NEWSY I WIDEO

Ronaldinho znowu ma na pieńku z prawem! Tym razem…

Ronaldinho przebywa obecnie w areszcie domowym zorganizowanym w jednym z hoteli. Piłkarz nie próżnuje i postanowił… zorganizować tam imprezę.

W marcu Ronaldinho i jego brat próbowali przekroczyć z Paragwajem, lecz to im się nie udało. Zostali przyłapani na posługiwaniu się fałszywymi dokumentami. Początkowo Brazylijczycy trafili do więzienia, jednak po wpłaceniu kaucji przenieśli się do hotelu w Asuncion, w którym zorganizowano im areszt domowy.

Ronaldinho z bratem najprawdopodobniej zaczęli się nudzić, ponieważ wpadli na pomysł zorganizowania kilku imprez, na których pojawiały się m.in. modelki. Nie trzeba chyba nikogo uświadamiać, że takie zachowanie nie jest zgodne z prawem. Ronaldinho miał również pić alkohol, co nie jest dozwoloną czynnością w trakcie odbywania aresztu domowego.

Zachowaniem Ronaldinho i jego brata zajmie się teraz sąd penitencjarny. W sierpniu ESPN podał, że postępowanie w sprawie Brazylijczyków chyli się ku końcowi. Bracia mieli w niedalekiej przyszłości opuścić areszt, jednak dzięki ostatnim wybrykom ten moment oddalił się w czasie.

Szykuje się kolejny wielki powrót do Ekstraklasy? „Negocjacje nabierają tempa”

Tegoroczne letnie okienko transferowe w ekstraklasie opiewa w wiele dużych powrotów. Po takich piłkarzach jak Boruc, czy Kapustka, do Polski może wrócić Jakub Świerczok.

Jak podaje portal meczyki.pl, Jakubem Świerczokiem zainteresowany jest Piast Gliwice. Polski klub za 27-letniego piłkarza miałby zapłacić niecałe 500 tysięcy euro. Do oficjalnego potwierdzenia transferu miałoby dojść na dniach, wszystko po to, by Świerczok miał wystarczającą ilość czasu, by zaaklimatyzować się w drużynie. Przypomnijmy, Piast pierwszy mecz w kwalifikacjach do Ligi Europy zagra już 27 sierpnia.

Zakontraktowanie 27-letniego napastnika jest jak najbardziej zrozumiałym posunięciem gliwickiego klubu. Waldemar Fornalik musi szybko załatać dziurę po Patryku Tuszyńskim, który wczoraj podpisał kontrakt z Wisłą Płock.

Jakub Świerczok ma za sobą dość udany okres w bułgarskim Łudogorcu. Przez 2.5 roku pobytu w Bułgarii Polak zagrał w 82 meczach, w których zdobył 36 bramek.

Pizza dla kibiców za zwycięstwo w Lidze Mistrzów? Odważna deklaracja piłkarza Atalanty

Piłkarz Atalanty Bergamo Marten de Roon złożył odważną deklarację. Jeśli jego klub zwycięży w rozgrywkach Ligi Mistrzów, to Holender zaprosi 1000 kibiców na pizzę!

Przed piłkarzami Atalanty ciężkie zadanie. W ćwierćfinale rozgrywek Ligi Mistrzów czeka na nich naszpikowane gwiazdami PSG. Dla de Roona i spółki pojawił się promyczek nadziei, gdy kilka tygodni temu kontuzji nabawił się Kylian Mbappe. Wideo z brutalnego faulu znajdziecie tutaj. Na ich nieszczęście Francuz jest już w pełni sił i najprawdopodobniej wystąpi w meczu od pierwszej minuty.
Przypomnijmy, że Atalanta przystąpi do meczu osłabiona, ponieważ w tak ważnym starciu będą musieli sobie poradzić bez Josipa Ilicicia. Słoweniec zmaga się problemami psychicznymi, więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Na wczorajszej konferencji prasowej przed meczem z PSG Marten de Roon złożył obietnicę. Jeśli Atalanta wygra Ligę Mistrzów, to ponad 1000 kibiców może liczyć na zaproszenie na pizzę od Holendra.

Tak jak powiedziałem, jeśli wygramy Ligę Mistrzów, to zaproszę ponad tysiąc kibiców na pizzę. Jeśli przegramy, to moja oferta będzie aktualna w kolejnym sezonie.

Wyniki, które osiągamy od czterech lat, są niesamowite. To wszystko dzięki szkoleniowcowi. Podnosimy sobie z roku na rok poprzeczkę, rozwijamy się jako zespół, a każdy piłkarz czyni postęp.

Mecz pomiędzy Atalantą a PSG odbędzie się już dziś! Mecz, który z pewnością elektryzuje kibiców nie tylko we Francji i Włoszech rozpocznie się o 21:00. Zwycięzca dzisiejszego starcia zmierzy się w półfinale z triumfatorem meczu RB Lipsk vs Atletico Madryt.

Były kapitan reprezentacji Rosji brutalnie pobił sędziego! Arbiter trafił do szpitala [WIDEO]

W Rosji doszło do skandalu z udziałem byłego kapitana reprezentacji Rosji RomanA Shirokova. 39-latek podczas amatorskiego turnieju brutalnie pobił sędziego.

Roman Shirokov zagrał łącznie w 57 meczach dla reprezentacji Rosji, w których strzelił 13 bramek i zanotował tyle samo asyst. Karierę zakończył 4 lata temu, a jego ostatnim klubem było moskiewskie CSKA. Podczas amatorskiego turnieju rozgrywanego w poniedziałek Rosjanin dopuścił się karygodnego czynu, po którym znów zrobiło się o nim głośno.

Roman Shirokov brał udział w amatorskim turnieju Moscow Celebrity Cup. Reprezentował telewizję Match TV, której jest obecnie ekspertem. Do kontrowersyjnej akcji z jego udziałem doszło w ćwierćfinale rozgrywek, kiedy podczas meczu padł na murawę w polu karnym rywala, a sędzia nie odgwizdał rzutu karnego. Ta decyzja nie spodobała się byłemu reprezentantowi Rosji, który ruszył w stronę arbitra. Resztę akcji zobaczcie w wideo poniżej:

Na pomoc młodemu arbitrowi ruszyli pozostali zawodnicy biorący udział w meczu. Niestety Nikita Danchenko zdążył ucierpieć w tym starciu, po czym szybko został przewieziony do szpitala. Założono mu kilka szwów, ale ogólny stan zdrowia jest dobry.

Skandal w Danii! Kamil Wilczek obrażony przez duńskiego ministra! Nazwał go…

O transferze Kamila Wilczka do FC Kopenhagi powiedziano już niemalże wszystko, a mimo to temat Polaka nie odchodzi w zapomnienie. Tym razem do sprawy Polaka wtrącił się duński minister.

W poniedziałkowy wieczór odbył się mecz Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a FC Kopenhaga. Nowa drużyna Kamila Wilczka, mimo że skutecznie broniła się przez niemal cały mecz, to koniec końców uległa „Czerwonym Diabłom” 0-1. Głośno zrobiło się nie tylko z powodu meczu, ale również z powodu wypowiedzi duńskiego ministra.

Mattias Tesfaye, bo o nim mowa, pełni rolę Minister ds. cudzoziemców i integracji. 39-latek przed spotkaniem życzył rodzimemu klubowi przegranej i obraził dwóch piłkarzy – Jensa Stage i Kamila Wilczka. Duńczyka nazwał „Judaszem”, a Polaka „Kamilem wypłatą”. Historię Polaka już znacie, a czemu Stage to „Judasz”? Otóż chodzi o to, że 23-letni piłkarz w zeszłym roku przeszedł do FC Kopenhagi z Aarhus, któremu kibicuje Tesfaye.

Mattias Tesfaye odniósł się również do samego meczu Manchester United – FC Kopenhaga. Na twitterze napisał „W najśmielszych marzeniach nie wyobrażam sobie wygrania jakiegokolwiek meczu przez jeden z tych klubów”. Jak można się domyślić, tweet został usunięty.

Tajemniczy wpis Pogby. Francuz podgrzał spekulacje

Paul Pogba opublikował we wtorkowe popołudnie tajemniczy wpis na Twitterze. Wiadomość Pogby podgrzała spekulacje na temat jego przyszłości.

27-letni pomocnik Manchesteru United zamieścił na swoim Twitterze wpis o treści „JUTRO”. Obok tego wpisu dodał emotikon oczu. Kibice odczytali to jako wskazówkę odnośnie przyszłości zawodnika Manchesteru United.

Według spekulacji mediów, Paul Pogba przedłuży kontrakt z Czerwonymi Diabłami. Obecna umowa pomocnika obowiązuje do końca czerwca 2021 roku i zawiera opcję przedłużenia jej o dodatkowy sezon.

Francuza od wielu miesięcy łączono z przenosinami do Realu Madryt lub Juventusu. Mówiono tak nie bez przypadku, bowiem Pogba na początku sezonu przyznał, że jest gotowy podjąć nowe wyzwanie.

Spekulacje ustały po tym jak 27-latek wrócił do gry po poważnej kontuzji kostki i dobrze zaprezentował się u boku Bruno Fernandesa w meczach po przerwie spowodowanej pandemią.

Post Pogby to kolejna wskazówka, którą można odebrać jako zapowiedź podpisania nowego kontraktu. Pomocnik w poniedziałkowym meczu z Kopenhagą (1:0) w Lidze Europy miał fryzurę podobną do tej, gdy podpisywał swój kontrakt z Czerwonymi Diabłami cztery lata temu.

Tajemnica wpisu mistrza świata z 2018 roku wyjaśni się w środę. Niewykluczone, że domysły fanów okażą się nietrafione, a wpis będzie zapowiedzią akcji marketingowej z udziałem Francuza.

Legia odpowiedziała Bońkowi. Oczekują przeprosin i sprostowania pomówień

Legia Warszawa odpowiedziała na zarzuty Zbigniewa Bońka postawione w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Dokonali tego za pomocą pisma, w którym piszą, że w wypowiedziach prezesa PZPN pojawiło się wiele pomówień i nieprawdziwych informacji.

Ze względu na wywiad Zbigniewa Bońka dla Przeglądu Sportowego, w którym były gracz Juventusu mówi otwarcie, że „Legia chciała ukryć chorego”, warszawski klub wystosował oświadczenie, które opublikowała wspomniana gazeta.

Oto jego treść:

W związku z wywiadem Prezesa PZPN Zbigniewa Bońka opublikowanym w Przeglądzie Sportowym pod tytułem „Legia chciała ukryć chorego”, w którym pojawiło się wiele pomówień i nieprawdziwych informacji dotyczących Legii i obecnej sytuacji związanej z prowadzeniem rozgrywek piłkarskich w warunkach reżimu epidemicznego, postanowiliśmy ustosunkować się do najbardziej kluczowych kwestii. Nie zależy nam na medialnym sporze, ale na wypracowaniu rozwiązań, które pozwolą na bezpieczne przeprowadzenie rozgrywek PKO BP Ekstraklasy oraz Totolotek Pucharu Polski w sezonie 2020/21, co leży w interesie całej polskiej piłki.

Prezes Zbigniew Boniek mówi w wywiadzie, że przyczyną odwołania Superpucharu był fakt, że „dostał sygnał, że w jednym z klubów sanepid szuka masażysty z pozytywnym wynikiem”. Po pierwsze, ciężko nam sobie wyobrazić, aby stosowne organy naruszyły przepisy i informowały Prezesa o takiej sytuacji. Po drugie organy sanitarne nie „szukały masażysty”. Informacja o osobie z wynikiem pozytywnym została przekazana telefonicznie na wskazany kontakt, co uruchomiło niezwłoczne i zdecydowane działania klubu. Osoba ta została natychmiast odizolowana, a w całej drużynie i sztabie przeprowadzone w trybie ekspresowym zostały badania na obecność wirusa, które dały wynik negatywny. Negatywny wynik uzyskała również osoba, która została wcześniej zidentyfikowana jako zakażona.

Całkowicie nieprawdziwa jest również wypowiedź Prezesa Bońka, o próbie zatajenia jakiejkolwiek informacji przed Prezesem Dariuszem Mioduskim.

Trzeba także podkreślić, że oczekiwanie przez Prezesa Bońka podawania informacji o osobie zakażonej do wiadomości publicznej jest niezgodne z zaleceniami Komisji Medycznej PZPN, opublikowanymi na stronie Związku, które mówią, że w przypadku osoby z pozytywnym wynikiem testu: „Klub nie podaje informacji nt. pozytywnego przypadku do publicznej wiadomości, ponieważ weryfikacja zakażenia i choroby oraz przejrzysta dokumentacja możliwych dróg transmisji jest sprawą nadrzędną”.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa nadchodzących rozgrywek szczególnie martwi błędne przekonanie Prezesa Bońka w zakresie regulacji w związanych z przeprowadzaniem badań w przypadku Pucharu Polski, którego organizatorem jest PZPN. Prezes Boniek mówi jednoznacznie w wywiadzie, że „My jako związek robimy badania wszystkim klubom przed najbliższymi meczami Pucharu Polski”. Niestety nie jest to prawdą. 14 sierpnia Legia Warszawa gra mecz w ramach Pucharu Polski i do dzisiaj (11 sierpnia) nie otrzymaliśmy żadnej informacji o badaniach, podobnie jak inne kluby PKO BP Ekstraklasy, które o to zapytaliśmy. Nie jest zrozumiałe dlaczego kluby PKO BP Ekstraklasy są wyłączone z tej „procedury”, co podważa jej sens.

Wymowny jest również fakt, że w odpowiedzi (z dn. 5 sierpnia) Zespołu Medycznego PZPN na pytania przesłane przez Ekstraklasę, Zespół przyznaje, że „nie otrzymał jakiejkolwiek informacji, jakie procedury medyczne i związane z nimi protokoły postępowania będą obowiązywać w rundzie jesiennej Sezonu 2020/2021, oczywiście w kontekście aktualnej sytuacji pandemicznej związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2”. W tej samej korespondencji wskazano, że „Nie istnieją przepisy PZPN uzależniające możliwość uczestnictwo w meczach piłkarskich od przeprowadzenia badań weryfikujących stan zdrowia zawodnika pod kątem COVID-19”. W ten sposób kluby, które robią testy są w „gorszej” sytuacji niż te, które tego nie zrealizują.

Trzeba również podkreślić, że PZPN w związku z Superpucharem nie wydał dyspozycji, zaleceń, ani nie wprowadził żadnej procedury związanej z COVID-19 wobec drużyn biorących w nim udział. Informacja i stanowisko Zespołu Medycznego przesłane klubom 5 sierpnia dotyczyły rozgrywek PKO BP Ekstraklasy i Pucharu Polski i nic nie mówiły o Superpucharze. Związek nie zlecił też żadnych testów, ani nie oczekiwał ich od klubów. Legia Warszawa nie otrzymała także od PZPN Regulaminu meczu o Superpuchar Polski, który określa zasady organizacji meczu w tych specyficznych warunkach. Legia Warszawa na dzień przed meczem, posiadała pełne testy całej drużyny i sztabu ze wszystkim wynikami negatywnymi. Nie wiemy, czy takie aktualne wyniki posiadała drużyna Cracovii. Prezes PZPN nie miał żadnych podstaw prawnych, aby odwoływać odpowiedni mecz, na drużynę i sztab, które miały brać udział w meczu nie zostały nałożone żadne obostrzenia, które uniemożliwiałby rozegranie spotkania.

My jako Legia popełniliśmy błąd, który polegał na nieodczytaniu wiadomości z laboratorium, zanim otrzymaliśmy informację od Inspektoratu Sanitarnego. To błąd ludzki, który nie powinien się zdarzyć. Wyciągnęliśmy konsekwencje personalne oraz wdrożyliśmy dodatkowe procedury, aby uniemożliwić powtórzenie się takiego zdarzenia w przyszłości.

Chcemy jednak jednoznacznie podkreślić, że twierdzenia, że Legia chciała „ukryć chorego” jest nieprawdziwe. W Polsce obowiązuje procedura, w ramach której o wszystkich pozytywnych wynikach informowane są organy sanitarne. Bezpodstawne oskarżanie Legii uderza w jej wizerunek w oczach opinii publicznej oraz naszych partnerów i sponsorów dlatego oczekujemy sprostowania tej wypowiedzi i przeprosin, czego jesteśmy gotowi dochodzić na drodze prawnej.

Z punktu widzenia całej polskiej piłki nożnej kluczowe jest dzisiaj niezwłoczne stworzenie regulacji, która pozwolą bezpiecznie, a jednocześnie efektywnie przeprowadzić rozgrywki PKO BP Ekstraklasy i Totolotek Pucharu Polski, jak również zapewnić udział polskich drużyn klubowych w europejskich, na warunkach nie gorszych niż klubom z innych krajów UEFA. . Wzorem powinny służyć nam regulacje UEFA, która przed powrotem do rozgrywek Ligi Mistrzów i Ligi Europy 2019/20, a także przed rozpoczęciem eliminacji europejskich pucharów 2020/21, przygotowała kompleksową dokumentację i jasne reguły, stworzone w oparciu o rekomendacje oraz analizy czołowych międzynarodowych ekspertów. To dzięki jasnym regułom i procedurom odbędzie się czwartkowy mecz Atletico Madryt z RB Lipsk, mimo stwierdzenia we wtorek obecności wirusa COVID-19 u dwóch piłkarzy. Jeśli zależy nam na tym, aby polskie rozgrywki w sezonie 2020/21 również miały szansę się odbyć, a polskie kluby grały w europejskich pucharach musimy przyjąć podobne, profesjonalne, racjonalne i kompleksowe rozwiązania. Legia prosiła PZPN o zorganizowanie odpowiednich spotkań kilka tygodni temu, pozostało to bez echa, dlatego w zeszłym tygodniu sami wystąpiliśmy z inicjatywą w tej sprawie. Kłótnie nam w tym nie pomogą. Potrzebna jest do tego niezwłoczna dyskusja i współpraca Ekstraklasy, PZPN oraz stosownych organów, o co tym samym apelujemy.

Karol Linetty zmienia klub! Przeniesie się z Genui do Turynu

Jak podaje Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl, reprezentant Polski Karol Linetty na dniach zmieni klub. Transfer 25-latka miałby oscylować w granicach 10 milionów euro.

Karol Linetty po czterech latach gry dla Sampdorii miałby opuścić Genuę na rzecz Turynu. Usługami Polaka zainteresowane jest Torino, które złożyło ofertę w wysokości 10 milionów euro. 25-latek ma otrzymać dużą podwyżkę oraz 4-letni kontrakt. Jak podaje portal meczyki.pl, rozmowy są bardzo zaawansowane.

Jak ustaliliśmy, zawodnik otrzymał propozycję czteroletniego kontraktu w Torino i zdecydował się ją przyjąć. Negocjacje są już bardzo zaawansowane. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego na ich finiszu, pomocnik zostanie jednym z najdroższych polskich piłkarzy. – czytamy na stronie meczyki.pl

Karol Linetty trafił do Sampdorii w lipcu 2016 roku. Wówczas Włosi zapłacili Lechowi Poznań za Karola nieco ponad 3 miliony euro. Polski pomocnik może pozytywnie oceniać swój pobyt w Genui. We wszystkich sezonach był graczem wyjściowego składu, co dobitnie potwierdzają liczby. Przez 4 lata Karol uzbierał łącznie 132 występy dla „Blucerchiati”.  W minionym sezonie 3-krotnie miał zaszczyt wyprowadzać swoją drużynę w roli kapitana.

Głównym pomysłodawcą transferu z pewnością jest nowy trener Torino Marco Giampaolo. Włoski szkoleniowiec 4 dni temu został zaprezentowany jako nowy szkoleniowiec „Byków” i najprawdopodobniej czeka ich rewolucja kadrowa. To właśnie on sprowadził Polaka do Sampdorii i jak widać, Karol pasuje idealnie do stylu gry, w jakim będzie grać Torino w przyszłym sezonie.

Syn Rivaldo w polskim klubie? Kiedyś chciał go Raków, dziś Cracovia

Według rumuńskiego ProSport, Rivaldinho jest bliski przenosin do Cracovii. Prezes klubu FC Viitorul, Gheorghe Popescu potwierdził już odejście piłkarza, to oznacza, że Brazylijczyk najprawdopodobniej zagra w Krakowie.

Ten transfer można nazwać hitem. Rivaldinho to syn mistrza świata z 2002 roku, Rivaldo, byłego piłkarza Barcelony czy Milanu. 25-latek nie ma takiego talentu jak jego ojciec, jednak dla Pasów to nadal może być wielkie wzmocnienie.

Tak, to prawda, jesteśmy w zaawansowanych negocjacjach – mówił prezes FC Viitorul.

To drugie podejście Rivaldinho do Polski. W 2015 roku Brazylijczyk był bliski Rakowa Częstochowa, który chciał go wypożyczyć z Mogi Mirim. Do transferu jednak nie doszło.

Rivaldinho ma być dla Cracovii ważnym uzupełnieniem składu przed walką o Ligę Europy. W jej eliminacjach krakowski zespół zmierzy się z szwedzkim Malmoe FF.

Boniek kłóci się z Legią, kluby winią PZPN. Czy rozgrywki są zagrożone?

Kłótnia na linii Legia Warszawa – PZPN potwierdza spekulacje na temat zagrożenia związanego z rozpoczęciem kolejnego sezonu. Współpraca między związkiem, Ekstraklasą i klubami istnieje tylko w teorii.

Końcówkę sezonu 2019/2020 udało się dograć, jednak w obecnej kampanii zapowiada się na wielki blamaż. Przypomnijmy, że niedawno masażysta z Legii Warszawa otrzymał wiadomość z pozytywnym wynikiem na obecność koronawirusa. Człowiek ten jednak przeoczył tę informację, przez co nieświadomy zakażenia przebywał wśród zawodników mistrza Polski. Gdy władze CWKS-u dowiedziały się o sprawie, uruchomiły wewnętrzne postępowanie. Wykonano badania, które wykazały jednak, że wszyscy są zdrowi.

Legia prowadziła rozmowy z PZPN na temat zaplanowanego meczu Superpucharu Polski. Wojskowi chcieli rozegrać to spotkanie, jednak Zbigniew Boniek poinformował na swoim Twitterze, że mecz odwołano. Później nie zostawił po CWKS-ie suchej nitki:

W Legii często jest tak, że jak dzieje się coś złego, to winni są wszyscy dookoła, tylko nie oni. Jakim cudem lekarz pracujący w klubie może wysłać 50 osób na badania i następnego dnia wieczorem nie sprawdzić wyników? Dopiero sanepid po kilku dniach zaczął szukać faceta […] I teraz będziemy odwracać kota ogonem, że ten absurd jest winą PZPN? Będziemy się przepychać w mediach odpowiedzialnością, kto i co zawalił? – mówił Boniek na łamach Przeglądu Sportowego.

W drugiej części wywiadu Boniek odpowiedział pracownikowi Legii Warszawa na zarzuty, że organizacja Superpucharu stała na bardzo niskim poziomie.

Spotkanie nie odbyło się też dlatego, że wcześniej nikt nie przewidział co zrobić w sytuacji, w której ktoś przeoczy pozytywny wynik jednego z testów. PZPN, Ekstraklasa i Zespół Medyczny muszą naprawdę wziąć się za konkretne ustalenia i zalecenia – alarmował pracownik Legii.

Kilka miesięcy temu PZPN, Ekstraklasa oraz kluby współpracowały ze sobą na odpowiednim poziomie. Teraz jednak zapowiada się na blamaż i nie wiadomo, czy uda się rozegrać ten sezon. Idealnymi przykładami blamażu są przypadki w Wiśle Płock i Lechii Gdańsk. Oba kluby przebadały piłkarzy, ale uznały, że wyjdą na trening nie czekając na wyniki. Kogo obarczyły winą? PZPN.

Taki poziom współpracy wszystkich organizacji nie wróży dobrego sezonu.

Zagłębie ponad rok czekało na pieniądze za transfer. Musiała zainterweniować FIFA

Jak podaje „Przegląd Sportowy” Zagłębie Lubin wreszcie otrzymało pieniądze za transfer Filipa Jagiełły do Genoi. Włoski klub, póki co na konto Zagłębia wpłacił 800 tysięcy euro, do zapłaty mają jeszcze 700 tysięcy + odsetki.

Genoa oficjalnie zakontraktowała Polaka w styczniu ubiegłego roku. Wówczas postanowili rozłożyć kwotę na 4 raty, na co przystał polski klub. Włosi zwlekali z zapłatą dwóch pierwszych rat, więc zarząd „Miedziowych” zgłosił sprawę do FIFA, która już w lutym nakazała Włochom zapłacić 800 tys. euro plus 5% odsetek.

Zarząd Genoi nadal zwlekał, lecz jak podaje „Przegląd Sportowy” na konto Polaków wpłynęła pierwsza kwota w wysokości 800 tysięcy euro. Do bezzwłocznej zapłaty Włosi mają jeszcze 700 tys. euro oraz 5% odsetek.

Filip Jagiełło, mimo że podpisał kontrakt z Genoą w styczniu 2019 roku, to na debiut we Włoszech musiał czekać do rozpoczęcia sezonu 19/20. Wszystko przez to, że Włosi postanowili wypożyczyć Polaka z powrotem do Zagłębia tuż po jego zakontraktowaniu.

Polak w minionym sezonie zaliczył zaledwie 12 występów. Miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył dopiero pod koniec sezonu. Jeśli utrzyma poziom z końcówki sezonu, to nie powinien mieć problemu z utrzymaniem miejsca w pierwszym składzie swojej drużyny.

30 lat temu awansowali do ćwierćfinału Mundialu. Na nagrodę od prezydenta musieli czekać do dziś

Reprezentacja Kamerunu była pierwszym zespołem z Afryki, który dotarł do ćwierćfinału Mundialu. Roger Milla i spółka dokonali tego w 1990 roku. Na nagrodę za ten sukces musieli czekać przez 30 lat!

Reprezentanci Kamerunu z 1990 roku w nagrodę za sukces na mundialu mieli otrzymać mieszkania. Obiecał je sam prezydent – Paul Biya, który do dziś jest głową państwa. Przez 30 lat nikt więcej nie słyszał o nagrodzie, aż do czasu. W 30. rocznicę sukcesu prezydent Kamerunu zorganizował spotkanie, podczas którego podpisał odpowiedni dokument. Pojawił się również mały problem, ponieważ 3 piłkarzy z tamtej drużyny już nie żyje…

Historyczny sukces reprezentacja Kamerunu osiągnęła podczas Mundialu w 1990 roku rozgrywanego we Włoszech. Fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu, a w 1/8 finału zmierzyli się z Kolumbią, którą pokonali 2-1. Przygodę zakończyli na ćwierćfinale, gdzie ulegli faworyzowanej Anglii. Niewiele zabrakło, a Roger Milla i spółka doszliby jeszcze dalej! Anglikom ulegli dopiero po dogrywce.

Dzięki niemu wioska będzie miała prąd. Onana postrzegany jako bohater

André Onana nie zapomniał skąd pochodzi. Bramkarz Ajaxu jest postrzegany jako bohater w Kamerunie po imponującym geście.

Onana zelektryfikował dużą część regionu, w którym się urodził. Zrobił to jednak po wizycie, w której zauważył niepewne warunki, w jakich żyje jego rodzina.

Było to spełnienie marzeń mieszkańców wioski Ossoessam. Reprezentant Kamerunu ma też kolejny powód do satysfakcji – jego przyjaciele i krewni z rodzinnej wioski będą mogli teraz oglądać jego parady w telewizji.

W ostatnim czasie bramkarza Ajaxu łączono z przenosinami do Chelsea. Plotki te chwilowo jednak ucichły, a golkiper cały czas jest zawodnikiem mistrzów Holandii.

Skandal w lidze rosyjskiej! Drużyna chce wycofać się z rozgrywek już po pierwszej kolejce

W niedzielny wieczór Spartak Moskwa zremisował z PFK Sochi 2:2. Po meczu wybuchł niemały skandal, a właściciel gospodarzy zapowiedział wycofanie swojego klubu z rozgrywek.

Wszystko wydarzyło się w 88. minucie spotkania. Spartak prowadził 2:1, ale to Sochi atakowało. Jeden z zawodników gości otrzymał podanie w pole karne, uderzył na bramkę i wpadł z impetem w obrońcę gospodarzy. Sędzia spotkania w tym momencie zaskoczył chyba wszystkich, ponieważ podyktował… rzut karny dla PFK.

Po dokładnym obejrzeniu powtórek możemy zobaczyć, że jeżeli komuś należał się faul, to tylko i wyłącznie gospodarzom. Jako ciekawostkę możemy dodać, że na stadionie znajdował się VAR. Rosyjskie media po meczu zawrzały, a już zwłaszcza po wypowiedzi właściciela Spartaku Moskwa.

Jutro wycofamy klub z rozgrywek. Nie chcę brać udziału w tej błazenadzie i tracić na to pieniędzy – powiedział w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami

Całą sprawę na Twitterze skomentował Arkadiusz Stolarek z Widzew FM, który interesuje się ligą rosyjską. Według niego sprawa ma głębsze dno. Władze Spartaka pod koniec ubiegłego sezonu napisały list otwarty do ligi, twierdząc, że klub jest umyślnie krzywdzony przez sędziów. Wczorajszy rywal drużyny z Moskwy to niemal satelicki klub Zenitu Sankt Petersburg, który jest rządzony za pieniądze z Gazpromu.

Obrońca Lecha Poznań znalazł nowy klub. Odejdzie w styczniu

Według jednego z najlepiej zorientowanych pasjonatów ukraińskiej piłki, Wołodymyr Kostewycz w styczniu opuści Lecha Poznań.

Jeszcze niedawno łączono ukraińskiego obrońcę Kolejorza z Zorią Ługańsk. Transfer jednak spalił na panewce. Dzisiaj Kamil Rogólski, dobrze poinformowany pasjonat ukraińskiej piłki zakomunikował na swoim Twitterze, że Kostewycz w styczniu przejdzie do Dynama Kijów.

27-latek dołączył do Lecha Poznań w styczniu 2017 roku z Karpaty Lwów. W ekipie Kolejorza wystąpił łącznie 119 razy, w tym czasie zanotował 2 trafienia oraz 13 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia go na milion euro.

Kostewycz ma kontrakt ważny do końca grudnia 2020 roku. W związku z tym do Dynama Kijów dołączy na zasadzie wolnego transferu. Na razie nie wiadomo jednak jak długa będzie umowa Ukraińca z kijowskim klubem.


TROLLNEWSY I MEMY