Ładny gest Rafała Gikiewicza. Zaprosił pięciu polskich kibiców na mecz z Eintrachtem

Rafał Gikiewicz znany jest ze swojej pewności siebie oraz bycia szczerym do bólu. Bramkarz Augsburga rzadko gryzie się w język i, najprościej mówiąc, mówi wprost, co ma na myśli. Nie można mu przy tym jednak odmówić talentu oraz bycia zwyczajnie dobrym człowiekiem. Przykład tego drugiego dał między innymi w piątek. 

W sobotę Eintracht Frankfurt zmierzy się z Augsburgiem w ramach drugiej kolejki Bundesligi. Na otwarcie sezon obie drużyny sromotnie zawiodły. Pierwszych rozbiła Borussia Dortmund (2-5), zaś ekipę Gikiewicza bezlitośnie zlało Hoffenheim (0-4).

Walka w weekend będzie zatem zacięta, gdyż obu zespołom zależy na zwycięstwu i zainkasowaniu pierwszego kompletu punktów. O atmosferę na korzyść gości dba już Rafał Gikiewicz.

Chce ktoś na mecz?

Kilka godzin temu na Twitterze pojawił się wpis Gikiewicza o bardzo prostej treści:

„Frankfurt-Augsburg ktoś ma wolne popołudnie i chce się wybrać na mecz?”

Pod postem pojawiła się oczywiście rzesza chętnych. Wiele osób zgłosiła się do golkipera. Finalnie wybrał on pięć osób, które w sobotę pojawią się na stadionie we Frankfurcie i będą wspierać ekipę 33-latka.

Cyrk w A klasie. Klub przegrał walkowerem za zmianę zawodnika w trakcie meczu

Niedawno głośnym echem odbiła się poważna wpadka VfL Wolfsburg w Pucharze Niemiec. „Wilki” przegrały walkowerem pierwszą rundę z czwartoligowcem. Podobna sytuacja stała się w Polsce, z tym że… w A klasie.

Może przypomnijmy historię Wolfsburga. W pierwszej rundzie Pucharu Niemiec podopiecznym Marka van Bommela przyszło mierzyć się z czwartoligowym Preußen Münster. Zdecydowanie niżej notowana drużyna stawiała dzielny opór bundesligowym rywalom, a nawet niemal wygrała spotkanie w regulaminowym czasie gry.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego piłkę do bramki Preußen Münster wpakował jednak Josip Brekalo. Dzięki temu „Wilki” doprowadziły do dogrywki. Tam natomiast po bramce dołożyli kolejno Weghorst oraz Baku.

Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa nad czwartoligowcem. Mark van Bommel przeprowadził bowiem za dużo zmian, przez co finalnie został wyrzucony z Pucharu Niemiec.

Na naszym podwórku

Podobnej sytuacji nie trzeba wcale daleko szukać. Okazuje się, że także w Polsce zdarzają się podobne wpadki, lecz z pewnością nie aż tak dotkliwie oraz na zdecydowanie niższym poziomie. Mowa tu bowiem o meczu w… A klasie.

Chodzi konkretnie o inaugurujące spotkanie sezonu 2021/22 w bydgoskiej grupie II, Pałuczanka podejmowała Zootechnikę Kołudę Wielką. Mimo zdobycia wicemistrzostwa w ubiegłych rozgrywkach to nie ci pierwsi cieszyli się z wygranej. Zootechniak wygrała mecz (2-0), aczkolwiek radość nie trwała długo.

W doliczonym czasie gry goście zdecydowali się bowiem na przeprowadzenie jeszcze jednej zmiany. Wcześniej ich trener przeprowadził już cztery. I ta właśnie decyzja okazała się bardzo przykra w skutkach.

Nie jest jednak tak, że kluby w A klasie mają limit czterech zmian na spotkanie. O nie. Piąta zmiana może się odbyć, ale tylko w ściśle określonych warunkach. Mianowicie: w trakcie przerwy pomiędzy połowami; w trakcie nie więcej niż trzech przerw w meczu. 

I to właśnie ta druga zasada bezpośrednio rzutowała na ostateczną decyzję o przyznaniu Pałuczance walkowera. Przed ostatnią zmianą w Zootechnice na boisku pojawili się bowiem czterej nowi zawodnicy. Co jednak najważniejsze — w drugiej połowie weszli trzej z nich, w różnych minutach zawodów. To z kolei oznaczało, że trener gości nie mógł już przeprowadzić piątej zmiany, gdyż łamał w ten sposób regulamin.


Źródło: wloclawek.naszemiasto.pl

Nowe fakty w sprawie Lewandowskiego. Polak zirytowany zachowaniem Bayernu

W czwartek „Sky Sports” podało, że Bayern Monachium wycenił Roberta Lewandowskiego. Według brytyjskich dziennikarzy Polak jest chętny na transfer do innego klubu i poszukiwanie nowych wyzwań. Teraz nieco swoich doniesień dorzucają niemieckie media. 

100 milionów euro – na tyle Bayern Monachium wycenił swojego drugiego najlepszego strzelca w historii klubu. Kwota jest bardzo wysoka, jak na wiek, w którym znajduje się Lewandowski. 32-latek jest jednak gwarancją 30 czy nawet 40 bramek w sezonie, więc nie powinna ona aż tak dziwić po głębszym zastanowieniu.

„Sky Sports”, które poinformowało o decyzji Bawarczyków dodało również, że Polak chciałby poszukać sobie nowych wyzwań. – Kapitan reprezentacji Polski chciałby jeszcze podjąć wyzwanie i spróbować występów w innej lidze – pisali dziennikarze brytyjskiej stacji.

Nie wszystko mu się podoba

Nieco inne spojrzenie na sprawę rzuciło „Sport Bild”. Niemieccy redaktorzy zapewniają, że Lewandowski jest w Bayernie szczęśliwy, lecz czasami czuje też irytację.

– Czy Robert Lewandowski jest szczęśliwy w Monachium? Oczywiście, że jest bardzo zadowolony. Ale nie wszystko mu się jednak podoba – napisano.

Co w takim razie nie podoba się 32-latkowi? Przede wszystkim sytuacja z Erlingiem Haalandem.

Niemieckie media już od dawna łączą Norwega z przenosinami do Bayernu, co naturalnie podważyłoby, nietykalną do tej pory, pozycję Lewandowskiego. Mało tego, Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy „Die Roten” potwierdził medialne doniesienia.

Z drugiej strony widnieje wciąż nierozwiązana sytuacja kontraktu. Obecna umowa „Lewego” z Bayernem obowiązuje do lipca 2023 roku. Choć 32-latek chciałby zostać w Monachium na dłużej, to klub nadal nie przedstawił mu swojej nowej oferty.


Robert Lewandowski świetnie rozpoczął sezon 2021/22. W pierwszym meczu Bundesligi zdobył bramkę przeciwko Borussii Mönchengladbach (1-1), zaś w spotkaniu o Superpuchar Niemiec sam rozbił jej imienniczkę z Dortmundu. Polak strzelił dublet oraz zanotował asystę przeciwko BVB i poprowadził Bayern do kolejnego trofeum.

Bomba transferowa! Bayern Monachium wycenił Lewandowskiego. „Jest sfrustrowany”

„Sky Sports” przekazało szokujące wieści. Według dziennikarzy z Wielkiej Brytanii, Robert Lewandowski chce poszukać nowego wyzwania w swojej karierze. W tym celu zamierza opuścić Bayern Monachium! Telewizja podała także kwotę, na jaką Bawarczycy wycenili Polaka.

Robert Lewandowski jest w Bayernie od siedmiu lat. W tym czasie zdołał zapisać się w historii mistrzów Niemiec złotymi zgłoskami. Jest niekwestionowaną legendą „Die Roten” oraz drugim najlepszym strzelcem w całej ich historii. Polak w minionych rozgrywkach wyrównał, a następnie pobił rekord nieżyjącego już Gerda Mullera w ilości goli strzelonych w jednym sezonie Bundesligi.

Koniec historii?

Teraz jednak wszystko ma się zakończyć. Dziennikarze brytyjskiej telewizji „Sky Sports” ustalili, że Lewandowski chce znaleźć sobie nowe wyzwanie. 32-latka nie emocjonuje już ponoć tak samo strzelanie goli w barwach Bayernu, jak wcześniej.

Dodatkowo „Lewego” frustruje polityka transferowa jego klubu.

– Napastnik jest sfrustrowany niechęcią klubu do sprzedaży. Lewandowski chce dołączyć do innego topowego zespołu, ale mało prawdopodobne, aby zrobił coś, by zaszkodzić relacjom z Bayernem – napisano na łamach „Sky Sports”.

Nowe wyzwania?

Polak chciałby więc zmienić klub. Nie wiadomo jednak, w jakim kierunku miałby się udać. Brytyjczycy ustalili natomiast, jakie pieniądze skusiłyby Bawarczyków do sprzedaży swojego najlepszego napastnika. Mowa tu o 100 mln euro.

Są to duże pieniądze, biorąc pod uwagę wiek Lewandowskiego. Nie da się jednak ukryć, że nasz reprezentant jest gwarancją 30, a nawet 40 goli w sezonie. Przy jego aktualnym sposobie trenowania oraz życia spokojnie może również pograć przez kolejnych kilka lat.

To jednak z tego wyjdzie? W przeszłości media wielokrotnie informowały o możliwym odejściu Lewandowskiego z Bayernu, lecz ten wciąż gra w Monachium. Niewykluczone, że i tym razem jest to plotka wyssana z palca. Czas pokaże, czy rzeczywiście 32-latek zdecyduje się na opuszczenie Bawarii.

Tak Haaland zareagował na gola Lewandowskiego. Kamery nagrały furię Norwega [WIDEO]

Bayern Monachium we wtorek rozbił Borussię Dortmund (3-1) w meczu o Superpuchar Niemiec. Ogromna w tym zasługa Roberta Lewandowskiego, który strzelił dwa gole oraz zanotował asystę. Po drugiej stronie w zdecydowanie gorszym nastroju był Erling Haaland, dla którego nie był to zbyt udany wieczór.

Choć w pierwszej kolejce Bundesligi Lewandowski (jeden gol) zdecydowanie ustąpił Norwegowi (2 gole i 3 asysty), to nie pozostawił wątpliwości w Superpucharze. Przed spotkaniem typowano, że mecz będzie strzeleckim pojedynkiem obu panów. Finalnie jednak było to show jednego aktora.

Nie wytrzymał

Ze wspomnianej dwójki ciężar spotkania utrzymał tylko Lewandowski. Polak udowodnił, że wciąż jest jednym z najlepszych na świecie, strzelając dublet oraz dokładając asystę. Szczególnie pierwszy gol dał się we znaki Haalandowi. Norweg zareagował na niego bardzo żywiołowo.

https://twitter.com/SznValverdee/status/1427713255292776448

Warto zaznaczyć, że Lewandowski ma na koniec w sumie siedem goli w Superpucharze Niemiec. To najwięcej spośród wszystkich inny piłkarzy.

Niemieckie zachwyty nad Lewandowskim. Polak otrzymał nowy pseudonim

Robert Lewandowski zaimponował w meczu o Superpuchar Niemiec przeciwko Borussii Dortmund. Polak strzelił dwie bramki oraz dołożył asystę, dzięki czemu został wybrany piłkarzem spotkania. Media naszych zachodnich sąsiadów nie mogły się nachwalić 32-latka po zakończeniu rywalizacji. Nadały mu także nowy przydomek. 

 Już w pierwszym meczu ligowym przeciwko imienniczce BVB z Mönchengladbach Lewandowski strzelił gola. Wówczas był to dla niego siódmy sezon z rzędu, kiedy trafia do bramki w spotkaniu inaugurującym Bundesligę. Teraz, przeciwko swojemu byłemu klubowi znowu popisał się strzeleckim instynktem.

Torpeda

Można powiedzieć, że „Lewy” w pojedynkę rozmontował drużynę Borussii Dortmund. Zanotował dwie bramki, a pomiędzy nimi dołożył jeszcze asystę przy golu Thomasa Mullera. Po ostatnim gwizdku podobnego zdania był portal sport1.de.

– Robert Lewandowski zdobył pierwszy tytuł dla trenera Juliana Nagelsmanna – napisali dziennikarze, którzy okrzyknęli Polaka „piłkarzem klasy światowej”, a w tytule artykułu nadano mu nowy przydomek – „Torpeda”.

– Bayern Monachium zdobył Superpuchar i zapewnił sobie pierwsze trofeum w sezonie. W Dortmundzie Bawarczycy zmarnowali kilka okazji, ale mogli liczyć na światowego piłkarza Lewandowskiego – dodał natomiast „Kicker”.

Starcie o Superpuchar było także pojedynkiem między Lewandowskim a Erlingiem Haalandem. Norweg w pierwszym ligowym meczu sezonu zaimponował. Strzelił dwa gole oraz zanotował trzy asysty przeciwko Eintrachtowi. Z Bayernem jednak nie zaistniał, co nadmienił „Kicker”.

– Haaland został prawie całkowicie zepchnięty na boczny tor – napisano.

Uczeń i mistrz

W niemieckich mediach od dawna upatruje się potencjalnego spadkobiercy Roberta Lewandowskiego. Obecnie nasi zachodni sąsiedzi nie mają wątpliwości, że Polak jest najlepszym napastnikiem w ich lidze. Wszystko jednak przemija i prędzej czy później nasz rodak będzie musiał zejść ze sceny.

W roli jego potencjalnego następcy stawiany jest Erling Haaland, o czym pisał „Spiegel”.

– Lewandowski zagrał przeciwko swojemu potencjalnemu następcy. Haaland rzucał się w oczy, ale tym razem nie strzelił gola. Lewandowski, też robiąc dobre wrażenie, zdobył dwie bramki. Jest numerem jeden na liście najlepszych strzelców tych rozgrywek – skomentowali dziennikarze. 

– Pojedynek supernapastników – Haalanda i Lewandowskiego wyraźnie na korzyść gracza Bayernu. Norweg, który strzelił w 53. minucie, ale ze spalonego, był sfrustrowany. A Lewandowski wciąż miał asa w rękawie – ocenił natomiast „Bild”.

 

Najwyższe oceny ogólne w FIFA 22. Kapitalna karta Roberta Lewandowskiego

Zbliżamy się coraz bardziej do września, w którym, jak co roku, EA Sports wydaje kolejną odsłonę z serii FIFA. 27 września otrzymamy tytułową grę z „22” w nazwie. Klasycznie przed premierą nowej gry od „Elektroników” pojawiają się pytania o wygląd, zmiany, korekty, ale i oceny poszczególnych zawodników. Do internetu trafiły już pewne przecieki, a ostatnio nawet w tej ostatniej sprawie. 

Jak zwykle nowa FIFA otrzyma kilka zmian graficznych, jak bardziej zielona murawa, czy parę nowinek do trybu kariery. Oprócz tego pojawią się nowe ligi i drużyny. Obecnie potwierdzono na pewno dodanie rozgrywek ligi indyjskiej oraz reprezentacji Ukrainy.

Najlepsze karty

Póki co EA nie opublikowało jednak listy najwyżej ocenionych zawodników w nowej odsłonie serii. Do internetu trafiły natomiast przecieki z zamkniętej bety gry. Według nich najwyższe oceny będą wynosić 93, zaś przypadną trzem zawodnikom. Mowa o Cristiano Ronaldo, Leo Messim oraz… Robercie Lewandowskim!

Wyciek do internetu wrzucił popularny TikToker – mavzfut. Nie jest to byle jaki użytkownik. Często to właśnie on publikował nowe informacje odnośnie nadchodzącej odsłony serii.

@mavzfut

What a card! 😍😍 | #fut22rating #fifa22card #Fifa22 #Mavz #fifapack #fifatok22 #fifa22ratings #fifa22news #fifa22beta

♬ Hall of Fame (feat. will.i.am) – The Script

Poza najlepszą trójką mavzfut ujawnił również wiele innych ocen piłkarzy. Poniżej możecie sprawdzić, o kim mowa.

  • Lionel Messi – 93
  • Cristiano Ronaldo – 93
  • Robert Lewandowski – 93
  • Kevin de Bruyne – 92
  • Kylian Mbappe – 92
  • Jan Oblak – 91
  • Marc-Andre ter Stegen – 90
  • Mohamed Salah – 90
  • Neymar Jr. – 90
  • Karim Benzema – 90
  • Virgil Van Dijk – 90
  • Bruno Fernandes – 89
  • Manuel Neuer – 89
  • Son Heung-min – 89
  • Thibaut Courtois – 89
  • Alisson Becker – 88
  • Sergio Ramos – 88
  • Jadon Sancho – 88
  • Trent Alexander-Arnold – 87
  • Paul Pogba – 87
  • Raphael Varane – 86
  • Marcus Rashford – 86
  • David De Gea – 85
  • Edinson Cavani – 85
  • Joao Cancelo – 85
  • Kyle Walker – 85
  • Luke Shaw – 85
  • Harry Maguire – 84
  • Achraf Hakimi – 84
  • Aaron Wan-Bissaka – 84
  • Ferland Mendy – 84
  • Scott McTominay – 82

Świetne wieści z Włoch. Jose Mourinho potwierdza – będzie stawiać na Zalewskiego!

Nicola Zalewski należy do grona największych polskich talentów. 19-latek zaimponował w młodzieżowych drużynach AS Romy, a swój wzrok zwrócił na niego także sam Jose Mourinho. Szkoleniowiec „I Lupi” zapowiedział już, że będzie dawać mu szanse na w tym sezonie Serie A, o czym poinformował ojciec piłkarza.

Młody pomocnik dawał sygnały, że należy zwracać na niego coraz większą uwagę. Działać trzeba było szybko, gdyż kwestią czasu było, aż powołanie do kadry wyśle mu również Roberto Mancini. Zalewski posiada bowiem zarówno polskie, jak i włoskie obywatelstwo.

Paulo Sousa ubiegł więc mistrzów Europy i powołał 19-latka na wrześniowe spotkania reprezentacji Polski. Wiele wskazuje na to, że pomocnik otrzyma swoją szansę, choćby w spotkaniu z San Marino. Wówczas już Włosi będą musieli się pogodzić, że talent nie zagra dla ich reprezentacji.

Dostanie swoją szansę

Zalewski początkowo przebijał się w młodzieżowych drużynach AS Romy, jednak ostatnio przeniesiono go do seniorskiego zespołu. Mourinho sprawdzał go w przedsezonowych springach, dając do zrozumienia, że chce go również sprawdzić w rozgrywkach Serie A.

Teraz dostaliśmy tego oficjalne potwierdzenie. Krzysztof Zalewski, ojciec 19-latka zdradził, że rozmawiał ze szkoleniowcem „I Lupi”. Portugalczyk potwierdził, że będzie stawiać na młodego Polaka.

– Jeszcze kilka dni temu siedzieliśmy na walizkach. Syn dostał sporo ofert z innych włoskich klubów, ale bardzo chciał zostać. W zeszłym sezonie podpisał z Romą nowy, korzystny kontrakt, i nawet byliśmy gotowi obniżyć zarobki, by Nicola tylko został w Rzymie. Po dłuższym czasie Jose Mourinho zaprosił syna do gabinetu i powiedział mu, co sądzi o jego grze – opowiedział ojciec piłkarza w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”.

– Mourinho powiedział: „Podobasz mi się, będziesz rozwijał się pod moimi skrzydłami”. Kamień spadł nam z serca, syn bardzo się cieszył – dodał.

– Nicola spodziewał się, że trener widzi go raczej jako trzeciego w kolejności do gry. Mourinho od razu to sprostował. „Nie licz, że będziesz głębokim rezerwowym. Będę na ciebie stawiał” – usłyszał od trenera syn. Ulżyło nam, bo jak na szpilkach siedzieliśmy przez ostatni tydzień – relacjonował pan Krzysztof. 

W minionym sezonie Zalewski rozegrał w sumie 27 meczów w barwach Romy. Głównie były to spotkania w Primaverze, jednak otrzymał także szanse w Lidze Europy i Serie A. W obu rozgrywkach zanotował po jednym występie, zaś w ligowym starciu z Crotone zanotował asystę.

 

Trzy kluby były zainteresowane Sousą po Euro 2020! Portugalczyk mógł odejść…

Paulo Sousa rozważał odejście z reprezentacji Polski po nieudanym Euro 2020! Sport.pl podaje, że Portugalczyk zlecił swoim agentom poszukiwania klubów, zainteresowanych jego zatrudnieniem. Ustalono, że w grę wchodziły trzy zespoły z Serie A.

Mistrzostwa Europy nie wyszły najlepiej reprezentacji Polski. Udało nam się tylko zremisować jedno spotkanie (z Hiszpanią, 1-1), zaś pozostałe dwa przegraliśmy (ze Słowacją, 1-2 oraz ze Szwecją, 2-3).

Wielu kibiców zarzucało Paulo Sousie, że nie przygotował naszej kadry do gry na najwyższym poziomie. Sam 50-latek jakiś czas temu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wyjaśnił, co by poprawił, gdyby mógł cofnąć czas. Wskazał na pewno dwa błędy, które popełnił, o czym przeczytacie, klikając to zdanie.

Ucieczka z okrętu?

Choć wydawało się, że mimo porażki na Euro projekt reprezentacji pod opieką Sousy będzie posuwać się naprzód, to do niepokojących informacji doszedł sport.pl. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Portugalczyk szukał sobie potencjalnego nowego pracodawcy. Poszukiwania zlecił swoim agentom tuż po mistrzostwach Europy.

Sport.pl ustalił także, o jakie drużyny chodziło. 50-latek rozważał odejście do Spezii, Fiorentiny lub Sampdorii. Mówi się, że Sousa był najbliżej objęcia tego pierwszego klubu, lecz finalnie postawiono tam na Thiago Mottę. To ostatecznie przekreśliło plany Portugalczyka.

Oczywiście niewykluczone, że Sousa chciał sprawdzić, jak duże zainteresowanie wzbudza na rynku swoim nazwiskiem. To jednak mocno naciągana wersja.

 

Ostra krytyka nad Paulo Sousą. Były reprezentant Polski: „Wciąż nie zna zespołu”

Paulo Sousa jakiś czas temu na łamach „Przeglądu Sportowego” wskazał dwa błędy, które popełnił podczas Euro 2020. Portugalczyk ocenił także generalnie występ reprezentacji Polski na turnieju. Teraz na tłumaczenia selekcjonera odpowiedzi udzielił Dariusz Dziekanowski. 

Sousa skupił się na dwóch meczach Euro 2020. W pierwszym, przeciwko Słowacji, zarzuca sobie pozostawienie na boisku Grzegorza Krychowiaka, mimo że ten miał na koncie żółtą kartkę. Drugim błędem było z kolei postawienie na Kacpra Kozłowskiego w meczu ze Szwecją, zamiast Karola Linetty’ego.

Osiem miesięcy to za mało

Na słowa Portugalczyka odpowiedział Dariusz Dziekanowski. Były reprezentant Polski na łamach, notabene, „Przeglądu Sportowego” odniósł się do tłumaczeń Sousy w dość krytyczny sposób.

– I to tyle jeśli chodzi o samokrytykę Paulo Sousy? Naprawdę? Reszta funkcjonowała jak należy? Zagraliśmy na sto procent swoich możliwości? – pyta.

– Jestem zdziwiony tymi przemyśleniami i traktuję to jako pozorowane ruchy, którymi chce pokazać, że ma do siebie dystans. Tymczasem okazuje się, że on wciąż nie zna dobrze zespołu, który prowadzi już od ośmiu miesięcy – kontynuował Dziekanowski.

Były reprezentant Polski nie poprzestał jednak na skrytykowaniu Sousy za jego tłumaczenia. 58-latek podejrzewa również, że to właśnie Portugalczyk przyczynił się do zakończenia kariery reprezentacyjnej przez Łukasza Fabiańskiego.

– Jestem zdumiony, że Sousa słowem nie zająknął się o obsadzie bramki. Kilka dni temu po cichu, bez medialnego szumu, bez fanfar, decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej kariery podjął Łukasz Fabiański. Podejrzewam, że czarę goryczy Fabiana przelał sposób, w jaki potraktował go selekcjoner, pozbawiając złudzeń o występach na EURO 2020 już kilka miesięcy przed turniejem – uważa „Dziekan”.

 

Dobra atmosfera w Barcelonie. Pique: „Powiedziałem temu su*insynowi Memphisowi…”

Gerard Pique jest jednym z bohaterów FC Barcelony w ostatnich dniach. Stoper strzelił bramkę na 1-0 w meczu z Realem Sociedad, zaś ostatnio zrzekł się swojej pensji, aby klub mógł zarejestrować nowych zawodników. Po wspomnianym spotkaniu w La Liga Hiszpan odpalił także streama na Twitchu, gdzie rozmawiał z fanami. 

Kilka dni temu Leo Messi opuścił FC Barcelonę. Argentyńczyk przeniósł się do PSG, zaś Duma Katalonii musi sobie teraz radzić bez niego. To pierwszy sezon od wielu lat, kiedy w klubie nie będzie sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki.

Dali radę

Mimo iż wydawało się, że gra bez Messiego będzie bardzo trudna, to na razie piłkarze Koemana dają radę. W niedzielę rozbili Real Sociedad (4-2). Gerard Pique na streamie po spotkaniu skomentował grę zespołu.

– To zwycięstwo daje nam dużo pewności siebie. Nic już nie będzie takie samo, ale mamy zespół, który ekscytuje ludzi, aby rywalizować do końca sezonu. Dziś jest pierwszy krok – przyznał.

– Nie odgwizdują w ten sam sposób przwinień ze wszystkich stron. Zagranie w jednym obszarze nie jest odgwizdane, a to samo zagranie w innej partii jest odgwizdane – powiedział Hiszpan, oceniając także poziom sędziowania. 

„Su*insyn Memphis”

Pique nie stronił również od żartów w stronę kolegów. Przypomnijmy, że Pique zrzekł się części swojej pensji, aby Barcelona mogła zarejestrować kilku piłkarzy. Wśród nich był także Memphis Depay. 34-latek zdradził, co Holender powiedział mu po bramce na 1-0, przy której mu asystował.

– Po zdobyciu bramki Memphis powiedział mi, że ta asysta była odwdzięczeniem się za pomoc w zarejestrowaniu – opowiedział stoper.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1427042437546057728

To jednak nie wszystko.

– Powiedziałem temu su*insynowi Memphisowi, żeby dał mi trochę pieniędzy pod stołem. W końcu zrezygnowałem z mojej pensji, żeby został zarejestrowany. Ku*wa nie dał mi ani grosza – dodał Pique, śmiejąc się.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1427049121802825729

Stać się na ten dom?

34-latka podczas transmisji odwiedził Riqui Puig. Młody piłkarz również odniósł się do gestu Pique w prześmiewczy sposób.

– Nie wiem czy stać Cię teraz na ten dom – śmiał się 22-latek.

https://twitter.com/_BarcaInfo/status/1427041504158171136

Mbappe jeszcze w tym okienku trafi do Realu Madryt? „Przyjście Messiego niczego nie zmieniło”

Coraz gorętsza atmosfera w PSG! Kylian Mbappe w ciągu kilku najbliższych godzin zamierza rozpocząć negocjacje z Realem Madryt. Według dziennikarza „El Chiringuito” 22-latek do Hiszpanii chce się przenieść jeszcze w tym okienku!

Od kiedy na Parc des Princes trafił Leo Messi dużo mówi się o przyszłości Kyliana Mbappe. A na pewno dużo więcej, niż mówiono do niedawna. Transfer Argentyńczyka prawdopodobnie znacznie przyspieszy odejście Francuza z PSG.

Sprytna zagrywka

Wraz z przyjściem Messiego do Paryża narastały plotki o niezadowoleniu Mbappe. 22-latkowi podobno bardzo nie spodobała się cała operacja. Ba, według niektórych źródeł Francuz po prostu nie chce grać z byłym piłkarzem FC Barcelony w jednej drużynie.

Z tego powodu coraz poważniej rozważa odejście do Realu Madryt. Nie zamierza jednak mówić o tym publicznie, gdyż ma świadomość, iż mogłoby to wpłynąć na jego pozycję w negocjacjach z PSG.

– By pozostało klarowne: Mbappé nie zamierza przemówić publicznie, by nikogo nie sprowokować, bo to zostałoby uznane za prowokację – stwierdził Josep Pedrerol z „El Chiringuito”.

Hiszpan zaznacza przy tym, że Mbappe nie zależy na niszczeniu relacji, jakie zbudował z PSG. Nie zależy mu an szkodzeniu klubowi i odchodzeniu w złej atmosferze. Dlatego nie będzie wymuszać na nich transferu, a jedynie poprosi o umożliwienie Realowi podjęcie negocjacji.

– Mbappé nie chce odchodzić w zły sposób z PSG. Po prostu poprosi, by negocjowano z Realem Madryt. By wysłuchano Realu Madryt. Zrobi to w najbliższych godzinach. Tik tak, tik tak, tik tak… A co odpowie prezes i emir? To wielkie pytanie – dodał dziennikarz.

Transfer Messiego dla kibiców PSG dał nadzieję na powtórzenie wyczynu sprzed dwóch lat i zakwalifikowanie się do finału Ligi Mistrzów. Tym razem jednak celem będzie zwycięstwo w rozgrywkach. Według Pedrerola Mbappe jednak nie chce brać dłużej udziału w tym projekcie.

– Mówicie, że gra z Messim i Neymarem wywołuje ekscytację. Zapytałem Real Madryt, jakie odczucia ma Mbappé wobec transferu Messiego i odpowiedź brzmi: wszystko idzie dalej tak samo. W głowie Mbappé nie ma ani ekscytacji tą sytuacją, ani chęci bycia na tej wielkiej imprezie PSG. Dla Mbappé przyjście Messiego niczego nie zmieniło. Niczego. Mbappé chce grać w Realu Madryt i chce to robić już w tym sezonie – stwierdził.

Agent Lukaku zabrał głos po powrocie Belga do Chelsea. „Ten klub jest dla niego wyjątkowy”

Powrót Romelu Lukaku do Chelsea stał się faktem. Belg powrócił na Stamford Bridge po siedmiu latach, jako zupełnie inny piłkarz. Kibice Interu Mediolan są na niego wściekli za to, że opuścił ich klub po świetnym sezonie. Agent 28-latka zabrał głos w tej sytuacji i wyjaśnił, że powodem transferu nie były pieniądze. 

Lukaku trafił do Chelsea siedem lat temu z Anderlechtu. Przygoda snajpera z „The Blues” nie była jednak udana. Belg tułał się po wypożyczeniach, aż trafił do Evertonu. Tam dojrzewał piłkarsko, aż trafił do Manchesteru United.

W 2019 roku 28-latek przeniósł się do Interu Mediolan, z którym w zeszłym sezonie sięgnął po mistrzostwo Serie A. Między innymi to właśnie Lukaku stał za świetnym wynikiem drużyny Antonio Conte.

Powrót po latach

Kilka dni temu napastnik zdecydował się na śmiały krok. Belg wrócił do Chelsea za 115 mln euro, co z kolei rozwścieczyło kibiców Interu. Sympatycy „Nerazzurrich” oskarżyli swojego byłego już zawodnika o przejściu na Stamford Bridge dla pieniędzy.

Federico Pastorello, reprezentujący interesy Lukaku poczuł się do zabrania głosu w sprawie decyzji swojego podopiecznego. Agent zawodnika wydał oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym zaprzecza, jakoby Belg miał wrócić do Chelsea przez względy finansowe.

– Narracja, że transfer Lukaku został „wymyślony“ i „wymuszony“ tylko po to, by zaspokoić interesy finansowe, prowadzi wszystkich na manowce – napisał Pastorello.

Podczas gdy Lukaku nigdy publicznie nie wyrażał niepokoju czy niezadowolenia z powodu swojej przygody w FC Internazionale, sytuacji kontraktowej czy znanych wydarzeń w klubie, zainteresowanie Chelsea od pierwszej chwili naprawdę poruszyło duszę Romelu, ponieważ ten klub jest dla niego czymś wyjątkowym i specjalnym – dodał.

W ostatnich dniach obejrzałem filmik z 2009 roku, w którym 16-latek odwiedził ze swoją szkołą stadion Stamford Bridge i przysiągł, że pewnego dnia zagra na tej murawie. Polecam wszystkim uważne obejrzenie: to imponujące, jak wyraźnie 16-letni chłopak już wtedy rysował swoją przyszłość. Chciał założyć tę koszulkę, udało mu się to w wieku zaledwie 18 lat i niestety odszedł, zanim zdążył się wybić i wygrać coś ważnego – czytamy.

– To wyzwanie pozostało jak punkt zapalny w jego sercu i umyśle przez wszystkie te lata. A kiedy niemal niespodziewanie pojawiła się okazja, by spróbować jeszcze raz – w wieku 28 lat, po dwóch sezonach gry w podstawowym składzie FC Internazionale – prawie w to nie wierzył. Była to szansa, aby zatoczyć pełne koło i będąc wzorowym profesjonalistą, jakim jest, zdecydował, że nadszedł czas, aby ponownie podjąć to wyzwanie – kontynuował agent.

– Wierzcie lub nie, ale sympatia kibiców i szczególna więź z miastem Mediolan sprawiły, że długo się nad tym zastanawiał, ale kiedy już podjął decyzję, kontynuował ją z przekonaniem i stanowczością – podsumował.

Jan Tomaszewski ostro o zachowaniu Leo Messiego. „To jest jego wina”

Transfer Leo Messiego do PSG wywołał zamieszanie w świecie futbolu. Ruch Argentyńczyka skomentował także Jan Tomaszewski. Legendarny polski bramkarz ostro wypowiedział się na temat decyzji 34-latka, otwarcie go krytykując. 

W zeszłym tygodniu okazało się, że Messi nie może kontynuować swojej kariery w FC Barcelonie. Mimo że zawodnik oraz klub doszli do porozumienia, to Joan Laporta nie był w stanie obejść przepisów panujących w La Liga. Przez kłopoty finansowe Barcy Argentyńczyk musiał opuścić Camp Nou.

Wówczas zgłosiło się po niego PSG, w którym zaprezentowano go kilka dni temu. Ruch okazał się strzałem w „10”. Raptem jednego dnia Messi wygenerował ogromne przychody ze sprzedaży koszulek. Więcej -> TUTAJ.

„Jak dziecko”

Jan Tomaszewski w rozmowie z „Super Expressem” podkreślił, że wina nie leży jedynie po stronie klubu. Także sam Messi mógł zrobić więcej, żeby zostać w Barcelonie.

– To jest jego wina, że wybrał sobie takich prawników i menadżerów – stwierdził były bramkarz.

Przypomnijmy, że przed rokiem 34-latek sam chciał opuścić Camp Nou. Wówczas popadł w konflikt z Josepem Bartomeu, pod koniec jego kadencji. Finalnie z planów Messiego nic nie wyszło, gdyż ówczesny prezes Blaugrany zażądał zaporowej ceny za swoją gwiazdę.

 – Zachowywał się jak rozkapryszone dziecko – wrócił do tamtych wydarzeń Tomaszewski.

Messi po odejściu z Barcelony związał się dwuletnim kontraktem z PSG. Przypuszcza się, że jego zarobki na Parc des Princes sięgać będą nawet 40 mln euro za sezon gry. Oprócz 34-latka do Paryża trafili, chociażby, Sergio Ramos, Achraf Hakimi, Gianluigi Donnarumma czy Georginio Wijnaldum.

 

Monstrualne plany PSG. Pozwolą odejść Mbappe, ale ściągną… Cristiano Ronaldo?!

Kolejne sensacyjne wieści dochodzą z obozu Paris Saint-Germain. Z ustaleń hiszpańskiego „ASa” wynika, że w przyszłym roku Parc des Princes opuści Kylian Mbappe. W jego miejsce zostać ma jednak sprowadzony… Cristiano Ronaldo!

W środę pojawiły się informacje o niezadowoleniu Mbappe ze ściągnięcia do PSG Messiego. 22-latek po przyjściu Argentyńczyka zażądał ponoć transferu do Realu Madryt jeszcze w tym okienku. Francuscy dziennikarze ustalili, że jeśli nie uda mu się to teraz, to zaczeka do końca kontraktu i w przyszłym roku opuści Paryż za darmo.

Więcej:

Mbappe zły na władze PSG za… transfer Messiego. 22-latek żąda transferu

Wielka operacja

Okazuje się, że na taką ewentualność PSG ma plan awaryjny. Hiszpański „AS” podał, że w wypadku odejścia Mbappe w przyszłym roku na Parc des Princes ściągnięty zostanie Cristiano Ronalo! Portugalczykowi, podobnie jak 22-letniemu piłkarzowi PSG, kontrakt wygasa wraz z końcem czerwca 2022 roku.

Dziennikarze dodają także, że paryżanie chcieliby zaproponować 36-latkowi dwuletni kontrakt. Gdyby przyjechał do Paryża za rok, a więc w wieku 37 lat, pod koniec umowy na karku miałby 39 lat. W tym wieku spokojnie mógłby kontynuować karierę w jednym z katarskich klubów, bądź udać się do MLS.

Gdyby plan PSG doszedł do skutku, Nasser Al-Khelaifi skompletowałby ofensywne trio, które w 2015 roku zajęło podium plebiscytu Złotej Piłki. Przypomnijmy, że wówczas nagrodę zgarnął Messi, zaś za jego plecami uplasował się Cristiano Ronaldo. Na trzecim miejscu znalazł się właśnie Neymar.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.