TVP Sport przyczepiło się do praw autorskich. Bezbłędna riposta Zagłębia Lubin

Zagłębie Lubin w jednym ze swoich wpisów na Twitterze wykorzystało nagranie ze skokiem Adama Małysza. W związku z naruszeniem praw autorskich TVP Sport poprosiło o usunięcie wpisu. Na reakcję Zagłębia nie trzeba było długo czekać.

W najbliższą niedzielę Zagłębie Lubin podejmie na własnym stadionie Lecha Poznań. Miedziowi liczą na pobicie rekordu frekwencji, który wynosi 12 721. Tym samym klub promuje akcję #RekordNaZagłębiu. Bilety na to wydarzenie nabyło już ponad 10 tysięcy kibiców! Z tej okazji w mediach społecznościowych Zagłębia pojawił się wpis, do którego załączono film ze słynnym skokiem Adama Małysza, po którym za głowę łapał się Apoloniusz Tajner. Wykorzystano fragment poniższego filmu.

Do wpisu Zagłębia Lubin przeczepiło się jednak TVP Sport. To właśnie ta stacja posiada prawa autorskie do wspomnianego filmu. Wykorzystanie fragmentu przez Zagłębie w swoim wpisie nie spodobało się TVP Sport, które poprosiło o jego usunięcie. Klub faktycznie usunął już wpis.

Na ripostę ze strony Zagłębia nie trzeba było długo czekać. Klub przerobił opublikowany wcześniej materiał tak, by nie wykorzystywać nagrania należącego do TVP Sport.

TVP Sport postanowiło pokazać swój „dystans” do całej sytuacji. Stacja odpowiedziała na nowy wpis Zagłębia, pisząc: „Szanujemy, jest pięknie, znowu najdalej”.

Brat Roberta Karasia ostro o jego zachowaniu. „To nie jest dobry wzór do naśladowania”

W ostatnich dniach tematem numer jeden stał się Robert Karaś. Na jaw wyszło, że triathlonista stosował doping przed walką w organizacji Fame MMA. Po sportowcu ostro przejechał się jego brat, Sebastian. 

Sprawa Karasia wyszła na światło dzienne w poniedziałek. Sportowiec próbował się tłumaczyć za pomocą mediów społecznościowych oraz w Kanale Sportowym. Nie wyszło to mu jednak na dobre. Internauci wytknęli mu nierozważne podejście do sprawy. Więcej o tym pisaliśmy w linku poniżej.

Dylemat Karasia, czyli brałem doping na walkę, ale na 10-krotnego Ironmana powinienem być już czysty

Krytyka

Na Karasia spadła krytyka nie tylko ze strony internautów, ale i od rodziny. Sytuację sportowca postanowił skomentować jego brat, Sebastian. Ten mocno przejechał się po triathloniście. Zdradził także, że od kilku lat pozostają w konflikcie i nie mają ze sobą kontaktu.

– Stwierdziłem, że dzisiaj nadszedł dzień, w którym wypowiem się na temat relacji z moim bratem, Robertem. Kilka lat milczałem, ponieważ nie chciałem wdawać się z nikim w żadne dyskusje na ten temat i poświęcać na to energii. Sprawy zaszły na tyle daleko, że czuję potrzebę napisania kilku zdań, jak to wygląda z mojej perspektywy i chciałbym poruszyć w tym tekście kilka wątków. Nie są to dla mnie łatwe rozmowy, ponieważ jesteśmy braćmi, a jak kolejna osoba zapyta mnie o doping czy rekord, to zawsze będę mógł odesłać ją do tego posta. Z drugiej strony chciałbym, żeby Robert też to przeczytał, ponieważ zostałem zablokowany jakieś 2 lata temu – napisał Sebastian Karaś.

– Może zacznę od tego, że patrząc tylko na stronę sportową i pozostawiając inne rzeczy z boku, to uważam, że Robert jest bardzo utalentowanym sportowcem i posiada ponadprzeciętny organizm. Gdyby kiedyś trafił na dobrego trenera triathlonu i osobę, która mogłaby go okiełznać mentalnie, to mógłby odnieść duży sukces w triathlonie również na krótszych dystansach – dodał.

– Rzucanie tymi setkami tysięcy w mediach w moim odbiorze jest niesmaczne i nie wiem w ogóle, po co o tym wspominać. Chyba po to, żeby się dowartościować? A jeżeli miałaby być to jakaś wartość dla odbiorców, aby na przykład zainspirować jakiegoś młodego sportowca do ciężkiej pracy i pokazać, że się da, to przecież można to zupełnie inaczej ubrać w słowa – kontynuował.

– Uważam, że obecny sposób wypowiadania się Roberta w mediach jest tragiczny! Nie rozumiem, jak można być tak wulgarnym, aroganckim i pewnym siebie człowiekiem… Nie wiem, czy on sobie zdaje sprawę, jaką słowa mają siłę przy takich zasięgach i że jakiś młody człowiek może się na nim wzorować, a niestety przykro mi to stwierdzić, ale moim zdaniem nie jest to dobry wzór do naśladowania – zaznaczył.

– Jeżeli chodzi o temat wpadki dopingowej, to myślę, że to jest jedna wielka amatorka. (…) Nie rozmawiałem dłużej z Robertem od jakichś 4 lat, ale ta sytuacja tylko potwierdza to, co było wcześniej, czyli jeden wielki chaos i spontaniczność w całym podejściu okołosportowym – podsumował.

DOŁĄCZ DO NASZEJ GRUPY TYPERSKIEJ 

Xavi blokuje transfer gwiazdy do FC Barcelony. Hiszpan nie chce go w swojej drużynie

FC Barcelona zbroi się na rynku transferowym. Według Javiera Miguela z „AS” sporo do powiedzenia w kwestii transakcji ma jednak Xavi. Hiszpan blokuje ponoć jedną z operacji działaczy Blaugrany. 

Już niebawem z Barceloną pożegnać ma się Ousmane Dembele. Francuz dogadał się ponoć z PSG, do którego trafić ma w ciągu kilku dni. Xaviemu obecnie zależy najbardziej na wzmocnieniu formacji defensywnej. Konkretnie chodzi o pozycję prawego obrońcy.

Blokowane transfery

Mistrzów Hiszpanii łączono jednak ostatnio z zupełnie innym typem zawodnika. Mowa o Joao Felixie, który dopiero co wrócił do Atletico Madryt z wypożyczenia do Chelsea. W rozmowie z Fabrizio Romano Portugalczyk stwierdził nawet, że marzy o tym, aby występować w koszulce Blaugrany.

Na plotkach słowach się na razie natomiast skończyło. W kwestii transferu nie słychać żadnych nowości. Powodem takiego stanu rzeczy ma być co ciekawe Xavi, który zablokował ten transfer. Hiszpan nie chce bowiem w swojej drużynie młodego gwiazdora.

Nie jest to jednak pierwsza tego typu sytuacja. Wcześniej media podawały, że Xavi zablokował również transfer Rubena Nevesa. Portugalczyk finalnie wylądował w Arabii Saudyjskiej.

– Xavi powstrzymał już przybycie Rubena Nevesa, kiedy wszyscy uznali je za rzecz oczywistą. Wszystko wskazuje na to, że będzie równie nieugięty w stosunku do innego Portugalczyka, który ma tego samego agenta – stwierdził Javier Miguel z „AS”.

Renomowany klub potwierdził transfer polskiego talentu! 19-latek trafi za granicę

Mateusz Kowalczyk z ŁKS-u Łódź odchodzi do zagranicznego klubu. Utalentowany 19-latek zdecydował się na transfer do Danii. 

W ostatnim czasie często młodzi polscy piłkarze decydują się na szybkie opuszczenie kraju. Podobny los spotkał teraz talent z ŁKS-u. Mateusz Kowalczyk otrzymywał sporo ofert, aż w końcu przyjął jedną z nich.

Podbije Danię?

19-latek postawił na Broendby, z którym związał się czteroletnim kontraktem. Co ciekawe, poza Duńczykami w grę nie wchodziły same zagraniczne zespoły. O utalentowanego piłkarza beniaminka Ekstraklasy zabiegać miały również inne polskie zespoły. Ostatecznie jednak to w Danii Kowalczyk będzie kontynuować karierę.

– Śledzimy rozwój Mateusza i widzimy ogromny potencjał, który mimo młodego wieku przełożył się już na wiele minut w seniorskim futbolu. Tego lata Mateuszem interesowały się duże kluby w Polsce i poza nią, dlatego cieszymy się, że zdecydował się na przejście do Broendby – przyznał dyrektor Broendby. 

Duński klub co roku bije się o mistrzostwo. Kowalczyk ma świadomość presji, jaka jest nakładana na jego zawodników, a obecnie na niego samego. Cieszy się jednak, że trafił do Kopenhagi.

– Przede wszystkim bardzo się cieszę, że przyjechałem do Broendby. To wielki klub z dużymi tradycjami i fantastycznymi fanami, z którymi nie mogę się już doczekać spotkania – mówił 19-latek.

– Przejście do Broendby postrzegam jako naprawdę duży krok w mojej karierze. Przychodzę do klubu, który chce być na szczycie w Danii. To bardzo do mnie przemawia – podsumował.

Podoliński ostrożnie przed rewanżem z Karabachem. „Trzeba mieć w głowie to, jak Azerowie grają w pucharach na swoim stadionie”

 

Komentator TVP Sport wypowiedział się na temat nadchodzącego rewanżu między Karabachem a Rakowem Częstochowa. Według Roberta Podolińskiego Azerowie mają 60% szans na awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

Kto awansuje?

Raków Częstochowa pokonał Karabach 3:2 w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Rewanżowe starcie zaplanowano na środę o godzinie 18:00. Robert Podoliński uważa, że przewaga Medalików może okazać się niewystarczająca. Komentator TVP Sport daje Rakowowi 40% szans na awans do kolejnej rundy.

– Z takim rywalem jak Karabach nawet trzybramkowa zaliczka nie byłaby zbyt bezpieczna. Trzeba mieć w głowie to, jak Azerowie grają w pucharach na swoim stadionie. Oni w Baku zwyczajnie nie przegrywają. Jakakolwiek zaliczka z takim rywalem daje Rakowowi szanse – powiedział Robert Podoliński w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.

Trener Karabachu: „Zmierzymy się ze zdyscyplinowanym zespołem. Przewaga jest teraz po ich stronie” [CZYTAJ]

– Na pewno inaczej by było, gdyby w Częstochowie Raków poległ, a w tym spotkaniu rywale mieli wiele sytuacji. Jest jedna bramka, więc nie ma co marudzić. Pamiętam dobry Raków, w Kazaniu, gdy wtedy też był skazywany na pożarcie, a po remisie u siebie nawet zdołał poprawić tę zaliczkę – dodał.

– Szanse oceniam na 60 do 40 dla Karabachu, ale uważam, że będzie awans. Niech historia się dalej pięknie toczy – podsumował komentator TVP Sport.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Trener Karabachu: „Zmierzymy się ze zdyscyplinowanym zespołem. Przewaga jest teraz po ich stronie”

 

Trener Karabachu odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej przed rewanżowym meczem z Rakowem Częstochowa. Gurban Gurbanow twierdzi, że faworytem tego dwumeczu są Medaliki.

Raków w lepszej pozycji

Raków Częstochowa pokonał Karabach 3:2 w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Medaliki zagrają rewanż z Azerami już w środę o godzinie 18:00. Trener gospodarzy w rozmowie z mediami przyznał, że przewaga stoi po stronie polskiego zespołu.

– To dla nas ważny mecz. Zmierzymy się ze zdyscyplinowanym zespołem. Przewaga jest teraz po stronie przeciwnika. Ale dobrze się przygotowaliśmy w ostatnich dniach, jeszcze lepiej znamy Raków Częstochowa – powiedział Gurbanow.

Panathinaikos zamieszany w zatrucie pokarmowe Dnipro-1? Ukraiński klub szykuje skargę do UEFA [CZYTAJ]

– Aby uzyskać dobry wynik, będziemy musieli włożyć jeszcze więcej wysiłku. W grze przeciwko Rakowowi nie można ani na sekundę stracić czujności. Analizowaliśmy rywala i rozmawialiśmy z zawodnikami. Postaramy się rozegrać jeden z naszych najlepszych meczów. Każdy piłkarz podejdzie do tego spotkania tak odpowiedzialnie, jak to tylko możliwe – dodał trener Karabachu.

Źródło: azerisport.com, WP Sportowe Fakty

Panathinaikos zamieszany w zatrucie pokarmowe Dnipro-1? Ukraiński klub szykuje skargę do UEFA

We wtorek Panathinaikos mierzy się w Atenach z Dnipro-1 w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. Przed meczem wybuchła afera, ponieważ znaczna część ukraińskiego klubu zgłosiła zatrucie pokarmowe.

W pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów Panathinaikos pokonał Dnipro-1 3:1. Spotkanie rozgrywano w słowackich Koszycach, ponieważ w Ukrainie wciąż trwa wojna. Spotkanie rewanżowe odbywa się w Grecji, jednak goście zgłosili wiele przypadków zatrucia pokarmowego u siebie w drużynie.

Dziennikarz Wołodymyr Zwieriow podał, iż po nocy w Atenach piętnastu członków Dnipro-1, w tym ośmiu piłkarzy, cierpi na zatrucie pokarmowe. Na pierwszym miejscu na liście podejrzanych Ukraińcy stawiają osoby powiązane z Panathinaikosem. Według informacji Gazzetta.gr Dnipro-1 korzystało z wody i owoców, które gospodarze przygotowali dla nich w szatni. Serwis podaje również, że część zatrutych osób doszła już do siebie przed meczem, który rozpoczął się o 19:30.

Dnipro-1 planuje zaskarżyć Panathinaikos do UEFA. Nie chodzi tylko o możliwe otrucie drużyny, ale także procedury, o które grecki klub powinien zadbać. W szatni gości nie przygotowano ręczników, a autokar, który miał przewieźć Ukraińców ze stadionu do hotelu, spóźnił się 30 minut i wiózł zespół podejrzanie długą trasą.

FC Heidenheim rozgromiło Al Ahli. „Jakość przeciwnika nie była tym, czego potrzebowaliśmy”

Niemiecki zespół FC Heidenheim rozgromił w sparingu Al Ahli 6:2. Po meczu głos zabrał trener Heidenheim. Szkoleniowiec był rozczarowany poziomem rywala, z jakim przyszło im się zmierzyć.

Tego lata saudyjskie kluby rozpoczęły transferową ofensywę. Gwiazdy europejskiego futbolu, kuszone ogromnymi pieniędzmi, przenoszą się na Bliski Wschód. Jednym z klubów, które zrobiły największe wzmocnienia, jest Al Ahli. Szeregi tego klubu zasilili już m.in. Riyad Mahrez, Allan Saint-Maximin, Edouard Mendy, czy Roberto Firmino.

W piątek z Al Ahli mecz towarzyski rozegrało FC Heidenheim. Niemiecki klub w zeszłym sezonie awansował do 1. Bundesligi. Pierwotnie mecz miał zostać rozegrany w systemie 2×60 minut, jednak z powodu ulewy został przerwany w po 90 minutach. Jak się okazało, sprowadzone gwiazdy do Al Ahli na niewiele się zdały. Spotkanie zakończyło się okazałym zwycięstwem Niemców 6:2.

Po meczu swojego niezadowolenia nie krył trener FC Heidenheim. Frank Schmidt przyznał, że jakość przeciwnika nie była taka, jakiej potrzebowali obecnie w przygotowaniach.

– Niestety ten mecz nie był takim sprawdzianem, na jaki liczyliśmy. Pod koniec boisko było całkowicie zalane, przez co nie można było rozegrać prawdziwego meczu – powiedział trener FC Heidenheim.

– Przede wszystkim jakość przeciwnika nie była tym, czego potrzebowaliśmy jako wyzwania. Dobrą rzeczą jest to, że zagramy tu kolejny mecz z cypryjskim Pafos. Mam nadzieję, że będzie to dla nas lepszy test – dodał Frank Schmidt.

Skrót meczu:


źródło: sport.pl, FC Heidenheim

Tomasz Hajto broni Mirosława Stasiaka. „Czy jest jakaś różnica, czy sprzedałeś jeden mecz czy dwa”?

Tomasz Hajto odniósł się do afery z Mirosławem Stasiakiem w roli głównej. Były reprezentant Polski stanął po stronie Stasiaka. Obaj panowie się ze sobą przyjaźnią.

Jednym z najgłośniejszych tematów w polskich mediach sportowych ostatnich tygodni była bez wątpienia afera związana z Mirosławem Stasiakiem. Dziennikarz Szymon Jadczak ujawnił, że Stasiak udał się wraz z reprezentacją Polski na mecz do Mołdawii. Jak się okazało, poleciał on na mecz jako osoba towarzysząca jednej z zaproszonych osób przez sponsora reprezentacji Polski, firmę Inszury.pl. Przypomnijmy, że Stasiak był skazany za ustawianie meczów.

W poniedziałek przy okazji konferencji gali Clout MMA wywiadu udzielił Tomasz Hajto. W rozmowie ze „sport.pl” były reprezentant Polski stanął po stronie swojego przyjaciela. Jak stwierdził, wokół tego tematu wynikła niepotrzebna gówno burza.

– Zrobiliśmy z tego gówno burzę, to jest moje prywatne zdanie. Ja się z Mirkiem przyjaźnię i się z nim będę przyjaźnił. Dla mnie to, co on robił za małolata, to… czy jest jakaś różnica, czy sprzedałeś jeden mecz czy dwa? Albo czy na dwa się złożyłeś? A my tak – jednego chełpimy, bo zrobił to tylko raz, a innego bo 10 razy. Dla mnie to jest bez różnicy – stwierdził Tomasz Hajto.

– Robimy jakąś aferę, ja nie wiem z czego. Chcemy przywalić po porażce prezesowi Kuleszy i z tego robimy jakąś aferę. Przypadek, przeprosili. Zajmijmy się naprawdę poważnymi problemami i kolejnymi meczami – dodał.

– Bardziej bym się zastanawiał, czy Santos dotrze do drużyny i czy my wygramy kolejne spotkanie, a nie nad tym czy leciał Stasiak. Bo to nie Stasiak przegrał mecz w Mołdawii. Ludzie, ja czegoś takiego to jeszcze nie widziałem – zakończył Hajto.

Mecz Żalgiris – Lech w TVP Sport? Tajemniczy wpis dyrektora stacji

Jeszcze w zeszłym tygodniu małe były szanse na to, aby obejrzeć w telewizji rewanż eliminacji do Ligi Konferencji pomiędzy Żalgirisem Kowno a Lechem Poznań. Tymczasem tajemniczy wpis Marka Szkolnikowskiego, dyrektora TVP Sport, może sugerować, iż udało się dojść do porozumienia w sprawie prawa do transmisji.

W pierwszym meczu 2. rundy eliminacji do Ligi Konferencji Lech Poznań pokonał przy Bułgarskiej litewski Żalgiris Kowno 3:1. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 3 sierpnia o godzinie 18:00 i jeszcze kilka dni temu Marek Szkolnikowski informował o braku  możliwości przeprowadzenia transmisji tego meczu przez TVP Sport.

Tak było w zeszłym tygodniu. Tymczasem, na dwa dni przed meczem, Marek Szkolnikowski wrzucił tweeta, którym w niebezpośredni sposób sugeruje, iż udało się dojść do porozumienia w sprawie transmisji i czwartkowy mecz Żalgirisu Kowno z Lechem Poznań będzie można obejrzeć w TVP Sport.

Lewandowski ucierpi na odejściu kolegi z zespołu? „Jest tym graczem, który go najlepiej rozumie”

 

Wiele wskazuje na to, że Ousmane Dembele opuści FC Barcelonę na rzecz Paris Saint-Germain. Według „El Nacional” odejście francuskiego skrzydłowego może znacząco wpłynąć na Roberta Lewandowskiego.

Koniec współpracy Dembele – Lewandowski?

Ousmane Dembele porozumiał się z PSG w sprawie warunków pięcioletniego kontraktu. Ekipa ze stolicy Francji nie zdążyła jednak zapłacić klauzuli odstępnego w wysokości 50 mln euro, która była ważna do końca lipca.

To nie oznacza jednak, że transfer jest przekreślony. Piłkarz miał poprosić władze FC Barcelony o negocjacje z Francuzami. Wiele wskazuje na to, że sprawa wyjaśni się w ciągu najbliższych dni.

Lech Poznań otrzymał ofertę za Joao Amarala. Spodziewany kierunek [CZYTAJ]

Według „El Nacional” odejście Ousmane’a Dembele może znacząco wpłynąć na Roberta Lewandowskiego. Dziennikarze wspomnianego źródła sugerują, że Francuz najlepiej rozumie polskiego napastnika w FC Barcelonie.

– Odejście Dembele to ciężki i nieoczekiwany cios, który pozostawił Roberta Lewandowskiego na lodzie. Jeden z jego najlepszych partnerów, zarówno w szatni, jak i na boisku, najprawdopodobniej opuści Barcelonę – napisali.

– „Barca” traci dużo na poziomie sportowym. Dembele jest najbardziej nieprzewidywalnym skrzydłowym, jakiego ma Xavi. No i jest tym graczem, który najlepiej rozumie Lewandowskiego – dodali.

Źródło: El Nacional, sport.pl

Lech Poznań otrzymał ofertę za Joao Amarala. Spodziewany kierunek

 

Marco Molla poinformował o ofercie za Joao Amarala. Według dziennikarza usługami portugalskiego pomocnika Lecha Poznań zainteresowane jest japońskie Urawa Red Diamonds. To klub, którego trenerem jest Maciej Skorża.

Amaral i Skorża znowu w jednym klubie?

Joao Amaral od około roku nie stanowi już ważnej postaci w zespole Kolejorza. Pomocnik Lecha Poznań chciały zmienić otoczenie, jednak jego kontrakt obowiązuje do końca sezonu. A klub chciały na nim zarobić.

Na pozycję Amarala w Lechu Poznań znacząco wpłynęła zmiana trenera. Odejście Macieja Skorży spowodowało, że piłkarz nie czuł się już tak dobrze, jak w sezonie mistrzowskim. A John van den Brom konsekwentnie stawiał na innych zawodników.

Ojciec Krychowiaka o reprezentacji Polski. „Został odstawiony bez choćby słowa wyjaśnienia” [CZYTAJ]

Wiele wskazuje na to, że Portugalczyk może zmienić otoczenie. Według Marco Molli Urawa Red Diamonds wystosował formalną ofertę za Joao Amarala. Dziennikarz uważa, że piłkarz ustalił już warunki kontraktu z Japończykami. Przypomnijmy, że szkoleniowcem zdobywców Azjatyckiej Ligi Mistrzów jest Maciej Skorża.

Portal transfermarkt.de wycenia Joao Amarala na 600 tysięcy euro. 31-latek wystąpił łącznie w 117 meczach w barwach Lecha Poznań. Do tego dorzucił 4 spotkania w rezerwach.

Źródło: Marco Molla, Twitter

Ojciec Krychowiaka o reprezentacji Polski. „Został odstawiony bez choćby słowa wyjaśnienia”

 

Grzegorz Krychowiak nie może liczyć na powołania do reprezentacji Polski za kadencji Fernando Santosa. Ten fakt nie podoba się ojcu piłkarza, który skrytykował Portugalczyka w rozmowie z „Faktem”.

Brak Krychowiaka w kadrze

Fernando Santos wraz ze swoim przyjściem do reprezentacji Polski postawił na nowe nazwiska. Do Biało-Czerwonych nie jest już powoływany Kamil Grosicki, Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak. Ojciec ostatniego z wymienionych zawodników uważa, że to koniec 33-latka w reprezentacji.

Dylemat Karasia, czyli brałem doping na walkę, ale na 10-krotnego Ironmana powinienem być już czysty [CZYTAJ]

– Temat „Krychowiak w reprezentacji Polski” jest już ostatecznie zamknięty? Po aferze z lekarzem wydaje mi się, że tak. Moim zdaniem komuś w tym wszystkim zabrakło klasy – powiedział Edward Krychowiak w rozmowie z „Faktem”.

– Grzesiek zagrał dla Polski w 98 meczach, raz lepiej, raz trochę gorzej, ale zawsze na boisku dawał z siebie wszystko. I nie mówię tego dlatego, że to mój syn, należał mu się szacunek. Powinien od trenera usłyszeć, że ten ma swoją koncepcję i nie widzi w niej miejsca dla Grzegorza. Słabo wyszło, że został odstawiony bez choćby słowa wyjaśnienia, czy podziękowania za to tyle lat gry – dodał.

Grzegorz Krychowiak od tego sezonu będzie bronił barw saudyjskiego Abha FC. Szkoleniowcem drużyny z Saudi Pro League jest Czesław Michniewicz, z którym 33-latek współpracował do niedawna w reprezentacji Polski.

Źródło: Fakt