Kuriozalna sytuacja w Ekstraklasie. Sztab Zagłębia kazał piłkarzowi faulować [WIDEO]

W piątek nareszcie wróciła Ekstraklasa. Na początek powrotu najlepszej ligi świata Wisła Płock pokonała Zagłębie Lubin 2-0. Podczas starcia doszło do kuriozalnej sytuacji z udziałem wypożyczonego z Lecha Poznań Djordje Crnomarkovicia.

„Miedziowy” odnotowali najgorszy możliwy start rundy wiosennej. „Nafciarze” z łatwością poradzili sobie z gospodarzami strzelając im dwie bramki. Jakby porażka była zbyt małym problemem dla Zagłębia, to jeszcze stracili dwóch stoperów przed meczem z Lechem Poznań.

Dominik Jończy obejrzał bezpośrednią czerwoną kartkę już w 23. minucie spotkania. Przeciwko „Kolejorzowi” nie zagra także Djordje Crnomarković. Serb otrzymał w końcówce meczu żółtą kartką, która była jego czwartą w tym sezonie. Tym samym nie będzie mógł wystąpić w najbliższym meczu „Miedziowych”. Tylko że… i tak by w nim nie zagrał.

„Klauzula strachu”

Przypomnijmy, że 27-latek został wypożyczony do Zagłębia właśnie z Lecha Poznań. „Kolejorz” ubezpieczył się przed ewentualnym występem Crnomarkovicia przeciwko nim i wpisał w jego umowę tzw. „klauzulę strachu”.

W 85. minucie meczu jedna osoba ze sztabu „Miedziowych” jawnie namawiała Serba do popełnienia faulu na żółtą kartkę. Po upływie kilku kolejnych minut stoper wykonał zadanie i brutalnie sfaulował rywala. Daniel Stefański nie miał wyboru i ukarał zawodnika kartonikiem.

Kara dla sztabu?

Występek Crnomarkovicia może odbić się zarówno na piłkarzu, jak i sztabie Zagłębia. Na polskich boiskach podobna sytuacja wydarzyła się z udziałem trenera Radomiaka Radom, Dariusza Banasika. Pół roku temu w meczu 1. Ligi kazał on zdjąć koszulkę schodzącemu Leandro.

Brazylijczyk, który i tak schodził z murawy w wyniku kontuzji wykonał zadanie i obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie. W efekcie nie mógł wystąpić w kolejnym meczu, z którego, tak czy inaczej, wyeliminowałaby go kontuzja.

Dariusz Banasik nie uniknął kary. Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie wobec szkoleniowca i finalnie ukarała go grzywną w wysokości trzech tysięcy złotych. Leandro kary nie otrzymał.