„Zobacz, co za kalecy”. Kulisy treningów reprezentacji za Zbigniewa Bońka

Michał Listkiewicz był gościem programu „Eleven Sports w ELLE Man”. Były prezes PZPN zdradził w nim kulisy rozstania Zbigniewa Bońka z reprezentacją Polski. Przytoczył także ciekawą anegdotę z jednego treningu.

Boniek kadrę przejął po nieudanym mundialu w 2002 roku. Jego praca jako selekcjoner zakończyła się jednak nadspodziewanie szybko. Do dymisji podał się bowiem już po pięciu spotkaniach. Wśród nich między innymi znalazła się także porażka z Łotwą.

Szybka rezygnacja

Ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, którym był Michał Listkiewicz, wrócił do tamtych czasów. 67-latek przyznał, że doskonale pamięta swoją rozmowę z Bońkiem.

– Wyglądało to tak, że Zbyszek zadzwonił i mówi: „Michał, ja chcę cię poinformować, że rezygnuję z tej pracy”. Ja na to: „Zbyszku, bądźmy poważni. Ochłońmy. Umówmy się że nie było tej rozmowy. Jak będziesz w Polsce, to usiądziemy pogadamy, może sytuacja się wyjaśni” – Mówił w programie „Eleven Sports w ELLE Man”.

– Po godzinie dzwoni Polska Agencja Prasowa. Mówią, że mają komunikat od selekcjonera Bońka. Poszły konie po betonie, musiałem zająć stanowisko. Nie mam do Zbyszka specjalnych pretensji. Są w życiu sprawy ważne i ważniejsze. Może coś takiego było, co go przekonało, że tak trzeba postąpić. Ja byłem przekonany, że to jest świetny strzał z Bońkiem. Ja do dzisiaj nie wiem i nie chcę wiedzieć, dlaczego zadzwonił nagle i powiedział, że odchodzi – Dokończył były prezes.

Nietypowe „metody” treningowe

Listkiewicz przytoczył również ciekawą historię z tamtego okresu. 67-latek wyznał, że był na jednym treningu kadry, który prowadził Boniek. Wówczas był świadkiem dosyć zaskakującego zachowania obecnego prezesa.

– Kiedyś byłem świadkiem zastanawiającej scenki na treningu na stadionie Marymontu. Był trening reprezentacji, prowadził Boniek. Stałem obok niego. Było do wykonania ćwiczenie bardziej techniczne. On mówi: „Przecież w moich czasach każdy rezerwowy to robił. Zobacz, co za kalecy. Oni nie są w stanie tego zrobić” – Przytoczył.

– Odpowiedziałem mu: „Tu nie ma Laty i Szarmacha, to trzeba przyjąć do wiadomości. Trzeba dać im czas. Ci zawodnicy mają inne umiejętności, inną percepcję”. On się denerwował strasznie, gdy nie wychodziło na treningu czy podczas meczu. Jak wirtuoz instrumentu nie był w stanie zaakceptować, że ktoś fałszuje, bo on nigdy nie fałszował. On nie krytykował publicznie zawodników, ale oni to czuli, że jest sfrustrowany, że coś schrzanili – Zakończył Listkiewicz.