NEWSY I WIDEO

Manchester United negocjuje nową umowę z Adidasem. Wielkie pieniądze i ogromna kara za brak Ligi Mistrzów

The Times przekazał nowe doniesienia w sprawie umowy sponsorskiej Adidasa z Manchesterem United. Według doniesień Martyna Zieglera Czerwone Diabły mogą otrzymać sporą karę pieniężną za brak awansu do Ligi Mistrzów.

Nowe warunki umowy

Wiele wskazuje na to, że Manchester United przedłuży umowę z Adidasem. Oficjalnie jeszcze nie ogłoszono porozumienia, ale najnowsze doniesienia sugerują zbliżającą się finalizację rozmów. Współpraca będzie jednak obowiązywać na nieco innych zasadach.

Według doniesień The Times w szczegółach nowej umowy dojdzie do zmian. Martyn Ziegler przekazał, iż porozumienie Manchesteru United z Adidasem będzie warte aż 90 mln funtów. W umowie będzie jednak klauzula, która jest potencjalną karą dla Czerwonych Diabłów.

Wspomniane źródło przekonuje, że Manchester United ma stracić 10 mln funtów za każdy sezon bez gry w Lidze Mistrzów. Dodatkowo taki sam zapis ma wejść w życie od następnego sezonu jeszcze w ramach poprzedniej umowy.

Do tej pory niemiecka firma odzieżowa mogła ukarać klub z Manchesteru dopiero w momencie, kiedy ten nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów dwa sezony z rzędu.

Źródło: The Times

Jacek Laskowski wziął w obronę Milika. Mocny apel do kibiców. „Odpalcie licznik i nie wyłączajcie go”

Arkadiusz Milik jest regularnie krytykowany za swoją grę w Juventusie i reprezentacji Polski. 30-latkowi nie można jednak odmówić kapitalnej kariery i gry w wielkich klubach. Jacek Laskowski stanął w obronie napastnika i zaapelował do kibiców w mocnych słowach.




Milik za kadencji Adama Nawałki tworzył niezawodny duet w ataku reprezentacji Polski z Robertem Lewandowskim. Wówczas grał również w Ajaxie Amsterdam, gdzie zapracował sobie na transfer do Napoli. Tam zresztą też radził sobie do pewnego momentu bardzo dobrze.

„Odpalcie licznik”

W pewnym momencie niestety Polak zaczął zaliczyć ciągły regres. Szczególnie widać było to w reprezentacji, gdzie kibice wyliczali mu kolejne mecze bez zdobytej bramki. Doszło nawet do tego, że przez kilka lat z rzędu Milik strzelał ledwie jednego gola w narodowej kadrze.

Krytyka nad 30-latkiem od długiego czasu zdaje się jednak być nieproporcjonalna do jego umiejętności, kariery oraz tego, co rzeczywiście prezentuje. Podobnego zdania jest zresztą Jacek Laskowski, który zwrócił uwagę na to, że Milik stał się wręcz kozłem ofiarnym dla kibiców. Zaapelował więc do nich w mocnych słowach na antenie portalu meczyki.pl.

– Od kilku lat odczuwam pewien dyskomfort, że Milik stał się takim kozłem ofiarnym reprezentacji Polski.  Polscy kibice zrobili sobie z Arka Milika „mema”, które tworzą, że tak powiem, dla beki – zaczął komentator TVP Sport. 




– Jak skończy Milik grać w Juventusie, to proszę odpalcie licznik do następnego polskiego napastnika, który będzie grał w Juventusie. I błagam, nie wyłączajcie go po mojej śmierci – dodał. 

W bieżącym sezonie statystyki Milika nie są powalające. Na 28 występów w Juventusie strzelił tylko 6 bramek, z czego 3 trafił przeciwko Frosinone w Pucharze Włoch, popisując się hat-trickiem. Mimo to nie można odmówić mu udanej kariery. W jej trakcie grał przecież dla wspomnianego Ajaxu i Napoli, ale też w Olympique Marsylii czy Bayerze Leverkusen.

Vinicus najpierw wyśmiał sędziego, a później żalił się, że dostał żółtą kartkę [WIDEO]

Vinicius nie zagra w kolejnym meczu Realu Madryt. Brazylijczyk został ukarany kolejną żółtą kartką w ostatnim meczu z Osasuną (4-2). Co istotne… sam na to zapracował. 




„Królewscy” wygrali sobotni mecz z Osasuną 4-2, a Vinicius popisał się dubletem. Pozostałe trafienia dla Realu zanotowali Carvajal i Brahim Diaz.

Samowykluczenie

Niestety, mimo świetnego występu, Vinicius ponownie wywołał kontrowersje. Tym razem Brazylijczyk pod koniec pierwszej połowy wyśmiał jedną z decyzji sędziego, za co zarobił momentalnie żółtą kartkę. Sytuacja będzie mieć spore konsekwencje, bo Brazylijczyk będzie musiał odbyć zawieszenie i nie zagra w meczu z Athletikiem Bilbao po przerwie reprezentacyjnej.

Opinia publiczna była jednak zbulwersowana późniejszym zachowaniem Viniego. Gdy piłkarze schodzili na przerwę do szatni, Brazylijczyk zwrócił się do kamery, wyraźnie rozżalony otrzymaną kartką.

– W każdym meczu ten sędzia daje mi kartkę. W każdym! To niesamowite – wypalił. 

„Kibice” zaatakowali piłkarzy i ich bliskich po zakończeniu meczu. Skandal w V lidze [WIDEO]

Podczas meczu w V lidze doszło do paskudnej sytuacji. Na murawie pojawili się pseudokibice, którzy zaatakowali piłkarza oraz jego rodzinę. 




W pierwszym meczu rundy wiosennej pierwszej grupy wielkopolskiej V ligi doszło do starcia Naszej Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski ze Spartą Szamotuły. Gospodarze wygrali spotkanie 4-2, ale nie było czasu na radość. Tuż po końcowym gwizdku doszło do nieprzyjemnej sytuacji.

Skandal

Na murawę wtargnęli pseudokibice Dyskobolii, którzy zaatakowali piłkarzy gości. Mało tego, rzucili się również na rodziny zawodników. Sparta Szamotuły odniosła się do tej sytuacji na swoim profilu na Facebooku, dodatkowo zamieszczając wideo z zajścia.




Do prawdziwego skandalu doszło w doliczonym czasie gry drugiej połowy spotkania. Grupa miejscowych PSEUDOKIBICÓW Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski zaatakowała naszych kibiców. Zaznaczamy, że nie było żadnej zorganizowanej grupy kibicowskiej z Szamotuł. Głównym celem pseudokibiców były rodziny z dziećmi oraz partnerki naszych zawodników. Jesteśmy zbulwersowani tym, co się wydarzyło. Na nagraniu wideo z incydentu widać jednoznacznie jak agresywni kibice Grodziska rzucają się na rodziny z dziećmi i bliskich naszych zawodników, którzy jak zawsze wspierają nas na każdym meczu. Mamy nadzieję, że ten post wywoła oburzenie w całym piłkarskim środowisku – czytamy. 

Na filmie widać, jak dziewczyna jednego z zawodników zostaje uderzona oraz ukradziono jej szalik Sparty. Dyskobolia ma się odnieść do sprawy w niedzielę. Na ten moment klub przeprosił tylko pokrzywdzone osoby.

Nietypowa kontuzja Harry’ego Kane’a. Anglik uderzył w słupek [WIDEO]

Harry Kane nabawił się urazu podczas sobotniego meczu Bundesligi przeciwko Darmstadt. Anglik musiał opuścić boisko po tym, jak uderzył w słupek.

W sobotnie popołudnie Bayern Monachium mierzył się na wyjeździe z Darmstadt. Zgodnie z oczekiwaniami Bawarczycy odnieśli zwycięstwo, wygrywając wynikiem 5:2. Tym samym Bayern wciąż pozostaje w walce o mistrzostwo Niemiec, choć strata do Bayeru jest już dość duża.




O koronę króla strzelców w tym sezonie walczy Harry Kane. Co więcej, Anglik jest na dobrej drodze do tego, by pobić rekord Roberta Lewandowskiego w liczbie zdobytych bramek w jednym sezonie Bundesligi. Anglik ma na swoim koncie już 31 goli. Dziś zanotował jedno trafienie w meczu z Darmstadt. Do końca sezonu pozostało już tylko 8 kolejek.

Harry Kane nie zdołał jednak dokończyć dzisiejszego spotkania. 30-latek został zmieniony w 82. minucie meczu. Chwilę wcześniej Kane nabawił się urazu. W jaki sposób? A no w bardzo nietypowy. Chcąc dobić piłkę do pustej bramki, Harry Kane uderzył w słupek. Zdołał opuścić boisko o własnych siłach.

Podczas pomeczowej konferencji prasowej głos w sprawie stanu zdrowia Kane’a zabrał Thomas Tuchel. Trener Bayernu przekazał wszystkim, że jego podopieczny skręcił kostkę podczas ataku na piłkę. Kontuzjowane miejsce okładał lodem. Póki co w klubie nie wiedzą jeszcze, na ile poważny jest to uraz.




Skandaliczna oprawa kibiców Cracovii. Zaprezentowali egzekucję postaci związanej z Wisłą [WIDEO]

Podczas meczu Cracovii z Widzewem Łódź doszło do skandalicznych scen na trybunach. Kibice Pasów przygotowali oprawę, która uderzyła w grupę fanatyków Wisły Kraków.

Remis w pierwszym sobotnim meczu

Cracovia zremisowała u siebie z Widzewem Łódź w sobotnim meczu rozgrywanym od 12:30. Spotkanie obfitowało w sporo emocji. Ostatnie minuty tego meczu były naprawdę gorące, bowiem goście po trafieniu w 85. minucie na 2:1 byli blisko wygranej. Ostatecznie Pasy wyrównały w 89. minucie i mecz zakończył się remisem.

 

Skandaliczna oprawa

Gorąco było nie tylko na murawie. Kibice Widzewa Łódź utrzymują dobre stosunki z grupą fanatyków Wisły Kraków. Odwieczny rywal Białej Gwiazdy, Cracovia postanowiła wykorzystać mecz z Widzewem do prezentacji skandalicznej oprawy. Na banerze pokazanym na trybunach pokazano między innymi egzekucję postaci z symbolem „Bogów Trybun”, czyli grupy kibicowskiej Wisły.

 

Oprawę podpisano słowami „Jesteśmy jak Prometeusz, bo dajemy ludziom ogień”. Przy choreografii odpalono również środki pirotechniczne.

Oprawa kibiców Cracovii wywołała spore poruszenie wśród kibiców i dziennikarzy. Wielu z nich uważa, że skandaliczna choreografia ze strony fanatyków Pasów powinna spotkać się z karą ze strony komisji ligi.

Źródło: Twitter

Na jaw wyszły kosmiczne zarobki Infantino. W kieszeni szefa FIFA lądują ogromne stawki

FIFA opublikowała raport finansowy za miniony rok. Opisano w nim między innymi zarobki szefa federacji – Gianniego Infantino. 

Nie od dziś wiadomo, że FIFA dysponuje ogromnymi środkami pieniężnymi. Biorą się one ze współprac, organizowanych turniejów, przychodów z praw telewizyjnych, oglądalności i wielu, wielu innych. W grę wchodzą także dodatkowe premie i bonus, zawarte wśród umów sponsorskich.

Kosmiczne zarobki

W najnowszym raporcie finansowym FIFA opublikowała między innymi zarobki prezesa Gianniego Infantino. Szwajcar miał w 2023 roku zarobić w sumie 4,13 mln franków szwajcarskich (ok. 18,5 mln złotych). Jego podstawowa pensja wzrosła tym samym o 500 tysięcy do 2,46 mln. Doliczyć trzeba było również do tego roczną premię w postaci 1,65 mln franków.

Nie zmieniły się z kolei zarobki 37-osobowej Rady FIFA. Sześciu prezesów, którzy kierują kontynentalnymi federacjami otrzymali po 300 tysięcy franków (wraz ze zwrotem wydatków). Pozostali członkowie rady otrzymali po 250 tysięcy (oraz zwrot wydatków).

Wynagrodzenie dla Infantino jest wcześniej konsultowane przez trzyosobową komisję. W jej skład wchodzi emerytowany sędzia z Indii – Mukul Mugdal, który jest jej szefem. Uzupełniają go z kolei: Alejandro Dominguez (wiceprezes FIFA, prezydent CONMEBOL) i Bruno Chiomento (doświadczony szwajcarski księgowy).

Zdobył mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław. Zagra w B Klasie

Nowym zawodnikiem B Klasowej Sparty Będkowo został Cristian Omar Diaz. Argentyńczyk w sezonie 2011/2012 zdobył mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław.

Cristian Omar Diaz trafił do Polski latem 2010 roku. Zasilił wówczas szeregi Śląska Wrocław. Z Wojskowymi zdobył mistrzostwo Polski w sezonie 2011/2012. Jego przygoda w Śląsku zakończyła się w 2013 roku. Przez blisko 3 lata rozegrał w barwach Śląska 68 oficjalnych meczów. Zdobył w nich 18 bramek i zanotował 9 asyst.

Po zakończeniu przygody w Śląsku Wrocław Cristian Omar Diaz opuścił nie tylko Polskę, ale i Europę. Najpierw grał w Boliwii, a następnie w rodzimej Argentynie oraz na Dominikanie. Od lipca 2021 roku Argentyńczyk nie grał w profesjonalnym klubie.




Profesjonalna kariera odjechała już 37-letniemu napastnikowi. Mimo to nie postanowił na dobre rozstawać się z grą w piłkę. Jak się okazuje, Cristian Diaz wrócił do Polski. Będzie on grał w barwach B Klasowej Sparty Będkowo. Informacja została podana na oficjalnym fanpage’u klubu.

– Środkowy napastnik dzięki swojemu doświadczeniu będzie idealnym dopełnieniem naszej drużyny w drodze po upragniony awans i pomoże rozwinąć skrzydła pozostałym zawodnikom. Cristian wspomoże nasz klub nie tylko grą. Dzięki swojej wiedzy pomoże w rozwoju długofalowego projektu o którym wkrótce napiszemy więcej – czytamy.




Sparta Będkowo występuje obecnie na poziomie B Klasy, rozgrywając mecze w drugiej grupie wrocławskiej. Po rundzie jesiennej Sparta zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli. Do lidera nowy zespół Cristiana Omara Diaza traci zaledwie 2 punkty.

Fatalne wieści dla Arkadiusza Milika. Trener Juventusu potwierdził przykre informacje

Arkadiusz Milik przeżywa nie najlepszy czas w swojej karierze. Piłkarz Juventusu nie może liczyć na regularne występy w drużynie Massimiliano Allegriego. Na domiar złego Włoch potwierdził, że napastnikowi przydarzyła się kontuzja. 

30-latek ma spore wahania formy. Strzelił co prawda gola w ostatnim meczu z Atalantą (2-2), ale wcześniej w lidze zaliczył smutną passę aż 18 występów bez bramki. Nierówna forma przełożyła się również na brak powołania do reprezentacji Polski na marcowe zgrupowanie. Michał Probierz wolał postawić na Roberta Lewandowskiego, Adama Buksę, Krzysztofa Piątka i Karola Świderskiego.

Uraz

Na tym problemy Milika się jednak nie kończą. Massimiliano Allegri potwierdził, że Polak doznał kontuzji na ostatnim treningu „Starej Damy” i nie wystąpi on w meczu z Genoą.

– Arkadiusz Milik nie zagra w najbliższym meczu, miał mały problem podczas ostatniej sesji treningowej. Po przerwie reprezentacyjnej ponownie ocenimy jego stan – powiedział Allegri. 

Więcej szczegółów podał Gianluca Di Marzio. Znany włoski dziennikarz przekazał, że Milik miał doznać kontuzji mięśnia przywodziciela. Jego przerwa od gry może potrwać nawet 15 dni.

Fani Lazio naskoczyli na gwiazdę zespołu przy jego żonie i 4-letnim synu. „Zostali zaatakowani werbalnie i fizycznie przed przedszkolem”

Na ulicach Rzymu doszło do niebezpiecznej sytuacji. W miniony piątek kibice Lazio zaatakowali piłkarza swojego ulubionego klubu, Ciro Immobile.

 

Immobile ofiarą ataku przez własnych kibiców

Lazio zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli ligi włoskiej. Ekipa prowadzona do niedawna przez Sarriego zdobyła 40 punktów w 28 spotkaniach.

Bieżący sezon nie wygląda najlepiej pod względem liczb u gwiazdy zespołu, Ciro Immobile. Włoski napastnik zanotował sześć bramek i jedną asystę w 24 spotkaniach.

 

Kiepskie wyniki zespołu i przeciętna forma gwiazdy Lazio wywołały sporą frustrację wśród kibiców. W piątek w centrum Rzymu doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Kibice Lazio zaatakowali Ciro Immobile.

Podczas konfrontacji z fanami byli obecni również żona i syn piłkarza. Mężczyźni mieli obrażać kobietę. Prawnicy piłkarza Lazio szybko nagłośnili całą sprawę.

– Ciro Immobile, jego żona Jessica i czteroletni syn Mattia zostali zaatakowani werbalnie i fizycznie przez grupę osób przed przedszkolem ich syna. Wszystko to niestety następuje po nakręceniu spirali nienawiści przez część prasy i dziennikarzy za pośrednictwem swoich portali społecznościowych, w których podawane były fałszywe informacje – przekazali współpracownicy włoskiego napastnika, odnosząc się do plotek, jakoby 34-latek miał wpływ na zwolnienie Sarriego.

Źródło: La Gazzetta dello Sport, Meczyki.pl

„W mojej reprezentacji Milik miałby zawsze miejsce”. Zbigniew Boniek komentuje powołania

Czwartkowego wieczoru poznaliśmy kadrę reprezentacji Polski na marcowe zgrupowanie. Wśród powołanych zabrakło Arkadiusza Milika, co zdziwiło Zbigniewa Bońka. Były prezes PZPN w rozmowie z „Polsatem Sport” stwierdził, że w jego reprezentacji Milik zawsze byłby pewny powołania.

Już w przyszłym tygodniu rozpocznie się zgrupowanie reprezentacji Polski, podczas którego Polacy rozegrają baraże o awans na Mistrzostwa Europy 2024. Już w czwartek Biało-Czerwoni zagrają z Estonią. W przypadku wygranej w meczu o awans na EURO 2024 Polacy zagrają ze zwycięzcą meczu Walia-Finlandia.




Od kilku tygodni jednym z tematów przewodnich w polskiej piłce były powołania na marcowe zgrupowanie. W końcu się ich doczekaliśmy. W czwartkowy wieczór Michał Probierz ogłosił 27-osobową kadrę na nadchodzące mecze. Tym razem obyło się bez większych niespodzianek. Jeśli chcielibyśmy szukać największych nieobecnych, można by wskazać wówczas takich piłkarzy jak Arkadiusz Milik, czy Karol Linetty.




Wybory Michała Probierza na łamach „Polsatu Sport” skomentował Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN był zaskoczony brakiem Arkadiusza Milika. Wszak jesienią był on jeszcze w kadrze Michała Probierza. Zbigniew Boniek stwierdził, że Arkadiusza Milika w swojej kadrze widziałby zawsze.

– Oczywiście, że brak Arka na liście mnie zaskoczył i to bardzo mocno. Wbrew pozorom, ten ruch Michała Probierza ma spore konsekwencje. Na pewno o braku Milika będzie sporo mówiła drużyna. Jest to też wielki cios dla samego Arka, który się dobrze czuje i gra często w Juventusie – skomentował Zbigniew Boniek.

– Taka jest jednak decyzja trenera, on ma do niej prawo. W mojej reprezentacji Milik miałby zawsze miejsce, tym bardziej, że potrzebujemy bramek – dodał.

– Michał podjął inną decyzję, trzeba ją uszanować. To on jest selekcjonerem – zakończył.


źródło: polsat sport

Przerażający mail matki Boatenga wyszedł na jaw. „Odebrała sobie życie, a on nie chce ponieść konsekwencji”

„Der Spiegel” dotarło do szokujących informacji w sprawie Jerome’a Boatenga. Niemieccy dziennikarze odkopali maila z 2021 roku, wysłanego przez matkę piłkarza do swojego prawnika. Bezpośrednio oskarża w nim swojego syna o znęcanie się nad kobietami. 




Na początku 2021 roku Boateng rozstał się ze swoją wieloletnia partnerką – Kasią Lenhardt, modelką polskiego pochodzenia. Już tydzień po zerwaniu media obiegła informacja o śmierci kobiety, która miała popełnić samobójstwo. Niedługo później ujawniono, że Boateng stosował przemoc wobec kobiety, a na dodatek miał ją zmusić do podpisania klauzuli poufności, która wstrzymywała ją od mówienia prawdy na temat związku.

Przerażająca wiadomość

Mimo upływu lat sprawa nadal nie została rozwiązana. Niemiec do niczego się nie przyznaje i w dalszym ciągu nic mu nie udowodniono. Obecnie wyszły jednak na jaw zupełnie nowe fakty. „Der Spiegel” ujawnił maila matki Boatenga, który miała wysłać do swojego prawnika w marcu 2021 roku.

Mój syn od lat znęca się psychicznie i fizycznie nad kobietami, teraz Kasia Lenhardt odebrała sobie życie, a on nadal nie chce ponieść konsekwencji swojego zachowania – pisała na krótko po śmierci Kasi Lenhardt matka Boatenga. 

Na tym jednak nowe informacje się nie kończą. „Der Spiegel” dotarł również do wiadomości głosowych, które Kasia miała wysłać do znajomych w październiku 2019 roku. Twierdzi w nich, że Boateng był wobec niej agresywny i niemal złamał jej kciuk. Część osób ma także twierdzić, że kobieta wysyłała im zdjęcia siniaków na ciele.




Wieloletni reprezentant Niemiec nadal nie odniósł się do nowych doniesień. Głos zabrał natomiast jego prawnik, który przesłał dziennikarzom krótką wiadomość.

Ze względu na toczące się postępowanie nasz klient nie jest obecnie w stanie szczegółowo odpowiedzieć na pańskie pytania. Zatem zasadniczo: jesteście po prostu w dużej mierze dezinformowani. Ponadto najwyraźniej otrzymujcie jedynie wybiórcze informacje – oznajmił pełnomocnik. 

Wielki powrót Lorda Bendtnera! Były piłkarz wraca do piłki nożnej w zupełnie nowej roli

Nicklasa Bendtnera znają prawdopodobnie wszyscy piłkarscy kibice. Duńczyk miał bardzo bogatą karierę, która jednak opiewała również w sporo akcji pozasportowych. Obecnie były napastnik znalazł sobie nową pracę. 

36-latek w trakcie kariery miał okazję grać w wielu wielkich klubach. Najwięcej czasu spędził w Arsenalu, ale w CV ma również Juventus, Wolfsburg czy Sunderland. Warto jednak zaznaczyć, że „Kanonierem” został zaledwie w wieku 16 lat i dość szybko zyskał uznanie w oczach Arsene’a Wengera, który konsekwentnie na niego stawiał.

Wzlot i upadek

Bendtner stawał się coraz lepszy, a jego kontrakt – coraz większy. W dokumencie „The Portrait” zdradził, że jego pensja wzrosłą z 400 funtów do aż 10 tysięcy tygodniowo. Niestety było to również zgubne dla rozwijającego się napastnika.

– Im większe sukcesy odnosił, tym stawał się gorszy. Myślał, że może po prostu imprezować i pić – mówił Liam Brady, cytowany przez „Daily Mail”. 

 

W końcu po obniżce formy Duńczyk został wypożyczony do Sunderlandu. Wtedy też miały się u niego zacząć problemy alkoholowe. W mediach z kolei pojawiały się kolejne afery, jak choćby wieść o jego romansie z Caroline Luel-Brockdorff, po którym do Bendtnera przytknął pseudonim „Lord”.

Nowe zajęcie

Finalnie Duńczyk w wieku 31 lat zdecydował się na zakończenie kariery w styczniu 2020 roku. Jego ostatnim klubem była FC Kopenhaga, z której wiele lat temu trafił do Arsenalu. Początkowo były napastnik miał zająć się trenowaniem, jednak jego plany diametralnie się zmieniły.

Przez kolejne dwa lata do 2022 roku Bendtner prowadził życie celebryty oraz otrzymał własne reality show „Bendtner i Philin”, gdzie z byłą partnerką opowiadali o swoim życiu. Dwa lata temu został z kolei… pranksterem. W programie „Nicklas pranker” robił żarty swoim przyjaciołom i innym celebrytom.

 

Wkrótce Bendtner może jednak wrócić do korzeni. Duński „Dagbladet” przekazał, że 36-latek otrzymał ofertę zostania ekspertem w TV2 podczas zbliżającej się przerwy na reprezentacje.

– Będzie to trio z mocnymi opiniami, dobrą rozrywką i dynamiką w studiu – zapowiedział nawet szef stacji, Kristian Hyldgaard, który przyznał, że Bendtner zaskoczył go pozytywnie swoimi analizami i wiedzą. 

Dania zmierzy się niebawem ze Szwajcarią i Wyspami Owczymi w meczach towarzyskich. Pierwszy mecz rozegrany zostanie 23 marca, zaś drugi trzy dni później.

Szczere wyznanie byłego piłkarza wielkich klubów. „Czuję, że życie wymyka mi się z rąk”

Pablo Daniel Osvaldo za pośrednictwem Instagrama poinformował o swojej chorobie. Były piłkarz Romy, Interu u reprezentacji Włoch zmaga się z ciężką depresją.

 

Ciężka choroba

Daniel Osvaldo w trakcie swojej piłkarskiej kariery zagrał 288 spotkań. W jej trakcie zanotował 87 trafień i 25 asyst. Reprezentował m.in. barwy Southampton, porto, Juventusu, Interu, Boca Juniors, Fiorentiny czy Romy.

 

Piłkarz zakończył swoją karierę w lipcu 2020 roku. Jego ostatnim klubem było argentyńskie Banfield. Teraz w mediach społecznościowych otwarcie przyznał, że choruje na ciężką depresję. Szczegóły swoich zmagań zdradził na Instagramie.

– Jest mi ciężko, ale myślę, że nadszedł ten czas, czuję taką potrzebę. Od długiego czasu zmagam się z depresją, która doprowadziła mnie do uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Czuję, że życie wymyka mi się z rąk – stwierdził Pablo Daniel Osvaldo.

– Chcę to powiedzieć i podzielić się z Wami: leczę się psychiatrycznie, biorę leki, straciłem poczucie własnej wartości. Wielokrotnie wracam do nałogów i popadam w autodestrukcję. Nigdzie nie wychodzę, nie wstaję z łóżka, nie wychodzę z pokoju, nie jem. Uzależnienia tylko pogłębiły moją depresję. W przeszłości byłem piłkarzem, byłem zupełnie innym człowiekiem, dumnym i pewnym siebie. Teraz zupełnie siebie nie poznaję – dodał były piłkarz m.in. AS Romy.

– Nie da się z tego wyjść samemu. Trudno mi odróżnić prawdę od tego, co wymyśla moja psychika. Proszę o przebaczenie moich przyjaciół, moją rodzinę, moje dzieci. Czuję, że skoro wszyscy wiedzą, co się ze mną dzieje, to nie mogę uciec, muszę znaleźć rozwiązanie – podsumował.

Źródło: Instagram, Football Italia, Meczyki.pl

Piękne słowa Kloppa po debiucie Musiałowskiego. „Czeka wystarczająco długo”

Mateusz Musiałowski w końcu się doczekał i zadebiutował w seniorskiej drużynie Liverpoolu. Polak wystąpił przeciwko Sparcie Praga w 1/8 finału Ligi Europy. O jego grze oraz przyszłości w klubie wypowiedział się Juergen Klopp. 




20-latek od 2021 roku jest piłkarzem Liverpoolu. Do tej pory grał głównie w młodzieżowych drużynach, w których często zbierał dobre recenzje. Polak nie mógł liczyć jednak na występ w pierwszej drużynie, aż do minionego czwartku.

„Kolejny wspaniały dzieciak”

Musiałowski pojawił się na boisku w rywalizacji ze Spartą Praga w 1/8 Ligi Europy. W sumie na murawie spędził 17 minut i zaprezentował się dość dobrze. Angielskie media zauważyły jednak, że zżerała go trema. Juergen Klopp postanowił wypowiedzieć się szerzej o jego grze.

Zawodnicy rozwijają się w różnym tempie. On jest wyjątkowym talentem, ale my w klubie patrzymy na futbol w sposób specyficzny – powiedział Niemiec. 




Mateusz coraz lepiej się rozwija, dlatego uznałem, że to już czas. Mieliśmy wybór między kilkoma zawodnikami, ale uznałem, że trzeba dać mu te kilka minut, bo czeka na nie już wystarczająco długo. To jest kolejny wspaniały dzieciak – podsumował. 


TROLLNEWSY I MEMY