Kylian Mbappe o przerwie Roberta Lewandowskiego. „Nie lubię się cieszyć kontuzjami innych, ale dla nas to dobra wiadomość”

Robert Lewandowski przez kontuzję nie zagra w środowym meczu przeciwko Paris Saint-Germian. Gwiazda paryżan, Kylian Mbappe uważa, że to świetna wiadomość dla jego zespołu.

Zabraknie go w kluczowym meczu

Kapitan reprezentacji Polski doznał kontuzji w meczu z Andorą. Lewandowski uszkodził więzadła poboczne w kolanie. Przez to będzie musiał pauzować w spotkaniu przeciwko PSG. Kylian Mbappe dostrzega, że to dobra wiadomość dla jego drużyny.

– Nie będziemy wybredni. Robert Lewandowski to świetny zawodnik, ale jego nieobecność to dla nas „dobra” wiadomość, choć nie lubię cieszyć się kontuzjami innych piłkarzy – powiedział w rozmowie z Telefoot napastnik mistrzów Francji.

Nieco odmienna opinia stopera

Na temat kontuzji i absencji Polaka wypowiedział się również inny piłkarz Paris Saint-Germain. Obrońca mistrzów Francji, Presnel Kimpembe żałuje, że nie będzie miał okazji zmierzyć się z Lewandowskim.

– Wolałbym, by Lewandowski był dostępny do gry. Jestem takim zawodnikiem, który lubi grać przeciwko świetnym graczom. To czy Lewandowski będzie grał, czy nie, jednak niewiele zmienia, bo Bayern Monachium wciąż jest świetnym zespołem – powiedział Kimpembe.

Mecz Bayernu Monachium z Paris Saint-Germain odbędzie się w środę, 7 kwietnia o godzinie 21.

Źródło: Sport.pl, Telefoot

Rafał Gikiewicz niezadowolony pomimo zwycięstwa swojej drużyny. „Po przerwie g**no graliśmy”

W sobotę FC Augsburg, klub Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego, odniósł zwycięstwo w spotkaniu z Hoffenheim. Po ostatnim gwizdku sędziego niezadowolony z gry swojego zespołu był polski bramkarz, który nie szczędził gorzkich słów.

W sobotnie popołudnie bijący się o utrzymanie FC Augsburg podejmował na własnym obiekcie TSG Hoffenheim. Zwycięsko z tego starcia wyszedł zespół z dwoma Polakami w składzie, czyli Fuggerstädter. Pomimo zwycięstwa niezadowolony z postawy swojego zespołu był Rafał Gikiewicz.

– Uważam, że pierwsza połowa była decydująca. Ale po przerwie g***o graliśmy. W Bundeslidze nie można grać dobrej pierwszewj połowy, a następnie być tak pasywnym w drugiej – powiedział w rozmowie ze „Sky Sports” Rafał Gikiewicz.

– Jest to krok naprzód, ale nie jestem w nastroju, by zawsze mówić o walce o utrzymanie – dodał polski bramkarz.

Dzięki sobotniej wygranej Augsburg przesunął się na 11. pozycję z tabeli niemieckiej Bundesligi. Klub z dwoma Polakami w składzie ma 9 punktów przewagi nad strefą spadkową. Z kolei do miejsca gwarantującego grę w kwalifikacji do Conference League Fuggerstädter brakuje aż 11 „oczek”.

De Ligt nie jest zadowolony z transferu do Turynu. Holender chciałby zmienić klub

Matthijs de Ligt dołączył do Juventusu w 2019 roku. Według informacji katalońskiego dziennikarza Holender nie jest zadowolony z pobytu w Turynie.

Rozchwytywani zawodnicy

Sezon 2018/2019 Ajax Amsterdam bezsprzecznie może zaliczyć do udanych. De Godenzonen triumfowali w Eredivisie, wygrali Puchar Holandii oraz dotarli do półfinału Ligi Mistrzów. Ówczesny skład Ajaxu był oparty na młodych zawodnikach, a po niektórych z nich szybko zgłosiły się wielkie kluby.

Tak było m.in. w przypadku Matthijsa de Ligta. Holender otrzymał oferty z Juventusu, PSG oraz FC Barcelona. Saga transferowa trwała przez kilka tygodni i wydawałoby się, że obrońca przeniesie się na Camp Nou, lecz ostatecznie wybrał Turyn.

Błędna decyzja?

Gerard Romero, kataloński dziennikarz, uważa, że de Ligt nie jest zadowolony z transferu do Juventusu. Hiszpan twierdzi, że Holender nie tak wyobrażał sobie grę w Turynie i ma w planach zmienić klub.

Katalońskie media są zdania, że obrońca Bianconerich najchętniej przeniósłby się do FC Barcelony, gdzie trafił jego kolega z czasów gry w Ajaxie – Frenkie de Jong. Problemem mogą być włodarze Juventusu, którzy nie będą raczej skłonni do sprzedaży swojego defensora.

Kontrakt de Ligta obowiązuje aż do czerwca 2024 roku, więc przez ten czas nikt nie może podkraść Starej Damie zawodnika. Być może Holender będzie próbował przekonać zarząd Juventusu, aby ten w najbliższej przyszłości rozpoczął negocjacje z innym klubem.

Tymoteusz Puchacz sfrustrowany po meczu Cracovia – Lech. „Ile można to powtarzać?”

Lech Poznań przegrał z Cracovią w 23. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Tymoteusz Puchacz po meczu nie ukrywał frustracji. Według obrońcy Kolejorza w kluczowych momentach drużynie zabrakło koncentracji.

Zabrakło koncentracji w kluczowych momentach

Lech Poznań prowadził z Cracovią 1:0 po bramce Mikaela Ishaka. Ostatecznie jednak to spotkanie przegrał. Tymoteusz Puchacz nie ukrywał rozgoryczenia. Po spotkaniu stwierdził, że główną przyczyną kolejnej przykrej porażki był brak koncentracji.

– Mieliśmy prowadzenie 1:0, myślę, że w pierwszej połowie graliśmy całkiem nieźle w piłkę, próbowaliśmy konstruować akcje, a potem chwilowy brak koncentracji sprawił, że padł gol na 1:1. Potem druga bramka, piłka gdzieś tam wybita, przebita… szczęście Cracovii, że był rykoszet i potem główka wpadła – cytuje Puchacza oficjalna strona klubu.

– Za łatwo te bramki tracimy, ile można to powtarzać? Nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć. Mieliśmy jeszcze sporo czasu, by odrobić wynik, ale wiemy, że Cracovia to nie jest słaby zespół, zwłaszcza jeżeli chodzi o obronę wyniku – stwierdził lewy obrońca Lecha Poznań.

– Mieliśmy jeszcze okazję Mikaela Ishaka po stałym fragmencie gry, szkoda, że nie udało się jej wykorzystać, ale i tak powinniśmy wyjechać stąd z co najmniej jednym punktem. W piłce liczą się detale, utrzymanie koncentracji, a nam jej dzisiaj w kluczowych momentach zabrakło – podsumował Tymoteusz Puchacz.

Fatalne położenie

Lech Poznań zajmuje 8. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Kolejorz po 23 kolejkach ma na swoim koncie 29 punktów. Jego pozycja w tabeli może się jednak zmienić. W poniedziałek grają bowiem ekipy o zbliżonej zdobyczy punktowej.

Źródło: Lech Poznań

Z „trybu trenera” w „tryb kibica”. Szkoleniowiec Sociedad zrobił show na konferencji [WIDEO]

Real Sociedad w sobotę zwyciężył w zaległym finale Pucharu Króla za sezon 2019/20. Baskowie pokonali swoich „lokalnych” rywali 1-0. Na pomeczowej konferencji trener ekipy z San Sebastian nie ukrywał swojej radości.

Na rozegranie tego spotkania obie baskijskie zespoły czekały niemal cały sezon. Dosyć długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Ostatecznie w 63. minucie rzut karny wykorzystał Mikel Oyarzabal. Było to jedyne trafienie w tym meczu, ale jak się okazało – dające zwycięstwo.

Wejście w tryb kibica

Wielkiej radości po triumfie nie ukrywał trener Realu Sociedad, Imanol Alguacil. Na konferencji pomeczowej dał niezły popis.

– Jeśli państwo pozwolicie, przejdę z „trybu trenera” na „tryb kibica” – skierował się w pewnym momencie do dziennikarzy.

Wtem podano mu klubową koszulkę wraz z szalikiem. Kiedy założył strój odśpiewał kibicowskie przyśpiewki i radował się ze zdobycia pucharu. A wszystko możecie obejrzeć poniżej:

Kapustka po pokonaniu Pogoni poszedł na imprezę. W klubowym dresie

Żyjemy w czasach, kiedy nasza swoboda jest nieco naruszona, przez co tak wpływowi ludzie, jak piłkarze, powinni dawać przykład. Często jednak to oni brali udział w imprezach i łamali zasady dystansu społecznego, czy generalnie obostrzenia. Wydawało się, że wzięli sobie do serca ostatnie wzrosty zakażeń i zaprzestali tego typu aktywności. Jak się okazuje, nie do końca.

Legia Warszawa rozbiła w sobotę Pogoń Szczecin (4-2), a już po pierwszej połowie prowadziła 4-1. Choć głównymi architektami zwycięstwa był niezawodny Tomas Pekhart (dublet), to znowu z dobrej strony pokazał się Bartosz Kapustka. Po spotkaniu postanowił poświętować swój powrót do formy.

W klubowym dresie na urodzinach

Kapustka udał się ze stadionu przy Łazienkowskiej wprost na urodziny jednej ze swoich koleżanek. Co ciekawe, postanowił przyjść nań w dresie Legii Warszawa. Ubrany w klubowe barwy został także uwieczniony na zdjęciach, które obiegły już chyba cały internet.

Nie możemy oczywiście jasno stwierdzić, że Kapustka postąpił nierozważnie, że złamał przepisy i obostrzenia. Materiały, które trafiły do sieci są jedynie urywkami, na których podstawie nie można niemal nic powiedzieć. Mimo tego piłkarz powinien wykazać się jakąkolwiek oceną sytuacji i przynajmniej nie ubierać klubowego dresu. Tym bardziej, jeśli wiedział, gdzie zdjęcia czy filmiki nagrywane przez koleżanki trafią.

Stabilna forma Lecha Poznań w Ekstraklasie. Kibice skomentowali porażkę „Kolejorza” z Cracovią

Beznadziejnie, ale przynajmniej stabilnie. Tak można skomentować ostatnią dyspozycję Lecha Poznań na boiskach Ekstraklasy. W sobotę „Kolejorz” uległ fatalnej w tym sezonie Cracovii Kraków. Kibice nie mieli litości dla poznaniaków.

Kolejna porażka Lecha Poznań

Kibice Lecha Poznań mieli nadzieję, że gra ich klubu ulegnie poprawie po przerwie reprezentacyjnej. Niestety tak się nie stało, a krytyczne komentarze ze strony sympatyków „Kolejorza” zaczęły się już na widok wyjściowej jedenastki na mecz z Cracovią. Kibice klubu z Poznania mają największy żal do trenera Żurawia, za postawienie na Filipa Marchwińskiego.

Źle było nie tylko przed meczem, ale także w jego trakcie. Jak niby wytłumaczyć porażkę z bijącą się o utrzymanie Cracovią?

Nieciekawie było również po meczu. Wypowiedzi Dariusza Żurawia na konferencji prasowej zadziałały jak oliwa dolana do ognia.

Za tydzień mecz Lech-Legia

A już w przyszłą niedzielę czeka nas mecz Lech Poznań kontra Legia Warszawa. Szykuje się „lanie” w Poznaniu?

Hansi Flick o powrocie Lewandowskiego: – Nie chcemy podejmować pochopnych decyzji

Wciąż nie znamy dokładnej daty powrotu Roberta Lewandowskiego do gry. Trener Bayernu, Hansi Flick, zdradził, kiedy Polak rozpocznie rehabilitację.

Bayern pokonuje RB Lipsk

W sobotę Bayern Monachium rozegrał pierwszy mecz od czasu doznania kontuzji przez Roberta Lewandowskiego. Bawarczycy pokonali w meczu na „szczycie” RB Lipsk 1:0. Zwycięską bramkę zdobył Leon Goretzka.

Robert Lewandowski nabawił się urazu w spotkaniu reprezentacji Polski z Andorą w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2022. Początkowo w mediach pojawiła się informacja przekazana przez PZPN, mówiąca o 5-10 dniach przerwy. Najlepszy piłkarz świata ubiegłego roku udał się do Monachium, gdzie usłyszał zdecydowanie gorszą diagnozę. Według niemieckich lekarzy czeka go przerwa wynosząca około czterech tygodni.

Hansi Flick zabrał głos ws. Lewandowskiego

Głos ws. urazu Roberta Lewandowskiego i jego możliwego powrotu na boisko zabrał trener Bayernu, Hansi Flick. Niemiec przyznał, że klub nie będzie chciał ryzykować pogłębienia urazu Polaka.

– Robert Lewandowski przez najbliższy tydzień będzie odpoczywał. Następnie rozpocznie rehabilitację i zobaczymy, jak sprawy potoczą się z dnia na dzień. Nie mogę podać dokładnej daty powrotu, są eksperci, którzy o tym zadecydują. My absolutnie nie będziemy ryzykować oraz podejmować pochopnych decyzji – zdradził Hansi Flick.

Rivaldo sugeruje Barcelonie transfer napastnika. „On ma dobre relacje z Leo Messim”

FC Barcelona za główny cel na letnie okno transferowe postawiła sobie sprowadzenie napastnika. Jednym z kandydatów do pozyskania jest Erling Haaland. Były piłkarz Dumy Katalonii, Rivaldo, uważa, że do Blaugrany powinno się sprowadzić Sergio Aguero.

Idealny kompan dla Messiego?

Argentyńczyk niedawno poinformował, że po sezonie odejdzie z Manchesteru City. Napastnik nie przedłuży umowy z Obywatelami, przez co będzie mógł zmienić otoczenie jako wolny agent. Rivaldo uważa, że Aguero byłby idealnym ruchem, który mógłby przekonać Messiego do pozostania w Barcelonie.

– Sprowadzenie za darmo Sergio Aguero może być dla FC Barcelony wielkim sukcesem. On ma dobre relacje z Leo Messim, a ponieważ w klubie brakuje Luisa Suareza, mógłby od razu wskoczyć do pierwszej jedenastki – powiedział Rivaldo.

– Jego przybycie może również pomóc Joanowi Laporcie w przekonaniu Messiego do pozostania w drużynie. Byłaby to świetna okazja do wzmocnienia zespołu bez wydawania dużych pieniędzy – dodał Brazylijczyk.

Aspekt finansowy

Rivaldo zwraca uwagę na sytuację finansową Katalończyków. Według byłego piłkarza FC Barcelony, ekipy z Camp Nou nie stać na Haalanda.

– Sprowadzenie Erlinga Haalanda będzie dużo kosztować. To ogromna inwestycja. Nie jestem pewien, czy Barcelona ma taką kwotę, bo przeżywa ogromne problemy finansowe – uzupełnił.

Źródło: Meczyki.pl, Betfair

Tomasz Kędziora komentuje decyzję Paulo Sousy. „Nie pomyślałem, że mogę nie pojechać na reprezentację”

Tomasz Kędziora był jednym z największych nieobecnych na marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Piłkarz Dynama Kijów był gościem na kanale „Foot Truck”, gdzie porozmawiał o sytuacji, do której doprowadził Paulo Sousa.

W drużynie narodowej zadebiutował w 2017 roku i od tamtej pory zagrał w biało-czerwonych barwach 21 razy. Za kadencji Jerzego Brzęczka Tomasz Kędziora był pewnym punktem reprezentacji Polski. Były trener m.in. Wisły Płock wyżej w hierarchii stawiał właśnie piłkarza Dynama Kijów, aniżeli Bartosza Bereszyńskiego.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kto jest bliżej, a kto dalej wyjazdu na EURO? Lista wygranych i przegranych marcowego zgrupowania reprezentacji Polski

Odważna decyzja Paulo Sousy

Nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, wyżej jednak ceni Bereszyńskiego, który prawdopodobnie bardziej pasuje Portugalczykowi do stylu gry, który chce narzucić trener. Mimo wszystko powołanie tylko jednego prawego obrońcy na zgrupowanie wzbudziło wiele emocji wśród kibiców. Niektóre osoby mówiły, że brak powołania dla Kędziory wynika z braku dostatecznej znajomości języka angielskiego.

– Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogę nie pojechać na reprezentację. Niestety, plany się zmieniły. Myślę, że po angielsku dogadam się bez problemu. Z trenerem Sousą rozmawiałem przez telefon po angielsku – zdradził Tomasz Kędziora.

– Teraz można się śmiać, ale to nie było nic przyjemnego, bo od U-16 praktycznie zawsze jeździłem na reprezentację, jeżeli byłem zdrowy. Teraz tak wyszło, że no nie pojechałem – dodał.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tomasz Kędziora rozczarowany brakiem powołania. „Selekcjoner w żaden sposób nie uargumentował swojego wyboru”

Trener Sousa zmienił system gry, w jakim do tej pory grała reprezentacja Polski. Z czterech obrońców portugalski szkoleniowiec przeszedł na grę z trzema środkowymi obrońcami oraz dwoma wahadłowymi. Tomasz Kędziora ocenił, na jakiej pozycji najchętniej by się widział.

– Szczerze mówiąc, to mało grałem w tym systemie. Ale jeśli miałbym wybierać, to byłby to albo pół-prawy środkowy obrońca, albo wahadłowy – ocenił 21-krotny reprezentant Polski.

– Myślę, że za kilka lat ja będę już środkowym obrońcą. Przygodę z piłką w juniorach zaczynałem jako środkowy obrońca, dopiero potem przesunięto mnie na bok obrony – dodał piłkarz Dynama Kijów.

Najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski rozpocznie się pod koniec maja i będzie to obóz przed EURO, które rozpocznie się w czerwcu. Tomasz Kędziora nie chce rezygnować z walki o wyjazd na Mistrzostwa Europy.

– Jest to dla mnie dziwna sytuacja i ciężko jest mi się odnaleźć. Nie ma co składać broni, trzeba walczyć, by potem móc spojrzeć w lustro i powiedzieć „nic nie mogłem więcej zrobić, jest to tylko decyzja trenera” – zakończył wątek.

Raiola wymyślił sprytny plan. Kazał czekać ojcu Haalanda pół godziny w toalecie

Nadal niepewna jest przyszłość Erlinga Haalanda. Mino Raiola wraz z ojcem piłkarza byli kilka dni temu obecni w Barcelonie. To wywołało masę spekulacji dotyczących dalszych losów Norwega.

W tym sezonie Haaland łącznie strzelił już 33 bramki dla Borussii Dortmund. Jednocześnie dyspozycja jego kolegów z drużyny pozostawia wiele do życzenia. Z tego powodu Norweg chciałby ponoć opuścić Signal Iduna Park. Temat podłapały największe kluby w Europie, które rozpoczęły rozmowy z przedstawicielami zawodnika.

Sprytny plan

Kilka dni temu w Katalonii pojawił się Mino Raiola, reprezentujący interesy 20-letniego snajpera. Wraz z agentem do Hiszpanii przyleciał jego ojciec, Alf-Inge Haaland. Spotkali się oni z Joanem Laportą i podjęli temat transferu zawodnika. Oprócz niego rozmawiali także o innym podopiecznym Raioli.

Zamieszanie związane z przyszłością Norwega towarzysz medialnemu zgiełkowi. Dziennikarze zebrali się na lotnisku w Barcelonie na lotnisku, gdzie wylądować mieli agent Haalanda wraz z jego ojcem. Jordi Galvany, fotograł RAC1 wyznał, że widział jak Raiola pierwszy opuszcza lotnisko El Prat. Zdaniem reporterów agent wymyślił plan, aby pozwolić Alfowi-Inge spokojnie wyjść przez bramy.

Ojciec Haalanda miał… spędził pół godziny w toalecie. Wszystko po to, żeby dziennikarze rozeszli się po zauważeniu Raioli samemu opuszczającego obiekt. Niestety pomysł nie wypalił, a reporterzy okazali się o wiele wytrwalsi, niż się zdawało. Zaczekali oni na ojca 20-letniego gwiazdora i uwiecznili go na zdjęciach, kiedy wsiadał do podstawionego samochodu.

Roman Kosecki przerażony statystyką straconych goli. „Wojtkowi wciąż brakuje do Maćka Szczęsnego”

Roman Kosecki był gościem sobotniego programu Stan Futbolu. Były reprezentant Polski przedstawił swoje niezadowolenie względem Wojciecha Szczęsnego. Według „Kosy” ojciec piłkarza Juventusu był lepszym bramkarzem.

Za dużo straconych bramek

Podczas marcowego zgrupowania Polska rozegrała trzy spotkania. W każdym z nich golkiperem biało-czerwonych był Wojciech Szczęsny. „Szczena” wpuścił w ostatnich trzech meczach pięć bramek. To zaniepokoiło Romana Koseckiego. Były reprezentant Polski w programie Stan Futbolu przedstawił swoje zdanie na temat 30-latka.

– Spojrzałem w statystyki. Ponad pięćdziesiąt meczów Szczęsnego, ponad 40 bramek puszczonych. Jestem trochę przerażony tą statystyką. Teraz puszczonych pięć bramek w trzech meczach – stwierdził były zawodnik Atletico Madryt.

– Lubię jego ojca, ale mam wrażenie, że jeszcze odrobinę brakuje Wojtkowi do Maćka Szczęsnego. Za łatwo padają te bramki – dodał Roman Kosecki.

Wojciech Szczęsny rozegrał 52 spotkania dla reprezentacji Polski. W tym czasie zanotował 23 czyste konta. Portal transfermarkt.de wycenia 30-latka na 35 milionów euro.

Źródło: TVP Sport

Wielkie plany FC Barcelony. Joan Laporta rozmawiał z agentem Haalanda i de Ligta

FC Barcelona ma duże ambicje. Nowy prezes, Joan Laporta spotkał się ostatnio z ojcem Erlinga Haalanda, Alfem-Inge oraz jego agentem, Mino Raiolą. Temat rozmów nie był jednak sam Norweg. Dyskutowano również o Matthijsie de Ligtcie.

Erling Haaland stanowi aktualnie najgorętsze nazwisko na rynku transferowym. O utalentowanego napastnika zabiega chyba każdy klub na świecie. Sprawa ostatnio nieco się ułatwiła. Według doniesień prasy Norweg jest już sfrustrowany grą i wynikami Borussii Dortmund. Od pewnego czasu jego ojciec wraz z agentem rozmawiają z przedstawicielami największych europejskich drużyn.

Katalońskie zakusy

Wśród zainteresowanych 20-latkiem jest FC Barcelona. Joan Laporta chciałby ściągnąć do klubu klasową „9”. Martin Braithwite spełnia się w tej roli jako rezerwowy, a ani Griezmann, ani Dembele czy Leo Messi nie są typowymi napastnikami.

Dodatkowo Haaland nie jest już melodią przyszłości. Przebojem wdarł się do ścisłej czołówki napastników. Jego ściągnięcie oznaczałoby długo trwają współpracę, na co liczy nowy prezes Dumy Katalonii.

Dwa nazwiska

Właśnie w kwestii Norwega z jego przedstawicielami spotkali się działacze Barcelony. Na spotkaniu podjęto temat jego ewentualnego transferu, jednak nie tylko o nim rozmawiano. Mino Raiola reprezentuje także interesy innego utalentowanego zawodnika, a więc Matthijsa de Ligta.

Holendra w składzie Barcy widzi jego rodak, Ronald Koeman. Panowie współpracowali ze sobą już w przeszłości, kiedy szkoleniowiec był selekcjonerem swojej rodzimej kadry. Jego kontrakt z Juventusem obowiązuje do 2024 roku, dlatego cena za stopera może sięgać nawet 100 milionów euro. Dość powiedzieć, że de Ligt trafił do Turynu za 75 mln, mając zaledwie 19 lat.