Fatalne informacje z Anglii. Kamil Józwiak kontuzjowany. „Jest bardzo źle”

Na sam wieczór z wysp płyną do nas niepokojące informacje. W trakcie dzisiejszego meczu Championship urazu nabawił się reprezentant Polski – Kamil Józwiak.

Dziś o 20:45 rozpoczęło się spotkanie pomiędzy Derby County a Cardiff City. Koniec końców mecz zakończył się remisem 1:1, dzięki czemu obie ekipy przypisały na swoje konto po jednym punkcie. Pełne 90 minut w drużynie gospodarzy rozegrał Kamil Józwiak, jednak Polak nabawił się groźnego urazu.

Na pomeczowej konferencji prasowej głos w sprawie Polaka zabrał trener BaranówPhillip Cocu.

– Kamil opisał mi, że ktoś wylądował na jego stopie. Odczuwał spory ból. Nie wiadomo, czy zdąży na sobotni mecz, ale trzymamy kciuki. – stwierdził Holender.

Na osłodę dodamy, że reprezentant Polski za dzisiejszy mecz zebrał wiele pochlebnych recenzji. Dodatkowo Kamil zdecydowanie prowadzi w głosowaniu na piłkarza meczu na oficjalnym koncie Derby na twitterze.

Egipski szejk przejmie klub z Premier League? Kwota robi ogromne wrażenie

Jak podaje angielski portal Mirror, Burnley zostanie przejęte przez egipskiego milionera Mohameda El Kashashy’ego. 41-latek miałby wykupić angielski klub za kwotę około 200 milionów funtów.

Według Mirror Mohamed El Kashashy miał podpisać umowę kupna-sprzedaży Burnley po uzgodnieniu warunków z dotychczasowym prezesem Mike’iem Garlickiem. El Kadashy i jego prawnik Chris Farnell dostarczyli już dokumenty potwierdzające posiadanie wymaganych środków finansowych. Ostatnią przeszkodą przed objęciem klubu ma być zdanie testu, przeprowadzanego przez władze ligi, dla właścicieli i dyrektorów klubów Premier League.

Egipcjanin jest właścicielem sieci restauracji w Emiratach Arabskich o nazwie „Think Food”. Przed założeniem własnej działalności El Kashashy zajmował wysokie stanowiska w takich firmach jak Coca Cola, Proctor & Gamble, czy McKinsey. Poza tym pracował w rządzie Dubaju.

Burnley bardzo przeciętnie rozpoczęło sezon 2020/2021 w rozgrywkach Premier League. W pierwszych pięciu meczach aż czterokrotnie schodzili z boiska pokonani, a zaledwie raz zdołali urwać swoim rywalom punkt. Czy nowy biznesmen w klubie będzie oznaczał zmiany na lepsze?

Rozłam w Realu Madryt! „Nie graj z nim, on gra przeciwko nam” [WIDEO]

W przerwie wczorajszego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Borussią Moenchengladbach doszło do ciekawego zdarzenia. Przed wyjściem na murawę Karim Benzema powiedział Mendy’emu, by ten nie grał piłki do Viniciusa. Wideo z tego zajścia szybko obiegło internet.

Wczoraj Real Madryt po raz kolejny zaliczył wpadkę, remisując 2:2 z Borussią Moenchegladbach. Wynik dla Królewskich mógł być jeszcze gorszy, jednak Hiszpanie z rezultatu 0:2 zdołali doprowadzić do remisu. Bramkę na wagę jednego punktu zdobył w 94. minucie Casemiro.

Przed wyjściem na drugą połowę spotkania Karim Benzema udzielił Ferlandowi Mendy’emu wskazówki, by ten nie próbował grać z Viniciusem. Całość zarejestrowały kamery, a wideo szybko rozeszło się po internecie. Co dokładnie powiedział Karim?

– On robi, co chce. Bracie, nie graj z nim. Matko moja… On gra przeciwko nam.

https://www.youtube.com/watch?time_continue=18&v=vKq73v0xGyM&feature=emb_title

Francuzi udzielili sobie pogawędkę w obecności samego Viniciusa, który stał 2/3 metry obok nich. Brazylijczyk nie zna francuskiego, więc z pewnością nie miał pojęcia, o czym dyskutują Benzema oraz Mendy. Koniec końców skrzydłowy Realu opuścił boisko w 70. minucie, a na murawie zastąpił go powracający po kontuzji Eden Hazard. Po tej zmianie Real zdobył dwie bramki i doprowadził do remisu.

Mierzejewski się nie zatrzymuje! Kolejna bramka Polaka w Chinach [WIDEO]

Zmiana klubu w trakcie trwania sezonu nie przeszkodziła Adrianowi Mierzejewskiemu w utrzymaniu dobrej formy. Dzisiejszego poranka Polak zdobył kolejną bramkę dla swojej drużyny.

Sezon zasadniczy ligi chińskiej w barwach Chongqing Lifan był fantastyczny dla byłego reprezentanta Polski. Mierzejewski w 11 spotkaniach zdobył sześć bramek, a do tego dołożył pięć asyst. Przed fazą Play-Off 33-latek postanowił udać się na wypożyczenie do niżej notowanego Guangzhou R&F, w którym nie przestaje nas zadziwiać swoją dyspozycją.

Wraz ze swoją nową drużyną Polak walczy o miejsca 9-16 w lidze chińskiej. Do tej pory udało im się przejść pierwszą rundę, gdzie w dwumeczu pokonali Qingdao Huanghai 2:1. Mierzejewski w tym starciu zdobył bramkę oraz zaliczył asystę.

Dziś doszło do pierwszego spotkania w drugiej rundzie Play-Offów, gdzie zespół naszego rodaka uległ Henan Jianye 1:2. Mimo porażki Polak zdołał wpisać się na listę strzelców w 30. minucie meczu. Rewanż jest zaplanowany na 1 listopada.

Świetne oceny Drągowskiego we Włoszech! Uratował mecz Fiorentinie [WIDEO]

Do tej pory Bartłomiej Drągowski balansował między numerem trzy, a numerem cztery w polskiej reprezentacji. Polak w ostatnich miesiącach jest na fali wznoszącej i mecze takie jak ten wczoraj przeciwko Udinese zdecydowanie przybliżają go do wyjazdu na Euro.

Wczoraj we włoskiej Serie A doszło do spotkania Fiorentina – Udinese. Ostateczne to Viola okazała się lepsza, wygrywając 3:2, dzięki czemu przypisała sobie 3 punkty do ligowej tabeli. Dwukrotna kapitulacja nie przeszkodziła Bartkowi Drągowskiemu, by ten zebrał znakomite noty za to spotkanie.

23-latek kilkukrotnie ratował swój zespół z sytuacji, które wydawały się bez wyjścia. Najpopularniejszy sportowy portal we włoszech – La Gazzetta dello Sport przyznała Polakowi za ten występ notę „7.5”. Żaden z jego kolegów z drużyny nie otrzymał lepszej oceny.

Dzięki zwycięstwu nad Udinese klub Polaka znajduje się na 10. pozycji w ligowej tabeli. „Viola” w następnej kolejce zmierzy się z sąsiadem z ligowej tabeli, którym jest AS Roma.

Ponownie zawrzało na linii Kołtoń-Hajto. „Ale mówisz to do mnie?”

Emocje po czwartkowym boju Lecha Poznań w Lidze Europy powoli wydają się opadać. Mimo to w dzisiejszym wydaniu Cafe Futbol na antenie Polsat Sport piłkarscy eksperci z Tomaszem Hajto na czele postanowili wrócić do tego pojedynku. Nie zabrakło kontrowersyjnych opinii.

Po inauguracyjnym spotkaniu Lecha w Lidze Europy wśród kibiców można było odczuć mieszane uczucia. Miłośnicy piłki kopanej podzielili się na dwa główne obozy:

a) osoby zadowolone z gry Lecha, pomimo porażki
b) osoby niezadowolone przede wszystkim z powodu wyniku, pomimo dobrej gry.

Do tego drugiego grona osób z pewnością należy Tomasz Hajto, który rzucił kilka kontrowersyjnych tez.

– Dwa miesiące temu powiedziałem tutaj w Polsacie, że jeśli Lech nie zmieni dwóch środkowych obrońców, w Europie będzie miał ciężko. Satka to też nie jest obrońca, który będzie wiódł prym w LE – zaczął Hajto.

No i w końcu do dyskusji wtrącił się Roman Kołtoń i ponownie zawrzało między nim, a byłym reprezentantem Polski.

– Nikt mi nie powie po przegranym spotkaniu 2:4, że ten mecz był do wygrania. Co do Benfiki, umówmy się – to jeden ze słabszych jej okresów w ostatnich latach. Dla nich sezon w Lidze Europy to sezon stracony. Ma problemy także w swojej lidze – rozpoczął Hajto.

– Benfica nie przyjechała do Poznania, żeby się pobawić, tylko żeby ograć Lecha, ale „Kolejorz” wydał bój. Skończyło się 2:4, ale mogło być nawet 2:5. To, że Lech podjął walkę, to coś fajnego. No to lepiej miał przegrać 0:3 bez walki? – dodał Kołtoń.

– Ale mówisz to do mnie? – spytał Hajto.

– No, między innymi do ciebie – odparł Kołtoń.

– Nie zrozumiałeś, co mówiłem. Mówisz jakbym atakował Lecha. Ja sam pochwaliłem ich za kierunek, za politykę, stwierdziłem, że bardzo dobrze grali do 45 minuty, ale powiedziałem jedną rzecz, że konsekwencja samego biegania w piłce się nie zmieniła – podsumował Hajto.

Wideo z tego zdarzenie znajdziecie na oficjalnej stronie polsatsport, wystarczy kliknąć tutaj.

Peszko pobił rekord Leo Messiego! 35-latek jest nie do zatrzymania

O tym, że Peszko zbliża się do rekordu Messiego pisaliśmy już prędzej. No i stało się. 35-letni Sławek Peszko pobił rekord strzelecki Leo Messiego z sezonu 2012/2013 i wszystko wskazuje na to, że Polak może go jeszcze bardziej wyśrubować!

Sławomir Peszko na boiskach ligi okręgowej czuje się znakomicie, co udowadnia co tydzień. Dublet, czy hat-trick to normalność u Sławka Peszki w niemal każdym meczu tego sezonu. 35-latek strzelał przynajmniej jednego gola w 22 meczach z rzędu, a tym samym pobił legendarny rekord.

Dzięki dwóm bramkom w dzisiejszym meczu przeciwko Skawince Skawina Sławek pobił rekord należący do Leo Messiego. Argentyńczyk rekord ustanowił w sezonie 2012/2013, w którym zdołał strzelać co najmniej jedną bramkę w 21 spotkaniach z rzędu. Od tamtej pory żaden zawodnik z „poważnych” lig nie zdołał tego dokonać.

Jak wiemy, Peszko i jego Wieczysta Kraków występują na szóstym poziomie rozgrywkowym w Polsce, więc na taki „rekord” należy patrzeć przez palce. Niemniej jedna Majewski, Peszko i spółka radzą sobie z obecnym sezonie znakomicie! Wygrali wszystkie z dwunastu meczów ligowych, w których strzelili 97 bramek, a stracili zaledwie 6. Robi wrażenie.

fot. Wieczysta Kraków

Dramatyczny mecz Krychowiaka w Rosji. Czerwona kartka i rozbity nos. A to nie wszystko! [WIDEO]

Grzegorz Krychowiak z pewnością nie będzie dobrze wspominał wczorajszego meczu ligi rosyjskiej. Polak opuścił boisko z czerwoną kartką, rozbitym nosem, a także nieuznaną bramką.

Wczorajszego wieczoru w rosyjskiej Premier Lidze doszło do starcia Lokomotiwu Moskwa z Rotorem Wołgograd. Moskiewska ekipa z dwoma Polakami niespodziewanie uległa rywalom, którzy przed meczem zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Mecz sam w sobie należał do tych z gatunku dramatycznych, o czym na własnej skórze przekonał się Grzegorz Krychowiak.

Emocje na dobrą sprawę rozpoczęły się w dopiero w końcówce meczu. W 89. oraz w 90. minucie sędzia dwukrotnie anulował zdobyte bramki, najpierw przez Rotor, następnie przez Lokomotiw. Nieuznaną bramkę dla gospodarzy zdobył Krychowiak, sędzia jej nie uznał z uwagi na spalonego. Przy strzale Polak nabawił się urazu nosa.

Mimo rozbitego nosa Polak kontynuował grę, choć i tak nie zdołał dokończyć spotkania do końca. W 95. minucie meczu arbiter postanowił wręczyć Grzegorzowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Znakomita zmiana Buksy w MLS! Bramka Polaka dała jego drużynie remis [WIDEO]

Adam Buksa potrzebował zaledwie 14 minut, by wpisać się na listę strzelców. Bramka 24-letniego napastnika dała remis drużynie New England Revolution.

Spotkanie pomiędzy Nashville a NER należało do tych z gatunku wyrównanych. Do przerwy na tablicy z wynikiem widniał rezultat 0:0. Trener przyjezdnych – Bruce Arena – w 63. minucie dokonał pierwszej zmiany, wprowadzając Adama Buksę na boisko.

W 74. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze, dzięki bramce Zimmermana. Po czternastu minutach od wejścia na boisko na listę strzelców wpisał się wspomniany wcześniej Buksa. Były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin zabawił się z obrońcami i wyrównał stan rywalizacji.

Dzięki bramce 25-letniego Polaka, jego drużyna zdołała zremisować z Nashville 1:1. Po tym meczu New England Revolution znajduje się na 5. pozycji w konferencji wschodniej, która daje im awans do fazy Play-Off.

Dla polskiego napastnika była to czwarta bramka w obecnym sezonie MLS. W rywalizacji Polaków lepszy jest tylko Kacper Przybyłko, który ma na swoim koncie już 6 bramek. Tyle samo bramek (4) co Buksa ma Jarek Niezgoda.

Adidas przygotował innowacyjne stroje dla pięciu klubów! O co chodzi?

Adidas nawiązał współpracę z Pharrellem Williamsem, który zaprojektował koszulki dla pięciu wielkich piłkarskich marek. Wszystkie zaprojektowany stroje zrobiły na kibicach ogromne wrażenie.

Manchester United, Arsenal, Bayern, Juventus, a także Real Madryt otrzymają od Adidasa komplet  strojów zaprojektowanych przez  Pharella Williamsa. Amerykanin wraz z Humanrace przy swojej pracy patrzył przede wszystkim na historię klubu i ręcznie przerobił kultowe koszulki. Pieniądze ze sprzedaży koszulek powędrują na szczytny cel – SOS Wioski Dziecięce.

https://twitter.com/GabrielStachFCB/status/1319551191794200577

Wyjazdowa koszulka Arsenalu pod nazwą „Posiniaczony banan” to odwzorowanie stroju z początku lat 90. Został on przekształcony z efektem zacieków farby. Strój Bayernu Monachium oparty jest na koszulce domowej z lat 1991-93.

https://twitter.com/GKusmir/status/1319582856629440512

Nowy strój Juventusu jest przekształceniem różowej koszulki wyjazdowej 2015/16. Manchester United opiera się na niebiesko-białych płatkach śniegu z lat 1990-1992, a strój Realu Madryt to hołd dla stroju zaprojektowanego przez Yohjiego Yamamoto, noszonego przez Królewskich w sezonie 2014/15.

https://twitter.com/brfootball/status/1319549121833828352

https://twitter.com/MariuszSochan/status/1319603676563099648

Pharell Williams w następujących słowach skomentował projekt, w którym brał udział.

– Historia kształtuje przyszłość. Czasami, aby patrzeć w przyszłość, najpierw musimy spojrzeć wstecz.

Wszystkie komplety strojów zdecydowanie robią wrażenie! Dla Arsenalu, Realu oraz Manchesteru United będą to koszulki przedmeczowe. Piłkarze Juventusu wystąpią w nich 25 października w spotkaniu Serie A, natomiast gracze Bayernu założą je po raz pierwszy podczas kolejnego meczu pucharowego.

Vertonghen przyznał się do faulu na Skórasiu? „Mam szczęście, że sędzia tego nie zauważył”

Za nami – bez wątpienia – znakomity mecz Lecha Poznań z Benficą w ramach rozgrywek Ligi Europy. Pomimo świetnego stylu Kolejorz koniec końców zszedł z boiska na tarczy. W trakcie spotkania nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji sędziego.

Pracę sędziego ocenia się często po tym, czy jest on jednym z bohaterów całego spotkania, czy też nie. Gdy usuwa się na bok i jest wręcz niezauważalny, zazwyczaj wykonuje swoją pracę przyzwoicie. Dziś było zgoła inaczej, gdyż sędzia kilka razy podkreślił swoją obecność na boisku poprzez podejmowanie często kontrowersyjnych i niepewnych decyzji.

Lech podjął rękawicę, którą rzuciła mu Benfica, za co należą się Poznaniakom wielkie brawa. Niestety Portugalczycy dziś okazali się lepsi, lecz gra Polaków napawa optymizmem na przyszłe spotkania. Wynik mógłby być inny, gdyby Jan Vertonghen prędzej opuścił boisko po faulu na Michale Skórasiu. Decyzja sędziego o nieukarania Belga od razu wydawała się dla wielu z nas dziwna i niezrozumiała. Jak wyznał Mikael Ishak, belgijski obrońca przyznał się do faulu.

– Mam szczęście, że sędzia tego nie zauważył, bo według mnie to był faul i czerwona kartka – przyznał Belg.

Czego zabrakło Lechowi Poznań?

– Czego nam zabrakło? Jakości. Pokazaliśmy dobrą piłkę, ale oddajmy szacunek Benfice. Przyjęcia kierunkowe, bramki, operowanie piłką – to wszystko było na wyższym poziomie i grali lepiej od nas. Oczywiście podnosimy coś pozytywnego z murawy, bo Benfica w wielu momentach mogła mieć z nami problem. Teraz są kolejne mecze i myślę, że jesteśmy w stanie w nich punktować – wyznał po meczu w rozmowie z TVP Sport Tymek Puchacz.

Lewandowski czy Ronaldo, kto jest lepszy? Douglas Costa zabrał głos

Douglas Costa w swojej karierze miał przywilej gry zarówno z Robertem Lewandowskim, jak i z Cristiano Ronaldo. 30-latek zabrał głos w kwestii tego, kto jest lepszy.

Robert Lewandowski ma za sobą kilka, o ile nie kilkanaście znakomitych miesięcy. Zwycięstwo w minionym sezonie Ligi Mistrzów tylko potwierdziło, kto był najlepszy na świecie w sezonie 2019/2020. Douglas Costa w wywiadzie dla niemieckiego portalu „BILD” porównał Polaka do Cristiano Ronaldo.

– Miałem szczęście i przywilej gry ze wspaniałymi mistrzami: Neymarem w kadrze i Ronaldo w Juventusie. Teraz gram z Robertem Lewandowskim, który jest najlepszy w Europie. Jeśli jednak spojrzysz tylko na liczby, to Cristiano wydaje się być na wyższym poziomie – stwierdził Costa.

Douglas Costa bez wątpienia ma ciekawą karierę. Do Monachium po raz pierwszy trafił w 2015 roku, kiedy to Bawarczycy wykupili Brazylijczyka z Szachtara Donieck. W 2017 roku został wypożyczony do Juventusu, a rok później przeniósł się do Włoch na stałe. W minionym okienku transferowym po raz kolejny doszło do transakcji na linii Juventus – Bayern, dzięki czemu 30-latek ponownie trafił do Bayernu, tym razem na zasadzie wypożyczenia.

W trakcie kilkunastu lat kariery Douglas Costa spotkał wielu świetnych piłkarzy. Poza wspomnianą dwójką miał przyjemność gry z m.in. Philippem Lahmem, Gianluigim Buffonem, a w reprezentacji z Neymarem. Do pełni szczęścia brakuje tylko pewnego Argentyńczyka.

Rewolucja w Barcelonie? Nic z tego! Barca przedłużyła umowy z czterema piłkarzami

Zwycięstwo we wczorajszym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Ferencvaros 5:1 nie jest jedyną dobrą informacją dla kibiców Blaugrany. Tuż po spotkaniu z Węgrami klub z Katalonii przekazał informację o przedłużeniu kontraktów z czterema piłkarzami, którzy są ważnymi elementami pierwszej drużyny Barcy.

To był udany wieczór dla kibiców Dumy Katalonii! Tuż przed godziną 23 zakończył się mecz z węgierskim Ferencvaros, który Barcelona gładko pokonała 5:1. Poza wynikiem było wiele innych plusów, jak m.in. dobra gra zawodników, którzy na co dzień są zmiennikami (Trincao oraz Pedri). Poza tym z dobrej strony pokazał się powracający po kontuzji Ousmane Dembele. Francuz pokazał, że ma w sobie nadal to „coś”. Teraz kwestia tego, by przełożył to na mecz z silniejszym rywalem.

Kilkadziesiąt minut po zakończeniu wspomnianego spotkania FC Barcelona poinformowała na swoich social mediach o przedłużeniu umów z czterema piłkarzami pierwszej drużyny. Wszyscy z nich są kluczowymi elementami układanki Ronalda Koemana, więc ta informacja z pewnością cieszy zarówno kibiców, jak i samego szkoleniowca.

Gerard Pique, Frenkie De Jong, Marc-Andre Ter Stegen oraz Clement Lenglet. Ci zawodnicy zdecydowali się przedłużyć umowy z klubem i grać w nim przez następne kilka sezonów. Każdy z nich jest obecnie graczem wyjściowego składu, więc taka informacja z pewnością cieszy sympatyków Blaugrany.

Wiele wątpliwości wśród kibiców budzi przedłużenie umowy z Gerardem Pique. Po przegranej w LM z Bayernem Hiszpan sam deklarował, że jeśli będzie konieczne, to jest gotów opuścić klub. Tym bardziej jest to nielogiczne, z uwagi na to, że Gerard ma już 33 lata, a przedłużono z nim umowę do 2024 roku. Hiszpan jednak wciąż trzyma poziom i przez 2/3 sezony nie powinien schodzić poniżej pewnego poziomu.

Przedłużenie kontraktu z Frenkiem de Jongiem pokazuje, że władze Barcelony wierzą w 23-latka i wiążą z nim przyszłość. Kto wie, być może za kilka lat cały skład będzie oparty właśnie wokół Holendra? Kontrakt do 2026 pokazuje, że zarząd widzi w 23-letnim zawodniku przyszłość drużyny. Decyzja jak najbardziej przemyślana i zrozumiała.

Przedłużenie umów z Ter Stegenem i Clementem Lenglet nie powinno nikogo mówić. Spośród czterech piłkarzy, z którymi Bartomeu przedłużył kontrakt, to właśnie oni aktualnie dają najwięcej swojej drużynie. Ich pozycja w klubie jest raczej niepodważalna. Niemiec należy do TOP5 (jeśli nie do TOP 3) bramkarzy na świecie i w minionych latach wielokrotnie uratował swoich kolegów z opresji. Francuz z sezonu na sezon notuje progres i wydaje się być najpewniejszym środkowym obrońcą, jakiego ma do dyspozycji Ronald Koeman.

Jednak to nie wszystko! Jak podają hiszpańskie media, zarząd Blaugrany chce przedłużyć umowy z kolejnymi trzema zawodnikami. Są to Sergi Roberto, Antoine Griezmann, a także Sergio Busquets. W odróżnieniu do powyższej czwórki piłkarzy ci nie robią już takiego wrażenia, a decyzja o przedłużeniu z nimi kontraktów nie wydaje się być do końca zrozumiała.

Vuković wyjaśnia kulisy odejścia Kucharczyka z Legii! „Ja nie wierzę w Ciebie jako…”

Od zwolnienia Aleksandara Vukovicia z Legii minął już prawie miesiąc. Po raz pierwszy od tamtego wydarzenia Serb zgodził się na wywiad, w którym poruszył kilka ciekawych wątków, w tym kulisy odejścia Michała Kucharczyka ze stołecznego klubu.

Jutro minie dokładnie miesiąc, od kiedy Aleksandar Vuković przestał pełnić funkcję pierwszego trenera w Legii Warszawa. 41-latek od tamtego czasu unikał wywiadów i jak sam mówi „byłem w Turcji, odpoczywałem”. Portal WP Sportowe Fakty okazał się pierwszym, któremu Serb udzielił wywiadu po zwolnieniu z Legii.

Na samym początku Vuković skomentował zwolnienie z posady trenera Legii Warszawa. Według niego decyzja padła w nieodpowiednim momencie.

– Zwolnienie oczywiście boli. Tym bardziej że było niespodziewane i – moim zdaniem – niezasłużone. Nie powinno się wydarzyć w tym momencie. Nie na trzy dni przed pucharowym meczem z Dritą i nie na półtora tygodnia przed spotkaniem z Karabachem – mówi Vuković.

– Ani z prezesem, ani z dyrektorem nie rozmawiałem. Dopiero w niedzielę dostałem sygnał od dziennikarzy, że jest temat mojego zwolnienia. A gdy jeszcze dostałem z klubu telefon, że mam się stawić na Łazienkowskiej w poniedziałek rano, stało się dla mnie jasne, że jest już pozamiatane. Szybko poszło, wręcz błyskawicznie. Gdybym odpadł w meczach o Ligę Europy, nie miałbym prawa powiedzieć nawet słowa. Ale nie powinno być tak, że jeden mecz decyduje o ocenie twojej pracy przez kilkanaście miesięcy. Odbieram to jako niesprawiedliwe – kontynuuje Serb.

Po wypowiedziach dot. kulis zwolnienia, a także o przyczynach porażek w el. do europejskich pucharów oraz w lidze na początku sezonu, kolejnymi kwestiami była szatnia drużyny. Jak mówi sam trener Vuković „Tak zżytej i zjednoczonej drużyny jak teraz w Legii nigdy nie było”.

– Ja osobiście byłem częścią różnych drużyn w Legii, w różnych okresach. Zarówno jako zawodnik jak i trener. I tak zżytej i zjednoczonej drużyny jak teraz w Legii nigdy nie było. I myślę, że Radosław Kucharski doskonale o tym wie. W dniu, kiedy chciał przedstawić zespołowi nowego trenera, też się przekonał, że w tej drużynie nie brakowało jedności – dodaje.

Jak wiemy, Legia minionego okienka transferowego poczyniła wiele ciekawych ruchów transferowych. Do klubu przyszły wielkie – jak na polską ligę –  nazwiska, jednak nie wszystkie się sprawdziły. Vuković zdradził również nazwisko piłkarza, którego chciał, lecz nie udało się ostatecznie ściągnąć na Łazienkowską.

– Mieliśmy już zakontraktowanego Mladenovicia, więc dla mnie najważniejsze były dwie pozycje: bramkarz i skrzydłowy. Potrzebowałem kogoś z takim potencjałem jak Paweł Wszołek, bo Novikovas był kontuzjowany, a później odszedł z klubu. A ja miałem swego czasu inny, bardzo odważny pomysł. Chciałem, żeby do Legii przyszedł Kamil Grosicki! […] Kamil przychylnie patrzył na ten pomysł – zdradza Vuković.

Niemal na sam koniec 41-latek poruszył tytułowy temat – odejście z Legii Michała Kucharczyka.

– W tej sprawie mam czyste sumienie. Powiedziałem mu wprost: „Ludzie nie wierzą, że masz wystarczające umiejętności piłkarskie na Legię, ale ja mam z tobą inny problem. Ja nie wierzę w ciebie jako człowieka”. Powiedziałem mu to szczerze. Chyba się nie myliłem – mówi.

Całą rozmowę przeczytacie na WP Sportowe Fakty, wystarczy kliknąć TUTAJ. Serdecznie polecamy.

Dobra wiadomość dla Lecha! Do Poznania mogą przylecieć rezerwy Benfiki

W czwartek swoje pierwsze spotkanie w Lidze Europy rozegra Lech Poznań. Na pierwszy ogień Polacy podejmą faworyta grupy – Benfikę. Szanse Kolejorza wzrastają z uwagi na to, że do Polski ma przylecieć drugi garnitur klubu z Lizbony.

Przed startem eliminacji Ligi Europy mało kto stawiał na awans Lecha do fazy grupowej tych rozgrywek. Kolejorz nie miał łatwego zadania, gdyż drogę do głównej fazy LE rozpoczynał od pierwszej rundy eliminacji. Podczas czterech rund kwalifikacji Lech zaimponował swoją grą wielu polskim kibicom. Po drodze rozgromili Apollon 5:0, a w ostatniej rundzie pewnie pokonali Charleroi 2:1. Los dla Kolejorza nie był łaskawy i w fazie grupowej przyjdzie im grać z Benficą, Glasgow Rangers oraz ze Standardem Liege.

ZOBACZ: Przyjrzeliśmy się rywalom Lecha w Lidze Europy. Jest się czego bać?

Jak już wspomnieliśmy, pierwszym rywalem Poznaniaków w fazie grupowej Ligi Europy będzie Benfica Lizbona. Portugalski klub bezsprzecznie jest faworytem tego starcia, jednak szanse Polaków mogą wzrosnąć! Jak podaje Mateusz Borek, Orły mogą przylecieć do Polski w rezerwowym składzie.

– Wczoraj dostałem info, że wielce prawdopodobny przyjazd rezerw. Boją się zakażeń podstawowych graczy. Ale zobaczymy kto wsiądzie na pokład.

Jak przyznaje w rozmowie z PAP Ivan Djurdević, były szkoleniowiec Lecha, Benfica jest faworytem nie tylko czwartkowego starcia, ale i całych rozgrywek.

– Zbudowano bardzo ciekawy skład, zespół wzmocnił się tak świetnymi piłkarzami jak Belg Jan Vertonghen czy Argentyńczyk Nicolas Otamendi. Do tego spora grupa utalentowanych i także doświadczonych Brazylijczyków. Wydaje mi się, że Benfica poważnie myśli o tym, żeby zwyciężyć w tych rozgrywkach – mówi w rozmowie z PAP Ivan Djurdević.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.