Zbigniew Boniek zdradził, co UEFA myśli o Złotej Piłce. „Mówią, że Robert został oszukany”

Robert Lewandowski zajął drugie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Wiele osób w Polsce było zawiedzionych takim wynikiem głosowania. Na ten temat wypowiedział się także Zbigniew Boniek. Wiceprezes UEFY zdradził, jakie nastawienie pasuje za murami federacji. 

Tegoroczny plebiscyt „France Football” wywołał niemałe kontrowersje. Zbiegło się to także z odwołanym rok temu głosowaniem z powodu pandemii koronawirusa. Zwycięstwo tytułu najlepszego piłkarza 2021 roku przez Leo Messiego podzieliło piłkarski świat.

Co na to UEFA?

Wiele osób uważa, że Lewandowski zasłużył na nagrodę bardziej niż Argentyńczyk. W tym temacie jednak opinie są dużo bardziej rozbieżne. Zdecydowana większość uważa natomiast, że Polakowi należy się nagroda za zeszły rok. W tym gronie jest także Zbigniew Boniek.

– Przede wszystkim Robertowi Lewandowskiemu zrobiono wielką krzywdę, że nie przyznano w 2020 roku Złotej Piłki. Ja nie wiem, z jakiego powodu można było jej nie przyznać. Rozegrano wszystko, Robert wygrał wtedy Champions League, mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec, Superpuchar Niemiec, był królem strzelców. To mu się należało w stu procentach. Jeśli spojrzymy tylko na 2021 rok to byli zawodnicy, którzy wygrali więcej od Roberta. Pierwszym z brzegu jest Jorginho, który zdobył Champions League z Chelsea i mistrzostwo Europy z reprezentacją Włoch. Natomiast myśleliśmy, że ta kumulacja, która nastąpiła, sprawi, że Robert to wygra – przyznał honorowy prezes PZPN na antenie Polsatu Sport. 

Boniek uważa także za dziwne to, z kim Lewandowski przegrał. Według wiceprezesa UEFY w głosowaniu było kilku mocniejszych kandydatów od Messiego.

– Nikt rozsądny kto zna się na piłce, nie sądził, że wyprzedzić może go Messi, który w tym roku spacerował na boiskach piłkarskich, bo nic specjalnego nie zrobił, oprócz Pucharu Ameryki. Jednak wielkość, globalność i rozpoznawalność marki Messiego spowodowała, że dziennikarze na Seszelach, Malediwach czy w innych krajach głosowali na Messiego. Niektórzy z nich w ogóle nie głosowali na Lewandowskiego – ocenił.

– Nie jest to gala ani ranking organizowany przez UEFA, tylko przez „France Football”. Czasami mówimy na takie tematy, bo lubimy rozmawiać o piłce. Jeżeli chodzi o „gossip”, o to, co w trawie piszczy, to prawie wszyscy mówią jasno, że Robert został oszukany, że jak to mówią Włosi, został „przekręcony”. Mnie się wydaje, że tak jak Robert mógł przegrać w tym roku, to z kimś innym, a nie z Messim – dodał.

 

Ajax przedłużył umowę z dyrektorem sportowym. Opublikowali genialne nagranie [WIDEO]

Ajax Amsterdam poinformował o przedłużeniu kontraktu ze swoim dyrektorem sportowym. Ogłoszenie, że Marc Overmars zostaje w klubie przekazano w formie kapitalnego nagrania. 

Nie da się ukryć, że 48-latek ma swój udział w kapitalnych wynikach Ajaxu. Mistrzowie Holandii znani są przede wszystkim ze świetnego szkolenia i sprzedawania młodzieży. W sumie na ich transferach zarobili ponad 600 milionów euro, tylko w ostatnich latach.

Za dziewięcioletniej kadencji Overmarsa w Ajaksie zadebiutowało łącznie 42 wychowanków. Na stanowisku pracuje nieprzerwanie od 2012 roku i jeszcze trochę z pewnością tam popracuje. Klub ogłosił bowiem przedłużenie jego kontraktu. Umowa, która była ważna do połowy 2024 roku została prolongowana o kolejne dwa lata.

O porozumieniu z Overmarsem Ajax poinformował w nagraniu na swoim Twitterze. Poniżej znajdziecie rzeczone wideo.

 

Legia zagra ze Spartakiem bez kluczowego piłkarza. Gołębiewski: „Chcemy zagrać inaczej”

Legia Warszawa w czwartek zagra ostatni meczu w fazie grupowej Ligi Europy. Od jego wyniku zależy to, czy „Wojskowi” na wiosnę będą mogli kontynuować przygodę w pucharach. Jak na razie jednak dochodzą do nas złe wiadomości. Marek Gołębiewski poinformował, że przeciwko Spartakowi Moskwa prawdopodobnie nie zagra Filip Mladenović. 

Mistrzowie Polski stracili już szansę na grę w Lidze Konferencji. Remis lub porażka ze Spartakiem spycha ich i tak na ostatnie miejsce w grupie. Z Rosjanami trzeba wygrać, aby na wiosnę dalej grać w europejskich pucharach.

Trudne zadanie

Oczywiście wcale nie będzie to proste zadanie. Choć na inaugurację fazy grupowej Legii udało się wywieźć z Moskwy zwycięstwo (1-0), to wówczas rywale znajdowali się w kryzysie. Teraz to jednak „Wojskowi” są pogrążeni w problemach.

Z tego powodu mecz przy Łazienkowskiej będzie miał zdecydowanego faworyta. Na domiar złego Legii zabraknie kluczowego piłkarza, o czym poinformował Marek Gołębiewski.

– Niestety, po spotkaniu z Cracovią ubył nam jeden piłkarz. Filip Mladenović ma problemy z kolanem, dziś będzie miał zabieg, więc jego występ jest raczej mało prawdopodobny. Długo zmagał się z tym urazem, jest taki moment, że trzeba mu to kolano podleczyć – powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec. 

Jednocześnie trener zapowiedział ofensywną grę. Na plus na pewno działa fakt, że do składu Legii wróci kilku podstawowych piłkarzy. Gołębiewskie będzie mógł skorzystać z Kastratiego, Lopesa i Johanssona.

– Pomysł jest jeden – musimy wygrać. Będziemy grali na pewno bardziej ofensywnie niż z Leicester i Napoli. Oczywiście, dziś mamy jeszcze trening, będziemy chcieli przećwiczyć pewne aspekty taktyczne. Myślę, że chcemy zagrać troszkę inaczej. Musimy zagrać odważniej – przyznał.

Michniewicz odpowiedział na zarzuty Mioduskiego. „Słyszę, że komuś się bardzo brzydko ulało”

Prezes Legii Warszawa we wtorek porozmawiał z kibicami na publicznym pokoju na Twitterze. Właściciel Wojskowych zabrał głos w między innymi w sprawie przyczyn zwolnienia Czesława Michniewicza. Były trener Legii Warszawa odpowiedział Dariuszowi Mioduskiemu.

Współpraca Dariusza Mioduskiego z Czesławem Michniewiczem nie układała się najlepiej. Właściciel Legii Warszawa w rozmowie z kibicami wyjaśnił medialną burzę wokół jego sporu z byłym trenerem Wojskowych.

Zarzuty wobec Michniewicza

Mioduski twierdzi, iż nie wszystko było tak, jak przedstawiono w mediach. Prezes CWKS-u zarzeka się, że trener Michniewicz nie miał szczegółowych wymagań co do zawodników. Według Mioduskiego dopiero po lekkiej sprzeczce wysłano specjalny mail do dyrektora sportowego.

– Jeśli chodzi o trenera Michniewicza, to trochę inna jest rzeczywistość od tego, co było prezentowane w mediach. Po pierwsze, to nie jest tak, że trener Michniewicz rzeczywiście przyszedł z jakimiś konkretnymi koncepcjami dotyczącymi sposobu gry, profili zawodników. Powiedział, że chce mieć mobilnych zawodników. Każdy chce mieć mobilnych zawodników. To nie jest wystarczający opis. To nie jest tak, że trener Michniewicz miał jakieś takie bardzo konkretne spojrzenie na to, kogo i gdzie chce – mówił Mioduski.

– On właściwie był bardzo pasywny w tych w tych rzeczach. Dopiero po naszej lekkiej awanturze na początku tego sezonu, gdzie się w mediach pokazało, że zaczął narzekać, to pierwszy raz tak naprawdę był wysłany mail do Radka Kucharskiego z sześcioma pozycjami, na których widział wzmocnienia. Zostało wzmocnionych osiem, nie sześć – cytuje właściciela CWKS-u portal TVP Sport.

– Drugą rzeczą było również to, że te procesy transferowe są bardzo trudne i tutaj zachowanie poufności jest bardzo istotne. Mieliśmy sytuacje przy jednym czy dwóch transferach, że nagle te nazwiska zaczęły pojawiać się na rynku i my tych zawodników traciliśmy. Trener Michniewicz się zarzekał, że od niego te informacje nie wychodzą. Te informacje pojawiały się zwykle w mediach, które były z nim zaprzyjaźnione. Niestety, muszę to powiedzieć: nie było zaufania z jednej i drugiej strony i to był duży problem dla klubu, dla mnie, dla nas wszystkich – podsumował prezes Legii Warszawa.

Riposta byłego trenera Legii

Na odpowiedź Czesława Michniewicza nie trzeba było długo czekać. Szkoleniowiec za pomocą swojego konta na Twitterze skwitował słowa Dariusza Mioduskiego w następujący sposób:

– Słyszę, że komuś się bardzo brzydko „ulało”. Może kiedyś przyjdzie taki czas, że i mi się „uleje”. Taka luźna myśl – napisał.

https://twitter.com/czesmich/status/1468331103643709452?

Źródło: TVP Sport, Twitter

Mioduski o kolejnych karach: Nasza kartoteka w UEFA jest gruba

Podczas wtorkowego pokoju na Twitterze o nazwie #LegiaTalk Dariusz Mioduski odpowiedział na pytania kibiców i dziennikarzy. Prezes i właściciel Legii Warszawa odniósł się do potencjalnych kar, które klub może otrzymać od UEFY.

Kibice działają na niekorzyść finansową klubu

Kibice Legii Warszawa w ostatnich tygodniach nieodpowiednio się zachowywali na trybunach. Podczas meczu z Leicester City doszło do bójki angielską policją, a w trakcie spotkania z Jagiellonią spalono barwy przyjezdnych.

Zamieszki na stadionie w Leicester! Kibice Legii starli się z ochroną [WIDEO]

Spotkanie z wojewodą i oczekiwanie na karę od UEFY

Dariusz Mioduski zdradził, że w środę o 8:00 doszło do spotkania z Konstantym Radziwiłłem. Mazowiecki wojewoda miał rozmawiać z prezesem Legii o kwestii bezpieczeństwa na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie.

Drugą sprawą jest kara od UEFY. W tym roku CWKS zapłacił już ponad 100 tysięcy euro za nieodpowiednie zachowanie fanatyków. M.in. zamknięto trybunę północną na mecz ze Slavią Praga.

Teraz legioniści czekają na decyzję ws. meczu na King Power Stadium. Kibice Wojskowych odpalili tam racę oraz wszczęli bójkę z angielską policją. Klub oczekuje na karę, decyzja ma zapaść w środę lub czwartek.

– Nie mamy jeszcze informacji dotyczącej ewentualnych kar za spotkanie z Leicester City w Anglii. Ale nasza kartoteka w UEFA jest gruba. Prawda jest taka, że każdy kolejny incydent nie będzie poprawiał naszej sytuacji – powiedział Dariusz Mioduski.

Źródło: TVP Sport

Dariusz Mioduski spotkał się z kibicami na Twitterze! „Od czasu do czasu go opie****am”

Dzisiejszy wieczór z pewnością zostanie zapamiętany na długo przez użytkowników Twittera. Doszło bowiem do spotkania Dariusza Mioduskiego z kibicami Legii Warszawa w specjalnie utworzonym pokoju. W szczytowym momencie konwersację śledziło ponad 5 tysięcy słuchaczy.

We wtorkowy wieczór wielu kibiców w Polsce nie śledziło rywalizacji w Lidze Mistrzów, a obrało sobie za cel wysłuchanie Dariusza Mioduskiego. Na Twitterze utworzono specjalny pokój LegiaTalk, którego gościem był dziś prezes Legii Warszawa. Większość poruszonych tematów dotyczyła rzecz jasna obecnej sytuacji, w jakiej znalazła się Legia Warszawa. W spotkaniu uczestniczyła masa kibiców oraz dziennikarzy, w szczytowym momencie było ich grubo ponad 5 tysięcy.

Spotkanie z Mioduskim

Po spotkaniu z Dariuszem Mioduskim kibice mogą mieć raczej mieszane uczucia. Przez większość czasu, szczególnie na początku spotkania, właściciel Legii udzielał bardzo rozbudowanych odpowiedzi, z których jednak niewiele wynikało. Z biegiem czasu prezes Mioduski zaczął się rozkręcać i rzucił kilkoma ciekawymi stwierdzeniami. Poniżej najciekawsze z nich.

O Radosławie Kucharskim

– Radek Kucharski również ma sporo wad. I muszę przyznać, że – użyję mocnego słowa – opierd….  go od czasu do czasu za to, bo sam się wkur…. Jedną z tych wad są jego umiejętności komunikacyjne. Przyrzekam, że to nie jest tylko w stosunku do ludzi z zewnątrz. Tylko że nie mogę mu zarzucić, że robi to dlatego, że kogoś olewa. On po prostu pracuje non stop, cały czas jest na telefonie – powiedział Dariusz Mioduski.

O Bartoszu Kapustce

– Nie mamy kontraktu z Bartkiem do końca sezonu, mamy jednostronną opcję, z której skorzystamy, więc mamy jeszcze 1,5 roku kontraktu. Teraz wychodzimy w jego kierunku. Mimo kontuzji jego drugiego kolana, jesteśmy gotowi wziąć część ryzyka na siebie. Rozmowy się zaczęły, chcemy zobaczyć, w jaki sposób można to dograć. Sądzę, że zostanie z nami na dłużej – zdradził właściciel Legii Warszawa.

O Michniewiczu

O Papszunie

Najszybszy piłkarz w Europie


źródło: legia.net, legionisci.com

Bayern zagra o zwycięstwo z FC Barceloną. „Pozdrowienia dla Benfiki. Nie martwcie się”

Julian Nagelsmann odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed meczem z FC Barceloną. Trener Bayernu Monachium zapewnił, że mimo pewnego awansu wystawi najsilniejszy możliwy skład.

Walka o byt w Champions League

W grupie E wciąż trwa walka o drugą lokatę. Pewny awansu Bayern Monachium może przyczynić się do zmian w układzie tabeli. FC Barcelona i Benfica będą walczyły o wyjście do fazy pucharowej. Katalończycy mają na swoim koncie 7 punktów, a lizbończycy 5. Różnica polega jednak na tym, że Barca zagra na wyjeździe z Bayernem Monachium, a Benfica przyjmie u siebie ostatnie Dynamo Kijów. Julian Nagelsmann przyznał, że nie będzie oszczędzał zawodników na ostatnie spotkanie fazy grupowej i pozdrowił klub z Portugalii.

– Zagramy w najsilniejszym możliwym składzie. Pozdrowienia dla Benfiki. Nie martwcie się – stwierdził na przedmeczowej konferencji trener Bayernu Monachium.

Sporo nieobecności

Niemiec dodał jednak, że nie będzie mógł skorzystać z kilku zawodników. Mowa o Goretzce, Gnabrym, Choupo-Motingu i Kimmichu. Pod znakiem zapytania stoi występ Lucasa Hernandeza.

Mimo trudnego okresu FC Barcelony Julian Nagelsmann wypowiada się o klubie z dużym szacunkiem. Wie, że Katalończycy będą pod presją, aby odnieść zwycięstwo.

– Barcelona wciąż ma w składzie piłkarzy klasy światowej. Są pod presją, muszą wygrać, więc dadzą z siebie wszystko. Nam nie chodzi o wyrzucenie ich z rozgrywek, ale o zwycięstwo. Ciągle widzę w nich kandydata do wygrania Ligi Mistrzów – podsumował.

Źródło: meczyki.pl

Ogromne wyceny młodych gwiazd. 15 piłkarzy wartych przynajmniej 100 milionów euro

Analitycy z CIES Football Observatory dokonali wyceny najlepszych piłkarzy do 23. roku życia. Pod uwagę brano zawodników grających w pięciu topowych ligach europejskich. Aż 15 z nich wyceniono na ponad 100 mln euro. 

CIES nie wylicza sobie wartości „znikąd”. Analitycy mają do dyspozycji specjalny algorytm, który poniekąd faworyzuje graczy ofensywnych. To właśnie oni są najdrożsi, lecz w zestawieniu nie brakuje także defensywnych piłkarzy, których wartość oscyluje wokół 100 milionów, lub ją przekracza.

Pełny ranking

Jak wyliczono, największą wartością obecnie może się pochwalić trójka zawodników. Phila Fodena, Erlinga Haalanda i Viniciusa Juniora wyceniono bowiem na 150 milionów euro, każdy. Nieco mniej, bo 140 mln warci są natomiast Mason Greenwood, Florian Wirtz czy Pedri.

130 mln euro wynosi z kolei wartość Jadona Sancho. O kolejne 10 mln mniej mają: Ferran Torres, Jude Bellingham i Alphonso Davies. Do „setki” dobili jeszcze: Serginio Dest, Reece James, Kai Havertz, Bukayo Saka i Joao Felix.

Bramkarze

Stoperzy

Boczni obrońcy

Defensywni pomocnicy

Ofensywni pomocnicy

Napastnicy

Wiadomo, który mecz Ligi Mistrzów wyemituje TVP Sport! Hit w otwartej telewizji

Faza grupowa Ligi Mistrzów dobiega końca. W tym tygodniu odbędą się ostatnie spotkania, które wyłonią uczestników fazy pucharowej najważniejszych europejskich rozgrywek. TVP Sport wyszło z dobrą informacją dla kibiców, oglądających spotkania w otwartej telewizji. Stacja pokaże starcie Bayernu Monachium z FC Barceloną. 

Kilka klubów nadal nie może być pewna wyjścia z grupy i awansu do 1/8 Ligi Mistrzów. W tym tygodniu odbędą się kluczowe mecze, które mogą przesądzić o ostatecznym ustawieniu grup tegorocznej edycji rozgrywek.

Hit w otwartej telewizji

Ciężką sytuację ma między innymi FC Barcelona, która w środę zmierzy się z Bayernem Monachium. Bawarczycy przystąpią do spotkania z pozycji wyraźnego faworyta. W tym sezonie nie zaznali jeszcze porażki w Lidze Mistrzów. Mało tego stracili zaledwie trzy bramki, natomiast strzelili ich aż 19. W pierwszym meczu z Blaugraną łatwo wygrali 3-0.

Dla Barcelony natomiast jest to spotkanie o być albo nie być. Duma Katalonii musi pokonać „Die Roten” na Allianz Arenie. W przypadku remisu lub porażki będą musieli oglądać się za siebie. Jeśli bowiem Benfika pokona Dynamo Kijów, to Portugalczycy wyjdą z grupy kosztem Barcy, która spadnie do Ligi Europy.

Mecz o życie Blaugrany oglądać będzie można na antenie TVP Sport. W otwartej telewizji spotkanie skomentuje Dariusz Szpakowski w asyście Sebastiana Mili. W studiu, które rozpocznie się o 20:05 gośćmi będą Mateusz Borek i Robert Podoliński.

Lech nauczy się na błędach? Kolejorz szuka kolejnych wzmocnień i uzupełnienia kadry

Według najnowszych doniesień Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl Lech Poznań chciałby sprowadzić do siebie Jesusa Jimeneza z Górnika Zabrze.

Poszli po rozum do głowy

Wiele wskazuje na to, że Lech Poznań w przyszłym sezonie zagra w eliminacjach do europejskich pucharów. Kolejorz nie chce popełnić błędu sprzed roku, kiedy nie skompletował odpowiedniej kadry do gry na kilku frontach. Tym razem w Poznaniu zamierzają działać z wyprzedzeniem.

Odejście Rogne i przyjście zdolnego Polaka

Zimą z klubu odejdzie Thomas Rogne, dla którego Lech będzie szukał zastępstwa. Kilka tygodni temu do mediów w tej sprawie wyciekło nazwisko Aleksa Ławniczaka z Warty Poznań. Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl dodaje jednak, że Kolejorz rozgląda się też za innymi Polakami na pozycję środkowego obrońcy. Wszystko przez limit siedemnastu obcokrajowców.

Powrót tematu Jimeneza

Lech wypełnia ten limit w 100%, a miejsce Rogne na tej liście mógłby zająć… Jesus Jimenez. Kolejorz już jakiś czas temu przymierzał się do tego transferu, jednak w Zabrzu oczekiwali za niego miliona euro. Lech odpuścił, ponieważ priorytetem była inna pozycja (skrzydłowy – Ba Loua).

Kolejorz będzie chciał wykorzystać kończący się kontrakt Jesusa Jimeneza. Górnik może mieć zagwozdkę, czy zatrzymać Hiszpana do końca umowy, czy sprzedać po niższej cenie.

– W minionym tygodniu odbył się komitet transferowy Lecha Poznań. Na spotkaniu Maciej Skorża miał zasygnalizować chęć sprowadzenia napastnika, który jednocześnie mógłby grać na kilku pozycjach – w tym na skrzydle. Wspierać z innych stref Mikaela Ishaka, który ma niepodważalną pozycję na szpicy ustawienia – czytamy w artykule na portalu Meczyki.pl.

Rozwiązanie idealne?

Wiele wskazuje na to, iż Jimenez byłby idealnym rozwiązaniem do koncepcji Skorży. Poszerzenie kadry przed europejskimi pucharami byłoby odpowiednim zagraniem ze strony władz Kolejorza. Na przeszkodzie może jednak stanąć Górnik, który z pewnością nie chciałby stracić kluczowego zawodnika przed końcem sezonu.

Źródło: Meczyki.pl

Raków znalazł następcę Papszuna? Właściciel rozmawiał z nim już wiosną

Przegląd Sportowy przedstawił nowe informacje ws. stanowiska trenera w Rakowie Częstochowa. Według wspomnianego źródła właściciel RKS-u miał już rozmawiać z potencjalnym następcą Marka Papszuna. Mowa o Aleksieju Szpilewskim.

Co z przyszłością Marka Papszuna?

Wciąż nie wiadomo jak potoczy się przyszłość Marka Papszuna. Legia zabiega o podpis trenera Rakowa, jednak on wciąż pracuje w Częstochowie, a jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2022 roku.

Sprawa jest skomplikowana, a Papszun jest w środku tego wszystkiego. W niedzielnej emisji programu „Liga+ Extra” przedstawił swoje zdanie na temat przyszłości.

– Jako trener mam wiele do powiedzenia, ale nie w momencie ważnego kontraktu z klubem. Na dziś jestem umówiony z Michałem Świerczewskim, że dam mu do końca roku odpowiedź ws. swojej przyszłości. Mam propozycję przedłużenia umowy z Rakowem i klub jest zdeterminowany do dalszej współpracy. Wierzę, że oba duże polskie zespoły będą ze sobą współpracowały – powiedział Marek Papszun.

Szpilewski za Papszuna

Według Przeglądu Sportowego Michał Świerczewski od jakiegoś czasu szukał potencjalnych następców Marka Papszuna. Wspomniane źródło informuje, iż właściciel Rakowa Częstochowa spotkał się wiosną z Aleksiejem Szpilewskim.

– W Rakowie od jakiegoś czasu przygotowywali się na możliwe odejście trenera Marka Papszuna. Z tego powodu właściciel Rakowa Michał Świerczewski spotkał się wiosną z Aleksiejem Szpilewskim – czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Źródło dodało, że Białorusin był na trybunach podczas spotkania Rakowa ze Śląskiem. Wiele wskazuje na to, że sprawa trenera częstochowian powinna się wyjaśnić do końca roku.

Źródło: Sport.pl, Przegląd Sportowy

Kolejny klub obserwuje Kacpra Kozłowskiego! Do grona zainteresowanych dołączył angielski gigant

Kolejny klub dołączył do grona zainteresowanych Kacprem Kozłowskim. Tym razem do wyścigu po utalentowanego Polaka dołączył Manchester City.

Ten rok okazał się przełomowy w dotychczasowej karierze Kacpra Kozłowskiego. Piłkarz Pogoni Szczecin zdołał zadebiutować w seniorskiej reprezentacji Polski w wieku 17 lat. Dodatkowo minionego lata Kozłowski stał się najmłodszym piłkarzem, jaki kiedykolwiek zagrał na Mistrzostwach Europy. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu EURO wiele klubów zaczęło ustawiać się w kolejce po Kacpra.

Brighton zainteresowane

Jeszcze kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja o poważnym zainteresowaniu Kacprem Kozłowskim ze strony angielskiego Brighton. Wówczas mówiło się, że sprawa jest niemal przesądzona, a do transferu miałoby dojść już podczas zimowego okna transferowego. Więcej o tym przeczytacie TUTAJ.

Manchester City obserwuje

Jak donoszą dziennikarze „TVP Sport”, do grona zainteresowanych Kacprem Kozłowskim dołączył Manchester City. Obecny mistrz Anglii ma obserwować Polaka i jest skłonny zapłacić za niego ponad 10 milionów euro! Skauci The Citizens mieli obserwować 18-latka już kilka razy.

Wypowiedź Kozłowskiego

W tym miejscu warto jednak przytoczyć wypowiedź Kacpra Kozłowskiego z sierpnia tego roku. Wówczas reprezentant Polski mówił, że nie zamierza dołączać do klubu z TOP-u tylko po to, by występować w jego akademii. Jego celem jest regularna gra w seniorskim zespole.

– Nie szedłbym do klubu, który jest olbrzymi, ale miałbym grać np. w Primaverze. Gdy pójdę zagranicę, to po to, by grać w pierwszym zespole, a nie U-18. Nie mam zamiaru schodzić niżej – mówił w sierpniu Kacper Kozłowski.


źródło: tvp sport

Pierwsi piłkarze wskazani do odejścia z Legii. Początek rewolucji przy Łazienkowskiej?

Legia Warszawa rozgrywa najgorszy sezon od wielu lat, a może i od początku istnienia klubu. Nic więc dziwnego, że wraz z jego końcem z drużyną może się pożegnać kilku zawodników. Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego” wskazał trzy nazwiska, które najprawdopodobniej jako pierwsze opuszczą Łazienkowską. 

„Wojskowi” w niedzielę doznali kolejnej porażki w tym sezonie Ekstraklasy, w sumie już 11. Jak na razie nie widać, aby w drużynie coś drgnęło, pojawiają się jedynie przebłyski. Kryzys, który trwa od początku tegorocznych rozgrywek wydaje się nie mieć końca.

Rewolucja?

Tragiczna dyspozycja Legii poskutkuje zmianami w klubie. Wiadomo, że na pewno zmieniony zostanie szkoleniowiec mistrzów Polski. Na razie stanowisko to zajmuje Marek Gołębiewski, lecz jest on tylko tymczasowym rozwiązaniem. Dariusz Mioduski nie ukrywa, że chce zatrudnić Marka Papszuna, ale ten, póki co ma ważny kontrakt z Rakowem Częstochowa. Mimo to Legia miała już przygotować dla szkoleniowca pięcioletnią umowę.

To jednak nie koniec zmian, jakie w najbliższych miesiącach mogą spotkać stołeczny klub. Według Łukasza Olkowicza z „Przeglądu Sportowego” z Warszawą pożegna się trzech piłkarzy. Dziennikarz wskazał na: Andre Martinsa, Tomasa Pekharta i Rafę Lopesa.

Ten ostatni ma umowę ważną jeszcze przez rok, więc prawdopodobnie zostanie sprzedany. Jeśli chodzi jednak o pierwszą dwójkę, to ich umowy wygasają wraz z końcem sezonu. Nie zapowiada się, aby miało dojść do ich przedłużenia.

Klub z Premier League oferował wielką kasę za Szymańskiego! Borek podał kwotę

Sebastian w tym sezonie prezentuje bardzo wysoką dyspozycję. Polak stanowi o sile Dynamo Moskwa i oczy coraz chętniej zwracają na niego czołowe europejskie kluby. Mateusz Borek podaje nawet, że Rosjanie odrzucili ofertę opiewającą na 20 mln euro za 22-latka.

5 goli i 6 asyst w 17 występach – tak prezentuje się dorobek Szymańskiego w tym sezonie. Polak ma za sobą bardzo udane miesiące i niemal od początku rozgrywek 2021/22 imponuje formą. Niestety w ostatnim meczu doznał kontuzji i na razie nie wiadomo, jak długo będzie musiał pauzować.

Wielka kasa

Zanim jednak pomocnik doznał urazu zwrócił na siebie uwagę europejskich klubów. Według Mateusza Borka do Dynama wpłynęła duża oferta za Polaka. Na stole było 20 milionów euro.

– Mariusz Piekarski regularnie odbiera telefony z całej Europy ws. Sebastiana. Interesują się nim cztery kluby Premier League i to te całkiem niezłe. Jest on także na liście życzeń jednego z czterech najlepszych klubów Bundesligi – stwierdził dziennikarz w programie „Moc Futbolu”.

O jakich pieniądzach mówimy? Chodzi nawet o 25 mln euro. Z Anglii była propozycja na 20 mln euro i Dynamo ją odrzuciło, bo chce walczyć przynajmniej o miejsce dające prawo startu w eliminacjach Ligi Mistrzów – dodał.

Norweski klub nagłaśnia łamane przez Katar prawa człowieka. „Oczywiście pieniądze nadal mają przewagę nad prawami człowieka i życiem ludzkim”

Najbliższe mistrzostwa świata nadal wzbudzają olbrzymie kontrowersje. Do akcji nagłaśniającej naruszenia Kataru dołączyło Tromsø IL. Norweski zespół umieści na swoich koszulkach specjalny kod QR, który po zeskanowaniu będzie prowadził do strony informującej o łamanych przez Katar prawach człowieka.

Pierwszy klub z taką inicjatywą

Tromsø jest pierwszą profesjonalną drużyną, która zdecydował się nagłośnić sytuacje w Katarze. Klub całą akcje przeprowadza we współpracy z Amnesty International – największą organizacją pilnującą przestrzegania praw człowieka na świecie. W komunikacie klubu możemy przeczytać:

Cześć świecie piłki nożnej! To znowu my z dalekiej północy.

Mieliśmy nadzieję, że FIFA i Katar wysłuchają nas po raz ostatni, ale oczywiście pieniądze nadal mają przewagę nad prawami człowieka i życiem ludzkim (…) Najcenniejszym atutem nie będą pieniądze, które zarobiłeś, ale sposób, w jaki traktowałeś innych ludzi. Najbardziej przerażające jest to, że wiesz, że źle traktujesz ludzi. Z jakiego innego powodu miałbyś wydawać pieniądze, próbując pokazać piękniejszą stronę okropnych rzeczy, które robisz (…) Nie możemy udawać, że piłka nożna i polityka nie są ze sobą powiązane i nigdy nie możemy odwracać wzroku, gdy niektórzy wykorzystują naszą piękną grę, by przyćmić naruszenia praw człowieka. Razem możemy to zmienić – stwierdzają Norwedzy.

Kadra też wspiera inicjatywę

Reprezentacja Norwegii także zwróciła uwagę na działania Kataru. Piłkarze norweskiej kadry na mecz z Gibraltarem wyszli w koszulkach z napisem „Prawa człowieka – na boisku i poza nim”.