NEWSY I WIDEO

Łukasz Gikiewicz nie zgadza się z zatrudnieniem Goncalo Feio. „Polak nigdy takiej szansy nie dostanie”

Łukasz Gikiewicz skomentował zatrudnienie Goncalo Feio w Legii Warszawa. 36-latkowi nie podoba się to, że taką szansę otrzymał Portugalczyk, a nie Polak.




Goncalo Feio objął stery w Legii Warszawa 10 kwietnia tego roku. Portugalczyk przejął schedę chwilę po zwolnieniu Kosty Runjaicia. Przez niespełna miesiąc pracy Feio poprowadził Legię w czterech meczach. Dwa z tych spotkań kończyły się remisem. Portugalczyk zanotował jedno zwycięstwo i jedną porażkę.

Decyzję o zatrudnieniu Goncalo Feio skrytykował Łukasz Gikiewicz. 36-latek w rozmowie z „TVP Sport” z żalem stwierdził, że takiej szansy nigdy nie dostanie młody trener z Polski. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że jest w nim pewne poczucie niesprawiedliwości. Gikiewicz zarzuca Feio przede wszystkim brak doświadczenia. Nie podoba mu się to, że tak wiele osób zachwyca się jego warsztatem trenerskim.

–  Robię kurs UEFA A w Szkole Trenerów i o Goncalo Feio słyszałem pozytywne rzeczy dotyczące jego umiejętności, warsztatu. Może się komuś narażę tymi słowami, ale czy my nie możemy jednak znaleźć Polaka w tym samym wieku, który jest perspektywiczny i dać mu szansę w takim klubie, jak Legia? Wydaje mi się, że Polak nigdy takiej szansy nie dostanie – skomentował Łukasz Gikiewicz.

– Feio przyjechał z Portugalii, nauczył się polskiego i wszyscy cmokamy „och, ach, jaki to jest trener”. On prowadził tylko Motor Lublin. Nie został zweryfikowany nawet na poziomie Ekstraklasy, a już od razu dostał Legię – uzupełnił 36-latek.

– Odkąd objął klub, to nie zauważyłem nic nowego w grze Legii. Zawsze jak zmieniasz trenera, to zawodnicy jeżdżą na dupie, walczą o kontrakty, a tam nic się nie zmieniło, a nawet jest gorzej, niż było. Z tymi zachwytami, że jest najlepszym trenerem, to bym się wstrzymał – dodał.





źródło: tvp sport

Kosmiczne statystyki Polaka w rezerwach klubu Bundesligi. Liczby robią ogromne wrażenie

Fenomenalne liczby na niemieckich boiskach notuje Maik Lukowicz. 29-latek na co dzień występuje w rezerwach Werderu Brema.




Maik Lukowicz urodził się w niemieckiej Bremie. Ma on jednak polskie korzenie. Występował nawet w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Nie zdołał się jednak nigdy przebić do seniorskiej reprezentacji. Wszak seniorska piłka klubowa nie ułożyła się po jego myśli.

Całą klubową karierę seniorską Maik spędził w Niemczech. Jest wychowankiem Werderu Bremu. Nie zdołał jednak nigdy przebić się do pierwszej drużyny Werderu. Obecnie występuje w rezerwach tego klubu.

Zespół Polaka występuje obecnie na piątym poziomie rozgrywkowym w Niemczec. Bilans Lukowicza robi ogromne wrażenie. Wystąpił on w 29 meczach ligowych. Zdobył w nich – niebagatela – 50 (!) bramek.




Pełen podziwu jest także bilans drużyny Maika. Po 29 kolejkach druga drużyna Werderu jest niepokonana. Ba, nie zanotowała ona nawet remisu! Bilans bramkowy także budzi podziw. 211 goli strzelonych przy zaledwie 16 straconych bez wątpienia robi wrażenie.

Ciekawy kandydat na trenera Lecha Poznań. Nowe doniesienia z obozu Kolejorza

Lech Poznań wraz z końcem rundy jesiennej pożegnał się z Johnem van den Bromem. Wiemy, że Mariusz Rumak jako tymczasowy trener popracuje tylko do końca sezonu. W związku z tym klub szuka nowego szkoleniowca.

 

Kiepski sezon Lecha

Lech Poznań w bieżącym sezonie nie rozpieszcza swoich fanów. Drużyna zaliczyła kilka przygnębiających porażek. Zespół odpadł również na wczesnym etapie eliminacji do Ligi Konferencji z niżej notowanym rywalem – Spartakiem Trnawa.

Wraz z końcem minionej rundy klub pożegnał się z Johnem van den Bromem. Jego miejsce zajął Mariusz Rumak, który będzie pełnił funkcję szkoleniowca do końca sezonu. W związku z tym Lech poszukuje nowego trenera na kolejną kampanię.

 

Zaskakujący kandydat

Według medialnych doniesień Kolejorz szuka nowego szkoleniowca w krajach Beneluksu. Nowe informacje w kwestii poszukiwań przekazał Piotr Koźmiński z portalu WP Sportowe Fakty. Według wspomnianego dziennikarza ekipa z Poznania bierze pod uwagę Pascala Jansena.

– Jednym z trenerów, który trafił na radar Lecha, jest Pascal Jansen, Holender, mający również brytyjskie obywatelstwo. Jansen przez ostatnie lata prowadził AZ Alkmaar. […] Kiedy zaczęliśmy dopytywać kolegów po fachu w Holandii, jakie są plany tego szkoleniowca, to usłyszeliśmy, że Jansen ma sporo zapytań/ofert z lepszych lig niż polska – czytamy na portalu WP Sportowe Fakty.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Marciniak przed wielką szansą. „Dobry mecz Realu z Bayernem może to spowodować”

Michał Listkiewicz udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. Były sędzia wróży wielkie wyróżnienie dla Szymona Marciniaka na nadchodzącym EURO 2024.

 

Finał nie dla Marciniaka

Wiele wskazuje na to, że Szymon Marciniak nie będzie sędzią głównym w tegorocznym finale Ligi Mistrzów. Według Michała Listkiewicza i innych ekspertów ten honor przypadnie do Anthony’ego Taylora.

Michał Listkiewicz w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty przyznał jednak, że dobra dyspozycja polskiego sędziego w środowym meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium może mu dać wielkie wyróżnienie na EURO 2024.

 

Dostanie mecz otwarcia?

– Szymon sędziował już finał przed rokiem, nie bądźmy zachłanni. Półfinał to wciąż wielka sprawa, zwłaszcza tak wymagający. Jest to potwierdzenie jego wielkiej formy i klasy. Absolutnie więc nie przejmowałbym się tym, że nie będzie go w finale. Wciąż jest numerem 1 i ostatnie nominacje to potwierdzają – powiedział.

– Marciniak ma u Rosettiego świetne notowania. Gdy czasami z nim rozmawiam, to zawsze powtarza, że najmocniejszym asem w jego talii jest właśnie Szymon. Dobry mecz Realu z Bayernem może spowodować chociażby, że Marciniak na EURO dostanie mecz otwarcia. To bowiem jeden z najtrudniejszych meczów turnieju. To on wyznacza pewne trendy sędziowskie i opinie o arbitrach na cały turniej – dodał Listkiewicz.

Mecz Realu Madryt z Bayernem Monachium odbędzie się 8 maja. Środowe spotkanie na Estadio Santiago Bernabeu zaplanowano na godzinę 21:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Nani naprawdę mógł grać w Ekstraklasie. Lukas Podolski potwierdza: „Może temat wróci”

W zeszłym roku pojawiały się pierwsze informacje odnośnie możliwego transferu Naniego do Górnika Zabrze. We wczorajszym Hejt Parku na Kanale Sportowym Lukas Podolski potwierdził te rewelacje. Temat sprowadzenia Portugalczyka na Śląsk był poważny. 




Jako pierwszy rok temu o chęci sprowadzenia Naniego do Ekstraklasy wypowiedział się Tomasz Włodarczyk. Redaktor naczelny meczyki.pl twierdził wówczas, że Górnik Zabrze rozpoczął wstępne rozmowy z zawodnikiem. Przy całej operacji uczestniczyć miał również Filipe Nascimento, przyjaciel Naniego i zawodnik zabrzan.

„Może temat wróci”

Ostatecznie z transferu nic nie wyszło. Teraz powrócił jednak do tematu Lukas Podolski, który w programie Hejt Park na Kanale Sportowym został zapytany przez Mateusza Borka o transfer, którego żałuje, że nie udało się sfinalizować. Niemiec zdecydowanie wskazał właśnie Naniego, potwierdzając jednocześnie, że plotki o rozmowach z Portugalczykiem rok temu były prawdziwe.

– Nani. Tak, ten Nani. Był temat rok temu. Poszedł wtedy do Adany w Turcji. Może ten temat wróci – przyznał Podolski. 




@superbetpl

Lukas Podolski o temacie Naniego 🇵🇹 w Górniku! #piłkanożna

♬ original sound – Geoment

Warto tutaj zaznaczyć, że 38-latek jest ważny dla Górnika nie tylko na murawie. Aktywnie bierze także udział w pozyskiwaniu nowych piłkarzy. Uczestniczył między innymi w staraniach o Lawrence’a Ennaliego, który obecnie należy do filarów zabrzan.

Lukas Podolski ma żal do PZPNu. „Mam jeszcze koszulkę polską z numerem „10”, „Podolski” „

Lukas Podolski w Hejt Parku z Mateuszem Borkiem na Kanale Sportowym wrócił do czasów, gdy możliwa była jego gra dla reprezentacji Polski. Mistrz świata z 2014 roku nie ukrywa, że ma żal do PZPNu, że taki scenariusz nie doszedł do skutku. Zdradził, jak przebiegał wtedy jego kontrakt z federacją. 




„Poldi” jest od 2021 roku piłkarzem oraz liderem Górnika Zabrze. Choć całe życie grał w niemieckiej reprezentacji, 38-latek urodził się w Polsce w Gliwicach. Stąd wiele lat temu pojawił się temat gry w biało-czerwonych barwach. Tym bardziej, że Podolski nigdy nie krył się z przywiązaniem do naszego kraju.

Nie było konkretów

Finalnie historia potoczyła się tak, że Podolski wystąpił w aż 130 meczach reprezentacji Niemiec, strzelając w nich 49 goli (niektóre także przeciwko Polsce). Po latach Podolski nie ukrywa, że ma żal do PZPNu za niewielkie „starania” się o niego w przeszłości. O próbach kontaktu ze strony federacji przed laty opowiedział na antenie Kanału Sportowego w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

– Mam w domu jeszcze koszulkę polską numer „10”, „Podolski”. Byli ludzie tu u babci w mieszkaniu no i spróbowali. Ale nigdy nie doszło do takiego poziomu, że mnie zaprosili do Warszawy, żeby pokazać jakieś papiery, albo rodzicom dać jakieś papiery, propozycje. Do tego nigdy nie doszło – zaczął Podolski. 




– Było pokazanie się z tą koszulką, zdjęcie, ale nie poszło do tego poziomu, żeby złożyć jakąś ofertę albo jakieś papiery, albo żeby te rozmowy poszły dalej. Jak może starali by się może wcześniej i szybciej i więcej determinacji, to może inaczej by to wyglądało – podsumował piłkarz Górnika. 

@superbetpl

Lukas Podolski o staraniach PZPNu 🇵🇱 #piłkanożna

♬ Past Lives – Mason

Całą rozmowę znajdziecie poniżej:

Luis Enrique wybuchł na konferencji prasowej. Hiszpan odpalony po pytaniu dziennikarza [WIDEO]

Luis Enrique nie wytrzymał na konferencji prasowej przed meczem z Borussią Dortmund w LIdze Mistrzów. „Lucho” był załamany poziomem pytań od dziennikarzy. Jedno z nich doprowadziło go do furii. 




W ubiegłym tygodniu PSG przegrało z Borussią Dortmund 0-1 pierwszy mecz półfinału Ligi Mistrzów. Tym samym „Le Parisien” oddalili się od możliwego awansu do finału rozgrywek. W rewanżu jednak to Francuzi będą mieć przewagę w postaci własnego boiska.

Wściekł się

Przed meczem w Paryżu panuje ciężka atmosfera. Dziennikarze snują pesymistyczne scenariusze, co widać było na przedmeczowej konferencji prasowej. Luis Enrique dostał na niej pytanie o to, co się stanie, jeśli PSG nie wywalczy awansu do finału Ligi Mistrzów.

– To bardzo hiszpańskie pytanie, to w naszym stylu. Tak, patrzmy negatywnie, myślmy, co może stać się w najgorszym wypadku, że nie przejdziemy. Cóż, życie będzie toczyć się dalej – stwierdził zdecydowanie szkoleniowiec. 




– Wyjdziemy na słońce, kiedy wychodzę na nie w Paryżu, jest cudownie. Jeśli nie dojdziemy do finału, to pogratulujemy rywalom, którzy na to zasłużyli i wrócimy do życia. Będziemy wkurzeni, ale z dumą pomyślimy o tym, że spróbujemy jeszcze raz, że w przyszłym roku znów powalczymy o to, aby być w finale. To jest cel – podsumował.

Wisła Kraków nie dostanie premii, jak inni pucharowicze. Ogromna kasa nie dla „Białej Gwiazdy”

Wisła Kraków w przyszłym sezonie przystąpi do eliminacji europejskich pucharów, dzięki zdobyciu Pucharu Polski. Kluby, które mają okazją zagrać w Europie mogą liczyć na dodatkowe premie. W przypadku „Białej Gwiazdy” jest jednak inaczej, co wyjaśnił prezes spółki Ekstraklasa S.A, Marcin Animucki. 




2 maja odbył się finał Pucharu Polski na PGE Narodowym. Faworytem przed meczem wydawała się Pogoń Szczecin, jednak „Portowcy” ulegli po dogrywce Wiśle Kraków (2-1). Tym samym to „Biała Gwiazda” zagra w przyszłym sezonie w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy.

Kasa koło nosa…

Poza prestiżem, jakim niewątpliwe jest walka o awans do europejskich pucharów, kluby dzięki eliminacjom mają szansę na uzyskanie premii. Co roku najlepsze drużyny otrzymują od ligi dodatkowe środki, które mają im pomóc w walce o fazę grupową. Mowa tu o konkretnych kwotach, bo najlepszy zespół otrzymuje 14,6 mln złotych, kolejny 10,9 mln, trzeci 7,3 mln, zaś czwarty – 3,6. Ostatnia premia przysługiwała zdobywcy Pucharu Polski.

Problem jednak w tym, że Wisła tych pieniędzy… nie dostanie. Wszystko przez obowiązujące przepisy, według których premia przysługuje tylko klubom z Ekstraklasy. Szerzej o tej sytuacji opowiedział się Marcin Animucki, prezes Ekstraklasa S.A.




– Kluby podjęły kilka lat temu decyzję o podziale środków pieniężnych otrzymywanych z ekstraklasy, ale na podstawie umów, które łączą zespoły z ekstraklasy z samą spółką, więc beneficjentami tego projektu mogą być tylko kluby występujące w ekstraklasie i mające ważną umowę zawartą ze spółką Ekstraklasa na dany sezon. Dlatego w tym roku tylko trzech pucharowiczów otrzyma środki finansowe – przekazał w magazynie „Ekstraklasa po godzinach” stacji Canal+ Sport.

– Są trzy opcje wypłaty tych środków w wysokości 3,6 miliona złotych. Jedna zakłada przekazanie jej na własny kapitał zapasowy, ale ze względu na bardzo dobre wskaźniki finansowe w ostatnich latach ekstraklasy prawdopodobnie z tego rozwiązania nie będziemy korzystać. Drugim obszarem jest zwiększenie puli środków finansowych przeznaczanych dla wszystkich klubów i trzecia to przekazanie części kwoty na potrzeby Fundacji Ekstraklasy w formie darowizny – dodał Animucki, wyjaśniając, co może się teraz stać z pieniędzmi przewidzianymi dla zdobywcy Pucharu Polski. 

Następca Dawida Szwargi już wybrany? „Na 99 procent”

Dawid Szwarga skończy pracę w roli pierwszego trenera Rakowa Częstochowa wraz z końcem tego sezonu. Co z jego następcą? Ten jest już znany na 99%, o czym informuje portal „meczyki.pl”.




Szwarga odchodzi z Rakowa

We wtorkowe popołudnie Raków Częstochowa opublikował przełomową informację. Władze klubu poinformowały o rezygnacji z dalszych usług Dawida Szwargi. 33-letni trener dokończy sezon, a następnie pożegna się ze stanowiskiem pierwszego trenera Rakowa.

Wybór nowego trenera

Władze Rakowa Częstochowa mają relatywnie dużo czasu na znalezienie nowego trenera dla swojego głównego zespołu. Wszak do zakończenia tego sezonu jeszcze niemal 3 tygodnie. Następnie czeka nas przerwa w rozgrywkach. Mimo to Michał Świerczewski i spółka nie zamierzają zwlekać z decyzją. W mediach pojawiła się informacja o tym, kto zastąpi Dawida Szwargę. Decyzja ta – rzekomo – jest już niemal pewna.




Powrót Papszuna

Zdaniem portalu „meczyki.pl” następcą Dawida Szwargi będzie… Marek Papszun! Tym samym 49-latek stałby się nowym-starym trenerem Rakowa. Pamiętamy, że to właśnie po Papszunie zespół przejął Szwarga. Na oficjalne potwierdzenie tych doniesień trzeba jeszcze poczekać. Tomasz Włodarczyk twierdzi jednak, że informacja ta jest na 99% pewna. Asystentem Papszuna miałby być Artur Węska, który prowadzi od dłuższego czasu rezerwy Lecha Poznań.

– Według moich informacji Marek Papszun na 99 procent wróci do Rakowa Częstochowa. Jego asystentem będzie Artur Węska. Ale trzeba oczywiście poczekać na oficjalną informację – przekazał Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”.

– Wierzę w to źródło bardzo mocno i zobaczymy, jaki będzie komunikat Rakowa. Z tego, jakie sygnały dochodzą do nas już od tygodnia, to byłby wielki powrót. Moje źródło mówi, że na 99 procent Marek Papszun i Artur Węska jego asystentem od nowego sezonu – dodał.


źródło: Meczyki

Trzęsienie ziemi w Rakowie Częstochowa! Dawid Szwarga odejdzie z klubu

Władze Rakowa Częstochowa postanowiły zakończyć współpracę z trenerem Dawidem Szwargą. 33-latek dokończy sezon, a następnie przestanie pełnić funkcję pierwszego trenera Rakowa.




Obecny sezon nie układa się po myśli Rakowa Częstochowa. Co prawda mistrzowie Polski z powodzeniem rywalizowali w europejskich pucharach, jednak kompletnie zawalili rywalizację na krajowym podwórku. Na zaledwie trzy kolejki przed końcem sezonu PKO BP Ekstraklasy Raków zajmuje dopiero siódmą lokatę. O miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach będzie niezwykle ciężko.

Od dłuższego czasu mówiło się o ewentualnym odejściu z Rakowa trenera Dawida Szwargi. Władze Rakowa odkładały tę decyzję w czasie. W ostatnich tygodniach szala goryczy się jednak przelała.




We wtorkowe popołudnie Raków Częstochowa wydał komunikat w sprawie Dawida Szwargi. Władze klubu podały informację o rozstaniu się z 33-letnim trenerem. Szwarga dokończy sezon, a następnie przestanie pełnić funkcję pierwszego trenera Rakowa. Jego kontrakt był ważny do końca przyszłego sezonu.

 

Fala odejść z Legii Warszawa. Wiadomo co z Josue

Latem najprawdopodobniej dojdzie do dużego wietrzenia w szatni Legii Warszawa. Media podają już nazwiska piłkarzy, którzy mają odejść ze stołecznego klubu podczas zbliżającego się okna transferowego.




Trwający sezon w wykonaniu Legii Warszawa jest istną sinusoidą. Jesienią byliśmy zachwyceni tym, jak Legioniści radzą sobie w europejskich pucharach. Niestety, Legia nie zdołała przełożyć dobrej dyspozycji z międzynarodowych rozgrywek na rodzime podwórko. Legia szybko odpadła z Pucharu Polski. Niewiele lepiej radzi sobie w Ekstraklasie, gdzie na 3 kolejki przed końcem sezonu zajmuje dopiero 6. pozycję.

Kluczowe spotkania

Można się spodziewać, że latem dojdzie do znacznego przemodelowania kadry. Tym bardziej, że dopiero co zespół objął Goncalo Feio, który z pewnością będzie chciał pozyskać piłkarzy pasujących do jego modelu gry. Portale „legia.net” oraz „legionisci.com” informują, iż w nadchodzących dnia dojdzie do kluczowych rozmów wewnątrz klubu. Mają zostać podjęte strategiczne decyzje związane z przyszłym sezonem. Uzgodniony ma zostać m.in. budżet na kolejny sezon oraz kwota, którą będzie można wykorzystać na transfery.

Odejścia piłkarzy

Z Legii Warszawa z pewnością odejdzie wielu graczy. Na ten moment niemal przesądzone jest odejście Gila Diasa i Qendrima Zyby, o czym informuje „legia.net” oraz „legionisci.com”. Z opublikowanych artykułów dowiadujemy się, że Legia chce przedłużyć kontrakt z czterema piłkarzami, którym wkrótce wygasa kontrakt. Mowa o Arturze Jędrzejczyku, Filipie Rejczyku, Yurim Ribeiro i Tomasu Pekhartcie. W tych czterech przypadkach wszystko zależy od samych zawodników.




Josue

Co z kolei z Josue? Temat ten grzeje kibiców nie od dziś. Z opublikowanych na portalach artykułów dowiadujemy się, że Portugalczyk najprawdopodobniej opuści Legię. – Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmieni – czytamy. Kontrakt Josue wygasa wraz z końcem tego sezonu. Wielce prawdopodobne, iż Legia nie przedłuży z nim kontraktu.


źródło: legionisci.com, legia.net

Piłkarz Lechii dobitnie o życiu w Polsce. „Lepiej tego nie robić, bo zostaniesz bez miesięcznej pensji”

Maksym Chłań udzielił wywiadu portalowi sport.nv.ua. Ukraiński pomocnik Lechii Gdańsk opowiedział o życiu w Polsce i o tym, co go zaskoczyło w naszym kraju.

 

Wysokie kary za wykroczenia drogowe

Lechia Gdańsk jest już niemal pewna awansu do Ekstraklasy. Kluczowym zawodnikiem ekipy z Trójmiasta jest były piłkarz Zorii Ługańsk. Mowa o Maksymie Chłaniu, który ominął tylko jeden mecz w pierwszym składzie.

Nie zagrał wtedy przez pauzę spowodowaną żółtymi kartkami. W rozmowie z portalem sport.nv.ua opowiedział o życiu w Polsce. 21-latek wspomniał przede wszystkim o wysokich karach za przekroczenie prędkości.

 

– Lepiej nie przekraczać prędkości, w przeciwnym razie istnieje ryzyko, że pozostaniesz bez miesięcznej pensji – powiedział Maksym Chłań.

– Wszystko jest znajome, mamy bardzo podobną mentalność i podobny styl życia, więc adaptacja nie była trudna. Mogę nawet udzielać wywiadów po polsku – dodał.

Chłań opowiedział również o stosunku Polaków do Ukraińców. Dziennikarz zapytał go o zmianę postrzegania przyjezdnych ludzi po ostatnich miesiącach.

– Jeśli czytasz internet, to na pewno tak. Jednak ja i moi przyjaciele w Polsce nie odczuwamy żadnych zmian w nastawieniu. Polacy wspierają nas – podsumował.

Źródło: sport.nv.ua, pzegladsportowy.onet.pl

fot. Kacper Polaczyk

Lech i Legia przed szansą w europejskich pucharach. Wcześniej muszą tam jednak awansować

Lech Poznań i Legia Warszawa stoją w bardzo korzystnej sytuacji przed nadchodzącymi eliminacjami do europejskich pucharów. Wcześniej oba zespoły muszą jednak do nich awansować.

 

Najwięksi zawodzą

Kolejorz i Wojskowi spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Bieżący sezon jest dla fanów obu drużyn sporym rozczarowaniem. Lech zajmuje trzecie miejsce, a Legia szóste. Oba zespoły mogą mieć niezłą sytuację w eliminacjach do europejskich pucharów, o czym poinformował Jan Sikorski.

Analityk europejskich rozgrywek zauważył, że i Lech i Legia są bardzo blisko rozstawienia w czwartej rundzie eliminacji do Ligi Konferencji. Wynika to ze współczynników oraz korzystnych rozstrzygnięć w innych ligach.

 

Rozstawienie w ostatniej rundzie powinno ułatwić awans do fazy grupowej. Wcześniej drużyny musiałyby jednak znaleźć się w takim miejscu, aby mieć możliwość gry w eliminacjach. To jednak nie jest do końca takie oczywiste, biorąc pod uwagę formę obu zespołów.

Wisłą Kraków ma szanse na rozstawienie w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Będzie to jednak zależało od rozstrzygnięć w innych rozgrywkach. Raków może liczyć na rozstawienie w drugiej i trzeciej rundzie.

Jagiellonia, Śląsk, Górnik i Pogoń na każdym etapie byliby zmuszeni do gry z drużynami z większym współczynnikiem.

Źródło: Jan Sikorski

Ultrasi Pogoni Szczecin reagują na ostatnią kompromitację swojego klubu. „Nie ma dla was usprawiedliwienia”

Ultrasi Pogoni Szczecin wydali krótki komunikat odnośnie ostatniej klęski ich zespołu w finale Pucharu Polski. – Dostaliśmy mokrą szmatą w pysk – czytamy.




W minionym tygodniu odbył się finał Pucharu Polski. Faworyzowana Pogoń Szczecin mierzyła się z niżej notowaną Wisłą Kraków. Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów zwycięsko z tego starcia wyszła Biała Gwiazda. Odniosła ona zwycięstwo po dogrywce wynikiem 2:1. Tym samym Wisła opuściła Stadion Narodowy z Pucharem, który może zabrać do swojej gabloty.

Porażka Pogoni w finale rozwścieczyła jej kibiców. Od tego spotkania minęło już kilka dni, a emocje nieco opadły. Dziś Pogoń rozgrywa pierwsze spotkanie po klęsce w finale Pucharu Polski. Kamil Grosicki i spółka mierzą się w Ekstraklasie z Puszczą Niepołomice.

Komunikat ultrasów

Tuż przed meczem ultrasi Pogoni opublikowali krótki komunikat. W mocnych słowach kibice ze Szczecina wyrazili to, co czują po ostatniej klęsce swojego zespołu.

„»Zero tituli, pusta gablota, zakała polskiej piłki…« Ile jeszcze lat czy dekad mamy nosić łatkę przegrywów? Zawiedliście całą społeczność w najgorszy możliwy sposób. Jedyne czego pragnęliśmy w czwartek to poznania smaku zwycięstwa, zwieńczenia tylu lat naprawdę ciężkiej pracy przy oprawach. Zwieńczenia tylu lat rozwoju naszej społeczności i tylu lat niejednokrotnie ogłuszającego dopingu. Żadnych więcej oczekiwań… Dostaliśmy mokrą szmatą w pysk. Nie od naszego boiskowego rywala, a od was. Zj*****ście! Nie ma dla was usprawiedliwienia.”




Transparenty

Kibice Pogoni wywiesili także kilka transparentów przed dzisiejszym meczem z Puszczą. Hasła krótkie, ale za to dosadne.

Pampersy na murawie

Jeden z kibiców wyrzucił nawet na murawę pampersy. Chyba nie musimy tłumaczyć, co ona mają symbolizować…

Keane znów bezlitosny dla Haalanda. „Zachowywał się jak rozpieszczony bachor”

Roy Keane nie przestaje zaskakiwać w roli eksperta. Legendarny piłkarz Manchesteru United mocno skrytykował zachowanie Erlinga Haalanda, który był niezadowolony po zdjęciu z boiska.

 

Keane przejechał się po Haalandzie

W minioną sobotę Manchester City pokonał u siebie Wolverhampton Wanderers. Ekipa prowadzona przez Pepa Guardiolę wygrała aż 5:1. Cztery bramki dla gospodarzy zdobył Erling Haaland. Hiszpański szkoleniowiec postanowił go jednak zdjąć w 83. minucie meczu.

Po zejściu Norweg miał krótką wymianę zdań ze szkoleniowcem. Roy Keane zareagował na mowę ciała i zachowanie Erlinga Haalanda. Nie od dziś wiadomo, że Irlandczyk jest bardzo krytyczny wobec snajpera City. Wcześniej mówił o nim m.in., że wygląda na boisku jak zawodnik League Two.

 

– Widzieliśmy, jak Haaland został zdjęty z boiska, był nieszczęśliwy i zachowywał się jak rozpieszczony bachor. Ale ponieważ wygrywają, a on strzela cztery gole, prawie się o tym zapomina – powiedział Keane po meczu City z Wolves.

Erling Haaland mimo słabszej formy niż w poprzedniej kampanii, nadal jest liderem klasyfikacji strzelców w Premier League. Norweg ma na swoim koncie 25 bramek.

Źródło: Sport.pl, Sky Sports


TROLLNEWSY I MEMY