Cristiano Ronaldo wpadł w szał! Ujawniono materiały z szatni Juventusu [WIDEO]

W sieci pojawił się nowy serial z serii „All or Nothing”, którym tym razem został poświęcony Juventusowi Turyn. W produkcji zawarto nagrania z szatni Starej Damy. Po jednej z porażek w Champions League kamery zarejestrowały szał, w jaki wpadł Cristiano Ronaldo.

„All or Nothing” jest serialem dokumentalnym, którego każdy sezon jest poświęcony innej drużynie ze świata sportu. Za emitowanie programu odpowiada platforma Amazon Prime Video, a za jego produkcję Amazon Studios. Jeśli chodzi o piłkę nożną, to poprzednie sezonu tego serialu były poświęcone Manchesterowi City, Tottenhamowi oraz Bayernowi. Najnowszy sezon opowiada o losach Juventusu i miał on premierę 25 listopada.

All or Nothing: Juventus

Serial opowiada o losach Juventusu w sezonie 2020/2021. W programie nie mógł zostać pominięty wątek Ligi Mistrzów. Przypomnijmy, że w zeszłej kampanii Stara Dama odpadła z najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie już na etapie 1/8 finału. Lepsze od Ronaldo i spółki okazało się wówczas FC Porto, co uchodziło wówczas za dużą niespodziankę.

Mecz z FC Porto

W programie pokazano materiały z szatni Juventusu w trakcie przerwy rewanżowego starcia z FC Porto. Na nagraniach widać kłótnię pomiędzy Cristiano Ronaldo oraz Juanem Cuadrado. Portugalczyk był wściekły z powodu dyspozycji swojego zespołu.

Cristiano Ronaldo: Musimy ciężej pracować. Co do chole*y! Nic nie graliśmy! Nic!

Juan Cuadrado: Nie martw się.

CR: Gramy jak gó**o, jak zawsze.

JC: Spokojnie. Musisz być przykładem dla wszystkich. Musimy zachować spokój.

CR: Musimy powiedzieć sobie prawdę, graliśmy gó**o. To jest mecz Ligi Mistrzów, musimy mieć osobowość.

Złość Ronaldo

Po zakończeniu spotkania z FC Porto i odpadnięciu z Ligi Mistrzów Cristiano Ronaldo nie ukrywał swojego rozżalenia. Widać to na poniższym fragmencie.

Ojciec Podolskiego odpowiedział na krytykę. „Nie ma poszanowania zawodnika. Taka jest mentalność niektórych w Polsce”

Ojciec Lukasa Podolskiego udzielił wywiadu portalowi Interia Sport. Tata piłkarza Górnika Zabrze odpowiedział na krytykę swojego syna.

Oczekiwania względem Lukasa Podolskiego w Ekstraklasie były ogromne. Niemiec jednak nie wyróżnia się w polskiej lidze. W jedenastu spotkaniach zanotował zaledwie jedno trafienie i jedną asystę.

Waldemar Podolski broni syna

Wielu polskich ekspertów krytykuje postawę „Poldiego” na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Waldemar Podolski stanął w obronie swojego syna i odpowiedział na zarzuty dziennikarzy.

– Taka jest mentalność niektórych w Polsce. Lukas ma 36 lat, spełnił marzenie, przyszedł do Górnika, żeby pomóc. Obecnie – powiedzmy sobie szczerze – to nie jest zespół, który powalczyłby o mistrzostwo Polski. Lukas grał w kolejnych meczach a niektórzy liczyli mu kolejne godziny bez strzelonej bramki – powiedział ojciec mistrza świata z 2014 roku.

– Nie ma poszanowania zawodnika. W dawnych czasach takiego Lubańskiego było większe poszanowanie. Wydaje mi się, że takie zachowanie nie jest w porządku. Ale Lukas ma taką psychikę, że on się tym za bardzo nie przejmuje – dodał Waldemar Podolski.

Źródło: Interia Sport

Angielskie media krytykują zachowanie kibiców Legii. „Przemoc fanów zawstydza ten klub”

Legia Warszawa przegrała 1:3 z Leicester City w czwartkowym meczu piątej kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Angielska prasa krytykuje kibiców Wojskowych za starcie z policją na King Power Stadium.

Kibice Legii krytykowani w angielskich mediach

Guardian i The Telegraph w pomeczowych relacjach pochwalili Leicester City za przekonujące zwycięstwo. Dziennikarze zajęli się również krytyką. Oberwało się przede wszystkim kibicom Legii Warszawa, którzy nieodpowiednio zachowywali się na trybunach King Power Stadium.

– Przemoc fanów Legii zawstydza ten klub – napisał John Percy z The Telegraph.

– Leicester wróciło na dobre tory, a kibice Legii walczyli z policją – ocenił jeden z dziennikarzy Guardiana.

Zobacz również: Zamieszki na stadionie w Leicester! Kibice Legii starli się z ochroną [WIDEO]

UEFA srogo ukarze Wojskowych

Jeden z najbardziej uznanych angielskich dziennikarzy, Henry Winter na swoim profilu na Twitterze napisał, iż UEFA nie pozostawi na Legii suchej nitki za występki z trybun. Według jego relacji 50 do 100 osób wspięło się na plandece, aby zaatakować angielską policję.

Źródło: TVP Sport

Zamieszki na stadionie w Leicester! Kibice Legii starli się z ochroną [WIDEO]

W czwartek Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Leicetser 1:3. W 71. minucie realizator pokazał kibiców Legii, którzy akurat szarpali się ze stadionowymi stewardami. Cała sytuacja mogła być spowodowana zachowaniem przyjezdnych z Polski, którzy chwilę wcześniej odpalili race.

Mioduski w końcu zabrał głos: „Oczekuję walki i determinacji. Wyjdziemy z kryzysu”

Ostatni okres nie należy do najlepszych w historii Legii Warszawa. W rozmowie dla oficjalnej strony internetowej Wojskowych Dariusz Mioduski przedstawił swoje plany na przyszłość klubu.

Kiedy Legia wróci na salony?

Obecna sytuacja Legii Warszawa w kilku słowach: dno i 2 metry mułu. Mimo optymistycznego początku na międzynarodowym podwórku (zwycięstwo ze Spartakiem i Leicester), Liga Europy szybko zweryfikowała Wojskowych (0:3 i 1:4 z Napoli, 1:3 z Leicester)Nad domowymi rozgrywkami nawet nie ma co się rozpisywać – po 13. rozegranych meczach stołeczny klub ma na koncie 3 zwycięstwa i 10 porażek. Tak naprawdę tylko bilans bramkowy chroni (jeszcze) Legię przed ostatnim miejscem w tabeli.

To, że Legia przechodzi kryzys i to dość duży, wszyscy wiemy. Pytanie, jak sobie z nim poradzić? Zwolnienie topowego trenera i zatrudnienie kolejnego z karuzeli (po raz kolejny) nie wydaje się najlepszą opcją na wyjście z sytuacji. Nawet najlepsi szkoleniowcy świata mieliby trudności w prowadzeniu drużyny, gdzie problemy zaczynają się u podstaw funkcjonowania klubu. Mimo tego Dariusz Mioduski planuje zaprosić kolejnego trenera do swojego klubu, podpisać z nim dwu czy trzyletni kontrakt, zwolnić go na początku kolejnego sezonu i wypłacić sowite odszkodowanie.

– Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna, bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu – zdradził prezes Wojskowych.

– Chce rozwijać klub z trenerem, dla którego etos ciężkiej pracy w połączeniu z pełnym profesjonalizmem jest credo zawodu trenerskiego. Pozytywne, choć nie obilgatoryjne, jest to, że trener Papszun jest z Warszawy i rozumie, czym jest Legia dla Warszawy i dla kibiców, rozumie jaka jest atmosfera na każdym stadionie w Polsce, gdy tylko podjeżdża nasz klubowy autokar – dodał.

Jeżeli filozofią Marka Papszuna jest sprzedawanie jednego z najlepszych piłkarzy w środku eliminacji do Ligi Europy za grosze, to razem mogą naprawdę daleko zajść. I tu właśnie pojawia się podstawowy problem Legii – transfery. Po ostatnich ruchach na rynku nie widać, aby klub zmierzał w jakąkolwiek dobrą stronę, a mimo tego prezes Mioduski wydaje się być zadowolony z obecnej sytuacji.

– Jeśli chodzi o strategię sportową, to jest ona jasna i myślę, że po ruchach transferowych, które podejmujemy, widać w jakim kierunku idziemy. Szkolimy młodych zawodników i chcemy ich konsekwentnie wprowadzać do pierwszego zespołu. To proces, nasza Akademia dopiero po powstaniu LTC mogła zacząć działać w profesjonalnych warunkach, ale wciąż mamy tam sporo do zrobienia. Obniżyliśmy średnią wieku w I drużynie, podnieśliśmy potencjał sprzedażowy, patrzymy w kierunku młodych zawodników, mających talent i perspektywę sprzedażową. Tu przykładami są Ernest Muci, Jurgen Celhaka czy Mahir Emreli. Inwestujemy w reprezentantów swoich krajów, jak Mathias Johansson, Ihor Kharatin czy Lirim Kastrati. Jednocześnie patrzymy w kierunku Polaków pokroju Bartosza Kapustki czy Maika Nawrockiego, którzy do momentu kontuzji wnosili do gry bardzo wiele. Do tego dochodzą doświadczeni liderzy, jak Artur Boruc. Bardzo liczę na jego umiejętności i charyzmę w najbliższych miesiącach – zaznaczył prezes.

– Teraz mogę to ujawnić, ale ja już w lecie doradzałem mu, żeby po awansie do Ligi Europy podał się do dymisji. Dlaczego? Bo widziałem, jak budowana jest ta drużyna. Trener chciał stawiać na piłkarzy mobilnych, a takich nie dostał. No ale ktoś tych piłkarzy znalazł, sprowadził i ktoś im płaci – zdradził w rozmowie z portalem Sport.pl Mariusz Piekarski, menadżer Czesława Michniewicza.

Odejdźmy na chwilę od przeszłości i wróćmy do tego, co jest teraz. Ciekawe, co prezes Mioduski ma do powiedzenia na temat obecnej sytuacji?

– Przede wszystkim zacznijmy od najważniejszego. Przepraszam za to miejsce w tabeli, na którym jesteśmy. Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Rozumiem gorycz kibiców. Też czuję gniew i wiem, że sytuacja wymaga nie tylko diagnozy, ale zdecydowanych działań, które podejmujemy. Jednocześnie dziękuje całemu środowisku związanemu z naszym klubem za słowa wsparcia i kibicowską postawę w tych trudnych dla nas wszystkich chwilach. Przyczyn obecnego kryzysu jest kilka. Dostrzegałam zastój w rozwoju drużyny już od meczu z Pogonią w poprzednim sezonie – zaczął 57-latek.

– Po awansie do Ligi Europy wszystkim wydawało się, że liga wygra się sama. Tymczasem każda kolejna porażka powodowała, że wpadliśmy w swego rodzaju „korkociąg”. Wszystkim nam towarzyszy coraz większe napięcie i presja, co jest zrozumiałe, ale musimy sobie z tym poradzić. Natomiast szukając głębszych przyczyn, z pewnością widzimy, że krótkotrwałe nastawienie na wynik w dłuższej perspektywie powoduje zbytnie rozluźnienie po osiągnięciu celu, jakim były mistrzostwa Polski czy awans do europejskich pucharów – dodał.

– Szczególnie w momentach sukcesu potrzeba więcej pracy, pokory i jeszcze raz pokory. To ma być motywacja do dalszej pracy, poczucie, że jesteśmy na początku drogi rozwoju, a nie osiadania na laurach po jednym czy drugim mistrzostwie. Dlatego potrzebujemy takiego szkoleniowca jak trener Papszun. Na takiego jesteśmy gotowi poczekać. Wynik będzie zawsze priorytetem, ale dokręcamy śrubę, jeżeli chodzi o wewnętrzne zasady i nie będziemy już tego poluzowywać, na co błędnie się wcześniej godziliśmy, lub nie egzekwowaliśmy od trenerów. Jest to też jedno z głównych kryteriów przy wyborze docelowego szkoleniowca i ludzi, którzy z nim pracują – zakończył temat.

W trakcie rozmowy pojawiło się pytanie czy Dariusz Mioduski nie obawia się do tego, że Legia zakończy rundę w strefie spadkowej?

– Nie, bo wiem i widziałem, że ten zespół stać było na ogranie Bodo/Glimt, Slavii Praga, Spartaka czy Leicester. Mam bardzo wysokie wymagania przede wszystkim wobec graczy z największym doświadczeniem, którzy powinni w trudnym okresie brać na siebie odpowiedzialność. Mamy w drużynie etatowych reprezentantów swoich krajów, mamy znających ligę jak własną kieszeń Polaków. Swoją siłę muszą pokazać w szatni i na boisku, a nie przed kamerami telewizyjnymi. Każdy powinien zacząć poprawę od siebie, od przemyślenia swojego podejścia, zaangażowania. W Legii nie będzie świętych krów, chcę to jasno powiedzieć. Gra tutaj ma być zaszczytem, a nie odcinaniem kuponów. Dlatego to cały zespół musi się teraz podnieść – odpowiedział krótko prezes Wojskowych.

Na sam koniec 57-latek skierował kilka słów do kibiców.

– Przede wszystkim jeszcze raz przeprosić za popełnione błędy, bo nikt nie zamierza uciekać od odpowiedzialności, na czele ze mną. Zawsze oczekujemy sukcesów. Zawsze chcemy widzieć maksymalne zaangażowanie i to jak nasz klub wygrywa. Przeżywać takie chwile jak podczas meczu z Leicester na naszym stadionie. Świętować sukces z absolutnie fenomenalnym dopingiem naszych Kibiców. Wiem, że wszyscy, którzy kochają Legię, przeżywają mocno naszą obecną sytuację. Nasi kibice, piłkarze, pracownicy Klubu. Nasi partnerzy biznesowi i kooperanci. Słyszymy słowa krytyki i je rozumiem. Nie popadajmy jednak w czarnowidztwo, tak jak robią to niektórzy krytycy. Nie mam tu na myśli fanów, ale licznych „doradców”, uaktywniających się w mediach. Przypomnę tylko, ile boisk treningowych miała Legia, jak wyglądał klub kilka lat temu, bez znakomitego zaplecza, jakim jest obecnie LTC. Łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi. Wszystkich moich krytyków zachęcam do zainwestowania swoich pieniędzy w piłkę nożną – zakończył prezes.

Na naszym portalu pojawiły się tylko wybrane fragmenty oświadczenia (bo ciężko to nazwać wywiadem). Całą rozmowę znajdziecie w tweecie poniżej. Na koniec taka drobna rada z mojej strony: wiem, że wszystkie kluby chcą być Legią Warszawa, ale niech chociaż przeczytają swoje oświadczenia przed publikacją, żeby uniknąć powtórzeń całych pytań oraz podstawowych błędów ortograficznych.

Fabrizio Romano daje nadzieje Polakom! „Powiedziano mi, że Lewandowski ma duże szanse”

Fabrizio Romano podaje, że Robert Lewandowski ponownie wyrasta na faworyta do wygrania Złotej Piłki! Włoski dziennikarz przekazał, że w ostatnich dniach stało się „coś”, co pozwala myśleć o 33-latku, jako o potencjalnym zwycięzcy plebiscytu. 

Zaplanowana na 29 listopada gala „France Football” budzi wielkie emocje. W poniedziałek rozdane zostanie wiele nagród, w tym oczywiście ta najważniejsza indywidualna statuetka, a więc Złota Piłka. Niewykluczone, że przypadnie ona Robertowi Lewandowskiemu.

Odnowione nadzieje?

33-latek już od kilku miesięcy był stawiany w roli głównego faworyta do otrzymania nagrody dla najlepszego piłkarza 2021 roku. Ostatnio jednak coś się zmieniło i większość mediów sugerowała, że to Leo Messi wygrał zakończone w październiku głosowanie.

Fabrizio Romano ożywił natomiast nadzieje polskich kibiców. Popularny włoski dziennikarz, znany ze swoich kontaktów w piłkarskim środowisku stwierdził bowiem, że akcje Lewandowskiego ponownie wzrosły.

– W ostatnich dniach coś i ktoś sprawiło, że zmieniłem swoje zdanie i powiedziano mi, że Lewandowski ma duże szanse (na Złotą Piłkę). Zobaczymy – cytuje Romano na Twitterze Gabriel Stach. 

O tym, czy „Lewy” wygra Złotą Piłkę, przekonamy się za kilka dni. Ceremonia rozdania nagród odbędzie się 29 listopada w paryskim Theatre du Chatelet. Galę „France Football” transmitować będzie Telewizja Polska.

Dwie bramki Arkadiusza Milika w Lidze Europy! Mimo to Marsylia przegrywa [WIDEO]

Arkadiusz Milik zdobył dwie bramki w meczu Ligi Europy przeciwko Galatasaray. Mimo to zespół Polaka przegrał 2:4.

Pierwsza bramka:

Druga bramka:

Cięcia kosztów w PZPN? Związek potrzebuje 50 milionów złotych. „Musimy zacisnąć pasa”

Najbliższy rok może być rokiem kosztów w Polskim Związku Piłki Nożnej. Dziennikarze portalu „WP Sportowe Fakty” ustalili, że polska federacja w planach na przyszły rok jest na minusie w granicach 50 milionów złotych.

Po ostatniej porażce reprezentacji Polski z reprezentacją Węgier nasza drużyna narodowa straciła szansę na rozstawienie w losowaniu baraży do Mistrzostw Świata 2022. Rozstawienie dawało nie tylko okazję gry z – teoretyczne – słabszym rywalem, ale także możliwość organizacji meczu na własnym obiekcie. W przypadku naszej reprezentacji PZPN mógłby liczyć na zysk z jednego meczu w granicach 9 milionów złotych.

Potrzeba 50 milionów

Utracona szansa organizacji meczu w barażach to jednak nie wszystko. Według informacji podanych przez „WP Sportowe Fakty” Polski Związek Piłki Nożnej planował na 2022 rok łączne przychody w wysokości 220 milionów złotych. Z kolei zakładane koszty wyniosły 270 milionów złotych. Po przeliczeniu daje nam to 50 milionów złotych straty.

Według doniesień mediów PZPN, z Cezarym Kuleszą na czele, miał rozpocząć prace nad cięciem kosztów. Może się jednak okazać, że dziura finansowa zostanie załatana, jeśli tylko reprezentacja Polski awansuje na Mundial w Katarze. FIFA wypłaca każdej federacji premię za awans w wysokości 12 milionów dolarów, co po przeliczeniu daje nam nieco ponad 50 milionów złotych. Mimo wszystko PZPN w planach na przyszły rok nie zakłada awansu na Mundial.

– Przy planowaniu budżetu na przyszły rok musimy brać pod uwagę różne scenariusze, w tym również taki, że nie zagramy na mistrzostwach świata – skomentował Cezary Kulesza.

– Środki na szkolenie to jeden z najważniejszych obszarów budżetu PZPN. Nie dopuszczam możliwości, by zostały ścięte. Będę zdecydowanie bronił przynajmniej utrzymania dotychczasowego poziomu wydatków. Nie widzę tu pola do oszczędności. Będziemy ich musieli poszukać gdzie indziej – zaznaczył prezes PZPN.

– Mogę potwierdzić, że po stronie przychodowej budżet na 2022 rok zapowiada się mało optymistycznie. Osoby odpowiedzialne za przygotowanie preliminarza budżetowego stanęły przed trudnym zadaniem, aby szukać oszczędności, dlatego dyrektorzy poszczególnych departamentów zostali poproszeni o istotne cięcia. Nie chcę tu mówić o konkretnych liczbach, ale rzeczywiście musimy zacisnąć pasa – dodał.


 

źródło: polsatsport, wp sportowe fakty

Van der Vaart skrytykował postawę Messiego: „Denerwuję się na niego”

W tym sezonie Leo Messi nie zachwyca. Jego formę skrytykował Rafael van der Vaart. Zdaniem emerytowanego piłkarza Argentyńczyk nie przykłada się gry.

Cień samego siebie?

Leo Messi nie może zaliczyć ostatnich miesięcy do udanych. 34-latek w tym sezonie wystąpił dziesięciu spotkaniach i strzelił 4 bramki, z czego tylko jedną w Ligue 1. W środowym starciu z Manchesterem City, które PSG przegrało 1:2, Argentyńczyk brał co prawda udział w akcji bramkowej, jednak po meczu nie otrzymał dobrych ocen.

Postawę Atomowej Pchły skrytykował Rafael van der Vaart. Były reprezentant Holandii zarzuca sześciokrotnemu zdobywcy Złotej Piłki brak zaangażowania w grę.

– Messi chodził po boisku. Czy nie jest mu wstyd przed kolegami? Chodził w kółko, wszyscy go mijali – ocenił emerytowany piłkarz.

Denerwuję się na niego. Szkoda, bo taki piłkarz już nigdy się nie narodzi. Zaczęło się już za Ronalda Koemana w Barcelonie. To była właściwie odmowa pracy. To nie jest normalne dla takiego piłkarza. Spójrzmy na Ronaldo. To inni zawodnicy, ale Cristiano walczy. Chce przenieść zespół na inny poziom – powiedział Rafael van der Vaart.

Dziennikarz zaatakował Jurgena Kloppa. „Myślę, że jesteś winny przeprosiny” [WIDEO]

Jeden z dziennikarzy przycisnął Jurgena Kloppa na konferencji prasowej po meczu z Porto. Żurnalista oczekiwał, że niemiecki szkoleniowiec sprostuje swoje słowa na temat Pucharu Narodów Afryki i przeprosi cały kontynent.

Atak dziennikarza na Jurgena Kloppa

– Ostatnio nazwałeś Puchar Narodów Afryki „małym turniejem”. Uważam, że to obraźliwe dla piłkarzy, kibiców i całego kontynentu. Myślę, że jesteś winny przeprosiny Afryce – powiedział Ojora Babatunde na konferencji po meczu Liverpool – Porto.

Odpowiedź trenera

Jurgen Klopp był zaskoczony stwierdzeniem dziennikarza. Niemiec kompletnie nie miał na myśli tego, co zrozumiał Babatunde. Były trener Borussii Dortmund bronił się, że nazwanie Pucharu Narodów Afryki „małym turniejem” było ironią.

– Nawet nie pomyślałem o tym, żeby nazwać PNA małym czy umniejszać całej Afryce. Chodziło mi o to, że do marca nie ma żadnych przerw na mecze reprezentacji. Dodałem: „A nie, jest jeszcze mały turniej w styczniu”. To była ironia. To wielki turniej. Stracimy na niego naszych najlepszych piłkarzy – odpowiedział Jurgen Klopp.

Ojora Babatunde nie przyjął argumentacji niemieckiego trenera. Szkoleniowiec Liverpoolu postanowił powtórzyć jeszcze raz.

– Nie jestem native speakerem. Jeśli chcesz mnie źle rozumieć, możesz to robić przez cały czas. Nie takie były moje intencje. Robisz z tego większą sprawę niż jest w rzeczywistości – podsumował Jurgen Klopp.

Czołowi zawodnicy mogą wyjechać nawet na miesiąc

Mohamed Salah, Sadio Mane i Naby Keita najprawdopodobniej zostaną powołani na Puchar Narodów Afryki. To oznacza, że Liverpool może ich stracić nawet na miesiąc. Turniej będzie trwał od 9 stycznia do 6 lutego. Gospodarzem przyszłorocznego PNA będzie Kamerun.

Źródło: Meczyki.pl, Daily Mail

Szeliga o szczegółach sprzedania meczu Wisła – Legia z 1993 roku. „Przez lata naciskali, żebym się zamknął”

Grzegorz Szeliga udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Były piłkarz niedawno przyznał się do korupcji. W rozmowie ze wspomnianym źródłem zdradził więcej szczegółów na temat sprzedania meczu Wisła – Legia z 1993 roku.

Grzegorz Szeliga niedawno w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym przyznał się do korupcji w meczu Wisły z Legią (0:6) z 1993 roku. Więcej na ten temat TUTAJ.

Prosili go o milczenie

Były piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym opowiedział, że działacze warszawskiego klubu włożyli mu pieniądze do kieszeni, powiedzieli, że ma się podłożyć, a potem przez lata naciskali, aby nic na ten temat nie mówił.

– Znałem wtedy wszystkich piłkarzy Legii, były z ich strony podchody, ale propozycja wyszła od działaczy warszawskiego klubu. Podeszli do mnie pod stadionem, włożyli mi pieniądze do kieszeni w spodniach i powiedzieli, że mam się podłożyć. Potem, przez całe lata były naciski ze strony działaczy Legii, żebym się zamknął. Z tego powodu siedziałem cicho tyle lat. Mieszkam zresztą w Warszawie, stadion Legii widzę przez okno – powiedział Grzegorz Szeliga w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

– Po meczu wziąłem taksówkę do Nowej Huty. Przyjechałem do mieszkania. Pieniądze położyłem żonie na stole. O godzinie 23 zapakowaliśmy się do auta, bo musieliśmy uciekać z Krakowa. Bałem się o rodzinę. O trzeciej w nocy dojechaliśmy do Warszawy, pod Dworzec Centralny. Kibice Legii cieszyli się tam z mistrzostwa. To, co wtedy czułem, jest nie do opisania… – podsumował.

Ostatecznie PZPN zabrał mistrzostwo Legii Warszawa, a tytuł trafił w ręce poznańskiego Lecha. Wojskowi do dziś nie akceptują decyzji federacji. Klub ze stolicy nadal szczyci się mistrzostwem z 1993 roku.

Źródło: Przegląd Sportowy

Kamil Glik znowu zagra w Serie A? Pojawił się klub, który chce wykupić Polaka!

Kamil Glik wróci do Serie A? Stoper ponownie może zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. Zainteresowanie doświadczonym zawodnikiem wykazuje Udinese Calcio. 

33-latek do Włoch wrócił po czteroletniej przygodzie w Ligue 1. We Francji bronił barw AS Monaco, z którym sięgnął po mistrzostwo ligi. Rok temu zdecydował się jednak na transfer, a jednocześnie na powrót do Serie A. Podpisał wówczas kontrakt do czerwca 2023 roku z Benevento.

Spadek i frustracja

Jego klub spadł jednak z ligi i obecnie gra w Serie B. Jakby tego było mało drużyna Glika spisuje się, co najwyżej przeciętnie na zapleczu Serie A. Okupuje jedynie środek tabeli i na razie nie zanosi się na szybki powrót Benevento do elity.

To ma z kolei frustrować Polaka, który myśli nad zmianą otoczenia. Ambicje Glika sięgają dużo wyżej, niż granie na drugim szczeblu rozgrywkowym, o czym piszą włoskie media. Dodają również, że stoper chce odejść z klubu jeszcze zimą.

To może się okazać dużo prostsze, niż by się wydawało. Mondoudinese.it podaje bowiem, że usługami 33-latka zainteresowane jest Udinese. Co ciekawe, ten sam klub zabiegał o Glika latem, ale finalnie nie udało się dopiąć transakcji. Serwis podaje, że kwota transferu może wynieść nawet dwa miliony euro.

Wieteska o sprzeczce Slisza z Jędrzejczykiem. „Atmosfera w zespole jest bardzo dobra”

Legia Warszawa w czwartek przystąpi do spotkania z Leicester City w niespokojnej atmosferze. Mistrzowie Polski mają coraz gorszą sytuację w Lidze Europy (zwłaszcza po wygranej Spartaka), a w Ekstraklasie znajdują się w strefie spadkowej. Niedawno na boisku doszło do sprzeczki pomiędzy Arturem Jędrzejczykiem a Bartoszem Sliszem. Mateusz Wieteska zabrał głos ws. wydarzeń z meczu z Górnikiem Zabrze.

Wyjaśnienie sprzeczki

– W spotkaniu z Górnikiem doszło do pewnej sytuacji w związku z emocjami, które w nas buzują. Chłopaki wyjaśnili sobie pewne sprawy związane z wydarzeniami na boisku. Po meczu wszystko wróciło do normy. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra, w drużynie nie ma konfliktów – zapewnił obrońca Legii Warszawa.

– W tym trudnym dla nas okresie musimy trzymać się razem jako drużyna i wspierać się na każdym kroku. Nie mogą między nami powstawać konflikty. Wzajemne wsparcie przyniesie efekty. W ostatnim meczu pokazaliśmy, że potrafimy grać, nie odnieśliśmy zwycięstwa, ale jesteśmy na dobrej drodze, by zmienić naszą sytuację – dodał Wieteska na konferencji prasowej przed meczem z Leicester City.

Mecz Leicester City – Legia Warszawa odbędzie się w czwartek 25 listopada o godzinie 21:00.

Źródło: WP Sportowe Fakty

Legendy włoskiego futbolu o Złotej Piłce. „Numer jeden. Lewandowski nie ma sobie równych”

Złota Piłka budzi emocje na całym świecie. Głos na temat plebiscytu „France Football” zabierają najznakomitsi eksperci, ale i byli piłkarze, legendy światowego futbolu. Do dyskusji odnośnie do nadchodzącej gali doszło w studiu „Sky Sports”. 

Najlepszy piłkarz 2021 roku zostanie wybrany już za kilka dni. 29 listopada w Paryżu odbędzie się wręczenie nagród „France Football”. Wśród statuetek do zgarnięcia znajduje się Złota Piłka.

Lewandowski czy Messi?

W kwestii ZP powiedziano już chyba wszystko. Najpoważniejszymi kandydatami do wygrania najważniejszej nagrody indywidualnej są Robert Lewandowski oraz Leo Messi. Głosowanie zakończyło się już jakiś czas temu i prawdopodobnie to właśnie jeden z tej dwójki w poniedziałek będzie ogłoszony najlepszym piłkarzem świata.

Wielu ekspertów i piłkarskich legend opowiedziało się już za swoimi faworytami. Do ciekawej dyskusji doszło ostatnio w „Sky Sports” pomiędzy: Fabio Capello, Estebanem, Cambiasso oraz Alessandro Costacurtą. Panowie wskazywali, kto według nich powinien wygrać Złotą Piłkę.

– Numerem jeden jest Lewandowski. Niegasnący entuzjazm. Ronaldo to człowiek-gol, ale w tym roku Polak nie ma sobie równych – mówił Capelllo. 

– Numer jeden? Lewandowski – wtórował mu Costacurta.

Odmienne zdanie miał tylko Cambiasso. Były reprezentant Argentyny jest zdania, że wygrać powinien jego rodak, a więc Leo Messi.

– Dla mnie Messi. Absolutnie najlepszy – stwierdził.