NEWSY I WIDEO

Jan Bednarek kozłem ofiarnym eliminacji? „Kiedyś Sousa odstawił Glika i pamiętamy, że bardzo szybko do niego wrócił”

Jacek Bąk udzielił wywiadu „TVP Sport”. Były reprezentant Polski wziął w obronę Jana Bednarka. 96-reprezentant kadry uważa, że wychowanek Lecha Poznań został przedstawiony jako kozioł ofiarny.




Nie dostał powołania

Jan Bednarek nie otrzymał powołania na minione zgrupowanie reprezentacji Polski. Jacek Bąk w rozmowie z „TVP Sport” wziął stopera w obronę. Były kadrowicz uważa, że z wychowanka Lecha Poznań zrobiono kozła ofiarnego. 96-krotny reprezentant dodał także, iż pomysł z graniem trójką środkowych obrońców nie jest najlepszym rozwiązaniem.




– Uważam, że w tej chwili nie mamy odpowiednich zawodników, żeby grać ustawieniem z trójką obrońców. Jakub Kiwior, który w zamyśle ma być liderem naszej defensywy, nie gra w swoim klubie. Widać po nim brak boiskowej pewności w niektórych sytuacjach. Z całym szacunkiem do Patryka Pedy, bo to utalentowany chłopak, ale jeśli przyjdzie nam się mierzyć z silniejszym rywalem niż ostatnio, to zawodnik z Serie C może mieć poważne kłopoty – powiedział Jacek Bąk.

Karol Świderski otwarty na transfer. „Chciałbym wrócić do Europy” [CZYTAJ]




– Poprzednio graliśmy z przeciętniakami, choć i na ich tle nie wyglądaliśmy przekonująco. Zdaję sobie sprawę, że trener Michał Probierz szuka innych, nowych rozwiązań, ale mam spore obawy co do gry trzema obrońcami. Sytuacja byłaby inna, gdyby Kiwior więcej grał w Arsenalu i gdyby Peda był ograny na wyższym poziomie. Występy Tomasza Kędziory też nie były porywające. On jest doświadczony, ale często przytrafiają mu się błędy, których nie powinien popełniać gracz na tym poziomie – dodał.

– Bednarek? Na pewno nie jest słabszy od tych zawodników, którzy przyjechali na ostatnie zgrupowanie. Trener Probierz wybrał inną drogę, ale zobaczymy, czy za jakiś czas nie będzie chciał powołać Bednarka. Uważam, że nie można rezygnować z takiego zawodnika. Kiedyś Paulo Sousa odstawił Glika i pamiętamy, że bardzo szybko do niego wrócił. […] Bednarek dostał rykoszetem po tych kilku kompromitacjach w trwających eliminacjach. Można powiedzieć, że zrobiono z niego kozła ofiarnego, ale błędem by było, gdyby w przyszłości nie zagrał już w kadrze – podsumował były reprezentant Polski.

Reprezentacja Polski 17 listopada zagra swoje ostatnie spotkanie w ramach eliminacji do EURO 2024. Rywalem Biało-Czerwonych będą Czesi. Mecz zaplanowano na godzinę 20:45.

Źródło: TVP Sport

Karol Świderski otwarty na transfer. „Chciałbym wrócić do Europy”

Karol Świderski opowiedział o swoich planach transferowych na łamach „Przeglądu Sportowego”. Napastnik reprezentacji Polski nie ukrywa, że chciałby wrócić do gry w klubie z Europy.

W styczniu 2022 roku Karol Świderski trafił do Stanów Zjednoczonych. Zamienił wówczas PAOK Saloniki na Charlotte FC. Klub z MLS wyłożył na polskiego napastnika ok. 4,5 miliona euro.

Od czasu przeprowadzki do Charlotte FC Świderski rozegrał dla tego klubu łącznie 70 oficjalnych meczów. Strzelił w nich 25 bramek i zanotował 13 asyst. W zeszłym sezonie, niestety, zespół Polaka nie zakwalifikował się do fazy play-off MLS. W tym sezonie Charlotte wywalczył awans do fazy pucharowej, jednak odpadł już w pierwszej rundzie.

Już podczas letniego okna transferowego dużo mówiło się o potencjalnym transferze Karola Świderskiego. Mowa oczywiście o powrocie do Europy. W tym kontekście łączono polskiego napastnika m.in. z włoską Salernitaną. Ostatecznie Polak pozostał jednak w Charlotte FC, mimo otwartej chęci na zmianę klubu.

Świderski nadal nie ukrywa, że chciałby wrócić do Europy. Przyznał to ostatnio w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

– Jeśli pojawi się jakaś fajna oferta, to usiądziemy z Mariuszem Piekarskim do rozmów i na pewno się nad tym zastanowimy, bo nie ukrywam, że chciałbym wrócić do Europy – przyznał Karol Świderski.


źródło: Przegląd Sportowy

Świetne wieści ws. zdrowia Roberta Lewandowskiego! Polak gotowy na mecz z Realem Madryt

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przekazał świetne wieści w sprawie zdrowia Roberta Lewandowskiego. Dziennikarz zdradził, że Polak ma być gotowy na sobotni klasyk z Realem Madryt. 




W ostatnich dniach toczyła się walka z czasem o powrót Roberta Lewandowskiego do pełni zdrowia. 35-latek doznał kontuzji na początku października w starciu z FC Porto w Lidze Mistrzów. Napastnik nabawił się urazu przy okazji ostrego wślizgu Davida Carmo. Z tego powodu opuścił kilka meczów Barcelony. Nie pojawił się także na zgrupowaniu reprezentacji Polski.




Zielone światło

Ostatnie dni w Barcelonie minęły pod znakiem walki z czasem o przywrócenie Lewandowskiego do zdrowia. Już w sobotę odbędzie się El Clasico, a Xaviemu zależało, aby mieć jak najwięcej kluczowych zawodników do dyspozycji. Teraz dochodzą wieści, że walka okazała się wygrana.

W czwartek i piątek Lewandowski wziął udział w treningu Barcelony, podobnie zresztą, jak czwórka innych kontuzjowanych do niedawna piłkarzy. Obok Polaka na zdjęciach widać było Raphinhę, De Jonga oraz Pedriego i Kounde.




Tomasz Włodarczyk ustalił, że „Lewy” dostał już zielone światło od katalońskich lekarzy i będzie mógł wyjść na spotkanie z Realem. Dziennikarz potwierdził to u hiszpańskich źródeł. Dobre wieści potwierdził również Xavi. Zaznaczył jednak, że ostateczna decyzja w kwestii tego, czy Polak faktycznie zagra w Klasyku, zapadnie dopiero w sobotę.

– Robert Lewandowski? Nic mu nie jest, ale nie chcę mówić nic więcej, dawać żadnych wskazówek. Wszystko z nim jest w porządku, jutro zapadnie decyzja, co dalej – oznajmił trener Barcelony.

Włodarczyk dodaje, że na ten moment nie wiadomo, na ile minut potencjalnie byłby gotowy Lewandowski. Dziennikarz „Meczyków” przewiduje, że snajper zacznie mecz na ławce rezerwowych.

– Trudno ocenić, na ile minut gotowy jest Lewandowski. Wydaje się, że napastnik powinien rozpocząć spotkanie na ławce rezerwowych. Jeśli będzie taka potrzeba, będzie mógł pojawić się na boisku w drugiej połowie – podsumował.

Znowu działo się w Alkmaar! Liczne interwencje policji, starcie w pociągu i wyrzucony transparent [WIDEO]

AZ Alkmaar przegrało wczoraj przed własną publicznością z Aston Villą (1-4). Ponownie dała o sobie znać holenderska policja, a na trybunach nie zabrakło kontrowersyjnych i nieprzyjemnych obrazków. 




Ekipa Matty’ego Casha urządziła sobie wczoraj strzelanie w Alkmaar. AZ nie miało szans i zostało rozgromione przez Aston Villę aż 1-4. Prawdziwy koncert dał Leon Bailey. Jamajczyk najpierw otworzył wynik meczu, a później dołożył dwie asysty przy trafieniach kolegów.




Łapanki i wyciąganie z pociągu

Za Aston Villą do Alkmaar pojechała spora grupa kibiców. Niestety, jak w przypadku meczu z Legią, tym razem także nie obyło się bez problemów. Jeszcze przed spotkaniem miało dojść do licznych zatrzymań sympatyków przyjezdnych. Według „Noordhollands Dagsblad” dojść miało do przynajmniej trzech incydentów. Łącznie holenderska policja miała zatrzymać około 50 osób.

Na prawie dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, o 17:15 przed stadionem miał zostać zatrzymany Anglik z nożem. Jego los podzielił inny kibic Aston, który znieważył policjantów. To było jednak nic przy tym, co wydarzyło się na dworcu kolejowym.

Grupa funkcjonariuszy chciała skontrolować grupę przyjezdnych kibiców, w celu sprawdzenia ich biletów na mecz. Ci w odpowiedzi schowali się w pociągu. Policja miała próbować wyciągnąć ich z wagonu siłą, co spotkało się z agresją, na którą… odpowiedziano również agresją. Funkcjonariusze poza zastosowaniem przemocy użyli gazu pieprzowego.




Finalnie kontrolę udało się przeprowadzić. Jak się okazało wspomniana grupa nie miała przy sobie biletów. Znaleziono za to kominiarki oraz narkotyki.

Wzruszający moment

Podczas meczu również wydarzył się pewien nieprzyjemny incydent. Jeden z młodszych kibiców próbował wywiesić transparent z prośbą o koszulkę Moussy Diaby’ego. Spotkało się to ze sprzeciwem stewarda, który zabrał materiał i go wyrzucił. Chłopiec natychmiast zalał się łzami.

Na szczęście wiadomość i tak dotarła do Diaby’ego. Po zwycięstwie na profilu Aston Villi zamieszczono wideo zawodnika z młodym kibicem.  Widać na nim, że ostatecznie koszulka do niego trafiła.

Bramkarz Klaksvik dostał ofertę pracy w Oslo. Może porzucić rewelację europejskich pucharów

Jonathan Johansson, bramkarz Klaksvik może wkrótce opuścić swoją drużynę, występującą w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Wszystko przez ofertę pracy w Oslo, jako… inżynier projektu przy budowie paneli słonecznych.




Klaksvik było prawdziwą sensacją eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2023/24. Mistrzowie Wysp Owczych najpierw wyeliminowali Ferencvaros, a następnie Hacken. W trzeciej rundzie, mimo wygrania pierwszego meczu z Molde, musieli uznać wyższość rywali, którzy wygrali drugie spotkanie (2-0).




W związku z tym Klaksvik spadło do eliminacji Ligi Europy, gdzie również nie zdołali pokonać ostatniej przeszkody. Tym razem na drodze stanął Sheriff Tiraspol, a Farerzy „awansowali” do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.




Praca>Piłka

Klaksvik trafił do trudnej grupy ze Slovanem Bratysława, Lille i Olimpią Ljubljana. I tutaj ponownie sprawiają niespodzianki. Mimo porażki w pierwszym meczu (1-2 ze Slovanem), kolejne starcie z ekipą z Ligue 1 już zremisowali (0-0), a ostatniego z wymienionych przeciwników zmiażdżyli u siebie 3-0. Tym samym w grupie mają na koncie 4 punkty i zajmują 3. miejsce z ciągłymi szansami na awans do fazy pucharowej.

Niezłe wyniki ekipy z Wysp to spora zasługa dobrze zgranej defensywy. Niebawem monolit może zostać jednak nadszarpnięty przez możliwą stratę podstawowego bramkarza. Mowa o Jonathanie Johanssonie. Szwed jest głównym golkiperem Klaksvik w europejskich pucharach, ale nim dołączył do drużyny grał w 5. lidze norweskiej, co łączył z pracą elektryka.




I to właśnie zawód ponownie odzywa się do Johanssona. Według Piotra Piotrowicza Szwed otrzymał ofertę pracy w Oslo, gdzie miały zostać inżynierem projektu przy budowie paneli słonecznych. Na razie nie wiadomo, jak potoczy się ta sprawa, ale gdyby bramkarz ją przyjął, to Klaksvik musiałoby się zastanowić nad kolejnymi ruchami. Szczególnie w przypadku awansu do fazy pucharowej LKE.

Mourinho poprosił czeskich dziennikarzy o kontakt do przyjaciela. „Straciłem jego numer telefonu”

Jose Mourinho odpowiedział na pytania dziennikarzy przed meczem w Lidze Europy przeciwko Slavii Praga. Portugalski szkoleniowiec w pewnym momencie zaskoczył uczestników wydarzenia. Zapytał ich o numer telefonu byłego czeskiego tenisisty.

Nietypowa prośba Mourinho

AS Roma zagra w czwartek mecz ze Slavią Praga w ramach fazy grupowej Ligi Europy. Przed spotkaniem odbyła się konferencja prasowa, gdzie Portugalczyk odpowiedział na pytania ze strony dziennikarzy.

Kolejne sensacyjne powołanie Michała Probierza? Potencjalny debiutant pod obserwacją [CZYTAJ]

Co ciekawe, Jose Mourinho miał również swoją prośbę do czeskich redaktorów. Szkoleniowiec rzymskiego klubu zapytał o numer byłego tenisisty.

– Chcę was poprosić o jedną o przysługę. Radek Stepanek jest moim przyjacielem, ale straciłem jego numer telefonu. Moglibyście mi go załatwić? – powiedział Mourinho.

https://twitter.com/Wilku_ASR/status/1717188073736306793

Radek Stepanek był czołowym czeskim tenisistą. W 2006 roku znalazł się w TOP 4 rankingu ATP. Swoją sportową karierę zakończył w listopadzie 2017 roku.

Źródło: Twitter

Barcelona spienięża stare elementy stadionu. W ofercie krzesełka, murawa, siatki i… diamenty za 15 tysięcy euro

FC Barcelona poinformowała o sprzedaży krzesełek z przebudowywanego Camp Nou. Najdroższe z historycznych siedzeń kosztuje ponad tysiąc trzysta złotych.




Barcelona spienięża części stadionu

FC Barcelona kilka miesięcy temu przeniosła się z Camp Nou na Stadion Olimpijski. Na byłym obiekcie Blaugrany trwa aktualnie rozbiórka i modernizacja. Według zapowiedzi władz klubu drużyna wróci na swój stadion następnej jesieni.




Jest decyzja ws. występu Roberta Lewandowskiego w El Clasico! Polak zagra na zastrzykach [CZYTAJ]

W związku z rozbiórką obiektu powstała akcja mająca na celu spieniężenie siedzisk. Oficjalny profil FC Barcelony na Twitterze opublikował post na temat kolecji „Pełni historii. Pełni przyszłości”. Klub daje szanse kibicom na zachowanie we własnej części historii starej wersji stadionu.

– Nadszedł czas, aby przejść do nowej ery. Ponieważ kawałki starego stadionu zamieniają w gruzy i trzeba zrobić miejsce na nowe, jest to szansa dla kibiców, aby zabrać własną pamiątkę i przekazywać ją kolejnym pokoleniom – napisali na oficjalnej stronie.




Jako pierwsi zakupu będą mogli dokonać socios z ważnymi karnetami. Klub zaoferował im i pozostałym trzy rodzaje krzesełek. Najtańszy wybór kosztuje 99,99 euro. Pozostałe modele są już droższe, bo mowa o zapłacie w kwocie 119,99 euro oraz 299,99 euro.

https://twitter.com/FCBarcelona/status/1717481666749354109

Spieniężanie zużytych części stadionu nie ogranicza się tylko do siedzeń. Kibice będą mogli również kupić kawałek murawy, siatki z bramek oraz diamenty. Wykonano je z węgla zawartego w glebie podczas ostatniego meczu na tym obiekcie.




Oficjalny sklep Barcy oferuje swoim kibicom diamenty w postaci 0,10 karata (od 499 euro), 0,5 karata (2,5 tys. euro), 1 karata (15 tys. euro).

Źródło: FC Barcelona

fot. FC Barcelona

Jest decyzja ws. występu Roberta Lewandowskiego w El Clasico! Polak ma przyjąć zastrzyki przeciwbólowe

Hiszpańskie media donoszą, że Robert Lewandowski weźmie udział w nadchodzącym El Clasico. By uśmierzyć ból Polak ma zagrać na specjalnych zastrzykach.

W Barcelonie trwa walka z czasem. Kilku piłkarzy jest kontuzjowanych i ważą się ich losy w kontekście sobotniego El Clasico. Poza Robertem Lewandowskim walkę o powrót do zdrowia na sobotni mecz toczą Raphinha oraz Frenkie de Jong.

Dziś po raz pierwszy od momentu odniesienia kontuzji Robert Lewandowski pojawił się na treningu całego zespołu. Jak informuje Javi Miguel, Polak zagrał w „dziadka” z resztą zespołu. Resztę treningu odbył indywidualnie. Podobnie sztab zachował się w przypadku Frenkiego de Jonga. Bliżej powrotu do pełni sił jest natomiast Raphinha, który brał dziś nawet udział w gierce treningowej.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1717486469936275578

Dziennikarz Javi Miguel przekazał dzisiejszego popołudnia decyzję odnośnie występu Roberta Lewandowskiego w sobotnim El Clasico. Jak czytamy, Robert Lewandowski ma pojawić się w kadrze meczowej na pojedynek z Realem Madryt. Ostateczna decyzja ma zapaść jednak po jutrzejszym treningu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Polak zostanie powołany na mecz. Przed meczem Robert ma otrzymać odpowiednie zastrzyki przeciwbólowe.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1717551148826063210

Kolejne sensacyjne powołanie Michała Probierza? Potencjalny debiutant pod obserwacją

Kolejny zaskakujący piłkarz w kadrze Michała Probierza? „Przegląd Sportowy Onet” przekonuje, że pod lupę sztabu reprezentacji Polski wpadł zawodnik z ligi cypryjskiej. Dziś będzie obserwowany przy okazji meczu w fazie grupowej Ligi Europy. 




Michał Probierz zadebiutował w roli selekcjonera reprezentacji Polski meczem z Wyspami Owczymi (2-0). Później zremisował jednak z Mołdawią (1-1). Największym pozytywem jest natomiast spora liczba debiutantów, która zagrała w tym pierwszym spotkaniu.




Kolejny sensacyjny debiutant?

Największe emocje wywołało powołanie Patryka Pedy (90 minut z Wyspami Owczymi i z Mołdawią) z Serie C. Okazuje się, że przy okazji listopadowego zgrupowania i meczach z Czechami oraz Łotwą, Probierz znowu może zaskoczyć. Pod lupą sztabu selekcjonera miał się znaleźć Karol Struski.




Informację tę podał „Przegląd Sportowy Onet”. Z ich doniesień wynika, że w czwartek członek sztabu Michała Probierza pojawi się na meczu Arisu Limassol z Realem Betis. Celem wizyty ma być właśnie obejrzenie gry 22-letniego pomocnika, który trafił na Cypr w 2022 roku.

Struski zbiera jak na razie niezłe recenzje w Arisie. W bieżącym sezonie zaliczył 16 występów, w których zaliczył jedną asystę i strzelił jednego gola. W pucharach grał już między innymi ze Spartą Praga czy Rangersami.




Poza 22-latkiem sztab Michała Probierza ma w najbliższy weekend obejrzeć grę innych potencjalnych kandydatów do gry w reprezentacji. Mają to być między innymi: Kacper Kozłowski (Vitesse), Paweł Bochniewicz (Heerenveen), Nicola Zalewski (AS Roma), Jan Bednarek (Southampton) czy Michał Helik (Huddersfield). W tym gronie zapewne znajdzie się także Sebastian Szymański, Adam Buksa, Jakub Piotrowski czy Tymoteusz Puchacz, którzy znajdowali się już w orbicie zainteresować selekcjonera.

Dominik Furman wygrał sprawę w sądzie z Wisłą Płock. Powstanie „Prawo Furmana”?

Piłkarski Sąd Polubowny przyznał rację Dominikowi Furmanowi w sporze z Wisłą Płock. Sąd uznał, iż decyzja klubu o rozwiązaniu kontraktu z piłkarzem była niezgodna z przepisami.




W ubiegłym sezonie Wisła Płock spadła z PKO BP Ekstraklasy. W związku z tym klub postanowił rozwiązać kontrakt z Dominikiem Furmanem. Wykorzystano do tego uchwałę PZPN, która pozwala na jednostronne rozwiązanie umowy z piłkarzem po spadku do niższej ligi, wypłacając mu odszkodowanie w wysokości miesięcznego wynagrodzenia.




Co ciekawe, powyższy przepis ma zastosowanie wyłącznie w przypadku polskich piłkarzy. Polskie kluby nie mogą zrywać umów z zagranicznymi zawodnikami, gdyż mogłoby to wiązać się z przegraną w FIFA, której regulacje nie pozwalają na takie praktyki. Taki stan rzeczy jest mocno niesprawiedliwy dla polskich piłkarzy, co starał się udowodnić Dominik Furman. 31-latek uważa rozbieżność w przepisach za przejaw dyskryminacji. W związku z tym skierował sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego.




Sprawa trwała od sierpnia. Teraz poznaliśmy jej efekty. Jak podaje portal „meczyki.pl”, Piłkarski Sąd Polubowny przyznał rację w tej sprawie Dominikowi Furmanowi. Wyrok jest nieprawomocny. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce w polskiej piłce powstanie tzw. Prawo Furmana.




– PSP uznał, że rozwiązanie kontraktu jest bezskuteczne. Sąd podzielił nasze argumenty i uznał, że dwie grupy zawodników tj. polscy i zagraniczni nie mogą być różnie traktowane – przekazał prawnik piłkarza.

https://twitter.com/marcin_kwiecien/status/1717442205021790584


źródło: meczyki.pl

Co dalej z Maciejem Skorżą? Dziennikarz nie ma wątpliwości ws. nowego kontraktu Polaka

Maciej Skorża świetnie radzi sobie w Japoni, jako szkoleniowiec Urawa Red Diamonds. Póki co nie wiadomo jednak, czy klub przedłuży kontrakt Polaka. Wątpliwości nie ma natomiast jeden z lokalnych dziennikarzy. 

Szkoleniowiec trafił do Japonii na początku bieżącego roku. Od lutego poprowadził Urawę w 50 meczach, z których przegrał zaledwie 8. 23-krotnie notował zwycięstwa, zaś 19 razy zremisował.

Zostanie na dłużej?

Co ciekawe, nie wiadomo jednak, czy Polak będzie trenerem klubu w przyszłym roku. Jego obecny kontrakt obowiązuje tylko do 1 stycznia 2024, stąd pojawiają się zapytania o przyszłość 51-latka. Skorża nie jest co prawda łączony z przejęciem żadnego innego klubu, ale nie słychać także o przedłużeniu wygasającej umowy.

Dan Orlowitz, dziennikarz „The Japan Times” nie ma jednak wątpliwości w tej sprawie. W rozmowie z „TVP Sport” stwierdził, że Urawa nie ma głosów przeciwko przedłużeniu kontraktu z polskim trenerem.

– Urawa nie ma żadnego powodu, aby nie zaoferować mu przedłużenia kontraktu. Jestem więc optymistą i myślę, że niebawem do tego dojdzie. Skorża osiągnął zbyt wiele, by klub mógł zmienić kierunek i myślę, że kibice woleliby widzieć, jak buduje tę drużynę i rozwija ją – przyznał Orlowitz. 

– Kibice go lubią, ponieważ dzięki niemu Urawa gra bardzo zorganizowany, zdyscyplinowany futbol i osiąga wyniki. Dziennikarzom podoba się to, że jest bezkompromisowy – udziela dobrych, prostych wypowiedzi na konferencjach prasowych
dodał.

Co ważne, dziennikarz zaznacza, że pozycji Skorży nie pogarsza także pozycja Urawy w tabeli japońskiej ekstraklasy. Obecnie Red Diamonds zajmują 3. miejsce ze stratą ośmiu punktów do lidera.

– Kiedy jesteś pod wodzą nowego menedżera i rywalizujesz w tak wielu rozgrywkach jak Urawa, trzecie miejsce jest fantastycznym wynikiem na tym etapie sezonu. To niezwykle konkurencyjna liga, a osiągnięcie tak dobrego wyniku mimo słabszej gry w ataku jest ogromnym osiągnięciem – podsumował.

Starcia kibiców przed meczem Ligi Mistrzów. Zadyma przeniosła się na trybuny [WIDEO]

Do poważnych zamieszek doszło przed jednym z wczorajszych meczów Ligi Mistrzów. Władze miasta ogłosiły największy stan zagrożenia, a zadyma przeniosła się nawet na stadion. 

We wtorek rozegrano pierwszą serię gier 3. kolejki Ligi Mistrzów. W jednym z meczów RC Lens podejmowało PSV Eindhoven. Spotkanie zakończyło się remisem (1-1), ale na murawie działo się bardzo dużo. Wiele wydarzyło się również między kibicami obu zespołów.

Zamieszki

Jeszcze na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem holenderscy kibice zaatakowali fanów Lens. Rannych miało być około 30 osób, ale sytuację udało się ustabilizować po interwencji francuskiej policji. Według „RMC Sport” władze miasta miały jednak przewidzieć taki obrót spraw i potencjalne problemy z kibicami gości.

Do Lens miało przyjechać bowiem aż dwa tysiące holenderskich kibiców. Z tego powodu ogłoszono czwarty poziom zagrożenia chuligaństwem (z pięciu możliwych). Policja i pozostałe służby porządkowe miały wiele pracy zarówno przed meczem… jak i później, bo nie był to koniec zamieszek.

Holendrzy dali o sobie znać ponownie po zakończeniu pierwszej połowy meczu. Agencja prasowa „AFP” podaje, że przyjezdni zaczęli niszczyć krzesełka na swoim sektorze. W pewnym momencie w ruch miały pójść nawet petardy.

Po meczu kibiców PSV zganił Luuk de Jong. Zaznaczył, że nie lubi oglądać podobnych obrazków i nie chciałby ich więcej widzieć.

– Zawsze jest to denerwujące, nie chcemy widzieć takich rzeczy. Robi to niewielka grupa osób. Niszczą rozrywkę innym ludziom. Jeśli będziemy musieli grać mecze wyjazdowe bez kibiców, będzie to miało wpływ również na naszych zawodników – mówił.

Kłótnia w klubie Ligue 1! Piłkarz rzucił trenera na podłogę

Do dużego skandalu doszło we francuskim klubie Montpellier HSC. Jak podają francuskie media, doszło do rękoczynów między piłkarzem a trenerem tego klubu. Po tym incydencie klub zawiesił piłkarza.

W trakcie wtorkowego treningu Montpellier doszło do sprzeczki między Mamadou Sakho a trenerem, Michelem Der Zakarianem. Jak informuje „L’Equipe”, wszystko zaczęło się od tego, że podczas gierki treningowej Sakho miał zostać zaatakowany przez kolegę z zespołu, co jego zdaniem kwalifikowało się na faul. Trener zdecydował się nie dyktować faulu i nakazał kontynuować grę. To nie spodobało się piłkarzowi, który opuścił boisko.

Kłótnia przeniosła się do szatni. Sakho chciał porozmawiać o tym incydencie ze swoim trenerem, jednak ten pozostał niewzruszony. Sakho miał zostać nazwany „płaczącym dzieckiem”. W efekcie złości francuski piłkarz chwycił swojego trenera za szyję i rzucił go na podłogę.

Dziś Mamadou Sakho pojawił się w ośrodku treningowym swojego klubu. Tam dowiedział się o tymczasowym zawieszeniu, przez co nie mógł brać udziału w dzisiejszych zajęciach. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce klub definitywnie rozwiąże z nim kontrakt.


źródło: L’Equipe

Nowe doniesienia ws. afery w Alkmaar. „Nie będzie surowej kary dla AZ”

Według doniesień Polsatu Sport AZ Alkmaar nie otrzyma surowej kary za wydarzenia, do których doszło po meczu z Legią Warszawa.



Unikną surowej kary?

Przypomnijmy, że po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa (1:0) doszło do spięcia między policjantami a piłkarzami i sztabem polskiego zespołu. Ochrona naruszyła nietykalność cielesną prezesa Dariusza Mioduskiego, a na dołek trafili Josue i Pankov.



Trzeci Polak w Juventusie. 16-latek zaproszony na trening z pierwszą drużyną [CZYTAJ]

UEFA wciąż zwleka z decyzją w tej sprawie. Federacja wszczęła śledztwo, a jej obrady mają być tajne. Nowe doniesienia w sprawie rezultatu starań przekazał Polsat Sport. Według wspomnianego źródła Holendrzy nie zostaną surowo ukarani.



– Z tego, co słyszymy, nie będzie surowej kary dla AZ Alkmaar za niezrozumiałe zamknięcie stadionu po meczu, uwięzienie w nim części piłkarzy i dziennikarzy z Polski, a przede wszystkim za zatrzymanie w areszcie Josue i Radovana Pankova i za atak na prezesa Mioduskiego, który został kilkakrotnie uderzony – czytamy.

Kary nie uniknęła jednak Legia. Wicemistrzowie Polski zostali obciążeni zakazem sprzedaży biletów na kolejny mecz wyjazdowy. Ponadto Wojskowi będą musieli zapłacić 15 tysięcy euro za zakłócanie spokoju przez kibiców podczas spotkania.

Legia Warszawa w nastepnym spotkaniu Ligi Konferencji Europy zagra ze Zrinjskim. Mecz zaplanowano na czwartek o godzinie 21:00.

Źródło: Polsat Sport

Trzeci Polak w Juventusie. 16-latek zaproszony na trening z pierwszą drużyną

Na treningi z pierwszą drużyną Juventusu został ostatnio zaproszony Patryk Mazur. 16-latek na co dzień występuje w drużynach młodzieżowych Starej Damy.



Obecnie w pierwszej drużynie Juventusu Turyn mamy przyjemność oglądać dwóch Polaków – Arkadiusza Milika i Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz jest piłkarzem Starej Damy od 2017 roku. Z kolei grający na pozycji napastnika Milik reprezentuje biało-czarne barwy od sierpnia 2022 roku.

W akademii Juventusu szkoli się jeszcze jeden Polak – Patryk Mazur. 16-latek dołączył do włoskiej ekipy 1 września tego roku. Patryk dołączył do Juventusu ze Stali Rzeszów. Aktualnie gra w drużynie Juventusu do lat 17.



Patryk Mazur został ostatnio wyróżniony przez trenerów Juventusu. 16-latek został zaproszony na wtorkowy trening pierwszego zespołu. Trenował pod okiem Massimiliano Allegriego.





TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.