NEWSY I WIDEO

Lukas Podolski sfrustrowany sytuacją w Górniku. „Tu ludzie nie znają słowa dziękuję”

Lukas Podolski wypowiedział się na temat działań władz Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” skrytykował ich zachowanie.

 

Podolski ostro o władzach Górnika

Górnik Zabrze nie wygląda najlepiej pod względem organizacyjnym. Lukas Podolski bardzo często w wywiadach wspomina o problemach panujących w klubie. Były reprezentant Niemiec robi jednak wszystko, co w jego mocy, aby to naprawić.

W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty ponownie wspomniał o potrzebach klubu. Lukas Podolski przy tym skrytykował działania władz Górnika.

 

– Grałem i w klubach wielkich, i w trochę mniejszych, ale z czymś takim nigdy się nie spotkałem. Owszem, w moich byłych klubach też wywalali prezesów, czy dyrektorów, ale zaraz potem powoływali nowych. Zawsze był jakiś plan – powiedział były reprezentant Niemiec.

– W Górniku czegoś takiego nie ma. A przecież Górnik jest wielką marką. Z czego znane jest Zabrze? Ze szpitala kardiologicznego i Górnika. Powiem tak: jeśli ktoś ostatnio przywrócił to miasto na światową mapę, to właśnie ja, moim transferem. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to co się dzieje z tym klubem, bo serce mi pęka. Chcę, żeby ludzie nie byli ślepi, żeby otworzyli oczy – dodał.

We wspomnianym wywiadzie Podolski stwierdził również, że dotrzymał obietnic, które złożył przed przyjściem do Górnika Zabrze. Przedstawił także swoje obawy dotyczące funkcjonowania klubu w przyszłości. Były reprezentant Niemiec obawia się, że drużyna pewnego dnia może nie wystartować w rozgrywkach.

– Po pierwsze sam dotrzymałem słowa i przyszedłem tu grać. Po drugie, ściągnąłem sponsorów, którzy przynieśli do klubu 500 tysięcy euro. Po trzecie, o Górniku znów zaczęły pisać międzynarodowe media. Po czwarte, również w pewnym stopniu dzięki mnie do klubu trafili Włodarczyk, Yokota, Ennali, Kapralik. Dzięki mnie Górnik ma tańsze obozy, pomogłem Akademii, sponsorowałem odwadnianie boiska, załatwiłem sprzęt do naszej kuchni czy siłowni. Znajdź mi drugiego takiego piłkarza na świecie. I myślisz, że ktoś mi podziękował? Ani razu. Zero. Ale do tego trzeba mieć honor i charakter. Tu ludzie nie znają słowa dziękuję – stwierdził „Poldi”.

– Robię to dla dobra klubu, ale i miasta! Bo przecież mądrze zarządzany, dobrze funkcjonujący klub będzie też plusem dla miasta. A kiedy ja to mam powiedzieć? Jak w trumnie będę leżał? Albo za parę lat, kiedy napiszę książkę o grze w Ekstraklasie? Nie, to trzeba mówić tu i teraz. Bo ja się naprawdę martwię, że to się w końcu rozpie***** – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Eksperci zażenowani wypowiedzią Josue. „W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować”

Dariusz Dziekanowski wypowiedział się na temat zachowania Josue po ostatnim meczu Legii Warszawa. Były reprezentant Polski skrytykował słowa portugalskiego piłkarza klubu ze stolicy.

 

Kontrowersyjna wypowiedź i reakcja ekspertów

Josue w ostatnich meczach miał spory wpływ na grę Legii Warszawa. Po ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze przyznał jednak, że czuje się niedoceniony. Zaczął się również zastanawiać na temat swojej przyszłości w klubie.

 

– Czasami mam wrażenie, że niektórzy nie doceniają tego, co robię. Nie wiem, co mnie czeka, czy zostanę w Legii. Jeśli odejdę, to będę dumny z tego, co osiągnąłem w tym klubie. To nie ode mnie zależy, jaka czeka mnie przyszłość. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że nadal będę grał w piłkę – powiedział na antenie CANAL+.

Wypowiedź portugalskiego piłkarza Legii Warszawa nie spodobała się wielu ekspertom. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla Przeglądu Sportowego Onet przejechał się po Josue.

– Trener Runjaic dał mu władzę i opaskę kapitana. Niestety, niekoniecznie przynosi to dobre efekty dla drużyny. Portugalczyk dostał legitymację, by stać się w klubie najważniejszą postacią, co z kolei doprowadziło do tego, że jego ego i arogancja urosło do niekontrolowanych rozmiarów – ocenił były reprezentant Polski.

– W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować. Ale mleko już się rozlało. Proporcje między korzyściami na boisku, a problemy, jakie stwarza w szatni, zaczęły przybierać niepokojące rozmiary – dodał.

Swoje niezadowolenie z wypowiedzi Josue przedstawił również Robert Podoliński. Ekspert TVP Sport stwierdził, że żaden zawodnik nie może być ważniejszy od klubu.

Umowa Josue z Legią obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Na razie nie wiadomo, gdzie Portugalczyk zagra od nowego sezonu.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Meczyki.pl

Andres Iniesta chce mieć swój klub! Hiszpan blisko sensacyjnego zakupu

Portal „Tipsbladet” przekazał zaskakujące informacje o Andresie Inieście. Hiszpan ma być blisko zakupu klubu. Mowa konkretnie o FC Helsingor, który gra obecnie w 1. lidze duńskiej (drugi poziom rozgrywkowy). 




Iniesta w 2018 roku zdecydował się odejść z FC Barcelony. Od tamtej pory grał w japoński Vissel Kobe, z którym z kolei pożegnał się w połowie minionego roku. Teraz jest piłkarzem Emirates Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W bieżącym sezonie rozegrał 14 meczów, strzelił 3 gole i zaliczył jedną asystę.

Odbuduje klub?

Hiszpan prędzej czy później będzie musiał odwiesić buty na kołku, ale nie zapowiada się, żeby chciał całkowicie odejść z piłki nożnej. Portal „Tipsbladet” twierdzi, że Iniesta chce za pośrednictwem swojej firmy „Never Say Never” zakupić 85% udziałów w FC Helsingor. Inwestycja miałaby wynieść około 15 milionów koron.

Duński klub gra obecnie w 1. lidze (2. poziom rozgrywkowy). To projekt, który nadaje się do gruntownej odbudowy. Na tę chwilę zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, traci dziewięć punktów do bezpiecznej strefy i mało tego, zmaga się z poważnymi problemami finansowymi.




Informacje „Tipbladet” potwierdza także hiszpański „AS”. Dodatkowo pojawiają się informacje, że w transakcję ma być zaangażowany Bojan Krkić, były piłkarz FC Barcelony serbskiego pochodzenia. Według dziennika porozumienie w tej sprawie ma być już blisko.

Mariusz Rumak ponownie nie wytrzymał. Trener odpowiada na zarzuty. „Może mnie podać do sądu”

Wrze w Lechu Poznań. Mariusz Rumak odniósł się do pojawiających się w prasie doniesień o pojawiających się niesnaskach między zawodnikami. Szkoleniowiec twierdzi, że to wyłącznie kłamstwa. 




„Kolejorz” odpadł w tym sezonie w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Miał się tym samym skupić na krajowym podwórku i ponownie zawalczyć o tytuł mistrzowski oraz Puchar Polski. Lech zalicza jednak mnóstwo wpadek i odpadł już dłuższy czas temu z pucharu, zaś w ostatniej kolejce Ekstraklasy zremisował bezbramkowo ze Stalą Mielec.

„Może podać mnie do sądu”

W związku z kiepską formą Lecha w mediach coraz częściej pojawiają się artykuły, sugerujące konflikty w drużynie. Wojciech Wybranowski niedawno uderzył w podobne tony. Powołując się na poufne źródła stwierdził, że powrót Mariusza Rumaka znacząco wpłynął na atmosferę w klubie. Szkoleniowiec postanowił w ostrych słowach odpowiedzieć na oskarżenia.

– To jest tak, że jak zespół nie wygrywa, to zawsze szuka się czegoś, żeby zaczepić. Jeżeli ktoś nie rozumie piłki, najczęściej uderza do dwóch rzeczy: przygotowanie fizyczne lub niesnaski w szatni. O to drugie proszę zapytać piłkarzy, bo to jest śmieszne, co się pojawia w mediach – zaczął Rumak. 




– Uważam, że jest to kłamliwe. Ta osoba, która wydaje takie publikacje, może podać mnie do sądu i wtedy się sprawdzimy. Ja nie widzę żadnych niesnasek. Poza tym, że presja jest zdecydowanie większa, to atmosfera jest taka sama jak podczas okresu przygotowawczego – dodał. 

– Być może ja czegoś nie widzę, ale nie zauważyłem, żeby coś było innego, a szczególnie, jeśli ktoś wrzuca w moje słowa niecenzuralne słowa w usta. Nawet nie wiem, jak jest „Baran” po angielsku, a co dopiero jak obrazić piłkarzy. To jest bzdura – podsumował. 

Ogrom zmian w prawach telewizyjnych w Polsce. Kto będzie transmitować najważniejsze ligi?

W Polsce rozpoczynają się wielkie zmiany w kwestii praw do transmitowania najważniejszych piłkarskich rozgrywek. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przedstawił szczegółowe informacje w tej sprawie. Omówił je na YouTube w programie „Futbol Insajder”. 




W marcu pojawiły się pierwsze wieści o powrocie Ligi Mistrzów do „Canal+”. Dokładając te rozgrywki do posiadanych przez francuską stację Ekstraklasy, znaczącą wzmacniają jej pozycję na polski rynku. To jednak nie koniec wielu roszad, które mają mieć miejsce już niebawem.

Zmiany, zmiany…

Nadawców zmieni również wiele innych rozgrywek, jak: 1. Liga, Puchar Polski, Liga Europy lub Liga Konferencji Europy. Część z nich jest w posiadaniu „Viaplay”, które usuwa się z polskiego rynku.

Wiadomo już, że od przyszłego sezonu Liga Mistrzów wróci na trzy lata do „Canal+”.  TVP z kolei ma przejąć 1. Ligę i Puchar Polski. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podaje jednak, że ruszyły również rozmowy, które mają pozwolić Telewizji Polskiej na transmitowanie jednego meczu z kolejki Ekstraklasy i LM.




Liga Europy i Liga Konferencji ma z kolei trafić do Polsatu. Serie A z kolei prawdopodobnie pozostanie w Eleven Sports. Dziennikarz nie wyklucza, że francuska Ligue 1 zostanie bez nadawcy, podobnie jak w latach 2018-2020.

Kuriozalne zjawisko. Rosja z awansem w rankingu FIFA

Reprezentacja Rosji odnotowała awans w rankingu FIFA. Tym samym Rosjanie znajdują się tuż za plecami reprezentacji Polski.




W 2022 roku reprezentacja Rosji została zawieszona w międzynarodowych strukturach. Rosjanie zostali wykluczeni z wszelkich rozgrywek międzynarodowych. Ominęli baraże o mundial w Katarze, eliminacje do EURO 2024 oraz miniony sezon Ligi Narodów.

Pomimo zawieszenia w międzynarodowych strukturach Rosjanie nie zniknęli na dobre z piłkarskiej mapy świata. W tym czasie rozgrywali pojedyncze mecze towarzyskie. Przez ostanie 2 lata rywalizowali z takimi zespołami jak m.in. Katar, Iran czy Kuba. Ostatnio rozegrali mecz z Serbią.

Podczas marcowej przerwy reprezentacyjnej reprezentacja Rosji rozegrała jeden mecz towarzyski. Rywalem Rosjan była Serbia. Rosjanie zdemolowali swoich rywali, odnosząc okazałe zwycięstwo 4:0.




Po marcowej przerwie reprezentacyjnej przyszedł czas na aktualizację rankingu FIFA. Co ciekawe, w zestawieniu cały czas uwzględniana jest reprezentacja Rosji. To wzbudza największe kontrowersje, gdyż Rosjanie nie rywalizują w oficjalnych rozgrywkach od ponad dwóch lat. Po ostatniej wygranej Rosja zanotowała awans o 3 pozycje. Aktualnie Rosjanie zajmują 35. lokatę. Przypomnijmy, że reprezentacja Polski awansowała z 30. na 28. pozycję.

Legia może zarobić kolejne miliony na Mucim. Prezes Besiktasu odrzucił gigantyczną ofertę za Albańczyka

Legia Warszawa podczas zimowego okna transferowego sprzedała Ernesta Muciego za 10 mln euro. Klub ze stolicy Polski może również zarobić spore pieniądze na kolejnym transferze Albańczyka. Według doniesień prezesa Besiktasu piłkarz może niedługo opuścić klub.

 

Gruba oferta za Muciego

Hasan Arat udzielił wywiadu tureckiemu „takvim.com”. Prezes Besiktasu wypowiedział się na temat potencjalnych przenosin Ernesta Muciego, który niedawno dołączył do klubu.

 

– Jeden z europejskich klubów złożył ofertę za Muciego, wynoszącą 20 mln euro, ale ją odrzuciłem. Chcemy, aby został z nami w przyszłym sezonie – powiedział w rozmowie z takvim.com.

Przypomnijmy, że Legia Warszawa sprzedając Muciego do Besiktasu zapewniła sobie 10% od następnego transferu. To oznacza, że do klubu ze stolicy Polski mogłoby trafić nawet 2 mln euro.

Ernest Muci zanotował siedem występów w barwach Besiktasu. W tym czasie 23-letni Albańczyk strzelił dwie bramki. Portal transfermarkt.de wycenia pomocnika na 11 mln euro.

Źródło: takvim.com, weszlo.com

Jarosław Królewski stawia warunek PZPN. „Wisła nie zagra w finale PP, jeśli nasi kibice nie pojawią się na stadionie”

Jarosław Królewski stawia warunek władzom PZPN. Prezes Wisły Kraków chce, by na finału Puchar Polski zostali wpuszczeni kibice krakowskiego klubu. Jeśli tak się nie stanie, Wisła ma oddać mecz walkowerem.

W środę odbyły się dwa półfinałowe mecze Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu Wisła Kraków pokonała Piast Gliwice. Nieco później awans do finału wywalczyła także Pogoń Szczecin, która po dogrywce rozprawiła się z Jagiellonią Białystok. Tym samym w wielkim finale Pucharu Polski w sezonie 2023/2024 spotkają się Wisła Kraków i Pogoń Szczecin. Spotkanie zostanie rozegrane 2 maja na Stadionie Narodowym.

Co z kibicami?

Finał Pucharu Polski to wielkie święto dla kibiców. Szczególnie dla kibiców drużyn, które zagrają w finale rozgrywek. Niestety, ale na trybunach Stadionu Narodowego może zabraknąć kibiców Wisły. Dlaczego?




Zakaz wyjazdowy

Ewentualny brak kibiców Wisły Kraków na meczu o Puchar Polski jest pokłosiem wydarzeń jeszcze z poprzedniego sezonu. Wówczas Biała Gwiazda otrzymała karę dwóch kolejnych wyjazdowych meczów bez udziału swoich kibiców. Wisła nie odcierpiała jeszcze swojej kary, gdyż wszystkie dotychczasowe mecze w tym sezonie Pucharu Polski rozgrywała na własnym stadionie.

Stanowisko Królewskiego

Jeszcze wczoraj Jarosław Królewski wygłosił mocne stanowisko odnośnie finału Pucharu Polski. Prezes Wisły zagroził, że jego zespół nie pojawi się na Stadionie Narodowym, jeśli na trybuny nie zostaną wpuszczeni kibice. Dziś zamieścił wpis, w którym podtrzymał swoje stanowisko.

– Wisła Kraków nie zagra w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, jeśli nasi kibice nie pojawią się na stadionie – przekazał Jarosław Królewski.

– Jeśli natomiast organizatorzy nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa (co byłoby kompromitacją) rozegrajmy ten mecz w Krakowie, Szczecinie lub w innej lokalizacji – dodał.




Odpowiedź Kuleszy

Na wpisy Jarosława Królewskiego odpowiedział Cezary Kulesza. Prezes PZPN jest otwarty na dialog w tej sprawie. Podkreślił, że do tego wszystkiego potrzebne jest złożenie odpowiedniego wniosku.

– Jarek, rozmawialiśmy na temat kibiców już wczoraj, kiedy zadzwoniłem do Ciebie z gratulacjami. Powtarzam: może liczyć na otwartość ze strony PZPN. Musimy jednak działać w granicach obowiązujących procedur formalnych. Jeżeli złożycie odpowiedni wniosek, to gwarantuję, że zostanie on dokładnie przeanalizowany i sprawiedliwie oceniony – przekazał Cezary Kulesza.




Wisła Kraków bez kibiców na Stadionie Narodowym? „Rozmawiałem o tym z Cezarym Kuleszą”

Wisła Kraków w poprzednim sezonie otrzymała zakaz na dwa wyjazdowe mecze Pucharu Polski bez kibiców. W tej kampanii we wszystkich starciach Biała Gwiazda była gospodarzem, co oznacza, że fani Wisły mogą nie pojechać na Stadion Narodowy.

 

Królewski po awansie

Wisła Kraków awansowała do finału Pucharu Polski po wygranej z Piastem Gliwice. Po spotkaniu fani Białej Gwiazdy rozpoczęli świętowanie, śpiewając „finał jest nasz”.

Nie wiadomo jednak, czy kibice Wisły Kraków będą mieli możliwość wejścia na Stadion Narodowy. Jarosław Królewski w rozmowie z portalem „goal.pl” zdradził, że jest po spotkaniu z Cezarym Kuleszą.

 

– Rozmawiałem o tym z Cezarym Kuleszą podczas niedawnego spotkania. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej wobec tego, że kilka lat temu kibice Lecha dostali dyspensę. Moim zdaniem kibice Wisły też wejdą na Narodowy – powiedział szef Wisły Kraków.

– Co mi powiedział? Żebym złożył pismo, ale naprawdę – nie wierzę, że może się to nie udać. To byłoby totalnie nie fair, zwłaszcza że precedensy w przeszłości istniały – dodał.

Źródło: goal.pl

Trener Zagłębia Sosnowiec zabiera głos! „To było 30-40 osób w maskach”

Trener Zagłębia Sosnowiec przerwał milczenie. Alaksandr Chackiewicz zabrał głos i ujawnił kulisy nieprzyjemnej sytuacji, do jakiej doszło w środowy poranek.

W środowy poranek doszło do nieprzyjemnego zdarzenia w ośrodku treningowym Zagłębia Sosnowiec. Na treningu pierwszoligowego zespołu pojawili się nieproszeni goście. Jak poinformował portal „meczyki.pl”, kibole związani z Zagłębiem chcieli spotkać się z piłkarzami. Na rozmowach się niestety nie skończyło, gdyż doszło do rękoczynów. Poszkodowany w całym zdarzeniu miał być trener, Alaksandr Chackiewicz.




Po kilku godzinach od tego zajścia trener Zagłębia zabrał głos. Białoruski odsłonił kulisy tego, do czego doszło w środowy poranek. Jak poinformował, na treningu Zagłębia pojawiła się grupka 30-40 osób. Wszyscy mieli być zamaskowani. Trener powiedział, że klub nie zapewnił drużynie odpowiedniej ochrony. Z Chackiewiczem rozmawiał prowadzący profil na Twitterze „BuckarooBanzai”.

– Trening przebiegał w normalnej atmosferze, ale w pewnymym momencie pojawiła się grupa ludzi, która chciała w agresywny sposób zaatakować sztab trenerski i piłkarzy. Moi zawodnicy pokazali jedność. Ja sam jestem wychowany na ulicy i umiem zachować się w takich sytuacjach, umiem zrobić unik, umiem się bronić. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Problem w tym, że klub nie zadbał o właściwe zabezpieczenia na treningu. To nie powinno mieć miejsca – skomentował Alaksandr Chackiewicz.

– To było 30- 40 osób w maskach. Może, gdyby były jakieś kamery, gdyby było coś widać. Po wszystkim kontynuowaliśmy trening, każdy z piłkarzy pokazał jedność, pomógł koledze i to było świetnie widzieć – dodał.




Debiutant w kadrze na EURO? Michał Probierz obserwował 17-letniego obrońcę

Michał Probierz pojawił się ostatnio na meczu Górnika Zabrze. Selekcjoner reprezentacji Polski obserwował z trybun utalentowanego obrońcę Górnika.

Marcowe baraże zakończyły się dla reprezentacji Polski sukcesem – wywalczyliśmy awans na Mistrzostwa Europy 2024. Kolejne zgrupowanie polskiej drużyny narodowej odbędzie się dopiero w czerwcu. Podczas niego Polacy rozegrają 2 mecze towarzyskie, a następnie wyjadą do Niemiec na turniej, w którym udział wezmą 24 najlepsze drużyny z Europy.




Nadchodzi EURO

Po marcowym zgrupowaniu mniej więcej wykrystalizował się skład reprezentacji Polski na EURO 2024. Można być także pewnym większości zawodników, która znajdzie się w kadrze na ten turniej. Mimo to nie można wykluczyć kilku niespodzianek. A taką z pewnością byłoby powołanie piłkarza, którego ostatnio obserwował Michał Probierz.

17-latek na oku Probierza

W ostatnim czasie Michał Probierz pojawił się na meczu Górnika Zabrze. Jak informuje portal „WP Sportowe Fakty”, selekcjoner pojawił się w konkretnym celu. Z poziomu trybun miał on obserwować Dominika Szalę. 17-latek ma być wysoko w hierarchii młodych piłkarzy u Michała Probierza. – Powołanie młodego zawodnika może nastąpić szybciej niż się wielu wydaje – czytamy.




Kim jest Dominik Szala?

Dominika Szala jest wychowankiem Legii Warszawa. Do Górnika Zabrze przeniósł się w 2022 roku. Obecnie ma 17 lat. W Ekstraklasie zadebiutował jesienią ubiegłego roku. W tym sezonie uzbierał 9 meczów w pierwszej drużynie Górnika. Najczęściej grywa na pozycji prawego lub środkowego obrońcy.


źródło: wp sportowe fakty

Kibice Lecha mają dość. Liczą na zmiany w przypadku porażki z Pogonią

Lech Poznań w bieżącym sezonie spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Kibice Kolejorza wystosowali list otwarty do zarządu klubu.

Znowu przegrani

Lech Poznań rok temu grał w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Aktualnie kibice Kolejorza mogą jednak pomarzyć o takiej pozytywnej otoczce wokół klubu. Wraz z końcem rundy jesiennej z Lecha Poznań zwolniono Johna van den Broma.

Zarząd Kolejorza postawił na wątpliwą kandydaturę w oczach kibiców. Władze klubu powołały na stanowisko trenera Mariusza Rumaka, który nie sprawdził się w Odrze Opole, młodzieżowej reprezentacji Polski czy Śląsku Wrocław.

Fani postanowili dać mu jednak jeszcze jedną szansę, licząc, że uda się uratować sezon po blamażu w Europie (Kolejorz odpadł ze Spartakiem Trnawa w trzeciej rundzie el. do LKE). Ostatecznie Lech nie poprawił swojej sytuacji.

Podopieczni Mariusza Rumaka odpadli z Pucharu Polski po golu w samej końcówce dogrywki. Ponadto klub zaliczył bolesną porażkę z Rakowem Częstochowa. Drużyna z Poznania zanotowała pod wodzą Rumaka trzy wygrane w ośmiu meczach.

 


W związku z tym kibice postanowili przedstawić swoje niezadowolenie w otwartym liście do zarządu KKS Lech Poznań. Oto jego oryginalna treść:

Szanowni Panowie Prezesi,

Z olbrzymim niepokojem obserwujemy wydarzenia, które towarzyszą naszej ukochanej drużynie w ostatnich kilkunastu tygodniach. Patrzymy na grę, wyniki sportowe drużyny Kolejorza, medialne doniesienia, a także plotki z szatni, które nie napawają nas optymizmem. Wysoka porażka z Rakowem Częstochowa, brak awansu w Pucharze Polski, niesamowita wręcz nieskuteczność, brak pomysłu na grę, brak celnych strzałów na bramkę przeciwnika, gra na „zero z przodu” to niestety najlepsza charakterystyka gry Lecha Poznań w ostatnich meczach.

Nie przyjmujemy tłumaczenia, że to sport, że tutaj są statystyki, że trener wykonuje ciężką pracę, że zaraz wszystko się unormuje i Lech wróci na właściwe tory, które prowadzą do najcenniejszego trofeum – Mistrzostwa Polski.

Mimo, że wyniki innych zespołów, z którymi walczymy o ten tytuł układały się po myśli zespołu, za każdym razem nie potrafiliśmy wykorzystać nadarzającej się szansy. Już w tym momencie słyszymy słowa, że kontuzje, że wyjazdy na mecze reprezentacji, że zawodnicy nie są w pełni sił, że ławka rezerwowa jest w tym momencie zbyt krótka. Ale to tylko słowa. Mistrzostwa i Pucharu Polski nie zdobywa się obietnicami, tłumaczeniami i różnego rodzaju statystykami. Trzeba po prostu wygrywać, co – jak pokazują ostatnie mecze – jest zadaniem zbyt trudnym dla Lecha Poznań.

Wygrane z Jagiellonią i Wartą zaciemniły jedynie bardzo słabą dyspozycję lechitów. Każdy kibic zdaje sobie sprawę, że nie tylko tytuł, ale również miejsce na podium, które gwarantuje występy w europejskich pucharach oddala się coraz bardziej. Ligowa tabela jest nieubłagana. To nie są komórki Excela pełne skomplikowanych formułek, które pokazują zupełnie inną sytuację, niż ta, w której znalazł się Kolejorz.

W każdym meczu, bez względu na to, czy rozgrywany jest na Bułgarskiej czy też na wyjazdach drużyna może liczyć na gorący doping i jedną z najwyższych frekwencji – o ile nie najwyższą – w lidze. Jednakże – wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że zaufanie i cierpliwość kibiców doszło do granicy wytrzymałości. Stanęliśmy pod ścianą.

Przed nami mecz z Pogonią Szczecin. To spotkanie nie o trzy, ale o sześć punktów. Tylko wygrana pozwoli nam pozostać w gronie drużyn, które liczą się w walce o najwyższy stopień podium. Wiemy, że nie będzie to łatwy pojedynek, ale będzie to szansa zmazać blamaż w Szczecinie i niedawną bolesną porażkę w Częstochowie.

Wierzymy (jeszcze) w zwycięstwo, ale w przypadku porażki liczymy na zdecydowane i być może radykalne kroki, które pozwolą powalczyć choćby o podium.

 

Źródło: Facebook

Jerzy Brzęczek był blisko podjęcia pracy w reprezentacji. „Był na shortliście dwóch nazwisk”

Mateusz Borek przekazał nowe informacje w sprawie Jerzego Brzęczka. Według dziennikarza Kanału Sportowego bałkańska kadra interesowała się byłym selekcjonerem reprezentacji Polski.

 

Mógł prowadzić Kosowo

Jerzy Brzęczek w 2021 roku opuścił reprezentację Polski. Po zakończeniu współpracy z PZPN-em trafił do Wisły Kraków.

Przygoda w tym klubie okazał się jednak fatalna w skutkach. Brzęczek wygrał 7 z 27 spotkań, a w 2022 roku pożegnał się ze stanowiskiem.

Od tego czasu były selekcjoner reprezentacji Polski pozostaje bezrobotny. Nowe doniesienia w sprawie pracy dla Jerzego Brzęczka przekazał Mateusz Borek.

Według dziennikarza Kanału Sportowego nazwisko byłego selekcjonera reprezentacji Polski pojawiło się w kontekście objęcia kadry Kosowa. Ostatecznie władze tej federacji postawiły na Franco Fodę, z czym nie zgadza się komentator.

 

– Jurek był na shortliście dwóch nazwisk. […] Jerzy Brzęczek przecież wyprzedził Franco Fodę w eliminacjach do EURO. Wygrał z nim w Austrii, zremisował w Warszawie i awansował na turniej. Austria Ralfa Rangnicka przygniotła warsztat Fody. Okazało się, że z tymi samymi piłkarzami można grać w piłkę skuteczną, efektowną i ofensywną – stwierdził Mateusz Borek.

Źródło: Kanał Sportowy

Zagłębie Sosnowiec reaguje na atak kiboli. „Klub zawiadomił o tym fakcie policję”

Zagłębie Sosnowiec opublikowało oświadczenie. Władze klubu odnoszą się w nim do doniesień o pobiciu przez kibiców trenera Alaksandra Chackiewicza na środowym treningu.

 

Zaatakowani

Zagłębie w poniedziałek przegrało mecz z GKS-em Katowice 0:4. Dla ekipy z Sosnowca to siedemnaste spotkanie z rzędu bez wygranej. Po minionej kolejce szkoleniowiec zespołu przyznał, że piłkarze byli odpowiedzialni za strategię na to spotkanie.

Porażka z katowickim klubem zdenerwowała kibiców. Część z nich była na tyle sfrustrowana, że postanowiła przerwać trening. Według doniesień Samuela Szczygielskiego z portalu Meczyki.pl mężczyźni uderzyli w twarz Aleksandra Chackiewicza. Białorusin miał być również kopany.

 

Komunikat klubu

Zarząd Zagłębia Sosnowiec zareagował na doniesienia o zdarzeniach, które zaszły na środowym treningu. Klub przekazał sprawę w ręce policji.

– W środowe przedpołudnie na treningu pierwszej drużyny Zagłębia, który miał miejsce na boisku treningowym przy ulicy Kresowej zjawiła się grupa mężczyzn, przerywając trening, a następnie odbyła rozmowy ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami – czytamy.

– Biorąc pod uwagę postawę mężczyzn, którzy byli zamaskowani, Klub zawiadomił o tym fakcie policję, która na miejsce skierowała patrol. W chwili obecnej prowadzone są działania zmierzające do ustalenia okoliczności zdarzenia – dodano w oświadczeniu.

– Jednocześnie chcielibyśmy poinformować, że w ciągu najbliższych 24 godzin powiadomimy Państwa o decyzjach personalnych dotyczących naszego Klubu – podsumowano.

Źródło: Zagłębie Sosnowiec

Skandal goni skandal w Zagłębiu Sosnowiec. Kibole przyszli na trening i pobili trenera

W Zagłębiu Sosnowiec dzieją się bardzo złe rzeczy. Portal meczyki.pl podał, że w środowy poranek do środku treningowego wtargnęła grupa kiboli. Ich celem był trener Alaksandr Chackiewicz, którego mieli kilkukrotnie uderzyć i skopać. Klub nie skomentował tej sprawy. 




Po poniedziałkowej porażce z GKS-em Katowice (0-4), Chackiewicz przekazał, że nie ma nic do powiedzenia w kwestii prowadzenia drużyny Zagłębia Sosnowiec. Władzę przejąć mieli zawodnicy, którzy sami ustalają skład i taktykę na mecze. Sytuacji nie poprawia fakt, że zasłużony klub zajmuje ostatnie miejsce w Fortuna 1. Lidze i jest kandydatem do spadku.

Skandaliczne zajście

Jakby mało było w Zagłębiu problemów, to w środę miało dojść do jeszcze większego skandalu. Portal meczyki.pl przekazał, że na porannym treningu zjawić się miała grupa kiboli. Ich celem było przeprowadzenie „rozmowy wychowawczej” z zawodnikami. Na tym się jednak nie skończyło.




Jak czytamy w tekście Samuela Szczygielskiego, miało dojść do pobicia trenera Chackiewicza. Białorusin miał zostać uderzony w twarz oraz otrzymać kilka kopnięć. Dziennikarz meczyki.pl dodaje, że potwierdził tę informację w klubie, choć Zagłębie na razie nie wydało żadnego oświadczenia.


TROLLNEWSY I MEMY