NEWSY I WIDEO

Włosi znaleźli nowe określenie dla Lewandowskiego. Zachwyty nad Polakiem

Nie milkną echa ostatnie meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Lazio a Bayernem. Włoska prasa rozpisuje się pod adresem Roberta Lewandowskiego w samych superlatywach. Tamtejsi dziennikarze nazywają Polaka „drapieżnikiem”.

Bayern łatwo poradził sobie z gospodarzami we wtorkowym starciu w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Niemiec rozbili Lazio aż 4-1 w Rzymie, a pierwszego gola w meczu zdobył Roberta Lewandowski. Polak kapitalnie wykorzystał błąd defensywy rywali i rozpoczął strzelanie. Tym samym napastnik został 3. najlepszym strzelcem w historii Champions League. 

Zachwyty w prasie

Włoskie media po spotkaniu rozpisywały się o rażących błędach obrony Lazio. „La Gazzetta dello Sport” pisze wprost, że klub z Serie A będzie potrzebować cudu, na wywiezienie z Monachium rezultatu dającego awans.

– Bayern był przerażający. Lazio rozdało im gole, a teraz potrzebuje więcej niż cudu – czytamy w gazecie.

W 9. minucie Lewandowski wykorzystał nieuwagę Musacchio. Polak otrzymał prezent od stopera rywali, któłry bezlitośnie wykorzystał. Tym samym otworzył worek z bramkami w Rzymie.

– Wszyscy czekali na pojedynek Immobile z Lewandowskim, ale Włoch za wiele nie zdziałał, był niewidoczny, a Polak zdobył 32. bramkę w tym sezonie! Nieuwagę Musacchio wykorzystał jak prawdziwy drapieżnik – napisali dziennikarze „LGdS”.

„Lewy” otrzymał od włoskiej gazety ocenę „7” w dziesięciostopniowej skali. Jedynym piłkarzem z wyższą notą był Joshua Kimmich. Uniwersalny pomocnik został oceniony na „7,5”.

Snajper Bayernu oprócz zachwytów ze strony prasy został także okrzyknięty najlepszym piłkarzem meczu. Po spotkaniu odebrał statuetkę.

Jak potoczy się kariera Kloppa? „Bild” jest pewny, że trafi do reprezentacji Niemiec

Plotki o ewentualnym odejściu Kloppa z Liverpoolu po sezonie nie mają końca. „Bild” przymierza niemieckiego szkoleniowca do zostania następcą Joachmia Loewa. Dziennik postanowił przybliżyć możliwy scenariusz dalszej kariery 53-latka.

Media rozpisywały się jakiś czas temu o możliwości porzucenia „The Reds” przez ich opiekuna. Wszystko za sprawą kryzysu, w jaki wpadł mistrz Anglii. W niemieckiej prasie można było nawet doczytać się informacji, że Klopp mógłby zostać następcą Flicka w Bayernie. Szkoleniowiec Bawarczyków jest bowiem także przymierzany do pracy z narodową reprezentacją. Teraz jednak role się odwróciły.

Klarowna przyszłość

„Bild” przekonuje, że gdyby po tym sezonie doszło do zmiany trenera w Liverpoolu, przyszłość Kloppa wydaje się jasna. Dziennik sądzi, że Niemiec nie wypełni obowiązującego do 2024 roku kontraktu. Anfield opuściłby na dwa lata przed końcem umowy.

Gdyby taki scenariusz się spełnił, czekałyby go kilkumiesięczne wakacje. Po zakończeniu mundialu w Katarze zostałby nowym selekcjonerem reprezentacji. Sporo zależy od tego, czy do czasu mistrzostw świata Joachim Loew utrzyma się na stanowisku.

Debiut na swoim podwórku

Niemieckie media przekonują, że jest to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz. Gdyby się ziścił, pierwszą dużą imprezą Kloppa w roli selekcjonera byłyby mistrzostwa Europy w 2024 roku. Turniej będzie odbywać się w Niemczech.

Oczywiście „Bild” nie wyklucza, że szkoleniowiec wypełni kontrakt z Liverpoolem. Przemawia za tym fakt, że zarówno on, jak i jego żona doskonale czują się w Anglii. Dlatego też mało prawdopodobne wydaje się zakończenie współpracy już po tym sezonie. Dziennik twierdzi, że szanse na to są równe jednemu procentowi.

Oficjalnie. Jamal Musiala potwierdził, w której reprezentacji zamierza grać

O Jamalu Musiale już od dłuższego czasu jest głośno w piłkarskim światku. 17-letni piłkarz Bayernu błysnął podczas wtorkowego meczu Ligi Mistrzów z Lazio. Wówczas na nowo odżyły spekulacje odnośnie reprezentacyjnej kariery młodego zawodnika. Jak się okazało w środę, pomocnik podjął decyzję.

Bayern rozbił Lazio w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. „Die Roten” wygrali w Rzymie aż 4-1 i zapewnili sobie solidną zaliczkę przed rewanżem. Autorem jednego z goli był Jamal Musiala, który w piątek będzie obchodzić osiemnaste urodziny.

Zaledwie 17-letni piłkarz ma zarówno angielskie, jak i niemieckie korzenie. Obie reprezentacje zaciekle walczyły o piłkarza Bawarczyków już od dłuższego czasu. Musiala w końcu dokonał wyboru i oficjalnie potwierdził, w jakich barwach zamierza występować.

Pora na decyzje

Młody zawodnik na łamach „The Athletic” wyjawił, że ostatecznie zdecydował się na grę dla reprezentacji Niemiec. „Bild” od siebie dodał także, że w piątek, czyli w dzień osiągnięcia przez piłkarza pełnoletności, podpisze on profesjonalny kontrakt z Bayernem. Na mocy umowy, która obowiązywać będzie do 2026 roku ma otrzymywać około pięciu milionów euro rocznie.

– Jamal to młody, ale już teraz fenomenalny piłkarz. Ciągle ma jeszcze sporo do poprawy. Ale talent Musiali jest kolosalny – komplementował 17-latka Michael Ballack.

Posłuchał kolegów

Musiala nie ukrywa, że lepiej posługuje się językiem angielskim. W przeszłości pomocnik grał zarówno w młodzieżówkach niemieckich, jak i „Synów Albionu”. Spory wpływ na decyzję zawodnika mieli mieć jednak jego koledzy z Bayernu.

Do zdecydowania się za reprezentacją Niemiec namawiali go ponoć Serge Gnabry, Joshua Kimmich oraz sam Joachim Loew. Selekcjoner kadry pojawił się w styczniu w Monachium, aby osobiście przekonać Musialę. Także wspomniany Ballack miał z nim o tym rozmawiać.

– To nie była dla mnie łatwa decyzja, ale wybrałem grę dla kraju, w którym się urodziłem. W sercu mam miejsce i dla Anglii, i dla Niemiec. Nic się w tej kwestii nie zmieni. Anglia ma dla mnie kolosalne znaczenie, mam z nią związanych wiele pozytywnych wspomnień – komentował swoją decyzję zawodnik.

– Długo myślałem, co będzie najlepsze dla mojej przyszłości? Gdzie będę miał większe szanse na grę? Od dłuższego czasu skłaniałem się ku grze dla Niemiec i na to się zdecydowałem – skwitował.

Już bije rekordy

Musiala swoje 18. urodziny będzie obchodzić już w piątek. We wtorek pobił natomiast rekord Bayernu Monachium. Dzięki swojej bramce przeciwko Lazio został najmłodszym strzelcem bramki w Lidze Mistrzów w historii Bawarczyków. Dokonał tego mając raptem 17 lat i 363 dni. Wcześniej rekord należał do Samuela Kuffoura, który pierwszego gola w LM zanotował w wieku 18 lat i 60 dni.

Haaland docenia Lewandowskiego. „Oglądam każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć u niego coś, co mogę wykorzystać u siebie”

Erling Haaland w rozmowie z serwisem Viaplay Football ocenił Roberta Lewandowskiego. Norweski napastnik podziwia snajpera Bayernu Monachium i nazywa go szalonym.

Słowa pochwały od młodego talentu

Lewandowski od lat utrzymuje się na topie jeśli chodzi o strzelanie bramek. W poprzednim sezonie zdobył aż 55 bramek w 47 meczach m.in. przez co otrzymał nagrodę zawodnika roku. Formę Polaka postanowił docenić norweski diament – Erling Haaland.

– Ten facet jest szalony, naprawdę szalony. Gdy strzelam gola, myślę sobie, że udaje mi się do niego zbliżyć, a wtedy on… znów robi coś wielkiego np. strzela hat-tricka, jakby to było dla niego coś dziecinnie prostego, to niewiarygodne. To szaleństwo – cytuje Norwega portal Onet Sport.

Stara się go naśladować

Napastnik Borussii Dortmund chłonie z Lewandowskiego jak tylko może. W rozmowie z Viaplay Football przyznał, że ogląda każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć od Polaka coś dla siebie.

– Obserwowanie go mnie inspiruje. Jest znakomity technicznie i świetnie tworzy sobie dogodne sytuacje. To imponujące. Oglądam każdy mecz Bayernu, by podpatrzeć u niego coś, co mogę wykorzystać u siebie – uzupełnił były zawodnik Molde i RB Salzburg.

Źródło: Onet Sport, Viaplay Football

Trener Atalanty Bergamo ironicznie o problemach kadrowych Realu Madryt. „Byłbym bardzo zmartwiony, gdyby zagrał Zinedine Zidane”

Trener Atalanty Bergamo podczas konferencji prasowej wypowiedział się na temat środowego spotkania z Realem Madryt. Według Gasperiniego Włosi nie są faworytem starcia z Królewskimi.

Szacunek do trenera rywali

Szkoleniowiec ekipy z Lombardii w ironiczny sposób odniósł się do problemów kadrowych Realu Madryt. Przypomnijmy, że w meczu Atalanta – Real Madryt nie wystąpią m.in. Eden Hazard, Karim Benzema, Dani Carvajal czy Sergio Ramos. Gian Piero Gasperini obawia się, że w miejsce jednego z kontuzjowanych zawodników na boisko wszedłby Zinedine Zidane.

– Byłbym bardzo zmartwiony, gdyby w środę zagrał Zinedine Zidane, ale na szczęście będzie na ławce rezerwowych. Widziałem, jak robił niesamowite rzeczy. Byłem trenerem grup młodzieżowych w Juventusie, kiedy on grał w klubie. Zostawałem, żeby oglądać go trenującego. Jego piłkarze są przyzwyczajeni do gry w takich spotkaniach. Są niebezpieczni, nawet jeśli brakuje im kilku graczy – cytuje włoskiego trenera portal sport.tvp.pl.

Trzeźwa ocena sytuacji

Gasperini ocenił szanse Atalanty w starciu z madrytczykami. Według trenera bergamczyków faworytem są Królewscy.

– Nie jesteśmy faworytami, awans nie jest naszym obowiązkiem. Musimy być w pełni skoncentrowani. Bycie ambitnym nie oznacza bycia aroganckim. Nie znajdujemy się wśród najlepszych. Musimy cieszyć się tym meczem – dodał Gian Piero Gasperini.

Źródło: TVP Sport

Łukasz Trałka wrócił myślami do gry w ŁKS-ie. „Nigdy bym nie pomyślał, że Paulinho zrobi taką karierę”

Łukasz Trałka zagościł w programie Foot Truck. Pomocnik Warty Poznań w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Jakubem Polkowskim opowiedział o Paulinho, z którym miał przyjemność trenować w ŁKS-ie.

Nie spodziewał się takiego progresu

Paulinho spędził rok w Łódzkim Klubie Sportowym. Podczas jego pobytu w Polsce na treningach spotykał Łukasza Trałkę. Były kapitan Lecha Poznań nie ukrywał w wywiadzie dla Foot Trucka, że był zaskoczony przebiegiem kariery Brazylijczyka. Według pomocnika Paulinho nie miał nic specjalnego podczas pobytu w ŁKS-ie.

– Nigdy bym nie pomyślał, że zrobi taką karierę. Nawet przez sekundę. Był niezły, ale nie miał nic specjalnego w tamtym czasie. Sprawdzałem, czy to jest ten sam Paulinho. Nastrzelał goli w trzeciej lidze i wzięli go wyżej. No i poleciało. Później reprezentacja, Tottenham, FC Barcelona, Chiny… Oglądając jego mecze, pytałem się: „Co kurde tam się wydarzyło?”. To jest niemożliwe, jak zawodnik może zmienić się w tak krótkim czasie – mówił Łukasz Trałka w rozmowie z Kubą Polkowskim i Łukaszem Wiśniowskim.

Źródło: Foot Truck

UEFA odwołała EURO 2021 do lat 19. Powód? Koronawirus

UEFA przekazała we wtorek informację o odwołaniu Mistrzostw Europy w piłce nożnej do lat 19. Powód jest oczywiście jasny i jest nim pandemia koronawirusa.

Mistrzostwa Europy U-19 odwołane

Mistrzostwa Europy U-19 miały się odbyć w Rumunii. Rywalizacja mężczyzn miała się rozpocząć 30 czerwca, natomiast kobiety miały wkroczyć do rywalizacji 21 lipca. Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami oba turnieje się nie odbędą.

– Podejmując te decyzje, Komitet Wykonawczy UEFA zwrócił uwagę, że przy obecnych ograniczeniach rządowych podróżowanie drużyn i organizowanie miniturniejów byłoby bardzo trudne – przekazała UEFA w oświadczeniu.

Co z EURO 2020(1)?

A jak ma się sprawa z seniorskim turniejem? UEFA liczy na to, że dzięki uruchomieniu programu szczepień uda się zmagania przeprowadzić. Ciężko aktualnie wyrokować, jaki format przyjmie turniej, jednak ze względów finansowych ciężko sobie wyobrazić, by miał się on w ogóle nie odbyć. Mistrzostwa mają się odbyć w dniach 11 czerwca – 11 lipca w 12 miastach z 12 krajów.

Robert Lewandowski strzela dla Bayernu! Polak 3. najlepszym strzelcem w historii LM [WIDEO]

Robert Lewandowski zdobył swoją 72. bramkę w historii Ligi Mistrzów. Tym samym Polak wskoczył na 3. pozycję w rankingu najlepszych strzelców w historii Champions League. Bayern prowadzi 1:0 z Lazio.

Austriacki bramkarz kontuzjowany. Zaskoczył go… grill. „Będę musiał odpocząć przez tydzień”

Zabawnej sytuacji zakończonej „kontuzją” doświadczył Christopher Knett. Austriacki bramkarz nie zagrał w poniedziałkowym meczu swojej drużyny, gdyż poparzył sobie dłoń podczas przyrządzania steka.

30-letni Knett od lipca 2019 roku jest bramkarzem greckiego Panetolikosu. W obecnym sezonie greckiej ekstraklasy zagrał w 21 meczach, tracąc 27 bramek. 6-krotnie udawało mu się zachować czyste konto. Na swoim koncie mógł mieć o jeden występ więcej, gdyby nie feralna kontuzja.

Grecja, słońce, ciepły klimat, liczne plaże i zabytki. Wszystko sprzyja temu, by móc odpoczywać i co jakiś czas odpalić grilla. Z takiego założenia wyszedł nasz bohater, który zaprosił paru znajomych i na własną rękę zorganizował grilla. Słowo „ręka” nie zostało tu użyte bez powodu.

30-latek zajął się obsługą grilla i w trakcie smażenie steka poparzył sobie rękę. W związku z odniesioną „kontuzją” Knett opuścił poniedziałkowe spotkanie swojej drużyny z Panathinaikosem. Pomimo nieobecności swojego podstawowego bramkarza piłkarze Panetolikosu zdołali sprawić niespodziankę, wygrywając z wyżej notowanym rywalem 1:0.

–  Będę musiał odpocząć przez tydzień. Takie wypadki zdarzają się, za kilka dni ręka powinna być już w optymalnym staniewyznał piłkarz.

źródło: TVP Sport

Patryk Dziczek będzie zmuszony zakończyć karierę? Mateusz Borek nie ma wątpliwości

Patryk Dziczek podczas ostatniego meczu Salernitany stracił przytomność. Młodego piłkarza przewieziono do szpitala, jednak to nie koniec tej historii. Jego problemy mogą okazać się o wiele poważniejsze. Mateusz Borek uważa nawet, że zawodnika czeka zakończenie kariery.

W trakcie spotkania Serie B rozgrywanego pomiędzy Ascoli a Salernitaną były piłkarz Piasta Gliwice nagle padł na murawę. Jak się okazało, Dziczek stracił przytomność. Zawodnika przetransportowano do szpitala, gdzie przeprowadzono szczegółowe badania.

„Wieszczę koniec kariery”

Mateusz Borek przyznał, że nie widzi szczęśliwego zakończenia dla 22-latka. Zdaniem dziennikarza finalnie młody zawodnik będzie zmuszony zakończenie kariery. Tym bardziej że nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Wcześniej Dziczek zasłabł podczas jednego z treningów Salernitany.

– Jestem rozbity tą sytuacją. Znamy tego chłopaka z występów z polskiej młodzieżówce. Dziczek to chłopak skoncentrowany na piłce. Każdego dnia chciał być lepszy – stwierdził w „Misji Futbol” Borek.

– Ja wieszczę koniec kariery. Sytuacja ma miejsce drugi raz. Umówmy się, że gdyby chciał wrócić na boisko, to zaczyna się igranie ze śmiercią – nawet jeśli lekarze będą uspokajać. Już wiadomo, że na tym poziomie zawodowego sportu pewne procesy w organizmie powodują, że on tak reaguje – dodał dziennikarz.

– Pewnie ja sam jako zawodnik bałbym się iść do limitów własnego organizmu. Nie ma tu mądrego, nie jestem lekarzem, nie wiem, co będzie w głowie tego chłopaka. Nie wiem, co sobie będzie myślał jego trener – kontynuował.

– Sytuacja jest dramatyczna. Wygląda na to, że chłopak, który poświęcił wiele lat swojego życia na to, co kocha, nie będzie mógł grać – podsumował.

Moder opowiedział o pobycie w Brighton. „Czasem nie mam pojęcia, o czym mówią”

Jakub Moder i Michał Karbownik od dłuższego czasu oczekują na debiut w Premier League. Ten pierwszy udzielił wywiadu tygodnikowi „Piłka Nożna”, w którym zdradził, jak aktualnie radzi sobie z aklimatyzacją w angielskim otoczeniu.

Polski duet trafił do Brighton w styczniu. Od tamtej pory zarówno Moder, jak i Karbownik zagrali tylko w meczu Pucharu Anglii z Leicester City. W Premier League nadal ani jeden, ani drugi nie miał okazji zadebiutować.

„Jestem gotowy”

Jakub Moder w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna” twierdzi, że czuje się gotowy do wejścia na poziom Premier League. Jednocześnie Polak ma świadomość, że rywalizacja na jego pozycji jest bardzo duża. W składzie „Mew” znajduje się wielu dobrych zawodników, a on nie jest na tyle wysoko w hierarchii, żeby wygryźć któregoś z rywali.

– Uważam, że jestem gotowy do gry w Premier League. Wiadomo jednak, muszę cały czas pracować nad pewnym aspektami. Jedną z tych rzeczy jest praca na siłowni. Wiem, że tutaj mam duże możliwości i mogę się tu bardzo rozwinąć – zaznaczył w wywiadzie dla „Piłka Nożna”.

– Na pozycję sześć i osiem jest pięciu-siedmiu zawodników do gry. I to bardzo dobrych – dodał były piłkarz Lecha.

Czasami ciężko zrozumieć, co mówią koledzy

Oprócz aspektów boiskowych Moder ma świadomość, że musi szlifować swój język. Lekcje zaczął jeszcze w Polsce, a teraz nadal doskonali swoje umiejętności komunikacyjne.

– Zacząłem już w Poznaniu, teraz również regularnie mam lekcje. Jeszcze nie mówię perfekcyjnie, ale to kwestia czasu — w otoczeniu języka nauka nabierze tempa – uspokaja obawy kibiców.

Pomocnik nie zamierza jednak kłamać, że idzie mu doskonale. Jak sam przyznaje, kiedy koledzy z szatni zaczynają mówić między sobą o wiele szybciej, czasami ciężko mu nadążyć.

– Może nie jest tak, że któryś ze starszych piłkarzy wziął mnie pod skrzydła, ale zapytać możemy o wszystko. Na dzień dobry komunikatywna znajomość języka angielskiego jest więc podstawą – opowiada Moder.

– Ja niby wszystko rozumiem, potrafię się też dogadać, natomiast gdy chłopaki z Anglii w szatni zaczynają rozmawiać ze sobą szybko, z akcentem, ucinają końcówki słów, czasem nie mam pojęcia, o czym mówią. W kontakcie z nami dbają jednak o wymowę, żebyśmy mogli ich zrozumieć. Mają do nas dużo szacunku – zakończył.

„Tam była robota na okrągło”. Łukasz Trałka wspomina Adama Nawałkę w Lechu Poznań

Łukasz Trałka w nowym odcinku „Foot Trucka” przybliżył nieco, jak wyglądała współpraca z Adamem Nawałką. Byłego selekcjonera reprezentacji Polski określił po prostu „pracoholikiem”

Przypomnijmy, że Nawałka przejął Lecha 25 listopada 2018 roku. Pracę w Poznaniu zakończył jednak już 31 marca. Przy Bułgarskiej wytrzymał zaledwie cztery miesiące. Przez ten czas zdążył poprowadzić „Kolejorza” w jedenastu meczach. Przy tym wygrał zaledwie pięć spotkań.

Pracoholik

Nawałkę z reprezentacji zapamiętaliśmy, jako przesądnego, ale dążącego uparcie do spełnienia swoich założeń. To funkcjonowało w pracy selekcjonera, jednak klubowa rzeczywistość okazała się brutalna. Łukasz Trałka wspominał współpracę ze szkoleniowcem w nowym odcinku „Foot Trucka”.

– Pierwsze słowo – pracoholik. Tam była robota na okrągło. Mi szkoda było tego sztabu. Analizy cały czas. On chciał mieć kontrolę nad wszystkim – zaczął były pomocnik Lecha.

– Jak mieliśmy mecz wyjazdowy, to jechał autobus i… dwa busy. Po meczu musieliśmy 10 minut pokręcić na rowerkach w ramach roztrenowania. Więc na mecz jechał cały bus tych rowerków – kontynuował.

– Na obóz też jechaliśmy zapakowani po uszy. Była ulewa nad Turcją, na boisko nie dało rady wejść. „No to znajdziemy parę drzewek, gdzie można coś ustawić, parę przebieżek, by nie tracić jednostki” – opowiadał dalej.

– Musiał mieć wszystko przygotowane. To jest trener, który potrzebuje czasu, by wprowadzić swoje metody – podsumował Trałka.

Lewandowski z wielkim szacunkiem o Immobile. „Jest jednym z najlepszych w Serie A”

Już we wtorek Bayern Monachium wraca do gry w Lidze Mistrzów. Lewandowski i spółka zmierzą się w pierwszym meczu 1/8 finału rozgrywek w Rzymie z Lazio. Przed meczem kapitan reprezentacji Polski docenił klasę lidera ofensywy rywali, Ciro Immobile.

LIGA MISTRZÓW BEZ PODATKU W BETFAN

Z KODEM ESA TROLLS 600ZŁ CASHBACK

Włoch w minionych sezonach był wielokrotnie porównywany z Lewandowskim. Co więcej, to właśnie Immobile regularnie rzucał Polakowi rękawice w wyścigu po Złotego Buta. We wtorek będą mieli okazję zmierzyć się ze sobą bezpośrednio.

Starcie dwóch armat

Wtorkowy mecz Lazio z Bayernem nabiera rumieńców właśnie przez polsko-włoską rywalizację. Robert Lewandowski w rozmowie z „CBS Sport” postanowił docenić klasę snajpera rywali.

– Na pewno Ciro jest obecnie jednym z najlepszych graczy w Serie A. Zdobywa wiele bramek dla Lazio. Jest prawdopodobnie najważniejszym piłkarzem w zespole. Wiemy, że musimy dać z siebie wszystko. Jeśli skupimy się na sobie, będziemy gotowi, by pokonać Lazio – stwierdził „Lewy”.

Druga strona nie pozostaje dłużna

Immobile także postanowił docenić klasę rywala. Przed meczem podkreślał, jak znakomitym piłkarzem jest 32-letni napastnik „Die Roten”.

– To zawodnik kompletny, najlepsza „dziewiątka” na świecie. Musimy na niego zwracać szczególną uwagę – mówił Włoch dodając, że tym, co imponuje mu u Polaka najbardziej jest nieustanny głód wygrywania i pogoń za kolejnymi sukcesami. Nigdy nie jest w pełni usatysfakcjonowany – uważa Włoch.

Czas na wyjście z dołka

W ostatnim czasie Bayern Monachium popadł w wyraźny kryzys. Poziom reprezentowany przez drużynę Hansiego Flicka wyraźnie odbiega od tego z zeszłego sezonu. W ostatnim czasie Bawarczycy zaliczyli potknięcia w meczach z Arminią Bielefeld i Eintrachtem Frankfurt. Lewandowski wierzy jednak, że jego zespół wróci do formy.

– W Lidze Mistrzów nie ma znaczenia, przeciwko komu grasz. Najważniejsze jest to, jak grasz. Wiemy, że jako zespół mamy odpowiednią jakość. Jeśli zagramy na naszym normalnym poziomie, wygramy ten mecz – zapewnia Polak.

– Mamy jednak ogromny szacunek dla piłkarzy Lazio ze względu na to, co zrobili w zeszłym sezonie i co robią teraz. Mieli kilka problemów, ale nadal są niebezpieczni. Dlatego musimy być gotowi od pierwszej minuty – dodał napastnik.

– W drużynie mamy młodych zawodników, ale także kilku ze sporym doświadczeniem – trochę starszych, ale nie za starych. Myślę, że to idealna mieszanka. Dla nas nie ma znaczenia, co już wygraliśmy. Chodzi o to, co teraz masz do zrobienia – podsumował.

Wyjątkowe osiągnięcie Realu Madryt coraz bliżej. Mecz z Atalantą Bergamo zapisze się w historii rozgrywek

Real Madryt przejdzie jutro do historii. Mistrz Hiszpanii w środę przekroczy barierę 100 występów w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Królewscy zmierzą się z Atalantą Bergamo.

Historyczne osiągnięcie

Nikt wcześniej dokonał tego wyczynu. Real Madryt wraz z rozpoczęciem środowego spotkania z Atalantą Bergamo dobije do stu meczów po rundzie grupowej LM. Hiszpańska MARCA wyliczyła, iż Królewscy od sezonu 2010/2011 do 2017/2018 grali przynajmniej w półfinale tych rozgrywek.

Przerwana passa

Kapitalną passę Los Blancos przerwali dopiero zawodnicy Ajaxu Amsterdam, którzy pokonali Real w 1/8 finału. Rok później Królewscy również skapitulowali w tej fazie rozgrywek. Tym razem ulegli Manchesterowi City.

Okrojony skład

Kolejne wyzwanie dla mistrzów Hiszpanii już jutro. Real Madryt zagra z Atalantą w bardzo osłabionym składzie. Zinedine Zidane nie będzie mógł skorzystać z usług kluczowych piłkarzy. Wśród nich są m.in. Karim Benzema, Sergio Ramos, Dani Carvajal, Fede Valverde czy Eden Hazard.

Real faworytem dwumeczu – Atalanta pierwszego starcia

Według wielu ekspertów Atalanta może sprawić niespodziankę w tym dwumeczu. Bukmacherzy również widzą szanse dla ekipy z Lombardii. Kurs na Włochów w jutrzejszym meczu wskazuje, że będą oni minimalnymi faworytami tego starcia. Jeśli chodzi o kwestie awansu bukmacherzy zdecydowanie bardziej promują Hiszpanów. Kurs na awans Atalanty waha się w okolicach 3.35, a Realu Madryt 1.33.

Źródło: Meczyki.pl, Marca

Roman Abramowicz nie przestanie inwestować w swój projekt. Po wydaniu 250 mln euro, wyda kolejne 300! Priorytetem Haaland

Roman Abramowicz zamierza zainwestować kolejne pieniądze w Chelsea. Rosjanin zamierza przeznaczyć 300 milionów na wzmocnienie zespołu. Według Tuttomercatoweb priorytetem The Blues ma być Erling Haaland.

Rosjanin już sporo wydał

W letnim oknie transferowym 2020 roku w Londynie wydano 250 mln euro na sześciu zawodników. Do ekipy ze Stamford Bridge dołączyli Ben Chilwell, Hakim Ziyech, Edouard Mendy, Thiago Silva, Kai Havertz oraz Timo Werner.

Jasna deklaracja właściciela

Rosyjski miliarder, który jest właścicielem Chelsea, nie zamierza zaprzestać inwestowania. Według Tuttomercatoweb Abramowicz przeznaczy latem kolejne 300 mln euro na transfery. Pieniądze przeznaczy nawet w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów.

Norweski priorytet

Jak donosi wspomniane źródło, The Blues najbardziej skupią się na sprowadzeniu Erlinga Haalanda. Przypomnijmy, że ostatnio spekulowano na temat sprzedania Norwega z Borussii Dortmund przed aktywacją klauzuli. Ona uruchamia się dopiero latem 2022 roku. Wówczas kluby będą mogły wykupić napastnika za 75 mln euro. Abramowicz ma świadomość skali talentu Haalanda, dlatego nie zamierza oszczędzać na tym transferze.

Źródło: Tuttomercatoweb

fot. AS.com


TROLLNEWSY I MEMY