NEWSY I WIDEO

Lukas Podolski dogryza piłkarzowi Legii. „Graj z pasją albo wracaj do domu”

Lukas Podolski wbił szpilkę w stronę Tomasa Pekharta. Komentarz zamieszczony w internecie odnosi się do ostatniego starcia między tymi panami.




Przed kilkoma dniami doszło do derbowego meczu między Górnikiem Zabrze a Legią Warszawa. Górą w tym starciu była drużyna ze stolicy. Legia odniosła zwycięstwo na wyjeździe wynikiem 3:1.

Podczas meczu doszło do sprzeczki między Lukasem Podolskim a Tomasem Pekhartem. W jednej z sytuacji Pekhart starał się odebrać piłkę Podolskiemu, używając przy tym nieco siły. To nie spodobało się zawodnikowi Górnika, który postanowił odepchnąć swojego oponenta. Piłkarz Legii upadł na murawę.

https://twitter.com/MsPL192117/status/1774870308786241820




Nie da się ukryć, że w powyższej sytuacji Pekhart dodał nieco od siebie. Po odepchnięciu Tomas utrzymywał się przez moment na nogach, dopiero po chwili upadł na ziemię. Do tej sytuacji odniósł się dziś Podolski. Zamieścił wpis na Facebooku z podpisem „Graj z pasją albo wracaj do domu”. Dodał do tego zdjęcie z momentu sprzeczki.

Taka premia czeka na reprezentację Polski za awans na Euro! Bonusów może być jeszcze więcej

Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN pojawił się ostatnio na antenie kanału meczyki.pl. W programie „EURO RAPORT” zdradził, jaką kwotę z tytułu premii za awans na mistrzostwa Europy otrzymają kadrowicze. Przybliżył również dokładniej zasady premiowania. 




Reprezentacja Polski awansowała na Euro rzutem na taśmę, jako ostatnia drużyna. „Biało-Czerwoni” musieli przebrnąć przez baraże, gdzie najpierw wyeliminowali Estonię (5-1), a następnie po karnych Walię (5-4). Tym samym w czerwcu czekają kadrę spotkania z Holandią, Austrią i Francją, które mamy w grupie.

Kasa do podziału

Dzięki awansowi PZPN otrzyma od UEFY 9,25 mln euro premii, czyli blisko 40 milionów złotych. Część z tej kwoty trafi do piłkarzy. Sekretarz generalny Łukasz Wachowski przekazał, jak wygląda dzielenie tej kwoty.

– Zespół otrzymuje ok. 1/4 całej kwoty. Rada drużyny przedstawia do aprobaty dokument, z której wynika, ile dany zawodnik powinien otrzymać. To zależy m.in. od liczby rozegranych minut – przekazał na kanale meczyki.pl w serwisie YouTube. 




Kolejne bonusy można zdobyć podczas Euro. UEFA zapłaci za każde zwycięstwo w fazie grupowej 1 mln euro. Remis to z kolei 500 tysięcy, zaś wejście do fazy pucharowej – 1,5 mln. Część z tej kwoty również trafi do kadrowiczów, jeśli uda się cokolwiek wywalczyć.

– Piłkarze otrzymają 35-40% premii z tego, co wydarzy się w trakcie turnieju – podsumował Wachowski. 

Buksa może zostać w Turcji. Były mistrz interesuje się Polakiem

Wiele wskazuje na to, że Adam Buksa może ponownie zmienić otoczenie w letnim oknie transferowym. Według doniesień mediów jeden z tamtejszych klubów powalczy o podpis polskiego napastnika.

 

Może zostać w Turcji

Adam Buksa wyjechał z Ekstraklasy do Stanów Zjednoczonych. Po udanej przygodzie z New England Revolution trafił do francuskiego RC Lens. Tam jednak nie mógł się przebić, co spowodowało jego odejście na roczne wypożyczenie do Antalyasporu.

 

Transfer do Turcji okazał się bardzo dobrym ruchem ze strony polskiego napastnika. W 30 spotkaniach 27-latek zanotował 13 trafień i 2 asysty. Dobra postawa byłego piłkarza Pogoni Szczecin zaowocowała zainteresowaniem jednego z większych klubów nad Bosforem.

Według doniesień portalu „Damga” Besiktas miał się włączyć do walki o podpis Adama Buksy. Były mistrz Turcji chciałby uzupełnić formację napastników. Wspomniane źródło przekonuje, że niedługo może dojść do rozmów, a klub jest gotowy zapłacić około 5 mln euro.

Źródło: Damga

Brytyjski dziennikarz o Moderze. „Nie brakuje mu niczego w porównaniu do czasów sprzed kontuzji”

 

Brian Owen udzielił wywiadu portalowi „sport.tvp.pl”. Brytyjski dziennikarz czasopisma „The Argus” opowiedział o swoich odczuciach względem powrotu Jakuba Modera do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.

 

Wrócił i coraz częściej gra

Jakub Moder wrócił do gry jesienią 2023 roku. Polak przez ponad rok zmagał się z leczeniem urazu więzadeł w kolanie. 10 marca Roberto De Zerbi wystawił wychowanka Lecha Poznań w pierwszej jedenastce na mecz przeciwko Nottingham Forest.

Później włoski szkoleniowiec pozwolił mu na grę od początku w starciu z Liverpoolem. Mimo porażki Brighton, Moder zebrał dobre noty. Brian Owen z czasopisma „The Argus” opowiedział o swoich odczuciach względem powrotu Polaka do składu Mew.

 

– Wygląda na sprawnego i silnego, a trener Roberto De Zerbi stwierdził, że będzie kluczowy. Został postawiony w trudnej sytuacji w meczu z Nottingham Forest – drużyna gospodarzy zdobyła bramkę, a Lewis Dunk został wyrzucony z boiska. Brighton prowadziło 3:2 i było pod dużą presją, a jednak trener wykazał wielką wiarę w Modera, który potem miał szczęście, że też nie dostał czerwonej kartki. Okazał się jednak przydatną opcją na pozycji „dziesiątki”, choć nie jest to jego nominalne miejsce na boisku. Okazał się ważny między innymi w meczu z Liverpoolem, gdyż uniemożliwiał rozpoczynanie akcji od obrony przez Virgila van Dijka – powiedział w rozmowie z Przemysławem Chlebickim z redakcji TVP Sport.

Popularność Modera

– Jest popularny wśród fanów, którzy ułożyli o nim piosenkę i nazywają go „Magic Man”. Myślę, że mieliśmy pewne wątpliwości co do tego, czy będzie pasował do stylu De Zerbiego, polegającym na podawaniu z głębi pola pod pressingiem. Moder mówił, że trudno mu było nauczyć się sposobu gry. Ale trener znalazł dla niego inną rolę na boisku, ustawił go wyżej. Kibice go lubią, a lokalni dziennikarze widzą w nim potencjał i czekają na to, jak się rozwinie. […] Jest popularny w Brighton, ale na razie nie jest wielkim nazwiskiem w Premier League. To może się jednak zmienić, gdy zacznie strzelać gole – dodał Brian Owen.

Brytyjski dziennikarz czasopisma „The Argus” przyznał również, że Jakubowi Moderowi nie brakuje niczego w porównaniu do czasu sprzed kontuzji. Owen uważa, że Roberto De Zerbi postrzega Polaka bardziej jako zawodnika centralnej strefy, w odróżnieniu od Grahama Pottera, który często ustawiał Modera na wahadle lub skrzydle.

Dziennikarz twierdzi, że Polak najwyraźniej zaimponował swojemu szkoleniowcowi. Brytyjczyk pochwalił osobowość i nastawienie wychowanka Lecha Poznań. Według Briana Owena ważne jest jednak to, żeby Jakub Moder zaczął strzelać bramki.

Źródło: TVP Sport

Kazimierz Węgrzyn broni Jana Bednarka. „Uważam, że to kluczowy piłkarz reprezentacji”

Kazimierz Węgrzyn wstawił się za Jana Bednarka. Były reprezentant Polski wziął w obronę młodszego kolegę po fachu. Węgrzyn wręcz uważa, że Bednarek to kluczowy piłkarz polskiej reprezentacji.




W ostatnich kilkunastu miesiącach Jan Bednarek nie ma łatwego życia. Przynajmniej w Polsce. W tym sezonie Bednarek jest podstawowym piłkarzem Southampton, które w tym sezonie walczy o awans do Premier League. Za swoje występy 27-latek często zbiera pozytywne recenzje. Nie jest on w stanie tego jednak przekuć na dobre występy w narodowych barwach. Ostatnie mecze Bednarka w reprezentacji Polski nie były najlepsze, co uczyniło go kozłem ofiarnym niepowodzeń Biało-Czerwonych.

W obronie Jana Bednarka stanął Michał Probierz. Selekcjoner stara się nie krytykować w mediach swoich podopiecznych. Po ostatnim zgrupowaniu Probierz zaapelował o to, by być rozważnym w krytycznych komentarzach w stronę piłkarzy.Ja rozumiem krytykę, ale nie może się ona przerodzić w chamstwo – mówił Probierz.




Za Bednarkiem wstawił się także Kazimierz Węgrzyn. 20-krotny reprezentant Polski pozytywnie wypowiedział się na temat swojego młodszego kolegi na łamach „Meczyków”. 56-latek pokusił się o odważne stwierdzenie, określając Bednarka kluczowym piłkarzem reprezentacji. Argumentował to tym, że przejście na formację z trójką stoperów nie sprzyja Bednarkowi.

– Nie podoba mi się krytyka wobec Jana Bednarka. Mam wrażenie, że dostaje mu się za bardzo. On gra w Southampton, który jest dobrym klubem. Niewykluczone, że niektórzy obrońcy reprezentacji Polski nie mieliby pewnego miejsca w składzie „Świętych” – skomentował Kazimierz Węgrzyn.

– Uważam, że Bednarek to kluczowy piłkarz reprezentacji. Według mnie przejście na trzech obrońców nie było dla niego – zawodnika, który ma gabaryty – szczęśliwe. Nie jest łatwe w jego przypadku schodzić do prawej strony i walczyć ze skrzydłowym. Kiwior ma tę umiejętność, dlatego jest mu łatwiej – ocenił były reprezentant Polski.


źródło: Meczyki

Tak reprezentacja Polski będzie poruszać się podczas Euro. PZPN zaskoczył swoją decyzją

PZPN przedstawił szczegółowy plan podróży reprezentacji Polski na mecze fazy grupowej podczas Euro 2024. Jak się okazuje. postawiono na niestandardowe rozwiązanie. Kadra poruszać się będzie… pociągiem. 




„Biało-Czerwoni” trafili do grupy z Holandią, Austrią i Francją. Turniej zainaugurujemy już 16 czerwca, meczem z „Oranje” w Hamburgu. Następnie czekają nas wyjazdy do Berlina i Dortmundu. Reprezentacja stacjonować będzie w Hannoverze, gdzie wyznaczono bazę na czas turnieju.

Pociągowe Euro

Logistyka jest nieodłącznym elementem każdego wielkiego turnieju. PZPN już teraz musi ustalić plan dla kadry, który pozwoli jej dostać się na spotkania najbardziej komfortową drogą. Jak się okazuje, w przypadku Euro 2024, federacja ma postawić na poruszanie się pociągiem. Nie ma co ukrywać, że taki plan jest dość niecodzienny.

– Prawdopodobnie – taki scenariusz też jest rozważany – będziemy podróżować koleją. Sieć kolejowa w Niemczech jest bardzo dobrze rozbudowana. Mieliśmy okazję kilkukrotnie się tymi kolejami podróżować i wygląda na to, że to jest dobre rozwiązanie – ocenił Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN dla TVP Sport. 




Warto tutaj zaznaczyć, że taki typ podróży mimo swojej nietypowości, może okazać się strzałem w „10”. Zazwyczaj reprezentacje preferują loty samolotami, co wiążę się z dodatkowym czasem spędzonym na odprawie i kilku innych formalnościach. W przypadku podróży koleją nie ma dodatkowych wymagań, wobec czego sama podróż jest dużo szybsza.

Lukas Podolski sfrustrowany sytuacją w Górniku. „Tu ludzie nie znają słowa dziękuję”

Lukas Podolski wypowiedział się na temat działań władz Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec w rozmowie z portalem „WP Sportowe Fakty” skrytykował ich zachowanie.

 

Podolski ostro o władzach Górnika

Górnik Zabrze nie wygląda najlepiej pod względem organizacyjnym. Lukas Podolski bardzo często w wywiadach wspomina o problemach panujących w klubie. Były reprezentant Niemiec robi jednak wszystko, co w jego mocy, aby to naprawić.

W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty ponownie wspomniał o potrzebach klubu. Lukas Podolski przy tym skrytykował działania władz Górnika.

 

– Grałem i w klubach wielkich, i w trochę mniejszych, ale z czymś takim nigdy się nie spotkałem. Owszem, w moich byłych klubach też wywalali prezesów, czy dyrektorów, ale zaraz potem powoływali nowych. Zawsze był jakiś plan – powiedział były reprezentant Niemiec.

– W Górniku czegoś takiego nie ma. A przecież Górnik jest wielką marką. Z czego znane jest Zabrze? Ze szpitala kardiologicznego i Górnika. Powiem tak: jeśli ktoś ostatnio przywrócił to miasto na światową mapę, to właśnie ja, moim transferem. Ja po prostu nie mogę patrzeć na to co się dzieje z tym klubem, bo serce mi pęka. Chcę, żeby ludzie nie byli ślepi, żeby otworzyli oczy – dodał.

We wspomnianym wywiadzie Podolski stwierdził również, że dotrzymał obietnic, które złożył przed przyjściem do Górnika Zabrze. Przedstawił także swoje obawy dotyczące funkcjonowania klubu w przyszłości. Były reprezentant Niemiec obawia się, że drużyna pewnego dnia może nie wystartować w rozgrywkach.

– Po pierwsze sam dotrzymałem słowa i przyszedłem tu grać. Po drugie, ściągnąłem sponsorów, którzy przynieśli do klubu 500 tysięcy euro. Po trzecie, o Górniku znów zaczęły pisać międzynarodowe media. Po czwarte, również w pewnym stopniu dzięki mnie do klubu trafili Włodarczyk, Yokota, Ennali, Kapralik. Dzięki mnie Górnik ma tańsze obozy, pomogłem Akademii, sponsorowałem odwadnianie boiska, załatwiłem sprzęt do naszej kuchni czy siłowni. Znajdź mi drugiego takiego piłkarza na świecie. I myślisz, że ktoś mi podziękował? Ani razu. Zero. Ale do tego trzeba mieć honor i charakter. Tu ludzie nie znają słowa dziękuję – stwierdził „Poldi”.

– Robię to dla dobra klubu, ale i miasta! Bo przecież mądrze zarządzany, dobrze funkcjonujący klub będzie też plusem dla miasta. A kiedy ja to mam powiedzieć? Jak w trumnie będę leżał? Albo za parę lat, kiedy napiszę książkę o grze w Ekstraklasie? Nie, to trzeba mówić tu i teraz. Bo ja się naprawdę martwię, że to się w końcu rozpie***** – podsumował.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Eksperci zażenowani wypowiedzią Josue. „W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować”

Dariusz Dziekanowski wypowiedział się na temat zachowania Josue po ostatnim meczu Legii Warszawa. Były reprezentant Polski skrytykował słowa portugalskiego piłkarza klubu ze stolicy.

 

Kontrowersyjna wypowiedź i reakcja ekspertów

Josue w ostatnich meczach miał spory wpływ na grę Legii Warszawa. Po ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze przyznał jednak, że czuje się niedoceniony. Zaczął się również zastanawiać na temat swojej przyszłości w klubie.

 

– Czasami mam wrażenie, że niektórzy nie doceniają tego, co robię. Nie wiem, co mnie czeka, czy zostanę w Legii. Jeśli odejdę, to będę dumny z tego, co osiągnąłem w tym klubie. To nie ode mnie zależy, jaka czeka mnie przyszłość. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że nadal będę grał w piłkę – powiedział na antenie CANAL+.

Wypowiedź portugalskiego piłkarza Legii Warszawa nie spodobała się wielu ekspertom. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla Przeglądu Sportowego Onet przejechał się po Josue.

– Trener Runjaic dał mu władzę i opaskę kapitana. Niestety, niekoniecznie przynosi to dobre efekty dla drużyny. Portugalczyk dostał legitymację, by stać się w klubie najważniejszą postacią, co z kolei doprowadziło do tego, że jego ego i arogancja urosło do niekontrolowanych rozmiarów – ocenił były reprezentant Polski.

– W szatni Legii przydałby się ktoś, kto potrafiłby go utemperować. Ale mleko już się rozlało. Proporcje między korzyściami na boisku, a problemy, jakie stwarza w szatni, zaczęły przybierać niepokojące rozmiary – dodał.

Swoje niezadowolenie z wypowiedzi Josue przedstawił również Robert Podoliński. Ekspert TVP Sport stwierdził, że żaden zawodnik nie może być ważniejszy od klubu.

Umowa Josue z Legią obowiązuje do końca czerwca 2024 roku. Na razie nie wiadomo, gdzie Portugalczyk zagra od nowego sezonu.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Meczyki.pl

Andres Iniesta chce mieć swój klub! Hiszpan blisko sensacyjnego zakupu

Portal „Tipsbladet” przekazał zaskakujące informacje o Andresie Inieście. Hiszpan ma być blisko zakupu klubu. Mowa konkretnie o FC Helsingor, który gra obecnie w 1. lidze duńskiej (drugi poziom rozgrywkowy). 




Iniesta w 2018 roku zdecydował się odejść z FC Barcelony. Od tamtej pory grał w japoński Vissel Kobe, z którym z kolei pożegnał się w połowie minionego roku. Teraz jest piłkarzem Emirates Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W bieżącym sezonie rozegrał 14 meczów, strzelił 3 gole i zaliczył jedną asystę.

Odbuduje klub?

Hiszpan prędzej czy później będzie musiał odwiesić buty na kołku, ale nie zapowiada się, żeby chciał całkowicie odejść z piłki nożnej. Portal „Tipsbladet” twierdzi, że Iniesta chce za pośrednictwem swojej firmy „Never Say Never” zakupić 85% udziałów w FC Helsingor. Inwestycja miałaby wynieść około 15 milionów koron.

Duński klub gra obecnie w 1. lidze (2. poziom rozgrywkowy). To projekt, który nadaje się do gruntownej odbudowy. Na tę chwilę zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, traci dziewięć punktów do bezpiecznej strefy i mało tego, zmaga się z poważnymi problemami finansowymi.




Informacje „Tipbladet” potwierdza także hiszpański „AS”. Dodatkowo pojawiają się informacje, że w transakcję ma być zaangażowany Bojan Krkić, były piłkarz FC Barcelony serbskiego pochodzenia. Według dziennika porozumienie w tej sprawie ma być już blisko.

Mariusz Rumak ponownie nie wytrzymał. Trener odpowiada na zarzuty. „Może mnie podać do sądu”

Wrze w Lechu Poznań. Mariusz Rumak odniósł się do pojawiających się w prasie doniesień o pojawiających się niesnaskach między zawodnikami. Szkoleniowiec twierdzi, że to wyłącznie kłamstwa. 




„Kolejorz” odpadł w tym sezonie w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Miał się tym samym skupić na krajowym podwórku i ponownie zawalczyć o tytuł mistrzowski oraz Puchar Polski. Lech zalicza jednak mnóstwo wpadek i odpadł już dłuższy czas temu z pucharu, zaś w ostatniej kolejce Ekstraklasy zremisował bezbramkowo ze Stalą Mielec.

„Może podać mnie do sądu”

W związku z kiepską formą Lecha w mediach coraz częściej pojawiają się artykuły, sugerujące konflikty w drużynie. Wojciech Wybranowski niedawno uderzył w podobne tony. Powołując się na poufne źródła stwierdził, że powrót Mariusza Rumaka znacząco wpłynął na atmosferę w klubie. Szkoleniowiec postanowił w ostrych słowach odpowiedzieć na oskarżenia.

– To jest tak, że jak zespół nie wygrywa, to zawsze szuka się czegoś, żeby zaczepić. Jeżeli ktoś nie rozumie piłki, najczęściej uderza do dwóch rzeczy: przygotowanie fizyczne lub niesnaski w szatni. O to drugie proszę zapytać piłkarzy, bo to jest śmieszne, co się pojawia w mediach – zaczął Rumak. 




– Uważam, że jest to kłamliwe. Ta osoba, która wydaje takie publikacje, może podać mnie do sądu i wtedy się sprawdzimy. Ja nie widzę żadnych niesnasek. Poza tym, że presja jest zdecydowanie większa, to atmosfera jest taka sama jak podczas okresu przygotowawczego – dodał. 

– Być może ja czegoś nie widzę, ale nie zauważyłem, żeby coś było innego, a szczególnie, jeśli ktoś wrzuca w moje słowa niecenzuralne słowa w usta. Nawet nie wiem, jak jest „Baran” po angielsku, a co dopiero jak obrazić piłkarzy. To jest bzdura – podsumował. 

Ogrom zmian w prawach telewizyjnych w Polsce. Kto będzie transmitować najważniejsze ligi?

W Polsce rozpoczynają się wielkie zmiany w kwestii praw do transmitowania najważniejszych piłkarskich rozgrywek. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przedstawił szczegółowe informacje w tej sprawie. Omówił je na YouTube w programie „Futbol Insajder”. 




W marcu pojawiły się pierwsze wieści o powrocie Ligi Mistrzów do „Canal+”. Dokładając te rozgrywki do posiadanych przez francuską stację Ekstraklasy, znaczącą wzmacniają jej pozycję na polski rynku. To jednak nie koniec wielu roszad, które mają mieć miejsce już niebawem.

Zmiany, zmiany…

Nadawców zmieni również wiele innych rozgrywek, jak: 1. Liga, Puchar Polski, Liga Europy lub Liga Konferencji Europy. Część z nich jest w posiadaniu „Viaplay”, które usuwa się z polskiego rynku.

Wiadomo już, że od przyszłego sezonu Liga Mistrzów wróci na trzy lata do „Canal+”.  TVP z kolei ma przejąć 1. Ligę i Puchar Polski. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podaje jednak, że ruszyły również rozmowy, które mają pozwolić Telewizji Polskiej na transmitowanie jednego meczu z kolejki Ekstraklasy i LM.




Liga Europy i Liga Konferencji ma z kolei trafić do Polsatu. Serie A z kolei prawdopodobnie pozostanie w Eleven Sports. Dziennikarz nie wyklucza, że francuska Ligue 1 zostanie bez nadawcy, podobnie jak w latach 2018-2020.

Kuriozalne zjawisko. Rosja z awansem w rankingu FIFA

Reprezentacja Rosji odnotowała awans w rankingu FIFA. Tym samym Rosjanie znajdują się tuż za plecami reprezentacji Polski.




W 2022 roku reprezentacja Rosji została zawieszona w międzynarodowych strukturach. Rosjanie zostali wykluczeni z wszelkich rozgrywek międzynarodowych. Ominęli baraże o mundial w Katarze, eliminacje do EURO 2024 oraz miniony sezon Ligi Narodów.

Pomimo zawieszenia w międzynarodowych strukturach Rosjanie nie zniknęli na dobre z piłkarskiej mapy świata. W tym czasie rozgrywali pojedyncze mecze towarzyskie. Przez ostanie 2 lata rywalizowali z takimi zespołami jak m.in. Katar, Iran czy Kuba. Ostatnio rozegrali mecz z Serbią.

Podczas marcowej przerwy reprezentacyjnej reprezentacja Rosji rozegrała jeden mecz towarzyski. Rywalem Rosjan była Serbia. Rosjanie zdemolowali swoich rywali, odnosząc okazałe zwycięstwo 4:0.




Po marcowej przerwie reprezentacyjnej przyszedł czas na aktualizację rankingu FIFA. Co ciekawe, w zestawieniu cały czas uwzględniana jest reprezentacja Rosji. To wzbudza największe kontrowersje, gdyż Rosjanie nie rywalizują w oficjalnych rozgrywkach od ponad dwóch lat. Po ostatniej wygranej Rosja zanotowała awans o 3 pozycje. Aktualnie Rosjanie zajmują 35. lokatę. Przypomnijmy, że reprezentacja Polski awansowała z 30. na 28. pozycję.

Legia może zarobić kolejne miliony na Mucim. Prezes Besiktasu odrzucił gigantyczną ofertę za Albańczyka

Legia Warszawa podczas zimowego okna transferowego sprzedała Ernesta Muciego za 10 mln euro. Klub ze stolicy Polski może również zarobić spore pieniądze na kolejnym transferze Albańczyka. Według doniesień prezesa Besiktasu piłkarz może niedługo opuścić klub.

 

Gruba oferta za Muciego

Hasan Arat udzielił wywiadu tureckiemu „takvim.com”. Prezes Besiktasu wypowiedział się na temat potencjalnych przenosin Ernesta Muciego, który niedawno dołączył do klubu.

 

– Jeden z europejskich klubów złożył ofertę za Muciego, wynoszącą 20 mln euro, ale ją odrzuciłem. Chcemy, aby został z nami w przyszłym sezonie – powiedział w rozmowie z takvim.com.

Przypomnijmy, że Legia Warszawa sprzedając Muciego do Besiktasu zapewniła sobie 10% od następnego transferu. To oznacza, że do klubu ze stolicy Polski mogłoby trafić nawet 2 mln euro.

Ernest Muci zanotował siedem występów w barwach Besiktasu. W tym czasie 23-letni Albańczyk strzelił dwie bramki. Portal transfermarkt.de wycenia pomocnika na 11 mln euro.

Źródło: takvim.com, weszlo.com

Jarosław Królewski stawia warunek PZPN. „Wisła nie zagra w finale PP, jeśli nasi kibice nie pojawią się na stadionie”

Jarosław Królewski stawia warunek władzom PZPN. Prezes Wisły Kraków chce, by na finału Puchar Polski zostali wpuszczeni kibice krakowskiego klubu. Jeśli tak się nie stanie, Wisła ma oddać mecz walkowerem.

W środę odbyły się dwa półfinałowe mecze Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu Wisła Kraków pokonała Piast Gliwice. Nieco później awans do finału wywalczyła także Pogoń Szczecin, która po dogrywce rozprawiła się z Jagiellonią Białystok. Tym samym w wielkim finale Pucharu Polski w sezonie 2023/2024 spotkają się Wisła Kraków i Pogoń Szczecin. Spotkanie zostanie rozegrane 2 maja na Stadionie Narodowym.

Co z kibicami?

Finał Pucharu Polski to wielkie święto dla kibiców. Szczególnie dla kibiców drużyn, które zagrają w finale rozgrywek. Niestety, ale na trybunach Stadionu Narodowego może zabraknąć kibiców Wisły. Dlaczego?




Zakaz wyjazdowy

Ewentualny brak kibiców Wisły Kraków na meczu o Puchar Polski jest pokłosiem wydarzeń jeszcze z poprzedniego sezonu. Wówczas Biała Gwiazda otrzymała karę dwóch kolejnych wyjazdowych meczów bez udziału swoich kibiców. Wisła nie odcierpiała jeszcze swojej kary, gdyż wszystkie dotychczasowe mecze w tym sezonie Pucharu Polski rozgrywała na własnym stadionie.

Stanowisko Królewskiego

Jeszcze wczoraj Jarosław Królewski wygłosił mocne stanowisko odnośnie finału Pucharu Polski. Prezes Wisły zagroził, że jego zespół nie pojawi się na Stadionie Narodowym, jeśli na trybuny nie zostaną wpuszczeni kibice. Dziś zamieścił wpis, w którym podtrzymał swoje stanowisko.

– Wisła Kraków nie zagra w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, jeśli nasi kibice nie pojawią się na stadionie – przekazał Jarosław Królewski.

– Jeśli natomiast organizatorzy nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa (co byłoby kompromitacją) rozegrajmy ten mecz w Krakowie, Szczecinie lub w innej lokalizacji – dodał.




Odpowiedź Kuleszy

Na wpisy Jarosława Królewskiego odpowiedział Cezary Kulesza. Prezes PZPN jest otwarty na dialog w tej sprawie. Podkreślił, że do tego wszystkiego potrzebne jest złożenie odpowiedniego wniosku.

– Jarek, rozmawialiśmy na temat kibiców już wczoraj, kiedy zadzwoniłem do Ciebie z gratulacjami. Powtarzam: może liczyć na otwartość ze strony PZPN. Musimy jednak działać w granicach obowiązujących procedur formalnych. Jeżeli złożycie odpowiedni wniosek, to gwarantuję, że zostanie on dokładnie przeanalizowany i sprawiedliwie oceniony – przekazał Cezary Kulesza.




Wisła Kraków bez kibiców na Stadionie Narodowym? „Rozmawiałem o tym z Cezarym Kuleszą”

Wisła Kraków w poprzednim sezonie otrzymała zakaz na dwa wyjazdowe mecze Pucharu Polski bez kibiców. W tej kampanii we wszystkich starciach Biała Gwiazda była gospodarzem, co oznacza, że fani Wisły mogą nie pojechać na Stadion Narodowy.

 

Królewski po awansie

Wisła Kraków awansowała do finału Pucharu Polski po wygranej z Piastem Gliwice. Po spotkaniu fani Białej Gwiazdy rozpoczęli świętowanie, śpiewając „finał jest nasz”.

Nie wiadomo jednak, czy kibice Wisły Kraków będą mieli możliwość wejścia na Stadion Narodowy. Jarosław Królewski w rozmowie z portalem „goal.pl” zdradził, że jest po spotkaniu z Cezarym Kuleszą.

 

– Rozmawiałem o tym z Cezarym Kuleszą podczas niedawnego spotkania. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej wobec tego, że kilka lat temu kibice Lecha dostali dyspensę. Moim zdaniem kibice Wisły też wejdą na Narodowy – powiedział szef Wisły Kraków.

– Co mi powiedział? Żebym złożył pismo, ale naprawdę – nie wierzę, że może się to nie udać. To byłoby totalnie nie fair, zwłaszcza że precedensy w przeszłości istniały – dodał.

Źródło: goal.pl


TROLLNEWSY I MEMY