NEWSY I WIDEO

Jan Błachowicz zareagował na słowa Adamka o Chalidowie. Ostry wpis zawodnika UFC

Jan Błachowicz odniósł się do zachowania Tomasza Adamka po jego ostatniej walce z Mamedem Chalidowem. Upomniał „Górala” i zarzucił mu brak szacunku dla drugiego sportowca. 




24 lutego odbyła się walka Tomasza Adamka z Mamedem Chalidowem w formule bokserskiej. Walkę wygrał były mistrz świata wagi półciężkiej po 3 emocjonujących rundach, kiedy kontuzję zgłosił jego rywal.

Brak klasy?

Po walce Adamek udzielił wywiadu między innymi w „Super Expressie”. Na jego łamach walkę z Chalidowem podsumował słowami: „Łatwe pieniądze, bo nie było wielkiej roboty”, co odbiło się szerokim echem i wywołało wielkie kontrowersje. Oliwy do ognia dodała inna wypowiedź „Górala”, w której przyznał, że Chalidow miał do niego zadzwonić i proponować rewanż. Ten jednak odrzucił taką propozycję, mówiąc, że musi się ustawić w kolejce.

Do słów 47-latka odniósł się teraz Jan Błachowicz. „Cieszyński Książe” zaapelował do Adamka o większy szacunek do innego wielkiego sportowca, którym bezsprzecznie jest Chalidow.




– Tomek… ale Mameda to ty szanuj chopie. Przyszedłeś odcinać kupony do domu, który on pomógł zbudować. To, że wybrałeś boks, oznacza, że nie miałeś potrzeby odklepać. Szanuj drugiego sportowca, bo Ciebie przestaną szanować i nie zachowuj się jak biały miś z Krupówek – napisał na Twitterze Błachowicz. 

Błachowicz należy do grona żywych legend polskiego sportu. W swojej zawodowej karierze zawalczył w 40 pojedynkach. Wygrał aż 29 z nich.

Legenda Lecha Poznań krytycznie o Mariuszu Rumaku. „Nawet nie chce spojrzeć prosto w oczy zawodnikom”

Manuel Arboleda w krytycznych słowach wypowiedział się na temat Mariusza Rumaka. Legenda Lecha Poznań nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego władze klubu po raz kolejny postawiły na tego trenera.

Obecny sezon nie układa się po myśli Lecha Poznań. Jeszcze latem Kolejorz odpadł z europejskich pucharów po porażce ze Spartakiem Trnava. Wyniki na krajowym podwórku także nie są najlepsze. Obecnie Lech zajmuje 3. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Kolejorz odpadł już jednak z Pucharu Polski.

W odpowiedzi na słabe wyniki jesienią w Lechu Poznań doszło do zmiany trenera. W grudniu Johna van den Broma zastąpił Mariusz Rumak. 46-latek w przeszłości prowadził już Kolejorza, jednak z nie najlepszym skutkiem.




W krytycznych słowach na temat Mariusza Rumaka wypowiedział się na łamach „sport.tvp.pl” Manuel Arboleda. Panowie pracowali ze sobą w przeszłości, kiedy Kulumbijczyk był piłkarzem, a Rumak trenerem. Arboleda stwierdził, że nie jest w stanie zrozumieć tego, czemu władze Lecha ponownie postawiły na Rumaka. Jego zdaniem Rumak nie jest trenerem, za którego drużyna będzie walczyć.

– Nie rozumiem tego. Lech jest wielkim klubem i to niemożliwe, że ponownie wziął tego trenera. Co Rumak wcześniej wygrał? Nic – ocenił Manuel Arboleda.

– Nie mogę zrozumieć tego, co robi Lech. Rumak może być dobrym trenerem, nie mówię, że nie, ale nie jest dobrym człowiekiem. Piłkarze mu nie zaufają – stwierdził 44-latek.

– Rumak nie jest trenerem, za którego drużyna będzie walczyć – dodał.




Mariusz Rumak był trenerem Manuela Arboledy  w latach 2012-2014. Kolumbijczyk wie zatem, jakim trenerem jest Rumak. Zarzuca mu przede wszystkim brak umiejętności interpersonalnych.

– On nie potrafi rozmawiać z zawodnikami i nie jest w stanie zbudować dobrych relacji z drużyną – stwierdził Manuel Arboleda.

– On nawet nie chce spojrzeć prosto w oczy zawodnikom – dodał.


źródło: sport.tvp.pl

Widzew Łódź reaguje na skandaliczne zachowanie kibica. Znaleziono twórcę nagrania

Widzew Łódź chce ukarać sprawcę zamieszania po ostatnim meczu z Legią Warszawa. Władze łódzkiego klubu poszukają kibica, który obrażał piłkarzy Legii. Znaleziono z kolei osobę, która nagrała i opublikowała film z tego zdarzenia.

W niedzielę Widzew Łódź podejmował na własnym stadionie Legię Warszawa. Derbowe starcie zakończyło się wygraną gospodarzy 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry zdobył Fran Alvarez.




Po meczu doszło do niezbyt przyjemnej sytuacji. Kiedy zawodnicy i sztab Legii schodzili z murawy do szatni z trybun zaczepił ich jeden z „kibiców” Widzewa. Wykrzykiwał on różnorakie hasła uznawane potocznie za wulgarne. Najbardziej oberwało się Rafałowi Augustyniakowi i Marcowi Gualowi. Ktoś nawet splunął w stronę Augustyniaka. Wszystko zostało uwiecznione na nagraniu i opublikowane w mediach społecznościowych.




W tej sprawie bierny nie pozostaje jednak sam Widzew. Klub rozpoczął pracę nad znalezieniem sprawcy całego zamieszania. W rozmowie z „sport.tvp.pl” rzecznik Widzewa przekazał, że klub będzie chciał ukarać „bohatera” całej akcji. Z wypowiedzi dowiadujemy się, że osoba, która opublikowała film w sieci, nie uczestniczyła czynnie w tym procederze. Klubowi udało się dotrzeć do twórcy nagrania.

Udało się nam zidentyfikować osobę, która nakręciła filmik i umieściła go w sieci. Nie brała ona udziału w tym zdarzeniu. Musieliśmy wykluczyć różne scenariusze. Jesteśmy na etapie identyfikacji sprawcy tego karygodnego zachowania. Wymaga to czasu, ale myślę, że sobie z tym poradzimy – przekazał rzecznik prasowy Widzewa.

Robimy wszystko, żeby jak najszybciej zidentyfikować uczestnika tego zdarzenia. Później poniesie on konsekwencje tego czynu – dodał.

To nie jedyny problem Widzewa z kibicami w ostatnim czasie. W poniedziałek rzecznik prasowy Widzewa poinformował o karze nałożonej na klub. Komisja Ligi postanowiła ukarać Widzew grzywną w wysokości 50 tysięcy złotych. Co więcej, kibice Widzewa otrzymali zakaz wyjazdu zorganizowanej grupy na najbliższy wyjazdowy mecz w Ekstraklasie. Jest to pokłosie ostatniego meczu ze Śląskiem Wrocław.


źródło: sport.tvp.pl

Kuriozalna sytuacja podczas meczu w Brazylii. Karetka na boisku, a piłkarze grają dalej [WIDEO]

 

Podczas meczu brazylijskich rozgrywek doszło do kuriozalnej sytuacji. Karetka wjechała na boisko i krążyła pomiędzy zawodnikami. To jednak nie skłoniło sędziego do przerwania spotkania.

Kuriozalne zdarzenie w Brazylii

AD Jequie mierzył się z EC Bahia w półfinale Campeonato Baiano. Podczas spotkania doszło do niecodziennej sytuacji.

W doliczonym czasie pierwszej połowy na murawie zameldowała się karetka. Kierowca przejechał kilkanaście metrów, a później zatrzymał pojazd przy linii autu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że arbiter pozwolił na dalszą grę.

Piłkarze przez kilka sekund jazdy karetki po boisku normalnie rozgrywali mecz. Ostatecznie sędzia się zreflektował i zatrzymał spotkanie. Ratownicy udali się do poszkodowanego Sergio Baiano, który ucierpiał po walce w powietrzu.

Jego niefortunny upadek wyglądał groźnie, dlatego 25-latek został przewieziony do szpitala. Podejrzewa się u niego uraz kręgosłupa.

EC Bahia wygrała spotkanie z AD Jequie 1:0. Zespół awansował do finału rozgrywek Campeonato Baiano, które powstały w 1905 roku i są mistrzostwami stanu Bahia w Brazylii.

Źródło: X

Rodrygo spotkał się z Ronaldo i… znowu to zrobił. Niespodziewane zachowanie piłkarza Realu Madryt

Rodrygo odbył rozmowę ze swoim idolem, Ronaldo Nazario. W jej trakcie doszło do niespodziewanej, ale nie pierwszej podobnej interakcji między Brazylijczykami. Zainicjował ją obecny gracz Realu Madryt.




23-latek świetnie spisuje się w tym sezonie w barwach „Królewskich”. W 40 meczach strzelił 13 goli i dołożył 8 asyst na wszystkich frontach. Teraz związał się z firmą Octagon Latam, której ambasadorem jest Ronaldo Nazario.

Pocieranie kończyn

Agencja będzie od teraz odpowiedzialna za reprezentowanie ruchów marketingowych Rodrygo. Z okazji nawiązania współpracy piłkarz odbył rozmowę z legendarnym Ronaldo. W jej trakcie wydarzyło się coś niespodziewanego.

– Postać Ronaldo jest dla mnie bardzo ważna, jest największym idolem mojego ojca. Tutaj, w Realu Madryt, traktowany jest jak legenda. Jestem pewien, że jego doświadczenie bardzo mi pomoże – mówił Rodrygo. 




Nagle młody Brazylijczyk postanowił… potrzeć nogi byłego piłkarza Realu Madryt. Następnie zaczął pocierać swoje. Była to już druga tego typu sytuacja. Podobnie Rodrygo zachował się przy okazji wywiadu podczas mundialu w Katarze.

62 piłkarzy zdyskwalifikowanych za fałszowanie wieku. Kamerun opublikował listę

Wielu piłkarzy zostało ukaranych przez Kameruński Związek Piłki Nożnej. Na opublikowanej liście znalazły się aż 62 nazwiska zawodników wykluczonych. Powodem okazało się fałszowanie wieku. 




W afrykańskich państwach od dawna słyszy się o sporym problemem z administracją. Nierzadko bywały przypadki, kiedy piłkarz zaniżał swój wiek. Najwidoczniej takie procedery zbliżają się do końca.

Lista wykluczonych

Kameruński Związek Piłki Nożnej wziął sprawy w swoje ręce i niespodziewanie opublikował listę z 62 nazwiskami. Zamieszczeni na niej piłkarze zostali wykluczeni, ze względu właśnie na fałszowanie swojego wieku. Wśród nich znalazł się między innymi Wilfried Nathan Douala, który niedawno grał w Pucharze Narodów Afryki. Zawodnik twierdził, że ma 17 lat, ale okazało się, że kłamał.

Federacja nie podała jeszcze jego prawdziwego wieku. Cała akcja ma na celu wyeliminowanie problemu administracyjnego, z którym mierzy się nie tylko Kamerun, ale i cała Afryka.




Przypomnijmy choćby sytuację z 2022 roku, kiedy w związku z domniemanymi oszustwami odnośnie wieku, przesłuchano 44 graczy z ośmiu klubów ligi kameruńskiej. Następnie zdyskwalifikowano 21 piłkarzy z kadry U17.

Stanowski skrytykował piłkarza Legii Warszawa. „Kamil Glik by się jajcami rzucił”

Legia Warszawa w miniony weekend przegrała z Widzewem po golu straconym w końcówce meczu. Krzysztof Stanowski pokusił się o komentarz dotyczący zachowania obrońcy wicemistrzów Polski podczas spotkania w Łodzi.

 

Porażka po golu w końcówce

Przez większość spotkania Widzew Łódź remisował u siebie z Legią Warszawa. Niedzielne spotkanie derbowe zakończyło się jednak wygraną gospodarzy. Bramkę w doliczonym czasie gry zdobył Fran Alvarez.

Kibice po golu zwrócili uwagę na zachowanie Gila Diasa. Portugalczyk po strzale Hiszpana odwrócił się plecami od piłki, aby uniknąć uderzenia. Bardzo możliwe, że odmienna reakcja piłkarza Legii Warszawa spowodowałaby wybicie futbolówki i utrzymanie remisu.

 

Zachowanie Portugalczyka przykuło również uwagę Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz porównał postawę Gila Diasa do Kamila Glika, który uchodzi za walecznego obrońcę.

– Jak zawodowy piłkarz może odwrócić się tyłem do akcji, bo boi się oberwać piłką. Przecież Kamil Glik by się jajcami na tę piłkę rzucił – napisał Krzysztof Stanowski.

Co ciekawe, internauci szybko przypomnieli sytuację, kiedy Kamil Glik zachował się podobnie do portugalskiego piłkarza Legii Warszawa. W odpowiedzi na wpis Krzysztofa Stanowskiego jeden z użytkowników portalu „X” wstawił wideo z meczu Francja – Polska z mundialu w Katarze.

Legia Warszawa zajmuje szóste miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Kosty Runjaicia uzbierali 38 punktów w 24 spotkaniach. W następnej kolejce Wojskowi zagrają u siebie z Piastem Gliwice.

Źródło: X

Legia Warszawa straci swoją gwiazdę. Klub nie chce przedłużać kontraktu

Po zakończeniu tego sezonu Legię Warszawa ma opuścić Josue. Taką informacje przekazał Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl”.

Josue trafił do Legii Warszawa latem 2021 roku. Portugalczyk z miejsca stał się kluczowym piłkarzem stołecznego klubu. Już w drugim sezonie w Legii Josue został jej kapitanem. Przez ponad 2 lata Josue zachwycał polskich kibiców przede wszystkimi swoim przeglądem pola, a także znakomitymi zagraniami. Wkrótce ma to się jednak zakończyć.

Kontrakt Josue z Legią Warszawa obowiązuje do tylko do końca tego sezonu. Jak informuje Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”, stołeczny klub nie chce jednak przedłużać umowy ze swoim kapitanem. To oznaczałoby odejście 33-latka wraz z końcem tego sezonu. Nic nie jest jednak jeszcze przesądzone.




Legia Warszawa wpadła ostatnio w ogromny dołek. Swojemu zespołowi nie pomaga także sam Josue, który także zaliczył dość duży zjazd. Przypomnijmy, że ma on już 33 lata na karku. Kontrakt zawodnika również nie należy do najniższych. A ponadto ma on dość trudny charakter. Te wszystkie czynniki mogą spowodować decyzję o nieprzedłużaniu umowy z Josue.




Pomimo spadku formy Josue nadal jest podstawowym gracze Legii Warszawa. W tym sezonie rozegrał 39 meczów, w których zdobył 8 bramek i zanotował 4 asysty.


źródło: meczyki.pl

Kluby proponują Saudyjczykom swoich piłkarzy. Wielkie nazwiska na liście, a wśród nich Lewandowski

Arabia Saudyjska przygotowuje się do kolejnego ataku transferowego podczas letniego okna. Według doniesień hiszpańskiej prasy nie tylko arabskie kluby zgłaszają się po zawodników. MARCA twierdzi, że europejskie potęgi same oferują swoich piłkarzy.

 

Ofensywa transferowa

Arabia Saudyjska w ostatnich tygodniach ucierpiała wizerunkowo za sprawą chęci odejścia kilku zawodników z ligowych rozgrywek. Kryzys spowodowany próbą ucieczki Karima Benzemy, czy odejściem Jordana Hendersona nie powstrzymuje jednak szejków od wielkich planów.

 

Według doniesień hiszpańskich mediów w ostatnich tygodniach wiele europejskich klubów zgłosiło się do Rijadu, aby zaoferować swoich zawodników. MARCA twierdzi, że stolicę Arabii Saudyjskiej odwiedzili przedstawiciele Manchesteru United, Betisu, FC Barcelony czy Chelsea.

Agencje menadżerskie traktują Arabię Saudyjską jako stały punkt pracy. Agenci piłkarzy z najlepszych lig poszukują na Bliskim Wschodzie miejsca docelowego dla swoich piłkarzy.

Według doniesień wspomnianego źródła Manchester United oferuje Saudyjczykom siedmiu piłkarzy. Wiele wskazuje na to, że w zestawieniu znajduje się np. Casemiro. Inne kluby oferują Arabom m.in. Mohameda Salaha i Virgila van Dijka (Liverpool), Lukę Modricia (Real Madryt) czy Roberta Lewandowskiego (FC Barcelona). Menadżerowie De Gei, który pozostaje bez klubu od kilku miesięcy, również zgłosili się do bliskowschodnich działaczy.

Źródło: MARCA

Czekał 4 lata na ten moment! Polak w końcu gra i od razu staje się bohaterem swojej drużyny

Radosław Majecki przeżywa prawdopodobnie najlepsze chwile w AS Monaco od momentu swojego transferu z Legii Warszawa w 2020 roku. Polski bramkarz wskoczył do bramki drużyny z Księstwa i nie zamierza oddać swojego miejsca. „L’Equipe” zachwyca się jego formą, podobnie jak reszta francuskich mediów. 

Przez cztery lata od momentu transferu do Monaco Majecki nie mógł liczyć na regularną grę. Polak albo przesiadywał mecze na ławce, albo przebywał na wypożyczeniach. Okazjonalnie otrzymywał szanse w Pucharze Francji, jednak nie przekładały się one na jego pozycje.

Zachwyty

Wszystko zmieniło się natomiast w bieżącym sezonie. Adi Hutter w kluczowym momencie zdecydował się zmienić pierwszego bramkarza i posadził na ławce Philippa Kohna. Postawił zaś na Majeckiego, który świetnie mu się odwdzięcza. 24-latek w ostatnich trzech meczach zachował dwa czyste konta i wpuścił tylko dwa gole – oba z Lens (3-2).




Kolejny dobry występ Polak zaliczył w miniony weekend, kiedy to jego Monaco wygrało ze Strasbourgiem (1-0). Majecki popisał się kilkoma ważnymi interwencjami, bez których wynik mógłby być diametralnie inny. Teraz zachwytu nad jego grą nie kryją francuskie media.

– Obecny w powietrzu, gdy wymagała tego sytuacja. Znacząca była jego obrona strzału Bakwy z 23. minuty. Majecki od razu zdał sobie sprawę z wagi tej interwencji i wstał z murawy z palcem skierowanym ku niebu. Świetnie czyta grę, potrafi ją dobrze wznawiać. Zaraża spokojem – mówi o Polaka „L’Equipe”.

– Znakomita gra polskiego bramkarza. Nie pozwolił nam w 23. minucie stracić pierwszego gola, na którego Strasbourg zasłużył, ponieważ nasza pierwsza połowa była zła. Przez resztę meczu doskonale kontrolował sytuację i nie popełniał błędu. Pod koniec meczu znów zanotował ważną interwencję i uratował zespół – dodaje portal asm-supporters.fr.




Warto zaznaczyć, że do końca sezonu zostało jeszcze trochę czasu, a kto wie, być może Majecki zapracował sobie na miejsce między słupkami na dłużej. Jeśli tak, to jego dorobek, który na razie wynosi 6 występów, może się jeszcze zwiększyć.

Rozpowszechnił tragiczną plotkę o Danim Alvesie. Teraz może go spotkać kara

Kilka dni temu internet obiegła informacja o tym, że Dani Alves popełnił samobójstwo w swojej celi w więzieniu. Plotka okazała się jednak nieśmiesznym „żartem” jednego z użytkowników, którą powieliło kilka mediów. Teraz na wspomnianego użytkownika mogą spaść srogie konsekwencje. 




Alves został niedawno oficjalnie skazany na karę 4,5 roku pozbawienia wolności za napaść na tle seksualnym w 2022 roku. Sprawa była w toku już od kilku miesięcy. Obecnie Brazylijczyk zbiera niechlubne plony swojego okropnego czynu. FC Barcelona między innymi wkreśliła go ze swojej galerii sław.

Niesmaczny żart

Cała sytuacja związana z wyrokiem, odwrócenie się od byłego piłkarza przyjaciół i byłych klubów mogły go zdecydowanie podłamać. Nic więc dziwnego, że gdy kilka dni temu w internecie pojawiła się informacja o rzekomym samobójstwie Brazylijczyka, sporo osób w nią uwierzyło. Szczególnie, że opublikował ją użytkownik, podający się za brazylijskiego dziennikarza, Paulo Albuquerque.

Informacja rozprzestrzeniała się bardzo szybko, ale równie szybko wyszło, że jest fałszywa. Po kilku godzinach wspomniany użytkownik opublikował kolejny wpis. Tłumaczył w nim, że nie chodziło mu o Daniego Alvesa, a o… jego kuzyna – Danielzinho.

 Oczywiście zdecydowana większość internautów nie wierzyła w te tłumaczenia. Szczególnie ostro zareagował brat Alvesa. Na transmisji na Instagramie nie przebierał w słowach odnosząc się do całej sprawy.




– Jak okrutni potrafią być ludzie! Już został skazany na podstawie słów kobiety, która weszła do męskiej toalety (…). Już został skazany. Czy to nie wystarczy? Teraz ludzie chcą, żeby zginął. Chcą śmierci mojego brata. Co za okrucieństwo. Mój tata ma ponad 70 lat, moja mama ponad 60. Czy ci ludzie nie mają rodziny? – grzmiał w emocjach. 

Wiele wskazuje na to, że domniemany Paulo Albuquerque za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji może zostać ukarany. Z prawnikami mają rozmawiać bowiem przedstawiciele Daniego Alvesa. Na ten moment rozważane ma być pozwanie użytkownika.

Gorąco w Legii Warszawa. Doszło do spotkania trenera z dyrektorem sportowym

Po ostatniej porażce Legii Warszawa z Widzewem Łódź ponownie zgęstniała atmosfera wokół stołecznego klubu. Doszło do spotkania Kosty Runjaicia z Jackiem Zielińskim. Póki co Runjaić pozostaje na swoim stanowisku.




Bez wątpienia Legia Warszawa wpadła ostatnio w ogromny dołek formy. Zespół Kosty Runjaicia nie potrafił wygrać żadnego z czterech ostatnich meczów Ekstraklasy, a rywale Legii w tym czasie nie byli zbyt mocni (Puszcza, Korona, Pogoń, Widzew). Licząc mecze z Molde w LKE seria meczów Legii bez zwycięstwa wynosi już 6 spotkań.




Ostatnio fatalne wyniki Legii przełożyły się na jej pozycję w tabeli. Obecnie warszawski klub zajmuje dopiero 6. lokatę. Do lidera, Jagiellonii, Legia traci 7 punktów. Strata nie jest duża, wiec Legia wciąż ma szanse powalczyć co najmniej o miejsce na podium.




W niedzielę Legia doznała kolejnej porażki, tym razem z Widzewem (0:1). Porażka ta jeszcze bardziej pogorszyła atmosferę wokół klubu, która i tak nie była najlepsza. Jak donosi portal „Meczyki.pl”, po porażce z Widzewem doszło do spotkania „na szczycie” w Legii Warszawa. Kosta Runjaić spotkał się dziś z Jackiem Zielińskim. Dyrektor sportowy Legii miał zapewnić trenera, że ten zostaje na swoim stanowisku i ma kontynuować swoją pracę w Warszawie. Przypomnijmy, kontrakt Runjaicia jest ważny do czerwca 2026 roku.





źródło: meczyki.pl

Bezprecedensowa sytuacja w Portugalii. Sędzia tłumaczył się całemu stadionowi ze swojej decyzji [WIDEO]

Niezwykle ciekawa sytuacja miała miejsce w miniony weekend w Portugalii. Sędzia meczu Rio Ave – Sporting Braga nie uznał jednej z bramek, a następnie tłumaczył się kibicom ze swojej decyzji.




W miniony weekend została rozegrana 25. kolejka ligi portugalskiej. W sobotę Rio Ave podejmowało na własnym stadionie Sporting Braga. Spotkanie zakończyło się remisem 0:0.




W 63. minucie gry padła bramka dla Sportingu Braga. Strzelcem gola został Simona Banza. Po konsultacji z VAR sędzia główny podjął decyzję o anulowaniu bramki. Od razu po tym arbiter wytłumaczył się zgromadzonym na stadionie kibicom z podjętej decyzji. Portugalskie media piszą o „historycznym momencie”.







Jakub Rzeźniczak dostał wyzwanie od… mistrza świata! Szykuje się mocna walka na Clout MMA?

W weekend pojawiły się informacje o dołączeniu Jakuba Rzeźniczaka do Clout MMA. Spekulowano wówczas, że były piłkarz Legii czy Wisły Płock, mógłby zmierzyć się z Marcinem Najmanem. Niespodziewanie wyzwanie rzucił mu jednak… Jakub Krzewina, lekkoatleta. 




Minionej soboty Samuel Szczygielski z portalu meczyki.pl przekazał, że Jakub Rzeźniczak jest bliski związania się z freakową organizacją Clout MMA. Dziennikarz dodał również, że 37-latek jest bliski odwieszenia butów na kołek i zakończenia piłkarskiej kariery. W nowym etapie swojej sportowej przygody miałby spróbować swoich sił w klatce, podobnie jak Błażej Augustyn, Tomasz Hajto czy Jakub Wawrzyniak.

Rzeźniczak vs mistrz świata?

Szczygielski w tym samym artykule pisał również, że pierwszym rywalem Rzeźniczaka miałby być Marcin Najman. Sytuacja może się jednak zmienić, gdyż zawodnik dostał niespodziewane wyzwanie do walki. Rzucił mu je Jakub Krzewina, czyli aktualny reprezentant Polski. Kilka miesięcy temu wrócił on do sportu po zawieszeniu na okres 15 miesięcy za trzykrotne niestawienie się na kontroli antydopingowej.




– Dawać mi go do wyjaśnienia – napisał krótko, lecz dosadnie lekkoatleta pod wpisem z artykułem Szczygielskiego. 

Na ten moment ani Clout, ani sam Rzeźniczak nie skomentowali doniesień dziennikarza „Meczyków” i wyzwania Krzewiny. Takie zestawienie byłoby jednak kolejnym starciem sportowców. W ostatnim czasie na galach freakowej federacji mierzyli się między innymi Tomasz Hajto i Zbigniew Bartman.




Przypomnijmy również, że Krzewina jest złotym medalistą halowych mistrzostw świata z 2018 roku. W swoim dorobku ma również trzy srebrne medale mistrzostw Europy. Wszystkie z nich zdobył w sztafecie na dystansie 4×400 metrów.

Mecz Bayernu z Mainz mógł zakończyć się tragicznie. Sędzia uratował życie piłkarza [WIDEO]

Bayern Monachium kompletnie rozbił w miniony weekend Mainz (8-1). Hat-tricka w tym meczu strzelił Harry Kane, ale to nie Anglik był prawdziwym bohaterem widowiska. Okazał się nim sędzia Patrick Ittrich, który uratował Josuhę Guilavoguiego przed uduszeniem.




W sobotę w Bundeslidze doszło do kompletnej deklasacji i zdemolowania zespołu Mainz. Bayern był bezlitosny i rozgromił rywali, jak za czasów swojej najlepszej dyspozycji. Do siatki trzykrotnie trafiał Harry Kane, a dwukrotnie – Leon Goretzka. Po jednym golu dołożyli jeszcze: Thomas Mueller, Jamal Musiala i Serge Gnabry. W sumie Bawarczycy wygrali aż 8-1.

Prawdziwy bohater

Deszcz goli i święto dla kibiców „Die Roten” mogło zostać jednak przykryte tragedią. W 33. minucie doszło bowiem do dramatycznej sytuacji, kiedy Josuha Guilavogui i Anthony Caci zderzyli się głowami. Pierwszy z graczy po upadku przestał się ruszać i połknął swój język.




Takie sytuacje wymagają opanowania i szybkiej reakcji. Tym wszystkim wykazał się arbiter prowadzący mecz – Patrick Ittrich. Sędzia szybko podbiegł do leżącego nieruchomo zawodnika i ustawił go w pozycji bezpiecznej, by nie zaczął się dusić. Po chwili na murawie pojawili się medycy, którzy udzielili piłkarzowi dalszej pomocy.




– Jeśli ktoś tak leży, to trzeba działać szybko. Doświadczyłem wielu takich sytuacji. Język znajdował się z tyłu i utrudniał oddychanie, a kiedy był ponownie na zewnątrz, piłkarz zaczął znowu oddychać i „wrócił” – powiedział po meczu Ittrich. 

– Nie należy tego zostawiać służbom. W życiu codziennym zawsze mogą zdarzyć się sytuacje, w których ktoś potrzebuje pomocy – dodał. 

Po spotkaniu głos zabrał również sam poszkodowany. Guilavogui opublikował relację na swoim Instagramie, w której podziękował sędziemu za udzieloną pomoc.

– Chcę podziękować moim kolegom z drużyny, sędziemu i sztabowi medycznemu! Czuję się dobrze i mam nadzieję, że wkrótce znów będę mógł pomóc mojemu zespołowi – powiedział piłkarz. 


TROLLNEWSY I MEMY