Udany weekend Polaków za granicą! Sprawdź kto strzelił bramki

Miniony weekend był wyjątkowo udany dla naszych rodaków za granicą. Jedni zdobywali bramki, a inni poprowadzili swoje drużyny do zwycięstwa, nie strzelając ich. Zapraszamy na podsumowanie weekendu.

Włochy

Zaczynamy od kraju, w którym występuje najwięcej Polaków. Wczoraj doszło do kilku niespodzianek na włoskich boiskach.

Bez wątpienia największą sensacją była porażka Interu z Bologną 1:2. Przypomnijmy, że gospodarze przy prowadzeniu 1:0 grali w przewadze jednego zawodnika. Wynik mógłby być całkowicie inny, gdyby nie Łukasz Skorupski. Polak w 62. minucie spotkania obronił „jedenastkę” wykonywaną przez Lautaro Martineza. Polski bramkarz był jednym z architektów zwycięstwa Bologni, co miało odzwierciedlenie w notach, które pojawiły się w mediach.

https://twitter.com/javoiani/status/1279835000729452547

Instynkt snajpera odpalił się Karolowi Linettemu. Jeden z dwóch Polaków występujących w Sampdorii poprowadził wczoraj swoją drużynę do zwycięstwa. Dwie bramki polskiego pomocnika w pierwszej połowie pozwoliły wygrać mecz 3:0. Portal whoscored.com ocenił występ Karola na 7.4. Natomiast Bartosz Bereszyński od tego samego portalu otrzymał notę 7.2. Druga bramka Linettego do obejrzenia tutaj.

Łącznie w minionej kolejce w  Serie A wystąpiło 10 Polaków. Jedni z mniejszym, drudzy z większym powodzeniem. Na uwagę zasługują szczególnie wymienieni wcześniej Skorupski i Linetty, którzy w głównej mierze przyczynili się do zwycięstwa swoich drużyn.

  • Łukasz Skorupski (Bologna) – 90 minut z Interem (2-1), obroniony rzut karny
  • Karol Linetty (Sampdoria) – 89 minut ze Spal (3-0), 2 bramki
  • Bartosz Bereszyński (Sampdoria) – 90 minut ze Spal (3-0)
  • Thiago Cionek (SPAL) – 90 minut z Sampdorią (0-3)
  • Bartosz Salamon (SPAL) – 29 minut z Sampdorią (0-3)
  • Arkadiusz Milik (Napoli)- 63 minuty z Romą (2-1)
  • Piotr Zieliński (Napoli) – 90 minut z Romą (2-1)
  • Mariusz Stępiński (Hellas) – 18 minut z Brescią (0-2)
  • Sebastian Walukiewicz (Cagliari) – 90 minut z Atalantą (0-1)
  • Łukasz Teodorczyk (Udinese) – 8 minut z Genoą (2-2)

Angielskie media zachwycone grą Bednarka! „Ciężko pracował”

W niedzielę Southampton niespodziewanie wygrał z Manchesterem City 1:0. Kluczowym graczem „Świętych” w tym spotkaniu był Jan Bednarek, który powstrzymywał przeciwników we własnym polu karnym.

Niedawno Manchester City rozgromił na swoim boisku świeżo upieczonego mistrza Anglii aż 4:0. Kilka dni po tym wydarzeniu podopieczni Pepa Guardioli przegrali z Southampton 0:1, które zajmuje 13. miejsce w tabeli. Całe spotkanie rozegrał Jan Bednarek.

Polski obrońca wraz z Jackiem Stephensem zaprezentowali się znakomicie. Kibice Southampton porównali ich do pary Maldini-Nesta i nie ma się co dziwić, ponieważ stoperzy spisali się bezbłędnie. Dziennikarze Sky Sports dali Bednarkowi i Stephensowi „dziewiątkę” w dziesięciostopniowej skali.

Gra defensywna w wykonaniu Jacka Stephensa oraz Jana Bednarka była wyjątkowo imponująca. Rzucali się pod wszystko, ku uciesze swojego menadżera – skomentowali występ obrońców „Świętych” dziennikarze „90min.com”

Portal „Hampshire Live” ocenił występ reprezentanta Polski o oczko niżej i bardzo pozytywnie skomentował jego występ.

Polski obrońca popisał się kluczowym zblokowaniem strzału Riyada Mahreza w pierwszej połowie spotkania. Ciężko pracował, by trzymać rywali na dystans, momentami interweniował tak, że mogło zaboleć – napisali o Bednarku

Warto zwrócić uwagę na statystyki polskiego obrońcy. Bednarek przez cały mecz interweniował aż 15 razy! Zaliczył także dwa odbiory i dwukrotnie zablokował strzały piłkarzy Manchesteru City.

Lech-Legia w oczach kibiców. Najlepsze tweety po wczorajszym klasyku

Za nami derby pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa. We wczorajszym meczu lepsi okazali się gospodarze, którzy pokonali gości 2-1. Lech walczy o v-ce mistrzostwo Polski, a Legia wciąż nie ma zapewnionego mistrzostwa.

Przy okazji dużych wydarzeń w świecie piłki swoje trzy grosze mają zawsze do dodania internauci. Co tym znalazło się na twitterze? Zapraszamy na przegląd najciekawszych tweetów.

Wszystkie bramki są dostępne na następnej stronie

Konflikt na linii Ronaldo-Sarri? Portugalczyk zignorował wskazówki trenera [WIDEO]

Od wczoraj we włoskich mediach jest głośno z powodu dwuznacznej sytuacji z wczorajszego meczu Juventusu. Kamery obecne na obiekcie zarejestrowały wymowną sytuację z udziałem Cristiano Ronaldo.

Derby della Mole po raz kolejny padły łupem Juventusu. Dzięki zwycięstwu 4-1 „Stara Dama” postawiła kolejny krok w stronę mistrzostwa Włoch. Swoją cegiełkę do końcowego triumfu dołożył Cristiano Ronaldo, zdobywając jedną bramkę.

Od dłuższego czasu w mediach przewijają się informacje, jakoby Maurizio Sarri tracił zaufanie w szatni wśród piłkarzy. Tę tezę potwierdza sytuacja z wczorajszego meczu. Podczas przerwy w grze szkoleniowiec Juve próbował przekazać informacje Ronaldo. Próbował to dobre słowo, ponieważ Portugalczyk nie wydawał się być zainteresowany tym, co ma do powiedzenia trener. Sytuacja może być interpretowana na wiele sposobów, więc oceńcie ją sami.

Sytuacja z meczu Juve jest bardzo podobna do tej z meczu Barcelony, o czym więcej pisaliśmy tutaj. Tam podczas przerwy na uzupełnienie płynów Messi również wydawał się ignorować wskazówki przesyłane od asystenta.

Legia była gotowa na fetę? Dziwny autobus w Poznaniu

W meczu 34. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań pokonał na swoim terenie Legię Warszawa 2:1. Gdyby Wojskowym udało się strzelić gola na wyrównanie, mogliby świętować przy Bułgarskiej kolejne mistrzostwo Polski.

Spotkanie otworzył w 24. minucie Kamil Jóźwiak, który strzelił gola… plecami. Była to 6. bramka Polaka w tym sezonie.

5 minut później świetnym technicznym strzałem popisał się Jakub Kamiński. Piłka odbiła się od słupka, po czym wpadła do bramki Muzyka.

Bramkę kontaktową dla Legionistów w 71. minucie spotkania zdobył Igor Lewczuk. Polak wykorzystał to, że był niekryty i bez żadnego problemu dobił strzał Jędrzejczyka, którego uderzenie odbiło się od słupka.

W między czasie doszło do starcia między Luquinhasem a Ramirezem. Zawodnik Wojskowych najpierw został „sfaulowany” przez Hiszpana, a następnie Portugalczyk padł na murawę po tym, jak został „uderzony” przez Brazylijczyka.

Po meczu na Twitterze można było znaleźć zdjęcie, jak piętrowy autobus z numerem „15” na boku jedzie okryty folią. Czyżby pojazd był specjalnie przygotowany przez Legionistów, do świętowania w Poznaniu kolejnego mistrzostwa? Nie ma się co dziwić, w końcu Wojskowych od tytułu dzieliła jedna bramka.

Znamy zarobki Glika w nowym klubie! „To jest zaskakujące”

Wszystko wskazuje na to, że Kamil Glik w najbliższym czasie zostanie piłkarzem Benevento. W programie „Stan Futbolu” Krzysztof Stanowski ujawnił zarobki, na jakie Polak może liczyć. 

W lipcu 2016 roku po udanych dla nas Mistrzostwach Europy Kamil Glik przeniósł się do AS Monaco. Rok później przedłużył kontrakt z klubem, który traci ważność w czerwcu 2021 roku. Bardzo prawdopodobne jest jednak, że Polak już tego lata zmieni barwy.

Według informacji „L’Equipe” roczna pensja obrońcy wynosi obecnie około 3.5 miliona euro. Krzysztof Stanowski twierdzi, że Benevento jest w stanie dać Glikowi takie same pieniądze.

Kamil Glik jest bliski przejścia do włoskiego Benevento. Co ciekawe, zarobi tam bardzo podobne, albo nawet trochę lepsze pieniądze niż w AS Monaco, co jest zaskakujące – twierdzi dziennikarz

Transfer defensora jest pozytywnie oceniany przez byłego reprezentanta Polski – Wojciecha Kowalczyka. Jego zdaniem przenosiny Glika to dobry wybór.

To jedyny reprezentant kraju, który może być wygranym sezonu bez EURO. Zawsze mówiliśmy, że po świetnym występie na mistrzostwach Europy są transfery, tak było ostatnio. Potrzebujemy Kamila Glika, doskonale pamiętamy jak się potoczyła jego ostatnia wielka impreza. Na pewno nie dadzą mu świetnej kasy, aby siedział na ławce. To bardzo dobry ruch – powiedział napastnik

Latające osły, ogórki i inni. Najciekawsze przydomki klubów [RANKING]

Poza oficjalnymi nazwami klubów często widnieją również ich przydomki. Większość ma logiczne wytłumaczenie, a by poznać genezę innych, trzeba się nieco bardziej zagłębić. Wieśniacy, ogórki, aptekarze i inni. Zapraszamy na zestawienie najciekawszych przydomków klubów.

„Latające osły” – Chievo Verona

Przydomek zapoczątkował lokalny rywal Chievo, czyli Hellas Verona. W latach 90. Hellas przebywał w Serie A, podczas gdy Chievo męczyło się na zapleczu włoskiej elity. Z tego powodu kibice Hellasu zaczęli mówić, że „Prędzej osły zaczną latać, niż Chievo awansuje do Serie A.

Wrócił Robben, wrócą też i inni? Kolejna legenda futbolu chce wrócić do gry!

Przed kilkoma dniami świat obiegła informacja o powrocie Arjena Robbena do profesjonalnego futbolu. Podobną drogę może obrać jego były reprezentacyjny kolega Wesley Sneijder.

Równo tydzień temu o godzinie 17 FC Groningen ogłosił pozyskanie nowego zawodnika. Po roku rozbratu z piłką do gry powrócił Arjen Robben. Już prędzej widzieliśmy w sieci nagrania, jak Holender intensywnie trenuje z Bayernem Monachium. Jak się później okazało, było to uzasadnione powrotem do profesjonalnej gry w piłkę.

Czy tą samą drogą podąży Wesley Sneijder? Przed Holendrem pojawiła się okazja, by zagrać w klubie z rodzinnego miasta – FC Utrecht. Mimo że urodził się w Utrechcie, to nigdy tam nie zagrał. Teraz byłaby ku temu najlepsza możliwa okazja. W wywiadzie dla holenderskiego portalu NOS dyrektor sportowy Utrechtu otworzył drzwi Sneijderowi:

Wszystko zależy od niego. Wesley ma teraz czas, aby zdecydować, czy podoba mu się ten pomysł.

Za tym pomysłem zdecydowanie są fani FC Utrecht. Grupa licząca kilkadziesiąt osób zaskoczyła Wesleya fajerwerkami, racami i transparentami. Otrzymał od fanów jubileuszową koszulkę i powiedział im, że „Na pewno się zastanowi”.

Różnica między Robbenem, a Sneijderem jest taka, że Utrecht rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu już w poniedziałek. Sneijder ostatni mecz rozegrał 6 grudnia 2018 roku, a ostatni sezon rozegrał w Katarze. Więc tak naprawdę ostatni poważny mecz rozegrał 19 listopada 2017 roku w barwach OGC Nice.

Niesamowite! Klub z A-klasy ma szatnię niczym z ekstraklasy! [ZDJĘCIA]

O takiej szatni może śnić wiele klubów z ekstraklasy. Tymczasem takim pomieszczeniem może się pochwalić klub z… A-klasy!

W szatni A-klasowego Lotnika Twardogóra każdy z zawodników ma do dyspozycji dwa wieszaki, podświetlany drążek led, dwie szafki na obuwie oraz górną szafkę na pozostałe gadżety. Każdy piłkarz ma numer na swej szafce. Dla trenera natomiast znalazła się wyspa, na której widnieją dwie tablice do zadań taktycznych oraz dwie szafki na piłki i inne potrzebne do treningu czy meczu przyrządy.

Mogłaby to być niespodzianka od klubu dla zawodników, lecz nie tym razem. Na stronie klubu z Twardogóry czytamy, iż zawodnicy sami dołożyli „trzy grosze”, by odrestaurować budynek.

https://www.facebook.com/GKSofficialfanpage/posts/954151651682612

Twardogóra to miasto położone w województwie dolnośląskim. Miejscowy Lotnik w minionym sezonie występował w rozgrywkach A-klasy. Po 13 rozegranych meczach klub z Twardogóry uzbierał 29 punktów, co dało mu 3. miejsce w tabeli. Do lidera stracił zaledwie 1 punkt. Kto wie, jakby się potoczyły dalsze losy klubu w sezonie 2019/2020, gdyby tylko sezon został rozegrany do końca.

Koniec Messiego w Barcelonie?!? Zaskakujące informacje z Hiszpanii

Według hiszpańskiej stacji radiowej Cadena SER, Leo Messi wstrzymał negocjacje w sprawie nowej umowy. Według stacji Leo Messi chce wypełnić swój kontrakt obowiązujący do 2021 roku, a następnie odejść z klubu.

Dzień, którego boją się wszyscy kibice Blaugrany, zbliża się coraz bliżej, ale chyba nikt nie myślał, że może on nadejść już w przyszłym roku. Nie ma drugiej tak mocno uzależnionej drużyny od jednego gracza, jak Barcelona. Ten klub po prostu nie jest przygotowany na erę post-Messi, widzimy to za każdym razem, gdy Argentyńczyka nie ma na murawie.

Już w tym sezonie gra Dumy Katalonii woła o pomstę do nieba, a co jakby nie było Messiego? Prawdopodobnie podopieczni Quique Setiena nie walczyliby o mistrzostwo kraju, a co najwyżej o grę w europejskich pucharach. A może byłoby zgoła inaczej?

Kontrakt Leo Messiego z FC Barcelona wygasa 30 czerwca 2021 roku. Od wielu miesięcy słyszymy o pracach zarządu nad przedłużeniem kontraktu z „Atomową pchłą”. Według radia Cadena SER negocjacje zostały jednak zerwane przez samego Messiego. Argentyńczyk jest niezadowolony z przecieków, wedle których to on jest jednym z winowajców ostatnich problemów w klubie.

Wg Cadera SER Messi powiedział swoim najbliższym kolegom z szatni, że nie chce być problemem dla klubu. Zawsze powtarzał bowiem, że zostanie, dopóki będzie chciany. Do tego dochodzi dłuższy brak sukcesów i wspomniane przecieki, które obarczają jego osobę.

Jeśli powyższe informacje się potwierdziły, to Leo Messi zakończy swoją przygodę w Barcelonie po zakończeniu przyszłego sezonu. A jak będzie w rzeczywistości? Osobiście patrzyłbym na te informacje z przymrużeniem oka. Spytacie czemu? A no temu, że pamiętamy, ile razy Argentyńczyk kończył karierę reprezentacyjną, po czym do niej wracał. Również w przyszłym roku ma dojść do wyborów prezydenckich w klubie z Katalonii. Zmiana prezydenta i czas, który pozostał Messiemu do końca kontraktu, mogą zaważyć o zmianie przez niego decyzji.

 

Koronawirus namieszał w polskiej piłce. Będą zmiany?

W związku z pandemią koronawirusa świat piłki na chwilę stanął w miejscu. Niektóre ligi musiały zakończyć sezon przedwcześnie, a inne po przerwie postanowiły wrócić do grania. W przypadku Ekstraklasy wznowienie rozgrywek będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości.

Nowy sezon Ekstraklasy ma się rozpocząć 21-23 sierpnia bądź tydzień wcześniej (14-16). Zakończenie rozgrywek zaplanowane jest na 15 maja 2021 roku ze względu na przesunięte EURO 2020. Głównym problemem przy ustalaniu terminarza jest fakt, że UEFA nie zezwala na rozgrywanie najwyższych lig europejskich federacji w środku tygodnia. Wszystko to ze względu na mecze Ligi Mistrzów i Ligi Europy.

Przez pandemię terminarz sezonu 2020/2021 będzie strasznie napięty, a wszystko to za sprawą rozgrywek krajowych, międzynarodowych i reprezentacyjnych. Z tego powodu Ekstraklasa rozważa kilka scenariuszów. Najbardziej prawdopodobny jest system ESA30 (liga skończy się na sezonie zasadniczym). Wówczas wszystkie spotkania uda się rozegrać bez problemu, lecz oznacza to mniejsze pieniądze z tytułu praw telewizyjnych.

Inny scenariusz zakłada rozegranie ESA37. Mielibyśmy, wzorem z Bundesligi, krótszą przerwę zimową. Rozważa się również ograniczenie liczby granych rund Pucharu Polski lub całkowite zrezygnowanie z tych rozgrywek w sezonie 2020/2021.

Terminarz najlepszej ligi świata od lat ustala dyrektor operacyjny Ekstraklasa S.A. – Marcin Stefański. Czeka on jednak na sygnał z UEFA, która wskaże mu datę rozpoczęcia nowych rozgrywek. Decyzja co do scenariusza musi zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni i przejść przez głosowanie zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Całe stanowisko Ekstraklasa S.A. :

W związku z zaburzeniem rozgrywek w tym sezonie na skutek pandemii COVID-19 istnieje wciąż wiele niewiadomych dotyczących rozgrywek w kolejnym sezonie. Obecnie Ekstraklasa S.A. pracuje z PZPN nad kształtem optymalnego rozwiązania. Decyzje w tej sprawie powinny zapaść w lipcu, aby kluby miały czas na przygotowanie się do rozpoczęcia rozgrywek. O wszelkich decyzjach poinformujemy po ustaleniu szczegółów z Polskim Związkiem Piłki Nożnej.

***

ROZWAŻANE SCENARIUSZE NA SYSTEM ROZGRYWEK W SEZONIE 2020/21

1. ESA-30

Prawdopodobieństwo: *****

Brak siedmiu dodatkowych kolejek i podziału na grupę mistrzowską i spadkową. Mistrz Polski i jeden spadkowicz zostanie wyłoniony po 30. serii gier i 240 meczach.

Początek sezonu: 21–23 sierpnia.

2. HYBRYDA

Prawdopodobieństwo: ****

Sezon ruszy z założeniem, że odbędzie się 37 kolejek wraz z podziałem na grupę mistrzowską i spadkową. Zaplanowana będzie krótka przerwa świąteczno-noworoczna, a po niej zawodnicy wrócą na boiska już w styczniu. Normalnie rozegrany zostanie również Puchar Polski. Jeżeli jesienią będzie kolejna fala epidemii koronawirusa, to w trakcie sezonu podjęta zostanie decyzja o jego skróceniu do 30 kolejek poprzez rezygnację z rundy finałowej. Wówczas system ESA-37 przejdzie płynnie w ESA-30.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

3. ESA-37 wersja 1

Prawdopodobieństwo: ***

Obędzie się 37 kolejek i po sezonie zasadniczym będzie podział na grupę mistrzowską i spadkową. Rozegranych zostanie 296 meczów, tak jak obecnie. Krótsza będzie przerwa między rundami i wzorem Bundesligi po przerwie świąteczno-noworocznej kluby ekstraklasy wrócą na boiska już w styczniu.

Początek sezonu: 14–16 sierpnia.

4. ESA-37 wersja 2

Prawdopodobieństwo: **

Odbędzie się 37 kolejek ekstraklasy, ale ograniczone zostaną rozgrywki Pucharu Polski. Będzie w nich mniej rund lub zostaną całkowicie anulowane, żeby liga mogła normalnie przeprowadzić sezon według modelu ESA-37.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

5. ESA-34

Prawdopodobieństwo: *

Na koniec rozgrywek 2019/20 z ekstraklasy spadnie tylko jedna drużyna (ŁKS), a dodatkowo utrzymają się (Arka i Korona). Będzie to przyspieszenie reformy ligi planowanej na sezon 2021/22 i już od sierpnia w ekstraklasie grać będzie 18 zespołów. Przez to w kolejnej kampanii ligowej spadać będą trzy drużyny zamiast jednej. Odbędą się 34 kolejki, czyli 306 meczów. Spotkań będzie więcej, ale mniej terminów niż przy ESA-37.

Początek sezonu: 14–16 lub 21–23 sierpnia.

Balotelli składa wniosek o wypowiedzenie obowiązującej umowy! Poszło o…

Super Mario nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem Włoch złożył wniosek o wypowiedzenie umowy, po tym, jak klub zapłacił mu jedynie za 7 przepracowanych dni w marcu.

Tegoroczna kwarantanna wywarła zły wpływ na Mario. Wiemy, jaki był zawsze poza boiskiem, ale gdy przychodziło co do czego, to potrafił on na murawie zrobić swoje. Choć i tak od wielu lat przebieg jego kariery to linia pochyła ku upadkowi. W tym sezonie miał pomóc Brescii w walce o utrzymanie w Serie A, a koniec końców strzelił zaledwie 5 goli w 19 meczach.

W tym roku Mario przechodzi sam siebie. Kilka tygodni temu media informowały, że niesforny Włoch opuszcza treningi i nie daje żadnych znaków życia. Potem jak przyszedł na trening, to klub nie chciał go wpuścić go na obiekt treningowy, więcej o tym pisaliśmy tutaj.

Tym razem poszło o pieniądze. Mario częściej nie pojawiał się, niż się pojawiał na treningach, więc klub nie pozostał mu dłużny. Brescia wypłaciła Mario kwotę adekwatną do przepracowanych przez niego dni.

Tak więc na koncie piłkarza pojawiła się jego wypłata za marzec. Tyle że nie pojawiła się pełna kwota, jaka jest wpisana w kontrakcie, a taka, która jest adekwatna do dni przepracowanych przez niego w klubie. Brescia policzyła, że ich piłkarz był w pracy 7 dni i za tyle dni otrzymał wypłatę.

Balotelli za pośrednictwem prawników złożył apelację, w której zwraca się o weryfikację dni przepracowanych, a jednocześnie o wypowiedzenie obowiązującej umowy o niewypłacenie wynagrodzenia.

Kontrakt Włocha z jego obecnym klubem obowiązuje do 30 czerwca 2022 roku. Nie wiadomo jeszcze, jak potoczą się dalsze losy zawodnika i klubu.

Hajto ostro o swoim byłym klubie! „Zrobili pośmiewisko”

Schalke należy do TOP 20 najbogatszych klubów w Europie. Za nimi jeden z najgorszych sezonów od 1983 roku, kiedy to spadli z Bundesligi. Zespół Davisa Wagnera zajął 12. miejsce i z drużyny, która walczyła w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, stali się ligowym średniakiem.

Tomasz Hajto grał w Schalke przez 4 lata. W tym czasie zdobył 2 Puchary Niemiec i rozegrał prawie 150 spotkań. Były reprezentant Polski nie jest zachwycony obecną sytuacją w klubie z Gelsenkirchen.

Fakt, że Schalke nie wygrało żadnego z szesnastu meczów z rzędu, jest prawdziwym skandalem. Zawsze szukają wymówek. Zrobili z Schalke pośmiewisko. Brakuje w klubie takich osób jak ja, Tomasz Wałdoch czy Marc Wilmots, którzy umierali za Schalke na boisku. Kiedy te wartości wrócą, to kibice Schalke znowu będą świętować sukcesy. I tego szczerze życzę klubowi, aby jak najszybciej przeszedł przez ten kryzys. (…) Wszyscy w Gelsenkirchen i okolicach mają bzika na punkcie klubu. Potrzebne są jasne zasady i strategia. Zawodnicy pozwalali sobie na za dużo. Piłkarzom powinno być wstyd – powiedział Tomasz Hajto w wywiadzie dla reviersport.de

Kolejny skandal w polskiej piłce? Klub nie otrzymał licencji na grę w 3. lidze z powodu…

Do niemałego skandalu doszło w IV lidze w województwie wielkopolskim. LKS Gołuchów okazał się najlepszy w minionym sezonie, lecz nie otrzymał licencji na grę w III lidze i będzie musiał obejść się smakiem.

LKS Gołuchów dzięki zajęciu pierwszego miejsca w IV lidze w minionym sezonie zagwarantował sobie awans do wyższej ligi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że LKS nie otrzymał licencji na grę w III lidze. Okej, nie otrzymać licencji z uzasadnionym powodem to jedno, a nie otrzymać licencji bez znaczącego powodu to drugie.

W przypadku LKS-u Gołuchów bardziej pasuje ten drugi przypadek. Klub z miejscowości, którą zamieszkuje nieco ponad 10 tysięcy ludzi, nie otrzymał licencji, bo… „Odległość z szatni na boisko jest zbyt duża”.

Delegat z Pomorskiego ZPN po wizytacji obiektu wpisał, że odległość szatni od boiska jest zbyt duża i wynosi 250 metrów. My tę odległość zmierzyliśmy sami – wynosi 130 metrów. Zarzucił nam także brak siedzisk dla kibiców przyjezdnych. To bzdura, bo są. Inny zarzut był taki, że mamy za mało miejsc siedzących, bo 450, a nie 500. Byliśmy w stanie to zrobić, te 50 dołożyć w strefie kibica przyjezdnego i byłoby 500. Miał być odzew, nie ma żadnego – ani z Pomorskiego ZPN, ani z Wielkopolskiego.  – powiedział Józef Banasiak, prezes LKS-u Gołuchów na łamach portalu zpleszewa.pl

 Z wielkopolskiego związku wysłali do nas człowieka, którego zadaniem było sprawdzić infrastrukturę. Pomierzył on boisko, pomierzył klatki na trybunach, wymierzył wysokość płotu itd. Potem powiedział: tak, wasz obiekt nadaje się na 3. ligę. Ten człowiek klepnął nam wszystko. Po czym mija półtora tygodnia i w klubie nagle pojawia się dwóch młodych panów. Jeden z Poznania, drugi z Gdańska. To oni stworzyli protokół, który jak pan zobaczy, to zacznie się po prostu śmiać. Bo jeżeli ktoś pisze w nim, w punkcie drugim, że klatka gości nie posiada miejsc siedzących, a tam jest 120 krzesełek, to to są jakieś jaja – opowiada członek zarządu LKS-u Gołuchów, czytamy na portalu igol.pl

W Polsce mamy po raz kolejny do czynienia z sytuacją, w której o awansie decydują względy pozasportowe. Klub może nie otrzymać licencji, to jasne. Tymczasem delegaci raz mówią, że infrastruktura spełnia wymogi, a kilka dni później już rzekomo ich nie spełnia.

Tym bardziej, iż klub ma jasne dowody, że jednak wszystko jest w najlepszym porządku. „Odległość szatni do boiska wynosi 250 metrów”. Gdy w rzeczywistości klub podaje, iż odległość wynosi zaledwie 130 metrów. Na dalsze decyzje przyjdzie nam poczekać, choć nie nastawiałbym się, że dojdzie do jakiejś zmiany.

Polak bohaterem! Strzelił 2 gole i dał drużynie awans

Martin Kobylański w środowym meczu strzelił dwie bramki. Dzięki jego skuteczności Braunschweiger TSV Eintracht w przyszłym sezonie zagra w 2. Bundeslidze.

Martin Kobylański urodził się w Berlinie, ale oprócz niemieckiego paszportu ma także polski. Syn Andrzeja Kobylańskiego, byłego kadrowicza, na początku sezonu dołączył do Braunschweiger, gdzie został prawdziwą gwiazdą. Napastnik w 33 meczach strzelił 18 goli i 9 razy asystował.

W środowym meczu 37. kolejki drużyna Kobylańskiego wygrała z SV Waldhof Mannheim 3:2, Martin strzelił 2 gole. Dzięki temu zwycięstwu Braunschweiger jest wiceliderem, a do końca sezonu pozostało jedno spotkanie. Drużyna z Eintrachtu ma oczko przewagi nad trzecim Wuerzburger Kickers i 4 punkty nad czwartym Ingolstadt. 

Do 2. Bundesligi awansują dwie pierwsze drużyny, a trzecia gra w barażach. Ze względu na zasady federacji niemieckiej Bayern Monachium II nie może grać w 2. Bundeslidze, mimo, że jest liderem rozgrywek. Dzięki temu Braunschweiger ma już zapewniony awans.

Martin Kobylański w przeszłości występował w Lechii Gdańsk, Unionie Berlin czy Werderze Brema. Jest wychowankiem Hannoveru. Zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzeleckiej 3. Bundesligi. Wyprzedzają go tylko Albert Bunjaku z Viktorii Koeln (19 goli) oraz Kwasi Okyere Wriedt z rezerw Bayernu Monachium (25).