Ibrahimoviciowi grozi długa przerwa od gry. Chodzi o wyzwiska w stronę Lukaku

Derby są specyficznym zjawiskiem w piłce nożnej. Mecze pomiędzy odwiecznymi rywalami potrafią odbijać się szerokim echem na długo po ich zakończeniu. Nie inaczej jest w przypadku stoczonej kilka dni temu wojny o Mediolan. Konkretnie rozbija się o spięcie Romelu Lukaku ze Zlatanem Ibrahimoviciem.

Przypomnijmy, że we wtorek Inter rzutem na taśmę pokonał Milan w Pucharze Włoch. „Nerazzurrich” w samej końcówce do nieba wprowadził gol Christiana Eriksena. Duńczyk pięknie przymierzył z rzutu wolnego i zapewnił swojemu klubowi awans do półfinału rozgrywek.

Więcej niż mecz

Derby Mediolanu od lat dostarczają kibicom mnóstwa emocji. Atmosfera udziela się również piłkarzom na murawie. Nawet tak doświadczeni gracze, jak Zlatan Ibrahimović potrafią wówczas zrobić coś, czego zapewne normalnie by nie zrobili.

W kontekście Szweda wiele mówi się o jego starciu z Romelu Lukaku. Pod koniec pierwszej połowy meczu na San Siro obydwaj panowie rzucali w swoje strony ostre wyzwiska. Więcej o tym zajściu możecie przeczytać w linku poniżej:

Ostre spięcie Zlatana z Lukaku! Belg dał się sprowokować Ibrahimoviciowi [WIDEO]

Maldini zajął stanowisko

Przed meczem z Bolonią o przedstawienie swojego stanowiska w sprawie zachowania Ibrahimovicia został poproszony Paolo Maldini. Dyrektor sportowy Milanu bez zastanowienia stanął w obronie Szweda i krótko wyjaśnił swoje spojrzenie na całą sytuację.

– Zobaczymy, jak to się skończy. Jeżeli ktoś próbuje wciągnąć w to rasizm, będziemy bronić naszego zawodnika. „Ibra” nie ma nic wspólnego z rasizmem. Przeprosił drużynę za jej osłabienie. Lukaku bez powodu atakował jego kolegów z drużyny, więc stanął w ich obronie – Powiedział Maldini.

Na reakcję z obozu Interu nie trzeba było długo czekać. Giuseppe Marotta odniósł się do słów legendy Milanu i dodał swój punkt widzenia.

– Obraz tej sprawy jest dostępny dla wszystkich. Mogę jasno powiedzieć, że Lukaku nie jest agresywną osobą. Nie była to jednak pozytywna reklama dla włoskiego futbolu. Naszym obowiązkiem jako klubu jest edukowanie piłkarzy, aby nie zachowywali się w ten sposób – Odpowiedział działacz Interu.

Zlatana czeka długa przerwa?

Według włoskich mediów za swoją prowokację podczas derbów Ibrahimović może zostać zawieszony nawet na 10 meczów. Gabriele Gravina, prezes włoskiej federacji chciałby pociągnąć do odpowiedzialności także Lukaku, jednak to Szwed jest dla niego priorytetem. Wszystko przez to, że używał on rasistowskich określeń kierowanych do Belga.

Czy i jaką karę faktycznie otrzyma „Ibra” możemy tylko spekulować. Wszystko powinno się jednak wyjaśnić w najbliższych dniach. Jeśli jednak przewidywania się potwierdzą i napastnik opuści aż 10 kolejnych spotkań Milanu będziemy mówić o zaprzepaszczeniu znacznej części sezonu. Tym bardziej że 39-latek wcześniej miał już przerwę od gry z powodu kontuzji.

Są dobre informacje w sprawie kontuzji Bielika! „Nie musiał udać się do szpitala”

Sobota była tragicznym dniem dla Krystiana Bielika. Polski pomocnik został zmieniony jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy z powodu kontuzji. Znowu nie wytrzymało to samo kolano, które operowano ostatnim razem.

Bielik z Bristol City rozegrał jedynie 36 minut. W pewnym momencie upadł na murawę z bolesnym krzykiem. Co jednak najgrosze – kurczowo trzymał się za kolano. Jak pisał „The Athletic” – Jego krzyk z bólu było słychać z trybuny prasowej, która jest po drugiej stronie boiska.

Polak nie był w stanie o własnych siłach opuścić murawy. 23-latkowi w tym celu pomogli ratownicy. Bielika zniesiono z placu na noszach.

Wyglądało gorzej, niż faktycznie jest

Początkowe miny sztabu i lekarzy wskazywały, że powinniśmy spodziewać się najgorszego. Po zakończonym meczu głos w sprawie kontuzji pomocnika zabrał Wayne Rooney. Anglik wyraził nadzieję, że nie jest to na poważny uraz, jednak nie ukrywa, że musimy poczekać na dokładną diagnozę.

– Nie jest z nim najlepiej, ale trzeba to dokładniej ocenić w ciągu najbliższych kilku dni. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt poważne, ponieważ będzie dla nas dużą stratą – Przyznał szkoleniowiec Derby.

Jake Barker jest prowadzącym „Not Another Derby County Podcast”. Dziennikarz jest także blisko klubu z Pride Park. Jak napisał na Twitterze – uraz Bielika wcale nie musi być bardzo poważny.

– Słyszałem od kompetentnej osoby, że Bielik w ogóle nie musiał udać się do szpitala po meczu. Wspaniała wiadomość! – Czytamy we wpisie Barkera na Twitterze.

W przypadku Bielika najważniejsze jest, aby nie naruszył po raz kolejny więzadeł krzyżowych. Przypomnijmy, że to właśnie przez ich zerwanie miał swoją ostatnią przerwę od gry w piłkę. Drugi taki sam uraz mógłby okazać się dla niego tragiczny w skutkach.

Konflikt Brzęczka z Lewandowskim był faktem. „Często mówił, że Lewy go irytuje”

Rozstanie Jerzego Brzęczka z reprezentacją Polski wciąż budzi spore emocje. Po czasie na światło dzienne wychodzą kolejne ciekawe informacje odnośnie kadencji byłego selekcjonera. Krzysztof Stanowski w „Stanie Futbolu” opowiedział co nieco o konflikcie szkoleniowca z Robertem Lewandowskim.

Chemii pomiędzy kapitanem kadry, a jej selekcjonerem nie było. To jednak nie stanowi tajemnicy. Brzęczek przez cały okres swojej pracy z reprezentacją nie umiał skutecznie ustawić „Lewego”, by ten był gwarancją bramek. Niestety, nie pomagali mu w tym także inni zawodnicy. 32-latek często musiał wracać się do środka pola i łączyć bycie napastnikiem z rolą rozgrywającego.

Lewandowski irytował

Krzysztof Stanowski podczas sobotniej emisji „Stanu Futbolu” poinformował, że konflikt był naprawdę spory. Z relacji dziennikarza wynika, że Lewandowski miał Brzęczka wręcz irytować.

– Popytałem o kulisy rozstania z Brzęczkiem i słyszałem, że jego konflikt z Lewandowskim był spory. Kiedy Brzęczek był „off the record” to często mówił, że Lewy go irytuje, nie pomaga. Nie można było wiecznie trwać w konflikcie z najlepszym piłkarzem świata – Zdradził Stanowski.

– Cały czas była jakaś złość na Roberta Lewandowskiego, więc te stosunki obustronnie były napięte. Teraz wydaje się, że Robert jest jedną z tych osób, które odetchnęły – Podsumował.

Konsekwencje po faulu Crnomarkovicia. Jego „ofiarę” czekają około 2 miesiące przerwy

Podczas piątkowego starcia Zagłębia Lubin z Wisłą Płock (0-2) doszło do groźnej sytuacji. Djordje Crnomarkovic dostał od sztabu polecenie sfaulowania rywala tak, aby dostać żółtą kartkę. Zadanie wykonał, jednak za jaką cenę…

Przypomnijmy, że w 85. minucie jedna osoba ze sztabu „Miedziowych” pokazała dosadnie Serbowi, że ma dokonać faulu na żółty kartonik. Stoper tak też zrobił i już po kilku minutach ostrym wślizgiem potraktował Piotra Pyrdoła.

Więcej informacji o tym zajściu znajdziecie TUTAJ.

Konsekwencje

Dzień po spotkaniu otrzymaliśmy informacje w sprawie stanu zdrowia piłkarza Wisły Płock. Niestety 21-latek doznał pęknięcia kości strzałkowej. W tej chwili zarząd „Nafciarzy” oczekuje na szczegółowe wyniki badań zawodnika.

Kuriozalna sytuacja w Ekstraklasie. Sztab Zagłębia kazał piłkarzowi faulować [WIDEO]

W piątek nareszcie wróciła Ekstraklasa. Na początek powrotu najlepszej ligi świata Wisła Płock pokonała Zagłębie Lubin 2-0. Podczas starcia doszło do kuriozalnej sytuacji z udziałem wypożyczonego z Lecha Poznań Djordje Crnomarkovicia.

„Miedziowy” odnotowali najgorszy możliwy start rundy wiosennej. „Nafciarze” z łatwością poradzili sobie z gospodarzami strzelając im dwie bramki. Jakby porażka była zbyt małym problemem dla Zagłębia, to jeszcze stracili dwóch stoperów przed meczem z Lechem Poznań.

Dominik Jończy obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę już w 23. minucie spotkania. Przeciwko „Kolejorzowi” nie zagra także Djordje Crnomarković. Serb otrzymał w końcówce meczu żółtą kartką, która była jego czwartą w tym sezonie. Tym samym nie będzie mógł wystąpić w najbliższym meczu „Miedziowych”. Tylko że… i tak by w nim nie zagrał.

„Klauzula strachu”

Przypomnijmy, że 27-latek został wypożyczony do Zagłębia właśnie z Lecha Poznań. „Kolejorz” ubezpieczył się przed ewentualnym występem Crnomarkovicia przeciwko nim i wpisał w jego umowę tzw. „klauzulę strachu”.

W 85. minucie meczu jedna osoba ze sztabu „Miedziowych” jawnie namawiała Serba do popełnienia faulu na żółtą kartkę. Po upływie kilku kolejnych minut stoper wykonał zadanie i brutalnie sfaulował rywala. Daniel Stefański nie miał wyboru i ukarał zawodnika kartonikiem.

Kara dla sztabu?

Występek Crnomarkovicia może odbić się zarówno na piłkarzu, jak i sztabie Zagłębia. Na polskich boiskach podobna sytuacja wydarzyła się z udziałem trenera Radomiaka Radom, Dariusza Banasika. Pół roku temu w meczu 1. Ligi kazał on zdjąć koszulkę schodzącemu Leandro.

Brazylijczyk, który i tak schodził z murawy w wyniku kontuzji wykonał zadanie i obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie. W efekcie nie mógł wystąpić w kolejnym meczu, z którego, tak czy inaczej, wyeliminowałaby go kontuzja.

Dariusz Banasik nie uniknął kary. Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie wobec szkoleniowca i finalnie ukarała go grzywną w wysokości trzech tysięcy złotych. Leandro kary nie otrzymał.

Informacje o zakażeniu Michniewicza fałszywe? Trener Legii chce pozwać dziennikarza

W piątek wybuchła burza z udziałem Czesława Michniewicza. Trener Legii Warszawa miał wykazywać objawy koronawirusa, a także je zlekceważyć. Jak się okazało sprawa przybrała niespodziewany obrót. Mówi się nawet, że szkoleniowiec zamierza pozwać autora plotek.

Maciej Wąsowski z „Onetu” poinformował, że Michniewicz miał dolegliwości wskazujące na zarażenie koronawirusem. Podczas zgrupowania Legii w Dubaju trener miał odmówić poddania się izolacji. Dziennikarz dodał także, że niektórzy piłkarze byli wzburzeni zachowaniem szkoleniowca i odmawiali kontaktów z nim.

Zdementowanie

Marcin Szymczyk z portalu „Legia.net” opisał całe zamieszanie nieco inaczej. Dziennikarz był obecny w Dubaju wraz z drużyną ze stolicy. Jego relacja rzuca zupełnie inną optykę na sprawę.

Ze stanowiska Szymczyka wynika, że zawodnicy Legii nie mieli żadnego problemu z utrzymywaniem relacji z trenerem. Co więcej, sam Michniewicz przekonuje, że jest zdrowy. Szkoleniowiec Legii twierdzi, że w jego ciele nie ma przeciwciał. To ma być z kolei dowód na to, że nie był zarażony na początku zgrupowania drużyny.

– Trudno oprzeć się wrażeniu, że to kolejna odsłona „wojenki” Zespołu Medycznego PZPN, pod wiadomym kierownictwem, z Legią, co miało miejsce już jesienią. Parafrazując autora, to bardzo nieodpowiedzialne formułować zarzuty na postawie opowieści osób nawet nie trzecich, a piątych, będących kilka tysięcy kilometrów od Dubaju – Czytamy w opisie Szymczyka.

Dziennikarz dodaje, że Michniewicz rozważa podanie Wąsowskiego do sądu. Nie jest jednak wiadome, czy zdecyduje się na taki ruch. Natomiast z pewnością niezagrożony jest niedzielny mecz Legii z Podbeskidziem.

Napięta atmosfera w Tottenhamie. Aurier rozwścieczony decyzją Jose Mourinho

W czwartek Liverpool pokonał Tottenham 3-1 w meczu 20. kolejki Premier League. Starcie przyniosło wiele emocji, jednak finalnie to „The Reds” zgarnęli pełną pulę punktów. Meczu z pewnością do udanych nie zaliczy Serge Aurier.

Podopieczni Jurgena Kloppa odnieśli przekonujące zwycięstwo i przełamali passę ostatnich słabych występów. Była to o tyle cenna wygrana, że pozwoliła Liverpoolowi utrzymać się w czubie tabeli i wciąż dmuchać na kark reszcie stawki.

Obrażony Aurier

W doliczonym czasie gry pierwszej połowy aktualny mistrz Anglii wyszedł w końcu na prowadzenie. Po wyrównanej grze bramkę strzelił Roberto Firmino, co rozwścieczyło Jose Mourinho. Portugalczyk musiał dokonać korekt taktycznych, by nawiązać walkę w drugiej połowie. Zmusił go do tego także uraz odniesiony przez Harry’ego Kane’a.

W wyniku tych niefortunnych wydarzeń na boisko w miejsce kontuzjowanego Anglika wbiegł Erik Lamela. Nie była to jedyna zmiana, którą przeprowadził Mourinho. Na murawie nie pojawił się już także Serge Aurier. Iworyjczyk był zamieszany w stratę gola i został zastąpiony przez Harry’ego Winksa.

Boczny obrońca nie mógł się pogodzić z taką decyzją trenera. Piłkarza nie widziano więcej na stadionie, ani w gronie zawodników rezerwowych, ani na trybunach Tottenham Hotspur Stadium.

Jakie będą konsekwencje?

Jose Mourinho nie odniósł się jeszcze do zachowania Auriera. Z pewnością czeka go jednak rozmowa z 28-latkiem. Co jednak jeśli nie przyniesie ona skutków? Najbliższe dni powinny dać nam odpowiedź na to pytanie.

Wiadomo, które kluby zagrają w Superlidze! Wyciekła lista uczestników

Piłkarskim światem od kilku dni trzęsą nowe informacje w sprawie powstającej Superligi. Niemal codziennie otrzymujemy kolejne puzzle do układanki i powoli klaruje nam się postać całego przedsięwzięcia. Francuscy dziennikarze dotarli do listy z klubami, które mają znaleźć się w nowych rozgrywkach.

Jakiś czas temu na jaw wyszło, że do Superligi przystąpi 20 drużyn z Europy. „The Times” opublikował przed tygodniem najważniejsze założenia i informacje odnoszące się do powstających rozgrywek. Angielski dziennik dotarł do dokumentu, który zawiera także informacje o kwocie, jaka zostanie przeznaczona dla uczestników. Kluby otrzymają do podziału około czterech miliardów euro.

Kto ma występować w Superlidze?

Na tę chwilę wiemy, że w nowych rozgrywkach niezmiennie ma występować te same 15 drużyn. Pozostała piątka ma być zapraszana do udziału w konkretnych sezonach.

Dziennikarz „Le Parisien” oraz „La Repubblica” ustalili, że najwięcej uczestników w Superlidze będzie z Premier League. Anglików bowiem reprezentować będzie tak zwana „Wielka szóstka”. W jej skład wchodzą oczywiście: Manchester United, Manchester City, Liverpool, Arsenal, Chelsea oraz Tottenham.

Z pozostałych lig pewnego miejsca mogą być spokojni na pewno kibice FC Barcelony, Realu i Atletico Madryt. Oprócz Hiszpanii także Włosi otrzymają trójkę przedstawicieli (w postaci Juventusu, Interu i Milanu).

Najmniej miejsc otrzymają natomiast Niemcy i Francja. Naszych zachodnich sąsiadów będą reprezentować Bayern Monachium wraz z Borussią Dortmund. Z kolei z Ligue 1 padło oczywiście na PSG.

Pełna lista uczestników Superligi:

Premier League: 

  • Manchester United
  • Manchester City
  • Liverpool
  • Arsenal
  • Chelsea
  • Tottenham

La Liga:

  • FC Barcelona
  • Real Madryt
  • Atletico Madryt

Serie A:

  • Juventus
  • AC Milan
  • Inter Mediolan

Bundesliga:

  • Bayern Monachium
  • Borussia Dortmund

Ligue 1:

  • Paris Saint-Germain

Reakcja FIFA i UEFA

Kilka dni temu świat obiegła również szokująca informacja. Działacze UEFA oraz FIFA zdecydowali na całkowite odcięcie się od Superligi. Federacje poinformowały, że jeśli kluby lub zawodnik wezmą udział w nowych rozgrywkach to otrzymają zakaz uczestnictwa w imprezach organizowanych przez nie.

Co by to oznaczało dokładnie dla uczestników Superligi? Brak występów klubowych w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy, ale restrykcje dotknęłyby także gry reprezentacyjnej. Piłkarze mieliby problem z zagraniem zarówno na mistrzostwach świata, jak i Europy.

Nikolić opowiedział o Paulo Sousie. „Nawet Lewandowski może zrobić postęp”

Niedawno nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ogłoszono Paulo Sousę. O komentarz na temat Portugalczyka poproszono dobrze znanego w naszym kraju Nemanję Nikolicia. Były napastnik Legii Warszawa współpracował ze szkoleniowcem na Węgrzech.

50-latek prowadził Videoton FC w latach 2011-2013. W tym klubie pokazał się z dobrej strony w europejskich pucharach, a współpracę z trenerem chwali sobie Nemanja Nikolić. Piłkarz z przeszłością w Ekstraklasie wypowiadał się o nowym selekcjonerze reprezentacji Polski w samych superlatywach.

Świetne relacje

Węgier potwierdził wcześniejsze informacje o stylu prowadzenia drużyny przez Sousę. Szkoleniowiec stara się utrzymywać świetne kontakty z piłkarzami, jednak jest przy tym bardzo wymagający.

– Jest prawdziwym liderem. Wie, jak motywować graczy do bycia lepszymi każdego dnia. Zrobiliśmy pod jego wodzą postęp. Odnosiliśmy wspólnie sukcesy. Zakwalifikowaliśmy się do Ligi Europy. To było ogromne osiągnięcie dla Videotonu. Nie zapominajmy, że osiem lat temu nie był tym samym zespołem, co obecnie. Wiele się od niego nauczyłem – Przyznaje Nikolić w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

– Występował w topowych klubach, jako zawodnik odnosił ogromne sukcesy, grał ze sławnymi piłkarzami, więc cieszył się w drużynie dużym szacunkiem. Wywierał jednak na nas wielką presję. Każdy musiał walczyć o miejsce w składzie. Nikt nie był go pewien. Kto nie chciał tego zaakceptować, musiał odejść. Ale piłkarze go lubili, nawet ci, którzy nie grali. Motywował ich. Zwracał uwagę na każdego zawodnika – Dodaje Węgier.

Nikolić stwierdza, że doświadczenie boiskowe Sousy, a także jego myśl taktyczna pomogą również Robertowi Lewandowskiemu. 33-latek uważa, że nawet piłkarz Bayernu nauczy się od Portugalczyka czegoś nowego.

– Wszyscy zawodnicy będą musieli walczyć o miejsce z jednym wyjątkiem – Robertem Lewandowskim, który jest najlepszym piłkarzem na świecie. Jednak nawet on może zrobić postęp pod okiem Paulo Sousy. Kiedy przyjedzie na zgrupowanie przed pierwszym meczem, będzie wiedział wszystko o swoich zawodnikach. Jestem pewien, że w najbliższych tygodniach obejrzy wszystkie ich występy i wiele meczów polskiej ekstraklasy. Będzie pracował ze swoim sztabem 24 godziny na dobę – Podsumował.

UEFA podjęła decyzję w sprawie Euro 2020. Wiadomo, jaką postać przybierze turniej

UEFA podjęła oficjalną decyzję w sprawie organizacji Euro 2020. Turniej finalnie przybierze postać taką, jak planowano na początku. Mecze odbywać się będą w 12 krajach.

Jesienią 2020 roku pojawiły się pierwsze plotki o ewentualnej zmianie kształtu przyszłego Euro. Było to pokłosie wydarzeń na świecie i trwającej pandemii koronawirusa. UEFA w środę podjęła oficjalną decyzję w sprawie imprezy. Federacja pozostanie przy pierwotnym pomyśle.

Kibice czynią futbol pięknym

Za ewentualnego samodzielnego organizatora Euro 2020 była Rosja. Ostatecznie jednak pozostano przy pomyśle z rozegraniem turnieju w 12 krajach. Jak przyznaje Aleksander Ceferin, przewodniczący organizacji, kibice to jeden z najważniejszych elementów piłki nożnej.

–  UEFA zależy, aby Euro 2020 zostało przeprowadzone w dwunastu miastach jak planowano pierwotnie. Kibice są wielką częścią tego, co czyni futbol rzeczą szczególną i jest to prawdą także w kontekście mistrzostw Europy – Powiedział Słoweniec.

Organizacja postanowiła także przedłużyć termin dla miast do składania wniosków o zakwaterowanie kibiców. Potrwa on do początku kwietnia.

Przełożony turniej

Przypomnijmy, że Euro 2020 miało odbyć się w zeszłym roku. Niestety w wyniku wybuchu pandemii koronawirusa UEFA była zmuszona do zmiany terminu. Mistrzostwa Europy odbędą się nadchodzącym latem. Potrwają od 11 czerwca do 11 lipca.

Nasza reprezentacja na nadchodzącym Euro zagra w grupie E. Rywalami „Biało-Czerwonych” będzie Hiszpania Szwecja i Słowacja. Dwa mecze Polacy rozegrają w Irlandii, a jeden w Bilbao.

Był w Wiśle 11 dni i rozwiązano z nim kontrakt. Hall wyjawia, czemu odszedł

Tim Hall rozstał się z Wisłą Kraków już po jedenastu dniach od podpisania kontraktu. Media początkowo twierdziły, że Luksemburczyk nie może sprostać intensywności ćwiczeń Pettera Hyballi. Piłkarz zdradził jednak kulisy swojego odejścia w rozmowie z Przemysławem Langierem z „Goal.pl”. 

Reprezentant Luksemburga Ekstraklasy nie podbił. Nie minęły nawet dwa tygodnie od finalizacji transferu, a Wisła już rozwiązywała z nim kontrakt. Według pierwszych spekulacji na temat nowego nabytku „Białej Gwiazdy” ustalono, że nie potrafił sprostać treningom Petera Hyballi.

Więcej o tych doniesieniach pisaliśmy w linku poniżej:

Nowy piłkarz chce odejść z Wisły Kraków. W klubie jest… od tygodnia

Jak było jednak naprawdę?

Były już piłkarz „Białej Gwiazdy” postanowił udzielić wywiadu „Goal.pl”. W rozmowie z Przemysławem Langierem zdradził, jak naprawdę wyglądała jego krótka przygoda z polską ligą.

– Owszem, był problem z trenerem, ale po rozmowach w klubie zdecydowaliśmy, że pójdę na wypożyczenie. Wtedy pojawiły się publikacje zawierające bzdury, na czele z tą, że wymiotowałem po treningach, że mogłem być pijany po jakiejś imprezie. To były fake newsy, to w mojej karierze nigdy się nie zdarzyło. Media w bardzo dużym stopniu przyczyniły się do rozwiązania kontraktu – Stwierdza dosadnie Hall.

23-latek nie zrzuca jednak całej winy na media. Zdaniem Luksemburczyka Hyballa także miał swój udział w jego odejściu.

– W ostatnim czasie potrzebowałem kilku dni, by przedostać się z Portugalii do Polski, odbyłem testy medyczne i dopiero w piątek miałem trening z Wisłą. Po którym – podkreślam – nie wymiotowałem. Po trzech treningach Hyballa wykopał mnie z zajęć z drużyną na kolejnych pięć-sześć tygodni. Nie mogłem tego tak po prostu przyjąć, to jeden z ważniejszych powodów mojego odejścia – Dorzucił stoper.

– Naprawdę tego nie rozumiem, jak po pierwszym treningu można kogoś tak potraktować. Zaczął mnie błyskawicznie oceniać, mówić, że nie jestem odpowiednio przygotowany fizycznie. Po trzech dniach od tego zdarzenia było już mnóstwo dyskusji wokół mnie. Jak można w ogóle tak szybko dojść do takich wniosków? W piątek odbyłem pierwszy trening, w sobotę zabrano mnie na mecz, bym obejrzał, jak to wszystko w Wiśle funkcjonuje, bym był z drużyną, a w niedzielę oddelegowano mnie do indywidualnego treningu na 2,5-3 godziny. Naprawdę ciężkiego. Po tym wszystkim w poniedziałek trenowałem dwa razy, więc oczywiste jest, że moje nogi nie były w tym samym stanie, co w piątek – Zakończył.

Arek Milik w Marsylii jak Robert Lewandowski w Bayernie. Ogromna odpowiedzialność

Arkadiusz Milik mimo ostatniego pół roku spędzonego na trybunach Napoli, ma wciąż status gwiazdy. Przejście do Olympique Marsylii wywołało we Francji duże emocje. Andre Villas-Boas, nowy trener Polaka po raz kolejny udowadnia jak ważny będzie napastnik w jego układance.

Kilka dni temu oficjalnie potwierdzono, że Milik wyrwie się z włoskiej niewoli. 26-latek w Napoli był już od pół roku bez gry po tym, jak popadł w konflikt z Aurelio De Laurentiisem. Na szczęście rękę do Polaka wyciągnęła Olympique Marsylia.

We Francji 26-latek zaliczył szybki, aczkolwiek niezbyt udany debiut. Jego nowy klub przegrał 1-3 z AS Monaco, a sam napastnik wszedł dopiero w drugiej połowie meczu z ławki rezerwowych.

„Był najlepszy na tej pozycji w lidze włoskiej”. Były piłkarz zakochany w Miliku

Być jak Lewandowski

Milik do Marsylii trafił w celu odbudowania formy. Nie jest tajemnicą, że Polak jest brany pod uwagę do grania w pierwszym składzie. Zresztą Andre Villas-Boas przekonuje, że zostanie gwiazdą drużyny z Stade Velodrome.

Portugalczyk bardzo wierzy w umiejętności reprezentanta Polski. Pokazał to dosadnie także w programie „Top of the foot”. Szkoleniowiec wyznał w nim, że to Milik będzie wykonywać rzuty karne podyktowane dla Olympique Marsylii. W ten sposób chciałby pomóc mu wrócić do dawnej formy.

Oznaczać to będzie, że 26-latek we Francji będzie namiastką Roberta Lewandowskiego. Najlepszy piłkarz 2020 roku od wielu lat w Bayernu stanowi głównego wykonawcę „jedenastek”. I nie ma w tym nic dziwnego. 32-latek myli się niezwykle rzadko i efektownie pokonuje bramkarzy rywali. Tego samego życzymy również Milikowi!

Hansi Flick będzie musiał rozstać się z Bayernem? Wiele czynników na to wskazuje

Z Niemczech nadchodzą zaskakujące wieści. Przygoda Hansiego Flicka z Bayernem Monachium może się skończyć wraz z ostatnim meczem sezonu 2020/21. „Sport Bild” informuje, że niemiecki szkoleniowiec ma mnóstwo ciekawych ofert.

Flick przejął początkowo obowiązki po zwolnieniu z Bayernu Niko Kovaca. Finalnie pozostał jednak na stanowisku, a zarząd Bawarczyków podpisał z nim umowę do końca czerwca 2023 roku. Wiele wskazuje na to, że jego przygoda z „Die Roten” skończy się szybciej, niż zakładano.

Reprezentacja nad klubem?

Sporo o przyszłości trenera Bayernu powiedzą nam nadchodzące mistrzostwa Europy. W przypadku kiepskiego występu reprezentacji Niemiec na tej imprezie najpewniej pożegnany po wielu latach zostanie Joahim Loew. Do zastąpienia go na stanowisku selekcjonera przymierzany już od jakiegoś czasu jest właśnie Hansi Flick. Co ważniejsze, w przeszłości pełnił on w kadrze funkcję asystenta.

55-latek może nie oprzeć się takiej pokusie. Ku objęciu kadry może go także skłaniać fakt, że w Bayernie nadchodzą spore zmiany. Wraz z końcem sezonu ze stanowiska prezesa klubu odejdzie bowiem Karl-Hainz Rummenigge.

Konflikty wewnętrzne

Flick wraz z aktualnym przewodniczącym zarządu dogadywał się doskonale. To właśnie 65-latek był dla niego największym oparcie i wspierał go po objęciu sterów Bawarczyków. Nie wiadomo, czy Flick tak samo dobrze dogada się z Olivierem Kahnem. Właśnie legendarny bramkarz ma zająć miejsce Rummenigge.

Co więcej, na niekorzyść działają także relacje szkoleniowca z Hasanem Salihamidziciem. Wraz z upływem czasu obydwaj panowie popadają w coraz większy konflikt. Kością niezgody okazuje się być odmienna wizja przyszłości Bayernu, jego polityki transferowej oraz budowania drużyny. Dyrektor sportowy klubu ma zupełnie inną optykę względem szkoleniowca.

Anglicy zakochani w Janie Bednarku. Sypią się kolejne komplementy pod jego adresem

Jan Bednarek wyrasta na naszych oczach na stopera klasy światowej. Polakiem zachwycają się brytyjscy eksperci, doceniając jego rosnącą renomę na Wyspach. Wśród fanów defensora jest także Matthew Markstone.

24-latek sumiennie pracuje na swoje nazwisko. W tym sezonie dla Southampton jest wprost nieoceniony. Polak w barwach „Świętych” zagrał w każdym możliwym meczu, z czego tylko dwa razy spędził na murawie po 45 minut. W całej reszcie Bednarek gra w pełnym wymiarze czasowym.

„Należy go grona najważniejszych piłkarzy”

Znakomite statystyki stopera przekładają się na jego rosnącą z meczu na mecz renomę. Angielscy dziennikarze i eksperci nie szczędzą komplementów pod adresem Bednarka, wychwalając jego świetną formę.

Do tego grona należy także Matthew Markstone. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” podzielił się on swoim spojrzeniem na grę 24-latka.

– Bednarek to w tej chwili najbardziej ceniony i najrówniejszy obrońca Southampton. Hassenhuettl stale na niego stawia, ale trudno się temu dziwić, zważywszy, że od objęcia przez niego klubowych sterów, Polak radzi sobie naprawdę dobrze – Mówi dziennikarz dla polskiego medium.

– Bednarek bryluje w zakresie podejmowania decyzji, co pozwala mu ze stosunkowo sporą łatwością nadrabiać braki szybkościowe. W ostatecznym rozrachunku pozytywnie przekłada się to na umiejętności ustawiania się, blokowania strzałów i przechwytywania podań. To wszystko sprawia, że Polak należy do grona najważniejszych piłkarzy Southampton – Dodał.

Zobacz także: Bednarek podbija Anglię. Kibice nazywają go „polskim Maldinim”!

Według Markstone’a Southampton kupując 24-latka z Lecha Poznań za 6 milionów euro ubiło doskonały interes. Jak mówi sam dziennikarz – Polak przewyższa wszelkie oczekiwania, jakie wobec niego stawiano.

– Jak na standardy Premier League kwota, którą za niego zapłacono była niewielka, a sam zawodnik w ostatnich miesiącach przewyższył oczekiwania, jakie wobec niego żywiono – Przyznał.

„Zobacz, co za kalecy”. Kulisy treningów reprezentacji za Zbigniewa Bońka

Michał Listkiewicz był gościem programu „Eleven Sports w ELLE Man”. Były prezes PZPN zdradził w nim kulisy rozstania Zbigniewa Bońka z reprezentacją Polski. Przytoczył także ciekawą anegdotę z jednego treningu.

Boniek kadrę przejął po nieudanym mundialu w 2002 roku. Jego praca jako selekcjoner zakończyła się jednak nadspodziewanie szybko. Do dymisji podał się bowiem już po pięciu spotkaniach. Wśród nich między innymi znalazła się także porażka z Łotwą.

Szybka rezygnacja

Ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, którym był Michał Listkiewicz, wrócił do tamtych czasów. 67-latek przyznał, że doskonale pamięta swoją rozmowę z Bońkiem.

– Wyglądało to tak, że Zbyszek zadzwonił i mówi: „Michał, ja chcę cię poinformować, że rezygnuję z tej pracy”. Ja na to: „Zbyszku, bądźmy poważni. Ochłońmy. Umówmy się że nie było tej rozmowy. Jak będziesz w Polsce, to usiądziemy pogadamy, może sytuacja się wyjaśni” – Mówił w programie „Eleven Sports w ELLE Man”.

– Po godzinie dzwoni Polska Agencja Prasowa. Mówią, że mają komunikat od selekcjonera Bońka. Poszły konie po betonie, musiałem zająć stanowisko. Nie mam do Zbyszka specjalnych pretensji. Są w życiu sprawy ważne i ważniejsze. Może coś takiego było, co go przekonało, że tak trzeba postąpić. Ja byłem przekonany, że to jest świetny strzał z Bońkiem. Ja do dzisiaj nie wiem i nie chcę wiedzieć, dlaczego zadzwonił nagle i powiedział, że odchodzi – Dokończył były prezes.

Nietypowe „metody” treningowe

Listkiewicz przytoczył również ciekawą historię z tamtego okresu. 67-latek wyznał, że był na jednym treningu kadry, który prowadził Boniek. Wówczas był świadkiem dosyć zaskakującego zachowania obecnego prezesa.

– Kiedyś byłem świadkiem zastanawiającej scenki na treningu na stadionie Marymontu. Był trening reprezentacji, prowadził Boniek. Stałem obok niego. Było do wykonania ćwiczenie bardziej techniczne. On mówi: „Przecież w moich czasach każdy rezerwowy to robił. Zobacz, co za kalecy. Oni nie są w stanie tego zrobić” – Przytoczył.

– Odpowiedziałem mu: „Tu nie ma Laty i Szarmacha, to trzeba przyjąć do wiadomości. Trzeba dać im czas. Ci zawodnicy mają inne umiejętności, inną percepcję”. On się denerwował strasznie, gdy nie wychodziło na treningu czy podczas meczu. Jak wirtuoz instrumentu nie był w stanie zaakceptować, że ktoś fałszuje, bo on nigdy nie fałszował. On nie krytykował publicznie zawodników, ale oni to czuli, że jest sfrustrowany, że coś schrzanili – Zakończył Listkiewicz.