Tajemnicze story Borka na Instagramie! Komentator znalazł nową pracę?

Mateusz Borek kilka miesięcy temu pożegnał się z Polsatem i oddał się Kanałowi Sportowemu. Dzisiaj na swoim Instastory poinformował, że ponownie usłyszymy go podczas meczu piłkarskiego.

Mateusz Borek przez 20 lat komentował mecze na antenie Polsatu oraz Polsatu Sport. Dziennikarz w jednym z wywiadów przyznał, że pod koniec kwietnia otrzymał od stacji wypowiedzenie, datowane na koniec lutego. Borka mogliśmy usłyszeć 10 czerwca, gdy gościnnie komentował spotkanie Pucharu Niemiec na antenie Eurosportu. Dzisiaj na swoim Instatory potwierdził, że już niedługo usłyszymy go ponownie.

3 września spotkań nie rozgrywa ani liga angielska, ani hiszpańska, ani włoska, ani nawet Ekstraklasa. Hymnów Ligi Mistrzów oraz Europy też tego dnia nie usłyszymy, za to na antenie TVP odbędzie się mecz Ligi Narodów pomiędzy Niemcami a Hiszpanią. To właśnie to spotkanie na 99% skomentuje Mateusz Borek. Wielce prawdopodobne jest również to, że to właśnie z Telewizją Polską zwiąże się teraz dziennikarz.

Mateusz Borek poza komentatorką zajmuje się również Kanałem Sportowym, ma zostać jednym z prowadzących programu Misja Futbol oraz planuje wystartować z własnym kontentem na Youtubie. Najbliższe miesiące będą dla niego naprawdę pracowite.

Ronaldinho znowu ma na pieńku z prawem! Tym razem…

Ronaldinho przebywa obecnie w areszcie domowym zorganizowanym w jednym z hoteli. Piłkarz nie próżnuje i postanowił… zorganizować tam imprezę.

W marcu Ronaldinho i jego brat próbowali przekroczyć z Paragwajem, lecz to im się nie udało. Zostali przyłapani na posługiwaniu się fałszywymi dokumentami. Początkowo Brazylijczycy trafili do więzienia, jednak po wpłaceniu kaucji przenieśli się do hotelu w Asuncion, w którym zorganizowano im areszt domowy.

Ronaldinho z bratem najprawdopodobniej zaczęli się nudzić, ponieważ wpadli na pomysł zorganizowania kilku imprez, na których pojawiały się m.in. modelki. Nie trzeba chyba nikogo uświadamiać, że takie zachowanie nie jest zgodne z prawem. Ronaldinho miał również pić alkohol, co nie jest dozwoloną czynnością w trakcie odbywania aresztu domowego.

Zachowaniem Ronaldinho i jego brata zajmie się teraz sąd penitencjarny. W sierpniu ESPN podał, że postępowanie w sprawie Brazylijczyków chyli się ku końcowi. Bracia mieli w niedalekiej przyszłości opuścić areszt, jednak dzięki ostatnim wybrykom ten moment oddalił się w czasie.

Skandal w lidze rosyjskiej! Drużyna chce wycofać się z rozgrywek już po pierwszej kolejce

W niedzielny wieczór Spartak Moskwa zremisował z PFK Sochi 2:2. Po meczu wybuchł niemały skandal, a właściciel gospodarzy zapowiedział wycofanie swojego klubu z rozgrywek.

Wszystko wydarzyło się w 88. minucie spotkania. Spartak prowadził 2:1, ale to Sochi atakowało. Jeden z zawodników gości otrzymał podanie w pole karne, uderzył na bramkę i wpadł z impetem w obrońcę gospodarzy. Sędzia spotkania w tym momencie zaskoczył chyba wszystkich, ponieważ podyktował… rzut karny dla PFK.

Po dokładnym obejrzeniu powtórek możemy zobaczyć, że jeżeli komuś należał się faul, to tylko i wyłącznie gospodarzom. Jako ciekawostkę możemy dodać, że na stadionie znajdował się VAR. Rosyjskie media po meczu zawrzały, a już zwłaszcza po wypowiedzi właściciela Spartaku Moskwa.

Jutro wycofamy klub z rozgrywek. Nie chcę brać udziału w tej błazenadzie i tracić na to pieniędzy – powiedział w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami

Całą sprawę na Twitterze skomentował Arkadiusz Stolarek z Widzew FM, który interesuje się ligą rosyjską. Według niego sprawa ma głębsze dno. Władze Spartaka pod koniec ubiegłego sezonu napisały list otwarty do ligi, twierdząc, że klub jest umyślnie krzywdzony przez sędziów. Wczorajszy rywal drużyny z Moskwy to niemal satelicki klub Zenitu Sankt Petersburg, który jest rządzony za pieniądze z Gazpromu.

Koronawirus pokrzyżuje finały Ligi Mistrzów? Są nowe zakażenia!

Atletico Madryt na swoim Twitterze poinformowało, że w klubie są osoby chore na koronawirusa. Zespół ze stolicy Hiszpanii w weekend miał grać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Atletico Madryt ma zmierzyć się już w czwartek z RB Lipsk w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Przed wylotem do Lizbony na Final Eight drużyny zostały poddane badaniom na obecność koronawirusa. Zespół ze stolicy Hiszpanii poinformował, że w ich szeregach wykryto 2 przypadki.

W sobotę, 8 sierpnia wszyscy członkowie pierwszego zespołu oraz podróżujący do Lizbony na turniej Final Eight Ligi Mistrzów przeszli badania na obecność koronawirusa (…). Pośród wyników pojawiły się dwa pozytywne. Osoby te zostały odizolowane, a wynik badań niezwłocznie został przekazany do służb zdrowia w Hiszpanii i Portugalii, UEFA oraz hiszpańskiej i portugalskiej federacji piłkarskiej – czytamy w oświadczeniu klubu

Tak piłkarze Barcelony motywowali się przed drugą połową z Napoli [WIDEO]

W sobotni wieczór FC Barcelona pokonała Napoli 3:1 i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Duży wkład w zwycięstwo miał Leo Messi, który zdobył dwie bramki.

Rewanżowe spotkanie rozpoczęło się dla piłkarzy FC Barcelony wręcz idealnie. Już w 10. minucie wynik spotkania otworzył Lenglet.

W 23. minucie świetnym rajdem popisał się Leo Messi, który zatańczył z obrońcami Napoli i precyzyjnie umieścił piłkę w siatce.

W doliczonym czasie pierwszej połowy kolejną bramkę dla Blaugrany zdobył Luis Suarez, który bez zawahania wykorzystał rzut karny.

Jeszcze przed przerwą drużynie z Neapolu udało się zdobył honorowego gola. Jedenastkę sprokurował Ivan Rakitić, a piłkę w siatce umieścił Insigne.

Mimo dwubramkowej przewagi piłkarze Barcelony wyszli na kolejne 45 minut mocno zmotywowani. Kamery wyłapały rozmowę zawodników Blaugrany, którzy czekali w tunelu na rozpoczęcie drugiej części spotkania.

Wyjdą na boisko silni. Nie bądźmy idiotami. Mamy dwie bramki przewagi. Musimy zachować spokój – powiedział Leo Messi

Jak wracamy z piłką na własną połowę, nie podawajmy do bramkarza – mówił Jordi Alba

Nie wchodźmy nawet we własne pole karne – dodał Gerard Pique

Wynik w drugiej połowie nie zmienił się. Barcelona pokonała Napoli 3:1 i to ona zagra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Duma Katalonii już w najbliższy weekend zmierzy się w kolejnej rundzie z Bayernem Monachium.

Kamil Grosicki zmieni klub? Jest odpowiedź piłkarza!

Tureckie media informują, że Kamil Grosicki pojawił się w Stambule, aby podpisać kontrakt z miejscowym Besiktasem. Piłkarz na swoim Twitterze postanowił skomentować całą sytuację.

Kamil Grosicki dopiero co dołączył do West Bromwich Albion, a już przymierzany jest do kolejnego transferu. Według tureckich mediów reprezentant Polski pojawił się w Stambule i podpisał kontrakt z Besiktasem.

Całą sytuację na Twitterze postanowił wyjaśnić Kamil Grosicki. Piłkarz oczywiście zdementował plotki i poinformował, że co prawda jest w Stambule, ale to tylko dlatego, że wybrał się z żoną na wakacje.

Pierwsza oferta w sprawie Kamila Jóźwiaka! Co na to Lech Poznań?

Według informacji Przeglądu Sportowego Galatasaray Stambuł złożył ofertę kupna Kamila Jóźwiaka. Była ona jednak poniżej oczekiwań Lecha Poznań.

Kamil Jóźwiak w poprzednim sezonie był jednym z najważniejszych piłkarzy Lecha Poznań. 22-latek rozegrał łączenie 39 spotkań w barwach Kolejorza, w których udało mu się strzelić 9 goli i 7 razy asystować. Młodzieżowy reprezentant Polski zapowiedział, że ma zamiar zmienić klub, a działacze Lecha sami nie ukrywają, że chcieliby sprzedać pomocnika.

Przegląd Sportowy donosi, że o transfer Jóźwiaka zabiega Galatasaray Stambuł. Turecki klub złożył ofertę włodarzom Lecha, lecz odbiega ona od finansowych oczekiwań Kolejorza. Według informacji dziennikarzy Galatasaray miał zaproponować 2 miliony euro, jednak w Poznaniu liczą na to, że zarobią na pomocniku 2 razy tyle. Nie oznacza to jednak, że turecki klub rezygnuje z negocjacji.

Kosa w drużynie! Piłkarz nie został wpuszczony na trybuny

Arthur Melo poinformował, że nie ma zamiaru występować w sierpniowych spotkaniach Ligi Mistrzów. Piłkarz pojawił się jednak w Barcelonie, ale władze klubu uniemożliwiły mu obejrzenie spotkania z trybun.

W sobotni wieczór Barcelona pokonała Napoli 3:1 i zapewniła sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W składzie Dumy Katalonii zabrakło Arthura, który nie pojawiał się na treningach i odmówił dalszych występów na boisku. Wszystko to ma związek z przenosinami Brazylijczyka do Turynu. Pomocnik dołączy do Juventusu w ramach wymiany za Miralema Pjanicia.

Mimo tego, że Arthur do końca sezonu miał być do dyspozycji Quique Setina, Brazylijczyk postanowił zostać w swoim kraju i poinformować klub o swoich zamiarach w ostatniej chwili. Pomocnik wrócił jednak do Hiszpanii na mecz z Napoli. Arthur pomyślnie przeszedł test na koronawirusa i udał się na Camp Nou, aby obejrzeć spotkanie z trybun.

Gdy Brazylijczyk przyjechał na miejsce, okazało się, że nie może wejść na stadion. Według Jakuba Kręcidło piłkarz nie znalazł się na liście osób posiadających zgodę na oglądanie spotkania z trybun.

Zaskakujący wybór władz Juventusu! Nowym trenerem ma zostać…

Ledwo co Juventus rozstał się z Sarrim, a już został wybrany nowy trener. Od przyszłego sezonu piłkarzy Starej Damy szkolić będzie Andrea Pirlo.

Dzisiaj po południu władze Juventusu zdecydowały, że Maurizio Sarri nie będzie trenował już piłkarzy Starej Damy. Drużyna pod okiem włoskiego szkoleniowca zdobyła co prawda mistrzostwo Włoch, lecz przegrała w finale krajowego pucharu i odpadła w 1/8 finału Ligi Mistrzów po dwumeczu z Olypiquem Lyon.

Do roli nowego trenera Juventusu przymierzano Mauricio Pochettino, który w 2019 roku rozstał się z Tottenhamem, jednak to nie on zostanie ostatecznie szkoleniowcem Starej Damy. Władze klubu ledwo co zwolniły Maurizio Sarriego, a już w internecie możemy przeczytać, że zastąpi go Andrea Pirlo.

Andrea Pirlo w zeszłym tygodniu został trenerem drużyny Juventusu do lat 23. Szkoleniowiec przyznał, że odrzucił oferty z klubów Premier League oraz Serie A. Jak widać okazało się to opłacalne, ponieważ szybko trafił do pierwszej drużyny.

 

Szokujące słowa Sarriego po meczu z Lyonem! Odleciał…

W piątkowy wieczór Juventus odpadł z Ligi Mistrzów. Postawę drużyny postanowił skomentować Maurizio Sarri, który nie brzmiał na zawiedzionego.

W spotkaniu rewanżowym 1/8 finału Ligi Mistrzów Juventus pokonał na swoim terenie Olympique Lyon 2:1, jednak to drużyna z Francji była ostatecznie górą, a to dzięki bramce zdobytej na wyjeździe. Stara Dama zaczęła spotkanie fatalnie, ponieważ już w 12. minucie gola dla gości zdobył Memphis Depay. Podopieczni Sarriego wzięli się za odrabianie strat i wygrali spotkanie dzięki dwóm bramkom Cristiano Ronaldo.

Sarri na pomeczowej konferencji bardzo pozytywnie wypowiedział się o drużynie. Pochwalił ich za pokazanie charakteru oraz walkę do samego końca.

Spodziewałem się mniej. Zagraliśmy świetnie. Jeśli zapomnę o ogromnym rozczarowaniu z powodu odpadnięcia, to jestem bardzo zadowolony z tego meczu. Drużyna pokazała charakter i dała z siebie wszystko. Gdybyśmy nie odpadli, to wróciłbym do domu szczęśliwy – powiedział Sarri

Po dziesięciu minutach straciliśmy gola, który mógł nas doprowadzić do szaleństwa. My jednak doprowadziliśmy do remisu, ostatecznie wygraliśmy i stworzyliśmy sobie kilka okazji do strzelenia gola. Odpadliśmy z powodu pierwszego meczu, a właściwie jego jednej połowy. Liga Mistrzów to rozgrywki, które nie biorą jeńców – stwierdził szkoleniowiec Starej Damy

Włoski trener postanowił również skomentować plotki o możliwej utracie posady spowodowanej porażką z Lyonem.

Nie sądzę, by władze klubu podjęły decyzję na podstawie jednego meczu. Będą oceniać cały sezon. Ja mam umowę, którą będę szanować – przyznał Sarri

Kibice nie zostawili na Wilczku suchej nitki! Piłkarz komentuje sprawę

Kilka dni temu Kamil Wilczek dołączył do FC Kopenhagi. Piłkarz, który niedawno był w Danii noszony na rękach, szybko stał się znienawidzony. Wszystko dlatego, że kilka miesięcy temu grał w barwach największego rywala FCK – Broendby IF.

Kamil Wilczek po niespełna pół roku wrócił do Danii. Te kilka miesięcy Polak spędził w tureckim Goeztepe, gdzie rozegrał 14 spotkań i zdobył jedną bramkę. Napastnik postanowił wrócić na Półwysep Jutlandzki, jednak nie do Broendby IF, w którego barwach przez 4 lata rozegrał 162 mecze, zdobył 92 gole i zanotował 25 asyst. Wilczek dołączył do FC Kopenhagi – jednego z największych rywali swojego poprzedniego klubu.

Ruch transferowy Wilczka nie spodobał się kibicom Broendby IF, którzy postanowili dać upust swojej złości. W social mediach zaczęły pojawiać się wpisy, gdzie napastnik został nazywany zdrajcą, szczurem czy też Judaszem. W sieci można znaleźć również nagrania, na których fani Broendby palą koszulki z nazwiskiem reprezentanta Polski. Kibice zarzucają Wilczkowi zdradę, wspominając słowa, które wypowiedział tuż przed transferem do Turcji.

Raz w Broendby, zawsze w Broendby. Zawsze będziecie w moim sercu – mówił Wilczek

Nawet w duńskiej Wikipedii pojawiła się informacja, że po podpisaniu kontraktu z FCK, Wilczek stał się znany jako „polski Judasz„.

W jednym z niedawnych wywiadów Kamil Wilczek przyznał, że nie przejmuje się słowami kibiców. Powiedział, że transfer da mu możliwość zdobywania mistrzostw i grania w europejskich pucharach na fantastycznym stadionie z pełnymi pasji kibicami.

Gdy pojawiła się możliwość przyjścia do FC Kopenhaga, nie miałem wątpliwości, że to właściwy ruch. Znam dobrze Superligę i wiem, że przychodzę do klubu, który każdego sezonu dąży do mistrzostw i europejskich sukcesów. Sam jestem bardzo ambitny, więc bardzo mi się to podoba – przyznał polski napastnik

Sam transfer skomentował Stale Solbakken, trener FCK, który pozytywnie wypowiedział się o Wilczku.

Znamy Wilczka bardzo dobrze z czasów gry w Superlidze, gdzie przez trzy sezony z rzędu pokazywał, że jest świetnym strzelcem, niezwykle uzdolnionym i ciężko pracującym dla zespołu. Nasz skład ma kilku utalentowanych napastników, takich jak Jonas Wind, Mo Daramy, Mikkel Kaufmann i Michael Santos, ale uważamy, że Wilczek dobrze uzupełni ich o kilka cech. Nie tylko pod względem doświadczenia, ale także pod względem umiejętności wykończenia. Zdajemy sobie sprawę, jak istotne jest to dla kibiców. Ale Kamil naprawdę chciał być częścią FCK – powiedział szkoleniowiec

FC Kopenhaga obecnie zajmuje drugie miejsce w rozgrywkach Superligi. Dodatkowo kilka dni temu awansowała do ćwierćfinału Ligi Europy, gdzie zagra z Manchesterem United.

FIFA usuwa cieszynki z nowej edycji gry! Powód jest zaskakujący

FIFA postanowiła usunąć z nowej edycji gry dwie cieszynki: Shush i A-OK. Wszystko dlatego, że zostały uznane za toksyczne i rasistowskie.

Nie od dziś wiadomo, że wszędzie staramy się być poprawni politycznie, nawet w grach komputerowych. Dowodem na to jest jedna z odsłon serii Call of Duty, z której usunięto znak „OK„. Użytkownicy 4chana uznali gest za rasistowski, chociaż wszyscy go znamy i dla nikogo nie miał on negatywnego znaczenia.

W ślady za Call of Duty postanowiła pójść FIFA, która ma zamiar usunąć dwie cieszynki z tegorocznej odsłony gry. Powód? Zostały uznane za toksyczne i rasistowskie. W FIFIE nie zobaczymy więcej „A-OK„, z którego zasłynął Dele Alli. Symbol ten ma być powiązany z „ideologią białej supremacji” i ruchem „White Power”.

Kolejną cieszynką, która nie pojawi się w nowej odsłonie FIFY, jest „Shush„. Gest uciszania został uznany za toksyczny i prowokujący rywala. Idąc tym tokiem myślenia EA Sports powinna wyłączyć możliwość wygrywania, aby przeciwnik nie czuł się pokrzywdzony.