Mariusz Rumak ponownie nie wytrzymał. Trener odpowiada na zarzuty. „Może mnie podać do sądu”

Wrze w Lechu Poznań. Mariusz Rumak odniósł się do pojawiających się w prasie doniesień o pojawiających się niesnaskach między zawodnikami. Szkoleniowiec twierdzi, że to wyłącznie kłamstwa. 




„Kolejorz” odpadł w tym sezonie w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Miał się tym samym skupić na krajowym podwórku i ponownie zawalczyć o tytuł mistrzowski oraz Puchar Polski. Lech zalicza jednak mnóstwo wpadek i odpadł już dłuższy czas temu z pucharu, zaś w ostatniej kolejce Ekstraklasy zremisował bezbramkowo ze Stalą Mielec.

„Może podać mnie do sądu”

W związku z kiepską formą Lecha w mediach coraz częściej pojawiają się artykuły, sugerujące konflikty w drużynie. Wojciech Wybranowski niedawno uderzył w podobne tony. Powołując się na poufne źródła stwierdził, że powrót Mariusza Rumaka znacząco wpłynął na atmosferę w klubie. Szkoleniowiec postanowił w ostrych słowach odpowiedzieć na oskarżenia.

– To jest tak, że jak zespół nie wygrywa, to zawsze szuka się czegoś, żeby zaczepić. Jeżeli ktoś nie rozumie piłki, najczęściej uderza do dwóch rzeczy: przygotowanie fizyczne lub niesnaski w szatni. O to drugie proszę zapytać piłkarzy, bo to jest śmieszne, co się pojawia w mediach – zaczął Rumak. 




– Uważam, że jest to kłamliwe. Ta osoba, która wydaje takie publikacje, może podać mnie do sądu i wtedy się sprawdzimy. Ja nie widzę żadnych niesnasek. Poza tym, że presja jest zdecydowanie większa, to atmosfera jest taka sama jak podczas okresu przygotowawczego – dodał. 

– Być może ja czegoś nie widzę, ale nie zauważyłem, żeby coś było innego, a szczególnie, jeśli ktoś wrzuca w moje słowa niecenzuralne słowa w usta. Nawet nie wiem, jak jest „Baran” po angielsku, a co dopiero jak obrazić piłkarzy. To jest bzdura – podsumował. 

Dodaj komentarz