Były agent Lewandowskiego nie będzie się mógł do niego zbliżać. „Zatrzymano mu paszport i wlepiono dozór policyjny”

Były agent Roberta Lewandowskiego, Cezary Kucharski usłyszał w środę zarzuty popełnienia przestępstwa określonego w art. 191 par. 1 k.k.. Wprowadzono również środki zabezpieczające.

Były menadżer napastnika Bayernu Monachium będzie musiał zapłacić milion euro poręczenia. Ponadto, Kucharski otrzymał zakaz zbliżania się do Roberta Lewandowskiego i jego żony, zakaz kontaktowania z nimi, dozór policji i zatrzymany paszport z zakazem opuszczania kraju. Działacz nie przyznał się do szantażowania piłkarza w celu wymuszenia zapłaty 20 mln euro.

Informacje na temat sprawy przekazał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, prok. Marcin Saduś.

Prokurator zarzucił podejrzanemu, że od września 2019r. do września 2020r. kilkukrotnie stosował wobec swojego byłego klienta i współpracownika groźbę bezprawną polegającą na zapowiedzi rozpowszechniania informacji dotyczących rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych należącej do pokrzywdzonego spółki prawa handlowego.

Kierując groźbę podejrzany zapowiadał spowodowanie postępowania karnego i rozgłoszenie wiadomości uwłaczającej czci pokrzywdzonego oraz jego żony, sugerując jednocześnie że zachowa w tajemnicy opisane powyższej okoliczności w przypadku zapłaty przez pokrzywdzonego piłkarza kwoty 20 milionów euro, co stanowi równowartość 84,6 miliona złotych.

Według nieoficjalnych doniesień jednego z reporterów RMF FM, prokuratura dysponuje materiałami dowodowymi w postaci rozmów Lewandowskiego z byłym agentem. Instytucja będzie ustalać, czy w szantażu miały udział inne osoby i zagraniczne media.

Spore osłabienie Lecha Poznań przed meczem z Rangersami! Zabraknie kluczowych zawodników

Problemy kadrowe Lecha Poznań narastają. W środę, dzień przed meczem Ligi Europy Kolejorz podał informację o tym, że do Szkocji nie poleciało kilku kluczowych zawodników. Przeciwko Rangersom nie zagrają m.in. Pedro Tiba, Jakub Kamiński, Bohdan Butko czy Djordje Crnomarković.

Brak wspomnianych zawodników może być kluczowy w starciu w Szkocji. Poznaniacy już ostatnio w Lidze Europy musieli łatać dziury w obronie przez pauzę Lubomira Satki. Do składu w ostatniej chwili wskoczył Crnomarković, który pod koniec meczu dostawał skurczów mięśni. Widać było brak pełnego przygotowania Serba do tego spotkania. W podstawowej jedenastce wystąpił również Tomasz Dejewski, dla którego Benfica była drużyną ze zdecydowanie zbyt wysokiej półki.

Lech Poznań ostatnio zremisował u siebie z Cracovią (1:1). Na boisku widoczny był brak Pedro Tiby, który doznał lekkiego urazu. Jeszcze niedawno Kolejorz informował na swojej stronie internetowej, że jest możliwość, by Portugalczyk poleciał na spotkanie z Rangersami. Ostatecznie jednak tak się nie stało. Środkowy pomocnik potrzebuje jeszcze kilku dni, aby wrócić do optymalnej formy fizycznej.

Klub podał również informację o tym, że problemy zdrowotne po treningach zgłosili Djordje Crnomarković i Jakub Kamiński. Według doniesień, piłkarze mają być do dyspozycji trenera Dariusza Żurawia już w przyszłym tygodniu. Podobnie wygląda sytuacja Bohdana Butko, który od kilku dni trenował indywidualnie po wyleczonej kontuzji.

Powracający po urazie Jan Sykora znalazł się w kadrze meczowej. Czech poleciał z drużyną do Glasgow i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu przez Dariusza Żurawia.

Mecz pomiędzy Rangersami a Lechem odbędzie się w czwartek o godzinie 21:00.

lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

Robert Lewandowski okradziony z karnego? „Z ust sędziego udało się wyczytać…”

Podczas spotkania Lokomotiw Moskwa – Bayern Monachium na boisku grało trzech Polaków. Byli nimi Maciej Rybus, Grzegorz Krychowiak i Robert Lewandowski. Ostatni z wymienionych brał udział w kontrowersji, o której szeroko dyskutowano w mediach społecznościowych.

Podczas jednej z akcji, Robert Lewandowski wparował w pole karne, znalazł się między dwoma obrońcami, a jeden z nich ewidentnie go zahaczył. Sędzia podyktował rzut karny, jednak poczekał jeszcze na weryfikację VAR. Asystenci Istvana Kovacsa stwierdzili, że faulu nie było, a napastnik Bayernu symulował.

Powtórki potwierdziły jednak, że faul był oczywisty. Najprawdopodobniej chodziło o spalonego, bowiem jeden z zawodników Bayernu był na wcześniejszym etapie akcji na niedozwolonej pozycji. Z ruchu ust sędziego udało się wyczytać „offside”.

Fantastyczne wiadomości dla kibiców Barcelony. „Bartomeu i zarząd podają się do dymisji”

Według hiszpańskich mediów prezydent FC Barcelony, Josep Maria Bartomeu i jego zarząd podali się do dymisji. Wspomnianych działaczy zabrakło na pokładzie samolotu do Turynu.

Od kilku dni w mediach wrzało na temat potencjalnych zmian w strukturach władz katalońskiego klubu. Część źródeł podawało informacje o rzekomym zebraniu, na którym zarząd miał podjąć decyzję o dymisji. Później Bartomeu wypowiedział się, że nie przeszło mu to nawet przez myśl.

We wtorek media zgodnie podały informację, że zarząd FC Barcelony zrezygnował z pełnienia powierzonych im funkcji. To oznacza, że nie dojdzie do głosowania w sprawie wotum nieufności. Prezydent był od wielu lat obwiniany za porażki klubu. W ostatnim czasie krytyka przybrała na wadze, bowiem Bartomeu nie potrafił się dogadać z Leo Messim, który jest żywą legendą Barcelony.

Kibice od dawna byli wściekli na swojego prezydenta. Pod wnioskiem o jego rezygnacji podpisało się około 16 tysięcy osób.

Nietypowe przywitanie Lokomotiwu Moskwa. Piłkarze Bayernu w pełni zdezynfekowani!

Bayern Monachium przyjechał do Moskwy na spotkanie z Lokomotiwem w ramach meczu Ligi Mistrzów. Rosjanie przywitali Roberta Lewandowskiego i jego kolegów w nietypowy sposób, bowiem na wejściu podstawili… bramkę z dezynfekcją.

Specjalne procedury podane przez UEFA mają zabezpieczyć zawodników przed potencjalnym zakażeniem. Lokomotiw Moskwa wpadł na to, żeby oprócz przestrzegania nakazu dystansu społecznego oraz zasłaniania ust i nosa postawić przed wejściem na stadion bramkę dezynfekującą.

Bayern Monachium pochwalił się tym doświadczeniem na swoich mediach społecznościowych. Na filmie udostępnionym przez Niemców możemy zobaczyć jak przebiega dezynfekcja Roberta Lewandowskiego.

Mecz Lokomotiw – Bayern odbył się przy udziale około 6 tysięcy kibiców. Liczba nowych dziennych zakażeń w Rosji wynosi około 10 tysięcy.

Lech Poznań z problemami kadrowymi. Kluczowy zawodnik może opuścić spotkanie z Rangersami

Lech Poznań zmierzy się w czwartek z Glasgow Rangers w ramach drugiej kolejki Ligi Europy. Poznaniacy stoją jednak pod znakiem zapytania, bowiem nie wiadomo czy do Szkocji poleci Pedro Tiba. Portugalczyk jest obecnie najlepszym zawodnikiem Kolejorza, a jego brak może odbić się na wyniku spotkania.

W ostatnim meczu Lech Poznań zremisował u siebie z Cracovią. Gola w ostatnich minutach spotkania strzelił Muhammad Awwad, który dołączył do Kolejorza podczas letniego okna transferowego. Mecz przyjaźni jakim określa się spotkanie Pasów z poznaniakami zakończył się wynikiem 1:1.

Teraz lechici skupią się na spotkaniu z Rangersami, który odbędzie się już w czwartek. Nie wiadomo jednak, czy do Szkocji poleci Pedro Tiba, kluczowy zawodnik Lecha. Na oficjalnej stronie Kolejorza możemy wyczytać, że istnieją szanse Portugalczyka na wyjazd do wicemistrzów Scottish Premiership.

W poniedziałek lechici mieli trening wyrównawczy, na którym indywidualnie pracował Pedro Tiba. Portugalczyk – jak tłumaczył w niedzielę trener Dariusz Żuraw – nie mógł zagrać przeciwko Cracovii ze względu na drobny uraz. Jest szansa, że będzie do dyspozycji w czwartek, kiedy lechici zmierzą się w Glasgow z Rangers FC.

Dziennikarze szybko wyrazili swoje zdanie na temat potencjalnej absencji Tiby w Szkocji. Radosław Nawrot z poznańskiego oddziału Gazety Wyborczej nie daje większych szans Kolejorzowi w takich okolicznościach.

Lech Poznań może zagrać bez Pedro Tiby także przeciw Glasgow Rangers. To raczej przekreśli jego szanse – napisał na Twitterze dziennikarz.
Pedro Tiba broni barw Kolejorza od lata 2018 roku. Od tego czasu Portugalczyk wystąpił w Lechu 88-krotnie notując 9 trafień i 18 asyst.

W Holandii zawrzało po wysokiej wygranej Ajaxu. „To pokazuje smutną różnicę w jakości między najlepszymi i najgorszymi”

Po ogromnej wygranej Ajaxu z VVV Venlo w Holandii wybuchła burza. Mistrzowie Holandii pokonali wspomnianą drużynę aż 13:0. Głos w sprawie „katastrofy Eredivisie” zabrał Willem van Hanegem.

To nie miało nic wspólnego z profesjonalną piłką. VVV Venlo stoi obok tego wyniku, patrzy się i akceptuje. Już na zawsze będą kojarzeni z tym wynikiem. Nie powiedzieli zawodnikom Ajaksu „ani kroku dalej” przy żadnej z bramek. Nawet nie próbowali, a patrzą na to młodzi piłkarze i jestem pewny, że takiej postawy w Holandii będzie jeszcze więcej – ocenił były piłkarz.

Bohaterem wspomnianego spotkania okazał się Lassina Traore, który wpisał się na listę strzelców aż pięciokrotnie. Ponadto, reprezentant Burkina Faso zaliczył trzy asysty. Jakby tego było mało, 19-latek dorównał Marco van Bastenowi, który w 1985 roku zdobył min. 5 bramek w meczu.

Co z tego, że Traore dorównał van Bastenowi? Co z tego, że jest najlepszym strzelcem ligi, skoro ona po wyniku 0:13 w tym meczu nie będzie brana na poważnie. Żaden zagraniczny klub nie spojrzy na wyczyn Traore.

Sprawą zajęli się również dziennikarze De Telegraaf, którzy twierdzą, że wspomniany wynik dobitnie pokazuje różnice poziomu w Eredivisie.

W Holandii liczą, że ten rekord Eredivisie pozostanie już na zawsze. Bo to wynik-potwór i pokazuje smutną różnicę w jakości między najlepszymi i najgorszymi drużynami naszej ligi.

Po meczu zapytano bramkarza VVV Venlo jak się czuje po spotkaniu, w którym stracił aż 13 bramek.

To nie do opisania. W zasadzie nic wtedy nie czujesz i to jest najgorsze. To łamie cię psychicznie, chcesz stamtąd uciec. Nie byłem w stanie oglądać tego meczu jeszcze raz i tego nie zrobię. Pozostawiam to ekspertom – mówił van Crooij na łamach NPO Radio 1.

Właściciel Polonii Warszawa otrzymywał pogróżki do swojej firmy. „Grozili mojej rodzinie”

Właściciel Polonii Warszawa, Gregoire Nitot udzielił wywiadu portalowi Sport.pl, który przedwcześnie uchylił rąbka tajemnicy co do rozmowy. Francuz mieszkający w Polsce od 2000 roku wypowiedział się na temat gróźb od kibiców Legii Warszawa. Ponadto, właściciel SII przyznał, że wiele razy odradzano mu pomysł wchodzenia w biznes piłkarski.

Gregoire Nitot jest od wiosny nowym właścicielem Polonii Warszawa. Francuz od początku przygody z Czarnymi Koszulami spotkał się z nienawiścią ze strony kibiców Legii Warszawa. Na „Żylecie” można było wyczytać transparent w języku francuskim: „Panie Nitot. Nie jest za późno, żeby się wycofać. Masz jeszcze klientów, przedsiębiorstwo jeszcze funkcjonuje”.

Byłem tym zaskoczony. Domyślam się, że to działanie młodych osób, bardzo fanatycznych. Też byłem takim kibicem. Ten transparent nie był mądry – przyznał Francuz na łamach Sport.pl.

W Sii rozrzucono nawet kartki A4 z pogróżkami od kibiców Legii. Grozili mojej rodzinie. Zgłosiliśmy to na policję, ale skończyło się chyba na niczym. Złe emocje na szczęście opadły.

W następnej części wywiadu Nitot odpowiedział na pytanie dziennikarza o to, czy miał obawy przed inwestycją w Polonię.

Dyrektorzy w Sii mówili, że to będzie miało zły wpływ na firmę. Znajomi też byli sceptyczni. Nikt mi nie powiedział, że to dobry pomysł.

Wszyscy mi odradzali kupna klubu, mówili, że jestem głupi, bo będę miał problemy z kibicami i stracę pieniądze.

Polonia obecnie zajmuje czwarte miejsce w trzeciej lidze. Czarne Koszule mają na swoim koncie 23 punkty po 11. spotkaniach.

Bartomeu poda się do dymisji? „Zwołano zebranie zarządu i zaplanowano konferencję”

W poniedziałek w Barcelonie może dojść do kilku kluczowych zmian w zarządzie. Według doniesień dziennika „Sport”, Josep Maria Bartomeu może podać się do dymisji.

W poniedziałek odrzucono wniosek o odroczenie głosowania nad wotum zaufania wobec Bartomeu i zarządu FC Barcelony. Według „Sport” władze katalońskiego klubu są zszokowane tą informacją, bowiem twierdzą, że jest ona niebezpieczna ze względu na pandemię koronawirusa.

Jeśli władze regionu podtrzymają swoją decyzję, klub będzie musiał zorganizować referendum. Według statusu klubu miałoby odbyć się ono 1 i 2 listopada. Władze chcą tego uniknąć za wszelką cenę i możliwe jest podanie się do dymisji przez zarząd – pisze „Sport”.

Na poniedziałkowe popołudnie zwołano zebranie zarządu, a na wieczór zaplanowano konferencję prasową. W najbliższych godzinach wyjaśni się przyszłość klubu.

Mateusz Borek chwali wychowanka Lecha Poznań. „Będzie najdroższym piłkarzem w historii Ekstraklasy”

Mateusz Borek w swoim felietonie w Przeglądzie Sportowym cyklicznie pisze swoje zdanie na tematy piłkarskie. Tym razem dziennikarz Kanału Sportowego skupił się na Jakubie Kamińskim, który według niego opuści Polskę za rekordową sumę.

Skrzydłowy Kolejorza jest ostatnio w wyśmienitej formie, co udowadnia swoimi dobrymi występami. Jego postawę doceniają eksperci z całej Polski i selekcjoner reprezentacji. Przypomnijmy, że Jerzy Brzęczek powołał wychowanka Lecha Poznań na listopadowe zgrupowanie.

Mateusz Borek na łamach Przeglądu Sportowego pochwalił 18-latka urodzonego w Rudzie Śląskiej.

Już kilka miesięcy temu sugerowałem, że Kamiński powinien dostać szansę gry w kadrze, bo uważałem, że ten chłopak to wyjątkowy talent. Dziś podtrzymuję tezę, że on zostanie najdroższym piłkarzem w historii Ekstraklasy.

On ma wszystko, czego potrzeba do odniesienia sukcesu – ma gaz, ma pozytywną arogancję, strzela gole, asystuje, napędza grę swojego zespołu, także w pucharach. Za takich ludzi płaci się miliony euro!

Kuba nie tylko wyróżnia się w Lechu, ale też że jest w stanie błyszczeć na tle rywala takiego jak Benfica. Pokazał, że ma predyspozycje do gry na najwyższym poziomie. Choć to ledwie 18-letni chłopak, widać, że granie z wielkim rywalem go nie spina. Wręcz przeciwnie – pozytywna adrenalina wyciąga go na ten „international level” – zakończył Mateusz Borek.

Jakub Kamiński dołączył do Lecha Poznań w 2015 roku z Szombierek Bytom. Dla Kolejorza wystąpił już 41 razy. W tym czasie 18-letni skrzydłowy zaliczył 7 trafień oraz zanotował 7 asyst. Portal transfermarkt.de wycenia Polaka na 3 miliony euro.

Nowe informacje w sprawie transferu Grosickiego. Znamy datę werdyktu EFL

Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przedstawił nowe informacje w sprawie transferu Kamila Grosickiego. Dziennikarz podał datę, w której poznamy przyszłość skrzydłowego.

Sytuacja Kamila Grosickiego jest nadzwyczajna, bowiem piłkarz podpisał kontrakt z nowym klubem minutę przed zamknięciem okna transferowego. Federacja otrzymała wniosek jednak 21 sekund po Deadline Day. To oznacza, że formalnie transferu nie powinno się przyklepać.

Nottingham Forest, klub do którego miał dołączyć polski skrzydłowy odwołał się do federacji w celu zatwierdzenia transakcji. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podał ostateczny termin, w którym dowiemy się co z przyszłością Grosickiego.

Jak ustaliliśmy, werdykt zapadnie najpóźniej we wtorek. Prawnicy Nottingham walczą, a EFL zastanawia się co zrobić z tym fantem – pisze Włodarczyk.

Jeśli skrzydłowy nie dołączy do ekipy z Championship, Slaven Bilić ponownie będzie brał Polaka pod uwagę przy ustalaniu składu. Przypomnijmy, że niedawno wykreślono Kamila Grosickiego z listy zgłoszonych zawodników.

Wszystko okaże się jednak w ciągu najbliższych dni. Według doniesień portalu meczyki.pl, wszystko wyjaśni się do wtorku.

Kamil Grosicki dołączył do WBA w styczniu 2020 roku. W barwach The Baggies wystąpił 15 razy, w tym czasie zanotował jedno trafienie i trzy asysty.

Zaskakujący nowy sponsor Lecha Poznań! Międzynarodowa korporacja

Lech Poznań opublikował w piątek tajemniczy wpis na swoich mediach społecznościowych. Kibice głowili się co może oznaczać film z manekinem i znakiem zapytania na spodenkach. Wielu podejrzewało, że będzie to nowy transfer. Okazało się jednak, że chodzi o sponsora, AliExpress.

AliExpress to globalny lider rynku internetowego. Warto podkreślić, że dla wspomnianej firmy jest to pierwszy udział w świecie marketingu sportowego. Umowa pomiędzy Lechem Poznań a chińskim serwisem sprzedażowym będzie obowiązywać do czerwca 2021 roku. Klub zaznacza jednak, że możliwe będzie przedłużenie kontraktu.

AliExpress to jedna z najszybciej rozwijających się w Polsce marek „lifestyle” oraz e-commerce, atrakcyjna dla fanów Lecha. Rozmowy z AliExpress rozpoczęły się na długo przed tym, gdy zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski oraz zakwalifikowaliśmy się do fazy grupowej Ligii Europy. Jest to potwierdzenie, że nasz klub jest silnym brandem. Kluczowa okazała się nasza reputacja nie tylko na polskim, ale i europejskim rynku. Miłym dodatkiem do współpracy są wynegocjowane dla naszych kibiców korzystne warunki zakupów na platformie, zwłaszcza podczas nadchodzących wyprzedaży w ramach Dnia Singla – mówi prezes Lecha Poznań, Karol Klimczak.

Na temat zawiązanej współpracy wypowiedział się również prezes AliExpress na Europę Środkowo-Wschodnią, Gary Topp.

Polska jest jednym z naszych wiodących rynków w Europie, a piłka nożna to sport narodowy dla Polaków. Chcemy, aby współpraca z Lechem Poznań symbolizowała nasze zaangażowanie na polskim rynku. Lech to ambitny zespół, zaangażowany w rozwój młodzieży i reprezentujący Polskę w tegorocznej Lidze Europy. W nadchodzącym sezonie, w ramach partnerstwa z klubem, będziemy szukać sposobów integracji wspólnych działań w różnych obszarach. Początkiem będzie nasza kampania wspierająca Dzień Singla w listopadzie – przyznał na łamach oficjalnej strony Lecha Poznań.

Lech Poznań swoją dobrą grą w Ekstraklasie sprowadza do siebie coraz większe marki. AliExpress jest tego najlepszym przykładem. Na razie nie wiadomo ile Kolejorz zyska z tytułu tego sponsoringu. Jak podaje Grzegorz Hałasik, chińska firma zapłaci poznaniakom więcej niż miejsce na spodenkach jest warte. Podobno negocjacje trwały od roku, więc sukcesy związane ze sprzedażą Modera i awansem do Ligi Europy nie miały na to większego wpływu.

Źródło: lechpoznan.pl

Nieuznany gol Kamila Jóźwiaka. Polak mógł dać zwycięstwo swojej drużynie [WIDEO]

Kamil Jóźwiak był bliski strzelenia bramki w piątkowym starciu Derby z Nottingham. Polak trafił do siatki Forest, jednak sędzia dopatrzył się kontrowersyjnego spalonego.

Początek sezonu jest fatalny dla Baranów, bowiem przed meczem z Forest mieli oni tylko jedno zwycięstwo w sześciu kolejkach. Derby mogli wygrać z niedoszłą drużyną Kamila Grosickiego, jednak sędzia zasygnalizował spalonego przy golu Kamila Jóźwiaka.

Cała akcja wywołała burzę w Internecie. Strzał wychowanka Lecha Poznań trafił do bramki, jednak ustawiony na linii strzału Waghorn przeszkodził bramkarzowi Nottingham w interwencji. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że Polaka okradziono z bramki.

Na temat kontrowersji wypowiedział się były międzynarodowy sędzia, Rafał Rostkowski. Polak broni sędziego, twierdząc, że napastnik znacznie przeszkodził bramkarzowi w interwencji.

Po remisie z Nottingham Forest, Barany zajmują 21. pozycję w tabeli Championship. Derby County ma na swoim koncie cztery „oczka” po siedmiu kolejkach.

Lewandowski pozwał byłego agenta! Jak zakończy się ten spór?

Kilka tygodni temu media spekulowały na temat pozwu Roberta Lewandowskiego w sprawie szantażu. Teraz można potwierdzić, że wniosek przeciwko Cezaremu Kucharskiemu wpłynął do sądu.

O zaistniałej sytuacji jako pierwszy poinformował Der Spiegel. Robert Lewandowski złożył pozew sądowy przeciwko swojemu byłemu agentowi Cezaremu Kucharskiemu – możemy przeczytać w niemieckiej gazecie.

Pierwsze doniesienia o pozwie pojawiały się na początku października. Wtedy „Lewy” dopiero rozważał taką opcję. Całą sprawę ujawnił Super Express, który poinformował, że Cezary Kucharski szantażował napastnika Bayernu. Agent chciał ogromnych pieniędzy w zamian za milczenie w sprawie oszukiwania niemieckiej skarbówki.

Według Der Spiegela, to właśnie polska prokuratura potwierdziła im to, że wniosek wpłynął do sądu. To oznacza, że ówcześni współpracownicy będą teraz walczyć w sądzie.

Spór pomiędzy stronami trwa już od jakiegoś czasu. Kucharski chce 39 mln złotych odszkodowania od państwa Lewandowskich. Agent twierdzi, iż kapitan reprezentacji Polski wraz z żoną nielegalnie wydali firmowe pieniądze.

Na rękę Kucharskiemu była informacja podana przez Der Spiegel kilka tygodni temu. Niemcy wówczas napisali, iż Polak unikał płacenia podatków. Na razie żadna ze stron nie zabrała głosu w tej sprawie.

Trener West Bromu skomentował sytuację Kamila Grosickiego. „Współczuję mu”

Slaven Bilić zabrał głos w sprawie Kamila Grosickiego, którego sytuacja nadal nie jest nikomu znana. Przypomnijmy, że do finalizacji jego transferu zabrakło 21 sekund, a WBA nie zgłosił go do żadnych rozgrywek.

Kamil Grosicki pozna swoją przyszłość w ciągu najbliższych dni, bowiem Nottingham Forest jeszcze nie otrzymało odpowiedzi od federacji w sprawie jego transferu. Z drugiej strony, szkoleniowiec WBA nie uwzględnił Grosika w kadrze na Premier League. Gdyby nie udało się dopiąć transferu do ekipy z Championship, skrzydłowy spędzi najbliższe miesiące na trybunach.

Wspomnianą sytuację postanowił skomentować trener West Bromwich Albion, Slaven Bilić:

Muszę uczciwie przyznać, że mu współczuję. To genialny facet. Musimy jednak wiedzieć na czym stoimy i czy możemy go włączyć do składu, czy też zostanie piłkarzem Nottingham Forest. Przypuszczam, że im szybciej tego się dowiemy, tym lepiej dla niego i dla nas, a także dla Forest. Na razie wciąż możemy tylko spekulować. Czekamy na decyzję federacji.

Zachowaliśmy dla niego miejsce w zespole. Powodem tego, że pozwoliliśmy mu odejść, było to, że potrzebowaliśmy funduszy. Musieliśmy kogoś zdjąć z listy płac, żeby sprowadzić innych graczy. Dla mnie jako menedżera Kamil Grosicki jest dobrym i sprawdzonym graczem.

Grosicki dołączył do WBA w styczniu 2020 roku. W barwach The Baggies wystąpił 15 razy. Zdobył dla tego klubu jedną bramkę oraz zanotował trzy asysty.