Zapowiada się głośna transakcja w polskim futbolu. Hiszpan chce kupić Widzew Łódź

Widzew Łódź zostanie sprzedany? Portal „meczyki.pl” zdradza, że klubem zainteresował się nowy inwestor. Co jednak ciekawe, już w przeszłości zastanawiał się nad wkroczeniem na polski rynek.

Kibice RTS-u marzą o powrocie do Ekstraklasy. Na tę chwilę Widzew gra w Fortuna 1. liga w Polsce, jednak nie zapowiada się na szybki powrót łodzian do najwyższej klasy rozgrywkowej. W ich powrocie na szczyt pomóc może hiszpański inwestor.

Iberyjska ręka

Jak poinformował portal „meczyki.pl” Moises Israel Garzon zainteresował się kupieniem łódzkiego klubu. Prawdopodobnie on, lub jedna z jego grup wykupią Widzew. W ostatnich dniach toczyły się na ten temat rozmowy.

Hiszpan jest aktywnym graczem na rynku piłkarskim. Trzy lata temu grupa Football Newco 18, której jest współwłaścicielem wykupiła większość akcji Numancii. Garzon jest aktualnie prezesem klubu grającego w drugiej lidze hiszpańskiej.

W kontekście kwoty, jaką musiałby wyłożyć biznesmen mówi się o 20 milionach złotych. Ile chciałby wyłożyć na Widzew w następnych latach? Tego obecnie nie wiadomo.

Nie pierwszy desant na polski rynek

W przeszłości pan Garzon interesował się innym klubem z naszego kraju. Dwa lata temu „Sport” informował, że Hiszpan pojawił się na meczu GKS-u Tychy. To właśnie nad kupieniem tego klubu zastanawiał się działacz.

Ostatecznie nie zdecydował się na inwestycję, jednak teraz może się to zmienić. Jeśli Garzon kupiłby Widzew, kibice łódzkiego klubu znowu dostaliby zastrzyk nadziei na powrót do Ekstraklasy. W sercach fanów RTS-u od dawna tlą się myśli o powrocie na szczyt, a także walki o najwyższe cele.

Dostawca pizzy przyszedł na mecz Ligi Europy. Nietypowa sytuacja w spotkaniu Molde – Hoffenheim [WIDEO]

Czwartkowego wieczoru norweskie Molde podjęło u siebie niemieckie Hoffenheim. Spotkanie rozgrywane w ramach 1/16 finału Ligi Europy zakończyło się remisem 3:3. Oprócz ciekawego widowiska na murawie kibice mogli zauważyć dość nietypową sytuację. Na stadionie pojawił się… dostawca pizzy.

Szczęście operatorów kamery

Całe zdarzenie odbyło się w 20. minucie spotkania. Mijat Gacinovic z Hoffenheim poprosił o pomoc medyczną, więc skierowano na niego kamery. W tle można było zauważyć, iż ktoś pojawił się niedaleko boiska. Niespodziewaną osobą okazał się dostawca pizzy, który oprócz dwóch kartonów z tym przysmakiem przyniósł coca-colę.

Prawdopodobne rozwiązanie

Bardzo prawdopodobne, że pizza miała trafić do szatni jednej z drużyn. Jak wiadomo piłkarze podczas spotkań spalają setki kalorii, które później muszą uzupełnić. Pizza jest bardzo często widoczna w szatniach sportowców po wycieńczających zawodach. Zastanawiający jest jednak fakt, że posiłek dotarł na stadion już w 20. minucie meczu.

Zagadka meczu

Zatem, dla kogo była pizza? Czy piłkarze zjedli po meczu zimny posiłek? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Z pewnością pozostaje poczekać na rozwiązanie tej zagadki.

Źródło: Zzapołowy.com 

Borussia Dortmund z mocną pozycją negocjacyjną. Sprzedadzą Haalanda przed uruchomieniem klauzuli?

Kapitalna forma Erlinga Haalanda powoduje, że coraz więcej drużyn interesuje się sprowadzeniem go do siebie. Norweski napastnik wciąż zaskakuje swoimi występami. Według doniesień Fabrizio Romano Borussia Dortmund rozważy sprzedaż snajpera. BVB będzie miało mocną pozycję negocjacyjną, bowiem klauzula o sprzedaży Norwega za 75 milionów euro uruchamia się dopiero po sezonie 2021/2022.

Ogromny rozwój Norwega

Haaland dołączył do klubu z Signal Iduna Park zaledwie rok temu, a już mówi się o kolejnym kroku w jego karierze. Norweg bije wszelkie rekordy, a jego występy w Lidze Mistrzów ogląda się z przyjemnością.

Erling Haaland ma już na swoim koncie 18 goli ⚽️ strzelonych w UEFA Champions League! ?

…w 13 meczach ?

Pierwsze 18…

Opublikowany przez Ekstraklasa Trolls Czwartek, 18 lutego 2021

Mocna pozycja negocjacyjna Borussii

Według medialnych doniesień o względy napastnika mają zabiegać Real Madryt, Chelsea oraz Manchester City. Jeden z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych donosi, że klauzula Erlinga Haalanda nie będzie obowiązywać w najbliższym letnim oknie transferowym.

Co zrobią władze klubu?

Przypomnijmy, iż wraz z końcem sezonu 2021/2022 uruchamia się opcja wykupu Norwega za 75 milionów euro. Borussia Dortmund może chcieć wykorzystać świetną dyspozycję snajpera i sprzedać go za większą kwotę już wcześniej.

Na pewno już tego lata zarząd Borussii Dortmund otrzyma poważne oferty… i rozważy, czy sprzedać Erlinga Haalanda, czy poczekać do lata 2022. W tej chwili zawodnik jest zadowolony z BVB – napisał na Twitterze Fabrizio Romano.

Źródło: Fabrizio Romano

fot. AS.com

Ostre słowa o Kurzawie z obozu Górnika Zabrze. „Wyszła szopka”

Koordynator pionu sportowego Górnika Zabrze Artur Płatek udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Skaut Borussii Dortmund w mocnych zdaniach wypowiedział się na temat Rafała Kurzawy.

Negocjował z Górnikiem

Pomocnik dołączył ostatnio do Pogoni Szczecin, jednak wcześniej media łączyły go z zabrzanami. Okazało się, iż Kurzawa negocjował kontrakt z Górnikiem, ale ostatecznie wybrał Portowców. Artur Płatek zarzuca mu brak etyki i stwierdza, że wykorzystał swój były klub, by otrzymać lepsze pieniądze w Szczecinie.

– Nie przypuszczałem, że tak się zachowa. Dla mnie temat przestał istnieć. Wrócił kilka dni temu. A to, co wydarzyło się w poniedziałek, jest skandalem – mówi na łamach Przeglądu Sportowego koordynator Górnika.

Brak etyki nielojalnego piłkarza

Według wersji Płatka, Kurzawa w poniedziałek 4 godziny negocjował kontrakt z zabrzanami. Gdy warunki umowy trafiły na papier, pojechał z papierem do Szczecina.

– Użył Górnika, żeby wywalczyć lepszy kontrakt w Szczecinie. Wyszła szopka, bo etyki w tej branży nie ma żadnej – zakończył.

Rafał Kurzawa dołączył do Pogoni Szczecin na początku tygodnia. Wcześniej nie powąchał murawy od ośmiu miesięcy. Więcej o transferze Kurzawy tutaj.

Źródło: Przegląd Sportowy

23-letni Francuz nowym właścicielem legendarnego klubu z Anglii. Kim jest?

Sześciokrotny mistrz Anglii – Sunderland – ma nowego właściciela. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami został nim 23-letni Francuz, który odziedziczył majątek po ojcu.

Sunderland ma nowego właściciela

Nowym właścicielem Czarnych Kotów został niejaki Kyril Louis-Dreyfus. 23-latek jest synem zmarłego Roberta Louisa-Dreyfusa, po którym odziedziczył niezłą fortunę. Ojciec nowego właściciela Sunderlandu w 1996 roku przejął władzę w Olympique Marsylia. Ponadto był jednym z dyrektorów Adidasa. Jego ojciec zmarł w 2009 roku.

Kim jest nowy właściciel?

W XIX wieku rodzina młodego inwestora założyła firmę zajmującą się rolnictwem i przetwórstwem żywności, a także spedycją międzynarodową. Louis-Dreyfus Group w 2018 roku zanotowało przychód w wysokości 36,5 miliarda dolarów. 23-latek jest dziedzicem majątku wycenianego na niemal 2 miliardy funtów.

23-letni Kyril Louis-Dreyfus jest najmłodszym prezydentem klubu w 142-letniej historii Sunderlandu. Według doniesień The Telegraph ma aktywnie rządzić klubem, co przyjęło się zadowoleniem ze strony kibiców. Ponadto brat Kyrila obejmie funkcję jednego z dyrektorów klubu.

Jak podają media, nowy właściciel przejmuje 59% udziałów klubu. Po zawarciu umowy stadion oraz akademia pozostaną głównymi aktywami materialnymi klubu. Mniejszościowi udziałowcy gwarantują finansowanie klubu przez co najmniej 2 lata.

– Sunderland AFC otrzymał dziś zgodę angielskiej ligi piłkarskiej na przejęcie klubu przez Kyrila Louisa-Dreyfusa. Louis-Dreyfus zostaje również nowym prezesem klubu ze skutkiem natychmiastowym, a Stewart Donald, Juan Sartori i Charlie Methven zachowują udziały mniejszościowe – czytamy na stronie klubu.

Czas na powrót na salony?

– Dziś zaczynamy nowy rozdział w bogatej historii klubu. Chociaż obecne sytuacja w futbolu stawia przed nami wiele wyzwań, to jestem przekonany, że wspólnie przetrwamy burzę i położymy trwałe fundamenty pod odbudowę marki i długofalowy plan, który doprowadzi nas do bogatych w sukcesy czasów – powiedział nowy właściciel Sunderlandu.
Sunderland ma na swoim koncie w sumie 6 tytułów mistrza Anglii, jednak kilka lat temu wpadł w niezłe tarapaty. W związku z problemami finansowymi w ciągu kilku sezonów klub spadł w Football League One (trzeci poziom rozgrywek w Anglii). W obecnym sezonie po 27 rozegranych meczach zajmuje 7. lokatę w tabeli.
źródło: rokerreport, sport

Zaktualizowano ranking FIFA! Jak Polska prezentuje się na tle rywali w el. MŚ?

Czwartkowego poranka FIFA zaktualizowała światowy ranking reprezentacji w piłce nożnej. Polska utrzymała 19. lokatę, a na prowadzeniu nadal znajduje się Belgia.

Czołówka rankingu FIFA

W porównaniu z grudniową aktualizacją w rankingu nie doszło do drastycznych zmian. Na czele zestawienia wciąż znajdują się Czerwone Diabły. Podium niezmiennie uzupełniają kolejno reprezentacje Francji i Brazylii.

Polska na tle swoich rywali

Tak jak już wspomnieliśmy, Biało-Czerwoni niezmiennie okupują 19. lokatę w światowym rankingu. Na nadchodzącym EURO w fazie grupowej zmierzymy się z Hiszpanią, Szwecją oraz Słowacją. La Furia Roja zajmuje 6. pozycję, Trzy Korony znajdują się tuż za nami na 20. lokacie, z kolei nasi południowi sąsiedzi znajdują się na 34. miejscu.

Zanim jednak nasza reprezentacja wyjedzie na Mistrzostrzostwa Europy, przyjdzie jej rozpocząć zmagania o wyjazd na Mundial w Katarze. Faworyt naszej grupy – Anglia – znajduje się tuż za podium, reprezentacja Węgier zajmuje 40. lokatę, Albania jest na 66. pozycji, Andora jest 151., a San Marino zamyka to zestawienie.

Największe zmiany w rankingu FIFA

Od ostatniej aktualizacji zestawienia FIFA nie rozegrano zbyt wielu spotkań, więc nie było okazji do tego, by zmienić swoją sytuację w rankingu. Jedynym turniejem w ostatnim czasie były Mistrzostwa Narodów Afryki (nie mylić z Pucharem Narodów Afryki), które padły łupem Maroka. Mimo to największy skok w rankingu zaliczył wicemistrz wspomnianych rozgrywek – Mali (+3). Z kolei największy spadek przypadł Ugandzie oraz Zimbabwe – obie reprezentacje spadły o cztery lokaty.

źródło: FIFA.com

Kylian Mbappe mógł zostać piłkarzem FC Barcelony. W jego miejsce wybrano Dembele

We wtorek Kylian Mbappe zagrał na Camp Nou prawdziwy koncert. Jak się okazuje, Francuz w 2017 roku mógł zostać zawodnikiem FC Barcelony i aktualnie stać po drugiej stronie barykady. Katalończycy zrezygnowali jednak z pozyskania skrzydłowego.

Barcelona doznała dotkliwej porażki z rąk PSG (1-4). Głównym architektem sukcesu paryżan był Kylian Mbappe. Francuz zdobył hat-tricka i był najjaśniejszym punktem ekipy z Parc Des Princes. W przeszłości jego losy mogły się potoczyć zupełnie inaczej.

Woleli Dembele

W 2017 roku Mbappe brylował w AS Monaco. Wówczas do odejścia z Katalonii szykował się Neymar. Działacze Barcelony po odejściu Brazylijczyka zastanawiali się nad jego godnym następcą. Jak się okazuje, jednym z kandydatów był właśnie młody Francuz. Finalnie do Barcelony trafił jednak jego rodak, Ousmane Dembele.

– Mój ojciec wiedział, że Neymar dogadał się z PSG i tam przejdzie. W Barcelonie albo nie mieli takiej świadomości, albo w to nie wierzyli. Nie dokonywali żadnych ruchów aż do czasu jego odejścia. Gdy to nastąpiło, mieli wątpliwości, kogo sprowadzić w miejsce Brazylijczyka. Uznali, że Dembele lepiej pasuje do drużyny niż Mbappe. Niektórzy mówili nawet, że Kylian jest duchem, który niczego nie osiągnął – zdradził Junior Minguella, syn Josepa Marii. 

Co więcej, Minguella twierdzi, że pewne rozmowy zaczęły się toczyć bez wiedzy władz katalońskiego klubu. Wstępne warunki zostały nawet dogadane, o czym także zdradził syn agenta.

– Monaco dostałoby 130 mln euro i 25 mln euro w postaci bonusów. Piłkarz miał na rękę dostawać 10-16 mln euro – dodał.

Ostatecznie Mbappe do Barcelony nie trafił. Francuz został piłkarzem PSG, a w jego miejsce na Camp Nou sprowadzono jego rodaka, Ousmane Dembele.

Zobacz też: „Zabiję cię”. Mbappe groził rywalowi podczas meczu z Barceloną

Haaland przebił Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Niebywałe osiągnięcie 20-latka

Erling Haaland ma przed sobą świetlaną przyszłość. Norweg udowodnił już kilkukrotnie, że czeka go wielka kariera, a teraz tylko to potwierdza. Napastnik Borussii przebił już Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, kiedy ci byli w jego wieku. A to nie koniec.

Podczas starcia z Sevillą w Lidze Mistrzów Haaland znowu pokazał, że nie jest tylko wielkim talentem. 20-latek po raz kolejny udowodnił, na jak wysokim poziomie gra już teraz. Dzięki dubletowi z Sevillą ma już na koncie 18 goli w Lidze Mistrzów w zaledwie 13 występach (!!!).

Lepszy niż Messi i Ronaldo

Norweg dzięki swojemu dorobkowi strzeleckiemu ma już na koncie więcej goli niż aktualni bogowie futbolu. W jego wieku po 13 meczach w Lidze Mistrzów Cristiano Ronaldo nie miał ani jednego trafienia. Leo Messi dla odmiany miał ich zaledwie trzy.

W sumie Haaland wyprzedził w ilości strzelonych bramek wiele legend. Wśród nich są choćby: Ronaldo, Francesco Totti, Christo  Stoiczkow, David Villa, Miroslav Klose, Adriano, Dimitar Berbatov i Michael Owen. Ma także więcej goli niż Marco Reus czy Carlos Tevez.

Do „łyknięcia” kolejne wielkie nazwiska

20-latek już teraz prześcignął same uznane marki piłkarskie, a to jeszcze nie koniec. Przed nim z niewiele większym dorobkiem są również wielcy piłkarze, tacy jak Marco van Basten i Johan Cruyff (po 19 bramek) czy Romario, Fernando Torres i Gareth Bale (po 20).

Co więcej, Luis Suarez, który jest uznawany za jednego z najlepszych napastników XXI wieku również nie może spać spokojnie. Haaland traci do niego raptem… 8 bramek. Urugwajczyk w Lidze Mistrzów nastrzelał ich bowiem 26.

Bale tęskni za Realem? „On wciąż kocha Madryt”

Gareth Bale reprezentuje obecnie barwy Tottenhamu. Walijczyk przebywa w Londynie na zasadzie wypożyczenia z Realu Madryt. Jego agent, Jonathan Barnett, przyznał, że piłkarz z chęcią wróciłby do Madrytu.

Zmarnowany potencjał

Na początku sezonu Gareth Bale trafił do Tottenhamu na zasadzie wypożyczenia. Walijczyk przeniósł się z Realu Madryt, gdzie w ostatnim czasie nie grał zbyt często. Skrzydłowy często siadał na ławce, gdzie miał lepsze rzeczy do roboty, niż obserwowanie zmagań swoich drużynowych kolegów.

To właśnie dlatego Gareth Bale przeniósł się do Londynu. 31-latek miał odbudować swoją formę, a tymczasem jest zupełnie odwrotnie, niż zakładano. Walijczyk w tym sezonie rozegrał 16 spotkań i strzelił raptem 4 gole.

Tęsknota za domem

Wypożyczenie Bale’a trwa do końca tego sezonu, a umowa z Królewskimi do czerwca 2022 roku. Barnett jest zdania, że jego klient z wielką chęcią wróci Santiago Bernabeu.

– Bale wciąż kocha Madryt. Nie ma żadnych kłopotów z Realem, to wspaniały klub. Powrót nie będzie dla niego żadnym problemem. To Real musi zdecydować, czy znów chce Garetha. Trzeba też spytać Zidane’a, czy go potrzebuje. Nie sądzę, żeby tak było – przyznał agent Walijczyka.

Bale po powrocie do Tottenhamu najpierw zmagał się z kontuzjami, a gdy już wyzdrowiał, nie zyskał wystarczającego zaufania Mourinho. Mimo słów, jakie padały z ust Portugalczyka, obaj panowie żyją w dobrych relacjach.

– Ich relacje są dobre. Nie ma między nimi żadnego problemu. Stwarzają go tylko dziennikarze. Spodziewaliśmy się, że będzie grał więcej, ale sprawy nie potoczyły się tak dobrze, jak oczekiwaliśmy – stwierdził Barnett.

Włoscy eksperci zachwyceni młodym Polakiem. „To będzie nowy Zieliński”

Kacper Urbański wzbudził niemałe zainteresowanie włoskich mediów. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych gazet we Włoszech – Corriere dello Sport – przygotowała artykuł o nowym nabytku Bolonii. 16-latek został porównany przez dziennikarzy do Piotra Zielińskiego.

Transfer do Włoch

Urodzony w 2004 roku piłkarz pierwsze kroki w swojej przygodzie z piłką stawiał w Lechii Gdańsk. 21 grudnia 2019 roku zdołał zadebiutować w ekstraklasie, dzięki czemu stał się najmłodszym debiutantem w ekstraklasie w XXI wieku. Pod koniec stycznia tego roku wyleciał do Włoch na testy do Bolonii. W pierwszy dzień lutego ogłoszono wypożyczenie Polaka do zespołu Rossoblù na pół roku z obowiązkiem wykupu.

–  Cieszę się, że szybko wyłowiliśmy Kacpra z akademii, dzięki czemu od ponad roku wdrażał się do dorosłej piłki w pierwszym zespole. Zainteresowanie skautów innych klubów było więc tylko kwestią czasu. Namawiałem jego rodziców, żeby jeszcze u nas został. To jednak w pełni przemyślana rodzinna decyzja, nie chcemy nikogo blokować w dalszym rozwoju – mówił wówczas Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

Urbański nowym Zielińskim?

Dziennikarze Corriere dello Sport przygotowali dość obszerny artykuł o wychowanku Lechii Gdańsk. Eksperci pokusili się o stwierdzenie, że Kacper Urbański ma zostać nowym Piotrem Zielińskim.

Sinisa Mihajlović fanem talentu Polaka

Póki co 16-latek trenuje z zespołami młodzieżowymi Bolonii, jednak wraz z upływem czasu i zdobytym doświadczeniem Kacper wkrótce może przenieść się na treningi pierwszego zespołu. Talent Polaka dostrzega również trener pierwszej drużyny, Sinisa Mihajlović, który zaakceptował jego transfer.

– Sinisa Mihajlović od razu zdał sobie sprawę, jakie cechy ma 16-letni chłopiec, czyli technikę, sposób prowadzenia piłki, osobowośćpiszą włoskie media.

– Gdy już będzie gotowy fizycznie, zacznie trenować z pierwszą drużyną – czytamy dalej.

Szokujące zachowanie Kyliana Mbappe. Piłkarz groził rywalowi. „Zabiję cię” [WIDEO]

Kylian Mbappe w spotkaniu z FC Barceloną zanotował znakomity występ. Francuz popisał się hat-trickiem i niemal w pojedynkę rozmontował defensywę Katalończyków. Jak się okazuje, 22-latek pokazał również swoje gorsze oblicze.

Spotkanie między PSG a Blaugraną kipiało od emocji od samego początku. Upust swojej złości w trakcie spotkania dali zawodnicy Barcelony. Między Pique i Griezmannem doszło do ostrego spięcia w okolicach 40. minuty, co zarejestrowały mikrofony na Camp Nou. To jednak nie był koniec.

„Zabiję cię”

Po jednym z fauli doszło do kolejnej sprzeczki na boisku. Tym razem w roli głównej byli Jordi Alba oraz bohater meczu, Kylian Mbappe.

Lewy obrońca stanął w obronie Serginio Desta. Do Amerykanina spory problem miał wspomniany Mbappe. Francuz nie chciał dać za wygraną i prowokował defensora.

– Przecież cię przeprosił. Spójrz na swój dowód osobisty. Jesteś arogancki – skierował Alba do 22-letniego gwiazdora PSG, który był rozwścieczony całą sytuacją.

– Zabiję cię na ulicy – wypalił mu w odpowiedzi Mbappe.

Słowa młodego Francuza były co najmniej zaskakujące. Słysząc odpowiedź skrzydłowego do dyskusji włączył się także Gerrard Pique.

– Kogo zamierzasz zabić? – zapytał Hiszpan.

– On się dopiero uczy – skwitował Alba, kończąc wymianę zdań.

Ostatecznie to Mbappe był górą w tym meczu. Francuz finalnie skompletował hat-trick i dobił Barcelonę, a PSG rozgromiło rywali na Camp Nou aż 4-1. Mimo znakomitego występu słowa skrzydłowego z pewnością nie przyniosą mu dobrego rozgłosu. Kibice do tej pory zastanawiają się, co wstąpiło w młodego zawodnika. Na odpowiedź na to pytanie będziemy jednak musieli jeszcze poczekać, o ile w ogóle poznamy na nie odpowiedź.

Prezes Pogoni Szczecin zabrał głos w sprawie transferu Kamila Grosickiego. „To była krótka rozmowa”

Kilka dni temu w Polsce pojawiła się informacja o powrocie Kamila Grosickiego do Pogoni Szczecin. Jarosław Mroczek, prezes Portowców, w rozmowie z „Interią” przyznał, że kontaktował się z 32-latkiem, jednak nie doszli oni do porozumienia.

Zwykła plotka

Przez kilka dni portale sportowe żyły przenosinami Kamila Grosickiego z Premier League. Najpierw na tapecie pojawiła się Legia Warszawa, a następnie Pogoń Szczecin. Wszystko to okazało się wyssanymi z palca informacjami.

– Pojawiające się w mediach informacje, że jesteśmy blisko porozumienia z Grosickim, to co najwyżej objaw chęci pewnych ludzi, którzy chcieliby, żebyśmy faktycznie sprowadzili Kamila – przyznał Mroczek w rozmowie z „Interią”.

Prezes Portowców co prawda potwierdził, że rozmawiał z Kamilem Grosickim o przejściu do Pogoni Szczecin, jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem. Klub nie ma pieniędzy, aby opłacać 32-latka.

– To była naprawdę krótka rozmowa. Mówiąc wprost: finansowe oczekiwania Kamila są bardzo wysokie i nie stać nas na ich spełnienie – zakończył temat Mroczek.

Reprezentant USA przyznaje, że mógł grać dla Polski. Zbigniew Boniek sam z nim rozmawiał

PZPN często podejmował próby namówienia piłkarzy z polskimi korzeniami do gry w biało-czerwonych barwach. Jak przyznał Matt Miazga, reprezentant USA, Zbigniew Boniek rozmawiał z nim na ten temat. 

Rodzina piłkarza pochodzi z Polski. Sam Miazga urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych, a najgłośniej zrobiło się o nim, kiedy zaczął grać w New York Red Bulls. Stoper ma na koncie 20 występów w kadrze USA, więc jego temat gry dla „Biało-Czerwonych” upadł, jednak były pewne podrygi.

Zbigniew Boniek rozmawiał z zawodnikiem

25-latek dla miał okazję zagrać z orzełkiem na piersi. W 2012 roku zadebiutował w młodzieżowej reprezentacji przeciwko Słoweńcom. Na występie w drużynie do lat 18 się jednak skończyło. Kiedy Miazga zaczął grać w New York Red Bulls, a świat usłyszał głośniej jego nazwisko odezwał się do niego Zbigniew Boniek.

– Rozmawiałem kilka razy przez telefon ze Zbigniewem Bońkiem. On mnie bardzo lubił i opowiadał o tym, jacy piłkarze występują w reprezentacji Polski i jak świetna atmosfera tam panuje. Namawiał mnie. Ja mu odpowiadałem, że podejmę decyzję, jak przyjdzie powołanie. Dostałem jednak tylko zaproszenie do kadry under-21 prowadzonej wtedy przez Marcina Dornę. To był 2015 rok, gdy już regularnie występowałem w New York Red Bulls. W październiku skontaktował się ze mną Juergen Klinsmann. Gdy dostałem szansę debiutu w reprezentacji USA, nie zastanawiałem się długo. O tym marzyłem od dziecka – opowiedział piłkarz w rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna”.

Amerykanin nie ukrywa, do której narodowości jest bardziej przywiązany. Mimo że dostał możliwość wyboru, sprawa była dla niego jasna od początku. To dla Stanów Zjednoczonych chciał grać od dziecka.

– Prawda jest taka, że w moim sercu zawsze najważniejsza była Ameryka. Polskę darzę olbrzymim sentymentem, ale jestem Amerykaninem – przyznał Miazga.

W 2016 roku stoper opuścił Amerykę. Trafił do Chelsea, gdzie zanotował jedynie dwa występy. Od tamtej pory „The Blues” wysyłają go systematycznie na wypożyczenia. Między innymi przywdziewał już barwy Vitesse, Nantes czy Reading. Obecnie występuje w Belgii, w Anderlechcie.

Krzysztof Piątek wraca na właściwe tory? „W najbliższym czasie zobaczycie prawdziwego Piątka”

Sytuacja Herthy Berlin nie jest najciekawsza. W klubie co jakiś czas dochodzi do zmian w sztabie trenerskim, przez co cierpią piłkarze, którzy co chwilę muszą dostosowywać się do nowego systemu gry. Krzysztof Piątek udzielił wywiadu niemieckiemu „Sport Bild”, gdzie zapowiedział, że na treningach czuje się coraz lepiej.

Chaos w Berlinie

Po znakomitej przygodzie we Włoszech Krzysztof Piątek w styczniu ubiegłego roku trafił do Herthy Berlin. Wówczas zapowiadano, że w Berlinie powstaje wielki projekt na miarę walki o mistrzostwo Niemiec! Następne miesiące boleśnie zaweryfikowały zapowiedzi włodarzy Herthy.  Od momentu dołączenia reprezentanta Polski do biało-niebieski w klubie przewinęło się już w sumie czterech trenerów. Takie zarządzanie klubem z pewnością nie może wpłynąć pozytywnie na wyniki zespołu.

Ciągłe zmiany trenerów nie ułatwiają rozwoju. Każdy szkoleniowiec działa inaczej pod względem treningu, taktyki. Jako nowy zawodnik potrzebujesz trochę czasu, by się do tego przyzwyczaić. Ale aktualnie pracujemy ze znakomitym fachowcem – skomentował Krzysztof Piątek.

Krzysztof Piątek nie chciał odejść z Herthy

Przez nieco ponad rok 25-letni napastnik zagrał łącznie w 37 meczach w barwach Herthy. W tym czasie zdołał strzelić 10 bramek oraz dołożył 3 asysty. W ostatnich tygodniach mówiło się o możliwym odejściu Piątka, gdyż zainteresowana usługami Polaka była m.in. Fiorentina. Wychowanek Lechii Dzierżoniów wyznaje jednak, że nigdzie nie mówił o chęci odejścia z Herthy.

Nigdy nie mówiłem, że chcę opuścić Berlin. Jestem w tym w klubie i daję z siebie sto procent. Zauważam, że coraz lepiej wchodzę w swój rytm, dlatego wierzę, że wkrótce pokażę, na co mnie stać i najbliższym czasie zobaczycie prawdziwego Piątka. Jesteśmy w trudnej sytuacji zespołowo, ale dźwigniemy się, bo mamy dobrych piłkarzywyznał piłkarz Herthy Berlin.

źródło: tvp sport

Klasa Mateusza Wdowiaka. Wychowanek Cracovii pożegnał klub, mimo konfliktu

Mateusz Wdowiak odszedł z Cracovii w kiepskiej atmosferze. Wychowanek „Pasów” od dłuższego czasu nie grał w piłkę, a klub nie chciał pozwolić mu na związanie z innym zespołem. Koniec końców między stronami nastąpiło porozumienie, a piłkarz trafił do Rakowa Częstochowa. Mimo niesnasek Wdowiak nie zapomniał, ile zawdzięcza Cracovii.

Problemy 24-latka zaczęły się od chęci zmiany otoczenia. W wyniku braku podpisu pod nową umową Wdowiak popadł w konflikt z władzami klubu, a te postanowiły utrudnić mu granie w piłkę. Z tego powodu ostatnie pół roku dla napastnika toczyło się futbolu w tle.

Emocjonalne pożegnanie

Chociaż rozstanie z Cracovią nie należało do przyjemnych, Wdowiak nie ma zamiaru zapominać o tym, ile dał mu jego klub. Po podpisaniu kontraktu z Rakowem i dopięciu wszystkich szczegółów zawodnik wystosował specjalne podziękowania. Skierował je do swojego byłego zespołu.

– Spędziłem w Cracovii 14,5 roku życia. Wchodziłem w piłkarski świat Cracovii w wieku 10 lat, choć już wcześniej przeżywałem piękne chwile, chociażby jako chłopiec od podawania piłek w wygranym meczu barażowym z Górnikiem Polkowice – czytamy w liście.

W dalszej części piłkarz dziękuje osobom, które stanęły na jego drodze i wyciągnęły do niego dłoń. Co jednak ważniejsze, skazę na całej przygodzie Wdowiaka z Cracovią pozostawia jeden element. Jest nim oczywiście pożegnanie.

– Jedyne czego żałuje, to że rozstaję się w takich okolicznościach. Mimo wszystko mam nadzieję, że do zobaczenia… Być może kiedyś znów spotkamy się przy Kałuży. Cracovio, po prostu kocham Cię – zakończył emocjonalnie.