NEWSY I WIDEO

Popularny influencer na testach w Rakowie?! Niedawno walczył na gali Fame MMA

Zaskakujące informacje przekazuje portal czestosportowa.pl. Możemy na nim przeczytać, że w meczu rezerw Rakowa pojawił się znany YouTuber. Jego tożsamość nie została, póki co potwierdzona. 

Kilka dni temu rezerwy Rakowa Częstochowa przegrały 2-3 Garbarni Kraków. Dwa gole dla „Medalików” strzelił zawodnik testowany, którego tożsamość pozostała tajemnicą. Klub nie chciał zdradzić żadnych szczegółów dotyczących swojego potencjalnego nowego piłkarza.

YouTuber w Rakowie?

Te informacje postarał się jednak zgłębić Filip Dzięcioł. Jak dowiedział się dziennikarz portalu czestosportowa.pl tajemniczym zawodnikiem miał być Daniel Ostaszewski, czyli twórca internetowy, posługujący się pseudonimem „Ostry”.  W serwisie „Transfermarkt” możemy znaleźć informacje, że w przeszłości 23-latek miał trenować w Polonii Warszawa, Hutniku Warszawa, KS Łomianki, Pieście Piastów czy Ożarowii Ożarów Mazowiecki. Dzięcioł dodaje, że ostatnio Ostaszewski grał w A-klasowym KS Hetman 22 Katowice. W 9 występach strzelił w nim 15 goli.

Ostaszewskiego można z łatwością kojarzyć z internetu, ze względu na jego znajomość i gościnne wystąpienia u popularnego twórcy „Czajnika”, którego kanał ma aż dwa miliony subskrybentów. Sam „Ostry” może się natomiast pochwalić 250 tysiącami „followersów” na Instagramie. We wrześniu pojawił się również na gali Fame Friday Arena 2. Przegrał wówczas starcie z Kacprem Błońskim przez TKO w walce bokserskiej bez limitu czasowego.

Co ciekawe 23-latek ma ambitne plany. Jakiś czas temu otwarcie mówił, że zamierza skupić się na piłce, aby w 2024 roku trafić do Ekstraklasy. Później chciałby też zostać jej królem strzelców (w rozmowie z Betclic wskazał to jako cel na 2025 rok).

Chaos organizacyjny przed hitowym meczem Ekstraklasy. Legia wydała komunikat

Już dziś powraca Ekstraklasa. Od razu otrzymamy świetną dawkę kapitalnych emocji – starcie Ruchu Chorzów z Legią Warszawa na Stadionie Śląskim. Niestety, na kilka godzin przed spotkaniem ukazała się przykra informacja na temat jednego z kibiców „Wojskowych”. Dodatkowo towarzyszy temu chaos organizacyjny. 




Do Chorzowa z Warszawy ma przyjechać około 4,5 tysiąca kibiców. Już teraz jednak wiadomo, że pojawiają się spore problemy organizacyjne, spowodowane decyzjami władz miasta. Kibicom Legii nie zapewniono transportu z dworca na Stadion Śląski, wobec czego czeka ich pięciokilometrowy marsz oraz paraliż ulic. Legia postanowiła wydać w tej kwestii oświadczenie.




– Przed nami wielkie święto polskiej piłki, mecz Ruch Chorzów – Legia Warszawa na Stadionie Śląskim. Od kilku tygodni służymy organizatorom swoim doświadczeniem i pełnym wsparciem, mając na uwadze wysoką frekwencję kibiców, zarówno gospodarzy jak i gości – czytamy. 




– Jesteśmy w ciągłej gotowości do dialogu i współpracy z gospodarzem meczu oraz służbami odpowiadającymi za zapewnienie bezpieczeństwa. Poprosiliśmy o organizację autobusów dla 4,5 tys. kibiców Legii z dworca na stadion. Jeśli ten postulat okaże się niemożliwy do realizacji, nasi fani będą zmuszeni iść 5 km przez miasto. W takim wypadku apelujemy o wcześniejsze otwarcie bram stadionu dla naszych kibiców, którzy przyjadą do Chorzowa pociągiem o godz. 16. Brak zgody na takie rozwiązanie spowoduje kumulację ludzi, opóźnienia i blokady dróg. Według organizatorów czas wejścia na stadion jednej osoby wyniesie 20 sekund. Naszym zdaniem to zdecydowanie zbyt mało i jest nierealne do zrealizowania, szczególnie przy tak dużej liczbie widzów i jednocześnie małej liczbie dostępnych bram – dodano.




– Jako klub robimy wszystko, by zadbać o standardy obsługi i możliwość obejrzenia meczu przez naszych kibiców. Mamy nadzieję, że organizatorzy dzisiejszego spotkania staną na wysokości zadania. Ze strony Legii Warszawa deklarujemy dalsze pełne wsparcie i gotowość do pomocy organizatorom – podsumowano w komunikacie. 

Pełną treść oświadczenia Legii Warszawa możecie przeczytać w linku poniżej:

Komunikat Legii Warszawa – Legia Warszawa

[AKTUALIZACJA] Ruch Chorzów wydał swoje oświadczenie

Teraz do kwestii niezapewnienia transportu kibicom gości odniósł się również gospodarz meczu. Ruch Chorzów wydał oświadczenie, w którym nie zgadza się z atakiem w ich stronę. Klub przede wszystkim zaznacza, że organizację hitowego meczu z Legią planowano jeszcze w roku poprzednim, aby wszystko dopiąć na ostatni guzik.

– Przypominamy, iż – mając w DNA prokibicowską postawę – przyznaliśmy kibicom Legii 4383 bilety, czyli pulę ponad dwa razy większą niż określają to przepisy (5% dostępnej pojemności trybun na dany mecz). Ponadto – choć nie leży to w gestii organizatora meczu, zaznaczamy, że podjęliśmy rozmowy z Zarządem Transportu Metropolitalnego oraz firmami transportowymi w kwestii przewozu kibiców Legii ze stacji kolejowej około 3,5 km w kierunku Stadionu Śląskiego, lecz nie znaleźliśmy podmiotu gotowego podjąć się organizacji tego przedsięwzięcia, informując o tym fakcie przedstawicieli Legii. Nie ukrywamy, że – chcąc wyjść naprzeciw naszym kibicom – jako Klub sami mierzymy się z podobnymi realiami, ale mimo dobrej woli każdej ze stron i dostatecznie dużego taboru w zasobach ZTM, problemem pozostaje liczba kierowców niewystarczająca do obsługi zleceń wszystkich chętnych – czytamy.

– Bramy Stadionu Śląskiego zgodnie z wnioskiem o organizację imprezy masowej – tak dla kibiców gospodarzy, jak i gości – standardowo zostaną otwarte na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu, czyli o godz. 18:30. Ruch Chorzów deklaruje, iż dopełnia wszelkich starań, by kibice Legii znaleźli się na trybunach Stadionu Śląskiego w chwili rozpoczęcia dzisiejszego meczu. Ponadto pozostajemy w stałym kontakcie z przedstawicielami klubu naszych Gości oraz SLO Ruchu Chorzów i Legii Warszawa — podsumowano. 

Pełną treść oświadczenia Ruchu Chorzów możecie przeczytać w linku poniżej:

Oświadczenie Klubu – KS Ruch Chorzów

Jakub Kwiatkowski uderza w PZPN. „Informacje wyciekają, rodzą się afery, jedna po drugiej”

Jakub Kwiatkowski udzielił wywiadu portalowi „WP Sportowe Fakty”. W trakcie rozmowy obecny dyrektor stacji „TVP Sport” wrócił do okresu pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej.




Po 10 latach pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej Jakub Kwiatkowski został zmuszony do zmiany miejsca zatrudnienia. W polskiej federacji Kwiatkowski początkowo pełnił funkcję rzecznika prasowego, w kolejnych latach dołożona mu została także rola dyrektora pierwszej reprezentacji.




Kwiatkowski niedawno objął posadę dyrektora „TVP Sport”. Dziś został opublikowany z nim wywiad na łamach „WP Sportowe Fakty”. Opowiedział nie tylko o swojej obecnej pracy, ale także o długim epizodzie w PZPN.




Na przestrzeni ostatnich kilku lat można było zaobserwować ogromny zjazd w wizerunku Polskiego Związku Piłki Nożnej. Podczas sowich dwóch kadencji Zbigniew Boniek stawiał ogromny nacisk na poprawę PR-u. Po jego odejściu klimat wokół związku mocno się pogorszył. W mediach co i rusz pojawiają się nowe afery. Jakie są największe różnice między federacją rządzoną Kuleszę, a federacją rządzoną przez Bońka? Kwiatkowski widzi to następująco.

– Przede wszystkim nigdy w historii PZPN nie była tak mocno obecna polityka jak za czasów Cezarego Kuleszy. Oczywiście, duży związek sportowy musi utrzymywać pewne relacje z władzą, bo przecież nie żyje w próżni, natomiast w mojej ocenie w tym przypadku granice zostały mocno przekroczone – ocenił Jakub Kwiatkowski.

– I problem obecnego związku jest taki, że te informacje wyciekają, rodzą się afery, jedna po drugiej. Wcześniej tak nie było i to jest główna różnica pomiędzy PZPN-em Bońka i PZPN-em Kuleszy. Pewnych rzeczy nie przykryje nawet najlepszy rzecznik, jeśli organizacja pozwala sobie na zbyt dużo – dodał były rzecznik PZPN.




Jakub Kwiatkowski odszedł z Polskiego Związku Piłki Nożnej w grudniu 2023 roku. Jak przyznał, w końcowym okresie pracy w PZPN nie miał już żadnej satysfakcji. Z czego to wynikało?

– W końcówce pracy w PZPN nie miałem już żadnej satysfakcji, byłem sfrustrowany niemożnością działania. Bycie rzecznikiem polega na zarządzaniu komunikacją, a ja na końcu nie miałem w ogóle na to wpływu. Ani na to, jaki się komunikat ukaże, kiedy i czy w ogóle się ukaże. A podstawową kwestią przy komunikacji kryzysowej jest mówienie prawdy i bycie otwartym na współpracę z mediami. A jak się popełniło błąd, trzeba umieć przeprosić… – opowiedział Kwiatkowski.


źródło: wp sportowe fakty

Warta Poznań przedstawiła strategię na najbliższe lata. Zieloni kontynuują swoją myśl o ekologii i społeczeństwie

Warta Poznań przedstawiła 20-stronicowy „Strategię ESG 2024-2027”. W dokumencie opisano najważniejsze elementy funkcjonowania klubu w najbliższych latach.

 

Plan Warty

Warta Poznań zaprezentowała strategię klubu na najbliższe lata. Podczas piątkowej konferencji prasowej klub przedstawił dwudziestostronicowy dokument na temat planu rozwoju klubu. ESG dotyczy przede wszystkim aspektu środowiskowego, społecznego oraz zarządzania.

 

Kusząca oferta dla Legii Warszawa za Ernesta Muciego. Turecki klub pobiłby swój rekord transferowy [CZYTAJ]

 

Jaki związek ma z tym piłka nożna?

– Warta Poznań jest pionierem we wdrażaniu polityki i strategii ESG przez klub piłkarski w Polsce. Trend został wyznaczony głównie przez kluby z Niemiec, Anglii i Skandynawii. Wynika z kierunków rozwoju gospodarek tych krajów, ale też wysokiego poziomu świadomości społeczeństw w tych krajach. Stworzenie i chęć wdrożenia „Strategii ESG Warty Poznań 2024-2027” wynika z przekonania „Zielonych”, iż klub piłkarski powinien realizować strategię ESG z kilku powodów. Po pierwsze, taka strategia może przynieść korzyści środowiskowe, np. poprzez zmniejszenie śladu węglowego dzięki zastosowaniu energii odnawialnej w klubie i na stadionie, ograniczenie zużycia plastiku czy promowanie recyklingu – czytamy.

– Po drugie, podejmowanie działań społecznych, takich jak inwestowanie w lokalną społeczność, programy edukacyjne dla młodzieży czy wsparcie dla potrzebujących może wzmocnić pozytywny wizerunek klubu i zwiększyć zaangażowanie kibiców. Wreszcie, aspekty zarządzania, takie jak transparentność działań, etyczne standardy w relacjach z interesariuszami czy dbałość o dobre praktyki zarządzania, które mogą wpłynąć na stabilność finansową klubu oraz zwiększyć zaufanie partnerów biznesowych i inwestorów. Realizacja strategii ESG może przynieść korzyści zarówno dla klubu, jak i dla jego otoczenia. Klub ma potencjał szerokiego odziaływania na społeczność, partnerów biznesowych, a szerzej – także na miasto i region, w którym funkcjonuje – napisano na stronie klubu.

 

Warta Poznań awansowała do PKO BP Ekstraklasy w 2020 roku. Od tego czasu Zieloni utrzymują się w elicie. W bieżącym sezonie podopieczni Dawida Szulczka uzbierali 19 punktów w 19 meczach. Warciarze w pierwszym ligowym meczu w 2024 roku zmierzą się u siebie z Rakowem Częstochowa. Spotkanie zaplanowano na 11 lutego o godzinie 12:30.

Źródło: Warta Poznań (na dole artykułu źródłowego znajduje się odnośnik do całego dokumentu ze strategią)

fot. Warta Poznań

Kusząca oferta dla Legii Warszawa za Ernesta Muciego. Turecki klub pobiłby swój rekord transferowy

Paweł Gołaszewski przekazał nowe informacje w sprawie Ernesta Muciego. Według doniesień dziennikarza tygodnika Piłka Nożna Albańczyk odejdzie do Besiktasu za około 10 mln euro.

 

Muci rekordowym transferem Besiktasu?

Ernest Muci dołączył do Legii Warszawa w lutym 2021 roku. Od tego czasu w Wojskowych barwach zagrał 114 spotkań, notując 21 trafień i 10 asyst. Albańczyk w bieżącym sezonie jest bardzo ważną postacią w układance Kosty Runjaicia.

 

Rewolucyjny pomysł upominania zawodników. Sędziowie niedługo mogą zacząć korzystać z niebieskiej kartki [CZYTAJ]

Świetna forma 22-latka zaowocowała zainteresowaniem wielu klubów. Według doniesień Pawła Gołaszewskiego wyceniany na 8 mln euro piłkarz może opuścić Legię Warszawa na rzecz tureckiego Besiktasu.

 

– Ernest Muci bardzo blisko odejścia z Legii Warszawa. Wicemistrzowie Polski otrzymali rekordową ofertę od Besiktasu Stambuł i są bardzo blisko porozumienia. Albańczyk stanie się najdroższym piłkarzem w historii stołecznego klubu. Wróble ćwierkają, że w grę wchodzi kwota ośmiocyfrowa – napisał dziennikarz na portalu X.

 


Umowa Ernesta Muciego z Legią Warszawa obowiązuje do 30 czerwca 2025. Wiele wskazuje na to, że 7-krotny reprezentant Albanii nie dotrwa w klubie do końca umowy.

Źródło: Paweł Gołaszewski

Show przed meczem Al Nassr z Al Hilal. Na murawie pojawił się Undertaker [WIDEO]

Przed towarzyskim meczem Al Nassr z Al Hilal organizatorzy wydarzenia przygotowali ogromną niespodziankę. Na murawie pojawił się legendarny wrestler, Undertaker, który wzniósł trofeum Riyadh Season Cup.




Al Nassr i Al Hilal przygotowują się do wznowienia rozgrywek ligi saudyjskiej. W czwartkowy wieczór zespoły te rozegrały mecz towarzyski w ramach towarzyskiego turnieju Riyadh Season Cup. Starcie czołowych saudyjskich ekip zakończyło się wygraną Al Hilal 2:0. Po jednej bramce zdobyli Al-Dawsari i Sergej Milinković-Savić.




To co odbiło się szerokim echem w piłkarskiej społeczności na całym świecie, wydarzyło się tuż przed rozpoczęciem meczu. Gdy obie drużyny były już na boisku, wtem zgasły światła na stadionie. Z głośników zaczęła wydobywać się charakterystyczna muzyka, którą znają wszyscy kibice wrestlingu na świecie. Przy takim akompaniamencie na boisko wkroczył legendarny wrestler, Undertaker. 58-latek znany jest przede wszystkim z występów dla federacji WWE.




https://twitter.com/AlhilalBayt/status/1755654289240830066

Inwestycja Saudyjczyków w piłkę nożną na szeroką skalę pojawiła się w 2023 roku. Popularyzacja kraju poprzez wykorzystanie innych dyscyplin sportu rozpoczęła się jednak już wcześniej. Dla przykładu od 2021 roku w Arabii Saudyjskiej corocznie odbywa się wyścig Formuły 1. Podobnie jest z wrestlingiem, który uznaje się nie tyle za dyscyplinę sportową, co za rozrywkę sportową. W 2018 roku ogłoszono współpracę saudyjskiego rządu z WWE, największą federacją wrestlingową na świecie. W 2019 roku rozszerzono współpracę, na mocy której WWE ma organizować 2 „duże gale” rocznie w Arabii Saudyjskiej.




Rewolucyjny pomysł upominania zawodników. Sędziowie niedługo mogą zacząć korzystać z niebieskiej kartki

Wiele wskazuje na to, że w piłce nożnej może dojść niedługo do sporych zmian. Według doniesień „The Telegraph” sędziowie będą mogli pokazywać zawodnikom… niebieską kartkę.

 

Niebieska kartka

Sędziowie od 1970 roku mogą pokazywać zawodnikom dwie kartki – w kolorze żółtym i czerwonym. Wiele wskazuje na to, że niedługo dojdzie do zmiany w tym temacie. Według doniesień „The Telegraph” arbitrzy będą mogli skorzystać z trzeciego rodzaju upomnienia – w kolorze niebieskim.

 

Wielka kasa dla Lecha Poznań za zeszłoroczną edycję Ligi Konferencji. Na konto klubu wpłynęła spora suma [CZYTAJ]

Wspomniane źródło przekonuje, że w piątek zostanie ogłoszone wprowadzenie tego rodzaju kary wobec zawodników. Niebieska kartka będzie czymś pomiędzy czerwoną a żółtą kartką. Oznaczać będzie usunięcie zawodnika na 10 minut z boiska. Dwie niebieskie kartki lub niebieska i żółta oznaczają wydalenie piłkarza z boiska.

 

Football Association Board na razie nie przewiduje, aby wprowadzić te przepisy na najwyższym poziomie. Na początku dojdzie do testów w mniej prestiżowych rozgrywkach. Nie można jednak wykluczyć obecności niebieskiej kartki w Pucharze Anglii od następnego sezonu.

 

Pomysł IFAB nie przypadł do gustu UEFIE. Szef federacji Aleksander Ceferin nie wyraża zgody na zmianę przepisów. Wspomniany rodzaj upomnienia nie będzie więc zastosowany w trakcie Ligi Mistrzów i Mistrzostw Europy w Niemczech w 2024 roku.

Źródło: The Telegraph

Świetna informacja dla kibiców. Ekstraklasa wraca do TVP!

Mecze PKO BP Ekstraklasy wracają to Telewizji Polskiej. Transmisja wybranych spotkań w publicznej telewizji już od najbliższej kolejki.




Głównym nadawcą rozgrywek polskiej Ekstraklasy od wielu lat jest stacja CANAL+. W ostatnich latach na zasadzie sublicencji TVP pokazywało na własnych antenach wybrane mecze polskiej ligi. W publicznej telewizji transmitowany był jeden wybrany mecz z danej kolejki. W tym sezonie mecze były transmitowany jednak tylko na kanałach CANAL+.




Między CANAL+ a TVP były prowadzone negocjacje w tej sprawie. W końcu poznaliśmy ich efekty. W tym sezonie na antenach TVP zostanie pokazanych łącznie 15 spotkań – po jednym w każdej kolejce. Mecze mają być transmitowane na kanale TVP Sport z możliwością transmisji także na TVP 1 i TVP 2.




Poza transmisją jednego meczu z danej kolejki na TVP Sport ma ponownie zawitać magazyn „GOL” ze skrótami wszystkich meczów. Dzięki nowej umowie wydłużony został czas skrótu danego meczu do 6 minut. Na antenach TVP będzie także transmitowana gala Ekstraklasy.





fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Wielka kasa dla Lecha Poznań za zeszłoroczną edycję Ligi Konferencji. Na konto klubu wpłynęła spora suma

Lech Poznań w poprzednim sezonie zafundował kibicom wiele emocji w europejskich pucharach. Prowadzący portal „Ranking UEFA” Jan Sikorski przedstawił, ile pieniędzy ta przygoda przyniosła Kolejorzowi.

 

Wielka kasa za grę w Europie

 

Lech Poznań w minionym sezonie dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Podopieczni Johna van den Broma odpadli dopiero po trafieniu na włoską Fiorentinę. Po niespełna roku od tej rywalizacji dowiedzieliśmy się, ile pieniędzy Kolejorz dostanie od UEFY za przygodę w pucharach.

 

Kamil Glik skomentował domniemany konflikt z Robertem Lewandowskim. Wymowne słowa [CZYTAJ]

Na konto Lecha Poznań trafiło ponad 8,4 milionów euro. Powyżej miliona euro z tej puli pochodzi z market pool (podział za prawa telewizyjne – przyp. red.). Prawie 500 tys. euro to zarobek za miejsce w 10-letnim rankingu.

 

Wyniki w grupie przyniosły Kolejorzowi niemal 2 miliony euro, runda barażowa – 0,3 mln euro, 1/8 finału – 0,6 mln euro, 1/4 finału – 1 mln euro.

Źródło: Twitter

Kamil Glik skomentował domniemany konflikt z Robertem Lewandowskim. Wymowne słowa

Od zakończenia mundialu w Katarze Kamil Glik nie pojawił się już na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Piłkarz Cracovii został zapytany o swoją pozycję w kadrze oraz o… domniemany konflikt z Robertem Lewandowskim. Stoper nie zaprzeczył, a nawet jeszcze bardziej podkręcił spekulacje. 




Lewandowski dzierży opaskę kapitana reprezentacji Polski od wielu lat. Przejął ją jeszcze za kadencji Adama Nawałki od Jakuba Błaszczykowskiego. Sytuacja wzbudziła wówczas spore kontrowersje, a kibice i media doszukiwały się konfliktu między panami.

Wymowna odpowiedź

To jednak nie koniec historii. Przez długi czas utrzymywana była narracja, że mimo opaski Lewandowski nie był liderem drużyny. Tę funkcję pełnił natomiast Kamil Glik, zaś ich relacje daleko leżały od najlepszych.




Ostatni raz stoper zagrał jednak w reprezentacji jeszcze na mundialu w Katarze za kadencji Czesława Michniewicza. Później nie znalazł uznania ani u Fernando Santosa, ani u obecnego selekcjonera – Michała Probierza. Teraz w rozmowie z „Weszło” zawodnik odniósł się do swojej pozycji w kadrze. Pojawił się również wątek konfliktu z kapitanem.




– Nie wiem, przecież nie wysyłam powołań. Jeszcze rok temu byłem powoływany, pojechałem na mundial. Nie sądzę, żeby to miało jakikolwiek wpływ – zaznaczył. 

– Nic nie mówię. Komentuję tylko, dlaczego nie jestem powoływany, decyzję podejmuje selekcjoner Probierz – dodał. 




Taką odpowiedzią Glik dał pożywkę kolejnym spekulacjom. Mógł przecież zaprzeczyć, jeśli nie ma żadnego konfliktu z Lewandowskim, ale zamiast tego dał opinii publicznej furtkę do analizowania.

Kamil Glik wróci do reprezentacji Polski? Piłkarz czeka na kontakt ze strony sztabu

Kamil Glik udzielił wywiadu portalom „Weszło” i „sport.tvp.pl”. Polski obrońca odpowiedział na pytania odnośnie powrotu do reprezentacji Polski i ewentualnego pożegnania. – To są decyzje prezesa Kuleszy i trenera Probierza – mówi Glik.




W narodowych barwach Kamil Glik wystąpił 103-krotnie. Więcej meczów w seniorskiej reprezentacji Polski mają tylko Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski. Glik zagrał na EURO 2016 i 2020 oraz na mundialu w 2018 i 2022 roku. Można go zatem spokojnie uznać za jedną z najjaśniejszych postaci piłkarskiej reprezentacji Polski w XXI wieku.




Po raz ostatni w narodowych barwach Kamil Glik zagrał w 2022 roku. Jego ostatnim meczem w drużynie narodowej był pamiętany mecz z Francją na Mistrzostwach Świata 2022. Od tamtej pory Glik nie został powołany na zgrupowanie ani przez Fernando Santosa, ani przez Michała Probierza.

Powrót do reprezentacji?

Na łamach „Weszło” Glik został zapytany o to, czy ma żal, że został skreślony w reprezentacji Polski bez pożegnania. Odpowiedział, że są to decyzje Cezarego Kuleszy i Michała Probierza. Z żadnym z tych panów Glik na ten temat nie rozmawiał.

– To są decyzje prezesa Kuleszy i trenera Probierza. Nigdy z nimi o tym nie rozmawiałem. To nie pytania do mnie – ujawnił Kamil Glik.




Pożegnanie z reprezentacją?

Od ponad roku nie widzieliśmy Kamila Glika w reprezentacji Polski. Patrząc na jego grę w Cracovii ciężko sobie wyobrazić, by w wieku 36 lat wrócił do drużyny narodowej. Został on zapytany o to, czy chciałby pożegnania z kadrą. Jego odpowiedź brzmiała następująco.

– Zawsze gram w otwarte karty, ale to kwestia dla władz PZPN-u. Na pewno dużo dla tej reprezentacji zrobiłem, poświęciłem dużo zdrowia, często przyjeżdżałem jako pierwszy i wyjeżdżałem jako ostatni. Nie odpuszczałem treningów, meczów, zgrupowań, byłem na każde wezwanie. Najważniejsze jest, co siedzi w środku mnie. A czyjeś opinie, prezesa czy kogokolwiek, ich decyzja, czy będą chcieli do mnie zadzwonić. Mają do mnie numer telefonu – odpowiedział Glik.




Kontuzja

Glik udzielił także wywiadu serwisowi „sport.tvp.pl”. Tam również odpowiedział na pytania odnośnie reprezentacji Polski. Ostatnio Kamil nabawił się kontuzji. Jak mówi, powinien wyleczyć uraz w ciągu 2-3 tygodni. Nie wyklucza on powrotu do zdrowia przed barażami o awans na EURO 2024.

– Nie wiadomo, co będzie za dwa tygodnie. Po co tak daleko wybiegać myślami w przyszłość? Podchodzę do tego spokojnie. Przede wszystkim chcę się wyleczyć – przekazał Glik.


źródło: Weszło, sport.tvp.pl

De Laurentiis obwinia agenta Zielińskiego. „Jestem na niego zły”

Aurelio De Laurentiis wypowiedział się na temat zakończenia współpracy z Piotrem Zielińskim po zakończeniu bieżącego sezonu. Prezes SSC Napoli obwinił za to agenta piłkarza, Bartłomieja Bolka.

 

Zieliński odejdzie z Neapolu

SSC Napoli niedawno poinformowało niedawno o rozstaniu się z Piotrem Zielińskim po zakończeniu sezonu. Polak wielokrotnie dawał sygnały o chęci pozostania na Stadio Diego Armando Maradona. Rozmowy klubu z agentem nie zakończyły się jednak porozumieniem.

 

Piłkarze Ekstraklasy wskazali największego buraka w lidze. Zaskakująca odpowiedź Podolskiego [WIDEO]

Teraz wiele wskazuje na to, że po sezonie Piotr Zieliński dołączy do Interu jako wolny agent. Nad tym faktem ubolewa prezes Napoli, Aurelio De Laurentiis. Według piłkarskiego działacza winę za odejście „Zielka” z Neapolu ponosi Bartłomiej Bolek.

 

– Jestem zły na jego agenta Bolka. Kiedy zaoferowałem mu dużo pieniędzy, a on nie chciał, żeby został, to bardzo się rozzłościłem. Jest najlepiej zarabiającym zawodnikiem w drużynie i kiedy Bolek musi cię sprzedać, bo musi zarabiać, to ja mam odmienne zdanie. Nie jestem absolutnie zły na piłkarza, ale na tych, którzy zechcieli go zabrać – powiedział szef mistrzów Włoch.

 

Od tego momentu Piotr Zieliński nie będzie pełnił głównej roli w Napoli. Klub odsunął go od Ligi Mistrzów. Polak nie znalazł się również w kadrze na mecz z Hellasem. Najprawdopodobniej nie zostanie jednak całkowicie odsunięty. Polak będzie pełnił rolę rezerwowego.

Źródło: Gianluca Di Marzio, transfery.info

Piłkarze Ekstraklasy wskazali największego buraka w lidze. Zaskakująca odpowiedź Podolskiego [WIDEO]

Lukas Podolski i inni piłkarze PKO BP Ekstraklasy wzięli udział w Q&A (pytania i odpowiedzi – przyp. red.) na kanale „Meczyków”. Ligowi zawodnicy mieli wskazać największego buraka w rozgrywkach.

 

Josue „burakiem ligi”?

Dziennikarz portalu „Meczyki.pl” przeprowadził z piłkarzami PKO BP Ekstraklasy Q&A. Zawodnicy mieli między innymi wskazać największego buraka na boisku. Ciekawą odpowiedź na to pytanie podał Lukas Podolski, który wybrał Josue i… siebie.

 

Udany początek działalności „Kanału Zero”. Tyle zarobił z reklam przez pierwsze 4 dni [CZYTAJ]

Na to pytanie odpowiedział również napastnik Rakowa Częstochowa, Łukasz Zwoliński. 30-latek również wskazał na portugalskiego piłkarza Legii Warszawa. Zaznaczył jednak, że nie poddaje się jego prowokacjom.

 

– Wydaje mi się, że Josue. Ale nie mam 18 lat, żeby dawać się prowokować tego typu zagrywkom – stwierdził.

PKO BP Ekstraklasa wraca już w najbliższy piątek. W pierwszym ligowym spotkaniu w 2024 roku Stal Mielec zagra u siebie z Puszczą Niepołomice. Start spotkania zaplanowano na godzinę 18:00.

 

Źródło: Meczyki.pl

Molde zaprzecza plotkom nt. kibiców Legii. „Odsyłamy też do oświadczenia policji”

Już w przyszłym tygodniu dojdzie do meczu w fazie pucharowej Ligi Konferencji między Legią Warszawa a Molde. Wokół spotkania narastają negatywne emocje po tym, jak okazało się, że Norwegowie anulują noclegi kibicom z Polski, bo… są z Polski. „WP Sportowe Fakty” zapytało o to rzecznika prasowego klubu. 




Jak wiadomo – kibice Legii otrzymali zakaz wyjazdowy na pięć kolejnych meczów w europejskich pucharach. Oznacza to, że „Wojskowi” nie mogą liczyć na zorganizowany doping.




Okazuje się jednak, że trudności napotkali także indywidualni kibice. W internecie pojawiły się screeny z odmowami noclegów dla kolejnych fanów. Pojawiły się nawet plotki, że przed Polakami ostrzegała norweska policja. Burmistrz Molde w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zdecydowanie zaprzeczył jednak tym rewelacjom.

„Nie mogą kupować biletów”

W podobnym tonie wypowiedział się również rzecznik prasowy klubu, do którego odezwała się redakcja. Zdementował on plotki o wystosowanie prośby do hoteli, w myśl których miałyby one odrzucać rezerwacje dla polskich kibiców.




– Molde FK życzyłoby sobie powitać fanów Legii na meczu 15 lutego o 18:45, ale restrykcje UEFA sprawiły, że fani Legii nie mogą kupować biletów na to spotkanie – napisał Per Lianes w oświadczeniu dla „WP Sportowe Fakty”.




– Natomiast możemy zdementować plotki, że hotele w mieście zostały poproszone o powstrzymanie się od rezerwowania noclegów polskim kibicom. Takie pogłoski dotarły do naszego klubu, ale Molde FK nie kontaktował się z hotelami, aby takie ograniczenia zastosować. W tej sprawie odsyłamy też do oświadczenia policji w Molde, która podkreśla, że z jej strony nie było działań, aby takie ograniczenia zostały zastosowane – czytamy dalej.




– Molde FK ma tylko dobre doświadczenia z Legią Warszawa z 2013 roku, mamy wielu polskich obywateli jako kibiców na naszych meczach. Chcielibyśmy powitać kibiców przyjezdnej drużyny również na tym spotkaniu, ale musimy się stosować do ograniczeń nałożonych w tym przypadku przez UEFA – podsumował rzecznik. 

Udany początek działalności „Kanału Zero”. Tyle zarobił z reklam przez pierwsze 4 dni

„Kanał Zero” zaliczył udany początek działalności w serwisie YouTube. Krzysztof Stanowski ujawnił wynagrodzenie z reklam za pierwsze 4 dni funkcjonowania kanału.




Wraz z początkiem lutego „Kanał Zero” rozpoczął swoją działalność w serwisie YouTube. Krzysztof Stanowski i spółka rozpoczęli projekt z wysokiego „C”, przeprowadzając wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą.




Udany start Kanału Zero

Zainteresowanie kanałem jest niezwykle wysokie. Do tej pory na kanale pojawiło się 17 filmów/transmisji na żywo, które wygenerowały ok. 12 milionów wyświetleń. Sumując to z „shortsami” a także z jednym filmem sprzed 1 lutego w ciągu ostatnich 28 dni „Kanał Zero” przekroczył już barierę 16 milionów wyświetleń.




Ile zarabia Kanał Zero?

Krzysztof Stanowski podzielił się także zarobkami z reklam przy materiałach z pierwszych czterech dni. Wyniosły one 115 tysięcy złotych. Są to zarobki jedynie z reklam z YouTube nie uwzględniające wpływów od bezpośrednich reklamodawców KZ.





TROLLNEWSY I MEMY