Roman Kosecki będzie przekonywał ministra ws. obiektu dla PZPN. „Mam kilka pomysłów”

Roman Kosecki wypowiedział się na temat bazy treningowej dla reprezentacji Polski. Były piłkarz Biało-Czerwonych w rozmowie z Polsatem Sport poparł pomysł budowy takiego obiektu.

 

Kosecki popiera pomysł ośrodka dla kadry

Jeszcze kilka miesięcy temu opinia publiczna była nastawiona, że w Otwocku powstanie Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Wielki projekt PZPN-u miał powstać przy pomocy władzy. Wybory zmieniły jednak wszystko i pomysł dofinansowania upadł.

 

Projekt Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej został zawieszony. Głos w tej sprawie zabrał między innymi Roman Kosecki. Były piłkarz reprezentacji Polski przedstawił swoją opinię w rozmowie z Polsatem Sport.

 

– Z tego co wiem, trzeba było tam wyciąć sześć hektarów lasu. Wyobraża pan sobie protesty ludzi? Otwock był kiedyś uzdrowiskiem. Teraz jedynym, jakie zostało na Mazowszu jest Konstancin. Zresztą jesteśmy z tego dumni w Konstancinie, że mamy wspaniałą zieleń i lasy. W okolicy Warszawy jest dużo terenów, gdzie nie trzeba wycinać lasów, a jestem przekonany, że ministerstwo będzie przychylne, jeśli tylko projekt będzie dobrze przemyślany – powiedział Kosecki.

Mimo pewnych obiekcji co do lokalizacji ośrodka Roman Kosecki popiera wspomniany projekt. Były piłkarz Legii Warszawa uważa, że obiekt powinien zostać wybudowany w okolicach lotniska w Warszawie. 58-latek zapewnił, że będzie przekonywał polityków do utworzenia wspomnianego ośrodka.

 

– Oczywiście, że powinniśmy mieć taki ośrodek, najlepiej w okolicach lotniska w Warszawie. Jest bardzo dużo dogodnych terenów. Nie ukrywam, że mam kilka pomysłów i informuję o tym ludzi, którzy tym się zajmują. Tylko tyle mogę na razie powiedzieć. Będę przekonywał ministra i ludzi z nim powiązanych, że taka inwestycja jest nam potrzebna. (…) Projekt PZPN-u widziałem, przecież można go zobaczyć na stronie federacji. To jest bardzo dobry projekt. Polska piłka, z jej historią, zasługuje na taki ośrodek – dodał były reprezentant Polski.

Źródło: Polsat Sport

Legia nie dostała pieniędzy za transfer Muciego. Klub zgodził się na zaskakujące warunki

Legia Warszawa zimą dokonała hitowej transakcji i sprzedała Ernesta Muciego za 10 mln euro do Besiktasu. Okazuje się jednak, że Turkowie nadal nie zapłacili „Wojskowym” za Albańczyka. Na antenie „Meczyków” sytuacje wyjaśnił Paweł Gołaszewski. 




Na początku lutego Legia zaakceptowała ofertę za Muciego, który od dłuższego czasu był łączony ze zmianą klubu. Finalnie napastnik trafił do Besiktasu za zawrotną kwotę 10 mln euro. Co ciekawe, zawodnik z miejsca stał się bardzo istotnym ogniwem drużyny Fernando Santosa.

Gdzie przelew?

O ile transfer wygląda znakomicie na papierze dla obu stron, to dużo gorzej wygląda to w rzeczywistości. Paweł Gołaszewski z tygodnika „Piłka Nożna” zdradził, że Legia wciąż nie otrzymała pieniędzy wynikających z transferu Muciego.




– Legia wychodziła z kryzysu sportowego, a teraz wychodzi z kryzysu finansowego. Wszyscy pytają: „Gdzie są pieniądze za Muciego?”. Tych pieniędzy jeszcze nie ma – powiedział dziennikarz. 

Skąd takie opóźnienie w płatności? Gołaszewski twierdzi, że Legia miała zgodzić się na uregulowanie należności w ratach. Pierwsza z nich ma wpłynąć dopiero w marcu.




– One dopiero będą. Jest sześć lub siedem rat. Pierwsza wpłynie do Legii dopiero w marcu – oznajmił. 

Muci jak na razie świetnie radzi sobie w Turcji. Dla Besiktasu strzelił już nawet swojego premierowego gola. W sumie w ekipie Fernando Santosa uzbierał trzy występy.

Kulisy odejścia Tuchela z Bayernu. „Razem wznieśli toast za wyjaśnioną sytuację”

Thomas Tuchel zakończy pracę w Bayernie wraz z końcem tego sezonu. Niemieckie media ujawniły kulisy negocjacji w sprawie wcześniejszego odejścia 50-letniego trenera.




W ubiegłym tygodniu ogłoszona została decyzja o zakończeniu pracy Thomasa Tuchela w Bayernie Monachium. 50-latek opuści klub po zakończeniu tego sezonu. Pierwotnie jego kontrakt obowiązywał do końca czerwca 2025 roku, jednak obie strony porozumiały się ws. wcześniejszego zakończenia współpracy. Tuchel objął Bayern w marcu 2023 roku.




Niemiecki „BILD” ujawnił kulisy odejścia Tuchela z Bayernu. Tuż po przekazaniu tej informacji do opinii publicznej, Tuchel zjawił się w jednej z monachijskich restauracji. Obecny był tam też Hasan Salihamidzić, były dyrektor sportowy Bayernu, i Christoph Freund, obecny dyrektor sportowy bawarskiego klubu. Panowie mieli razem wznieść toast za osiągnięcie porozumienia w sprawie odejścia Tuchela.




– To, o czym jeszcze nikt nie wie: Hasan Salihamidzić także tam był. Facet, który sprowadził Tuchela, przyszedł do stołu trenera. Christoph Freund, obecny dyrektor sportowy, również siedział wśród przyjaciół Tuchela. Razem wznieśli toast za wyjaśnioną sytuację – pisze „BILD” cytowany przez „sport.pl”.





źródło: sport.pl

Kroos zażenowany pracą sędziego po meczu z Sevillą. „To jednak było już za wiele”

Toni Kroos wypowiedział się na temat pracy sędziego Isiro Diaza de Mery, który prowadził mecz Realu Madryt z Sevillą. Niemiecki pomocnik złośliwie skomentował zachowanie arbitra w trakcie spotkania.

 

Kroos niezadowolony z pracy sędziego

Real Madryt w minionej kolejce ligi hiszpańskiej pokonał Sevillę (1:0). Królewscy długo męczyli się z ekipą z Andaluzji, ale ostatecznie po bramce Luki Modricia w końcówce zgarnęli trzy punkty.

 

W trakcie meczu na placu gry było bardzo nerwowo. Irytacja sięgnęła takiego stopnia, że zwykle spokojny Toni Kroos wypowiedział się na temat pracy sędziego.

– Przeczytałem gdzieś, że skoro Toni Kroos i Carlo Ancelotti dostali żółte kartki za protesty, to coś musiało być nie tak. Nie należę do osób, które w trakcie meczów dużo odzywają się do sędziów. To jednak było już za wiele. W całej pierwszej połowie w każdej stykowej sytuacji sędzia widział nasz faul. Czasami odgwizdywał rzeczy, które w ogóle nie były faulami. Tak jak w moim przypadku. Wkurzyłem się, bo byłem metr od przeciwnika. Widziałem, że chciał się ze mną zderzyć, więc nawet się odsunąłem, ale sędzia to zignorował – powiedział Niemiec.

 

Po tym zdarzeniu Toni Kroos protestował, ale doczekał się jedynie żółtej kartki. Niemiecki pomocnik w ironiczny sposób skomentował decyzję arbitra.

– Bóg wszystko widzi. Prawdopodobnie wtedy sędzia doznał kontuzji łydki – dodał.

 

Isiro Diaz de Mera opuścił boisko w 60. minucie. Arbiter spotkania Realu Madryt z Sevillą wcześniej był opatrywany przez medyków w okolicach łydki.

Królewscy zajmują pierwsze miejsce w La Lidze. Podopieczni Carlo Ancelottiego mają sześć punktów przewagi nad drugą Gironą i osiem nad trzecią FC Barceloną.

Źródło: marca.com, meczyki.pl

Piłkarze Rakowa zostaną ukarani za fatalny mecz z Piastem? W Częstochowie gęstnieje atmosfera

Raków Częstochowa nie zdobędzie Pucharu Polski w tym sezonie. „Medaliki” odpadły w ćwierćfinale, po porażce z Piastem Gliwice (0-3). Media przebąkują, że konsekwencje na ten wynik może ponieść kilku zawodników. 




Piast Gliwice okazał się zdecydowanie lepszy od Rakowa w ćwierćfinale Pucharu Polski, wygrywając z mistrzami aż 3-0. Ekipie z Częstochowy słabo idzie również w rozgrywkach ligowych, gdzie powiększa się strata do lidera i coraz częściej notują wpadki. Na ten moment Raków zajmuje dopiero szóste miejsce.




Kary?

Nic dziwnego zatem, że w klubie panują coraz gorsze nastroje. Portal meczyki.pl informował, że po meczu z Piastem Michał Świerczewski zwołał spotkanie kryzysowe. Słychać również, że choć Dawid Szwarga pozostanie na razie trenerem Rakowa, to jego pozycja nie jest już tak mocna, jak była wcześniej.

Teraz portal weszlo.com podaje z kolei, że konsekwencje mogą czekać piłkarzy częstochowskiego klubu. Szefostwo miało przekazać swoje uwagi do rady drużyny, w której znajdują się Zoran Arsenić, Fran Tudor, Bartosz Nowak, Vladan Kovacević i Władysław Koczerhin. Zażalenia miały dotyczyć postawy drużyny na meczach oraz na treningach.




Portal dodaje, że wkrótce niektórzy piłkarze mogą zostać zdegradowani do trzecioligowych rezerw. Póki co nie wiadomo jednak, kogo taki los mógłby potencjalnie czekać. W klubie nie ma też tematu nałożenia na piłkarzy kar finansowych. Wiele może wyjaśnić najbliższy ligowy mecz z Lechem Poznań. Porażka z bezpośrednim rywalem w walce o podium może doprowadzić do większego trzęsienia ziemi.

Ronaldo wezwany przez Komisję ds. Etyki i Dyscypliny. Powodem obsceniczny gest w kierunku trybun

Cristiano Ronaldo uległ prowokacji kibiców drużyny przeciwnej i wykonał w ich stronę niestosowny gest. Zachowanie Portugalczyka nie spodobało się władzom ligi. Według doniesień mediów Komisja ds. Etyki i Dyscypliny wezwała legendę Realu Madryt na przesłuchanie.

 

Ronaldo wezwany

 

Al-Nassr wygrało w niedzielę z Al-Shabab 3:2. Cristiano Ronaldo strzelił jedną z bramek w tym spotkaniu. Po zakończeniu meczu kibice rywali skandowali „Messi, Messi”. Portugalczyk uległ prowokacji i na początku przyłożył rękę do ucha i wysłuchiwał fanów zespołu rywala. Później jednak pokazał im niestosowny gest w okolicach przyrodzenia.

 

Według saudyjskich mediów zachowanie Portugalczyka nie przypadło do gustu władzom ligi. Dziennikarze donoszą, że sprawą zajmuje się Komisja ds. Etyki i Dyscypliny. Nie podjęła ona jednak jeszcze decyzji. Działacze chcą poznać wersję Ronaldo i z tego powodu wezwą go na przesłuchanie. Na miejscu wytłumaczy się ze swojego zachowania.

 

Według saudyjskiego dziennikarza Khalida Al-Rasheeda Portugalczykowi grozi grzywna za niesportowe zachowanie. Zabraknie go w dwóch następnych meczach Al-Nassr ze względu na zawieszenie.

Cristiano Ronaldo zagrał w 29 spotkaniach w bieżącym sezonie. W tym czasie Portugalczyk strzelił 28 bramek oraz zanotował 11 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia 39-latka na 15 mln euro.

Źródło: Sport.pl, Twitter

Alarm w Częstochowie po kompromitacji Rakowa. Zwołano pilne spotkanie z piłkarzami

W Rakowie Częstochowa nastała napięta atmosfera po kompromitującej porażce drużyny Dawida Szwargi w Pucharze Polski. Jak informuje Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”, w częstochowskim klubie zwołano pilne spotkanie z piłkarzami.




Na wtorek zostały zaplanowane dwa ćwierćfinałowe mecze Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu Piast Gliwice mierzył się z Rakowem Częstochowa. Starcie to zakończyło się okazałym zwycięstwem gospodarzy 3:0. Porażka ta spowodowało odpadnięcie z rozgrywek podopiecznych Dawida Szwargi.




Po porażce z Piastem publicznie zareagował właściciel Rakowa, Michał Świerczewski. We wpisie na Twitterze napisał, że Raków stał się ligowym średniakiem. Dodał także, że jest to największy kryzys Rakowa od 2016 roku.

– Niestety, staliśmy się ligowym średniakiem. Nie ma sensu się oszukiwać, to nasz najpoważniejszy kryzys od 2016 r. Zebrałem wtedy trochę doświadczeń. Spróbujemy tą sytuacją zarządzić – przekazał Michał Świerczewski.




Zakulisowe rzeczy ujawnił Piotr Koźmiński z „WP Sportowe Fakty”. Jak czytamy, na 21:30 zaplanowano w Rakowie pilne spotkanie z piłkarzami. Na spotkaniu mają zjawić się wszyscy – od właściciela, przez zarząd, aż po wszystkich piłkarzy, nawet tych kontuzjowanych.

Niewykluczona jest zmiana trenera Rakowa w niedalekiej przyszłości. Posada Dawida Szwargi jest mocno gorąca. Piotr Koźmiński dodaje, że od jakiegoś czasu trwają w dyskusje na temat przyszłości młodego trenera.





źródło: wp sportowe fakty

Feministki wściekłe na Brendana Rodgersa. Aktywistki rozjuszone wypowiedzią trenera w stronę dziennikarki

Brendan Rodgers rozwścieczył feministki swoim komentarzem w kierunku dziennikarki BBC Scotland. Choć kobieta urażona się nie poczuła, to w jej obronie stanęła ich cała masa. Obecnie na trenera Celticu spada wielka krytyka. 




„The Bhoys” pokonali w niedzielę Motherwell (3-1). Może wynik na to nie wskazuje, ale spotkanie było dramatyczne, a zwycięstwo Celtic wyszarpał dopiero w końcówce. Po ostatnim gwizdku wywiadu udzielił Brendan Rodgers, czym rozpalił całą Szkocję.

Wściekłe feministki

O co cała afera? Rodgers po meczu rozmawiał z dziennikarką BBC Scotland, Jane Lewis. Udzielił on kobiecie dość lakonicznej wypowiedzi odnośnie walki o mistrzostwo Szkocji w trwającym sezonie.

– Ta grupa napisała już historię. Ale my obecnie piszemy nową historię – odparł dziennikarce. 




Lewis taka odpowiedź się nie spodobała. Poprosiła więc szkoleniowca o jej doprecyzowanie. Ten jednak zamiast rozszerzyć swoją myśl rozpoczął ogromną burzę.

– Nie ma takiej potrzeby. Dobrze wiesz, co mam na myśli. Wystarczy. Dobra robota, dobra dziewczynka – wypalił. 




Po tej wypowiedzi na Rodgersa wylała się fala krytyki ze strony szkockich feministek. Grupa „For Women Scotland” nazwała tę sytuację „przygnębiającą” oraz dodała, że „zwykły seksizm jest wciąż obecny w sporcie”. 

– Osiągnięcia kobiet wciąż są niedoceniane i lekceważone, a ich status zawodowy podważany. Rodgers powinien przeprosić reporterkę – oznajmiła rzeczniczka prasowa grupy. 




– Myśleliśmy, że dinozaury wyginęły – skomentowała z kolei rzeczniczka innego stowarzyszenia, „The Scottish Feminist Network”.

Warto jednak podkreślić, że dziennikarka miała nie poczuć się urażona słowami szkoleniowca. Takie informacje przekazał z kolei stacja BBC News, według którego Celtic miał już się do kobiety odezwać. Na ten moment brak natomiast oficjalnego stanowiska w tej sprawie ani Lewis, ani Rodgersa.

Zieliński dostał zaskakującą ofertę. Propozycja Interu przebita

Francesco Modugno przekazał nowe doniesienia w sprawie negocjacji Piotra Zielińskiego z SSC Napoli. Według doniesień dziennikarza Polak otrzymał od Aurelio De Laurentiisa korzystną ofertę. Pomocnik Biało-Czerwonych odrzucił jednak tę opcję.

 

Negocjacje Zielińskiego z Napoli

Saga związana z przedłużeniem umowy Piotra Zielińskiego trwała od wielu miesięcy. Polak ostatecznie odrzucił wszystkie oferty od Napoli, by dołączyć po sezonie do Interu (na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, ale z ust Fabrizio Romano padło już słynne „here we go” – przyp. red.).

 

Według medialnych doniesień propozycje klubu z południa Włoch były zdecydowanie gorsze pod względem finansowym. Nowe fakty w tej sprawie przekazał jednak Francesco Modugno.

 

Wspomniany dziennikarz stwierdził, że szef klubu z Neapolu w pewnym momencie przebił ofertę Nerazzurrich. Polak jednak odrzucił propozycję Aurelio De Laurentiisa.

 

– Aurelio De Laurentiis czuje się zawiedziony. Właściciel jest przekonany, że złożył Piotrowi Zielińskiemu właściwą ofertę dotyczącą odnowienia kontraktu. Co więcej, sądzi, że zrobił to we właściwy sposób i we właściwym czasie. Zaproponował mu też pensję wyższą niż Inter – przekazał redaktor, cytowany przez areanapoli.it.

– Piłkarz podjął jednak inną decyzję, być może nawet najważniejszą w życiu. W przeszłości odrzucał już wielkie oferty. Mowa m.in. o propozycji z West Hamu United czy z Arabii Saudyjskiej – dodał.

Piotr Zieliński w bieżącym sezonie zanotował 28 występów. Polak w tym czasie zdobył trzy bramki oraz trzy asysty. Portal transfermarkt.de wycenia 29-letniego pomocnika z Ząbkowic Śląskich na 30 mln euro.

Źródło: Sport.pl, areanapoli.it

Zbigniew Boniek mógł wystąpić w filmie o Kubie Błaszczykowskim. „Wystarczyłoby, żeby do mnie zadzwonił Kuba”

Zbigniew Boniek był gościem na kanale „Prawda Futbolu”. Były prezes PZPN ustosunkował się do rzekomej niechęci wystąpienia w filmie o Kubie Błaszczykowskim.




W ubiegłym tygodniu na Amazon Prime Video miała miejsce premiera filmu „Kuba”. Jest to film biograficzny o Jakubie Błaszczykowskim. Produkcja zyskała sporą popularność i mówi się o niej dość dużo w mediach społecznościowych w różnorakich kontekstach.




W filmie udział wzięło wielu znamienitych gości. Można tu wymienić m.in. Roberta Lewandowskiego, Jurgena Kloppa, Marco Reusa, czy Adama Nawałkę, czy Łukasza Piszczka. W filmie zostało ukazane, że występu odmówił Zbigniew Boniek.




Wątek Zbigniewa Bońka był w filmie poruszony kilkukrotnie, chociażby przy okazji odebrania reprezentacyjnej opaski Kubie Błaszczykowskiemu. Producenci filmu chcieli, by na poszczególne tematy wypowiedział się sam Zbigniew Boniek, w filmie zostało to jednak przedstawione w ten sposób, że nie chciał on wziąć udziału w produkcji. Rzeczywistość była jednak nieco inna, przynajmniej zdaniem Bońka. Były prezes PZPN pojawił się we wtorek na antenie „Prawdy Futbolu”, gdzie przedstawił swoją wersję wydarzeń odnośnie jego występu w filmie „Kuba”. W skrócie – zdaniem Bońka zabrakło kontaktu ze strony samego Błaszczykowskiego.

„Ja muszę powiedzieć tak: ja przede wszystkim w ogóle nie wiedziałem, że Kuba robi jakiś film. Dowiedziałem się o tym jakieś 3 tygodnie temu, bo nie miałem żadnej wiedzy na temat filmu.”

„Jakby Kuba mnie zaprosił, to ja bym w tym filmie wypowiedział się bardzo chętnie, tak jak to robię zawsze. Natomiast fakty są bardzo proste: 22 sierpnia 2023 roku, kiedy jestem nad morzem z całą rodziną, dostaję SMS-a od jakiejś pani, która się nazywa Kasia Kordecka. Z całym szacunkiem – mogła też być Jola Fasola, Anna Majewska, Zofia Kowalska. I dostaję SMS-a o takiej treści: 'Dzień dobry, z tej strony Kasia Kordecka. Proszę uprzejmie o telefon w wolnej chwili. Chcieliśmy poprosić pana o wywiad. Dziękuję.'”

„Później widzę, że mi wysłała, że chciałaby jednak trochę porozmawiać. Żebym powiedział o historii polskiej reprezentacji, bo oni robią film o Kubie. Później to w drugiej wiadomości dostałem. Przeczytałem to chyba po miesiącu w ogóle tego SMS-a. Ja mówię tak: ja w każdym filmie, gdzie ktokolwiek mnie prosi, to jestem. Wystarczyłoby, żeby do mnie zadzwonił Kuba, tak samo jak do mnie zadzwonił Robert Lewandowski, kiedy robił film.”

„Wydaje mi się, że savoir vivre, czyli umiejętność życia, powinno też Kubę nauczyć, że jeżeli ja chciałbym i będę robił kiedykolwiek film o mnie, to ktokolwiek w tym filmie miałby wystąpić, to najpierw bym ja zadzwonił i powiedziałbym: „Słuchaj, zadzwoni do ciebie przedstawiciel takiej i takiej firmy i daję mu twój numer telefonu, bo chciałbym cię zaprosić i chciałbym, żebyś w takim filmie wystąpił”. Czegoś takiego w ogóle nie było. Natomiast po tym nie było jakiejkolwiek żadnej próby, jakiegokolwiek telefonu, kogokolwiek od Kuby, żeby ze mną rozmawiać.”





źródło: Prawda Futbolu

Oszałamiająca wartość biznesów Lukasa Podolskiego! Niemiec zbudował „imperium”

Lukas Podolski jest znany przede wszystkim ze swojej wieloletniej kariery i gry w wielu znakomitych klubach. Od dłuższego czasu występuje w Górniku Zabrze, jednak poza piłką tworzy swoje kebabowe imperium. Dzięki temu biznesowi dorobił się naprawdę sporej fortuny. 




Niemiec wzbudza raczej pozytywne emocje wśród polskich kibiców. Szczególną sympatię zyskał wśród sympatyków Górnika Zabrze, którym obiecał, że zagra w ich klubie. I faktycznie tak zrobił. Od 2021 roku piłkarz dumnie reprezentuje barwy śląskiego klubu.

Majątek na kebabach

Podolski poza byciem świetnym piłkarzem, mistrzem świata z 2014 roku, ma także głowę do interesów. „Poldi” jest dumnym właścicielem sieci kebabów „Mangal Doner”, która w Niemczech ma aż 27 lokali. To jednak nie jedyny interes, jaki ma w swoim portfolio. Jest również w posiadaniu sieci lodziarni „Ice Cream United”.




Jak wyliczyli dziennikarze „The Sun”, na samych tych dwóch biznesach Podolski zarobił zawrotne kwoty. Oba gastronomiczne przedsięwzięcia mają mieć wartość 177,5 miliona funtów. Angielscy żurnaliści są pod wrażeniem zmysłu biznesowego piłkarza Górnika. Piszą wręcz o „imperium”, które zbudował 38-latek.

Błaszczykowski we freak fightach? „Nie przemawia to do mnie”

Jakub Błaszczykowski wziął udział w programie „Oko w oko” na antenie TVP Sport. Były reprezentant Polski wypowiedział się na temat potencjalnego występu na jednej z gal freak fightowych.

 

Błaszczykowski we freak fightach?

W ostatnich miesiącach do federacji freak fightowych dołączyło kilku byłych piłkarzy. W oktagonie zawalczyli już m.in. Tomasz Hajto, Błażej Augustyn, Jakub Wawrzyniak, Jakub Kosecki czy Piotr Świerczewski.

 

Jakub Błaszczykowski w rozmowie z TVP Sport przyznał, że nie widzi się we wspomnianym sporcie. Były reprezentant Polski zadeklarował jednak, że mógłby się znaleźć w narożniku podczas ewentualnego starcia z udziałem Marcina Wasilewskiego.

 

– Śmieję się cały czas z Marcinem Wasilewskim, że jedyne, na co pójdę, to gdy on się zgodzi walczyć, a ja będę w jego narożniku. Będę mu wodę podawał – powiedział „Kuba”.

Negatywny aspekt

Jakub Błaszczykowski przyznał również, że nie do końca odpowiada mu styl napędzania zainteresowania na wspomniane gale. Według byłego reprezentanta Polski poziom dyskusji nie jest na najlepszym poziomie.

 

– Nie przemawia do mnie to, jaki jest poziom dyskusji przed galą. Wiem, że to jest potrzebne i nakręca do walki, natomiast może to świadczyć o tym, w jaką stronę idziemy jako społeczeństwo. Zauważam też inną niebezpieczną rzecz. Wypełniamy jakąś niszę, ale dajemy przykład młodzieży, że nie musisz trenować tego sportu, a i tak być w nim gwiazdą i dużo zarobić – dodał.

Źródło: TVP Sport

Piłkarz Puszczy Niepołomice w reprezentacji Polski? „Trener Probierz rozmawiał z prezesem”

Michał Probierz może zaskoczyć powołaniami na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Jak zdradził trener Puszczy Niepołomice, selekcjoner Probierz obserwuje jednego z piłkarzy tego zespołu.




Wielkimi krokami zbliża się marcowa przerwa reprezentacyjna. Podczas niej reprezentacja Polski rozegra baraże o awans na Mistrzostwa Europy 2024. 21 marca Polacy zagrają u siebie z Estonią. W przypadku wygranej Polacy pięć dni później zagrają na wyjeździe ze zwycięzcą meczu Walia – Finlandia.




Przed zgrupowaniem Michał Probierz roześle powołania. Te powinniśmy poznać na początku marca. Trzon kadry powinien zostać niezmieniony. Selekcjoner może jednak zaskoczyć pojedynczymi nazwiskami.




Na antenie „Kanału Sportowego” ciekawą historią podzielił się trener Puszczy Niepołomice, Tomasz Tułacz. 54-latek ujawnił, że Michał Probierz obserwuje jednego z piłkarzy Puszczy. Selekcjoner miał rozmawiać na ten temat prezesem klubu, Markiem Bartoszkiem. Rozmowa ta miała się odbyć 2-3 miesiące temu. Nie wiadomo o jakiego piłkarza dokładnie chodzi. Powołanie jakiegokolwiek piłkarza z Puszczy byłoby jednak ogromny zaskoczeniem.

– Trener Probierz rozmawiał z prezesem Bartoszkiem o jednym nazwisku jakieś 2-3 miesiące temu. Nawet poinformowałem zawodnika, żeby go podbudować – ujawnił trener Tułacz.

– Jest naszym podstawowym zawodnikiem – dodał.




https://twitter.com/AdamSlawinski/status/1762117119708139933?t=X5oyCWIA3vRNeFiPX21rOQ&s=19&fbclid=IwAR0JhccayaITSEBQ_xIc9yzmvZHa-gjBdncUOFYOeztUCpNwPivBI6IgwZ8

Błaszczykowski o konflikcie z Lewandowskim. „Było dużo drobnych rzeczy, które złożyły się na jedną całość”

Jakub Błaszczykowski udzielił wywiadu Foot Truckowi. Były reprezentant Polski w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim opowiedział między innymi o konflikcie z Robertem Lewandowskim.

 

Błaszczykowski o Lewandowskim

 

Media od wielu lat spekulowały na temat konfliktu Jakuba Błaszczykowskiego z Robertem Lewandowskim. Podczas rozmowy w Foot Trucku, Łukasz Wiśniowski przytoczył słowa Sławomira Peszki z premiery filmu „Kuba”.

 

Według doniesień dziennikarza Eleven Sports „Peszkin” miał powiedzieć, że w produkcji konflikt Błaszczykowskiego z Lewandowskim został „wygładzony”. Na tę reakcję na premierę zareagował główny bohater filmu.

 

– Myślę, że to nie jest wygładzone w sensie takim, że my chcieliśmy, żeby coś ukrywać. Absolutnie nie. Bardziej jest to, że powstało dużo różnych historii, że my się biliśmy czy szarpanie – powiedział Kuba Błaszczykowski.

– Tak jak było powiedziane w filmie, było dużo drobnych rzeczy, które złożyły się na jedną całość. Ani ja, ani Robert, ani Łukasz nie wiedziała, co dana osoba z nas powie. W sumie to, co wyszło na końcu, to wszyscy mówiliśmy to samo. To pokazuje, jak my się zmieniliśmy przez pryzmat czasu – dodał były kapitan reprezentacji Polski.

– Myślę, że drobne rzeczy, które miały miejsce wtedy i które nas poróżniły i ten dystans się powiększał, że drogi się rozchodziły. Wiedząc o tym, że nie gram już w piłkę, musiało trochę czasu upłynąć, abyśmy to zrozumieli. Teraz każdy z nas zupełnie inaczej już na to patrzy, a wtedy mieliśmy za duże ego, żeby załatwić to w odpowiedni sposób – stwierdził.

– Druga rzecz jest taka, że to, że nie kumplowaliśmy się poza boiskiem, nie przekładało się na grę. Myślę, że to jest najważniejsze w tym wszystkim. Tak do tego podchodzę – podsumował.

Źródło: Foot Truck

Sevilla może żądać powtórzenia meczu z Realem! Wszystko przez… kontuzję sędziego

W ostatnim meczu Realu Madryt z Sevillą doszło do niecodziennej sytuacji. Arbiter, który prowadził mecz doznał w 60. minucie urazu i musiał opuścić murawę. Zastąpił go inny sędzia, ale jak się okazuje, może to przynieść zaskakujące konsekwencje. 

Długo czekaliśmy na bramki w niedzielnym meczu na Santiago Bernabeu. Real znalazł sposób na rozpracowanie Sevilli dopiero w 81. minucie, dzięki błyskowi geniuszu Luki Modricia, który posłał piękny strzał wprost do siatki ekipy z Andaluzji. Tym samym „Królewscy” wygrali mecz 1-0, ale… to może nie być koniec tej historii.

Powtórka?

Jak twierdzą hiszpańskie media, Sevilla może ubiegać się o powtórzenie meczu z Realem od 60. minuty. Skąd ten pomysł? W drugiej połowie kontuzji doznał sędzia główny Isidro Díaz de Mera Escuderos. Po kilkuminutowej przerwie poświęconej na rozmasowywanie łydki arbitra, zarządzono zmianę.

Escuder opuścił boisko, a jego miejsce zajął Carlos Fernandez Buergo, rezerwowy sędzia. I tu pojawia się problem. Otóż Buergo nie posiada odpowiednich uprawnień do prowadzeniu meczów z użyciem systemu VAR. „Mundo Deportivo” twierdzi, że jest to wystarczający powód, aby Sevilla mogła ubiegać się o powtórzenie meczu z Realem. Powołuje się przy tym na wpis byłego sędziego, Estradę Fernandeza.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.