Piątek może zmienić klub? Były włoski piłkarz ostrzega. „Zgasł jak świeca”

Coraz więcej mówi się o tym, że Krzysztof Piątek może wrócić do Włoch i dołączyć do Fiorentiny. Francesco Baiano, były piłkarz tego klubu, uważa, że transfer Polaka nie jest dobrym rozwiązaniem.

W internecie pojawia się coraz więcej informacji o możliwym dołączeniu Krzysztofa Piątka do Fiorentiny. Włodarze klubu poszukują nowego napastnika. Wśród kandydatów na to miejsce znajdują się również Mario Mandżukić i Andrea Belotti.

Piątek został zapamiętany we Włoszech dzięki znakomitej grze w Genoi i dobrym występom w AC Milanie. Nie wszyscy jednak uważają, że transfer Polaka to dobry pomysł. Były piłkarz Fiorentiny, Francesco Baiano, twierdzi, iż Krzysztof nie gwarantuje stabilnej formy.

Trzeba dokonać odpowiedniej oceny, nawet gdy transfer z ekonomicznego punktu widzenia może wydawać się okazją. Kiedy chcesz zobaczyć, czy napastnik jest dobry, sprawdzasz jego bramki zdobyte w ostatnich 3-4 latach. A on miał tylko w Genoi dobre pół sezonu, więc mam pewne wątpliwości – stwierdził

Często widzę jednorazowe wyskoki mało znanych zawodników, a dla niego ostatni rok był trudny. Zgasł jak świeca – dodał

Krzysztof Piątek obecnie występuje w barwach Herthy Berlin. Napastnik w poprzednim sezonie zagrał w 16 spotkaniach, strzelił 5 bramek i raz asystował. Kontrakt reprezentanta Polski z niemieckim klubem obowiązuje do czerwca 2025 roku.

Warta Poznań zagra przy Bułgarskiej? „Wiemy, że kibice bardzo chcieliby takiego rozwiązania”

Warta Poznań po 25. latach wróciła na najwyższy szczebel polskich rozgrywek. Drużyna rozgrywać swoje mecze w Grodzisku, lecz istnieje możliwość, aby kilka razy pokazali się na Stadionie Miejskim w Poznaniu.

Warta Poznań po raz ostatni grała przy Bułgarskiej w 2011 roku, kiedy to podejmowała GKS Katowice. Wtedy na trybunach pojawiło się prawie 20 tysięcy kibiców i kto powiedział, że taka sytuacja nie mogłaby się powtórzyć? Klubu co prawda nie stać, aby pojawiać się na Stadionie Miejskim co kolejkę, ale istnieje możliwość rozegrania tam kilku domowych spotkań, w tym także Derbów Poznania.

W poniedziałek, 3 dni po uzyskaniu przez Wartę awansu, przedstawiciele Zielonych spotkali się z władzami miasta. W rozmowach brali udział między innymi wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski i dyrektor Wydziału Sportu Ewa Bąk. Poruszono również temat wynajmu Stadionu Miejskiego.

Rozmawialiśmy z władzami Warty Poznań S.A. i mogę potwierdzić, że umówieni jesteśmy już na rozmowy z Lechem. Chcemy aby także piłkarze Warty mogli grać przy Bułgarskiej. Chodzi o kilka meczów w sezonie. Głównym obiektem zgłoszonym do rozgrywek jest ten w Grodzisku, ale spotkania z klasowymi i najbardziej atrakcyjnymi dla kibiców rywalami mogłyby odbywać się w Poznaniu. Zależy nam na tym, dlatego jako właściciel obiektu chcemy pomóc w negocjacjach i ustaleniu szczegółów współpracy. Wiemy, że kibice bardzo chcieliby takiego rozwiązania – przyznała Ewa Bąk

Najważniejszymi aspektami w kwestii wynajmu jest nie tylko kwota, ale także murawa i określona ilość spotkań, aby nawierzchnia była w dobrej kondycji, za którą odpowiada operator obiektu. 

Kapustka wróci do Ekstraklasy? Są chętni

Bartosz Kapustka jest bliski dołączania do Legii Warszawa. Temat ciągnie się od kilku miesięcy, lecz Dariusz Mioduski już kilka razy przyznał, że chętnie sprowadziłby reprezentanta Polski na Łazienkowską.

Bartosz Kapustka jest bliski powrotu do Polski. Pomocnik otrzymał oferty z dwóch klubów, między innymi z Legii Warszawa. Dariusz Mioduski przyznał już kilkukrotnie w wywiadach, że ściągnąłby Kapustkę na Łazienkowską. Taką próbę podjęto w zimowym okienku transferowym, jednak Leicester nie chciało puścił 24-latka. W tym momencie odejście reprezentanta Polski z Lisów wydaje się być nieuniknione, ale czy trafi on na Ł3?

Jedyną przeszkodą na drodze do Warszawy jest fakt, że kontrakt Kapustki obowiązuje jeszcze przez rok. W ciągu kilku najbliższych dni ma dojść do rozmowy na temat warunków odejścia Kapiego z Leicester. Przedstawiciele reprezentanta Polski, jak i władze klubu będą musiały pójść na kompromis. Kapustka prawdopodobnie zrezygnuje z części wynagrodzenia za najbliższy rok, w zamian za rozwiązanie kontraktu bądź maksymalne obniżenie kwoty transferu.

Nie tylko Legia Warszawa chce sprowadzić Kapustkę do siebie. O pomocnika stara się również Śląsk Wrocław, jednak klub miał usłyszeć od samego zawodnika, że priorytetem dla niego jest transfer na Łazienkowską.

Szczęsny wyróżniony. Polak otrzymał nagrodę od władz Serie A

Wojciech Szczęsny zdobył nagrodę najlepszego bramkarza minionego sezonu Serie A. Polak zaliczył 11 czystych kont, obronił 2 rzuty karne i miał najwyższy współczynnik obronionych strzałów w lidze.

La Gazzetta dello Sport postanowiła przygotować podsumowanie zawodników Juventusu, którzy zdobyli dla klubu dziewiąte Scudetto z rzędu. Wojciech Szczęsny otrzymał bardzo dobrą notę i został uznany za najbardziej niedocenianego gracza w drużynie. Włoski dziennik stwierdził, że w ekipie Starej Damy lepsi od niego byli tylko Cristiano Ronaldo i Paolo Dybala.

Szczęsny otrzymał również wyróżnienie od Serie A. Władze ligi postanowiły wręczyć kilka nagród, a polskiego bramkarza uznano za najlepszego golkipera minionego sezonu. Poza nim wyróżnienia otrzymali także Stefan De Vrji i Ciro Immobile z Lazio za odpowiednio najlepszego obrońcę i napastnika, Alejandro Gomez z Atalanty za najlepszego pomocnika oraz Dejan Kulusevski z Parmy za największe młode odkrycie.

Wynik osiągnięć oparty jest na oficjalnych statystykach Serie A, które stanowią obiektywne i naukowe kryterium oceny najlepszych w tym sezonie, który udało nam się zakończyć z ogromną determinacją pokonując nieskończenie wiele przeciwności – powiedział Luigi De Siervo, dyrektor generalny władz ligi

Wojciech Szczęsny w ciągu ostatniego sezonu zaliczył 11 czystych kont w przeciągu 29 spotkań. W liczbie występów bez straty bramki było trzech bramkarzy, którzy spisali się lepiej od Polaka, jednak pod względem procentowym nie miał sobie równych. Szczęsny miał najwyższy współczynnik obronionych strzałów (77,42 %), obronił 2 karne i wpuścił 33 bramki.

Karol Muhar może zmienić klub. Są chętni na trasfer

Według informacji topsport.bg Karol Muhar znalazł się na liście życzeń FC Beroe Stara Zagora. Chorwat pod koniec sezonu stracił miejsce w wyjściowym składzie i wszystko wskazuje, że zmieni klub.

Karol Muhar przeszedł do Kolejorza z Interu Zapresic za 400 tysięcy euro. Chorwat w poprzednim sezonie Ekstraklasy rozegrał 29 spotkań, lecz jego zmienna forma sprawiła, że stracił on miejsce w wyjściowym składzie. Teraz zarząd Kolejorza odzyskać wydane na zawodnika pieniądze. Chętny kupienia Muhara jest bułgarski PFC Beroe Stara Zagora.

Beroe to bułgarski mistrz z 1986 roku. W poprzednim sezonie klub zajął 6. miejsce w krajowej ekstraklasie. Ich najważniejszym celem jest znalezienie zastępstwa za Martina Kamburowa, który zmienił drużynę. Muhar ma imponować trenerowi Dimitrowi, który poszukuje zawodnika o profilu Chorwata.

Wielki powrót do Ekstraklasy? Kolejny piłkarz może wrócić na stare śmieci

Kibice Jagiellonii zacierają ręce, ponieważ klub szykuje się kolejne poważne wzmocnienie. Najpierw do żółto-czerwonych dołączył Błażej Augustyn, a coraz głośniej mówi się o ponownym transferze Fedora Cernycha.

Fedor Cernych wiosną 2018 roku trafił do Dynama Moskwa prosto z Jagiellonii, jednak poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Orenburgu. Jego sytuacja w stołecznej drużynie jest niejasna z powodu przepisu ograniczającego liczbę obcokrajowców. Litwinowi za pół roku kończy się kontrakt, a klub ze stolicy Rosji chce mu dać wolną rękę, ale pod jednym warunkiem – napastnik do dziś musi zrzec się części zarobków.

Minionej wiosny na facebookowym profilu Cernycha pojawił się wpis „Wracam„. Kibice Jagiellonii mocno zacierali ręce w oczekiwaniu na powrót napastnika, jednak post ten okazał się tylko głupim dowcipem jego brata. Dzisiaj jednak temat nie jest żartem, a Duma Podlasia ma mocno interesować się ponownym pozyskaniem napastnika.

Świński łeb na płocie centrum treningowego? „Nie mogłam uwierzyć własnym oczom”

Kibice SPAL na pewno nie spodziewali się po swoich zawodnikach takiej formy. Do końca sezonu pozostała jedna kolejka, a drużyna czterech Polaków traci do miejsca premiowanego utrzymaniem aż 16 punktów. Z tej okazji fani przygotowali dla nich małą „niespodziankę”.

SPAL w tym sezonie w Serie A wygrało tylko 5 spotkań i zdobyło zaledwie 20 punktów. Drużyna, w której na co dzień występują Thiago Cionek, Arkadiusz Reca, Bartosza Salamon i Jakub Iskra już od pewnego czasu jest pewna spadku, ponieważ do miejsca dającego utrzymanie tracą aż 16 punktów.

Beznadziejna forma odbiła się na kibicach SPAL, którzy mieli do przekazania zawodnikom pewną wiadomość. Po przegranym meczu z Veroną 0:3 zawiesili na płocie centrum treningowego transparent z napisem „czas wyrzucić świnie z Ferrary„. Dodatkowo obok napisu wisiał świński łeb.

Kiedy to zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Kibice mają oczywiście prawo do protestów, ale nie można tego robić w ten sposób. Nie wiem, kto to zrobił, ale to było w naprawdę złym guście – powiedziała szefowa centrum treningowego

Sprawę bada policja, lecz według wstępnych ustaleń nie było to działanie zorganizowanej grupy.

Zmiany w NC+! Odchodzą znani ekstraklasowi dziennikarze

Ekstraklasa wielu z nas kojarzy się nie tylko z zapierającymi dech w piersiach spotkaniami, ale także całą „otoczką” tworzoną przez dziennikarzy NC+. Dzisiaj dotarła do nas informacja, że część z nich odchodzi z redakcji.

Dziennikarze Paulina Czarnota-Bojarska i Adam Westfal oraz eksperci Kazimierz Węgrzyn i Maciej Murawski to kolejne osoby, które opuszczają szeregi NC+, odkąd szefem redakcji został Michał Kołodziejczyk. Wcześniej redakcję opuścili Sergiusz Ryczel, Gabriel Waliszko i Jakub Zborowski, którzy zajmowali się żużlem.

Potwierdzam, że rozwiązaliśmy umowy z Pauliną Czarnotą-Bojarską i Adamem Westfalem. Nie mam uwag do ich pracy – powiedział Kołodziejczyk o dziennikarzach

Nie mam zastrzeżeń do ich kompetencji czy fachowości – odpowiedział szef redakcji zapytany o piłkarskich ekspertów

Paulina Czarnota-Bojarska i Adam Westfal byli związani z Canal+ od lat 90. Oboje pracowali jako reporterzy podczas spotkań najlepszej ligi świata, natomiast Czarnota-Bojarska prowadziła program „Czempioni w Plusie”.

Kazimierz Węgrzyn i Maciej Murawski to byli piłkarze, którzy w NC+ pełnili rolę ekspertów podczas spotkań Ekstraklasy oraz występowali w programie „Liga+Extra”.

Umowy całej czwórki obowiązują do końca października.

Świetny występ polskiego obrońcy! Ronaldo był bez szans

W środę Cagliari niespodziewanie wygrało z Juventusem 2:0. Świetny występ zaliczył Sebastian Walukiewicz, który sprawił, że Cristiano Ronaldo nie był widoczny na boisku.

Sebastian Walukiewicz zaliczył bardzo pozytywny występ w starciu z Juventusem. Polski obrońca grał pewnie w defensywie, dobrze wyprowadzał piłkę i zatrzymał Cristiano Ronaldo. Serwis sofascore.com ocenił występ byłego zawodnika Portowców na 7.4, jest to jedna z najwyższych not w drużynie.

Świetny występ Walukiewicza doceniły również włoskie media, które wysoko oceniły jego postawę na boisku.

Zachował olimpijski spokój. Był spokojny i zawsze uporządkowany w defensywie, grając w swojej części boiska przeciwko Ronaldo i Higuainowi – napisał Il Messaggero,  który ocenił obrońcę na 6,5 w 10-stopniowej skali

Stawił czoła Higuainowi i Ronaldo, dwóm bardzo trudnym rywalom. Radził sobie bardzo dobrze. Cierpiał, gdy trzeba było, ale nadążał za nimi – napisało calciomercato.com, które również przyznało Polakowi notę 6.5

Juve atakowało głównie drugą stroną boiska, ale musiał być uważny przy dośrodkowaniach. Nie dał się zaskoczyć przez cały mecz – skomentowało występ Walukiewicza cagliarinews24.com

Dzięki niespodziewanemu zwycięstwu z Juventusem drużyna z Cagliari zajmuje obecnie 13. miejsce w Serie A. W ostatniej kolejce ekipa Sebastiana Walukiewicza może powalczyć nawet o 10. lokatę.

Konflikt w Widzewie na linii kibice-piłkarze trwa w najlepsze! Jest kolejny wpis ultrasów

Kibice i piłkarze Widzewa Łódź ostatnio żyją ze sobą jak pies z kotem. We wtorek jeden z zawodników zamieścił na swoim Instagramie zdjęcie podpisane tajemniczym hashtagiem, którego ultrasi skomentowali na swoim profilu.

W sobotę Widzew Łódź przegrał ze Zniczem Pruszków 0:1, ale dzięki remisowi GKSu Katowice z Resovią awansował do 1. ligi. Świętowanie nie przebiegło jednak tak, jak to sobie wszyscy wyobrażali. Zamiast skromnej fety oglądaliśmy kiboli, którzy wtargnęli na boisko, zerwali koszulki z zawodników oraz uderzyli Roberta Prochownika i Adama Radwańskiego.

We wtorek na swojego Instagrama Rafał Wolsztyński wrzucił zdjęcie, które podpisał hashtagiem #JTCNW.

Wiara spod Zegara postanowiła rozwinąć skrót na swoim profilu facebookowym. W „ulicznym slangu” ten hashtag oznacza „Je*ać Tych Co Nie Wierzyli”. Uznali to za przejaw pychy Wolsztyńskiego. Dodatkowo zwrócili uwagę na to, że Adam Radwański skomentował zdjęcie identycznym skrótem. Zapowiedzieli się, że dzisiaj na stronie pojawi się także kilka zdań o nim.

 

Pobity zawodnik Widzewa ma dość! Odejdzie z klubu?

22-letni Adam Radwański, który został w sobotę zaatakowany przez kiboli swojego klubu, chce odejść z drużyny. Rozważa złożenie wniosku o rozwiązanie kontraktu z winy klubu.

W sobotę Widzew Łódź przegrał ze Zniczem Pruszków 0:1 w ramach ostatniej kolejki sezonu 2. ligi. Dzięki remisowi GKSu Katowice z Resovią piłkarze Czerwonej Armii w przyszłym sezonie zagrają na zapleczu Ekstraklasy. W weekend fetowania jednak nie było. Klub co prawda przygotował skromną tablicę z napisem „Awans jest nasz”, ale nawet nie było czasu, żeby ją wyciągnąć.

Kibole Widzewa po spotkaniu postanowili wyjść na środek boiska i pokazać swoje niezadowolenie z ostatnich wyników klubu. Zanim uspokoiła ich policja, zdążyli zabrać kilka koszulek oraz uderzyć w twarz Adama Radwańskiego i Roberta Prochownika.

Według informacji portalu WP Sportowe Fakty, Adam Radwański nie zamierza dłużej reprezentować barw Widzewa. Piłkarz rozważa złożenie dokumentów o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, jednak na razie wstrzymuje się z tą decyzją. Robert Prochownik chwilowo nie zamierza podejmować podobnych decyzji.

Wiceprezes Jagiellonii zabrała głos w sprawie Rajalakso. „To przykre, że przez 5 lat trzeba żyć wspomnieniami”

Wczoraj pisaliśmy o sprawie Sebastiana Rajalakso, który podczas pobytu w Jagiellonii miał przechodzić istne piekło. W tej sprawie głos postanowiła zabrać wiceprezes klubu – Agnieszka Syczewska.

Sebastian Rajalakso dołączył do Jagiellonii Białystok w styczniu 2014 roku, jednak już pół roku później rozwiązał kontrakt z klubem. Piłkarz w wywiadzie dla szwedzkiej prasy powiedział, że kazano mu podpisać dokument napisany tylko po polsku, a na treningach rzucano w niego dyskiem i oszczepami.

Głos w całej sprawie postanowiła zabrać Agnieszka Syczewska – wiceprezes Jagiellonii Białystok.

To przykre, jeśli czyjaś kariera układa się w taki sposób, że przez ponad pięć lat trzeba żyć tylko wspomnieniami z Białegostoku – powiedziała w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty

Ja tu pracuję od dwunastu lat i takich sytuacji nie pamiętam. Nikt nigdy nie rzucał w piłkarzy dyskiem, ani oszczepem. Na pewno nic takiego się w Jagiellonii nie wydarzyło, ani nie wydarzy w przyszłości – podkreśliła

Syczewska przyznała, że zawodnicy, których trener nie widział w swoich założeniach taktycznych, nie brali udziału w treningach z pierwszą drużyną. Zapewniała, że nigdy nie dochodziło do takich sytuacji.

Cały czas się zastanawiamy nad stanowiskiem klubu i ewentualną dalszą reakcją. Póki co nie podjęliśmy decyzji – powiedziała wiceprezes

Były piłkarz Jagiellonii wypowiedział się o białostockim klubie. „Stanęli nade mną i kazali podpisać”

Niedawno polscy dziennikarze dotarli do wywiadu, który Sebastian Rajalakso udzielił Aftonbladet. Piłkarz, który w 2014 roku występował w Jagiellonii, nie pozostawił na niej suchej nitki.

Sebastian Rajalakso w styczniu 2014 roku podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok. Przygoda Szweda nie trwała długo, bowiem piłkarz już po pół roku rozstał się z klubem. Mimo tego, że od tego wszystkiego minęło już 6 lat, zawodnik nadal wraca wspomnieniami do tego, co spotkało go w stolicy Podlasia.

Gdy rozwiązywałem kontrakt musiałem obiecać, że nikomu nic nie powiem co się działo przez najbliższe 5 lat – zaczął Szwed rozmowę

Od początku treningi były najbardziej chorą rzeczą, w jakiej kiedykolwiek uczestniczyłem. Mieliśmy zajęcia 4 razy dziennie przez 3 tygodnie pod rząd – opowiada Rajalakso

Gdy Sebastian dołączał do Jagiellonii, trenerem był Piotr Stokowiec, którego w kwietniu 2014 roku zastąpił Michał Probierz. „Polski Guardiola” nie widział dla Szweda miejsca w składzie, w związku z czym włodarze klubu chcieli zrezygnować z zawodnika. Ten jednak nie dał za wygraną i przez to został odsunięty od pierwszej drużyny.

Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią. Wskazywali na papier i kazali podpisywać. Gdy odmówiłem do pokoju wszedł starszy Pan. Przedstawili mi go, jako mojego nowego trenera. Od tego momentu trenowałem codziennie o 6:00 rano od poniedziałku do niedzieli. Biegałem po kilka godzin po lesie. Potem musiałem jechać na drugi koniec miasta, aby się zameldować i na śniadanie.

Od 11:00 puszczali mi kasety z teorią piłki nożnej po polsku. Potem lunch i znowu trening przez kilka godzin. Często kazali mi grać w berka samemu przez kilka godzin. Mówili, że będę tak codziennie, póki nie rozwiążę kontraktu. Potem nadeszła faza trzecia. Zabrali mnie na arenę lekkoatletyczną, gdzie trenowałem lekkoatletykę. Musiałem biegać, podczas gdy rzucali we mnie dyskiem i oszczepami. Zawsze musiałem być czujny.

Pewnego dnia trener rzekł do mnie, że będziemy ćwiczyć technikę. Powiedziałem, że no tak, ale nie mamy piłek. Trener odpowiedział, że no i co z tego! Musiałem żonglować 100 razy, ale bez piłki! Liczyłem na głos, żonglując niewidzialną piłką. Potem trener podawał mi niewidzialną piłkę i kazał strzelać – relacjonuje wszystko Rajalakso

Sebastian Rajalakso rozegrał w Jagiellonii Białystok 7 spotkań. W sierpniu 2014 roku doszedł do porozumienia z klubem i opuścił drużynę.