NEWSY I WIDEO

Komisja Ligi nałożyła kary na Widzew i ŁKS za Derby Łodzi. Posypały się grzywny i zakazy dla kibiców

Komisja Ligi nałożyła na Widzew Łódź karę grzywny. To pokłosie zachowania kibiców podczas niedawno rozgrywanych 70. Derbów Łodzi z ŁKSem. 

Widzew Łódź pokonał w derbowym meczu ŁKS 2-0. W drugiej połowie na Stadionie Króla kibice wystawili swoje oprawy. Towarzyszyły im środki pirotechniczne, przez które Szymon Marciniak musiał przerwać widowisko. Arbiter zarządził przerwę dwukrotnie na około trzy minuty. Teraz Widzew czekają konsekwencje.

Grzywna

Teraz Komisja Ligi podjęła decyzję o karach, jakie spadną na oba kluby. W oficjalnym komunikacie nie podano dokładnych kwot grzywien nałożonych na Widzew i ŁKS, ale zrobił to Marcin Tarociński, rzecznik Widzewiaków. Na swoim prywatnym koncie na Twitterze opisał, o jakiej wysokości kary jest mowa.

– W związku ze zdarzeniami podczas meczu PKO BP Ekstraklasy ŁKS Łódź – Widzew Łódź, Komisja Ligi ESA nałożyła na Widzew Łódź karę finansową w wysokości 60 tysięcy złotych oraz karę zakazu udziału zorganizowanej grupy kibiców gości w kolejnym meczu z ŁKS w rozgrywkach mistrzowskich – napisał Tarociński. 

Wyborcza.pl zapytała także o karę, jaką otrzymał ŁKS. W odpowiedzi od klubu usłyszeli, że druga z łódzkich ekip otrzymała karę w wysokości 50 tysięcy złotych. Kibice, podobnie jak w przypadku Widzewa, nie będą mogli wejść na kolejny derbowy mecz.

Rzecznik prasowy Lecha Poznań wbił szpileczkę Legii. „Mamy rocznicę…”

Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha Poznań podgrzał atmosferę po wczorajszym odpadnięciu Legii Warszawa z Ligi Konferencji Europy. Działacz nawiązał do zeszłorocznego awansu „Kolejorza” w tym samych rozgrywkach. 




Legia całkowicie zawiodła w rewanżu z Molde i przy Łazienkowskiej przegrała 0-3. Wcześniej w Norwegii przegrała z kolei 2-3, więc dwumecz zakończył się wynikiem 2-6. W tym sezonie nie będziemy mieli zatem dłużej swojego klubu w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy.

„Jedyny awans w tym stuleciu”

Kompromitacja Legii nie przeszła bez echa w Polsce. Kibice nie zostawiają suchej nitki na „Wojskowych”, ale swoje trzy grosze dołożył także rzecznik prasowy Lecha Poznań. Dzisiejszą konferencję przed meczem ze Śląskiem Wrocław Maciej Henszel rozpoczął od wspomnienia o rocznicy awansu „Kolejorza” do 1/8 finału Ligi Konferencji.




– Dzień dobry szanowni państwo, witamy bardzo serdecznie, godzina dziewiąta minęła, więc możemy rozpoczynać konferencję prasową. W dniu szczególnym. Mamy dzisiaj rocznicę, pierwszą rocznicę awansu Lecha Poznań do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy. I jest to jedyny awans polskiego klubu w tym stuleciu wiosną w europejskich pucharach – wypalił Henszel. 

Przypomnijmy, że Lech miał w zeszłym sezonie kapitalną przygodę w Lidze Konferencji. Najpierw wyszedł z grupy z Villarrealem, Hapoelem i Austrią Wiedeń, a następnie wywalczył awans do 1/8, pokonując Bodo/Glimt. Dzięki wyeliminowaniu Djurgarden trafili aż do ćwierćfinału, gdzie jednak lepsza okazała się Fiorentina.

Bolesna porażka Legii Warszawa. Koniec przygody w europejskich pucharach [REAKCJE]

Legia Warszawa przegrała w rewanżowym meczu z Molde 0:3. Tym samym Legioniści zakończyli swoją przygodę w tym sezonie europejskich pucharów.




Po zajęciu drugiego miejsca w swojej grupie Ligi Konferencji Europy Legia trafiła w 1/16 finału na Molde. Pierwsze spotkanie rozgrywane w Norwegii zakończyło się zwycięstwem Molde 3:2. Niewielka porażka Legii wciąż dawała jej szanse awansu przed rewanżem. Niestety, w meczu u siebie Legia nie podołała wyzwaniu i zdecydowanie poległa, przegrywając aż 0:3.

 

Wydawać by się mogło, że mecz z ubiegłego tygodnia w wykonaniu Legii był słaby. Przypomnijmy, Legia przegrywała po pierwszej połowie 0:3, jednak w drugiej udało jej się zdobyć dwie bramki. W rewanżu było jednak jeszcze gorzej. Legia nie miała kompletnie żadnych argumentów. Gra obronna warszawskiego zespołu była fatalna. Zaś jeśli chodzi o ofensywę Legioniści nie zdołali poważnie zagrozić bramce rywala poza pojedynczymi sytuacjami.




Co na temat gry Legii w dwumeczu z Molde sądzą kibice? Większość z nich zdecydowanie nie jest zadowolona. Zebraliśmy część wypowiedzi z Twittera odnośnie rywalizacji Legii z Molde.




Kibice Legii zagrali na nosie UEFIE. Efektowna oprawa fanów Wojskowych [WIDEO]

 

Kibice Legii Warszawa zagrali na nosie UEFIE, prezentując kolejną oprawę uderzającą w międzynarodową federację piłkarską. Początkowo fani Wojskowych udawali skruszonych, przyznając im „wygraną”. Przed pierwszym gwizdkiem w niebo poleciały jednak fajerwerki, a na prostej trybunie pojawiła się oprawa.

 

Oprawa fanów Legii w dwóch aktach

 

Przed meczem na Żylecie pojawił się baner z napisem „This time you won, UEFA”, co oznacza „Tym razem wygrałaś, UEFA”. Przypomnijmy, że na tej trybunie podczas czwartkowego spotkania zasiadły dzieci.

 

 

Niedługo później fani Legii Warszawa zaskoczyli. Na prostej trybunie pojawił się napis „Surprise, motherf***ers”, co oznacza „Niespodzianka, sk***ysyny”. Napisowi towarzyszył ludzik LEGO ubrany w koszulkę z „eLką” na piersi, a w tle pojawiła się kartoniada z barwami wojskowych oraz fajerwerki.

W pierwszym spotkaniu norweskie Molde pokonało wicemistrzów Polski 3:2. Legia Warszawa po czwartkowym meczu w ramach 1/16 finału Ligi Konferencji zagra na wyjeździe w Ekstraklasie. Przeciwnikiem podopiecznych Kosty Runjaicia będzie Korona Kielce.

Źródło: Twitter

Co z karierą Jakuba Modera w Birghton? Rozpoczęły się kluczowe rozmowy ws. przyszłości Polaka

Najbliższe miesiące będą sądne w kontekście przyszłości Jakuba Modera. Polski pomocnik niedawno wrócił do gry w Birghton po poważnej kontuzji i stopniowo jest wprowadzany do zespołu. Kilka dni temu, jak podaje portal meczyki.pl, rozpoczęły się z kolei rozmowy odnośnie nowego kontraktu dla „Modzia”. 

Brighton w 2020 roku zdecydowało się na ściągnięcie Jakuba Modera z Lecha Poznań. Pomocnik szybko wkupił się w łaski nowych szefów i zaczął odgrywać ważną rolę w drużynie. Niestety jeszcze przed mistrzostwami świata w Katarze zerwał więzadła krzyżowe i dopiero od niedawna ponownie możemy oglądać go na murawie.

Negocjacje się rozpoczynają

Obecna umowa Modera z Brighton obowiązuje tylko do czerwca przyszłego roku. Portal meczyki.pl podaje, że kilka dni temu rozpoczęły się negocjacje w kwestii odnowienia umowy. Angielski klub jest ponoć zainteresowany dalszą współpracą z Polakiem.

Co ciekawe, rozmowy są prowadzone przez nowego agenta Modera. Zawodnik dołączył do agencji CAA Base. Firma prowadzi interesy wielu uznanych piłkarzy, jak Kingsley Coman, Heung-min Son, James Maddison czy Cole Palmer.

Niewykluczone, że niebawem Moder powróci też do reprezentacji Polski. Piłkarza niedawno miał odwiedzić Sebastian Mila, wraz z innymi członkami sztabu. Wiele wskazuje więc na to, że Michał Probierz poważnie bierze pod uwagę opcję powołania pomocnika na mecze barażowe w marcu.

Nowe wieści w sprawie kontraktu Josue. „Rozmowy rozpoczynają się na poważnie”

Tomasz Włodarczyk przekazał nowe informacje w sprawie Josue. Według doniesień dziennikarza portalu „Meczyki.pl” Legia Warszawa rozpoczyna poważne rozmowy z agentem portugalskiego piłkarza.

 

Co dalej z Josue?

Legia Warszawa zagra w czwartek z Molde w ramach Ligi Konferencji Europy. Podopieczni Kosty Runjaicia przegrali w pierwszym meczu (2:3). Przy Łazienkowskiej będą mieli szansę na odrobienie strat i powalczenie o awans do kolejnej rundy.

 

W międzyczasie toczy się kwestia przyszłości Josue w klubie. Portugalczyk od miesięcy stanowi o sile warszawiaków, a Legia nie może sobie pozwolić na kolejną stratę ważnego zawodnika po odejściu Slisza i Muciego.

 

Umowa doświadczonego pomocnika z Wojskowymi obowiązuje jednak tylko do końca bieżącego sezonu. Tomasz Włodarczyk w programie „Okno Transferowe” przekazał nowe informacje w sprawie kontraktu Josue.

 

– Rozmowy ws. nowego kontraktu Josue rozpoczynają się na poważnie. Do Warszawy przyjeżdża Victor Goncalves, który będzie obecny na meczu z Molde. Agent piłkarza spotka się z Jackiem Zielińskim, by obgadać temat nowego kontraktu dla Josue. Zieliński mówił niedawno, że chciałby tę sprawę zamkąć szybciej niż w poprzednim sezonie, kiedy nowa umowa dla Portugalczyka została ogłoszona w ostatnim meczu sezonu – powiedział dziennikarz portalu „Meczyki.pl”.

Źródło: Meczyki.pl

Krzysztof Stanowski ujawnia zarobki Kanału Zero. „Zyski są już dużo wyższe niż sądziłem”

Krzysztof Stanowski podzielił się informacjami odnośnie zarobków z reklam w pierwszych dniach działalności Kanału Zero. Dziennikarz w rozmowie z „Wirtualne Media” ujawnił także, że mógł sprzedać kanał zagranicznemu inwestorowi za kilkadziesiąt milionów złotych.




„Kanał Zero” Krzysztofa Stanowskiego wystartował wraz z początkiem lutego. Do tej pory na kanale w serwisie YouTube pojawiło się kilkadziesiąt materiałów, zarówno w formie wideo, jak i w formie transmisji na żywo. Wszystkie materiały zebrały już blisko 50 milionów wyświetleń. Kanał zasubskrybowało już ponad 900 tysięcy osób.




Zarobki Kanału Zero

W czwartkowe przedpołudnie Stanowski podzielił się statystykami odnośnie kanału. Jak się dowiadujemy z wpisu na Twitterze Kanał Zero do 20 lutego zarobił z wyświetleń adsense ponad 500 tysięcy złotych. Kwota ta przekracza pierwotne założenia twórcy kanału, który celował w pół miliona złotych przychodu przez cały miesiąc, kiedy kanał już się rozkręci na dobre.




Przekroczone oczekiwania

Więcej o Kanale Zero Stanowski opowiedział na łamach „wirtualnemedia.pl”. W wywiadzie Stano szerzej wytłumaczył kwestię zarobków z adsense. Przyznał, że nie zakładał on tak wysokich zarobków już w pierwszym miesiącu działalności.

– Przykładowo w pierwszym miesiącu przychody z YouTube są powyżej biznesplanu. Zakładałem, że będziemy mieli około pół mln złotych miesięcznie z YouTube, przy czym myślałem, że akurat w lutym nie osiągniemy tego pułapu, bo stawki są niskie, a pierwszy miesiąc jest na rozruch – powiedział Stanowski dla „Wirtualne Media”.

– Tymczasem osiągnęliśmy to pół mln w zasadzie w połowie miesiąca. YouTube jest dla mnie trochę trudny do oszacowania, bo zyski są już dużo wyższe niż sądziłem i nie jestem w stanie przewidzieć skali, do jakiej może to zabrnąć – dodał twórca „Kanału Zero”.




Ogromna oferta

W rozmowie z „Wirtualne Media” Stanowski ujawnił także, że mógł sprzedaż „Kanał Zero” jeszcze przed startem projektu. Zagraniczny inwestor miał mu oferować kilkadziesiąt milionów złotych.

– Gdybym chciał to mogłem sprzedać Kanał Zero za bardzo duże pieniądze jeszcze zanim powstał. Mogłem sprzedać w nim udziały. Miałem oferty od grubych ryb z rynku mediowego – ujawnił Stanowski.

-[…] Zgłosił się także fundusz zagraniczny. To były takie pieniądze, że w zasadzie można byłoby już nic nie robić. Kilkadziesiąt milionów złotych. Ale nie zdecydowałem się, bo ten sufit może być dużo wyżej niż ktokolwiek sobie dzisiaj wyobrazi – uzupełnił.


źródło: wirtualne media

Media komentują sylwetkę Balotellego po powrocie do gry. „Piłkarz-amator” [WIDEO]

Mario Balotelli wrócił do składu Adany Demirspor po długiej kontuzji. Sylwetka włoskiego napastnika uległa sporej zmianie, co uwieczniły kamery.

 

Powrót Włocha do Adany

 

Mario Balotelli zmienił w ubiegłym roku szwajcarski FC Sion na turecką Adanę Damirspor. Niedługo po dołączeniu do klubu doznał jednak kontuzji. Włoch od listopada nie zagrał żadnego spotkania. Do składu wrócił dopiero na początku lutego.

 

Włoski napastnik spędził 45 minut w meczu z Kasimpasą. Były piłkarz Manchesteru City i Milanu wpisał się nawet na listę strzelców. Mecz później zagrał z Alanyasporem przez 59 minut. W trakcie meczu kamery uchwyciły jego sylwetkę, która była komentowana w tureckich mediach.

 

– Brzuch wyłania się spod koszuli. Ta niemal pęka na jego ciele. Ruchy Balotellego nie przypominają profesjonalnego piłkarza, a raczej piłkarza-amatora. To dziś znaki rozpoznawcze legendarnego napastnika, który wydaje się być bliski zakończenia kariery – czytamy na portalu „kurir.rs”.

Źródło: kurir.rs, meczyki.pl

Bartłomiej Drągowski bohaterem Panathinaikosu! Polak obronił 3 rzuty karne [WIDEO]

Bartłomiej Drągowski walnie przyczynił się do awansu Panathinaikosu do finału Pucharu Grecji po wyeliminowaniu PAOK-u Saloniki. Polak świetnie spisał się w serii rzutów karnych, gdzie obronił trzy strzały.

W półfinałowym dwumeczu długo prowadził Panathinaikos, który wygrał pierwszy mecz 1-0. Rewanż przyniósł pierwszego gola dopiero w 72. minucie, co zaowocowało dogrywką. W niej strzelanie rozpoczął Tomasz Kędziora, który pokonał Drągowskiego strzałem w głowę. Panathinaikos zdołał strzelić jeszcze jednego gola, dzięki czemu wynik wskazywał 1-2. Sędzia zarządził więc rzuty karne.

Kapitalna forma

W serii „jedenastek” świetnie spisał się Drągowski. Początkowo Polak musiał uznać wyższość rywali, w tym ponownie Kędziory, którzy umieszczali piłkę w siatce. Nagle jednak popisał się spektakularnymi interwencjami. Najpierw obronił strzał Kirila Despodova, a później znalazł sposób na Magomeda Ozdoeva i Jonny’ego.

Biologiczny ojciec byłego reprezentanta Anglii był Polakiem? Testy potwierdziły pokrewieństwo

Wielokrotny, były reprezentant Anglii, Anthony Woodcock poszukuje swojego biologicznego ojca. Śledztwo doprowadziło go na… Polskę. Mężczyzna miał pochodzić na naszego kraju. 




Woodcock w trakcie swojej zawodowej kariery grał w Arsenalu czy Nottingham Forest. 42 razy reprezentował również barwy angielskiej reprezentacji, w której strzelił łącznie 12 bramek. Swoją przygodę z piłką postanowił zakończyć w 1990 roku.

Poszukiwania ojca

Były piłkarz dowiedział się kilka lat temu, że mężczyzna, który go wychował, nie jest jego biologicznym ojcem. Postanowił nie zostawiać tak tej sprawy i chce ją rozwiązać. Swój problem zgłosił do Turiego Kinga, który zawodowo zajmuje się genealogią oraz badaniem testów DNA. Badacz miał ustalić, że prawdziwy ojciec Woodcocka pochodził z Polski.




– Wiele wskazuje na to, że wiedział, że przyszedłem na świat. Musiał znać moje nazwisko lub wiedzieć, jakie nazwisko przyjmę. Nic dziwnego, że zacząłem zastanawiać się nad tym, czy śledził moją karierę piłkarską i cieszył się z moich sukcesów – powiedział były piłkarz dla BBC.

– Mamy już kilka informacji. Wiemy, jak miał na imię i gdzie pracował. Wiemy też, że pochodził z Polski. Najprawdopodobniej był na wojnie, a wcześniej uczył się do tego, by zostać lekarzem – dodał. 




Według ustaleń Woodcocka i Kinga mężczyzna, którego poszukują zmarł kilka lat temu. Miał mieć jednak na imię Piotr, zaś zamieszkiwał dzielnicę East Midlands. 67-latek prosi społeczeństwo o pomoc w odnalezieniu członków rodziny swojego biologicznego ojca.

– Przeprowadziliśmy już pierwsze testy DNA, ale wciąż potrzebuję waszej pomocy. Mówię do ludzi mieszkających w East Midlands. Poszukajcie w swojej pamięci, może uda wam się coś przypomnieć. Jeśli tak, skontaktujcie się, proszę, z BBC – apelował Woodcock. 

Imponująca frekwencja na stadionach Ekstraklasy. Polska liga przyciąga bardziej niż lepsze rozgrywki

Ekstraklasa w sezonie 2023/2024 może się poszczycić najlepszą frekwencją w całym wieku. Polska liga przyciąga więcej kibiców na stadiony niż mocniejsze europejskie ligi.

 

Kibice chętniej przychodzą na stadiony

PKO BP Ekstraklasa w ostatnich latach przyciąga coraz więcej osób na trybuny. Kluby mają coraz nowsze stadiony, a władze ligi starają się uatrakcyjnić „produkt”. Użytkownik portalu „X” przedstawił średnią frekwencję polskich elitarnych rozgrywek z ostatnich lat.

 

Według danych z „Transfermarkt” polska liga w sezonie 2023/2024 ma najlepszą oglądalność z trybun w XXI wieku. Liczba kibiców na mecz przekroczyła średnią o wysokości 10 tysięcy, co wcześniej się nie zdarzyło. Przypomnijmy, że niższa liczba kibiców w 2020 i 2021 roku była spowodowana pandemią koronawirusa.

 

To nie koniec dobrych wieści w sprawie frekwencji na polskich stadionach. Według danych z „Transfermarkt” Ekstraklasa ma liczniejszą widownię od ligi belgijskiej, tureckiej, duńskiej, austriackiej, greckiej i szwajcarskiej.

 

Źródło: Twitter (@Oskar_M04), Transfermarkt

Czy Yarek Gąsiorowski zagra kiedyś dla Polski? Ojciec piłkarza: „Nie mogę mu powiedzieć, że ja chcę”

Yarek Gąsiorowski jest bez wątpienia wielkim talentem. Hiszpan z polskim paszportem mógłby grać w przyszłości w naszej reprezentacji, ale na razie w temacie brakowało konkretów. Ojciec zawodnika nie wyklucza jednak takiej możliwości, choć zaznacza, że decyzję koniec końców podejmie samodzielnie jego syn. 

Gąsiorowski to piłkarz Valencii z rocznika 2005. 19-latek gra na pozycji środkowego obrońcy, zaś od kilku lat toczy się dyskusja, czy zagra kiedyś dla Polski. Wszystko przez jego pochodzenie.

„Ja nie mogę powiedzieć mu, że chcę, żeby grał dla Polski”

Stoper od kilku lat występuje w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii. W kadrze do 19. roku życia uzbierał już 16 meczów, zaś wcześniej 15 w drużynie U17. Mimo to wciąż pojawia się nadzieja, że zdecyduje się na zmianę i zagra w „Biało-Czerwonych” barwach.

Ojciec Yarka, Robert, otwarcie przyznaje, że ten temat jest skomplikowany. Szerzej opowiedział o tej sytuacji w rozmowie na kanale FootTruck z Kubą Polkowskim i Mają Strzelczyk.

– Temat bardzo skomplikowany, bo wiadomo, on jest Hiszpanem, natomiast ojciec jest Polakiem. Ja będę, byłem i będę Polakiem. Mój syn ma ojca Polaka. On nie ma kolegów w Polsce – zaczął. 

– On naprawdę chcę grać w piłkę. Pewnego dnia, gdyby być może nie miał możliwości zagrać w kadrze w Hiszpanii, być może któregoś dnia… ale na dzień dzisiejszy ja te tematy zostawiam, on ma 18 lat i ja mu nie mogę powiedzieć „Yarek, bo ja jestem twoim ojcem i ja chcę, żebyś grał [dla Polski – przyp. red.]” – kontynuował pan Robert. 

Polkowski zapytał ojca Yarka także o zapytania ze strony PZPN-u w sprawie gry jego syna dla Polski. Ten potwierdził, że takie kontakty były.

– Były pytania bardzo poważne. Ale pojawia się konflikt interesów, nie może grać tu, nie może grać tam. Na dzień dzisiejszy hiszpańska kadra nie to, że była ciut szybsza, ale mieli tę możliwość, powołali go wcześniej. Wiadomo, jak go powołali wcześniej i zadzwonił PZPN z Polski, powiedzieli „albo tu, albo tam” – podsumował. 

Dodatkowa ochrona podczas meczu Ligi Mistrzów. Policja obawia się zamieszek przed wyborami na prezydenta klubu

 

Kibice idący na mecz FC Porto z Arsenalem będą objęci dodatkową ochroną. Powodem takiej decyzji jest kandydatura Andre Villasa-Boasa na prezesa klubu z Portugalii.

 

Kandydatura powodem do wzmocnienia ochrony

Już w środę o 21:00 FC Porto zagra u siebie z Arsenalem w Lidze Mistrzów. Policja Bezpieczeństwa Publicznego przechwyciła 87 biletów na to spotkanie. Wejściówki były zakupione przez ultrasów. Przez wspomniane zdarzenia może dojść do zamieszek. W związku z tym zapewniono dodatkową ochronę dla angielskich kibiców.

 

Na meczu pojawią się mundurowi z pięciu różnych jednostek. Między innymi z Wydziału Dochodzeń Kryminalnych. Dodatkowa liczba funkcjonariuszy jest spowodowana przez kandydaturę Andre Villasa-Boasa na prezesa Porto.

 

O fotel szefa klubu powalczy z Jorge Nuno Pinto da Costą, który rządzi od 1982 roku. Start byłego szkoleniowca Interu, Chelsea, Marsylii i Tottenhamu w listopadzie ubiegłego roku wywołał spore zamieszki. Stali za nimi ultrasi „Super Dragoes”, którym przechwycono wejściówki. Warto dodać, że wspomniane ugrupowanie popiera konkurenta Villasa-Boasa.

Źródło: Daily Mail

Iga Świątek podirytowana zachowaniem kibiców. „Jakbyście nie gadali w trakcie akcji, byłoby łatwiej” [WIDEO]

Nerwy udzieliły się Idze Świątek. Polska tenisistka była wyraźnie podirytowana głośnymi okrzykami ze strony obecnych na trybunach kibiców.




Trwa turniej WTA 1000 w Dubaju. W zmaganiach wciąż udział biorą Magdalena Fręch i Iga Świątek. Obie panie awansowały do 1/8 finału i dziś rozegrają swoje mecze o awans do ćwierćfinału. Rywalką Świątek będzie Svitolina, a Fręch zmierzy się z Rybakiną. W 1/32 finału odpadła Magda Linette.




W meczu 1/16 finału Iga Świątek pokonała Sloane Stephens. Spotkanie zakończyło się wygraną Świątek 2:0 (6:4, 6:4). Mecz ten nie był zbyt łatwy dla Świątek. W jego trakcie Polka w pewnym momencie się zdenerwowała na kibiców. Kamery zarejestrowały, jak Świątek mówi pod nosem, że rozmowy na trybunach utrudniają jej grę.




– Świetnie. Jakbyście nie gadali w trakcie akcji, to byłoby łatwiej – powiedziała Iga Świątek.




Nicola Zalewski może opuścić AS Romę. Chce go Fiorentina i kluby z Premier League

Już niedługo Nicola Zalewski może zmienić klub. Usługami polskiego piłkarza zainteresowana jest Fiorentina oraz kluby z Premier League.




Nicola Zalewski jest wychowankiem AS Romy. W pierwszym zespole tego klubu zadebiutował wiosną 2021 roku. W tym sezonie Polak nie jest jednak pierwszym wyborem trenerów rzymskiego klubu. Mimo że rozegrał w tegorocznych rozgrywkach w sumie 24 mecze, to tylko raz udało mu się rozegrać pełne 90 minut. Polak nie jest już aż tak nieodzowny jak w poprzednim sezonie.




W sytuacji Polaka nie pomogła zmiana trenera AS Romy. Jose Mourinho wierzył w niego bardzo mocno. Po przyjściu Daniele De Rossiego Roma zmieniła formację i nie gra już z wahadłowymi. Tym samym De Rossi nie widzi dla Zalewskiego miejsca w wyjściowym składzie.




Zdaniem włoskich mediów Nicola Zalewski niebawem może zmienić klub. „La Repubblica” donosi, że polskim zawodnikiem zainteresowana jest Fiorentina. Sytuację Polaka monitorują także kluby Premier League. Do transferu miałoby dojść latem. Roma ma rozważać transfer Polaka tylko za kwotę w granicach 15-18 milionów euro.





źródło: la repubblica


TROLLNEWSY I MEMY