czas temu Marka Papszuna z tym samym klubem.

AKTUALIZACJA (2.)

Do sprawy odniósł się również Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha Poznań. Dodał on na Twittera wymowny wpis, którym jednocześnie zdementował doniesienia o potencjalnym zatrudnieniu Goncalo Feio. Sprawę można zatem uznać za zakończoną.

Wielka oferta za Marcina Bułkę! 40 milionów euro na stole

Marcin Bułka wzbudził zainteresowanie wielkich klubów. Ofertę za polskiego bramkarza złożył Manchester United. Szczegóły ujawnił Mateusz Borek.

Obecny sezon jest niezwykle udany dla Marcina Bułki. Polski bramkarz od początku rozgrywek jest podstawowym bramkarzem OGC Nice. W 26 meczach tego sezonu Ligue 1 aż 14-krotnie zachowywał czyste konto. Jeśli chodzi o bramkarzy z lig TOP 5 pod tym względem lepsi od Bułki są tylko Unai Simon (15 czystych kont) i Yann Sommer (17 meczów bez straty bramki).




Znakomita postawa Marcina Bułki w tym sezonie nie umknęła uwadze skautom najlepszych klubów z Europy. Jak poinformował Mateusz Borek na antenie Kanału Sportowego, ofertę za polskiego bramkarza miał złożyć Manchester United! Angielski klub miał zaoferować za 24-latka aż 40 milionów euro!

– Nie mogę powiedzieć za dużo, lecz wpłynęła już pierwsza oferta do Nicei – rozpoczął Mateusz Borek.

– Na stole leży 40 milionów euro od Manchesteru United. To jest oczywiście związane z osobą właściciela Jima Ratcliffe’a, który ma udziały w Manchesterze United – ujawnił.

To jest naturalny krok. Myślę, że to może być z obecności pewnych osób komunikat dla menadżerów dla Piniego Zahaviego z powodu zainteresowania innych klubów. Pewnie w ciągu następnych kilku tygodni przekonamy się, czy Manchester Untied realnie jest gotowy dzisiaj zapłacić te 40 milionów euro – zakończył dziennikarz Kanału Sportowego.




Marcin Bułka trafił do OGC Nice w 2021 roku na zasadzie wypożyczenia. Rok później Nicea postanowiła wykupić polskiego golkipera. Obecny kontrakt Bułki obowiązuje do czerwca 2026 roku.


źródło: kanalsportowy.pl

Juergen Klopp wściekły na dziennikarza po porażce w FA Cup. Niemiec przerwał wywiad [WIDEO]

Juergen Klopp nie dokończył wywiadu po porażce z Manchesterem United w FA Cup. Szkoleniowiec Liverpoolu nie wytrzymał nerwów i przerwał rozmowę z dziennikarzem. 




Starcie Liverpoolu z Manchesterem United w Pucharze Anglii opiewało w ogrom emocji. Szczególnie dużo działo się w końcówce dogrywki. Do 120 minuty utrzymywał się remis 3-3, aż piłkę do siatki wpakował Amad Diallo. Jego gol okazał się decydujący i zapewnił „Czerwonym Diabłom” awans do półfinału rozgrywek.

Upust

Juergen Klopp po porażce udzielił wywiadu dziennikarzowi ze skandynawskiego oddziału Viaplay. Rozmowa przybrała jednak niespodziewany obrót. Wszystko zaczęło się od pytania o spadek o intensywność gry „The Reds” w dogrywce.

– To nieco głupie pytanie. Nie wiem, ile dokładnie rozegraliśmy ostatnio spotkań. Nie wiem też, ile zagrało United. Taki jest sport. Jestem naprawdę rozczarowany tym pytaniem, choć ty twierdzisz pewnie, że było dobre – odparł Klopp. 

Dziennikarzowi to jednak nie wystarczyło i dociekał dalej. Próbował wyciągnąć od Kloppa więcej, dopytując, czy Liverpool rozegrał za dużo meczów w tym sezonie.




– Dajże już spokój. Wyraźnie nie jesteś w najlepszej formie. Nie mam już do ciebie cierpliwości – wybuchł niemiecki trener, po czym opuścił Mixed Zone, nie odpowiadając na pytania pozostałych dziennikarzy.

Mimo odpadnięcia z FA Cup, Liverpool wciąż ma szansę na zdobycie dwóch cennych trofeów. „The Reds” zawalczą o Ligę Europy, w której ćwierćfinale zmierzą się z Atalantą. Poza tym nadal liczą się w walce o mistrzostwo Anglii, gdzie mają tyle samo punktów co Arsenal.

Lewandowski szczery do bólu. Zdradził klucz do poprawy formy. „Popełniałem błędy”

Robert Lewandowski był prawdziwą gwiazdą ostatniego meczu FC Barcelony z Atletico Madryt (3-0). Polak miał udział przy każdej bramce Blaugrany, strzelając gola i zaliczając dwie asysty. Po ostatnim gwizdku udzielił krótkiego wywiadu przed kamerami „Eleven Sports”, w którym zdradził, że zaczął inaczej podchodzić do treningów. 




Barcelona z Atletico zagrała wręcz koncertowo. Mistrzowie Hiszpanii na Wanda Metropolitano pokazali pokaz gry w piłkę i praktycznie zmietli rywali. Duża w tym zasługa Roberta Lewandowskiego, który najpierw asystował przy trafieniu Joao Felixa, a później sam dołożył gola. Później Polak dołożył drugą asystę, tym razem przy bramce Fermina Lopeza.

Zmiana podejścia

Ten mecz tylko potwierdził, ze Lewandowski wrócił do formy. Nie wzięło się to jednak znikąd. Kapitan reprezentacji Polski przed kamerami „Eleven Sports” nie ukrywał, że zmienił w tym roku podejście do treningów. Według „Lewego” to ono okazało się kluczem do jego lepszej dyspozycji.

– Myślę, że wiem z czego to wynikało. W mojej karierze te momenty były krótkie i też pewnie wiele czynników na to wpłynęło. Uważam, że też było to spowodowane poczuciem fizycznym. Od tego roku zmiana treningów, zmiana podejścia indywidualnego pode mnie, czego potrzebuję, dały mi to, że czuję się pewnie fizycznie. Reszta łatwiej przychodzi. Tamten rok był ciężki. Popełniałem błędy, nauczyłem się i wyciągnąłem wnioski – przyznał Lewandowski. 




Przy okazji Lewandowski zahaczył o nadchodzące baraże o Euro 2024. Polska już w czwartek zmierzy się z Estonią w pierwszym meczu. Jeśli „Biało-Czerwoni” wygrają, to o wyjazd na niemiecki turniej powalczą z Finlandią lub Walią. 35-latek jest dobrej myśli przed zbliżającym się starciem.

– Mam takie wewnętrzne poczucie, że będzie dobrze. Mocno w to wierzę. Musimy dobrze wejść w mecz, grać to, co chcemy, nie dać przeciwnikowi zbyt wiele swobody, tylko mieć to pod kontrolą – podkreślił kapitan. 

Takie zachowanie nie przystoi mistrzom. W takim stanie Raków zostawił szatnię na stadionie ŁKSu

ŁKS zremisował niedzielne starcie z Rakowem Częstochowa (1-1). Poza samym wynikiem, który był dość zaskakujący, tematem w mediach był stan szatni, jaką zostawili piłkarze mistrzów Polski. Powiedzieć „bałagan”, to dość niewiele…

W niedzielę pachniało sensacją na stadionie Króla. ŁKS do ostatnich minut prowadził z Rakowem 1-0 po bramce Daniego Ramireza, który wykorzystał rzut karny. Remis „Medalikom” uratował dopiero Papanikolau w ostatniej akcji meczu.

Takie zachowanie nie przystoi mistrzom…

Dla ŁKSu remis był niczym zwycięstwo, zaś dla Rakowa – totalną klapą. Nastroje w drużynie z Częstochowy były nie najlepsze, a upust swojej frustracji dali po zejściu z boiska. Piłkarze i sztab szkoleniowy nie popisali się w szatni, zostawiając pomieszczenie w nieładnym stanie.




Na Twitterze opublikowano zdjęcia pozostawionej szatni. Natychmiastowo pod wpisem wybuchła burza, w której kibice zgodnie stwierdzili, że takie zachowanie nie przystoi mistrzom kraju.

Raków zdążył szybko zareagować na stan pomieszczenia, zamieszczając krótki komunikat. Przeprosił w nim za zachowanie zawodników oraz zobowiązał się do wpłaty pieniędzy na rzecz lokalnej organizacji ekologicznej.

– Po każdym spotkaniu dbamy o czystość w szatni, szanując pracę innych. Dziś emocje oraz pośpiech sprawił, że ten temat został niedopilnowany. W ramach zadośćuczynienia wesprzemy środkami z funduszu wewnętrznego wybraną, lokalną organizację ekologiczną – napisano.  




„Medaliki” po remisie z ŁKSem zajmują 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Do drugiego Śląska Wrocław tracą dwa punkty, zaś do liderującej Jagiellonii – cztery. Łodzianie z kolei wciąż szorują po dnie, ale dzięki ostatnim wynikom zbliżyli się na jeden punkt do przedostatniego Ruchu Chorzów. Do bezpiecznego miejsca tracą jednak aż siedem „oczek”.


TROLLNEWSY I MEMY