Pasjonat sportu, głównie w ujęciu statystyczno-ciekawostkowym. Interesuję się głównie piłką nożną, jednak śledzę największe wydarzenia w większości dyscyplin. Teksty piszę z czystej zajawki.
Sebastian Walukiewicz z meczu na mecz wydaje się notować coraz większy progres. Udowadniają to również statystyki. W jeden z nich Polak nie ma sobie równych.
Walukiewicz w czołówce piłkarzy Serie A!
20-letni reprezentant Polski w Serie A zadebiutował w styczniu tego roku. Z początku był głównie rezerwowym, a trener Cagliari co jakiś czas dawał młodemu Polakowi szanse gry. Można powiedzieć, że miejsce w wyjściowym składzie zagwarantował sobie, dzięki zwycięstwu nad SPAL 23 czerwca. Od tamtego spotkania Polak opuścił zaledwie dwa mecze swojej drużyny w Serie A i obecnie jego pozycja w wyjściowym składzie wydaje się być niepodważalna.
Dobrą postawę 20-letniego obrońcy w klubie docenił również selekcjoner reprezentacji. Brzęczek dał Sebastianowi możliwość debiutu w towarzyskim meczu z Finlandią (5:1) w październiku tego roku. Łącznie tylko tej jesieni w reprezentacji uzbierał 3 spotkania.
Najlepszy w Serie A
Jak dziś podaje „OptaPaolo”, Sebastian Walukiewicz jest najlepszym piłkarzem w Serie A poniżej 21. roku życia w statystyce celnych podań (389) oraz kontaktów z piłką (474). Mając na uwadze, że 20-latek jest środkowym obrońcą, statystyki robią niemałe wrażenie.
Tomasz Hajto w wywiadzie dla Interii Sport wyznał, że poważnie zastanawia się nad powrotem na ławkę trenerską. Obecny ekspert Polsatu Sport podał również kierunek, który go interesuje.
Po zakończeniu kariery w 2010 roku Tomasz Hajto od razu spróbował swoich sił w trenerce. Swoją przygodę zaczął od prowadzenia Jagiellonii Białystok, a następnie po rocznej przerwie objął stery GKS-u Tychy. W czerwcu 2015 roku opuścił GKS i do tej pory nie widzieliśmy go na ławce trenerskiej. Ostatnie lata spędził w telewizji, gdzie pracował jako ekspert.
Tomasz Hajto ponownie trenerem?
W rozmowie z InteriąHajto mówi, że myśli o powrocie do „trenerki”. Zdradził również, że interesuje go kierunek zagraniczny, głównie chodzi o Niemcy. Pamiętamy, że były reprezentant Polski grał w takich klubach jak Schalke, Duisburg, czy Nurnberg.
– Były rozmowy z jednym czy drugim prezesem, były pewne propozycje, zapytania, ale do konkretnych rozmów nie doszło. Bardziej jednak myślę o kierunku zagranicznym. Na polskim rynku ciężko jest pracować. Na Zachodzie byłoby większe wyzwanie i przede wszystkim jakiś perspektywiczny, długofalowy plan. Nie kryję, że chodzi o Niemcy, znam tamtejszy język, ludzie do dziś mnie tam pamiętają i szanują. Propozycję z zagranicy na pewno rozważę – oznajmia Tomasz Hajto.
Jak już wspomnieliśmy, Tomasz Hajto swoją krótką przygodę trenerską rozpoczynał w Jagiellonii Białystok. Przygody w żółto-czerwonych raczej nie można zaliczyć do udanych, gdyż zespół pod dowództwem Hajty nie osiągnął znaczących osiągnięć. Mimo to 48-latek miło wspomina tamten okres.
– Na pewno dobrze zapamiętam pracę w Jagiellonii, to była moja pierwsza trenerska robota, za którą do dziś dziękuję prezesowi Kuleszy. Spędziłem tam fenomenalne chwile. Z prezesem Kuleszą mam zresztą do dziś świetny kontakt, pokazał mi inne spojrzenie na wiele spraw – dodaje Hajto.
W wywiadzie z Interią Hajto poruszył również temat m.in. swojej książki oraz znanego wszystkim wypadku. Przeczytacie o tym tutaj.
Wraz z końcem listopada szeregi Wisły Płock opuścił dotychczasowy dyrektor sportowy – Marek Jóźwiak. 53-latek był gościem programu „Weszłopolscy”, gdzie poruszono wiele ciekawych kwestii zza kulis pracy w Wiśle.
Marek Jóźwiak jako dyrektor sportowy w głównej mierze odpowiadał za sprowadzanie piłkarzy. Na pytanie „jaki transfer jest pana wizytówką w Wiśle Płock?” 53-latek odpowiedział następująco.
– Jest kilka takich transferów. Jest Kocyła, jest Gjertsen, który fajnie wygląda. Tylko nie wiecie wszystkiego o jego życiu i problemach, które miał. Myślę, że Filip Lesniak robi kapitalną robotę. Takiego pomocnika w tej lidze trudno byłoby znaleźć – przyznał Jóźwiak.
Wielkie zdziwienie u prowadzących sprawił wybór Filipa Lesniaka.
– Tak, Lesniak. Zapytajcie trenera Probierza, to powie wam coś na temat tego zawodnika. […] Sądzę, że oceniam właściwie, bo znam się trochę na piłce. W swoim artykule podkreśliliście, że się nie znam. Wierzcie mi – ja się bardzo dobrze znam na piłce – dodał.
Kolejnym transferem na jakim skupiono uwagę było przyjście Julio Rodrigueza. Jóźwiak przyznaje się, że oglądał tego zawodnika w 10-15 meczach jednak nie na żywo, a na… InStatcie.
– Zdecydowanie oglądałem tego zawodnika. I to nie w jednym meczu, a w 10-15 meczach. Nie na żywo, tylko na InStacie. Miałem informacje od kolegów, którzy pracują w Bułgarii i wiedziałem, że to niezły zawodnik. I potwierdza to na każdym treningu.
W sierpniu tego roku szeregi Wisły Płock opuściła zdecydowanie największa gwiazda tego zespołu – Dominik Furman. W jego miejsce został ściągnięty wspomniany wcześciej Lesniak, który jednak na boiskach ekstraklasy furory nie robi. Odpowiedź Jóźwiaka na pytanie, „czy Lesniak jest godnym zastępcą Furmana” ciężko zrozumieć.
– Zdecydowanie. To jest inna pozycja, ale na tę chwilę to zdecydowanie lepszy zawodnik.
– Wiem, jakie Furman miał liczby, ale są one dla statystyków. Filip robi kapitalną robotę, natomiast gra trochę inaczej. Odpowiada za defensywę i przy obecnym ustawieniu również za ofensywę. Teraz z Cracovią rozegrał bardzo dobre spotkanie.
Krzysztof Kamiński jest podstawowym bramkarzem Nafciarzy w tym sezonie. Prowadzący program zapytali swojego gościa dlaczego nie chciał on u siebie 30-letniego bramkarza. Odpowiedź jest… co najmniej interesująca.
– Ja nie chciałem Kamińskiego? Wy chyba jesteście chorzy, ja pierdzielę. Największym orędownikiem tego transferu był Jacek Kruszewski. Spotkałem się z agentami Krzysztofa Kamińskiego na obozie w Turcji i od razu doszliśmy do porozumienia. Nie wiem, skąd macie takie informacje.
– O czym wy mówicie w ogóle? Chyba macie wiadomości od Bogusława Leśnodorskiego, bo on mnie bardzo kocha.
Dziś portal WP Sportowe Fakty opublikował ciekawy wywiad z byłym reprezentantem Polski – Ludoviciem Obraniakiem. 36-latek przyznał, że jeden z piłkarzy Ligue 1 jest zainteresowany grą dla reprezentacji Polski.
Były reprezentant Francji zagra z Orzełkiem na piersi?
W obszernej rozmowie z Piotrem Koźmińskim Ludo wyznał, że znany mu piłkarz z Ligue 1 byłby zainteresowany grą dla reprezentacji Polski.
– Mogę ujawnić, że jest we Francji dobry piłkarz, który według mojej wiedzy, ze względu na korzenie, myśli o grze dla Polski. Adrien Hunou, napastnik Rennes. Bardzo ciekawy zawodnik – wyznał Obraniak.
26-letni Adrien Hunou z reguły występuje na pozycji środkowego napastnika w Rennes. W obecnym sezonie wystąpił w dziewięciu meczach ligi francuskiej, w których zdobył trzy bramki. W przeszłości z powodzeniem reprezentował barwy francuskiej młodzieżówki, dla której wystąpił łącznie w 33 spotkaniach.
Zdaniem Ludovica Obraniaka (wywiad @WPSportoweFakty), napastnik Rennes Adrien Hunou ma polskie korzenie i myśli o grze dla naszej reprezentacji. W tym sezonie strzelił 3 bramki w 9 spotkaniach, ogólnie ma 35 bramek w 147 spotkaniach dla Rennes.
Leo Messi we wczorajszym meczu ligi hiszpańskiej po strzelonej bramce zdjął trykot meczowy, by pokazać się w koszulce Diego Maradony. Za ten gest klub 33-latka będzie zmuszony opłacić karę nie większą niż 3 tysiące euro.
Leo Messi zadedykował gola Maradonie. FC Barcelona będzie musiała zapłacić karę
We wczorajsze popołudnie FC Barcelona z łatwością poradziła sobie z Osasuną Pampeluna. Duma Katalonii pokonała na Camp Nou swoich rywali 4:0. Jedną z bramek zdobył Lionel Messi, po czym Argentyńczyk zdjął strój meczowy i zaprezentował koszulkę Diego Maradony z czasów jego gry dla Newell’s Old Boys.
Koszulka Maradony, w której Messi celebrował wczorajszą bramkę była od byłego sędziego i również kolekcjonera, który otrzymał ją od Diego. Leo już od 2 lat trzymał ją w swoim muzeum. Sergio Fernández otrzymał ją od Diego jako prezent. W tej koszulce Maradona grał w NOB. [MD] pic.twitter.com/0xYGwbigZv
Za samo zdjęcie koszulki meczowej Leo Messi natychmiastowo został ukarany żółtą kartką. Dodatkową karę będzie musiał zapłacić klub z uwagi na przepisy FIFA, które mówią, że piłkarz w trakcie meczu nie może prezentować innych reklam poza tymi, które znajdują się na klubowych strojach. Z tego tytułu FC Barcelona będzie zobligowana uregulować kwotę w wysokości do 3 tysięcy euro.
📰 — Barcelona will be fined €3000 for Messi's celebration because of a FIFA rule that prohibits players from lifting shirts to display any emblem, logo, slogan, legend, acronym, drawing, etc. [sport] pic.twitter.com/kr5xqLzgQl
Raul Jimenez w trakcie wczorajszego meczu Premier League doznał groźnie wyglądającego urazu. Meksykanin jest już po operacji i, jak informuje klub, zawodnik czuje się „komfortowo”.
Fatalna kontuzja Raula Jimeneza
W trakcie wczorajszego meczu Arsenal-Wolverhampton już w 5. minucie doszło do groźnego zderzenia głowami pomiędzy Davidem Luizem a Raulem Jimenezem. W walce o górną piłkę obaj zderzyli się głowami. Brazylijczyk wyszedł z tego starcia raczej bez większych negatywnych konsekwencji, z kolei piłkarz Wolves doznał złamania czaszki.
– Od razu wszystkim zapaliła się czerwona lampka. To była straszna chwila. Jaka była reakcja? Panika, panika, panika. Widać ją było na twarzach naszych zawodników. To było straszne, przerażające – przyznał po meczu trener Wolves Nuno Espirito Santo.
– Na szczęście jest z nim kontakt, jest w stanie mówić, jest przytomny. Teraz musi zostać dokładnie przebadany. Jest w dobrych rękach – dodał na pomeczowej konferencji prasowej Espirito Santo.
29-latek stracił przytomność i jeszcze na boisku pomoc medyczna podała mu tlen. Meksykanina zniesiono z murawy na noszach, a następnie przetransportowano prosto do szpitala. Obecnie jego stan jest „stabilny”. Klub opublikował specjalny komunikat w tej sprawie.
– Raul czuje się komfortowo po operacji, którą przeszedł wczoraj w londyńskim szpitalu – czytamy w dzisiejszym oświadczeniu Wolves.
– Od tamtej pory widział swoją partnerkę Danielę, a teraz odpoczywa. Pozostanie pod obserwacją przez kilka dni, zanim rozpocznie rekonwalescencję – dodano.
– Klub chciałby podziękować personelowi medycznemu Arsenalu, sanitariuszom, personelowi szpitala i chirurgom, którzy dzięki swoim umiejętnościom i szybkiej reakcji okazali taką pomoc.
Raul is comfortable following an operation last night, which he underwent in a London hospital.
He has our love and support as he begins a period of recovery.
Tego typu urazu zawsze wydają się niesamowicie niebezpieczne. Operacja powiodła się sukcesem, ale wciąż nie wiadomo, jakie będą wyniki najbliższych badań i czy wczorajsze starcie nie będzie miało negatywnych skutków w przyszłości. Na więcej informacji przyjdzie nam poczekać. Przyszłość sportowa 29-latka stoi pod ogromnym znakiem zapytania. przypomnijmy, że przed kilkoma laty podobnej kontuzji nabawił się Ryan Mason, który był zmuszony przedwcześnie zakończyć karierę.
Raul Jimenez jest już po operacji, którą musiał przejść w wyniku wczorajszego starcia z Davidem Luizem.
Meksykanin miał pękniętą czaszkę, ale czuje się już dobrze i będzie dochodził teraz do zdrowia. A my życzymy szybkiej rekonwalescencji! pic.twitter.com/wZiU3LHsxL
Angielski portal internetowy The Athletic w jednym ze swoich ostatnich artykułów poruszył temat Leeds United, trenera Marcelo Bielsy oraz Mateusza Klicha. Znajdziemy również nawiązanie do słów argentyńskiego trenera, który mówił, że Polak mógłby grać we wszystkich najlepszych drużynach na świecie. Anglicy nie kryją fascynacji reprezentantem Polski.
W ostatnich dniach FIFA opublikowała listę pięciu trenerów nominowanych do nagrody trenera roku FIFA. Wśród nich znalazło się miejsce dla wspomnianego Bielsy, którego największym sukcesem w minionym roku był awans do Premier League. Andre Villas-Boas, trener Olympique Marsylia, nazwał tę nominację „skandalem”.
Dziennikarze The Athletic mówią, że „Klich jest jak Bielsa. Żeby należycie go ocenić, trzeba spojrzeć nieco szerzej na obraz całej jego pracy”. Powołują się na tweeta jednego z kibiców Leeds, który napisał na twitterze „Jeśli oglądasz mecz, nie widzisz Klicha. Jeśli obejrzysz Klicha, zobaczysz całą grę”.
– Zdefiniowanie Klicha jako pomocnika nie jest łatwe. Jego pracowitość, dyskretna prezencja, zdrowy rozsądek, by nie dryblować jak Maradona. Tak było, zanim każdy zaczął na niego patrzyć, a teraz jest to bardziej widoczne niż kiedykolwiek – czytamy dalej.
Angielski portal zwraca uwagę przede wszystkim na wytrzymałość 30-letniego Polaka. The Atheltic przypomina, że Klich pochodzi z wybitnie sportowej rodziny i sugeruje, że może z tego powodu dziś możemy zachwycać się jego odpornością na zmęczenie.
– Klich to piłkarz-cyborg: nigdy nie kontuzjowany, tak rzadko zmęczony i rzadko prawie nigdy bez formy, z wyjątkiem odległego okresu po Bożym Narodzeniu 2018.
– Możliwe, że wytrzymałość Klicha jest w jego genach. Jego ojciec grał zawodowo w piłkę nożną, matka była mistrzynią w pływaniu, z kolei jego siostra uprawia pięciobój. Co najmniej połowa rodziny została stworzona do sportów wytrzymałościowych, a talent Klicha do niszczenia drużyn – obok szans, które stwarza – jest siłą, która spodobałaby się innym zespołom w Europie. Wywiera ogromną presję w środkowej trzeciej części boiska i dużą siłę w ostatniej tercji. Jest wyjątkowy, jeśli chodzi o graczy, którzy pomagają drużynie odzyskać posiadanie piłki w ciągu pięciu sekund od rozpoczęcia pressingu. Dobry przy piłce, dobry bez piłki.
Przed kilkoma dniami dowiedzieliśmy się o śmierci Diego Armando Maradony. SSC Napoli chcąc uczcić swoją legendę, zaprojektowało specjalny komplet strojów ku czci wielkiego Argentyczyka.
Po tym jak świat obiegła informacja o śmierci 60-latka, kibice, piłkarze, a także osoby spoza piłkarskiego świata zaczęły składać hołd Maradonie na wiele różnych sposobów. Niemal na całym świecie w ostatnich dniach przed rozpoczęciem meczów piłkarskich byliśmy świadkami minuty ciszy.
Prezydent Napoli Aurelio de Laurentiis zapowiedział, że nazwa stadionu Azzuri może ulec zmianie, by uczcić Argentyńczyka. Dodatkowo 71-latek zapowiedział, że powstanie specjalny serial opowiadający dzieje Diego Maradony. Poza tym na czwartkowy mecz Ligi Europy piłkarze z Neapolu wybiegli w koszulkach z numerem „10” i nazwiskiem „Maradona”. Na tym piękne gesty SSC Napoli się jednak nie kończą.
Napoli podało również, że wraz z firmą Kappa wspólnie przygotowali czwarty komplet strojów, który nawiązuje do Diego Maradony. Podobno koncepcja stroju powstała już w tamtym roku i zakładano, że 60-latek zobaczy to na własne oczy. Rzeczywistość okazała się niestety inna. Piłkarze Azzuri po raz pierwszy wybiegną w tych strojach w dzisiejszym meczu przeciwko AS Romie.
Przyszłość Leo Messiego wciąż nie jest pewna. Do tej pory wydawało się, że największym faworytem w wyścigu o Argentyńczyka jest przede wszystkim Manchester City. Jak jednak podaje jeden z hiszpański dziennikarzy, usługami 33-latka zainteresowany jest również inny klub z Premier League.
Jaka przyszłość czeka Leo Messiego?
Wciąż nie wiemy, w jakich barwach będziemy podziwiać Leo Messiego w przyszłym sezonie. W ostatnich miesiącach mówiło się o zainteresowaniu ze strony Manchesteru City, PSG oraz Interu Mediolan. Wciąż istnieje również możliwość pozostania w Barcelonie, jednak to będzie zależeć głównie od wyników wyborów prezydenckich, które odbędą się w styczniu przyszłego roku.
Nowy klub wkracza do akcji
Jak podaje hiszpański dziennikarz Guillem Balague, sytuacji Argentyńczyka z pewnością będzie przyglądać się Chelsea. Ostatnie transfery The Blues pokazały, że w klubie Romana Abramowicza wciąż są wielkie pieniądze, które z pewnością będą potrzebne przy potencjalnej operacji związanej z Leo Messim
– To wszystko prawda! Jeśli Messi będzie dostępny, to Chelsea włączy się do walki. Będą chcieli wiedzieć wszystko, co się wokół niego dzieje – mówi na swoim kanale youtube Hiszpan.
– Czy City spróbuje ponownie? Oczywiście, że tak. Tym bardziej że teraz nie będą musieli nic płacić FC Barcelonie – dodaje.
W ostatnich miesiącach dużo mówiło się o fatalnej sytuacji finansowej FC Barcelony. W ostatnich tygodniach zarząd klubu rozmawiał z piłkarzami ws. obniżenia wynagrodzeń, a wczoraj poznaliśmy ich decyzję.
Piłkarze FC Barcelony przystali na propozycje klubu
FC Barcelona to jeden z kilku klubów, który w ostatnich latach najwięcej wydawał najwięcej pieniędzy na sprowadzenie nowych piłkarzy. Poza tym poprzedni zarząd klubu z prezydentem Bartomeu na czele na prawo i lewo rozdawał podwyżki swoim piłkarzom. Na domiar złego na wiosnę przyszła pandemia koronawirusa, który ucięła znaczną część zysków klubu z Katalonii. By utrzymać płynność finansową, klub musiał dogadać się z piłkarzami ws. obniżki wynagrodzeń. Wczoraj poznaliśmy odpowiedź zawodników na propozycję zarządu.
W ostatnich tygodniach toczyły się rozmowy na linii klub-piłkarze ws. wspomnianej redukcji wynagrodzeń na sezon 2020/2021. Wczoraj klub poinformował, że piłkarze przystali na złożoną im propozycję, dzięki czemu Duma Katalonii zaoszczędzi ok. 120 milionów euro.
– Umowa w najbliższych dniach zostanie podpisana przez piłkarzy i trenerów, których dotyczy. To bardzo istotny krok w kierunku naprawienia obecnej sytuacji finansowej klubu” – czytamy na stronie klubu.
Racing Murcia, grający na co dzień w czwartej lidze hiszpańskiej, dogadał się z Joleonem Lescottem. 38-latek miał się związać z nowym klubem kontaktem krótkoterminowym.
Były piłkarz Manchesteru City ostatni oficjalny mecz rozegrał w maju 2017 roku w barwach Sunderlandu. Po ponad trzech latach przerwy Anglik wraca do gry, tym razem sprawdzi się w barwach Racingu Murcia.
Jak podaje portal transfery.info, hiszpański klub po zakwalifikowaniu się do głównej fazy Pucharu Hiszpanii postanowił na najbliższy mecz z Levante (16 grudnia) się nieco wzmocnić. Anglik przyjął propozycję, gdyż uważa, że w tym czasie jest w stanie przygotować się do tego spotkania. Wcześniej Murcia nawiązała współpracę z bratem Paula Pogby – Mathiasem.
W poprzednich tygodniach mówiło się również o możliwym zakontraktowaniu Samuela Eto’o oraz Antonio Cassano. Póki co obaj nie podjęli decyzji ws. możliwego powrotu na boisko. Jednak nie wykluczone, że w najbliższych dnia Murcia skusi kogoś jeszcze z grona byłych gwiazd świata futbolu.
Wciąż nieznana jest nam przyszłość klubowa Leo Messiego. Potencjalne przedłużenie kontraktu Argentyńczyka z klubem może w głównej mierze zależeć od wyników wyborów prezydenckich. Jak informują hiszpańskie media, jeden z kandydatów jest w stanie zmienić nazwę stadionu po to, by zatrzymać w klubie Leo Messiego.
Kontrakt Leo Messiego z FC Barceloną dobiega końca 30 czerwca 2021 roku. Klub z Katalonii pozostaje obecnie bez prezydenta po tym, jak Josep Maria Bartomeu, który podał się do dymisji w październiku. Wybory prezydenckie mają odbyć się w drugiej połowie stycznia przyszłego roku i to od ich wyniku może zależeć przyszłość 33-letniego piłkarza. Jeden z kandydatów na to stanowisko ma nawet w swoim programie zmianę nazwy stadionu z „Camp Nou” na „Camp Nou Leo Messi”.
Emili Rousaud, bo o nim mowa, przedstawił swoje pierwsze plany przed wyborami prezydenckimi. 54-latek raczej nie wydaje się być faworytem w wyścigu o urząd prezydenta FC Barcelony, jednakże nie można przejść obok jego zapowiedzi obojętnie.
– Messi to żywa legenda klubu i światowej piłki. Jeśli będę miał zaszczyt być prezydentem Blaugrany, zaproponuję, żeby stadion został nazwany imieniem Messiego, zawsze po konsultacji z socios na drodze referendum – wyznał w rozmowie z „Marcą” Rousaud.
Kolejnym postulatem Rousauda jest próba ściągnięcia z powrotem Neymara, gdy ten wycofa pozew wobec klubu. Hiszpan dodaje, że jedynym sposobem na sprowadzenie Brazylijczyka jest wyczekanie do końca jego kontraktu z PSG.
– W tej chwili jest to nieosiągalne. Mówiłem, że rozważamy możliwość sprowadzenia go, kiedy zakończy się jego kontrakt, aby nie było płatności. Można tylko negocjować z piłkarzami. Mówiłem o sezonie 2021/2022, ale pracę trzeba wykonywać miesiącami.
– Złożenie pozwów przeciwko klubowi w żadnym wypadku nie ułatwi jego powrotu. Neymar ma jednak podstawy, żeby dołączyć do takiego klubu jak nasz. Był kluczowym elementem finału Ligi Mistrzów w Berlinie. Pracujemy z myślą o jego powrocie do Barcelony. W ubiegłym roku zamierzał wrócić.
Zapowiadało się tak dobrze, wyszło jak zawsze. Lech Poznań po raz kolejny wypuścił punkty z rąk po straconej bramce w samej końcówce meczu. Poznaniacy ulegli Standardowi Liege, a spokojnie mogli wygrać to spotkanie.
Lech przegrywa ze Standardem po bramce w doliczonym czasie gry
Po czerwonej kartce dla jednego z rywali Poznaniaków w końcówce pierwszej połowy wydawało się, że nasi powalczą o spokojne zwycięstwo. Tym bardziej że Lech wykorzystał grę w przewadze i w 61. minucie meczu za sprawą Mikaela Ishaka wyszedł na prowadzenie. Ekipa Dariusza Żurawia nie cieszyła się jednak zbyt długo z prowadzenia, gdyż dwie minuty później do remisu doprowadził wprowadzony po przerwie Tapsoba. Kolejorz wciąż grał z przewagą jednego zawodnika i wydawało się, że celem na dziś będą 3 punkty. Plany pokrzyżowała czerwona kartka dla Crnomarkovicia. Belgowie grając już bez straty jednego zawodnika, wyszli na prowadzenie w 93. minucie meczu i nie oddali go do końcowego gwizdka arbitra. Jak na to zareagowali kibice?
Reakcje kibiców po meczu Standard – Lech
Lech po raz kolejny stracił bramkę w końcówce meczu. Było tak w ostatnim meczu z Rakowem, było tak i dziś. Z tego tytułu powoli zaczynają powstawać memy…
EA Sports udzieliło wywiadu kilku portalom, gdzie tłumaczy swoje prawa do wykorzystywania wizerunku piłkarzy. W ostatnich dniach tych faktem rozzłoszczony wydawał się być Zlatan Ibrahimović.
Zlatan zły na EA? Amerykańska firma odpowiada!
W ostatnich dniach za sprawą Zlatana Ibrahimovicia zrobiło się nieco głośniej o EA Sports. Szwed był zły na studio odpowiedzialne za produkcję m.in. serii gier FIFA za bezprawne wykorzystywanie jego wizerunku. Więcej o tym pisaliśmy tutaj.
– Kto dał EA Sports prawo do użycia mojego imienia i twarzy? FIFPro? Nic nie wiem o tym, że należę do FIFPro, a jeśli jestem ich członkiem, to zostałem tam umieszczony bez mojej wiedzy. Nigdy nie pozwoliłem FIFA czy FIFPro na zarabianie pieniędzy na moim wizerunku. Ktoś przez te wszystkie lata zarabia na mnie i to bez żadnego porozumienia. Czas to zbadać – pisał wówczas Szwed
EA odpowiada na zarzuty
EA w wywiadach dla kilku portali odpowiedziało na zarzuty postawione prze 39-latka. Poniższe wypowiedzi pochodzą z takich portali jak m.in. Forbes, czy brytyjski Eurogamer.
– Jesteśmy świadomi dyskusji na temat licencjonowania graczy występujących w FIFIE. Obecna sytuacja rozgrywająca się w mediach społecznościowych jest próbą wciągnięcia FIFA 21 w spór między szeregiem stron trzecich i ma niewiele wspólnego z EA Sports.
– Wyraźnie podkreślamy, że umowy dają nam prawo do uwzględnienia w naszej grze wszystkich obecnych w niej modeli piłkarzy. Jak już wspomniano, nabywamy te licencje bezpośrednio od lig, zespołów i poszczególnych graczy. Ponadto współpracujemy z FIFPro, by mieć pewność, że możemy włączyć do naszej produkcji tak wielu zawodników, jak to możliwe, aby stworzyć najbardziej autentyczną grę. W tym przypadku nasze prawa do podobizn piłkarzy wynikają z umowy klubowej z AC Milan i naszej długoletniej, współpracy na wyłączność z Premier League, która obejmuje wszystkich graczy Tottenham Hotspur.
– Obecnie piłkarze nie są opłacani za wykorzystywanie wizerunku. Dla nas wielkim problemem jest fakt, że FIFA wprowadza mnóstwo zasad i przepisów i zapewnia, iż zadbają one o interesy zawodników, ale w oczywisty sposób tak nie jest.
– To nie jest nasza walka. Nie dotyka to EA Sports ani gier wideo, graczy ani fanów. To bitwa między agentami piłkarskimi a FIFPro. Mino Raiola to szanowany przedstawiciel różnych zawodników, z którym współpracujemy od wielu lat – także w tym roku, kiedy to dzięki naszej współpracy jego klient, Erling Haaland, stał się częścią naszej kampanii marketingowej FIFA 21. Cieszyliśmy się również wspaniałą współpracą ze Zlatanem Ibrahimoviciem, który pojawił się w każdej FIFA od 2002 roku i regularnie otrzymywał zapłatę za obecność w trybie FUT.
Osoby zarówno ze świata piłki nożnej, jak i spoza niego pożegnały Diego Armando Maradonę. Zebraliśmy dla Was najciekawsze tweety i wypowiedzi znanych osób.
Gwiazdy żegnają Diego Armando Maradonę
Od wczoraj w sieci zapewne pojawiły się miliony wpisów dot. śmierci Diego Armando Maradony. Dzisiejsze wydania gazet sportowych na całym świecie nawiązują do tego smutnego wydarzenia. W sieci nie mogło również zabraknąć prywatnych wypowiedzi znanych osób.
– Bardzo smutny dzień dla Argentyńczyków i całej społeczności piłkarskiej. Opuścił nas, ale pozostanie na zawsze, ponieważ Diego jest wieczny. Pamiętam wszystkie piękne momenty, które przeżyłem dzięki niemu. Przesyłam moje kondolencje dla wszystkich członków rodziny i przyjaciół Maradony – przekazał na instagramie Leo Messi.
Na swoim instagramie o słynnym Argentyńczyku wspomniał również Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski pod zdjęciami Maradony dodał podpis „RIP” – spoczywaj w pokoju.
Mai ho avuto dei dubbi… per me Legenda… Il Migliore di Sempre..Avversario ed Amico❤️❤️ R.I.P Caro Diego🙏🙏 Nigdy nie miałem wątpliwości .. dla mnie Legenda… Najlepszy za wszystkich( ever)..Przeciwnik i Przyjaciel❤️❤️ R.I.P Drogi Diego🙏🙏 pic.twitter.com/XMEvjOaYSW
– Nigdy nie miałem wątpliwości.. dla mnie Legenda… Najlepszy za wszystkich( ever).. Przeciwnik i Przyjaciel. R.I.P Drogi Diego – przekazał na twitterze Boniek.