Roman Kołtoń ostro o reprezentancie Polski. „To było cierpienie…”

Po każdym meczu reprezentacji Polski większość dziennikarzy publikuje swoje opinie oraz przemyślenia dotyczące spotkania. Mimo że ostatni mecz z Ukrainą wydawał się być średnio istotny, to nie zabrakło w mediach pochwał oraz nagan.

Swoją opinią nt. spotkania podzielił się również Roman Kołtoń, który nie przebierał w słowach i otwarcie skrytykował kilku piłkarzy. Najbardziej oberwało się Arkowi Milikowi, który wszystkie mecze w tym sezonie rozegrał wyłącznie w reprezentacji Polski.

– Był dramatyczny. Ciągle się przewracał, nie potrafił nawet na chwilę utrzymać piłki przy nodze. Brakowało mu dokładności w podaniach i skuteczności w dryblingu. Był cieniem samego siebie z najlepszych czasów – komentuje Kołtoń.

– To było cierpienie oglądać go na murawie w takiej dyspozycji. Zresztą w dniu szczególnym dla niego, bo z opaską kapitańską, którą powierzył mu Brzęczek – dodał ekspert.

Poza opisami poszczególnych zawodników Roman Kołtoń wystawił oceny piłkarzom naszej reprezentacji. Najwyższą notę otrzymał Skorupski (8). Najniższa natomiast ocena przypadła trzem piłkarzom – Milikowi, Zielińskiemu oraz Bochniewiczowi. Wszystkim trzem wystawiono „4”. Skala oczywiście 1-10.

Jerzy Brzęczek zmienia zdanie! Płacheta pozostanie z dorosłą kadrą do końca zgrupowania

Wczorajszy przyzwoity debiut w wykonaniu Przemysława Płachety z pewnością wpłynął na decyzję Jerzego Brzęczka. Selekcjoner reprezentacji Polski postanowił zatrzymać piłkarza Norwich do końca zgrupowania.

Wczorajszy mecz towarzyski posłużył Jerzemu Brzęczkowi głównie do testów nowych zawodników. Swoje okazje do gry otrzymało dwóch debiutantów – Płacheta oraz Gumny. Szczególnie dobre wrażenie na kibicach zrobił ten pierwszy. Zarówno jeden jak i drugi mieli opuścić zgrupowanie dorosłej reprezentacji po meczu z Ukrainą, a następnie dołączyć do kadry U-21. Jerzy Brzęczek postanowił jednak zatrzymać u siebie 22-letniego skrzydłowego.

https://twitter.com/KwiatkowskiKuba/status/1326871997775753217?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1326872032953298944%7Ctwgr%5Eshare_3&ref_url=https%3A%2F%2Fpulsembed.eu%2Fp2em%2FH6qotBZro%2F

Przed wczorajszym meczem raczej nie obiecywaliśmy sobie niczego po Przemku Płachecie. Mecz z Ukrainą był dla niego debiutem w seniorskiej reprezentacji, a przecież wcale go na tym grupowaniu mogło nie być! Piłkarz Norwich skorzystał na nieobecności Damiana Kądziora oraz na kontuzji Jakub Kamińskiego i dopiero kilka dni temu otrzymał dodatkowe powołanie.

Jak już wspomnieliśmy, początkowy plan był taki, że po meczu z Ukrainą zarówno Płacheta, jak i Gumny udadzą się na zgrupowanie zespołu U-21. Nie znamy oficjalnego powodu, dla którego pierwotne założenie uległo zmianie. Wiemy jednak tyle, że Płacheta zrobił pozytywne wrażenie swoim wczorajszym występem. Istotnym faktem jest również to, iż Jerzy Brzęczek nie ma zbyt wielu skrzydłowych do dyspozycji. Na zgrupowaniu przebywają Płacheta, Jóźwiak, Szymański oraz Grosicki. Ten ostatni jednak nabawił się delikatnego urazu i jego dyspozycyjność nie jest do końca pewna.

Jan Tomaszewski ponownie niezadowolony! ” Nie rozumiem dlaczego Jurek Brzęczek…”

Kibice reprezentacji Polski chyba ponownie mają w sobie mieszane uczucia po wczorajszym meczu. Z jednej strony mamy zwycięstwo, z drugiej strony mamy styl gry, który nie wyglądał najlepiej. Po zakończeniu wczorajszego spotkania głos zabrał Jan Tomaszewski, który porozmawiał z portalem WP Sportowe Fakty.

Na sam początek rozmowy były reprezentant Polski powiedział to, co wiemy wszyscy – wynik lepszy niż gra. Skrytykował również selekcjonera Jerzego Brzęczka, że ten postawił na dwójkę napastników.

– Wynik zdecydowanie lepszy niż gra – zwłaszcza do 60. minuty. Nie rozumiem dlaczego Jurek Brzęczek przeszedł znowu na dwie „dziewiątki”. Szczególnie, że jedna z nich, a mam na myśli Milika, w ogóle nie gra w klubie. Piątek gra natomiast końcówki. Wstawienie w tym momencie Zielińskiego do pomocy, sprawiło, że oni jechali z nami jak chcieli w pierwszej połowie – stwierdził Jan Tomaszewski na łamach WP Sportowe Fakty.

Jan Tomaszewski wskazał swoich kandydatów, którzy mogliby zastąpić niegrającego Milika na pozycji napastnika.

– Moim zdaniem warto byłoby spróbować Klimalę i Buksę. Milik to nie wiadomo, czy będzie w ogóle grał. Piątek teraz dostanie szansę, ale nie wiadomo, jak się będzie prezentował. W ataku Brzęczek powinien spróbować kogoś innego – zasugerował.

Wczorajszy mecz towarzyski pozwolił Jerzemu Brzęczkowi na testowanie nowych zawodników, w tym dwóch debiutantów. Były bramkarz reprezentacji Polski ocenił, kto na nim zrobił największe wrażenie.

– Bardzo podobał mi się Płacheta. Był dynamiczny i jest tutaj zabezpieczenie na prawej stronie. Jeśli chodzi o obronę, to Bochniewicz popełnia indywidualne błędy. Już nawet nie mam na myśli rzutu karnego, gdy popełnił kardynalny błąd. Później grał bardzo niepewnie i zdecydowanie przegrywa walkę z Walukiewiczem. Skorupski wypadł bardzo dobrze – poza pierwszym strzałem, gdy wybił go przed siebie. Gumny grał dla mnie nieźle, ale nie było błysku. – ocenił Jan Tomaszewski.

Więcej wypowiedzi Jana Tomaszewskiego znajdziecie tutaj.

Na jakiej pozycji chce grać sam Piotr Zieliński? „Gdybym był trenerem, ustawiłbym się na pozycji…”

Wczoraj reprezentacja Polski pokonała w meczu towarzyskim Ukrainę 2:0. Po krótkiej przerwie do reprezentacji wrócił Piotr Zieliński, który tym razem został wystawiony przez trenera na pozycji lewego pomocnika. Jerzy Brzęczek wciąż eksperymentuje, a na jakiej pozycji widziałby się sam Piotrek?

Pozycja na boisku Piotra Zielińskiego w reprezentacji to wciąż kwestia sporna. 26-latek wczoraj rozegrał swój 54. mecz w kadrze, a wciąż nie wiemy, jak wydobyć z niego maximum potencjału. Może po prostu trzeba czekać aż „Coś mu kiedyś przeskoczy”. W tej sprawie w wywiadzie pomeczowym dla TVP Sport głos zabrał sam zainteresowany.

W rozmowie z TVP Sport został również poruszony temat pierwszej bramki dla naszej reprezentacji we wczorajszym meczu. Piłkę do siatki wpakował Krzysztof Piątek, który otrzymał piłkę właśnie od Piotra Zielińskiego. Dla piłkarza Napoli była to pierwsza asysta w reprezentacji od czerwca 2019 roku.

– Piłka nożna to gra błędów. Bramkarz nie zachował się najlepiej. Ja przyjąłem tę piłkę, Krzysiu fajny ruch zrobił, pokazał się do piłki. Trzech zawodników skupiło się na mnie, dałem mu piłkę i brawa dla Krzyśka. To wydaje się łatwa sytuacja, ale z tylu metrów strzelić, to nie jest łatwe do wykonania.

O preferowanej pozycji w drużynie narodowej:

– Gdyby Piotr Zieliński był trenerem, to ustawiłby siebie na pozycji środkowego pomocnika, tego pół-lewego. Tam się czuję najlepiej. Na każdej pozycji daję z siebie wszystko, ale tam czuję się komfortowo.

Więcej wypowiedzi Piotra Zielińskiego z wczoraj znajdziecie tutaj.

Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Jaki skład wystawi Brzęczek na mecz z Ukrainą?

Przed nami pierwsze z trzech starć podczas listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski. Mecz towarzyski to idealna okazja, by sprawdzić zawodników, którzy do tej pory nie mieli okazji zaprezentowania swoich umiejętności w reprezentacji. Kto zagra dziś w meczu z Ukrainą?

Bez wątpienia mecz z Ukrainą da Jerzemu Brzęczkowi szersze pole widzenia. Kilka dni temu selekcjoner naszej reprezentacji zapowiedział, że Robert Lewandowski na pewno w tym spotkaniu nie zagra. Szanse na grę z pewnością dostaną Płacheta oraz Gumny, którzy po dzisiejszym meczu udadzą się na zgrupowanie reprezentacji U-21.

Jeśli chodzi o pozycję bramkarza, nie powinno tu być żadnego zaskoczenia. Reprezentację czekają trzy mecze, a na zgrupowaniu mamy właśnie trzech bramkarzy. W meczach Ligi Narodów Brzęczek postawi na Fabiańskiego oraz Szczęsnego, a dziś swoją szansę powinien dostać Łukasz Skorupski. Bramkarz Bologni dzisiejszym występem może przybliżyć, lub oddalić się od numeru „3′, jeśli chodzi o pozycję bramkarza.

Na prawej stronie obrony powinniśmy ujrzeć debiutanta – Roberta Gumnego. Jak już wspomnieliśmy, piłkarz Lecha po dzisiejszym meczu uda się na zgrupowanie kadry U-21. Najczęściej przewijającym się duetem środkowych obrońców w mediach jest para Walukiewicz-Bochniewicz. Lewa obrona nie jest do końca pewna. W mediach przewijają się głównie dwa nazwiska – Reca oraz Rybus.

W linii pomocy również napotykamy na pewne rozbieżności. W środku pola mają zagrać Góralski oraz Klich. Szczególnie występ tego drugiego jest niemal pewny, gdyż nie zagra on w najbliższym meczu LN z powodu żółtych kartek. Na jednym ze skrzydeł powinien wystąpić debiutujący Płacheta, który tak jak Gumny po meczu z Ukrainą uda się na kadrę U-21. Do końca pewna nie jest pozycja drugiego skrzydłowego, na której miałby wystąpić Zieliński lub Szymański.

Jerzy Brzęczek zapewne postawi na formację 4-4-2. Duet napastników Piątek-Milik będzie miał za zadanie straszyć defensywę rywali.

PRZEWIDYWANY SKŁAD REPREZENTACJI POLSKI NA MECZ Z UKRAINĄ:

Łukasz Skorupski – Robert Gumny, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz, Maciej Rybus/Arkadiusz Reca – Przemysław Płacheta, Mateusz Klich, Jacek Góralski, Sebastian Szymański/Piotr Zieliński – Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek

Neymar zbanowany na Twitchu! Zaskakujący powód

Tygodniowego bana na twitchu otrzymał w ostatnim czasie Neymar. Brazylijczyk na jednej z transmisji pokazał numer telefonu swojego kolegi z reprezentacji – Richarlisona. Jak się okazało, był to wystarczający powód, by otrzymać blokadę.

Jedna z gwiazd światowego futbolu – Neymar – nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do świata gier. Już kilka lat temu fani Neya mogli go oglądać, gdy ten gra ze swoimi kolegami, a jednocześnie profesjonalnymi graczami Counter-Strike’a jak Fallen, czy coldzera. Na swoim instagramie często publikował posty, jak ogląda swoich rodaków, gdy grają oni o najwyższe cele. Jakiś czas temu założył własne konto twitch, jednak teraz nie jest w stanie on prowadzić transmisji.

W ciągu pierwszych kilku godzin na platformie streamingowej Neymar zdołał zdobyć ponad 400 tysięcy obserwujących. Brazylijczyka na żywo w akcji śledziły za każdym razem dziesiątki tysięcy fanów. Teraz jednak będzie on musiał zrobić sobie krótką przerwę.

Podczas jednej z ostatnich transmisji do piłkarza PSG przedzwonił Richarlison. Neymar pokazał telefon w ten sposób, że oglądający z łatwością ujrzeli numer telefonu jego rodaka. Piłkarz Evertonu w 5 minut otrzymał… 10 000 wiadomości.

– Chłopaki, dostałem bana na twitchu. Jeśli się nie mylę to na 7 dni z powodu „Pigeon” [Richarlison] – przyznał na instastories Neymar.

Jak donoszą zagraniczne media, to był zapewne powód jego 7-dniowej blokady.

Nietypowa sytuacja w meczu ligi brazylijskiej! Piłkarz stracił cztery zęby [WIDEO]

Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu piłkarskiej ligi brazylijskiej pomiędzy Atletico Goianense a Corinthians. Jeden z piłkarzy stracił cztery zęby.

Poszkodowanym całej sytuacji został Rómulo Otero. Wenezuelczyk w 14. minucie spotkania wdał się w drybling z dwoma piłkarzami Atletico. Jeden z nich potraktował go dość brutalnie i przy okazji wybił mu cztery zęby. Kolega z zespołu Rómulo Otero pozbierał zęby i przekazał je sędziemu.

https://www.youtube.com/watch?v=mr8-qU8MwbI&feature=emb_title

Na głównym bohaterze tego zajścia nie zrobiło to zbyt wielkiego wrażenie i chciał on kontynuować grę. Murawę opuścił dopiero w drugiej połowie spotkania.

Koniec końców mecz zakończył się podziałem punktów i remisem 1:1. Następnego dnia piłkarz Corinthians zamieścił na instastories zdjęcie u dentysty.

Były piłkarz SSC Napoli nie szczędzi pochwał w stronę Zielińskiego. „To piłkarz na miarę….”

„Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt lub Barcelony. Jest niesamowity.” W taki słowach wypowiedział się o Piotrze Zieliński jego były kolega z Napoli – Pepe Reina. Hiszpan na antenie radia Cadena SER nie szczędził pochwał o Polaku.

Piotr Zieliński oraz Pepe Reina wspólnie dzielili szatnię SSC Napoli w latach 2016-2018. Hiszpan ma za sobą bogatą karierę, występował w wielu świetnych klubach jak Liverpool, AC Milan, czy Bayern. 38-latek trenował z wieloma znakomitymi piłkarzami, a mimo to jest zachwycony Piotrem Zielińskim. Jak sam mówi, „Zieliński to piłkarz na miarę Realu lub Barcelony”.

Podczas rozmowy w radiu Cadena SER 38-latek został zapytany o piłkarza, który zrobił na nim największe wrażenie. Bez wahania wskazał wspomnianego Piotra Zielińskiego.

– Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, gdy go tylko zobaczyłem. Uwielbiam go. To piłkarz na miarę Realu Madryt,  Barcelony albo kogoś z tej półki. Jest niesamowity – wyznał Pepe Reina.

Piotr Zieliński nie był rzecz jasna jedynym tematem rozmów. W rozmowie z dziennikarzem hiszpańskiego radia Reina opowiedział m.in. o swojej przyszłości.

– Wszystko jest dla mnie jasne. Mam sześć albo siedem miesięcy gry. Chcę przygotować się psychicznie na to, co niebawem nastąpi. Chcę uzyskać tytuł trenera, trzeba być przygotowanym psychicznie na wszystko, co nadejdzie, kiedy już przestaniesz przychodzić codziennie do ośrodka treningowego – wyznał Reyna.

– Od dłuższego czasu gram z bólem. Mój organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację niż wcześniej. Będąc na murawie, wszystko jednak mija.

Jakub Kamiński poczeka na debiut w reprezentacji Polski do marca? „Mało prawdopodobne, by…”

Dziś po południu odbyła się konferencja prasowa z udziałem Jerzego Brzęczka przed listopadowym zgrupowaniem reprezentacji Polski. Selekcjoner odpowiedział na pytania dziennikarzy, a także skomentował sytuację zdrowotną Jakuba Kamińskiego.

O powołaniu 18-letniego piłkarza Lecha Poznań mówiło się od dobrych kilku tygodni. Kamiński od wiosny tego roku jest jednym z podstawowych piłkarzy Kolejorza i był jednym z głównych autorów awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

W nagrodę za dobre występy selekcjoner naszej reprezentacji powołał go na listopadowe zgrupowanie kadry. Wszystko wskazywało na to, że 18-latek zadebiutuje podczas środowego meczu z Ukrainą, jednak plany może pokrzyżować uraz, którego nabawił się w meczu z Legią. Podczas niedzielnego hitu był zmuszony opuścić boisku już w pierwszej połowie. Aktualny stan zdrowia Kamińskiego skomentował sam selekcjoner.

– Kuba jest na badaniach w Piekarach Śląskich. Z pierwszych informacji, które przekazał nam sam zawodnik, to najprawdopodobniej odnowienie starego urazu – przekazał Jerzy Brzęczek.

– Mam nadzieję, że to nie jest poważna kontuzja, która wykluczyłaby go z kolejnych tygodni, ale mało prawdopodobne, by był do naszej dyspozycji w trakcie tego zgrupowania. Ale decyzje podejmiemy po badaniach – dodał.

Jeśli badania potwierdzą, że Jakub Kamiński nie będzie zdolny do gry, to przepadnie mu szansa na debiut. Kolejna okazja na pierwszy mecz w dorosłej reprezentacji Polski będzie podczas marcowego zgrupowania.

Zgrupowanie reprezentacji jeszcze się nie rozpoczęło, a Jerzy Brzęczek może mieć lekki ból głowy. Sytuacja Kamińskiego jest niepewna, a na zgrupowanie nie przylecą powołani Drągowski, Karbownik oraz Kądzior. Pierwszego z nich czeka kwarantanna w klubie. Piłkarz Legii jest aktualnie zakażony koronawirusem. Ostatni z nich zaś postanowił zostać w swoim klubie, by tam powalczyć o pierwszy skład. W miejsce skrzydłowego Eibar został powołany Przemysław Płacheta.

Były reprezentant Brazylii zaskoczony sytuacją Dawida Janczyka. „Jak to możliwe?”

Jacek Góralski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty. „Góral” opowiedział m.in. o realiach gry w Kazachstanie oraz o swoim koledze z drużyny, którym jest Vagner Love. Reprezentant Polski przyznał, że Vagner Love był zaskoczony tym, jak potoczyła się kariera Dawida Janczyka.

Jacek Góralski od stycznia tego roku występuje w kazachskim Kajracie Ałmaty. „Góral” nie jest jedynym Polakiem w szatni, gdyż poza nim w Kajracie gra jeszcze Konrad Wrzesiński. Poza nimi dla Kajratu gra dobrze znana wielu kibicom postać – Vagner Love.

We wspomnianym wywiadzie Jacek Góralski wyznał, że były reprezentant Brazylii był zszokowany obecnym stanem Dawida Janczyka i tym jak potoczyła się jego kariera. Brazylijczyk bowiem dzielił szatnię z Janczykiem w czasie ich wspólnej gry w CSKA Moskwa. Wówczas Janczyk uchodził za wielki talent.

– Vagner pytał nawet o Dawida. […] Mówił, że to był ogromny talent i wszyscy w CSKA tak Dawida postrzegali. Dopytywał, gdzie Dawid teraz gra, co się z nim dzieje. Wspomniałem, że nie występuje już na poziomie profesjonalnym, bo ma swoje problemy. Vagner nie dowierzał. „Jak to możliwe?” – dziwił się. Był przekonany, że Dawid gra dalej w jakiejś dobrej lidze – mówi Jacek Góralski w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Całą rozmowę z Jackiem Góralskim przeczytacie tutaj.

Z okręgówki do 1. ligi? Radosław Majewski może opuścić Wieczystą Kraków!

Radosław Majewski wraz ze Sławomirem Peszko demolują krakowską ligę okręgową. Pierwszy z nich w barwach Wieczystej odbudowuje się po ciężkiej kontuzji, a swoimi dobrymi występami wzbudził zainteresowanie klubów z pierwszej ligi!

Były piłkarz m.in. Lecha Poznań w październiku ubiegłego roku zerwał więzadła krzyżowe, co wykluczyło go z gry na wiele miesięcy. W sierpniu tego roku podpisał kontrakt z Wieczystą Kraków, która występuje na szóstym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Swój wybór tłumaczył tym, że wówczas nie pojawiła się dla niego żadna korzystna oferta z ekstraklasy, a i na jej zapleczu nie miał zbytnio w czym wybierać. Teraz jednak pojawiła się poważna propozycja z 1. ligi.

Demolka, dewastacja destrukcja, spustoszenie, a może po prostu zabawa? Brakuje przymiotników, by opisać to, co robi ze swoimi przeciwnikami Wieczysta Kraków. Pełna gwiazd ekipa wygrywa z każdym, kto stanie im na drodze w lidze okręgowej. Żółto-Czarni zakończyli już rundę jesienną, w której wygrali wszystkie 14 meczów. Bilans bramowy to 114-6, robi wrażenie.

Jednym z ojców tego sukcesu z pewnością jest wspomniany Majewski. 33-letni pomocnik odbudował się po kontuzji i wzbudził zainteresowanie jednego klubów w 1. ligi. Jak podaje portal meczyki.pl, piłkarzem interesuje się Arka Gdynia. Pozostałe kluby również przypatrują się sytuacji Majewskiego.

Klub znad morza jest spadkowiczem z ekstraklasy i z pewnością ma ambicje, by szybko do niej wrócić. Obecnie arkowcy na zapleczu ekstraklasy zajmują szóstą pozycję, która pozwoliłaby im na koniec sezonu grać w barażach.

fot. Wieczysta Kraków

Wiemy ile Napoli chce za Arkadiusza Milika! Czy znajdzie się jakiś chętny?

Arek Milik wciąż nie ma szans na regularną grę w Napoli. Aurelio De Laurentiis, prezes klubu z Neapolu, przedstawił oczekiwaną kwotę za Polaka. Czy w zimę znajdzie się ktoś, kto zadowoli 71-letniego prezesa?

Kontrakt Arkadiusza Milika z Napoli obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Przed Polakiem są dwie opcje. Pierwsza z nich to odejście za darmo i dołączenie do nowego klubu dopiero po 30 czerwca. Druga możliwość jest taka, że jeśli jakiś klub będzie zainteresowany sprowadzeniem Polaka już zimą, to najpierw będzie musiał dogadać się z Napoli i zapłacić żądaną przez De Laurentiisa kwotę.

Jak donoszą włoskie media, Aurelio De Laurentiis oczekuje za swojego piłkarza sumy rzędu 15 milionów euro.  Arek Milik wciąż jest łakomym kąskiem na rynku transferowym, ale czy jest sens kupowania piłkarza za kilkanaście milionów euro, gdy pół roku później będzie on dostępny za darmo?

Niemal przez całe letnie okienko transferowe ciągnęła się saga związana z odejściem Arka Milika z Napoli. Pojawiło się wielu zainteresowanych jak m.in. Tottenham, Atletico, czy Juventus, jednak ostatecznie zabrakło konkretów. W ostatnich tygodniach najgłośniej mówi się jednak o zainteresowaniu ze strony Milanu i Interu. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

Łukasz Fabiański wyjaśnia wczorajszy rzut karny. „Jeden z dziwniejszych karnych w mojej karierze”

– Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował. W dodatku nie było w jego uderzeniu zbyt wiele jakości, co pozwoliło mi skutecznie interweniować – w taki sposób Łukasz Fabiański komentuje wczorajszy rzut karny w meczu przeciwko Fulham. Reprezentant Polski udzielił wywiadu portalowi meczyki.pl, gdzie poruszył tę i wiele innych kwestii.

Wczoraj wieczorem informowaliśmy o przedziwnym karnym w meczu WHU z Fulham. Jednym z bohaterów tego zdarzenia był Łukasz Fabiański, który wyczuł intencje strzelającego i obronił strzał. Reprezentant Polski porozmawiał z Tomaszem Włodarczykiem, gdzie opowiedział m.in. o kulisach wczorajszego karnego, czy też o swojej przyszłości w obecnym klubie.

Wczorajszy rzut karny kibice z pewnością zapamiętają na długo. W 98. minucie Ademola Lookman miał szansę, by doprowadzić do remisu, gdyż jego drużyna otrzymała rzut karny. Młody Anglik zdecydowanie przekombinował i Łukasz Fabiański zdołał obronić jedenastkę. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy bramkarza?

– To pewnie jeden z dziwniejszych karnych w mojej karierze. Ostatnia akcja Fulham, jedenastka, która miała być ostatni kopnięciem w meczu i stawką ważne trzy punkty. Udało się obronić i szkoda tylko, że to wszystko działo się przy pustych trybunach. Zwycięstwo smakowałoby jeszcze lepiej – komentuje Łukasz Fabiański.

– Byłem zaskoczony, że to akurat Lookman podejdzie do jedenastki. […] Zauważyłem, że w ogóle na mnie nie patrzy. Ani razu nie podniósł głowy. Nie wyglądał w tym wszystkim na pewnego siebie. Wziął szybko futbolówkę, ale potem wysyłał sygnały, że nie jest przekonany, co chce zrobić. […] Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował. W dodatku nie było w jego uderzeniu zbyt wiele jakości, co pozwoliło mi skutecznie interweniować – dodaje 35-letni reprezentant Polski.

Licząc od sierpnia 2016 roku w Premier League, Łukasz Fabiański jest bezsprzecznym liderem w statystyce obronionych rzutów karnych. W tym okresie Polak 7-krotnie zdołał wyczuć intencje strzelającego. Drugie miejsce w tym zestawieniu należy do Kaspera Schmeichela oraz Jordana Pickforda, obaj po 4 obronione jedenastki. Przepaść

Powyższą statystykę Łukasz komentuje następująco:

– Po meczu z Fulham Kamil Grosicki wysłał mi screena z informacją Sky Sports, że obroniłem najwięcej jedenastek w Premier League od sierpnia 2016 roku. Odpisałem: „Szkoda Grosik, że nie zacząłem być tak skuteczny od czerwca, bo w tę klamrę załapałyby się mistrzostwa Europy”. Wiadomo, że dziś każdy może mieć o Tobie jakąś opinię. Nie zamierzam z tym walczyć.

Kontrakt Łukasza Fabiańskiego z WHU obowiązuje do końca czerwca 2021 roku. Jak mówi sam zainteresowany – Zbliża się moment decyzji.

– Z mojej strony sytuacja jest jasna. Doskonale czuję się w klubie. Nie potrzebuję żadnej zmiany. Moja rodzina odnajduje się w Londynie. Jesteśmy tu szczęśliwi. Syn właśnie poszedł do szkoły, co ma niebagatelne znaczenie. […] Pewnie jeszcze chwilę to potrwa, ale wkrótce powinniśmy dojść do porozumienia i przedłużyć kontrakt.

Rywalizacji o bluzę z numerem „1” w polskiej kadrze trwa! Jak piłkarz West Hamu zapatruje się na tę sytuację?

– Fakt, że rywalizujemy ze sobą o miejsce w kadrze od bardzo dawna, ale to zdrowa rywalizacja. Zawsze przyjeżdżam na zgrupowanie z wielką przyjemnością. Cieszę się, że trener mi ufa i daje szansę. Ja daję z siebie wszystko i nie mam żadnego problemy z tym, że muszę powalczyć o miejsce w bramce – kończy.

Cały wywiad przeczytacie na portalu meczyki.pl, serdecznie polecamy!

Beckham sprowadzi do swojego klubu kolejną gwiazdę? Na celowniku piłkarz Realu Madryt

Inter Miami, którego właścicielem jest sam David Beckham, ma w planach ściągnąć do siebie kolejną gwiazdę z Europy. Amerykański klub w MLS występuje dopiero od tego roku, a mimo to zbiera się tam całkiem niezła paczka.

Obecny sezon MLS jest pierwszym, w którym występuje klub Davida Beckhama – Inter Miami. W amerykańskim klubie zbiera się całkiem ciekawa ekipa znanych zawodników z przeszłością w Europie. W minionym okienku transferowym David Beckham zdołał zakontraktować takich piłkarzy jak Gonzalo Higuain oraz Blaise Matuidi. Jak podaje hiszpański AS, na celowniku Interu jest kolejna gwiazda, jeszcze większa niż wspomniana dwójka.

Według hiszpańskiego dziennika Beckham ma w planach sprowadzić do Ameryki… Sergio Ramosa! Kapitan Realu Madryt ma ważny kontrakt do końca czerwca 2021 roku, lecz nie jest on w stanie dojść do porozumienia ze swoim obecnym klubem ws. przedłużenia umowy. Jak donosi AS, Ramos chciałby otrzymać podwyżkę, której nie chce mu dać klub.

Sytuację mógłby wykorzystać David Beckham, prywatnie dobry znajomy Sergio Ramosa. Obaj mieli przyjemność wspólnej gry w latach 2005-2007, kiedy Anglik jeszcze występował w Realu Madryt.

Dlaczego Michał Karbownik nie pobił transferowego rekordu ligi? „Został sprzedany, żeby…”

Ostatnie miesiące w Legii Warszawa są nadzwyczaj emocjonujące. Niestety, nie wynika to z dobrych wyników na arenie międzynarodowej, gdyż Legia do nich nie zdołała awansować. Prezes Legii Dariusz Mioduski udzielił wywiadu portalowi WP Sportowe Fakty, gdzie poruszył wiele ciekawych kwestii.

Od marca 2017 roku Dariusz Mioduski jest samodzielnym właścicielem Legii Warszawa. Prędzej władzę sprawował wraz z Maciejem Wandzelem oraz z Bogusławem Leśnodorskim. W wywiadzie z WP Sportowe Fakty zabrał głos w sprawie tego ostatniego.

– Do tej pory nie bardzo chciałem wchodzić w te polemiki, ale… Dla mnie Bogusław Leśnodorski jest jak huba. Przyczepia się do drzewa, na początku wygląda to nawet ładnie, ale potem zaczyna się drenaż i po jakimś czasie takie drzewo obumiera. Przecież on nigdy nie zainwestował w żaden klub swoich pieniędzy, nie ponosił żadnego ryzyka, a raczej głównym celem było i jest zarabianie. Legia jest tego najlepszym przykładem, ale nie tylko Legia, w kolejnych klubach, przy których się pojawiał było podobnie.

Następnie rozmowa zeszła na temat ostatnich sukcesów Lecha Poznań w Lidze Europy. Właściciel Legii został zapytany o ty, czy stołeczny klub pójdzie drogą Lecha. Mioduski udzielił jasnej odpowiedzi.

– Nie. Każdy klub ma swoją ścieżkę. Legia to najsilniejsza marka sportowa w Polsce i wyznacza swoje własne cele. Nie ma drugiego takiego klubu w Polsce. My nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przez kilka lat nic nie wygrać.

–  Co do szkolenia, to zrobili fajną robotę i to jest słuszny kierunek. I to jest jedyna rzecz, w której jesteśmy podobni. […] Szybko nadganiamy i wierzę, że wkrótce będziemy w tym lepsi. Jednocześnie musimy zdobywać trofea. To nas różni i sprawia, że mamy inną filozofię. Z Lechem możemy czasem przegrać mecz, to w piłce normalne, ale Lech nigdy nie będzie Legią.

O Vukoviciu:

– Problem pojawił się w maju. Teraz uważam, że powinienem był wymagać od Vuko więcej. On koncentrował się na tym, żeby dowieźć mistrzostwo, a ja powinienem był być wściekły, że nie wygrywamy go z 10 punktami przewagi.

O sytuacji finansowej Legii:

– Faktem jest, że po raz pierwszy od lat zamknęliśmy rok finansowy z kilkumilionowym zyskiem. Oczywiście został on skonsumowany na wydatki i pokrywanie strat związanych z pandemią. […] Gdyby nie pandemia, byłoby zdecydowanie lepiej, a gdybyśmy weszli do pucharów, to bylibyśmy już w zupełnie innym miejscu.

O zaskakująco niskiej sumie za Michała Karbownika:

– Karbownik został sprzedany, żeby zbilansować budżet. A że poniżej tego na co liczyliśmy? Inne kluby też wiedzą, że gdy do końca okienka zostają dwa dni, a jeszcze jest pandemia, to ta cena nie idzie do góry… Niewykluczone jednak, że część tego, a może i całość tego, czego oczekiwaliśmy za Michała, odzyskamy przy jego kolejnym transferze.

Dlaczego Mioduski zniknął z twittera? Czy zamierza zrezygnować ze stanowiska prezesa? Na te i więcej pytań Dariusz Mioduski odpowiedział w wywiadzie dla WP Sportowe Fakty, przeczytacie go tutaj.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.